Rola szkoły w kształtowaniu osobowości - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

1 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-09-15 20:31:41)

Temat: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Moja córka, która uczęszcza do gimnazjum, powiedziała, że w ich szkole jest zakaz noszenie długich włosów przez chłopców.
Nie wolno również golić się na łyso. Dziewczęta muszą mieć związane włosy (chłopcy nie mają czego wiązać) i krótkie paznokcie. Włosów nie można farbować, paznokci malować. Niemile widziane są krótkie spódniczki i spodenki. Obowiązują ubrania bez wulgarnych napisów. Crop Topy i koszulki na ramiączkach są piętnowane.
Zakazana jest wszelka, prywatna elektronika, włącznie z zegarkami przypominającymi smartwatche.

Wysłuchując litanii zakazów, obowiązujących nasze dzieci w szkołach, zaczęłam się zastanawiać gdzie i jak mają uczyć się własnej inności i tolerancji. Szkoła powinna być polem, które uczy wyrażania siebie, a zdaniem nastolatków ogranicza ich więziennym regulaminem.

Czy zastanawialiście się kiedyś nad rolą szkoły w kształtowaniu własnej osobowości w młodym człowieku?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Przecież to oczywiste, ktoś kto się stosuje do tych zasad, będzie kład uszy po sobie w życiu dorosły, a ten kto ma odwagę powiedzieć, odpie*** się od moich włosów, przynajmniej będzie żył w zgodzie z sobą samym.
Mam syna 16 letniego i czasem brakuje mi w nim takiego buntu jak ja miałam, przeraża mnie, że rośnie konformista.

3 Ostatnio edytowany przez beniaban (2016-09-15 21:18:26)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Ja jak chodziłam do gimnazjum(niestety załapałam się na rok)malowałam włosy i robiłam makijaż..było to kupę lat  temu a już wtedy było to piętnowane...nauczyciele kazali mi makijaż zmywać..dawali nawet waciki i krem:)szłam, zmywałam, a na drugi dzień znów bylam w makijażu:)i tak dzień w dzień:)dostawałam uwagi w dzienniku...nauczyciele średnio za mną przepadali:)przecież nie malowałam się mocno...delikatnie, prawie nie widocznie...rzęsy i jakiś korektor...komu to wadzi?no ale dobra...nie ugięłam się...w końcu dali sobie spokój:)
o włosach to nie słyszałam...absurd...fakt , że nawet mi  łyse głowy się nie podobają, ani długie u mężczyzn...ale żeby dziewczyny miały wiązać??jakiś argument???
krótkie spódniczki to fakt...dziewczyny przesadzają bo tyłkami dosłownie teraz świecą aż razi..nie żebym zazdrościła bo też miałam fajny tyłek:)ale pomimo mojego buntu młodzieńczego nie ubierałam się zbyt wyzywająco...ale żeby chłopcy krótkich spodenek nie nosili??a w czym to przeszkadza??kolejny absurd

i że telefonu nie można nosić do szkoły??dobrze zrozumiałam??



Nie wiem czy akurat te zakazy to jest coś istotnego co wpływa na kształtowanie charakteru, dla mnie szkoła to była szkoła, były zakazy, nakazy, stres i mnóstwo obowiązków których nie miałam ochoty wykonywać..ale zakazów jako tako trzymałam się w szkole a poza nią byłam sobą, robiłam to na co miałam ochotę..dla mnie szkoła była tylko czymś co musze odbębnić...wiadomo nauką również itp...ale jakoś nie czułam się jak więzień i nie miałam mysli na zasadzie, że nie mogę okazać siebie, myślę, że to przesada

4

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Ani w gimnazjum, ani obecnie w technikum mojego syna, nie ma ma tak wielu zakazów, ale ochroniarz nie wpuści do szkoły oosby, która ma na koszulce, bluzie lub innej części odzieży jakikolwiek symbol lub napis wulgarny, propagujący używki, ogólnie uważany za sprzeczny z normami. Telefony mieć wolno. Nawet na lekcji syn od czasu do czasu napisze jakiegoś sms-a i nikt z tego powodu tragedii nie robi. Do włosów, stylu bycia i wszystkiego poza wymienionym, co związane jest z indywidualizmem, nikt się nie wtrąca. Nikt też nie oczekuje, że młodzież wpisze się w jeden uniwersalny, ale nudny jak flaki z olejem szablon.

Ja sama po podstawowej kończyłam dwie szkoły - jedna była szkołą z tradycjami, bardzo rygorystyczna, druga pozwalała na ogromną swobodę. W pierwszej, choć to kierunek odzieżowy, w którym teoretycznie powinno doceniać się kreatywność i indywidualizm, musieliśmy nosić mundurki i nie wyróżniać się - zero makijażu, pomalowanych paznokci, biżuterii. Druga to raj na ziemi - wolno nam było niemal wszystko. Co ciekawe, w pierwszej buntowaliśmy się, moja mama na wywiadówkach wysłuchiwała, że co prawda nie sprawiam kłopotów jako takich, osiągam bardzo dobre wyniki w nauce, to jednak jestem klasową prowodyrką (nie wnikam w szczegóły, ale sądzę, że tak było).
W drugiej z tej swobody korzystaliśmy z umiarem i poza jednostkami niespecjalnie mieliśmy potrzebę podkreślania swojej indywidualności, a tym bardziej walki z nauczycielami o swobodę wyrażania się poprzez wygląd. Do dziś wspominam ten czas z ogromnym sentymentem. Dlaczego? Bo tam nas po prostu szanowano, traktowano jak partnerów, na każdą osobę patrzono jak na odrębną, indywidualną jednostkę, której się nie tłamsi, nie wbija do głowy, że świat jest czarno-biały, bo każdy jest inny, na swój sposób wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Ta szkoła nauczyła mnie życia, wyniosłam z niej wiele cennych wartości, mogę też powiedzieć, że mnie pozytywnie ukształtowała. Niestety weszły nowe przepisy i nasz profil oraz poziom nauczania likwidowano, dlatego byliśmy ostatnim rocznikiem, który miał szczęście uczyć się w tych murach i pod okiem tych nauczycieli. A szkoda...

5

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Przyznam się, że po założeniu tego wątku oczekiwałam odpowiedzi w stylu: "Bardzo dobrze, niech gówniarze znają swoje miejsce!", "Małolaty robią, co chcą!", "Rodzicom się nie chce wychowywać i zrzucają obowiązek na szkołę!", "Za moich czasów...".

No, za moich czasów pojawiło się kilka kilka możliwości, za które jestem wdzięczna pojedynczym pedagogom, bo naturę mam buntowniczą i o moich czasach raczej czytać nie chcecie;)

Beniabano, tak, w szkole, do której uczęszcza nasza córka niemile jest widziane posiadanie telefonu nawet wyłączonego.

Olinka napisał/a:

W drugiej z tej swobody korzystaliśmy z umiarem i poza jednostkami niespecjalnie mieliśmy potrzebę podkreślania swojej indywidualności, a tym bardziej walki z nauczycielami o swobodę wyrażania się poprzez wygląd. Do dziś wspominam ten czas z ogromnym sentymentem. Dlaczego? Bo tam nas po prostu szanowano, traktowano jak partnerów, na każdą osobę patrzono jak na odrębną, indywidualną jednostkę, której się nie tłamsi, nie wbija do głowy, że świat jest czarno-biały, bo każdy jest inny, na swój sposób wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Ta szkoła nauczyła mnie życia, wyniosłam z niej wiele cennych wartości, mogę też powiedzieć, że mnie pozytywnie ukształtowała.

Właśnie!
Zakazy i ograniczenia rodzą bunt, zwłaszcza w tak delikatnym wieku jakim jest dojrzewanie.

Kiedy osoby dorosłe (wychowawcy) i instytucje przeciągną w swoją stronę i stłamszą młodego człowieka obrazem prawidłowej jednostki, to siłą rzeczy teki osobnik się buntuje. Skupia swoją energię na buncie i umyka mu czas na poznanie siebie i własnych pragnień.

Zawsze, ale to zawsze, podkreślam, że wiek szkolny i dojrzewanie, to najlepszy moment na poznanie siebie. Jeżeli w tym wieku szkolny mundurek, ewentualnie rygor rodziców ograniczą możliwości poznania, to dorosły człowiek będzie nieszczęśliwy, a student, zamiast nauki będzie szukał siebie na imprezach.

