Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Witam

Mam 34 lata jestem matką, od 13 lat w związku - i to tyle? Nie, nie o rodzinie chcę tu pisać. Chciałabym aby ktoś kto stoi z boku, doradził lub powiedział co jest ze mną nie tak?

Jestem osobą bardzo emocjonalną przywiązuje się do ludzi jednak, gdy odchodzą lub zranią bardzo cierpię - pewnie jak większość ludzi, ale nie w tym problem. Są osoby w moim życiu, które dobrze mi radzą np. ostrzegają przed tym abym nie wpakowała się w jakieś „gówno” lub przed różnymi kontaktami ludźmi, abym tak nie ufała nikomu „nowemu” , ale ja ich nigdy nie słucham nie z braku szacunku albo iż nie liczę się z ich zdaniem. Uważam, iż każdemu powinno się dać szansę i czasami liczę na to, że mnie nic złego nie spotka i każdemu warto pomóc. Moi znajomi uważają, że jestem naiwna bo dużo razy zostałam też wykorzystana może i mają racje ale nie potrafię odmówić, lubię pomagać i to bardzo. Od paru lat nie oglądam telewizji szczególnie wiadomości nie interesuje się polityką ani tym co się dzieje na świecie (pewnie to źle), ale odkąd telewizja zaczęła pokazywać materiały typu "Madzia" z Sosnowca i inne krzywdy jakie spotykają dzieci NIE MOGŁAM po prostu nie mogłam tego znieść. Na punkcie dzieci jestem bardzo przewrażliwiona, przy mnie małe dziecko nie może zbliżyć się do studni, do okna, wyjść na ulicę lub na peron bez trzymania mocno za rękę moja rodzina wie o tym w innym przypadku wpadam w furię ciśnienie mi rośnie i zamieniam się w całkiem obcą osobę, której sama nie poznaje, wyłączam się. Nie wiem co z tym zrobić, tak się boję że krzywda się stanie dzieciom, że obłęd. Nie, nie trzymam ich pod kloszem, bawię się z nimi, mogę skakać na trampolinie, pływać w basenie grać w piłkę tylko te parę wyjątków tak na mnie działa okno, studnia, ulica i peron. Uwielbiam dzieci za to że są szczere, mówią czego pragną, co ich boli, kochają bezinteresownie. Tyle o dzieciach i mojej wrażliwości na ich punkcie. Kolejny dylemat to przyjaciel, ale nie taki "przyjaciel" jak to zwykle bywa z panami co maja same "przyjaciółki". W sumie sama nie wiem czy nazwać to przyjaźnią, ja jak to ja pomagam każdemu (oczywiście nie finansowo bo sama mało mam) staram się mieć zawsze czas dla najbliższych jeśli mnie potrzebują, nawet w nocy (tzw. naiwność nazywana przez innych, ale nie dla mnie). Wracając do tematu, może troszeczkę go opiszę. Nazywam go Bajbuś (chociaż on o tym nie wie) niestety mieszka kawałek ode mnie przez to widujemy się bardzo rzadko (gdzie ubolewam) ale piszemy, dzwonimy nagminnie. Mój Bajbuś jest ode mnie młodszy sporo (nie, nie to nie to co większość osób ma na myśli "sponsoring" - nic z tych rzeczy)znamy się parę lat. Na początku znajomości nie brałam go jako osoby na poważnie - żartowniś lubiący pajacować, jednak jak poznałam go bliżej zmieniłam zdanie. Pod maską "pajaca" ukazał się naprawdę dobry człowiek, jak na swój wiek pomagał mi w różnych problemach, czasami jak nie wiedział jak mi pomóc ponieważ nie znał się na temacie to szukał ze mną w Internecie rozwiązania tak powoli rodziła się przyjaźń rozmawialiśmy ze sobą codziennie opowiadając jak nam minął dzień, wie o mnie więcej niż moja rodzina, zaufałam mu i nie zawiodłam się. A jednak jest coś nie tak od pewnego czasu często się kłócimy. Zaczęło się od Listopada 2015 roku byłam w ciężkiej depresji z winy mojego partnera życiowego, Bajbuś wtedy mnie wspierał to on mnie namówił abym szukała gdzieś pomocy u specjalisty. Niestety z tego wszystkiego oberwało się też