Minęło sporo czasu odkąd założyłem ten temat i co mogę powiedzieć-zadzwoniłem wtedy do niej i sms rzeczywiście nie doszedł. Nawet spotkaliśmy się kilka lub więcej niż kilka razy, było naprawdę miło i przyjemnie. Już na drugim spotkaniu ją pocałowałem co ona odwzajemniła, myślałem że wszystko idzie tak jak być powinno, ale co.. przecież aż tak kolorowo to być nie może
. Po tym 2 spotkaniu dzwoniłem już do niej prawie codziennie z resztą, ona także do mnie się odzywała co owocowało kolejnymi spotkaniami na których traktowałem ją jak dziewczynę, z resztą jej to pasowało bo również sama mnie całowała itp. Jedyną przeszkodą była ta odległość (przypominam około 600 klocków), która chyba jest główną winowajczynią sytuacji w której już tak fajnie nie jest, no bo uznaliśmy że to chyba nie ma sensu abyśmy się widywali tylko w weekendy i to nie wszystkie. W zasadzie ona wyszła z inicjatywą aby to zakończyć na co ja przystałem bo również chciałem mieć ją na co dzień a widywanie się tak od święta jest niewystarczające, bo nie możemy sobie pozwolić na wspólne wyjścia ze znajomymi, spontaniczne wypady na spacer czy po prostu przyjechanie jedno do drugiego od tak o 2 w nocy w celu porozmawiania bądź po prostu przytulenia się. Od tego zerwania kontaktu mija jakieś 2 tygodnie, z początku przyjąłem to dobrze uznałem że tak rzeczywiście będzie lepiej, ale teraz jest mi tak cholernie żal tego..no wszystkiego po prostu, wracam pamięcią do naszych spotkań i nie mogę zapomnieć jak dobrze nam było. Wyobraźcie sobie jak żałośnie wygląda chłop prawie 2 metry przypakowany i z długą brodą, przybity tym że nie wyszło mu z dziewczyną i mający łzy w oczach, ale tak być nie może, staram się czymś zająć ale i tak przychodzi wieczór i myślę o niej-wiem idiotyzm. Jak sobie z tym poradzić żeby zapomnieć? Z góry dzięki za odpowiedzi, hejty też, no bo należy mi się..człowiek stary a głupi. Na koniec cóż dodać do tych wypocin, chyba tyle że już odpuszczam na dobre znajomości przez internet bo nie prowadzą do niczego dobrego (chociaż pewnie sa wyjątki).