dać szansę czy uciekać? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » dać szansę czy uciekać?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: dać szansę czy uciekać?

Jestem w moim chłopaku bardzo zakochana, jednak momentami go nienawidzę. Czy dalibyście szansę takiemu człowiekowi, czy uciekalibyście?
zdarzają mu się następujące zachowania:
-wytykanie mi wad wyglądu, nawet przy ludziach (nie jestem idealna, ale wiem, że podobam się wielu mężczyznom, bo oglądają się za mną, chcą umawiać się, nawet gdy bywałam z chłopakiem, on widzi, że inni zwracają na mnie uwagę), on natomiast ma kilka wad, które wynikają ze zwykłego niechlujstwa (kiedyś takich bym nie zaakceptowała, ale bardzo się zakochałam i dziś nie są dla mnie aż tak ważne)
-podkreślanie, że nie umiem się ubrać (to jest kwestia gustu wiadomo, ale nigdy wcześniej nie słyszałam takich uwag z niczyjej strony, znajomi wręcz liczą się ze mną jeśli chodzi o styl i gust)
-flirtowanie przy mnie z innymi (oczywiście wytłumaczenie, że to żart i on nie wiedział, że mnie to rani)
-robienie mi scen za to, że napisał kolega, a ja mu grzecznie odpisuję, a nie wychodzę od raz, że 'mam chłopaka'
-'dobieranie' się do mnie miejscach publicznych jak sklep, park (widząc moje zniesmaczenie takim zachowaniem), klepanie po pupie, głośne zwracanie uwagi w sklepie na to, że kupił już np. żel intymny (tak, żeby wszyscy dookoła słyszeli, nie wiem po co)
-ja cały czas się rozwijam, kształcę, on nie
-potrafił do mnie krzyknąć, kiedy wypomniałam mu jego błąd (po tym, jak wytykał mi moje)

Wiadomo, to są wszystkie minusy, jednak ogólnie jestem bardzo zakochana (boję się, że zaślepiona), są cudowne chwile też, kiedy jestem pewna, że to TEN, kiedy czuję się najszczęśliwszym człowiekiem..

Bardzo czekam na Wasze przemyślenia...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: dać szansę czy uciekać?
paaulaa napisał/a:

Jestem w moim chłopaku bardzo zakochana, jednak momentami go nienawidzę. Czy dalibyście szansę takiemu człowiekowi, czy uciekalibyście?
zdarzają mu się następujące zachowania:
-wytykanie mi wad wyglądu, nawet przy ludziach (nie jestem idealna, ale wiem, że podobam się wielu mężczyznom, bo oglądają się za mną, chcą umawiać się, nawet gdy bywałam z chłopakiem, on widzi, że inni zwracają na mnie uwagę), on natomiast ma kilka wad, które wynikają ze zwykłego niechlujstwa (kiedyś takich bym nie zaakceptowała, ale bardzo się zakochałam i dziś nie są dla mnie aż tak ważne)
-podkreślanie, że nie umiem się ubrać (to jest kwestia gustu wiadomo, ale nigdy wcześniej nie słyszałam takich uwag z niczyjej strony, znajomi wręcz liczą się ze mną jeśli chodzi o styl i gust)
-flirtowanie przy mnie z innymi (oczywiście wytłumaczenie, że to żart i on nie wiedział, że mnie to rani)
-robienie mi scen za to, że napisał kolega, a ja mu grzecznie odpisuję, a nie wychodzę od raz, że 'mam chłopaka'
-'dobieranie' się do mnie miejscach publicznych jak sklep, park (widząc moje zniesmaczenie takim zachowaniem), klepanie po pupie, głośne zwracanie uwagi w sklepie na to, że kupił już np. żel intymny (tak, żeby wszyscy dookoła słyszeli, nie wiem po co)
-ja cały czas się rozwijam, kształcę, on nie
-potrafił do mnie krzyknąć, kiedy wypomniałam mu jego błąd (po tym, jak wytykał mi moje)

Wiadomo, to są wszystkie minusy, jednak ogólnie jestem bardzo zakochana (boję się, że zaślepiona), są cudowne chwile też, kiedy jestem pewna, że to TEN, kiedy czuję się najszczęśliwszym człowiekiem..

Bardzo czekam na Wasze przemyślenia...

Uciekaj! Taki facet nadaje się, ale dla tej dziewczyny, która go dobrze ochrzani. Ty jesteś dla niego za delikatna. Jesli możesz -- olej go! Pozdrawiam smile

3

Odp: dać szansę czy uciekać?

Spierdzielaj póki sił w nogach.

4

Odp: dać szansę czy uciekać?
guska60 napisał/a:
paaulaa napisał/a:

Jestem w moim chłopaku bardzo zakochana, jednak momentami go nienawidzę. Czy dalibyście szansę takiemu człowiekowi, czy uciekalibyście?
zdarzają mu się następujące zachowania:
-wytykanie mi wad wyglądu, nawet przy ludziach (nie jestem idealna, ale wiem, że podobam się wielu mężczyznom, bo oglądają się za mną, chcą umawiać się, nawet gdy bywałam z chłopakiem, on widzi, że inni zwracają na mnie uwagę), on natomiast ma kilka wad, które wynikają ze zwykłego niechlujstwa (kiedyś takich bym nie zaakceptowała, ale bardzo się zakochałam i dziś nie są dla mnie aż tak ważne)
-podkreślanie, że nie umiem się ubrać (to jest kwestia gustu wiadomo, ale nigdy wcześniej nie słyszałam takich uwag z niczyjej strony, znajomi wręcz liczą się ze mną jeśli chodzi o styl i gust)
-flirtowanie przy mnie z innymi (oczywiście wytłumaczenie, że to żart i on nie wiedział, że mnie to rani)
-robienie mi scen za to, że napisał kolega, a ja mu grzecznie odpisuję, a nie wychodzę od raz, że 'mam chłopaka'
-'dobieranie' się do mnie miejscach publicznych jak sklep, park (widząc moje zniesmaczenie takim zachowaniem), klepanie po pupie, głośne zwracanie uwagi w sklepie na to, że kupił już np. żel intymny (tak, żeby wszyscy dookoła słyszeli, nie wiem po co)
-ja cały czas się rozwijam, kształcę, on nie
-potrafił do mnie krzyknąć, kiedy wypomniałam mu jego błąd (po tym, jak wytykał mi moje)

Wiadomo, to są wszystkie minusy, jednak ogólnie jestem bardzo zakochana (boję się, że zaślepiona), są cudowne chwile też, kiedy jestem pewna, że to TEN, kiedy czuję się najszczęśliwszym człowiekiem..

