Jesteś wspaniała, ale... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jesteś wspaniała, ale...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

Temat: Jesteś wspaniała, ale...

Cześć, zalogowałam się na forum, bo mam potrzebę anonimowo się wygadać. Nie wiem, czy mogę liczyć na rady – nie jestem pewna, czy jest w ogóle co radzić… Ale liczę na to, że może pomożecie mi spojrzeć na moją sytuację z niezależnej perspektywy.

Mam 24 lata, od prawie 2 lat jestem sama. Wcześniej byłam w 4-letnim związku, z dobrym, uczciwym chłopakiem, „kandydatem na męża”. Nie kochałam go co prawda, ale szanowałam go, byłam mu wierna, dobrze mi z nim było. To był mój pierwszy związek i pierwszy mężczyzna, nikt nigdy wcześniej się mną nie zainteresował. Wyobrażałam sobie nawet naszą wspólną przyszłość. Po ok. 3,5 roku związku dostałam dobrze płatną pracę, zaczęłam wyjeżdżać służbowo za granicę. Zobaczyłam trochę świata i nagle otworzyło się przede mną dużo perspektyw. Mój mężczyzna z kolei przechodził jakiś kryzys wchodzenia w dorosłość, rzucił pracę i nie podjął następnej, uzależnił się finansowo od ojca.
No i wtedy się zakochałam – po raz pierwszy w życiu i od pierwszego wejrzenia. Cristiana z Bukaresztu poznałam na wernisażu w Paryżu. Nie zastanawiałam się długo i 2 tygodnie później skończyłam związek z Sebastianem. Moja matka oczywiście załamywała ręce, no bo jak to, i to jeszcze z Rumunem. Nigdy Sebastiana nie zdradziłam – tzn. nie fizycznie, bo emocjonalnie chyba najgorzej jak się da. Dowiedziałam się potem, że w dwa dni po naszym rozstaniu Sebastian zaczął nowy związek, z moją znajomą, w którym jest do dzisiaj. Moje love story trwało 3 miesiące; kiedy emocje opadły, okazało się, że zupełnie do siebie nie pasujemy.

Od tego czasu wiele się w moim życiu zmieniło. Odnoszę bardzo duże sukcesy na polu zawodowym, wyprowadziłam się zresztą z kraju. Mam dużo powodów do tego, żeby być z siebie dumna, ale cały czas noszę w sobie uczucie, że przegrałam z Sebastianem. Jemu w końcu udało się stworzyć szczęśliwy związek. I chociaż ja nie chciałabym już z nim być, ani żyć tak jak on – to on jest szczęśliwy. Ja – nie. W ciągu tych 2 lat byłam na niezliczonej ilości randek, które donikąd mnie nie doprowadziły. Poznawałam tych facetów w różnych okolicznościach, głównie przez Internet. Z czterema stworzyłam coś, co mogłoby być związkiem, ale zawsze kończyło się tak samo i zawsze z ich inicjatywy. Znajomości te trwały od 1 do 3 miesięcy każda, wszystkie były inne, bo i ci faceci zupełnie inni, ale wszystkie skończyły się tak samo. Któregoś razu panowie brali mnie na rozmowę, podczas której ze łzami w oczach oświadczali mi, że jestem piękna, cudowna, mądra, i w ogóle drugiej takiej to nie ma na tym świecie, i że to na pewno coś z nimi jest nie tak, ale… nic do mnie nie czują. Czwarty raz wydarzył się wczoraj.

Jest to dla mnie tak frustrujące, że nawet nie mam ochoty opowiadać o tym przyjaciółce. Gdybym naprawdę była taka wspaniała, to przecież nawet by się nie zastanawiali. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że wszystko, co stoi przez "ale", to kłamstwo. Chyba nawet się zgadza. Tak mnie to irytuje, że nie wiem. Nad wszystkim mam kontrolę, tylko nad tą jedną sferą życia nie. W dodatku zaczynam czuć presję otoczenia. Ostatnio mieliśmy spotkanie klasowe – byłam oczywiście jedną singielką. Moje zawodowe i naukowe sukcesy przestały mnie cieszyć. Pakuję walizkę do Singapuru i chce mi się wyć do księżyca. Dlaczego nie można mieć wszystkiego?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Taka duża dziewczynka, a wariuje, bo koleżanki mają facetów, a Ty nie?
Daj spokój, wstań z podłogi, strzep kurz i rób swoje.

