Pierwszego jej oblicza nie lubię, drugie ubóstwiam. W towarzystwie bliskich znajomych zachowuje się okropnie, co drugie słowo to przekleństwo, zachowuje się jak rozwydrzone dziecko, gdzieś ukrywa swoją wrażliwość, empatię i dobroć.
Ale za to, gdy jest tylko w moim towarzystwie, albo w towarzystwie osób których za bardzo nie zna, jest po prostu cudowna. Jest taka miła, uprzejma, tak ślicznie się uśmiecha. Nagle budzi się w niej wrażliwość. Też potrafi się szczerze śmiać i żartować, ale robi to kulturalnie, bez przeklinania, bez zimnego serca. Wtedy staje się aniołem.
Za każdym razem kiedy jestem z nią w towarzystwie jej najlepszych przyjaciół stwierdzam, że nie ma sensu się starać, że do siebie nie pasujemy, że nie mogłybyśmy być razem, natomiast wystarczy że 5 minut później zostanę z nią sama i od razu zmienia mi się nastawienie, stwierdzam, że jednak warto, że jest taka cudowna, że jednak pasujemy do siebie. I tak co chwile mi się odmienia. Robię sobie nadzieję, która później gaśnie i znowu się pojawia i znowu gaśnie. I tak w kółko. A Wy jak sądzicie? Jest nadzieja czy jednak powinnam dać sobie spokój?
2 2016-08-22 20:26:35 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-08-22 20:30:44)
To znaczy, że nie należysz do jej przyjaciół i nie zachowuje się przy Tobie naturalnie. Jesteś traktowana jak towarzystwo nie do końca znajome. Trzeba na nim zrobić jak najlepsze wrażenie, ale też nie za bardzo odsłonić. Widzą tylko to co najlepsze. Wszystko widzą przyjaciele.
Powiem szczerze, jeżeli dziewczyna która zachowuje się tak jak mówisz w towarzystwie to za przeproszeniem patologia, wyobraź sobie sytuację np w której idziecie na wesele do Twojego znajomego, a ona się napije i tak się zachowuje, jaki to wstyd.. Albo z nią porozmawiasz, żeby się coś zmieniło albo nie ma o co się starać, całe życie sami nie będziecie.
To znaczy, że nie należysz do jej przyjaciół i nie zachowuje się przy Tobie naturalnie. Jesteś traktowana jak towarzystwo nie do końca znajome. Trzeba na nim zrobić jak najlepsze wrażenie, ale też nie za bardzo odsłonić. Widzą tylko to co najlepsze. Wszystko widzą przyjaciele.
Hmm.. to prawda, znamy się jakiś miesiąc czasu, a z tymi swoimi przyjaciółmi zna się już od dobrego roku. Czyli sądzisz że jej "prawdziwa twarz" to ta którą odkrywa przed przyjaciółmi, co oznacza że gdy mnie już bardzo dobrze pozna to przy mnie też będzie się tak zachowywać?
5 2016-08-22 20:56:53 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-08-22 20:57:12)
Teraz sądzę, że używasz określeń, których znaczenia nie do końca rozumiesz. Przyjaciele od około roku? o.O Tacy sami znajomi, jak i Ty, tylko z nieco większym stażem.
Teraz Twoja dziewczyna wygląda na osobę, na którą łatwo wpłynąć. Dostosowuje się do towarzystwa, w którym jest, ale w tym dostosowaniu idzie za daleko, przez co ani jej "przyjaciele od roku" jej nie znają, ani Ty.
Możesz dać temu czas, żeby się dokopać do tego, co jest za fasadą, ale musisz być gotowa nie tylko na pozytywne oceny/odczucia, ale i negatywne. Na te drugie nie zamykaj oczu.
Powiem szczerze, jeżeli dziewczyna która zachowuje się tak jak mówisz w towarzystwie to za przeproszeniem patologia, wyobraź sobie sytuację np w której idziecie na wesele do Twojego znajomego, a ona się napije i tak się zachowuje, jaki to wstyd.. Albo z nią porozmawiasz, żeby się coś zmieniło albo nie ma o co się starać, całe życie sami nie będziecie.