Bardzo czekam na Wasze przemyślenia...

Uciekaj! Taki facet nadaje się, ale dla tej dziewczyny, która go dobrze ochrzani. Ty jesteś dla niego za delikatna. Jesli możesz -- olej go! Pozdrawiam smile

ja potrafię go ochrzanić, co on oczywiście uwzględnia, ale nadal zdarzają mu się takie zachowania, które bardzo mnie ranią... nie wiem, czy miłość powinna polegać na aż tak dużej pracy nad czyimś zachowaniem, czy niektóre rzeczy powinny być na starcie nieakceptowalne. Czy warto aż tak się wysilać, by kogoś zmienić. Ja też nie jestem idealna, to dziecinne co napiszę, ale widzę, że czasami lubiłam pisać na jego oczach z kolegą, po właśnie takich zachowaniach wobec innych dziewczyn (flirt), chciałam go jakby ukarać. To chore, ale dopiero teraz widzę, że toksyczne sytuacje, które ja tworzyłam, były odpowiedzią na jego zachowania, które mnie bolały..

5

Odp: dać szansę czy uciekać?

To jest zwykły prostak i cham.

6 Ostatnio edytowany przez ZnakZapytania7 (2016-07-10 10:50:56)

Odp: dać szansę czy uciekać?

Paula juz go zaczynasz usprawiedliwiać! To takie typowe dla kobiety jak im zależy jednak na facecie....
Byłam rok temu w podobnym związku- koleś był ode mnie młodszy, nie poszedł na studia, ciągle myślał jak zarobić, a się nie narobić, przy tym tył z tygodnia na tydzień. Ja pracowałam, ale tak: kolor włosów nie taki, ubrania nie takie, samochód nie taki, stała krytyka mojej jazdy (jeszcze go woziłam!) osiedle na którym mieszkam nie takie, mieszkanie za małe itd. Ode mnie wymagał wszystkiego, a od siebie nic! W końcu otworzyły mi się klapki, jak zaraził mnie mononukleozą (przez miesiąc leżałam w łóżku) - okazało się, że lista partnerek u niego była naprawdę "IMPONUJĄCA" jak na jego wiek. Zerwałam z nim to jeszcze stwierdził, że jestem troszeczkę rozchwiana emocjonalnie, haha.
Uciekaj zatem i Ty! To jest typ człowieka, który będzie patrzeć tylko na siebie i sam jest emocjonalnie niedojrzały. Zasługujesz na faceta, który będzie w Tobie zakochany (bo on raczej nie jest) będzie Cię podziwiał, cenił i robił wszystko żebyś czuła się dobrze i była szczęśliwa. Wychowywanie tego Twojego chłopaka to jak rzucanie grochem o ścianę, szkoda czasu, naprawdę.

7

Odp: dać szansę czy uciekać?

Piszesz do nas, więc jest jakiś problem. Czujesz, że coś jest nie tak, że Cię rani. To jest wskazówka - Twoje odczucia i potrzeby. Dziś, gdy mam za sobą pewne już doświadczenie, parę tzw. przejść i przemyśleń, wolałabym dać sobie spokój z takim facetem i poczekać na lepszego.
Oni, gdyby wiedzieli, że z nami nie tak łatwo, że mamy swoje wymagania, też musieliby wreszcie zacząć wymagać od samych siebie. A tak? Wiedzą, że jak z tą nie wyjdzie, to znajdzie się inna głupia gąska, która dla miłości (o ile to można nazwać miłością) zniesie wszystko.

8

Odp: dać szansę czy uciekać?

dorzucę swoje trzy grosze. Otóż takie zachowania prognozują nieciekawą przyszłość. Może tak być lecz nie musi. Natomiast zwróć uwagę na kilka rzeczy - jak długo jesteście razem? gdy tylko przeczytałem Twój post to od razu musiałem udzielić odpowiedzi bo ze swoją eks miałem podobne przeboje, choć akurat moja sytuacja w porównaniu z Twoją była spod znaku hard core. U Ciebie są pewne symptomy które mogą Cię wpędzić w poważne tarapty emocjonalne. Mniemam że skoro jesteś tak zakochana to starasz się i "skaczesz" wokół niego żeby tylko było dobrze między wami, ale może się mylę. Jeśli będziesz przyzwalała na takie zachowania które Cię bardzo denerwują, którę są na granicy dobrego smaku, które Cię jakoś ranią to gwarantuje Ci, że chłopak będzie brykał coraz bardziej i potem tego nie powstrzymasz. Tak jak było u mnie. Jak machina się uruchomi to metodą małych kroczków można wszystko zrobić szczególnie jeśli jesteśmy zaślepieni uczuciem. Mamy różowe okulary. Stawiaj sprawę jasno. Reaguj, nie obserwuj, ale reaguj. Mówię z własnego doświadczenia. Bo naprawdę łatwo przekroczyć pewną linię a potem już tylko równia pochyła

9 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-07-10 17:30:44)

Odp: dać szansę czy uciekać?
paaulaa napisał/a:

Jestem w moim chłopaku bardzo zakochana, jednak momentami go nienawidzę. Czy dalibyście szansę takiemu człowiekowi, czy uciekalibyście?
zdarzają mu się następujące zachowania:
-wytykanie mi wad wyglądu, nawet przy ludziach (nie jestem idealna, ale wiem, że podobam się wielu mężczyznom, bo oglądają się za mną, chcą umawiać się, nawet gdy bywałam z chłopakiem, on widzi, że inni zwracają na mnie uwagę), on natomiast ma kilka wad, które wynikają ze zwykłego niechlujstwa (kiedyś takich bym nie zaakceptowała, ale bardzo się zakochałam i dziś nie są dla mnie aż tak ważne)
-podkreślanie, że nie umiem się ubrać (to jest kwestia gustu wiadomo, ale nigdy wcześniej nie słyszałam takich uwag z niczyjej strony, znajomi wręcz liczą się ze mną jeśli chodzi o styl i gust)
-flirtowanie przy mnie z innymi (oczywiście wytłumaczenie, że to żart i on nie wiedział, że mnie to rani)
-robienie mi scen za to, że napisał kolega, a ja mu grzecznie odpisuję, a nie wychodzę od raz, że 'mam chłopaka'
-'dobieranie' się do mnie miejscach publicznych jak sklep, park (widząc moje zniesmaczenie takim zachowaniem), klepanie po pupie, głośne zwracanie uwagi w sklepie na to, że kupił już np. żel intymny (tak, żeby wszyscy dookoła słyszeli, nie wiem po co)
-ja cały czas się rozwijam, kształcę, on nie
-potrafił do mnie krzyknąć, kiedy wypomniałam mu jego błąd (po tym, jak wytykał mi moje)

Wiadomo, to są wszystkie minusy, jednak ogólnie jestem bardzo zakochana (boję się, że zaślepiona), są cudowne chwile też, kiedy jestem pewna, że to TEN, kiedy czuję się najszczęśliwszym człowiekiem..

Bardzo czekam na Wasze przemyślenia...

Ja bym uciekała. Z opisu wynika ze Twoj facet to człowiek o niskim poczuciu wartości, który próbuje swoje kompleksy leczyć poprzez dołowanie Ciebie. Stad krytyka Twojego wyglądu, ubioru, stwarzanie wrażenia ze bez niego zginelabys jak Andzia w pokrzywach a tymczasem on Ci robi łaskę i jest z Toba (patrz flirty na Twoich oczach z innymi pannami). W rzeczywistości on doskonale zdaje sobie sprawę ze ma u boku atrakcyjna, wykształcona kobietę ktora pewnie mogłaby miec lepszego od niego (stad zazdrość o Twoj jakikolwiek kontakt z innymi facetami). On trzęsie portami ze zamienisz go na "lepszy model" ale nie okazuje tego tylko próbuje wbić Ciebie w przekonanie ze to on w waszej relacji jest  "gwiazda". A ze bywa bardzo miło i sympatycznie...no nie dziwne, wkoncu musi Cie w jakiś sposób przy sobie zatrzymać a samym "ściąganiem Cie w dół" raczej tego nie osiągnie. Niech zgadnę zdarza mu sie drwić ze moze masz i lepsze wykształcenie ale głupsza jestes od niego? Twoi znajomi to ogólnie tez niezbyt rozgarnięci ludzie i wogole to lepiej jakbyś ograniczyła z nimi kontakt i nie poznawała tez nowych osób bo każdy to kretyn?... On tylko ten mądry;) ?
Człowiek który ma normalnie osadzone poczucie własnej wartości stara sie zawsze podbudować partnera, kibicować mu, okazywać wiarę w jego możliwości i dopingować do rozwoju. Człowiek zakompleksiony stara sie ściągać bliskich w dół ze strachu ze moze zostanie przez nich porzucony.Sam przy tym zle znosi jakakolwiek krytykę na swój temat, wydaje sie miec monopol na racje w każdej dziedzinie a tak naprawde to tylko niczym nie poparta poza ktora ma go czynić w oczach innych zajefajnym człowiekiem (mądrym, oczytanym, wszechwiedzącym i nieomylnym). To paskudna cecha i cieżko z nią walczyć wiec ja bym sobie dała spokój z takim partnerem.

10

Odp: dać szansę czy uciekać?
feniks35 napisał/a:
paaulaa napisał/a:

Jestem w moim chłopaku bardzo zakochana, jednak momentami go nienawidzę. Czy dalibyście szansę takiemu człowiekowi, czy uciekalibyście?
zdarzają mu się następujące zachowania:
-wytykanie mi wad wyglądu, nawet przy ludziach (nie jestem idealna, ale wiem, że podobam się wielu mężczyznom, bo oglądają się za mną, chcą umawiać się, nawet gdy bywałam z chłopakiem, on widzi, że inni zwracają na mnie uwagę), on natomiast ma kilka wad, które wynikają ze zwykłego niechlujstwa (kiedyś takich bym nie zaakceptowała, ale bardzo się zakochałam i dziś nie są dla mnie aż tak ważne)
-podkreślanie, że nie umiem się ubrać (to jest kwestia gustu wiadomo, ale nigdy wcześniej nie słyszałam takich uwag z niczyjej strony, znajomi wręcz liczą się ze mną jeśli chodzi o styl i gust)
-flirtowanie przy mnie z innymi (oczywiście wytłumaczenie, że to żart i on nie wiedział, że mnie to rani)
-robienie mi scen za to, że napisał kolega, a ja mu grzecznie odpisuję, a nie wychodzę od raz, że 'mam chłopaka'
-'dobieranie' się do mnie miejscach publicznych jak sklep, park (widząc moje zniesmaczenie takim zachowaniem), klepanie po pupie, głośne zwracanie uwagi w sklepie na to, że kupił już np. żel intymny (tak, żeby wszyscy dookoła słyszeli, nie wiem po co)
-ja cały czas się rozwijam, kształcę, on nie
-potrafił do mnie krzyknąć, kiedy wypomniałam mu jego błąd (po tym, jak wytykał mi moje)

Wiadomo, to są wszystkie minusy, jednak ogólnie jestem bardzo zakochana (boję się, że zaślepiona), są cudowne chwile też, kiedy jestem pewna, że to TEN, kiedy czuję się najszczęśliwszym człowiekiem..