Co do Twoich relacji damsko-męskich, albo masz trudny charakter, albo wybierasz sobie facetów, którzy lubują się w atrakcyjniejszych kobietach, albo jesteś opcją do zaliczenia.

Więc niestety zapewne nie jesteś tak wspaniała jak oni mówią, bo to jest tylko gadanie, ale czy warto się tym przejmować?

3

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Zazdrościsz chłopakowi, którego  sama  zostawilaś ,że  mu się  udało  stworzyć  szczęśliwy  związek. To nienormalne i nie  świadczy  o Tobie  dobrze

4

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Tak, bo brakuje mi relacji. Chciałabym mieć do kogo wracać. To chyba całkiem częste...
Nie wiem. Trudno myśleć mi o sobie jako opcji do zaliczenia. Nie wspomniałam zresztą o tym, że z nimi spałam - tak nie było. Chociaż, jeśli z takiego wychodzą założenia, to trudno potem oczekiwać, że coś z tego będzie.

Zazdroszczę mu, bo, tak jak pisałam - wszedł w ten związek dwa dni po naszym rozstaniu. Nie pisałam tego wprost, ale uznałam, że łatwo dopisać sobie resztę. Spotykał się z nią zanim jeszcze go zostawiłam.

5

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Jak  dla mnie  to  egoistyczne  podejście. Nie  wyszło  mi z obcokrajowcem to  wrócę do  byłego bo  czuje się  samotna

6

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Ale ja nie chcę do niego wrócić. Zresztą nawet gdybym chciała, to i tak nie ma takiej możliwości, bo on jest przecież w szczęśliwym związku z nią. Mam po prostu poczucie niesprawiedliwości, bo on w tym układzie zachował się nie fair, a ja życia sobie nie mogę ułożyć. I chyba ta paskudna zazdrość nie pozwala mi iść dalej...

7 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2016-08-31 00:50:41)

Odp: Jesteś wspaniała, ale...
Silver92 napisał/a:

Wcześniej byłam w 4-letnim związku, z dobrym, uczciwym chłopakiem, „kandydatem na męża”. Nie kochałam go co prawda, ale szanowałam go, byłam mu wierna, dobrze mi z nim było. 

Któregoś razu panowie brali mnie na rozmowę, podczas której ze łzami w oczach oświadczali mi, że jestem piękna, cudowna, mądra, i w ogóle drugiej takiej to nie ma na tym świecie, i że to na pewno coś z nimi jest nie tak, ale… nic do mnie nie czują. Czwarty raz wydarzył się wczoraj.

Dlaczego nie można mieć wszystkiego?

Byłaś 4 lata z gościem, którego nie kochałaś i zostawiłaś bez zastanowienie kiedy się zakochałaś w innym, a dziwisz się tym, którzy Cię zostawiali bo Cie nie kochali?

Może nie można mieć wszystkiego wtedy, bo zadowalają Cię w tej sferze "półśrodki"? Sama, kosztem wygody z tego 'wszystkiego" zrezygnowałaś i cztery lata marnowałaś czas sobie i Ex.

8

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Jak dla mnie to niepotrzebnie czujesz tę presję otoczenia. Nie jesteś mniej wartościowa od innych kobiet tylko dlatego, że one mają faceta. Niektóre kobiety poznają miłość swojego życia po trzydziestce i kiedy one budują szczęśliwe związki, to te pierwsze, te co się związały w wieku 18-22 lat właśnie zmagają się z rozwodem, nastoletnimi dziećmi, kochankami mężów. Nie zawsze tak jest, ale często, bo życie nie jest doskonałe. Przestań tak naciskać na związek, może ci faceci uciekają bo oni czują presje i za mocno ich przybijasz do ściany, wymuszasz miłość i deklaracje, których oni nie potrafią ci dać (tu ich w sumie mogłabym nawet zrozumieć). Może twoje częste wyjazdy są powodem. Może trafiasz na tak zwane "pomyłki życiowe".