Szkoła wbrew pozorom jest ważnym elementem wychowania naszych dzieci. Wystarczy posłuchać ich relacji z życia. Obijają się o to, co młody człowiek zdążył już poznać, czyli życie w środowisku szkolnym.

6

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Nie to żebym była jakąś starą zrzędą, chociaż zapewne teraz na taką wyjdę wink ale przyznam szczerze, że  mam dość mieszane uczucia w tym względzie... Oczywiście, że lata szkolne to najpiękniejszy moment na poznawanie siebie, ale czy doprawdy zakaz farbowania włosów, malowania paznokci, czy noszenia wyzywającego ubioru do szkoły w jakikolwiek sposób przeszkadza w odkrywaniu własnego indywidualizmu ? Jako uczennica szkoły średniej nie mogłam paradować po szkole w pełnym makijażu, farbować włosów, malować paznokci oraz być arogancką wobec nauczycieli, ale zapewniam, że te zakazy w żaden sposób nie wpłynęły na osłabienie mojego indywidualizmu. Zaryzykuję nawet  stwierdzenie, że mimo iż edukowały mnie szkoły pełne zakazów i nakazów, to byłam i jestem większą indywidualistką niż 98% absolwentów współczesnych szkół, w których to obecnie, nikt nie tłamsi żadnych przejawów osobniczego indywidualizmu. Tyle tylko, że ja swoją"unikalność" manifestowałam podczas zajęć lekcyjnych poprzez wygłaszanie własnych poglądów na tematy, które akurat omawialiśmy... nikt i nigdy nie zamykał mi z tego powodu ust, chociaż nie zawsze zgadzałam się z ogólnie przyjętą doktryną z cyklu "co autor miał na myśli" wink  W moim odczuciu fakt, że współcześni młodzi ludzie właśnie  pod presją otoczenia, bardziej skupiają się na zewnętrznej otoczce  swojej "osobowości" nie jest niczym budującym.
Nie zapominajmy też, że w szkołach uczy się młodzież z różnych środowisk i o różnym statusie materialnym. Markowe ubrania, czy nowinki elektroniczne bardzo często służą młodzieży  do manifestacji swojego statusu materialnego (a właściwie statusu rodziców) a nie do tego, do czego teoretycznie powinny służyć. Dlatego mnie osobiście zakazy szkolne jakie zostały wymienione w pierwszym poście w żaden sposób nie oburzają. Oczywiście rozumiem, potrzebę snobizmu w pewnym wieku... ale, czy nie mogliby się obnosić z jakąś dobrą książką ( spoza kanonu lektur wink ) zamiast najnowszym modelem iPhone, czy balerinek Michaela Korsa wink

7

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Volver, wiele racji jest w tym, co piszesz, ale - lubię podpierać się przykładami, więc będzie przykład - na przykład w klasie mojego syna, a przypomnę, że jeśli chodzi o rygor i zasady, to szkołę mają z tych liberalnych, choć rzeczywiście chłopcy (jest to generalnie męska szkoła) pochodzą z domów o różnym statusie materialnym, to nikt nie zwraca uwagi na metki, nikt nikogo nie ocenia po tym, co nosi na sobie czy jaki ma sprzęt. Piszę to z pełną odpowiedzialnością, bo wiele razy o to pytałam, a przede wszystkim obserwują swoje dziecko i jego kolegów także. U nich podziw i szacunek zdobywa się czymś innym.
Jest na przykład chłopak, którego ojciec handluje samochodami, mieszkają w pięknym domu, rodzice jeżdżą luksusowym samochodem, a on sam musiał sobie zarobić na stare auto, żeby mógł nim dojeżdżać do szkoły. Kilku innych chłopaków również już dziś pracuje, by mieć pieniądze na własne potrzeby, a żaden z nich nie pochodzi z ubogiej rodziny. Naprawdę wiele wynosi się z domu, szacunek do pieniądza oraz hierarchię wartości także.

Reasumując: moim zdaniem mundurki krzywdy nie robią, ale też nie sądzę, żeby robiły coś specjalnie dobrego. Niektórzy uważają, że taki rygor i dyscyplina jest nam potrzebny, a ja twierdzę, że o wiele więcej zdziałamy rozmawiając, pokazując, uświadamiając i kształtując jednostkę, która dzięki temu, że ma swobodę, uczy się sztuki wyboru i podejmowania właściwych decyzji.

Jak poprzednio wspominałam, ja sama mam na koncie ukończoną szkołę o dużym rygorze oraz drugą - liberalną, partnerską. O wiele więcej pod kątem kształtowania osobowości dała mi ta druga, a przecież byłam tą samą osobą, z taką samą potrzebą wyrażania własnych poglądów. Dodam, bo to może być istotne, że była to szkoła o profilu pedagogicznym przygotowująca do nauki zawodu, czyli z założenia do pracy z młodzieżą na poziomie ponadpodstawowym.

8 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-09-17 09:43:54)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Volver napisał/a:

Nie to żebym była jakąś starą zrzędą, chociaż zapewne teraz na taką wyjdę wink ale przyznam szczerze, że  mam dość mieszane uczucia w tym względzie... Oczywiście, że lata szkolne to najpiękniejszy moment na poznawanie siebie, ale czy doprawdy zakaz farbowania włosów, malowania paznokci, czy noszenia wyzywającego ubioru do szkoły w jakikolwiek sposób przeszkadza w odkrywaniu własnego indywidualizmu ? Jako uczennica szkoły średniej nie mogłam paradować po szkole w pełnym makijażu, farbować włosów, malować paznokci oraz być arogancką wobec nauczycieli, ale zapewniam, że te zakazy w żaden sposób nie wpłynęły na osłabienie mojego indywidualizmu. Zaryzykuję nawet  stwierdzenie, że mimo iż edukowały mnie szkoły pełne zakazów i nakazów, to byłam i jestem większą indywidualistką niż 98% absolwentów współczesnych szkół, w których to obecnie, nikt nie tłamsi żadnych przejawów osobniczego indywidualizmu. Tyle tylko, że ja swoją"unikalność" manifestowałam podczas zajęć lekcyjnych poprzez wygłaszanie własnych poglądów na tematy, które akurat omawialiśmy... nikt i nigdy nie zamykał mi z tego powodu ust, chociaż nie zawsze zgadzałam się z ogólnie przyjętą doktryną z cyklu "co autor miał na myśli" wink  W moim odczuciu fakt, że współcześni młodzi ludzie właśnie  pod presją otoczenia, bardziej skupiają się na zewnętrznej otoczce  swojej "osobowości" nie jest niczym budującym.

To, co piszesz, to prawda. Ale... Nie wszyscy czytają książki. Niektórzy wolą muzykę, często ciężką i wtedy noszą ciężkie buty;)
Jest jeszcze sprawa wkładu nauczycieli i rodziców w kierowanie, pozwalanie na samorealizację młodego człowieka. Jeżeli nie pokarzmy dzieciom różnych możliwości, to skąd będą o nich wiedzieć? Zawszę cieszę się, kiedy któreś z moich dzieci znajduje nową pasję, to nic, że porzuca starą, bo poznaje coś innego. To nic, że wczoraj czytało Słowackiego, a dziś Sapkowskiego. Nie szkodzi, że wczoraj gustowało w białym, dzisiaj ubiera się w czerń. Smakuje życie. Gdy już dorośnie, będzie wiedziało, co lubi i czego chce.

Volver napisał/a:

Nie zapominajmy też, że w szkołach uczy się młodzież z różnych środowisk i o różnym statusie materialnym. Markowe ubrania, czy nowinki elektroniczne bardzo często służą młodzieży  do manifestacji swojego statusu materialnego (a właściwie statusu rodziców) a nie do tego, do czego teoretycznie powinny służyć. Dlatego mnie osobiście zakazy szkolne jakie zostały wymienione w pierwszym poście w żaden sposób nie oburzają. Oczywiście rozumiem, potrzebę snobizmu w pewnym wieku... ale, czy nie mogliby się obnosić z jakąś dobrą książką ( spoza kanonu lektur wink ) zamiast najnowszym modelem iPhone, czy balerinek Michaela Korsa wink

Tu się zgodzę w całej rozciągłości;) Niestety w szkole mojej córki pod względem gadżetów i markowych ciuchów panuje istny wyścig szczurów. Na szczęście nasza młoda w nim nie uczestniczy, bo nie musi. Tańczy, czyta, pisze, prowadzi gazetkę szkolną, i robi masę fajnych rzeczy, dzięki którym się realizuje. Podejrzewam, że nie czuje potrzeby wyrażania siebie poprzez drogie ciuchy.