Bardzo czekam na Wasze przemyślenia...

Ja bym uciekała. Z opisu wynika ze Twoj facet to człowiek o niskim poczuciu wartości, który próbuje swoje kompleksy leczyć poprzez dołowanie Ciebie. Stad krytyka Twojego wyglądu, ubioru, stwarzanie wrażenia ze bez niego zginelabys jak Andzia w pokrzywach a tymczasem on Ci robi łaskę i jest z Toba (patrz flirty na Twoich oczach z innymi pannami). W rzeczywistości on doskonale zdaje sobie sprawę ze ma u boku atrakcyjna, wykształcona kobietę ktora pewnie mogłaby miec lepszego od niego (stad zazdrość o Twoj jakikolwiek kontakt z innymi facetami). On trzęsie portami ze zamienisz go na "lepszy model" ale nie okazuje tego tylko próbuje wbić Ciebie w przekonanie ze to on w waszej relacji jest  "gwiazda". A ze bywa bardzo miło i sympatycznie...no nie dziwne, wkoncu musi Cie w jakiś sposób przy sobie zatrzymać a samym "ściąganiem Cie w dół" raczej tego nie osiągnie. Niech zgadnę zdarza mu sie drwić ze moze masz i lepsze wykształcenie ale głupsza jestes od niego? Twoi znajomi to ogólnie tez niezbyt rozgarnięci ludzie i wogole to lepiej jakbyś ograniczyła z nimi kontakt i nie poznawała tez nowych osób bo każdy to kretyn?... On tylko ten mądry;) ?
Człowiek który ma normalnie osadzone poczucie własnej wartości stara sie zawsze podbudować partnera, kibicować mu, okazywać wiarę w jego możliwości i dopingować do rozwoju. Człowiek zakompleksiony stara sie ściągać bliskich w dół ze strachu ze moze zostanie przez nich porzucony.Sam przy tym zle znosi jakakolwiek krytykę na swój temat, wydaje sie miec monopol na racje w każdej dziedzinie a tak naprawde to tylko niczym nie poparta poza ktora ma go czynić w oczach innych zajefajnym człowiekiem (mądrym, oczytanym, wszechwiedzącym i nieomylnym). To paskudna cecha i cieżko z nią walczyć wiec ja bym sobie dała spokój z takim partnerem.

Mówi mi, że jestem dla niego najpiękniejsza itd.,ale potrafi zasadzić raniącym mnie tekstem odnośnie wyglądu. Sam stwierdził,że faceci, z którymi się spotykałam byli bardzo atrakcyjni i wykształceni, kilka razy też wyrażał obawy o to, że go zostawię i zranię na pewno. Oczywiście jest zazdrosny bardzo, choć już mniej to okazuje. Ja z powodu jego 'zartów' w stosunku do koleżanek też go raniłam, bo swego czasu zamiast powiedzieć wprost, że nie pasuje mi to, chciałam żeby poczuł się tak samo, żeby go bolało. Kiedy mu otwarcie mówię o tym, czego nie lubię, to stara się to zmienić,ale boję się, że jeszcze bardziej zatracę się w jego osobie, a jego stara twarz wróci. Jednocześnie bardzo go kocham, widzę, że chwali się wszystkim jaką to piękną i mądrą ma partnerkę..Widzę, że ma kompleksy, ale czy da się jakoś o tego człowieka zawalczyć? Czy odpuścić? Już nawet gdy się kłócimy, to mam łzy w oczach i czuję jak załamuje mi się głos...

11

Odp: dać szansę czy uciekać?
paaulaa napisał/a:
feniks35 napisał/a:
paaulaa napisał/a:

Jestem w moim chłopaku bardzo zakochana, jednak momentami go nienawidzę. Czy dalibyście szansę takiemu człowiekowi, czy uciekalibyście?
zdarzają mu się następujące zachowania:
-wytykanie mi wad wyglądu, nawet przy ludziach (nie jestem idealna, ale wiem, że podobam się wielu mężczyznom, bo oglądają się za mną, chcą umawiać się, nawet gdy bywałam z chłopakiem, on widzi, że inni zwracają na mnie uwagę), on natomiast ma kilka wad, które wynikają ze zwykłego niechlujstwa (kiedyś takich bym nie zaakceptowała, ale bardzo się zakochałam i dziś nie są dla mnie aż tak ważne)
-podkreślanie, że nie umiem się ubrać (to jest kwestia gustu wiadomo, ale nigdy wcześniej nie słyszałam takich uwag z niczyjej strony, znajomi wręcz liczą się ze mną jeśli chodzi o styl i gust)
-flirtowanie przy mnie z innymi (oczywiście wytłumaczenie, że to żart i on nie wiedział, że mnie to rani)
-robienie mi scen za to, że napisał kolega, a ja mu grzecznie odpisuję, a nie wychodzę od raz, że 'mam chłopaka'
-'dobieranie' się do mnie miejscach publicznych jak sklep, park (widząc moje zniesmaczenie takim zachowaniem), klepanie po pupie, głośne zwracanie uwagi w sklepie na to, że kupił już np. żel intymny (tak, żeby wszyscy dookoła słyszeli, nie wiem po co)
-ja cały czas się rozwijam, kształcę, on nie
-potrafił do mnie krzyknąć, kiedy wypomniałam mu jego błąd (po tym, jak wytykał mi moje)

Wiadomo, to są wszystkie minusy, jednak ogólnie jestem bardzo zakochana (boję się, że zaślepiona), są cudowne chwile też, kiedy jestem pewna, że to TEN, kiedy czuję się najszczęśliwszym człowiekiem..

