Odchodze...? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 50 ]

1 Ostatnio edytowany przez A.mimi (2016-07-08 23:31:44)

Temat: Odchodze...?

Czuje, że stoję nad przepaścią, ponieważ mam dwa ruchy - tak jak i teraz, dwa możliwe ruchy.
Gdy rzucę się w przepaśc - odejdę od niego, to już nigdy więcej go nie zobaczę, nie usłysze, nie poczuje zapachu ani dotyku. Gdy zrobię krok do tyłu - zostane z nim, musze przygotować się na płacz samotny w nocy, zranienia, niedomówienia.

Jesteśmy razem 3 lata ,od roku zaręczeni.
Zakochałam się w nim w pierwszej chwili kiedy go zobaczyłam, jest moim pierwszym, ale czy będzie jedynym?

Do rzeczy, bo za bardzo jestem romantyczna i opowiadam jak bym pisała wiersz, proszę Was o pomoc, pisze do Was, bo do dyspozycji mam tylko poduszke obok siebie...

Pół roku temu postanowiliśmy razem zamkeszkac,cudowna euforia, tak, codziennie budzenie sie ranem, itp, akurat tak czekaliśmy na mieszkanie, że termin ten wypada za ok tydzien i tak naprawdę mamy się już powoli pakować.
Od paru dni on ma wątpliwości ,ciągle wątpliwości mnóstwo, rozumiem jako mężczyzna boi się o pracę, chcę nowa, dobrze płatna - rozumiemy, jedbak jego oczekiwania godne księcia są tak wysokie, ze nic nie jest odpowiednie dla niego.
Psuje nam się samochód, konkretnie to jest jego naprawa będzie kosztowna, nie stać nas - mój tata wyszedl z inicjatywy, ze da nam swój bo on akurat chce kupić sobie nowy, a to był by dla nas prezent. On go nie chce, powiedział, że nie będzie jezdzic kosiarka ( gdybyście widzieli minę mojego taty, który za darmo chce dać nam swój ukochany samochód - fiata pade 6 latke w idealnym stanie). Za to nie moge słuchać jego jęków na temat, że nie mamy czym jeździć bo on nie ma bmw.
I najgorsze, aż mi łzy lecą, ma wątpliwości czy chce ze mną mieszkać, dosłownie słyszę ból serca jak ukochaną osoba, 2 tygodnie przed zamieszkaniem mówi, że ma wątpliwości czy damy rade jako para, czy się nie rozstaniemy, czy on ze mną wytrzyma. Wcześniej się cieszył, planowal wspólne mieszkanie...
Boi się o to, że się nie dogadamy ze sprzątaniem, bo zwracam mu uwagę, że np prontem nie myje się podłogi ( prontem tym do mebli)  tylko mopem woda płynem - tak, nie potrafi sprzątać...

Dziś miał do mnie pretensje, ze go nie rozumiem, że się obrażam, chodź nic się nie obraziłam, pretensje, że nie rozumiem jego uczuć. Gdy go przytuliłam i na ucho wyszeptałam " po mimo tej sytuacji pamietaj, że bardzo Cie kocham" nie odpowiedział nic. A zawsze na każde "kocham Cię"  była odpowiedź ja Ciebie tez, standardowo on mi mówił, że mnie kocha.
Od paru dni nie usłyszałam, że mnie kocha co było codziennością. Nie przytula, co uwielbiał się przytulać. Nie dotyka, nawet nie dotknie za rękę jak idziemy, jest mu to obojętne czy go dotknę czy sama wezmę rękę.


Dziś rowniez stałam przed nim zapłakana, mówiłam, że nie mam siły juz, przytuliłam się....powiedział " no widzisz, może lepiej było by Ci be ze mnie ", a czułam się jak bym przytulała manekin.

Nie pozbierm się jak od niego odejdę, miał być moim jednym...tak bardzo go kocham.


Prosze, doradźcie, jakies słowo, cokolwiek...

Zobacz podobne tematy :
Odp: Odchodze...?