Co do gadżetów, to postępujemy podobnie, jak przy opisanym przez Olinkę samochodzie. Nasze dzieciaki same zarobiły sobie na samochody (te starsze) i różne sprzęty. My im tylko umożliwiliśmy zarobek, pomogliśmy znaleźć, podpowiedzieliśmy.
Najprościej jest pójść i kupić, ma się wtedy gówniarza z głowy;)

9 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-09-18 23:37:29)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Faktycznie przesada z tymi zasadami. Tak uczy sie chyba, ze wyglad jest wazniejszy niz inne rzeczy... Nie tak powinno byc. Zreszta dla mnie absurd, zeby nie pozwalac chlopakowi np miec dlugich wlosow. Przeciez to nic zlego. Nie swiadczy to przeciez tez o zadnych zlych cechach. To jakies zacofanie i stereotypy. Wazniejsze jest to jaki czlowiek ma charakter. No a na pewno nie podobaja mi sie takie rygorystyczne zakazy. Predzej beda zachecaly do buntowania sie i tak. Zwlaszcza, ze niewiele z tych zasad ma uzasadnienie, a jak juz rozumiem to to by do szkoly nie nosic miniowek.

W moich szkolach nie bylo duzego rygoru. Poziom liceum byl dobry, a i tak makijaz nie byl problemem. Tzn moze dla jednej nauczycielki tak, ale tak to nie. Dziewczyny czasem tez farbowaly wlosu i nikt nic nie mowil. W gimnazjum juz bardziej na to patrzyli, ale tez nie jakis rygor. Czasem ktos mial makijaz. Jedyne to musielismy nosic kamizelki, ale jeansowe, jeszcze nie tragedia.

Indywidualizm to nie tylko wyglad, ale dla mnie caly szereg zasad odnosnie wygladu to przesada. Zreszta jeszcze w gimnazjum, ale w liceum? Ma sie tam 16-18 lat i to normalne, ze chce sie czasem wygladac inaczej. Wtedy wlasnie pierwszy raz pofarbowalam wlisy, na delikatny rudy odcien. W szkole nie bylo zadnych problemow. No i fajnie, bo inaczej bym musiala czekac do wakacji. A tak to chcialo sie cos zmienic w wygladzie, a nie wplywa to na nauke, wiec jak dla mnie nie ma problemu :-)

10

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

wszystko zalezy od punktu widzenia. Jedni uwazaja, ze to tlamszenie osobowosci, ten brak mini czy makijazu, inni, ze to uczenie, iz w swiecie obowiazuja pewne zasady i dostosowanie sie do nich jest przejawem  dojrzalosci i zrozumienia, jak funkcjonuje spoleczenstwo. Nie zawsze wszedzie i wszystko wolno i nie zawsze wszedzie mozemy manifestowac swoja wolnosc w sposob w jaki chcemy. Nawet na tym forum obowiazuja pewne zasady, do ktorych musimy sie dostosowac, a jestesmy dorosli.
Jak ktos ma osobowosc to ma, niezaleznie czy chodzi w mundurku i ze spietymi wlosami czy z dekoltem do pepka i tipsami. Uwazam, ze mlodym ludziom nie zaszkodzi troche dyscypliny.
W sumie podpisuje sie pod postem Volver.

11

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Volver napisał/a:

Nie zapominajmy też, że w szkołach uczy się młodzież z różnych środowisk i o różnym statusie materialnym. Markowe ubrania, czy nowinki elektroniczne bardzo często służą młodzieży  do manifestacji swojego statusu materialnego (a właściwie statusu rodziców) a nie do tego, do czego teoretycznie powinny służyć. Dlatego mnie osobiście zakazy szkolne jakie zostały wymienione w pierwszym poście w żaden sposób nie oburzają. Oczywiście rozumiem, potrzebę snobizmu w pewnym wieku... ale, czy nie mogliby się obnosić z jakąś dobrą książką ( spoza kanonu lektur wink ) zamiast najnowszym modelem iPhone, czy balerinek Michaela Korsa wink

Oni i tak doskonale wiedza komu sie lepiej powodzi a komu gorzej. Fakt ze sie im zabroni przynoszenia do szkoly gadzetow w niczym nie umniejszy swiadomosci ze rodzice Piotrka sa dziani do nieprzytomnosci a Marcin raczej na obozy za granice nie pojedzie.
Nie bardzo rozumiem zakazy odnosnie delikatnego makijazu czy stroju. Nauczycielom wolno sie indywidualnie ubierac a uczniom juz nie? Raczej uczylam sie w liberalnych szkolach gdzie zakazy wkraczaly wtedy kiedy ktos naprawde przedobrzyl. Nie pamietam ani jednego przypadku zeby dyrekcja musiala wystosowac jakikolwiek zakaz. Nosilismy co chcielismy, malowalismy sie jak chcielismy, gadzetow jeszcze wtedy az tyle nie bylo zeby ich zakazywac... Wszyscy zesmy wyrosli na porzadnych i odpowiedzialnych ludzi ktorzy umieja sie zachowac w kazdej sytuacji. Jaki wklad w moj rozwoj ma miec ubior, makijaz lub jego brak czy fakt co robie z wlosami? Mundurek by mnie doprowadzil do szewskiej pasji, zakaz farbowania wlosow by poskutkowal czyms drastycznym np ogoleniem siebie na lyso... I co wtedy szkola by mnie nie wpuscila bo jestem ogolona na lyso? smile To przeciez nauka oceniania ludzi poprzez wyglad.
Zakazy tak ale w wersji normalnej a nie hardcore.

12 Ostatnio edytowany przez Volver (2016-09-19 14:55:04)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Dla mnie osobiście jest jednak subtelna różnica pomiędzy prawem swobody ubioru nauczycieli, a uczniów. Zresztą nie wiem, czy wydekoltowana i ubrana w spódniczkę mini nauczycielka, nie zostałaby przywołana do porządku przez dyrektora placówki. W pewnych instytucjach obowiązują mniej lub bardziej oficjalne wytyczne, odnośnie stosownego stroju w miejscu pracy. Mnie jak już wspomniałam makijaże, kolczyki w uchu (i nie tylko) oraz inne cuda nie przeszkadzają. Uważam natomiast, że gimnazjalistka w pełnym makijażu wygląda co najmniej groteskowo... ale, to nie moja sprawa, skoro rodzice to akceptują...
Co do wiedzy o statusie materialnym poszczególnych osób w grupie, to również zdaję sobie sprawę z tego, że ona wśród uczniów istnieje. Uważam tylko, że nie ma potrzeby aby dobrze sytuowani uczniowie musieli się z tym dodatkowo obnosić. No, ale ja jestem z pokolenia kiedy takie zachowanie było zwyczajnie w złym guście... Wiem czasy się zmieniły... wink

13

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Volver napisał/a:

Dla mnie osobiście jest jednak subtelna różnica pomiędzy prawem swobody ubioru nauczycieli, a uczniów. Zresztą nie wiem, czy wydekoltowana i ubrana w spódniczkę mini nauczycielka, nie zostałaby przywołana do porządku przez dyrektora placówki..

Moze na wstepie zgodzmy sie ze nie mam na mysli ekscesow stylowych nieletnich panien. Umowmy sie ze rozmawiamy o normalnym tradycyjnie przyjetym ubiorze odpowiednim do okazji bez zgrywania na ladacznice lub zakonnice.
Zgodziwszy sie z tym prosze wytlumacz mi jaka jest ta subtelna roznica ktora pozwala nauczycielom (obu plci) ubierac sie dowolnie (w zakresie przyjetych spolecznie norm odnosnie stroju "do tablicy") a ktora jednoczesnie zabrania tego uczniom? Nauczycielka chce zalozyc zielona bluzke, ok a uczen juz nie? W koncu uczen to tez czlowiek wink Nauczycielka moze rozpuscic wlosy, uczennica nie? Nauczyciel moze ogolic glowe na lyso, uczen nie? Dlaczego?

14

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Tak sobie myślę, że to właśnie brak narzuconych ograniczeń, uczy młodzież sztuki wyboru. Osobiście im większą miałam sobodę, tym odpowiedzialniej z niej korzystałam, nie chcąc tego utracić. Uważam zresztą, że to brak sztywno narzuconych ram, tym samym szeroki zakres możliwości, pozwala młodym ludziom uczyć się poruszać w takiej wolności. Oczywiście, że jakieś zasady muszą obowiązywać, jak zresztą w każdej społeczności, ale te zasady powinny być ograniczone do minimum, dopiero kiedy przestają się sprawdzać, śrubę należy podkręcić.