Bardzo czekam na Wasze przemyślenia...

Ja bym uciekała. Z opisu wynika ze Twoj facet to człowiek o niskim poczuciu wartości, który próbuje swoje kompleksy leczyć poprzez dołowanie Ciebie. Stad krytyka Twojego wyglądu, ubioru, stwarzanie wrażenia ze bez niego zginelabys jak Andzia w pokrzywach a tymczasem on Ci robi łaskę i jest z Toba (patrz flirty na Twoich oczach z innymi pannami). W rzeczywistości on doskonale zdaje sobie sprawę ze ma u boku atrakcyjna, wykształcona kobietę ktora pewnie mogłaby miec lepszego od niego (stad zazdrość o Twoj jakikolwiek kontakt z innymi facetami). On trzęsie portami ze zamienisz go na "lepszy model" ale nie okazuje tego tylko próbuje wbić Ciebie w przekonanie ze to on w waszej relacji jest  "gwiazda". A ze bywa bardzo miło i sympatycznie...no nie dziwne, wkoncu musi Cie w jakiś sposób przy sobie zatrzymać a samym "ściąganiem Cie w dół" raczej tego nie osiągnie. Niech zgadnę zdarza mu sie drwić ze moze masz i lepsze wykształcenie ale głupsza jestes od niego? Twoi znajomi to ogólnie tez niezbyt rozgarnięci ludzie i wogole to lepiej jakbyś ograniczyła z nimi kontakt i nie poznawała tez nowych osób bo każdy to kretyn?... On tylko ten mądry;) ?
Człowiek który ma normalnie osadzone poczucie własnej wartości stara sie zawsze podbudować partnera, kibicować mu, okazywać wiarę w jego możliwości i dopingować do rozwoju. Człowiek zakompleksiony stara sie ściągać bliskich w dół ze strachu ze moze zostanie przez nich porzucony.Sam przy tym zle znosi jakakolwiek krytykę na swój temat, wydaje sie miec monopol na racje w każdej dziedzinie a tak naprawde to tylko niczym nie poparta poza ktora ma go czynić w oczach innych zajefajnym człowiekiem (mądrym, oczytanym, wszechwiedzącym i nieomylnym). To paskudna cecha i cieżko z nią walczyć wiec ja bym sobie dała spokój z takim partnerem.

Mówi mi, że jestem dla niego najpiękniejsza itd.,ale potrafi zasadzić raniącym mnie tekstem odnośnie wyglądu. Sam stwierdził,że faceci, z którymi się spotykałam byli bardzo atrakcyjni i wykształceni, kilka razy też wyrażał obawy o to, że go zostawię i zranię na pewno. Oczywiście jest zazdrosny bardzo, choć już mniej to okazuje. Ja z powodu jego 'zartów' w stosunku do koleżanek też go raniłam, bo swego czasu zamiast powiedzieć wprost, że nie pasuje mi to, chciałam żeby poczuł się tak samo, żeby go bolało. Kiedy mu otwarcie mówię o tym, czego nie lubię, to stara się to zmienić,ale boję się, że jeszcze bardziej zatracę się w jego osobie, a jego stara twarz wróci. Jednocześnie bardzo go kocham, widzę, że chwali się wszystkim jaką to piękną i mądrą ma partnerkę..Widzę, że ma kompleksy, ale czy da się jakoś o tego człowieka zawalczyć? Czy odpuścić? Już nawet gdy się kłócimy, to mam łzy w oczach i czuję jak załamuje mi się głos...

Sama nie wiem co Ci doradzić w tej sytuacji. Jesli czujesz ze coś jest do "wypracowania" w sensie Ty asertywnie będziesz umiała mu czasem powiedzieć np: wiem ze nie lubisz tej mojej sukienki ale ja ja lubię i będę nosić bo dobrze sie w niej czuje" a nie polecisz od razu do szafy z nożyczkami by ja pociąć i nie drażnić "Pana", on natomiast będzie umiał przystopować czasem z narzucaniem Ci swojego zdania to moze danie szansy ma sens. Jesli jednak to sa tylko chwilowe przebłyski na plus a ogólnie jest mega dominującym wręcz despotycznym człowiekim to raczej odpuść (no chyba ze pasuje Ci rola raczej córeczki niż partnerki bo np daje Ci w zamian za to poczucie bezpieczeństwa).

12

Odp: dać szansę czy uciekać?
feniks35 napisał/a:
paaulaa napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Ja bym uciekała. Z opisu wynika ze Twoj facet to człowiek o niskim poczuciu wartości, który próbuje swoje kompleksy leczyć poprzez dołowanie Ciebie. Stad krytyka Twojego wyglądu, ubioru, stwarzanie wrażenia ze bez niego zginelabys jak Andzia w pokrzywach a tymczasem on Ci robi łaskę i jest z Toba (patrz flirty na Twoich oczach z innymi pannami). W rzeczywistości on doskonale zdaje sobie sprawę ze ma u boku atrakcyjna, wykształcona kobietę ktora pewnie mogłaby miec lepszego od niego (stad zazdrość o Twoj jakikolwiek kontakt z innymi facetami). On trzęsie portami ze zamienisz go na "lepszy model" ale nie okazuje tego tylko próbuje wbić Ciebie w przekonanie ze to on w waszej relacji jest  "gwiazda". A ze bywa bardzo miło i sympatycznie...no nie dziwne, wkoncu musi Cie w jakiś sposób przy sobie zatrzymać a samym "ściąganiem Cie w dół" raczej tego nie osiągnie. Niech zgadnę zdarza mu sie drwić ze moze masz i lepsze wykształcenie ale głupsza jestes od niego? Twoi znajomi to ogólnie tez niezbyt rozgarnięci ludzie i wogole to lepiej jakbyś ograniczyła z nimi kontakt i nie poznawała tez nowych osób bo każdy to kretyn?... On tylko ten mądry;) ?
Człowiek który ma normalnie osadzone poczucie własnej wartości stara sie zawsze podbudować partnera, kibicować mu, okazywać wiarę w jego możliwości i dopingować do rozwoju. Człowiek zakompleksiony stara sie ściągać bliskich w dół ze strachu ze moze zostanie przez nich porzucony.Sam przy tym zle znosi jakakolwiek krytykę na swój temat, wydaje sie miec monopol na racje w każdej dziedzinie a tak naprawde to tylko niczym nie poparta poza ktora ma go czynić w oczach innych zajefajnym człowiekiem (mądrym, oczytanym, wszechwiedzącym i nieomylnym). To paskudna cecha i cieżko z nią walczyć wiec ja bym sobie dała spokój z takim partnerem.