Bajbusiowi, zarzucałam mu iż za mało czasu poświęca naszej przyjaźni, że w ogóle się nie stara, potrafiłam nawet mieć pretensje do niego, że zdjęć mi nie wysyła ze swojego życia (dla mnie było to bardzo ważne z uwagi na rzadkie spotkania i chęci poznania jego trybu życia)uważałam, iż tylko ja oddaje w to wszystko serce. No i niestety stało się Bajbuś powiedział, że ma dość. Dla mnie to był okropny cios, obwiniałam siebie, innych. To były najgorsze dni w moim życiu, oczywiście dałam mu spokój jak prosił szanowałam go. Moje dni wyglądały praca dom i łóżko nic więcej, najgorsze były weekendy. Jedni znajomi mówili "daj Sobie spokój nikt nie jest tego wart" inni wspierali, ale w końcu musiałam się wziąć w garść miałam syna. Poszłam na spotkanie z psychologiem (głównie z uwagi na partnera, który doprowadził mnie do takiego stanu, że nie umiałam dać sobie rady z emocjami), bardzo miła Pani doradziła mi iż mogę do niej przychodzić porozmawiać, ale ja niestety potrzebuję pomocy psychiatry. Pod koniec listopada zaczęłam leczyć się "psychiatrycznie" dostałam leki które tłumiły moje uczucia byłam obojętna ale szczęśliwa. Chociaż zdawałam Sobie sprawę, iż nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę, nie chciałam brać leków do końca życia, ale podnieść się i zmienić swoje życie. No i tak się stało, po długich rozmowach z partnerem postanowiłam dać mu drugą szansę (o dziwo zmienił się). Jakoś leciał czas, chociaż brakowało mi osoby która mogłaby dzielić ze mną te dni. Przyznam się, iż nawet próbowałam szukać jakiejś osoby na tzw. "zastępstwo" niestety nie sprawdziło się to. Po paru miesiącach dokładnie 8 marca zadzwonił Bajbuś z życzeniami i nie tylko, zrobił pierwszy ruch do pogodzenia się. Wahałam się – bałam się, że znowu mnie zostawi, że znowu będę cierpieć, że po kolejnej stracie mogę się już nie podnieść. Rozważałam wszystkie za i przeciw, jednak postanowiłam dać jeszcze szansę tej przyjaźni. Wszystko było idealnie, do momentu, gdy miesiąc temu bez konsultacji z lekarzem postanowiłam nie brać już leków na depresję. Depresji nie miałam, ale stałam się strasznie nerwowa. Zrobiłam porządek w domu, powiedziałam moim domownikom, że nie jestem tylko od sprzątania, gotowania, prania itp., ale każdy powinien mieć obowiązki w domu nie tylko ja będę biegać koło nich. Nawet się to sprawdziło zaczęli pomagać mi w domu a nie że każdy w inną stronę a wszystko na mojej głowie. Co do Bajbusia niestety zaczęło się psuć, jak wcześniej było mi obojętne wszystko tak nagle zaczęło mi przeszkadzać wiele rzeczy np. że nie czyta moich wiadomości dokładnie tylko mimochodem, czułam się olewana, a najgorsze jest to że stałam się zazdrosna o wspólnych znajomych. Uważałam, że poświęca im więcej uwagi i zainteresowania niż mnie, jak spotykaliśmy się w gronie znajomych i były rozmowy o wydarzeniach, o których nikt wcześniej mi nie wspomniał, czułam się odrzucona, taka z boku, a w sercu czułam jakby ktoś igły mi wbijał, ale siedziałam cicho. Niestety coraz gorzej było i nadal jest, kłótnie o „pierdoły”. Dlatego chcę to zmienić nie chcę się kłócić zależy mi na tej przyjaźni i to bardzo, może za bardzo się zaangażowałam, przewiązałam. NIE WIEM. Dlatego szukam tutaj pomocy. Opinię moich znajomych znam, dlatego wole poznać inną opinie osoby która spojrzy na to wszystko z innego punktu widzenia.
Z góry dziękuję za każde słowo za każdą poradę, opinię, komentarz, bo wiem że mi to pomorze jakoś rozwiązać moje problemy nie tylko w przyjaźni, ale również w stosunku do dzieci.