Pamiętam zresztą (nawiasem mówiąc byłam wówczas bardzo młoda) swoje pierwsze zajęcia z młodzieżą - ustalając zasady zawsze mówiłam, że daję im swobodę, bo ufam, że podejdą do tematu w sposób odpowiedzialny, obiecuję, że będę traktować jak partnerów i dorosłych ludzi, dopóki oni będą w porządku, ale kiedy zauważę, że zaczynają przesadzać, to mają liczyć się z tym, że zasady również ulegną zmianie. Nie musiały ulegać.

15

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Jaguar, w swoich wypowiedziach odnosiłam się do treści zawartej w pierwszym poście tego wątku i niestety choćbym bardzo chciała zakazu noszenia  przez gimnazjalistkę  ubrań bez wulgarnych napisów, koszulek na ramiączkach, mini spódniczek, szortów, farbowanych włosów, długich i wymalowanych paznokci , nie potrafię oceniać jako zamachu na indywidualność młodej jednostki. Szczerze mówiąc mnie ( starą wapniarę wink )na swój sposób szokuje, że takie zakazy należy obecnie werbalizować pod adresem  13-15 latków. Przecież to nie jest nawet młodzież licealna... Sadzę, że skoro pewne zakazy zostały przez dyrekcje wprowadzone oficjalnie, to możemy spokojnie założyć, że wspomniane przez Ciebie "przedobrzenie" w pewnych kwestiach, zdecydowanie już nastąpiło ... wink
Zapewne trudno będzie Tobie w to uwierzyć, ale daleko mi do zaściankowości. Być może trochę niefortunnie  formułuję swoje myśli, w dodatku wypowiadam się dość ogólnie, w związku z czym pewnie trudno wyczuć czego konkretnie się "czepiam" w temacie nadmiernej swobody ubioru w szkole wink Przepraszam. Uwierz mi lub też nie, ale problemu nie upatruję akurat w prawie do noszenia "zielonej bluzki", a w prawie do noszenia wyzywającej odzieży, malowania się i farbowania włosów  przez dzieci w wieku szkolnym. Oczywiście rozumiem przemiany kulturowe, bo zapewne wszyscy zauważamy, że to co kiedyś było niedopuszczalne, w dość krótkim czasie stało się powszechnie akceptowane, tyle tylko.. czy aby w przypadku tego rodzaju zakazów powinniśmy mówić o braku poszanowania prawa młodego człowieka do wyrażania siebie poprzez ubiór ? Nie uważam, aby fakt coraz intensywniejszego  zacierania się granicy między dziewczynką, a kobietą był dla tej pierwszej okolicznością pozytywnie wpływającą na jej emocjonalny rozwój. Czy naprawdę tylko ja zauważam, że rozwój psychoseksualny współczesnej młodzieży szkolnej nijak nie nadąża za jej wyglądem ? Czy to jest normalne, że wiele dziewczynek ubiera się i wygląda  jak dorosła kobieta ? Że maja parcie na bycie seksi, chociaż niewiele wiedzą o seksualności człowieka ? Nie sądzę, żebym była przysłowiowym moherem... ale autentycznie cieszę się, że niektóre szkoły próbują korygować poważne błędy wychowawcze rodziców i przynajmniej na czas zajęć lekcyjnych starają się odseparować uczennice od  myśli, czy zwracają na sobie uwagę, czy są wystarczająco modne i czy podobają się innym. Nawet gdy pewne zachowania nie są zamierzone, to zbyt duża swoboda w doborze odzieży do szkoły, mimowolnie wymusza większe koncentrowanie się na własnym wyglądzie i pozostawia mniej czasu na inne aktywności umysłowe lub fizyczne dziecka. Tak, dziecka...

Wbrew pozorom mnie ten cały cyrk specjalnie nie oburza, bo patrzę sobie na to z boku... mnie się tylko wydaje, że te dzieci za przyzwoleniem dorosłych są z czegoś ograbiane... mają przyzwolenie na uprzedmiotawianie samych siebie. Może tego nie widać, ale naprawdę  rozumiem i szanuje  prawo dziecka do przejawiania swojej indywidualności. Uważam tylko, że młodzi ludzie  szczególnie w okresie dorastania, często tracą orientacje kim są i gorączkowo poszukując wzorców do naśladowania nie zawsze dokonują właściwych wyborów w tym względzie. Dorośli powinni jednak takie zachowania jakoś korygować ... tylko, że oni akurat w wielu przypadkach zdziecinnieli ... wink

16

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Volver napisał/a:

Jaguar, w swoich wypowiedziach odnosiłam się do treści zawartej w pierwszym poście tego wątku i niestety choćbym bardzo chciała zakazu noszenia  przez gimnazjalistkę  ubrań bez wulgarnych napisów, koszulek na ramiączkach, mini spódniczek, szortów, farbowanych włosów, długich i wymalowanych paznokci , nie potrafię oceniać jako zamachu na indywidualność młodej jednostki. Szczerze mówiąc mnie ( starą wapniarę wink )na swój sposób szokuje, że takie zakazy należy obecnie werbalizować pod adresem  13-15 latków. Przecież to nie jest nawet młodzież licealna... Sadzę, że skoro pewne zakazy zostały przez dyrekcje wprowadzone oficjalnie, to możemy spokojnie założyć, że wspomniane przez Ciebie "przedobrzenie" w pewnych kwestiach, zdecydowanie już nastąpiło ... wink

Dlaczego tak zakładamy? Może niektórzy sa po prostu przewrażliwieni?


Volver napisał/a:

Zapewne trudno będzie Tobie w to uwierzyć, ale daleko mi do zaściankowości.

Żadnych mocnych leków nie biorę ale nie pamietam żebym ci zarzucała zaściankowość... Jakis cytat..coś...gdzieś..?


Volver napisał/a:

Być może trochę niefortunnie  formułuję swoje myśli, w dodatku wypowiadam się dość ogólnie, w związku z czym pewnie trudno wyczuć czego konkretnie się "czepiam" w temacie nadmiernej swobody ubioru w szkole wink Przepraszam. Uwierz mi lub też nie, ale problemu nie upatruję akurat w prawie do noszenia "zielonej bluzki", a w prawie do noszenia wyzywającej odzieży, malowania się i farbowania włosów  przez dzieci w wieku szkolnym. Oczywiście rozumiem przemiany kulturowe, bo zapewne wszyscy zauważamy, że to co kiedyś było niedopuszczalne, w dość krótkim czasie stało się powszechnie akceptowane, tyle tylko.. czy aby w przypadku tego rodzaju zakazów powinniśmy mówić o braku poszanowania prawa młodego człowieka do wyrażania siebie poprzez ubiór ? Nie uważam, aby fakt coraz intensywniejszego  zacierania się granicy między dziewczynką, a kobietą był dla tej pierwszej okolicznością pozytywnie wpływającą na jej emocjonalny rozwój. Czy naprawdę tylko ja zauważam, że rozwój psychoseksualny współczesnej młodzieży szkolnej nijak nie nadąża za jej wyglądem ? Czy to jest normalne, że wiele dziewczynek ubiera się i wygląda  jak dorosła kobieta ? Że maja parcie na bycie seksi, chociaż niewiele wiedzą o seksualności człowieka ? Nie sądzę, żebym była przysłowiowym moherem... ale autentycznie cieszę się, że niektóre szkoły próbują korygować poważne błędy wychowawcze rodziców i przynajmniej na czas zajęć lekcyjnych starają się odseparować uczennice od  myśli, czy zwracają na sobie uwagę, czy są wystarczająco modne i czy podobają się innym. Nawet gdy pewne zachowania nie są zamierzone, to zbyt duża swoboda w doborze odzieży do szkoły, mimowolnie wymusza większe koncentrowanie się na własnym wyglądzie i pozostawia mniej czasu na inne aktywności umysłowe lub fizyczne dziecka. Tak, dziecka...

