Jak wyzej, od lat nalogowy palacz. Smiedzi papiersosami. Ma problemy z potencja bo wieloletnim paleniu.
Od kilku miesiecy namowilam na terapie. Obiecuje ze rzuci palenie, trzymajac papierosa w zebach i zapalcznike w dloni, by wyjsc na balkon i palic.
...
Kiedys kochalam.... Uderzy mnie piescia w twarz bo wyrzucialm jego papierosy z balkonu.
Siedze sama na sofie, on caly dzien wychodzi na balkon by jarac fajki.
Ja nie wychodze, niedobrze mi sie robie od jego smierdzacych fajek.
dzis o 22.00 czekam na sofie, chcialam porozmawiac, napic sie piwa, przytulic, nie przyszedl - siedzi na balkonie i jara smierdzace fajki, jedna, potem nastepna i nastepna....
to wyrzucialam je, bil sie ze mna.....potem uderzyl w twarz....
Nie mam juz partnera, mam smierdzacego dziada, ktory woli siedziec na balkonie i palic, z fajka w zebach obiecuje ze rzuci.
Nie chce juz siedziec na sofie, sama, jak palce i czekac jak w miedzyczasie, pomiedzy kolejnym papierosem znajdzie minute dla mnie....