Absolutnie nie chcę jej zmieniać, ani przekonywać do zmiany. Po prostu miałam nadzieję, że ona się popisuje przy najbliższych znajomych, że może jednak jej prawdziwa twarz to ta, którą mi pokazuje. Ale chyba niestety oszukuję samą siebie...
przecież prawdziwą twarz pokazuje się właśnie przyjaciołom.... no cóż..
Czyli jednak do siebie nie pasujemy... to nie ma sensu.
Teraz sądzę, że używasz określeń, których znaczenia nie do końca rozumiesz. Przyjaciele od około roku? o.O Tacy sami znajomi, jak i Ty, tylko z nieco większym stażem.
Teraz Twoja dziewczyna wygląda na osobę, na którą łatwo wpłynąć. Dostosowuje się do towarzystwa, w którym jest, ale w tym dostosowaniu idzie za daleko, przez co ani jej "przyjaciele od roku" jej nie znają, ani Ty.
Możesz dać temu czas, żeby się dokopać do tego, co jest za fasadą, ale musisz być gotowa nie tylko na pozytywne oceny/odczucia, ale i negatywne. Na te drugie nie zamykaj oczu.
No tak... "przyjaciele od roku".. to głupie, ale napisałam tak dlatego, że oni się rozumieją po prostu bez słów, spędzają ze sobą dużo czasu i mają mnóstwo wspólnych tematów.
Czyli twierdzisz, że potrzeba więcej czasu, żeby ocenić sytuację?
Nie twierdzę, że potrzeba. Piszę, że możesz, jeśli chcesz. To Ty ją znasz i jej towarzystwo. To Ty znasz siebie i wiesz co jest dla Ciebie najlepsze. Kieruj się sobą i tym co uważasz za akceptowalne i nieakceptowalne.
Otrzymujesz tu materiał do przemyśleń, a nie instrukcje działania, bo ostatecznie to Twoje życie i Twoje decyzje.
Nie twierdzę, że potrzeba. Piszę, że możesz, jeśli chcesz. To Ty ją znasz i jej towarzystwo. To Ty znasz siebie i wiesz co jest dla Ciebie najlepsze. Kieruj się sobą i tym co uważasz za akceptowalne i nieakceptowalne.
Otrzymujesz tu materiał do przemyśleń, a nie instrukcje działania, bo ostatecznie to Twoje życie i Twoje decyzje.
Oczywiście że nie traktuję tego jako instrukcję, ale jako sugestię, wskazówkę i jak się tak nad tym zastanawiam to chyba faktycznie masz rację. Dziękuję za odpowiedź
Moj kolega, ktorego znam prawie cale zycie kiedys zerwal z dziewczyna, bo zaczela strasznie przeklinac (wczesniej taka nie byla). Sama troche bylam w szoku, bo ja znalam. Co sie potem okazalo miala pewne problemy, nie bede tu pisac co i poprostu dziewczyna sie zalamala i tak odreagowala to. Wyszlo to po czasie i teaz mi jej bardzo szkoda.
Ja za to przechodze zalamanie juz od prawie roku, bo ciagle cos sie dzialo w tym czasie w moim zyciu i nie chodzi tu o pierdoly. Co juz mysle, ze wychodze na prosta, to cos sie dzieje. Ide do pracy, jestem normalna taka jak zawsze bylam. Ale wlasnie przy bliskich co ze mnie wychodzi, jakie epitety to az wstyd. Moj kolega przezyl szok jak sie spotkalismy, a niewidzielismy sie zaledwie od zeszlych wakacji, chociaz rozmawiamy przez telefon czesto, to wiele rzeczy ukrywalam. Jak posluchal jak zaczelam klac, to zaniemowil. Ciagle teraz dzwoni, bo juz wie, ze u mnie bylo bardzo zle i sie o mnie martwi, a ja nadal nie mila i epitety. Dlaczego to robie? Tak jest mi chyba latwiej. Chyba latwiej zrobic z siebie zimna suke, niz otworzyc sie szczerze i powiedziec jak cierpie, zeby inni sie o mnie martwili. No i jestem taka strasznie zmeczona. Zdalam sobie chyba dopiero niedawno z tego sprawe co sie ze mna stalo, a ten temat na forum jest dla mnie ogromna motywacja do zmiany. Tak bardzo chce byc taka jak bylam kiedys.