Zagubiona Lucy

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Ufffff, dobrnęłam do końca.
Nie wiem co mam napisać bo tak szczerze to sama sobie dałaś odpowiedzi, co z Toba nie tak.

Po 1. chodzisz do psychiatry, który zdiagnozował depresję-tak? To mi jakoś na deprechę nie wygląda... choć lekarzem nie jestem, oceniam z własnego dośw, bo ja miałam depresję więc doskonale wiem.
A do psychologa już nie chodzisz? Przecież skuteczne leczenie jest tylko wtedy gdy łączy się antydepresanty z terapia!!! Dlatego nie ma efektu, dlatego nie wiesz o co "kaman".
Dodatkowo bez konsultacji odstawiasz leki... widzisz, ze źle to się kończy i dalej ich nie bierzesz?

Po 2. Z punktu widzenia osoby neutralnej postronnej widzę to tak: jesteś uzależniona od innych (poczytaj o tym w sieci), nie umiesz żyć sama dla siebie, zająć się sobą, kochać samą siebie. Masz niskie poczucie wartości i jeszcze niższą samoocenę. I to cała "diagnoza"... czy trafiona nie wiem.
Napisz coś o sobie, bo cały ten długi wywód był o innych, a ja o Tobie nadal nic nie wiem.... poza tym co sądzą o Tobie inni.

Reasumując: Moim zdaniem powinnaś wrócić do leków, poprosić psychiatrę o skierowanie na terapię i kontynuować ją tak długo aż poczujesz, że jesteś już wolna. Ja leczyłam się z depresji 2 lata (farmakologicznie 1 rok  wraz z terapia 2 lata) ale ja bardzo chciałam się zmienić i wyzdrowieć. Trzeba wiedzieć, że terapia to nie wizyta u wróżki, która dotknie czarodziejską różczką i problem zniknie. Osoba chodząca na terapie musi mieć świadomość, że czeka ją ciężka praca nad sobą, że to nie inni się mają zmienić tylko dana osoba. Dobre chęci + pragnienie "wyzdrowienia", a będzie wszystko ok.

3

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Hmm może i masz rację dziękuję za szybką odpowiedź.
Co do leków przerwałam bo uważałam, że czuję się już dobrze. Nie chodziłam do psychologa tylko do psychiatry który przepisał mi leki i dał skierowanie na terapię ale niestety nie ma jeszcze miejsc czekam aż się zwolni, a na terapie 3 razy w tygodniu nie mogę sobie pozwolić z uwagi na pracę. Psychiatra wgl. stwierdził początki depresji i nerwicy. Jeśli chodzi o to że mam o sobie napisać to ciężko. Jestem raczej lubiana, nie mam żadnych wrogów, zawsze wszystkim pomagam, jestem koleżeńska ostatnio dosyć wybuchowa i przez to kłócę się ze znajomymi. Jak inni mnie widzą? trzeba byłoby się ich zapytać, ale nie raz słyszałam, że mam bardzo dobre serce. Nie chcę brać leków bo po pewnym czasie mogę się uzależnić, a jestem skłonna do nałogów.
Chcę tylko aby kto spojrzał na to wszystko i odpowiedział co ze mną jest nie tak?
W sumie tytuł miał być pytaniem ale się nie zmieścił wiec:
Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból, bezsilność beznadziejność, zazdrość - wszystko w jednym człowieku, czy to nie za wiele?

4

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Wyobraź sobie,że życie to film.
Ty grasz w nim główną rolę,właściwie to kilka ról.
Jesteś córką,matką,żoną,przyjaciółką itd.,itd.
A kim jesteś poza planem?
Jak wygląda Twoje prawdziwe JA?
W pracy musisz dostosować się do poleceń szefa.
W domu robisz za sprzątaczkę,praczkę,kucharkę.
Wśród znajomych chcesz jakoś zabłysnąć,nie chcesz stać z boku.
A jaka jesteś dla samej siebie?Co robisz dla samej siebie?
Czy masz jakąś pasję? Hobby?
Ja w tym wszystkim nie widzę Ciebie.
Narzekasz,że wciąż coś robisz dla innych,problem w tym,że nie musisz.
Może czas zrobić coś dla samej siebie?
Może powinnaś gdzieś wyjechać na kilka dni,sama.
I w ciągu tych kilku dni robić to na co zawsze miałaś ochotę,ale nie
zawsze mogłaś, bo dzieci,mąż,praca,znajomi..