Mówi mi, że jestem dla niego najpiękniejsza itd.,ale potrafi zasadzić raniącym mnie tekstem odnośnie wyglądu. Sam stwierdził,że faceci, z którymi się spotykałam byli bardzo atrakcyjni i wykształceni, kilka razy też wyrażał obawy o to, że go zostawię i zranię na pewno. Oczywiście jest zazdrosny bardzo, choć już mniej to okazuje. Ja z powodu jego 'zartów' w stosunku do koleżanek też go raniłam, bo swego czasu zamiast powiedzieć wprost, że nie pasuje mi to, chciałam żeby poczuł się tak samo, żeby go bolało. Kiedy mu otwarcie mówię o tym, czego nie lubię, to stara się to zmienić,ale boję się, że jeszcze bardziej zatracę się w jego osobie, a jego stara twarz wróci. Jednocześnie bardzo go kocham, widzę, że chwali się wszystkim jaką to piękną i mądrą ma partnerkę..Widzę, że ma kompleksy, ale czy da się jakoś o tego człowieka zawalczyć? Czy odpuścić? Już nawet gdy się kłócimy, to mam łzy w oczach i czuję jak załamuje mi się głos...

Sama nie wiem co Ci doradzić w tej sytuacji. Jesli czujesz ze coś jest do "wypracowania" w sensie Ty asertywnie będziesz umiała mu czasem powiedzieć np: wiem ze nie lubisz tej mojej sukienki ale ja ja lubię i będę nosić bo dobrze sie w niej czuje" a nie polecisz od razu do szafy z nożyczkami by ja pociąć i nie drażnić "Pana", on natomiast będzie umiał przystopować czasem z narzucaniem Ci swojego zdania to moze danie szansy ma sens. Jesli jednak to sa tylko chwilowe przebłyski na plus a ogólnie jest mega dominującym wręcz despotycznym człowiekim to raczej odpuść (no chyba ze pasuje Ci rola raczej córeczki niż partnerki bo np daje Ci w zamian za to poczucie bezpieczeństwa).


to nawet nie jest tak,  że jest despotyczny... On mnie kocha, tak myślę, ale momentami czuję się przy nim bardzo źle. Jak wytyka moje wady wyglądowe, czy ubiór, to jest mi zwyczajnie przykro i nie czuję się dobrze jako kobieta. To chyba normalne, każda z nas chciałaby się przy swoim partnerze czuć najpiękniejsza i doceniana. Natomiast on zwraca uwagę przy mnie na inne kobiety, dlatego nie potrafię czuć się z nim pewnie. Momentami czuję, że tak mnie rani, że nie rozumiem siebie, dlaczego tak się go trzymam, kiedy jestem uważana za atrakcyjną i inteligentną osobę. No ale ta głupia miłość...

13

Odp: dać szansę czy uciekać?

Ja się zgadzam w pełni z diagnozą feniks35. Leczenie kompleksów w najgorszym wydaniu, bo kosztem osoby bliskiej. I nie wyklucza to tego, że żywi do Ciebie jakieś tam uczucia. To bardziej jego mechanizm radzenia sobie z jego problemami, którego Ty jesteś poszkodowaną.

W teorii, jeśli facet jest poza tymi wskazanymi cechami ma jakieś ważne zalety (np. jest zaradny, inteligentny, dba o Ciebie na co dzień), to można próbować jakoś sobie z sytuacją radzić. Wyrobić sobie trochę grubszą skórę i pracować nad utrzymaniem dobrej samooceny, żeby się nie dołować bez potrzeby. No i cierpliwie tłumaczyć, wyjaśniać albo robić karczemne awantury, w zależności od tego, co bardziej skutkuje. Niektórzy lubią jak wióry lecą smile

A swoją drogą -  czy pytałaś go kiedyś po takim negatywnym komentarzu, czemu Ci to właściwie mówi? Co masz w tej sytuacji zrobić? Zawsze przecież można coś powiedzieć ale nie trzeba... Czy zadałaś mu kiedyś takie pytanie "na poważnie" i co Ci odpowiedział?