9

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Zgadzam się z Kolorową, nie panikuj. Związek z byłym chłopakiem nie ma tutaj nic do rzeczy, nie kochaliście się, ani Ty jego, ani on Ciebie, skoro Wasze rozstanie nie obeszło go zupełnie, jeśli już dwa dni później znalazł sobie dziewczynę. Widocznie ten czas potrzebny był Ci, żeby dojrzeć i podjąć męską decyzję (właśnie Ty, a nie Twój były, być może zrobiłby to za jakiś czas), dobrze postąpiłaś. Masz dopiero 24 lata, niepotrzebnie odczuwasz presję. Być może właśnie ta presja powoduje, że faceci uciekają, może jesteś tak zdesperowana, że oni to wyczuwają. Przeanalizuj też swoje zachowanie, może odstraszasz facetów, bo jesteś zbyt pewna siebie (sukces dodaje skrzydeł, ale też czasami  uderza do głowy). Nie wiem jak jest z
Tobą, ale po prostu nie trafiłaś jeszcze na tego jedynego. Wyluzuj.

10

Odp: Jesteś wspaniała, ale...
Silver92 napisał/a:

Spotykał się z nią zanim jeszcze go zostawiłam.

No i co z tego, i tak go nie kochałaś przecież.

Silver92 napisał/a:

Mam po prostu poczucie niesprawiedliwości, bo on w tym układzie zachował się nie fair, a ja życia sobie nie mogę ułożyć.

Żartujesz? Okłamywałaś go przez 4 lata udając zakochaną, a masz teraz pretensje i poczucie niesprawiedliwości? big_smile

Jesteś po prostu psem ogrodnika, sama nie zeżresz, a innemu nie dasz. No i zazdrośnica z Ciebie.

--

Daj sobie na luz. Zostaw temat EXA, dalej rozwijaj siebie i cierpliwie czekaj. Umawiaj się na randki. W końcu poznasz kogoś fajnego i się zakochasz. Zwłaszcza, że nie wydajesz się głupiutką gąską. To już nie te czasy, że trzeba było wyjść za mąż do 25-ego roku życia, by nie poczuć ostracyzmu społecznego.

11

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Zgadzam się z przedmówcami.
Karma wraca. Żyłaś z Sebastianem przez 4 lata NIE KOCHAJĄC GO, czyli oszukując, potem zostawiłaś go dla jakiegoś rumuna, który okazał się niewypałem, a teraz masz wielki żal, że on jest szczęśliwy. Śmieszna jesteś.

Życie się po prostu na Tobie zemściło!

12

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Hmm, surowo mnie wszyscy oceniacie... Jak zresztą moi znajomi i rodzina. Chciałam zobaczyć, czy ludzie nieznajomi i zupełnie niezależni też tak odniosą się do tematu... No i widzę, że tak. Chyba muszę jednak przyznać się do błędu, chociaż nie ukrywam, niełatwo mi to przychodzi.
Nie kochałam go, fakt, ale byłam wobec niego w stu procentach lojalna, wierna, szanowalam go. Jak tak patrzę na otaczające mnie pary, to widzę raptem kilka  o których mogłabym powiedzieć, że tam jest miłość. U innych jest - pewnie jak i u mnie było - nie wiem w sumie co. Rozsądek, tchorzostwo, wygoda? Mimo wszystko nie uważam, żebym go OSZUKIWALA, tylko dlatego, że na jego widok nie miałam motyli w brzuchu. Przecież po kilku miesiącach to i tak się kończy, a zostaje tylko szacunek i przywiązanie.
Nie wiem, jak w takim razie miałabym się zachować, żeby nie wyjść na "śmieszną" i "oszustkę".
Moja przyjaciółka mówi, że źle zrobiłam, biorąc na siebie to rozstanie - według niej powinnam robić z siebie zdradzoną, miałam zresztą ku temu podstawy. Ale ja miałam takie wyrzuty sumienia ze względu na Cristiana, że odpuścilam.
Mieszkałam w Londynie, kiedy on zaczął spotykać się z moją koleżanką. Moja przyjaciółka twierdzi, że już wtedy mnie zdradzał, ale ja nie mam na to żadnych dowodów (ale też ich nie szukałam). Wiedziałam tylko, że poznał jakąś "fajną dziewczynę" i że spędza z nią dużo czasu - sam mi powiedział. Poczułam się zagrożona, więc w ramach "ratowania związku" wzięłam go na firmowy wyjazd do Amsterdamu. Jako jedyny się tam upil i caly wieczór spędził w toalecie, a ja z nim. Myślałam, że zapadne się pod ziemię. Potem mi powiedział, że co on miał innego zrobić, jak go ciągam po zagranicy, a dobrze wiem, że on nawet angielskiego nie zna, i tylko czuje się przy mnie jak idiota. Dwa tygodnie później poznałam Cristiana, a resztę historii już znacie.
Teraz Sebastian opowiada naszym znajomym, że jedynym plusem naszej znajomości było to, że pojezdził sobie za darmo po świecie, a potem poznał swoją obecną ukochana.
A mi jest cały czas jakoś strasznie przykro.