5 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2016-08-20 15:56:43)

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Koteczek ujęła w poście to o co mi chodziło, Ty sama nie zrozumiałaś o co pytałam... ale spodziewałam się tego.
Krótko mówiąc;  ból, bezsilność beznadziejność, zazdrość - to efekt niskiego poczucia wartości i m.in. takich cech jak ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość. Oczywiście to są dobre cechy ale tylko wtedy kiedy nie są poświęceniem bezgranicznym i nie zabierają Ciebie samej.
Może myślisz, że jeśli nie pomożesz, nie narzucisz się z ofiarnością, nie usłużysz i nie zatroszczysz sie w 200% to Cię nie będą lubić i szanować??? Dowartościowujesz sie tym, ze komuś pomogłaś, że żyjesz dla innych i życiem innych???
Znosisz wszystko cierpliwie może wbrew sobie, to się zapytam w jakim celu, w imię czego???

Terapia nie trwa 3 razy w tygodniu stale... moze jest częściej na samym początku, potem coraz rzadziej, z czasem raz na 2 tyg. Zrobiłaś błąd rezygnując z niej, to tam właśnie byś znalazła odp na wszystko co Cię trapi. Psychologiczne gabinety są dziś na każdym rogu, więc nie ma miejsca dla Ciebie w jednej przychodni, pukasz do innej. Nie pasują godziny przyjmowania jednego psychologa, idziesz do innego. Dla chcącego nic trudnego-naprawdę. Po prostu poszłaś na łatwiznę i tego masz teraz skutek.

Zagubiona Lucy napisał/a:

Chcę tylko aby kto spojrzał na to wszystko i odpowiedział co ze mną jest nie tak?

Właściwie to dałam odp w moim pierwszym poście wink, czytaj uważniej smile . Moim zdaniem jesteś uzależniona od innych, nie umiesz żyć własnym życiem, dla siebie samej. Każde uzależnienie się leczy .

6

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Ofiarnosc, czulosc, troskliwosc, szczerosc przeciez to sa dobre cechy. Tez taka jestem i nie jest mi z tym zle. Nie dowartosciowuje mnie to, bo niby jak? Ludzie poprostu sa rozni i tyle.
Zycie to nie film i nie grasz roli. Jakie uzleznienie? Od dziecka? Chlopaka? litosci. Lepiej zeby miala wywalone na rodzine? Dziecko podrosnie, pojdzie z domu i bedziesz miala czas dla siebie. Czlowiek nie zyje tylko dla siebie. Mi osobiscie na slowa "zyj dla siebie samej" przechodza ciarki.  Jak drzesz sie, to staraj sie opamietac, uswiadom sobie, ze ranisz innych. I postaraj  sie nad soba popracowac. Moze byc tez tak, ze najzwyczjniej w swiecie jestes zmeczona.

Jestem juz troche zmeczona i moze przez to nie rozumiem tej historii z Bajbuskiem. Kolega? Kochanek? No, chyba kolega, ale po co szukasz sobie kolegi bedac w zwiazku? Masz faceta, to olej Bajbuska, albo niech Bajbusek sie z nim zaprzyjazni.