Znasz dzieczyne miesiac, co mozna wiedziec o kims kogo zna sie miesiac? Nie wiesz co przezywa, co sie w jej zyciu dzieje. Moze to taka maska, odreagowanie, tak jak w moim przypadku i tej bylej mojego kolegi. Daj jej czas. Moze ta prawdziwa twarza okaze sie ta, ktora Ci sie w niej podoba? Powodzenia
Moj kolega, ktorego znam prawie cale zycie kiedys zerwal z dziewczyna, bo zaczela strasznie przeklinac (wczesniej taka nie byla). Sama troche bylam w szoku, bo ja znalam. Co sie potem okazalo miala pewne problemy, nie bede tu pisac co i poprostu dziewczyna sie zalamala i tak odreagowala to. Wyszlo to po czasie i teaz mi jej bardzo szkoda.
Ja za to przechodze zalamanie juz od prawie roku, bo ciagle cos sie dzialo w tym czasie w moim zyciu i nie chodzi tu o pierdoly. Co juz mysle, ze wychodze na prosta, to cos sie dzieje. Ide do pracy, jestem normalna taka jak zawsze bylam. Ale wlasnie przy bliskich co ze mnie wychodzi, jakie epitety to az wstyd. Moj kolega przezyl szok jak sie spotkalismy, a niewidzielismy sie zaledwie od zeszlych wakacji, chociaz rozmawiamy przez telefon czesto, to wiele rzeczy ukrywalam. Jak posluchal jak zaczelam klac, to zaniemowil. Ciagle teraz dzwoni, bo juz wie, ze u mnie bylo bardzo zle i sie o mnie martwi, a ja nadal nie mila i epitety. Dlaczego to robie? Tak jest mi chyba latwiej. Chyba latwiej zrobic z siebie zimna suke, niz otworzyc sie szczerze i powiedziec jak cierpie, zeby inni sie o mnie martwili. No i jestem taka strasznie zmeczona. Zdalam sobie chyba dopiero niedawno z tego sprawe co sie ze mna stalo, a ten temat na forum jest dla mnie ogromna motywacja do zmiany. Tak bardzo chce byc taka jak bylam kiedys.
Znasz dzieczyne miesiac, co mozna wiedziec o kims kogo zna sie miesiac? Nie wiesz co przezywa, co sie w jej zyciu dzieje. Moze to taka maska, odreagowanie, tak jak w moim przypadku i tej bylej mojego kolegi. Daj jej czas. Moze ta prawdziwa twarza okaze sie ta, ktora Ci sie w niej podoba? Powodzenia
Masz racje, nie mogę wiedzieć co się dzieje w jej życiu, być może jest jakiś powód. Ale szczerze mówiąc wątpię, żeby działo się coś złego, ona zawsze jest taka uśmiechnięta, taka radosna, ciągle żartuje ze wszystkiego, jest bardzo otwarta i świetnie dogaduje się z ludźmi, wątpię żeby człowiek aż tak dobrze potrafił maskować cierpienie. Ale nie wiem tego, więc nie mam prawa oceniać.
Mam nadzieję, że masz rację, że jednak okaże się, że mamy jakieś szanse i mam nadzieję, że uda nam się w końcu posunąć o krok dalej w naszej znajomości. Kto wie, życie potrafi zafundować nam różne niespodzianki - miłe też
Dziękuję za szczerą odpowiedź i również życzę powodzenia!