Powtórzę...ja nigdzie nie napisałam o wulgarnych i niesmacznych ubraniach stylizujących 13 łatkę na wyuzdana ladacznicę. Takie coś sama chętnie tępie bo wyglada to groteskowo.
Ale nie zgodzę sie ze stwierdzeniem ze większa swoboda w doborze odzieży do szkoły pozostawia mniej czasu na aktywność umysłowa lub fizyczna dzieci smile wole mieć swobodę w doborze ubioru i zakładać to w czym akurat czuje sie dobrze a nie to co mi wolno. Mnie z kolei takie durne zakazy wykańczają umysłowo i nie mogę sie skupić na żadnej aktywności umysłowej jeśli jestem do czegoś przymuszana lub mi sie czegoś zabrania.

Volver napisał/a:

Wbrew pozorom mnie ten cały cyrk specjalnie nie oburza, bo patrzę sobie na to z boku... mnie się tylko wydaje, że te dzieci za przyzwoleniem dorosłych są z czegoś ograbiane... mają przyzwolenie na uprzedmiotawianie samych siebie. Może tego nie widać, ale naprawdę  rozumiem i szanuje  prawo dziecka do przejawiania swojej indywidualności. Uważam tylko, że młodzi ludzie  szczególnie w okresie dorastania, często tracą orientacje kim są i gorączkowo poszukując wzorców do naśladowania nie zawsze dokonują właściwych wyborów w tym względzie. Dorośli powinni jednak takie zachowania jakoś korygować ... tylko, że oni akurat w wielu przypadkach zdziecinnieli ... wink

Dokonywanie niewłaściwych wyborów to nie tylko domena dzieci czy nastolatków. To forum jest fantastycznym przykładem tego jak dorośli czy wręcz przejrzali ludzie potrafią sie konkursowo wrabac w banalne sytuacje. Taka ludzka natura, nie skorygują jej nakazy i zakazy szkolne. Przykładowo w szkołach odkąd pamietam nie wolno było palić. Odkąd pamietam uczniowie palili. Zbierali sie gdzieś poza murami i palili. Jak świat światem....zakaz niczego nie zmienił. Czy zakaz farbowania włosów sprawi ze uczniowie przestaną je farbować? Nie sadze... Taki pierwszy z brzegu przykład...

17

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

za moich czasow przez pewien okres chodzilo sie do szkoly w granatowych fartuchach z przyszyta tarcza. I nie bylo zmiluj, ze komus sie nie podobalo. Podobac sie w koncu nie musialo, bo nie o to chodzilo, abysmy pieknie i modnie wygladali. I jakos specjalnie nam to nie przeszkadzalo. Dzieciaki sie nie buntowaly a rodzice rowniez uwazali, ze to nam w niczym nie zaszkodzi a wrecz przeciwnie. Po szkole kazdy mogl sobie chodzic jak chcial i na ile mu pozwolili rodzice. A w szkole musial sie dostosowac do zasad i uczyl sie, ze sa jakiekolwiek zasady,  bo powiedzmy sobie szczerze, w domu nie zawsze kazdy mial taka mozliwosc. I za moich czasow uczniowie nie zakladali nauczycielom koszow na glowe. Nauczycieli sie szanowalo a przynajmniej czulo jakis respekt. A dzisiaj? Wystarczy popytac nauczycieli. Dzieciaki sa jakie sa, bo rodzice czasem glupsi od nich... Moja kolezanka uczy w kilku gimnazjach i mowi, ze szkola nie jest w stanie przejac odpowiedzialnosci za wychowanie dziecka, bo nie ma na to czasu i to jednak nie jest jej rola, od tego sa rodzice, wiec jak w domu nie ma przykladu to d*pa blada.

18

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
adiaphora napisał/a:

za moich czasow przez pewien okres chodzilo sie do szkoly w granatowych fartuchach z przyszyta tarcza. I nie bylo zmiluj, ze komus sie nie podobalo. Podobac sie w koncu nie musialo, bo nie o to chodzilo, abysmy pieknie i modnie wygladali. I jakos specjalnie nam to nie przeszkadzalo.

Oj nie, chyba nie mogę się zgodzić, bo krzywda mi się co prawda nie działa, ale... jak ja nienawidziłam tych fartuszków! big_smile

19

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Jaguar, skoro dyrekcja tego gimnazjum wystosowała listę zakazów z przewrażliwienia, to chyba problemu nie ma...

20

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

a ja przeciwnie, moglam zalozyc byle jaka bluzke wink
W sumie wtedy wiekszosc takich mialam. Matka mnie nie rozpieszczala. Taki fartuszek upraszczal sprawe, he, he.  Moze, gdybym miala extra ciuchy to wolalabym chodzic bez? wink Ale, choc tacy ujednoliceni, jakos wygladalismy fajnie, nikt sie nie wyroznial, nawet najwiekszy kujon jakos stawal sie bardziej ludzki i zyskiwal w oczach. Moze sobie wtedy tego wszyscy nie uswiadamialismy, ale mielismy poczucie jakies wspolnoty, bylismy dzieciakami w mundurkach i nawet jak czasem ponarzekalismy na nie, to bylo to cos, co nas laczylo, niezaleznie od reszty przekonan wink

21

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Olinka napisał/a:
adiaphora napisał/a:

za moich czasow przez pewien okres chodzilo sie do szkoly w granatowych fartuchach z przyszyta tarcza. I nie bylo zmiluj, ze komus sie nie podobalo. Podobac sie w koncu nie musialo, bo nie o to chodzilo, abysmy pieknie i modnie wygladali. I jakos specjalnie nam to nie przeszkadzalo.

Oj nie, chyba nie mogę się zgodzić, bo krzywda mi się co prawda nie działa, ale... jak ja nienawidziłam tych fartuszków! big_smile

Jeden rok w pierwszej klasie podstawówki mieliśmy granatowe fartuszki, tarcze i odznaki. Jeden rok który na szczęście szybko sie skończył. Nienawidziłam fartuszka. Miałam jeden bo w tamtych czasach nie bardzo było z czego wybierać. Dzień w dzień wyglądałam tak samo. Nudno, mało inspirująco, bez polotu czy fantazji... Dzięki Bogu po roku je znieśli wiec pózniej juz było lepiej.

adiaphora absolutnie mnie to nie przekonuje. Fartuszek jako narzędzie do kreowania poczucia wspólnoty? Nie. Nie rozumiem rownież idei równości. Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy równi bo każdy z nas jest inny.

22

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Niektóre z tych zakazów bardzo mi się podobają, np. ten dotyczący elektroniki. Rozumiem też argumenty przemawiające za mundurkami oraz pewne ograniczenia w wyborze ubioru. Tutaj trzeba się dostosować. Jednak oddzieliłabym to grubą krechą od wtrącania się szkoły w czyjąś długość włosów lub ich kolor. Taka ingerencja jest o tyle absurdalna i głupia, że przecież po wyjściu ze szkoły dziecko nie może w 5 minut zapuścić sobie włosów lub pofarbować ich, a na drugi dzień przyjść do szkoły tak, jak jest to dozwolone. Jestem za tym, żeby uczyć pewnych zasad, ale nie za tym, żeby komuś rozkazywać jak ma wyglądać nie tylko w szkole, ale siłą rzeczy również poza nią. To na pewno niczego dobrego nie nauczy.

Cieszę się, że "za moich czasów" jeszcze nie było takiego wyścigu marek i gadżetów, bo dzięki temu nikt nas nie ograniczał i każdy z nas wyglądał inaczej. Nie było widać statusu materialnego rodziców, tylko to, jaką muzykę się lubi, jak spędza się wolny czas itp. Gdyby wszyscy wyglądali jak klony, to nie byłoby tak barwnie i kolorowo. Według mnie ta wolność była czymś cudownym, nie nadużywaliśmy jej. Niemniej jednak jak teraz patrzę na te rozpieszczone dzieciaki, które noszą Korsy, Bossy i szanelki, to nie chciałabym, żeby moje dziecko uczyło się w takiej szkole. Myślę jednak, że gdyby dziecko przejmowało się tym, co posiada lub nosi ktoś inny, to niestety poniosłabym porażkę wychowawczą.