7

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Może i powinnam pomyśleć bardziej o Sobie ale jak? Od jakiegoś roku dzięki Bajbusiowi zaczęłam myśleć także i o Sobie idąc np. do sklepu nie myślę ze o taka bluzka przydałaby się mojemu synowi chociaż ma ich mnóstwo tylko w końcu kupuję coś dla Siebie. Zaczęłam bardziej dbać o siebie wychodzę częściej z domu ze znajomymi, największym krokiem dla zmiany i zrobienia coś dla Siebie to zapisałam się na studia. Zaczynam od października boję się trochę czy dam radę czy to nie za wiele, ale postaram się bo robię to dla Siebie, aby podnieść swoje kwalifikacje. Zaszłam szybko w ciążę będąc jeszcze w szkole średniej wiec wykształcenia nie miałam wgl. z czasem postanowiłam się kształcić sama dla Siebie nie że ktoś mi narzucił. Teraz jak syn ma już 14 lat sam w większości dba o Siebie mogę zająć się tym co lubię, czyli uczyć się, podróżować.
Co do mojego partnera to nie chciałam o nim zbytnio pisać bo nie ma co.
Pisałam, że się zmienił ale nie całkowicie wiem, że nie chcę z nim spędzić reszty życia. Muszę się podnieść czyli studia stała praca i wtedy zacznę życie sama z synem. Z partnerem wiąże mnie najbardziej kredyt na mieszkanie o Bajbusiu nic nie wie z uwagi na zazdrość. Według mojego chłopaka nie mogę mieć kolegów, jak wychodzę z domu muszę mówić gdzie idę o której będę z kim się spotykam, jak ktoś dzwoni do mnie lub napisze to zaraz jest mnóstwo pytań i standard odpowiedzi, że go oszukuję. Nigdy nie dałam mu powodu do zazdrości, a sumienie nie pozwoliłoby mi go nawet zdradzić bo go szanuję. Miałam kiedyś też męża który zdradzał mnie a ja siedziałam z dzieckiem w domu chociaż miałam okazję nie jedną do zdrady to nie potrafiłam. Mój obecny chłopak w ogóle mnie nie wspiera uważa, że i tak jestem beznadziejna np nie nauczy mnie jazdy na skuterze ponieważ według niego nie ogarnę tego. Przez to moje poczucie wartości spadło strasznie, uważałam że żyję tylko dla dziecka nie dla Siebie bo tak jestem zerem. Nie raz miałam takie myśli, że gdyby nie mój syn który mnie potrzebuje nie byłoby mnie dawno na świecie. Teraz jest inaczej zaczęłam się się stawiać nie siedzę już cicho jak wcześniej. Jestem bardziej wykształcona niż mój partner, mam pracę urzędową teraz jeszcze studia. To dzięki Bajbusiowi i pracy udowodniłam Sobie że jestem o wiele więcej warta niż twierdzi mój chłopak. Co do Bajbusia to wspiera mnie od zawsze, większość osób ma przyjaciół albo przyjaciółkę od serca ja mam Bajbusia. Nie dogaduje się za bardzo z dziewczynami może dlatego, że większość rozmawia o dzieciach, rodzinie, zakupach, gotowaniu no i większość zazdrości jedna drugiej np. nowej kiecki, no i nie są do końca szczere np powiedzą że świetnie wyglądasz a tak naprawdę jesteś np. rozmazana. Zawiodłam się na przyjaźniach z kobietami, w podstawówce miałam jedną ale niestety inna osoba miała więcej do zaoferowania niż ja i się skończyło. Druga przyjaciółka w szkole średniej, której nawet uratowałam życie niestety oszukiwała mnie - fantazjowała, miała bujną wyobraźnię może tak. No i ostatni Jacuś, przed
Bajbusiem był jedyną osobą, którą mogłam nazwać prawdziwym przyjacielem. Był niesamowity zawsze mogłam na niego liczyć to on załatwił pracę mojemu obecnemu chłopakowi i dał mu schronienie na początek (ponieważ mój partner pochodzi z miejscowości oddalonej ode mnie ok 300 km). Jacuś był świadkiem na moim ślubie i przy rozwodzie nigdy nie odmawiał, on również mógł na mnie zawsze liczyć to był jedyny chłopak o którego mój partner nie był zazdrosny bo wiedział co nas łączyło. Niestety (normalnie płakać się chce jak myślę o tym) w 2010 roku w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia Jacuś w wieku 30 lat zmarł. Długo nie mogła w w to uwierzyć, nie przyjmowałam tej wiadomości do Siebie. To był koszmar.
Na tym skończyły się moje przyjaźnie, póki nie poznałam Bajbusia.
Mam pewne pomysły aby uwalniać swoje emocje gdzieś indziej a nie na najbliższych np. wysiłek fizyczny lub przelewanie wszystkiego na papier. Co do terapii przemyślę to niestety nie ma u mnie zajęć na każdym rogu są dwa ośrodki każdy oddalony ode mnie ok 20 km.
Największą radość w życiu sprawia mi pomaganie innym, może to i lęk przed samotnością nie wiem ale wiem jedno jestem wtedy szczęśliwa, że JA uważana według mojego chłopaka za osobę beznadziejną jestem w stanie pomóc innym, ale oczywiście nie Sobie.

8

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból
ewam napisał/a:

Ofiarnosc, czulosc, troskliwosc, szczerosc przeciez to sa dobre cechy. Tez taka jestem i nie jest mi z tym zle. Nie dowartosciowuje mnie to, bo niby jak? Ludzie poprostu sa rozni i tyle.
Zycie to nie film i nie grasz roli. Jakie uzleznienie? Od dziecka? Chlopaka? litosci. Lepiej zeby miala wywalone na rodzine? Dziecko podrosnie, pojdzie z domu i bedziesz miala czas dla siebie. Czlowiek nie zyje tylko dla siebie. Mi osobiscie na slowa "zyj dla siebie samej" przechodza ciarki.  Jak drzesz sie, to staraj sie opamietac, uswiadom sobie, ze ranisz innych. I postaraj  sie nad soba popracowac. Moze byc tez tak, ze najzwyczjniej w swiecie jestes zmeczona.