13

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Jesteś osobą wykształconą prawdopodobnie z klasą i na wyższym poziomie. Sebastian nie był w stanie sprostać Twoim wymaganiem i poziomie. Prawdopodobnie zauważył to i czuł ,że go nie kochasz więc poszukał sobie dziewczynę , która naprawdę się nim zainteresowała. Może masz za wysokie oczekiwania wobec facetów?

14

Odp: Jesteś wspaniała, ale...
Silver92 napisał/a:

(...) Nad wszystkim mam kontrolę, tylko nad tą jedną sferą życia nie. (...)

Kluczowe zdanie. Ciężko żyć u boku kogoś, kto ma potrzebę kontrolowania.

(...) dobrze mi z nim było. (...)

W związku chodzi o to, by obojgu było dobrze z drugą osobą.

(...) Dlaczego nie można mieć wszystkiego?

Skąd pomysł, że można mieć wszystko?

(...) Tak, bo brakuje mi relacji. Chciałabym mieć do kogo wracać. To chyba całkiem częste...  (...)

Niestety, częste. Jednak taka ochota nie jest dobrą podstawą do budowania partnerskiego związku.

(...) Mam po prostu poczucie niesprawiedliwości, bo on w tym układzie zachował się nie fair, a ja życia sobie nie mogę ułożyć. I chyba ta paskudna zazdrość nie pozwala mi iść dalej... (...)

W tym, jak nazwałaś, układzie, to Ty zachowałaś się nie fair(pozwolę sobie użyć zastosowanego przez Ciebie określenia), nie kochałaś go. Jego zachowanie było reakcją. Twierdzisz, że go nie oszukiwałaś. A powiedziałaś mu, że go nie kochasz i on mimo tego zdecydował się być z Tobą w związku? Bo między wiedzą a domyślaniem się jest różnica. Ogromna.

Zazdrość nie pozwala Ci iść dalej? No, przestań.

Jest Ci przykro. Rozumiem, jest to częste uczucie przeżywane wkrótce po rozstaniu. Rzecz w tym, że to uczucie, jak każde inne, jeśli nie jest podsycane, przemija. Do Ciebie należy decyzja o tym, czy będziesz te nieprzyjemne uczucia (przykrość, zazdrość, it.p.) hodować, czy też pozwolisz im przeminąć. Do Ciebie należy też decyzja, czy zdecydujesz się popatrzeć na siebie realnie i zobaczyć te cechy, które powodują brak i/lub nietrwałość Twych związków, czy też odpowiedzialność za ten stan rzeczy przerzucać będziesz na innych.

15 Ostatnio edytowany przez verdad (2016-08-31 10:27:20)

Odp: Jesteś wspaniała, ale...

Widocznie jeszcze nie nadszedl Twoj czas.Ksiaze jeszcze jest gdzies daleko.Jak nie bedziesz wygladala przez okno, czas szybciej zleci.
Z z tym Sebastianem, to on wiedzial ze go nie kochalas ?

16

Odp: Jesteś wspaniała, ale...
Silver92 napisał/a:

Nie kochałam go, fakt, ale byłam wobec niego w stu procentach lojalna, wierna, szanowalam go. Jak tak patrzę na otaczające mnie pary, to widzę raptem kilka  o których mogłabym powiedzieć, że tam jest miłość. U innych jest - pewnie jak i u mnie było - nie wiem w sumie co. Rozsądek, tchorzostwo, wygoda? Mimo wszystko nie uważam, żebym go OSZUKIWALA, tylko dlatego, że na jego widok nie miałam motyli w brzuchu. Przecież po kilku miesiącach to i tak się kończy, a zostaje tylko szacunek i przywiązanie.
Nie wiem, jak w takim razie miałabym się zachować, żeby nie wyjść na "śmieszną" i "oszustkę".

Sławetne motylki i temat zaorany. Nikt nie wygra z motylkami...
Podążając jednak tropem motylków, to jakby one pojawiły się w pierwszych kilku miesiącach z Sebastianem to znaczyłoby to, że to była miłość (później juz coprawda "bezmotylkowa"- no ale motylkowa się przecież kończy) i romansu z Christiano by nie było?

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jesteś wspaniała, ale...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024