Hej dziewczyny,
Mam problem natury niecodziennej Jakiś czas temu (ok. 3 miesiące) zagadał do mnie facet; podszedł cały zestresowany (widać, że zbierał się od jakieś czasu) i zaprosił mnie na randkę. Zupełnie mnie zaskoczył i nie ukrywam, że zestresował. Przez to nie wiedziałam co powiedzieć (dosłownie zabrakło mi języka w gębie) i powiedziałam tylko "ok", po czym zapytał o maila, podałam imię i nazwisko i generalnie wyszłam na oziębłą sukę (naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, bo nie pierwszy raz nieznajomy facet zagadał znienacka, ale ten naprawdę mi się spodobał). Był chyba trochę zażenowany moją reakcją (wcale mu się nie dziwię) i oczywiście się nie odezwał.
Sęk w tym, że spotykam go co jakiś czas (generalnie udaje, ze nie widzi) i tak się zastanawiam, czy nie mogłabym jakoś tego odkręcić (podejść, zagadć na luzie i obrócić tamtą sytuację w żart). Z jednej strony myślę "raz się żyje", bo naprawdę żałuję swojego zachowania, a z drugiej, że wyjdę na zdesperowaną.
Co byście mi doradziły w takiej sytuacji? Zaryzykować? Mam wrażenie, że jakkolwiek by to nie wyszło to w pewien sposób by mi ulżyło
Będę wdzięczna za wszelkie opinie.