Ewo> ja nie napisałam, ze to są złe cechy. Niby gdzie tak napisałam? Jeśli jednak zatracamy samych siebie to już się zmienia postać rzeczy. Nie można zapominać o sobie, swoim życiu, swoich uczuciach i emocjach, żyć w 100% dla innych. Naprawdę nie wiesz dlaczego? A o dowartościowaniu pisze bo znam 2 osoby, które mają niskie poczucie wartości i narzucają się wręcz z pomocą i dopiero potem chodzą uśmiechnięte, a jedna chwali się dookoła co tez dobrego zrobiła... jak kwoka, która gdacze, ze jajo zniosła. To dowartościowanie się po prostu. Ludzie są różni i dlatego zadałam te pytania, bo postanowiłam bliżej poznać autorkę. I tak nie dostałam odp, co mnie osobiście nie zdziwiło ani trochę smile .... ale nieważne.

Wszystko musi mieć swoje granice. Ilu jest takich ofiarnych i  bardzo dobrych, skorych pomóc kosztem siebie w środku nocy. Ta granica to po prostu świadomość, ze są osoby wykorzystujące tę dobroć i serdeczność. Dokładnie w tym momencie ta cecha nie jest już taka dobra. Stawianie granic to szacunek do siebie. To chyba logiczne i jasne dla każdego. Natomiast  autorka sama przyznała, że inni jej mówią, ze się daje wykorzystywać, że sama oddała  by wszytko dla innych nie patrząc na siebie... odebrałam to jako brak granicy.

Uzależnienie od innych ludzi istnieje, poczytaj o tym- zamiast się oburzać. To większy problem społeczny niż się wydaje.... naprawdę. Nie lekceważmy go... wiem co piszę, z własnego dośw. nie z suchej teorii.

9

Odp: Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból
Zagubiona Lucy napisał/a:

Może i powinnam pomyśleć bardziej o Sobie ale jak? Od jakiegoś roku dzięki Bajbusiowi zaczęłam myśleć także i o Sobie idąc np. do sklepu nie myślę ze o taka bluzka przydałaby się mojemu synowi chociaż ma ich mnóstwo tylko w końcu kupuję coś dla Siebie. Zaczęłam bardziej dbać o siebie wychodzę częściej z domu ze znajomymi, największym krokiem dla zmiany i zrobienia coś dla Siebie to zapisałam się na studia. Zaczynam od października boję się trochę czy dam radę czy to nie za wiele, ale postaram się bo robię to dla Siebie, aby podnieść swoje kwalifikacje.

Super... o to chodziło, aby nie poświęcać się w 100% innym a zostawić kilka procent dla siebie. To co powyżej napisałaś, to pierwszy krok aby robić coś dla siebie. Pytasz jak bardziej myśleć o sobie? Ja np. zaczęłam bardziej przywiązywać uwagę do tego co lubię i co JA bym chciała. Np. jaki kolor lubię i moze zmienię wystrój mojego pokoju aby mnie otaczały rzeczy i kolory, które mi się podobają (wcześniej dostosowywałam się do innych aby im przyjemniej było). Zaczęłam kupować moje ulubione kwiaty do wazonu, wychodziłam z domu wieczorem aby oglądać zachód słońca- mój ulubiony widok. Zaczęłam słuchać muzyki, na co nigdy rzekomo nie miałam czasu bo 100 rzeczy musiałam zrobić dla innych lub robiłam sobie kąpiel z bąbelkami pachnącymi i wylegiwałam się w wannie, a wcześniej był szybki prysznic bo innym trzeba było pomóc. Kilka innych rzeczy też zaczęłam robić tylko i wyłącznie dla siebie. Od tej pory jestem spokojniejsza, bardziej zrelaksowana, mam lepszy nastrój i dobrze się czuję sama ze sobą.
Poznaj siebie, naucz się siebie na nowo, wsłuchuj się w to co czujesz, lubisz, czego pragniesz i staraj się to realizować... a zobaczysz pozytywną zmianę po pewnym czasie.

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Ofiarność, czułość, troskliwość, cierpliwość, szczerość a zarazem ból

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024