23

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

To ja z nieco innej beczki, ale wciąż w temacie. Mam znajomą, która żyje na naprawdę bardzo wysokim poziomie. Nie jest to co prawda jej zasługa, a rodziców (świetnie prosperującą firmę i cały majątek przejęła w spadku), ale tym bardziej można podziwiać, że woda sodowa do głowy jej nie uderzyła, bo nie tylko nie czuje się lepsza, nie obnosi z tym w żaden sposób, ale też potrafi dzielić z innymi. Dążę jednak do tego, że ma syna, chłopak jest bardzo dobrze wychowanym jedynakiem, a wbrew temu, co można byłoby sądzić i co wielu z nas może wydać się niezrozumiałe, on ma z tym bogactwem spory problem. Problem polega na tym, że czuje się niezręcznie w towarzystwie znacznie gorzej sytuowanych kolegów. Objawia się to między innymi w ten sposób, że znajomych nie zaprasza do domu - żeby nie widzieli na jakim poziomie żyje, bo dopóki nie widzą, to nie są tego świadomi.
Jak widać na tym przykładzie dzieci są bardzo różne i to od wychowania oraz przekazywanych wzorców zależy czy bogactwo uznają za stan naturalny, obnoszą się z nim i chwalą czy może wstydzą.

24

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Jednak przesada w drugą stronę też nie jest zdrowa (np. wstyd przed zaproszeniem kogoś do domu). Marki same w sobie są wg mnie neutralne. Jeśli komuś naprawdę podoba się np. szanelka, to jej kupna nie traktowałabym jako obnoszenia się z pieniędzmi. Zależy po prostu w jaki sposób się te rzeczy nosi. Dla mnie te wszystkie namiętnie powielane marki stały się synonimem kiczu, ponieważ często mam wrażenie, że nie chodzi o to, jak się je nosi i stylizuje, tylko ważne jest, że się je po prostu ma.

25

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
cslady napisał/a:

Jednak przesada w drugą stronę też nie jest zdrowa (np. wstyd przed zaproszeniem kogoś do domu).

W odniesieniu do chłopaka z mojej wypowiedzi mogę napisać, że w jego przypadku zdecydowanie nie chodzi o wstyd (choć to słowo w ogóle jest tu chyba nieco niefortunnie użyte), a raczej o to, że nie chce być oceniany i postrzegany przez pryzmat pieniędzy. Nie chce odstawać, a być może także wywoływać u znajomych poczucia dyskomfortu. Prawdę mówiąc oceniam to u niego na plus, nawet jeśli uważam, że stan posidania powinien być czymś oczywistym i o ile nie ma powodu, aby się czegoś wstydzić (tu akurat myślę o niższym statusie materialnym), to tym bardziej obnosić, zwłaszcza jeśli to czyjaś żadna zasługa. Niestety znam takie młode osoby, które uważały, że z powodu pieniędzy (dodam, że rodziców) mogą więcej i są kimś więcej - to miało krótkie nogi.

cslady napisał/a:

Dla mnie te wszystkie namiętnie powielane marki stały się synonimem kiczu, ponieważ często mam wrażenie, że nie chodzi o to, jak się je nosi i stylizuje, tylko ważne jest, że się je po prostu ma.

Trafne spostrzeżenie smile.

26

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
adiaphora napisał/a:

wszystko zalezy od punktu widzenia. Jedni uwazaja, ze to tlamszenie osobowosci, ten brak mini czy makijazu, inni, ze to uczenie, iz w swiecie obowiazuja pewne zasady i dostosowanie sie do nich jest przejawem  dojrzalosci i zrozumienia, jak funkcjonuje spoleczenstwo. Nie zawsze wszedzie i wszystko wolno i nie zawsze wszedzie mozemy manifestowac swoja wolnosc w sposob w jaki chcemy. Nawet na tym forum obowiazuja pewne zasady, do ktorych musimy sie dostosowac, a jestesmy dorosli.
Jak ktos ma osobowosc to ma, niezaleznie czy chodzi w mundurku i ze spietymi wlosami czy z dekoltem do pepka i tipsami. Uwazam, ze mlodym ludziom nie zaszkodzi troche dyscypliny.
W sumie podpisuje sie pod postem Volver.

Dolaczam. Szkola to placowka oswiatowa a nie rewia mody, Allegro, bazar Rozyckiego i night club w jednym. Po lekcjach niech sobie smarkateria nosi wlosy na ultra roz i sznurek do kombajnu zamiast majtek, w szkole maja skupic sie na nauce i wygladac jak uczniowie nie lolitki czy mlodociane kibole. Tak mi sie przynajmniej wydawalo do tej pory.
Pomijajac ten aspekt, to czy ktoras mama zastanowila sie kiedys, jak w tak wczesnym wieku wlosom jej corki sluzy ich czeste farbowanie, cerze codzienna tapeta, paznokciom klejone tipsy a nerkom ubrania w wersji mikro szczegolnie w sezonie jesienno-zimowym?

27

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Popieram Mussuka. Mnie szczegolnie raza telefony w szkolach. O ile dalabym spokoj fryzurom, to jak widze dzieci ze smartfonami, to az krew sie we mnie gotuje. Kiedys telefonow nie bylo i dzieci jakos zyly. Ba! nawet do szkoly chodzily bez. W Polsce chyba sie wydaje ludziom, ze im wieksza swoboda dana uczniom, tym bardziej zblizamy sie do Europy Zachodniej. Tymczasem, w UK na przyklad, obowiazuja mundurki. Kazda szkola ma swoj mundurek, wszystkie dzieci wygladaja identycznie. Nawet skarpetki musza miec odpowiednie wink. I uwaga!- w czasie przerwy wszystkie dzieci musza przebywac obowiazkowo na dworze. Znam z autopsji, bo chodzilam jakis czas do takiej szkoly. Co mnie zdziwilo to brak krzesel badz lawek na szkolnych korytarzach, ktore byly tak waskie,   ze ciezko sie bylo pomiescic wink.

28

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Ewika99 napisał/a:

I uwaga!- w czasie przerwy wszystkie dzieci musza przebywac obowiazkowo na dworze.

Faktycznie, u mnie też było coś takiego, ale nie obejmowało zimy. big_smile Pamiętam, że można było dostać uwagę, jeśli zostało się w szkole.

29 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2016-09-20 15:12:54)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Nie napisze, jak bylo w zimie, bo do zimy nie dotrwalam w tej szkole wink. Wtedy, gdy chodzilam do szkoly, to trzeba bylo siedziec na dworzu- bez wzgledu na to, czy pogoda czy deszcz... Juz wyobrazam sobie reakcje polskich matek, gdyby to u nas wprowadzono hehe. Niemniej jednak uwazam, ze dyscypilna w szkole powinna byc jak najbardziej. Pomalowane wlosy czy makijaz mloda dziewczyna moze miec w wakacje. Zreszta, jeszcze zdazy sie w swoim zyciu ''omalowac'', w mlodym wieku dzieci powinny skupic sie na nauce, a nie nasladowaniu doroslych. Jeszcze powroce do tematu telefonow w szkolach, bo nieraz slyszalam glosy ''za''- ze niby dziecko moze wezwac pomoc, albo poinformowac o czyms rodzicow. No ale przeciez w szkolach sa telefony, a od informowania rodzicow powinni byc nauczyciele. Dobrym pomyslem bylby tez taki ogolnodostepny telefon, np. na korytarzu, by dziecko moglo w razie potrzeby skorzystac. Czy rodzice naprawde sa tacy naiwni i mysla, ze dziecku w szkole tel jest niezbedny? Ja tam zauwazylam, ze wszelkiego rodzaju smartfony, iphony sluza dzieciom przede wszystkim do: a) robienia selfie, b)sciagania odpowiedzi w czasie sprawdzianu z internetu, c)szpanowania przed znajomymi, d) pisania sms-ow z ukochana/ukochanym, e)ogladania filmow podczas ''nudnej'' lekcji, f)sledzenia facebooka badz innego Twittera, g) znowu robienia selfie...

I zgodze sie z adiaphora- jesli ktos ma osobowosc, to nie musi jej ''okazywac'' poprzez noszenie takiego, czy siakiego stroju. Przynajmniej w szkole. Z jednej strony wklada sie ludziom do glow, ze niewazne jak ktos wyglada, niewazne, co ma na sobie, tylko w srodku. Z drugiej jednak daje sie do zrozumienia, ze inaczej nie mozesz pokazac swojej osobowosci, jak tylko poprzez manifestowanie strojem. Tak, jakby to co masz w glowie i to, co soba reprezentujesz jako czlowiek nie wystarczalo...

