paaulaa napisał/a:oboje jesteśmy po 20
on ma kompleksy, to na pewno.
Oczywiście zdarzało mi się zapytać go czy jest zadowolony ze swojego zachowania, na co odpowiadał, że nie. Mówiłam, że niektóre zachowania mnie ranią i świadczą o braku szacunku, na co on stwierdził, że już nie będzie tak postępował. Raz od tamtego czasu mu się wymsknęło, na co zobaczył moją minę i od razu sprostował, że to żart i widziałam, że chce załagodzić sytuację,bo nie przemyślał tego co palnął. Odnośnie czepiania się mojego wyglądu została mu zwrócona uwaga przez osobę z zewnątrz, na co on powiedział, że powinnam wiedzieć, że jestem dla niego naj i że nie będzie już tak mówił, bo nie chce mnie stracić. Ja mam prosty mechanizm odpowiedzi na takie zachowania: nie pasuje?-poszukaj kogoś lepszego, na co z drugiej strony spotykam się ze złością. Ja wiem, że on ma specyficzne poczucie humoru, staram się to też jakoś zrozumieć, tylko on powinien uważać na słowa, mieć trochę więcej wyobraźni, że niekiedy słowa też potrafią ranić.
Mam nadzieję, że sam zechce popracować nad sobą. Jest ciężkim charakterem, ale kocham o bardzo i mimo, że mnie czasami rani to wiem, że zależy mu na mnie. Wiadomo, że jak sytuacje będą się powtarzać, albo zobaczę coś niepokojącego, to trzeba będzie się pożegnać, czego chyba nie przeżyję.
Kompleksy mogą być argumentem, ale nie są usprawiedliwieniem pewnych zachowań. To żeby było jasne. Bo doprowadzilibyśmy sytuację do absurdu.
Cóż, dobrze, że póki co Twoje zwracanie uwagi przynosi jakiś tam skutek. Póki będzie Ci się chciało znosić to wszystko, to może jeszcze coś wypracujecie.
Natomiast musisz mieć świadomość, że trudno jest zmienić zachowanie, jeśli się nie popracuje nad podłożem problemu. Wszystkich faktów nie znamy, trudno ocenić, jakie ma możliwości pracy nad swoją samooceną. I przede wszystkim, czy ma jakieś chęci. Zawsze znajdzie się jakaś owieczka dla takiego frustrata, więc może mu się nie chcieć pracować nad sobą. Uprzedzając pewnie Twoje następne pytanie - jak chcesz, to możesz mu jakoś delikatnie pewnie pomóc podbudować swoją samoocenę. Poszukaj materiałów w necie. Ja niestety byłabym o tyle ostrożna, że najczęściej na takich gości bardziej działają siły zewnętrzne. Upraszczając: jak Ty mu powiesz, to może przemyśli, ale jak mu powie kolega, to na pewno przemyśli...
Na pewno natomiast powinnaś wyznaczać swoje granice, bo myślę, że szacunek to jedna z rzeczy, która go w Tobie pociąga, więc jak mu pozwolisz na zbyt dużo, to na pewno stracisz w jego oczach.
Wszystko to nie zmienia faktu, że cała sytuacja jest nieciekawa dla Ciebie. Ryzykujesz, że się namęczysz, a zmian wielkich nie będzie. Stad moja rada żeby jednak dać sobie tylko jakiś określony czas, a potem rozważać jednak ewakuacje. Póki jesteś młoda i nie masz "zrytej" głowy. Niestety, czasami samo "kochanie" nie wystarcza i dla własnego dobra z niektórych relacji lepiej się ewakuować.
P.S. Mnie bardziej chodziło o konkretne pytanie, czemu właśnie taki jakiś krytyczny komentarz powiedział. Co chciał osiągnąć i czego w tej sytuacji oczekuje. Czasami to trochę pobudza do refleksji. Pytanie o jego zadowolenie lub nie zabrzmiało zbyt ogólnie.
P.S.2 Z poczuciem humoru to jest tak, że każdy ma inne. Każdy tez ma inną tolerancję, inny dystans do siebie. Granice są dosyć umowne, więc przyjrzyj się tez sobie, czy nie jesteś przewrażliwiona trochę. Ale nie zmienia to faktu, że czasami się niektórym myli "specyficzne poczucie humoru" z chamstwem, złośliwością i brakiem taktu. Zabawne coś jest wtedy, kiedy mogą się śmiać wszyscy wraz z autorem żartu. W przeciwnym razie bardzo często jest to najzwyczajniej w świecie zamaskowane chamstwo, które czasami niestety może znaleźć aplauz. Masz prawo do tego, żeby "żarty" dotyczące Ciebie śmieszyły również Ciebie.