Witajcie kochane czytelniczki(czy też czytelnicy).
Na początku nie chciałam się rozpisywać, jednak chyba inaczej nie umiem. Otóż tak jak w temacie chodzi o mojego przyjaciela. Temat, sytuacja banalna, ciągle to słyszymy, ciagle się zastanawiamy czy taka relacja w ogóle istnieje.... Jednak pomimo tego, że wiemy o takich stosukach wszystko, ja osobiście jestem już bezradna w swojej sytuacji. Postanowiła tutaj napisać, ponieważ czuję, że lata lecą, zycie mi ucieka, a ja stoję w miejscu. Otóż mam kolegę, przyjaciela, z którym może nie znamy się bardzo długo ale już jakieś 7-8 lat jest. Bardzo dobrze nam się rozmawia, mamy podobne poglądy, wspólny humor, lubimy razem spędzać czas, bardzo lubimy oboje jeżdzić na długie wycieczki rowerowe, ciągle jakieś kawki, piwka także ciągle coś się dzieje. 4-5 lat temu oboje chyba zauważyliśmy, że nasza znajomość zaczyna isć w inną stronę... ja... no przyznam zakochałam się, rozmawialiśy trochę inaczej, wszystko nabierało jakiegoś innego kształtu, ale do nieczego między nami nigdy nie doszło, nawet nigdy się nie dotknęliśmy.... nawet doszło między nami do rozmowy na ten temat, że coś iskrzy, ale on doszedł wówczas do wniosku, że na tamten dzięń nie chce z nikim się wiązać i lepiej żeby wszystko zostało między nami po staremu.... zdziwiła mnie reakcja, ale chyba zwyczajnie wystraszył się kiedy podjęłam pierwsza ten temat. Nie wiem dlaczego tak się stało....
Mimo wszytsko kontakt ze sobą dalej mieliśmy i dalej mamy, na prawdę dużo rozmawiamy i o wszystkim i jest super. Jak się nie widzimy to zawsze jest telefon, sms, co wieczór dobranoc, ale to NADAL ZA MAŁO...niestety nie ma tej bliskości której bym chciała i której brakuje mi z jego strony... oboje nikogo nie mamy, w sumie on tez przez całą nasza znajomosć nikogo nie miał... zrobiłabym wszystko, żeby coś zmienić...
Wiem, że jeśli podejmę jeszcze raz ten temat to nasza przyjaźń już nie wróci na dobrą drogę, chyba się tak już wówczas nie da. Boję się , że znowu mnie odrzuci, a tym samym już nie będę umiała z nim spędzać wspólnych chwil. Chciałabym, żeby to wyszło z jego strony... Czuję, że stoję przez tą sytuację w miejscu, nie idę dalej tylko czekam sama nie wiem na co i na kogo i czy w ogóle jest na co czekać ;/
Może za bardzo weszłam w rolę koleżanki, przyjaciółki, kumpeli?
I po co ta przyjaźń damsko- męska jak z tego zawsze rodzą się jakieś problemy....