30 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-09-20 17:15:14)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Mussuka napisał/a:
adiaphora napisał/a:

wszystko zalezy od punktu widzenia. Jedni uwazaja, ze to tlamszenie osobowosci, ten brak mini czy makijazu, inni, ze to uczenie, iz w swiecie obowiazuja pewne zasady i dostosowanie sie do nich jest przejawem  dojrzalosci i zrozumienia, jak funkcjonuje spoleczenstwo. Nie zawsze wszedzie i wszystko wolno i nie zawsze wszedzie mozemy manifestowac swoja wolnosc w sposob w jaki chcemy. Nawet na tym forum obowiazuja pewne zasady, do ktorych musimy sie dostosowac, a jestesmy dorosli.
Jak ktos ma osobowosc to ma, niezaleznie czy chodzi w mundurku i ze spietymi wlosami czy z dekoltem do pepka i tipsami. Uwazam, ze mlodym ludziom nie zaszkodzi troche dyscypliny.
W sumie podpisuje sie pod postem Volver.

Dolaczam. Szkola to placowka oswiatowa a nie rewia mody, Allegro, bazar Rozyckiego i night club w jednym. Po lekcjach niech sobie smarkateria nosi wlosy na ultra roz i sznurek do kombajnu zamiast majtek, w szkole maja skupic sie na nauce i wygladac jak uczniowie nie lolitki czy mlodociane kibole. Tak mi sie przynajmniej wydawalo do tej pory.
Pomijajac ten aspekt, to czy ktoras mama zastanowila sie kiedys, jak w tak wczesnym wieku wlosom jej corki sluzy ich czeste farbowanie, cerze codzienna tapeta, paznokciom klejone tipsy a nerkom ubrania w wersji mikro szczegolnie w sezonie jesienno-zimowym?

adiaphora napisał/a:

Nawet na tym forum obowiazuja pewne zasady, do ktorych musimy sie dostosowac, a jestesmy dorosli.

Jest subtelna różnica pomiędzy korzystaniem z publicznego forum a obowiązkiem szkolnym. Dzieciaki zdaje się nie mają wyboru.


Gdy czytam niektóre wypowiedzi to nasuwa mi się jedna myśl: Nigdy nie przekroczę progu budynku gimnazjum! Tam mieszkają potwory!


Zacznijmy od tego, że roznegliżowane z zabójczymi tipsami i włosami na różowo przypadki, to naprawdę marginalny odsetek młodzieży w wieku 13-16 lat. Generalizacja młodzieży poprzez skrajne przykłady jest krzywdząca. Chyba każdy zauważy różnicę pomiędzy kolorowym irokezem i długimi włosami u chłopców, albo rozpuszczonymi włosami dziewczynek a wściekłym różem na głowie.
Jest również różnica pomiędzy szortami odsłaniającymi pośladki i takimi, które uchodzą za przyzwoite. A chłopcom! Czemu nie wolno również chłopcom nosić krótkich spodenek?
Najsmutniejsze jest to, że przez takie durne zasady, które niczemu właściwie nie służą oprócz udowodnienia małolatom wyższości nad nimi dorosłych, równa się zachowanie ucznia, który ćpa, kradnie, pali i pije z zachowaniem takiego, który lubi długie i rozpuszczone włosy. Na świadectwie szkolnym nie pisze, za co zostało obniżone zachowanie.

31

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Ewika99 napisał/a:

Jeszcze powroce do tematu telefonow w szkolach, bo nieraz slyszalam glosy ''za''- ze niby dziecko moze wezwac pomoc, albo poinformowac o czyms rodzicow. No ale przeciez w szkolach sa telefony, a od informowania rodzicow powinni byc nauczyciele. Dobrym pomyslem bylby tez taki ogolnodostepny telefon, np. na korytarzu, by dziecko moglo w razie potrzeby skorzystac. Czy rodzice naprawde sa tacy naiwni i mysla, ze dziecku w szkole tel jest niezbedny? Ja tam zauwazylam, ze wszelkiego rodzaju smartfony, iphony sluza dzieciom przede wszystkim do: a) robienia selfie, b)sciagania odpowiedzi w czasie sprawdzianu z internetu, c)szpanowania przed znajomymi, d) pisania sms-ow z ukochana/ukochanym, e)ogladania filmow podczas ''nudnej'' lekcji, f)sledzenia facebooka badz innego Twittera, g) znowu robienia selfie...

A ja nie widzę nic złego w tym, żeby dzieciak miał przy sobie telefon, oczywiście z zachowaniem zasady, że na lekcji się go NIE używa. Osobiście wiele razy doświadczyłam potrzeby kontaktu z synem, kiedy przebywał w szkole. Czasem to tylko krótka informacja zwrotna, która jakże ułatwia życie, a czasem, kiedy dzieje się coś niedobrego, to o tym wiem i mogę na przykład natychmiast skontaktować się z wychowawczynią - zdarzyła się taka sytuacja. W szkole, którą znam najlepiej, czyli tej, w której uczy się moje dziecko, podczas sprawdzianów telefony zwykle lądują na biurku nauczyciela.

Ktoś wspomniał, że na korytarzach nie ma ławek - u syna też ich nie ma, co akurat jest głupotą, bo w trakcie lekcji nie wolno im opuszczać budynku. To akurat ze względów bezpieczeństwa, żeby ochronie łatwiej było zapanować nad tym kto wchodzi i wychodzi ze szkoły.

Ewelino, podpisuję się pod całą Twoją ostatnią wypowiedzią.
Tak sobie nawet myślę, że młodzież w moim mieście to jest chyba jakaś inna, bo mój syn przewinął się przez cztery szkoły (różne etapy nauczania i raz, bo przeprowadzaliśmy się), które miałam możliwość całkiem dobrze poznać i nigdzie nie zauważyłam, żeby małolaty nie miały jakichś wewnętrznych hamulców i sięgały dokładnie tam, gdzie im postawiono ostateczne granice. Młodzież jest fajna, dzieci są fajne, ale dajmy im to udowodnić! Moim zdaniem zakazy dla samych zakazów naprawdę niczemu nie służą.

32

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Olinko, uwierz, nie tak bardzo dawno chodzilam do szkoly i telefony to byla zmora nauczycieli. Nie kazdy uczen poslusznie odda aparat- w technikum to nawet padaly argumenty, ze to ''moja wlasnosc i nikomu jej nie oddam'', nawet tymczosowo.

33

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Nie sądzę, żeby ktokolwiek uważał, iż posiadanie przez dziecko telefonu przy sobie było czymś złym. Moim zdaniem problem może polegać na tym, że sporo dzieci nie potrafi jednak dostosować się do zasady, że podczas lekcji nie należy go używać. Nie twierdzę, że wszyscy uczniowie tak robią, ale zakładam, że problem nagminności łamania tej zasady musi występować. Jakoś trudno mi dostrzec sens formułowania oficjalnych zakazów w przypadku incydentalnych zdarzeń... czy to dotyczących telefonów, czy też farbowania włosów.

34

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Zauważyłam jeszcze, że istnienie zakazów w szkołach nie oznacza wcale, że ktoś tych zasad w rzeczywistości przestrzega. Czasami to dwie zupełnie różne sprawy. W moim gimnazjum np. nie było wolno malować włosów i paznokci. Teoretycznie. A w liceum był zakaz sprawdzania telefonów podczas lekcji (miały być wyciszone). Jednak w praktyce żaden z tych zakazów nie był stosowany. Raczej żadna z dziewczyn nie malowała paznokci na czerwono, a włosów na różowo, więc łamanie zakazu nie rzucało się w oczy. Już widzę jak dyrektorka będzie udowadniać, które włosy są farbowane albo czy któraś z uczennic używa podkładu do twarzy, błyszczyka i maskary. A jeśli używa, to co? Z telefonami było zresztą podobnie. Niby obowiązywał zakaz, a i tak nikt tego nie przestrzegał. Podobnie jak dorośli nie przestrzegają zakazu, by nie korzystać z telefonu na poczcie czy w tramwaju. Kiedy do szkoły zacznie chodzić chłopiec, który ma długie włosy, to chciałabym zobaczyć jak każą mu je ściąć. Najbardziej bez sensu jest to, że większość tych zakazów jest w rzeczywistości martwa i obowiązuje tylko w teorii. Nie wiem po co szkoły udają, że u nich coś takiego obowiązuje.

Naprzeciwko mojego liceum było gimnazjum, w którym wprowadzono mundurki. Widziałam jak sprytnie dzieciaki potrafią obchodzić ten nakaz i przynajmniej w tamtej szkole to była trochę walka z wiatrakami. Nauczyciele nie umieli tego wyegzekwować. Może nie mam jakiejś silnej antypatii do mundurków, ale nie rozumiem takiego idealizmu, że one niby cokolwiek rozwiązują. Nadal można nosić drogie buty i dodatki. Status materialny widać również po ogólnym zadbaniu. Mundurki to tylko maskowanie problemu i uciekanie przed jakimś sensownym rozwiązaniem. Chociaż jeśli w którejś szkole ten pomysł dobrze się sprawdza, no to fajnie.