Natomiast ja dałabym sobie jakiś czas i mentalnie przygotowywała do ewakuacji. Po pierwsze - trudno byłoby mi tolerować układ, w którym mam być.. no właśnie.. Mamusią? Bo niczym dwulatek facet chce badać granice i ile wytrzymam jego złośliwości i flirtów? Chłopcem do bicia? Bo on musi sobie poprawić ego, i to akurat moim kosztem? Psychoterapeutką leczącą z kompleksów? Cóż, gdyby to jeszcze faktycznie pomogło...
A po drugie - za bardzo obawiałabym się jednak, że w procesie dowartościowywania się on będzie szedł coraz dalej i w końcu flirty z koleżankami przestaną mu wystarczać. A winą za swoje zachowanie obarczać będzie mnie zgodnie z absurdalną filozofią " gdybyś była inna niż jesteś, to bym Cię przecież nie zdradził"

Ja w przypadku takich osób jak twój facet widzę tylko trzy opcje na przyszłość: 1. Jakimś cudem się ogarnie, może przeżywa jeszcze jakieś rozstanie, może jakieś traumy rodzinne - tutaj potrzeba trochę czasu i cierpliwości. 2. Zda sobie sprawę z problemu i tego, że jego zachowanie jest destrukcyjne i sam zechce nad sobą popracować. Może nawet z terapeutą 3. Jest mu tak wygodnie i jest na tyle atrakcyjnym "towarem", że po wykorzystaniu potencjału Waszej relacji znajdzie sobie następną "ofiarę", Tobie zostawiając zjechaną samoocenę i pewnie jeszcze poczucie winy, że przez Ciebie się rozstaliście.
Nie piszesz, ile macie lat, ale dodam, że im facet starszy, tym mniejsza nadzieja na zmiany.

powodzenia w podejmowaniu decyzji

14 Ostatnio edytowany przez paaulaa (2016-07-11 11:45:41)

Odp: dać szansę czy uciekać?
robingirl napisał/a:

Ja się zgadzam w pełni z diagnozą feniks35. Leczenie kompleksów w najgorszym wydaniu, bo kosztem osoby bliskiej. I nie wyklucza to tego, że żywi do Ciebie jakieś tam uczucia. To bardziej jego mechanizm radzenia sobie z jego problemami, którego Ty jesteś poszkodowaną.

W teorii, jeśli facet jest poza tymi wskazanymi cechami ma jakieś ważne zalety (np. jest zaradny, inteligentny, dba o Ciebie na co dzień), to można próbować jakoś sobie z sytuacją radzić. Wyrobić sobie trochę grubszą skórę i pracować nad utrzymaniem dobrej samooceny, żeby się nie dołować bez potrzeby. No i cierpliwie tłumaczyć, wyjaśniać albo robić karczemne awantury, w zależności od tego, co bardziej skutkuje. Niektórzy lubią jak wióry lecą smile

A swoją drogą -  czy pytałaś go kiedyś po takim negatywnym komentarzu, czemu Ci to właściwie mówi? Co masz w tej sytuacji zrobić? Zawsze przecież można coś powiedzieć ale nie trzeba... Czy zadałaś mu kiedyś takie pytanie "na poważnie" i co Ci odpowiedział?

Natomiast ja dałabym sobie jakiś czas i mentalnie przygotowywała do ewakuacji. Po pierwsze - trudno byłoby mi tolerować układ, w którym mam być.. no właśnie.. Mamusią? Bo niczym dwulatek facet chce badać granice i ile wytrzymam jego złośliwości i flirtów? Chłopcem do bicia? Bo on musi sobie poprawić ego, i to akurat moim kosztem? Psychoterapeutką leczącą z kompleksów? Cóż, gdyby to jeszcze faktycznie pomogło...
A po drugie - za bardzo obawiałabym się jednak, że w procesie dowartościowywania się on będzie szedł coraz dalej i w końcu flirty z koleżankami przestaną mu wystarczać. A winą za swoje zachowanie obarczać będzie mnie zgodnie z absurdalną filozofią " gdybyś była inna niż jesteś, to bym Cię przecież nie zdradził"

Ja w przypadku takich osób jak twój facet widzę tylko trzy opcje na przyszłość: 1. Jakimś cudem się ogarnie, może przeżywa jeszcze jakieś rozstanie, może jakieś traumy rodzinne - tutaj potrzeba trochę czasu i cierpliwości. 2. Zda sobie sprawę z problemu i tego, że jego zachowanie jest destrukcyjne i sam zechce nad sobą popracować. Może nawet z terapeutą 3. Jest mu tak wygodnie i jest na tyle atrakcyjnym "towarem", że po wykorzystaniu potencjału Waszej relacji znajdzie sobie następną "ofiarę", Tobie zostawiając zjechaną samoocenę i pewnie jeszcze poczucie winy, że przez Ciebie się rozstaliście.
Nie piszesz, ile macie lat, ale dodam, że im facet starszy, tym mniejsza nadzieja na zmiany.

powodzenia w podejmowaniu decyzji

oboje jesteśmy po 20
on ma kompleksy, to na pewno.
Oczywiście zdarzało mi się zapytać go czy jest zadowolony ze swojego zachowania, na co odpowiadał, że nie. Mówiłam, że niektóre zachowania mnie ranią i świadczą o braku szacunku, na co on stwierdził, że już nie będzie tak postępował. Raz od tamtego czasu mu się wymsknęło, na co zobaczył moją minę i od razu sprostował, że to żart i widziałam, że chce załagodzić sytuację,bo nie przemyślał tego co palnął. Odnośnie czepiania się mojego wyglądu została mu zwrócona uwaga przez osobę z zewnątrz, na co on powiedział, że powinnam wiedzieć, że jestem dla niego naj i że nie będzie już tak mówił, bo nie chce mnie stracić. Ja mam prosty mechanizm odpowiedzi na takie zachowania: nie pasuje?-poszukaj kogoś lepszego, na co z drugiej strony spotykam się ze złością. Ja wiem, że on ma specyficzne poczucie humoru, staram się to też jakoś zrozumieć, tylko on powinien uważać na słowa, mieć trochę więcej wyobraźni, że niekiedy słowa też potrafią ranić.
Mam nadzieję, że sam zechce popracować nad sobą. Jest ciężkim charakterem, ale kocham o bardzo i mimo, że mnie czasami rani to wiem, że zależy mu na mnie. Wiadomo, że jak sytuacje będą się powtarzać, albo zobaczę coś niepokojącego, to trzeba będzie się pożegnać, czego chyba nie przeżyję.