35

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

cslady jako, że uważam Cię za bardzo sensowną młoda osobę, która w dodatku nie tak dawno kończyła gimnazjum... czy mogłabyś mi wytłumaczyć w jakiś sensowny sposób, dlaczego gimnazjalistka powinna mieć prawo do farbowania włosów i nakładania makijażu na czas zajęć szkolnych ? Dlaczego ewentualne zakazy w tej materii są odbierane jako krzywdzące ? Co konkretnie taka uczennica traci, oprócz tego, że nie wygląda na kilka lat starszą niż jest w rzeczywistości ? Pytam, bo autentycznie próbuje zrozumieć, a ewidentnie mam z tym sopory problem. Pomijam już swoje przekonania w tym względzie, bo raczej ich nie zmienię ale autentycznie chciałabym przynajmniej spróbować zrozumieć druga stronę sporu smile

36

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

A ja bym zapytała inaczej.
Co uczennica zyskuje na zakazie nałożenia tuszu do rzęs czy podkładu na twarz? +100 do inteligencji czy jak?
Uczyć sie nie można w podkładzie i z tuszem do rzęs?

37

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Ewika99 napisał/a:

I uwaga!- w czasie przerwy wszystkie dzieci musza przebywac obowiazkowo na dworze).

Mmhhhmmm....zgadza sie. Często to w UK widać. Październik, 3 stopnie, mżawka a dzieciaki bez rajstop, cienkie kurtki...wspaniałe pole do rozwoju dla artretyzmu i reumatyzmu na co większość osób w starszym wieku cierpi w UK.

38 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-09-21 00:32:44)

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Olinka napisał/a:

Tak sobie myślę, że to właśnie brak narzuconych ograniczeń, uczy młodzież sztuki wyboru. Osobiście im większą miałam sobodę, tym odpowiedzialniej z niej korzystałam, nie chcąc tego utracić. Uważam zresztą, że to brak sztywno narzuconych ram, tym samym szeroki zakres możliwości, pozwala młodym ludziom uczyć się poruszać w takiej wolności. Oczywiście, że jakieś zasady muszą obowiązywać, jak zresztą w każdej społeczności, ale te zasady powinny być ograniczone do minimum, dopiero kiedy przestają się sprawdzać, śrubę należy podkręcić.

Pamiętam zresztą (nawiasem mówiąc byłam wówczas bardzo młoda) swoje pierwsze zajęcia z młodzieżą - ustalając zasady zawsze mówiłam, że daję im swobodę, bo ufam, że podejdą do tematu w sposób odpowiedzialny, obiecuję, że będę traktować jak partnerów i dorosłych ludzi, dopóki oni będą w porządku, ale kiedy zauważę, że zaczynają przesadzać, to mają liczyć się z tym, że zasady również ulegną zmianie. Nie musiały ulegać.


Uwazam tak samo. Najlepiej jest mysle wychowywac dzieci na zasadzie dialogu. Tlumaczyc dlaczego czegos nie wolno. Jednak pokazac tez, ze im ufamy. Nie mam jeszcze swoich dzieci, ale to najbardziej do mnie przemawia. Tak samo mysle, ze dobrze jest podobnie postepowac w szkole. Bardzo dobrze powiedzialas mlodziezy Olinko. Tez uwazam, ze przy takim podejsciu mlodzi ludzie raczej nie beda chcieli zawiesc zaufania. Gdy jest za duzo zakazow to moze byc bunt i wedlug mnie jest to normalna reakcja. Dorosli ludzi tez nie lubia jak ich sie w bardzo wielu kwestiach ogranicza. W niektorych kwestiach musza byc jakies zakazy, ale nie ma co przesadzac w druga strone.

Oczywiscie, ze stroj nie jest najwazniejszy. To rola rodzicow, by nauczyc dziecko, ze niewazne jak ktos jest ubrany, ale by oceniac go po charakterze. Co nie zmienia jednak faktu, ze ta sama osoba moze chciec sie ladnie ubrac i ma do tego prawo. Szkola nie musi tego zakazywac. Mozna sie przeciez ladnie ubrac, a przy tym nue oceniac kogos po ubiorze tylko poznac. To sobie nie przeczy. Nie trzeba jednak na sile tego ukrywac, ze czis rodzice sa bogaci, dzieci czesto to wiedza. Jednak jak pisalam to rola rodzica jest, by uczyc dzieci szacunku do wszystkich. Moze ich szanowac bez wzgledu na to ike pieniedzy maja rodzice.

39

Odp: Rola szkoły w kształtowaniu osobowości
Volver napisał/a:

czy mogłabyś mi wytłumaczyć w jakiś sensowny sposób, dlaczego gimnazjalistka powinna mieć prawo do farbowania włosów i nakładania makijażu na czas zajęć szkolnych ?

Równie dobrze można zapytać: a dlaczego ma nie mieć tego prawa? Odpowiem jednak na własnym przykładzie. Moje jedyne eksperymenty z włosami przypadły właśnie na końcówkę gimnazjum i początek liceum. Zrobiłam to z ciekawości, tak samo jak z ciekawości przekłułam sobie wtedy uszy. Miałabym nie robić tego tylko przez to, że jakiś obcy dorosły mi zabrania? Moim rodzicom to nie przeszkadzało. Ciekawość i eksperymentowanie były dla mnie czymś zupełnie naturalnym w tamtym wieku i w imię czego ktoś chciałby to hamować? Nikomu krzywdy nie robiłam, nie byłam w tym wyzywająca, wulgarna czy niesmaczna. Wiele moich koleżanek już w gimnazjum farbowało sobie włosy, ale to było na zasadzie podkreślania naturalnego koloru, więc też nic prowokującego. Jeśli mowa o zakazach, to rozumiem, że kręcenie i prostowanie włosów też byłoby zabronione? Przecież takie zabiegi wykonywane codziennie niszczą włosy dużo bardziej niż farbowanie. Nie wszystkie dziewczyny mają samoukładające się, bezproblemowe włosy. Włosy to tylko włosy - jak się zniszczą, to odrosną. To nie jest palenie papierosów, żeby robiło jakieś nieodwracalne szkody. smile

Co do makijażu, to już od gimnazjum nie wyobrażałam sobie wychodzenia z domu saute. Miałam wtedy cerę daleką od ideału i zwyczajnie źle się czułam bez jakiegoś zatuszowania niedoskonałości. Dbanie o cerę i walka z problemem to było jedno, ale wychodzenie tak z domu, to co innego. Chociaż przyznam, że najgorsze co można zrobić, to maskować niedoskonałości tanimi, źle dobranymi kosmetykami. U mnie nie było tego problemu, bo używałam kosmetyków dobrych, dobrze dobranych i nakładałam jedynie cienką ich warstwę, więc o żadnych tapetach nie było mowy. Z rzęsami podobnie - z natury mam tak jasne, że praktycznie niewidoczne, więc malowałam rzęsy maskarą. Dużo lepiej się wtedy czułam, nie przejmowałam się swoim wyglądem i samo to jest według mnie wystarczającym i niepodważalnym argumentem "za". Chociaż każdy może mieć swoje zdanie. Są różne szkoły i można wybrać dla swoich dzieci taką, której zasady są w zgodzie z naszymi poglądami. Nie twierdzę, że mój pogląd jest lepszy. Ot, osobiście nie posłałabym dzieci do szkoły pełnej bezsensownych zakazów. Jako rodzic sama będę odpowiedzialna za to, by wytłumaczyć dzieciom jakie konsekwencje niesie ze sobą zapychanie twarzy badziewnymi kosmetykami, niszczenie włosów farbami, czy świecenie tyłkiem w zimny dzień. Nie muszą mnie w tym wyręczać inni ludzie (w tym przypadku szkoła) poprzez zakazy, które będą rodziły jedynie bunt dziecka. Rozsądek - tak, bezmyślne zakazywanie, bo komuś coś się nie podoba - nie. Szkoła nie jest rewią mody, ale można się malować i nawet farbować tak, by wyglądać ładnie, schludnie, skromnie i nikogo tym nie razić, a jednocześnie dobrze się czuć dzięki temu we własnej skórze.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Rola szkoły w kształtowaniu osobowości

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024