15

Odp: dać szansę czy uciekać?
paaulaa napisał/a:

oboje jesteśmy po 20
on ma kompleksy, to na pewno.
Oczywiście zdarzało mi się zapytać go czy jest zadowolony ze swojego zachowania, na co odpowiadał, że nie. Mówiłam, że niektóre zachowania mnie ranią i świadczą o braku szacunku, na co on stwierdził, że już nie będzie tak postępował. Raz od tamtego czasu mu się wymsknęło, na co zobaczył moją minę i od razu sprostował, że to żart i widziałam, że chce załagodzić sytuację,bo nie przemyślał tego co palnął. Odnośnie czepiania się mojego wyglądu została mu zwrócona uwaga przez osobę z zewnątrz, na co on powiedział, że powinnam wiedzieć, że jestem dla niego naj i że nie będzie już tak mówił, bo nie chce mnie stracić. Ja mam prosty mechanizm odpowiedzi na takie zachowania: nie pasuje?-poszukaj kogoś lepszego, na co z drugiej strony spotykam się ze złością. Ja wiem, że on ma specyficzne poczucie humoru, staram się to też jakoś zrozumieć, tylko on powinien uważać na słowa, mieć trochę więcej wyobraźni, że niekiedy słowa też potrafią ranić.
Mam nadzieję, że sam zechce popracować nad sobą. Jest ciężkim charakterem, ale kocham o bardzo i mimo, że mnie czasami rani to wiem, że zależy mu na mnie. Wiadomo, że jak sytuacje będą się powtarzać, albo zobaczę coś niepokojącego, to trzeba będzie się pożegnać, czego chyba nie przeżyję.


Kompleksy mogą być argumentem, ale nie są usprawiedliwieniem pewnych zachowań. To żeby było jasne. Bo doprowadzilibyśmy sytuację do absurdu.

Cóż, dobrze, że póki co Twoje zwracanie uwagi przynosi jakiś tam skutek. Póki będzie Ci się chciało znosić to wszystko, to może jeszcze coś wypracujecie.

Natomiast musisz mieć świadomość, że trudno jest zmienić zachowanie, jeśli się nie popracuje nad podłożem problemu. Wszystkich faktów nie znamy, trudno ocenić, jakie ma możliwości pracy nad swoją samooceną. I przede wszystkim, czy ma jakieś chęci.  Zawsze znajdzie się jakaś owieczka dla takiego frustrata, więc może mu się nie chcieć pracować nad sobą. Uprzedzając pewnie Twoje następne pytanie - jak chcesz, to możesz mu jakoś delikatnie pewnie pomóc podbudować swoją samoocenę. Poszukaj materiałów w necie. Ja niestety byłabym o tyle ostrożna, że najczęściej na takich gości bardziej działają siły zewnętrzne. Upraszczając: jak Ty mu powiesz, to może przemyśli, ale jak mu powie kolega, to na pewno przemyśli...
Na pewno natomiast powinnaś wyznaczać swoje granice, bo myślę, że szacunek to jedna z rzeczy, która go w Tobie pociąga, więc jak mu pozwolisz na zbyt dużo, to na pewno stracisz w jego oczach.

Wszystko to nie zmienia faktu, że cała sytuacja jest nieciekawa dla Ciebie. Ryzykujesz, że się namęczysz, a zmian wielkich nie będzie. Stad moja rada żeby jednak dać sobie tylko jakiś określony czas, a potem rozważać jednak ewakuacje. Póki jesteś młoda i nie masz "zrytej" głowy. Niestety, czasami samo "kochanie" nie wystarcza i dla własnego dobra z niektórych relacji lepiej się ewakuować.

P.S. Mnie bardziej chodziło o konkretne pytanie, czemu właśnie taki jakiś krytyczny komentarz powiedział. Co chciał osiągnąć i czego w tej sytuacji oczekuje. Czasami to trochę pobudza do refleksji. Pytanie o jego zadowolenie lub nie zabrzmiało zbyt ogólnie.

P.S.2 Z poczuciem humoru to jest tak, że każdy ma inne. Każdy tez ma inną tolerancję, inny dystans do siebie. Granice są dosyć umowne, więc przyjrzyj się tez sobie, czy nie jesteś przewrażliwiona trochę. Ale nie zmienia to faktu, że czasami się niektórym myli "specyficzne poczucie humoru" z chamstwem,  złośliwością i brakiem taktu. Zabawne coś jest wtedy, kiedy mogą się śmiać wszyscy wraz z autorem żartu. W przeciwnym razie bardzo często jest to najzwyczajniej w świecie zamaskowane chamstwo, które czasami niestety może znaleźć aplauz. Masz prawo do tego, żeby "żarty" dotyczące Ciebie śmieszyły również Ciebie.

16

Odp: dać szansę czy uciekać?

Po pierwsze primo: nauczcie sie palanty, inteligentnie cytować, a nie wcinac całe teksty bo sie bajzel robi.

Po drugie primo do autorki: WIEJ GDZIE PIEPRZ ROŚNIE!

Hej!

17 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-07-11 22:24:32)

Odp: dać szansę czy uciekać?

Kiedy widzę tak sformułowany temat, to spośród podanych dwóch opcji zdecydowanie zalecam wersję B - UCIEKAJ!

Po zapoznaniu się z pierwszym postem - dodaję: Piszę to z pełną odpowiedzialnością.

baca350 napisał/a:

nauczcie sie palanty, inteligentnie cytować

Primo: mógłbyś użytkownikom dokładnie sprecyzować, co masz na myśli poprzez inteligentnie ?

Secundo: Poza tym niegłupie masz niektóre przemyślenia.

I ... napis w stopce też mi się podoba: Życie jest po to, żeby było wesoło .

Dokładnie tak. big_smile

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » dać szansę czy uciekać?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024