A.mimi-stoisz nad przepaścią?NIE!
Być (z Nim,albo nie być)sobą! Przede wszystkim!
To dzieciak,czy facet?(bo on nie ma bmw).
Czy ON z TOBĄ wytrzyma?Zapytaj siebie czy Ty z nim wytrzymasz?
gdzie odpowiedzialność za drugą osobę?
Następna rzecz-sprzątanie.
Wygodniej jest powiedzieć-nie umiem(i głupa palić)
A może Ci daje do zrozumienia-że to jednak Ty będziesz sprzątać(bo na pronto nie jest jasno napisane,że podłogi -NIE!)
Proszę,nigdy nie domagaj się-nie wymuszaj żeby Ci powiedział"Ja też".
Jest Twoim pierwszym,jedynym,ale czy będzie jedynym?(Twój wybór)
Zadbaj o siebie-jeśli o Ciebie nie dbają.
Pozdrawiam i życzę udanych wyborów smile

3

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:

Dziś rowniez stałam przed nim zapłakana, mówiłam, że nie mam siły juz, przytuliłam się....powiedział " no widzisz, może lepiej było by Ci be ze mnie ", a czułam się jak bym przytulała manekin.

Spokojnie. Nie musisz wykonywać żadnych kroków. On wykona je za Ciebie w odpowiednim dla siebie momencie. Oczywiście chodzi mi o ten egzaltowany krok naprzód, w przepaść. Przy czym z opisu wnoszę, że nie będzie to dla niego żadna przepaść, ani rozczulać się też nie będzie.

4

Odp: Odchodze...?

Czy ja z nim wytrzymam ?
Tak naprawdę zbieram się, żeby odejść juz wcześniej, ale tak jak mówiłam - zbieram się.

Ale jeszcze tli się, że to wszystko da się uratować, że mnie kocha i moja postawą zmieni się coś.

W niedzielę mam się w nim widzieć, myślę czy by właśnie nie przytulać go, próbować z nim jeszcze raz porozmawiać, pierwsza wyjść z Inicjatywą poprawy sytuacji, pokazac, że go wspieram a nie, że się obrażam.

On ma 25 lat jak twierdzi, nie wie co w życiu robic, cel jedeny to pieniądze, być bogaty. Czasem mam wrażenie, że to pieniądze są dla niego najważniejsze, ja jestem dodatkiem - ale to mogą być myślenia glupiej baby.
Prace ma taką bez sensu, bez używania mózgu, dlatego jak twierdzi, chce zamienić, chcę się rozwijać, ale z drugiej strony mówi, że jest za stary aby zacząć coś od nowa.

Najlepsze jest to, że obwinia rodziców za to,że nie wie co chce robic w życiu - dla porównania ja jestem z rodziny patologicznej a od zawsze wiedziałam co będę robic, on miał w domu wszystko.

Ciągle jest zdenerwowany, zmeczony, rozumiem praca, ale czesto wywala na mnie jak jest zrzędliwy, to klotnia może się rozpocząć od "złego tonu " w moim głosie.

Co mam mu powiedzieć, co zrobić jak się z nim znowu zobaczę?
Jestem w takim stanie, że nie umiem o niczym rozsądnym pomyśleć.

5

Odp: Odchodze...?

Ogromnie dziękuję za wsparcie

Odp: Odchodze...?

Jesteś po terapii,i jak kiedyś napisałaś "roślinką nie jesteś"
I trzymaj się tego.

7

Odp: Odchodze...?
malgorzata.onet.pl napisał/a:

Jesteś po terapii,i jak kiedyś napisałaś "roślinką nie jesteś"
I trzymaj się tego.


Dziękuję... na razie siedzę i gapie się w ścianę albo w ekran, tak na przemian....

8

Odp: Odchodze...?

ja ci mimi nie poradze....w tych kwestiach nadal jestem nierozumna
ale moge pogłaskac po glowie
bo wiem ze boli
wiem

9

Odp: Odchodze...?
flowerbykenzo napisał/a:

ja ci mimi nie poradze....w tych kwestiach nadal jestem nierozumna
ale moge pogłaskac po glowie
bo wiem ze boli
wiem


Rozrywa mnie od środka

10

Odp: Odchodze...?

A ja powiem - odejdź. Ale pewnie nie posłuchasz smile

Ten wątek z samochodem mnie zmierził, miałam podobnie smile tyle że chodziło jeszcze o malucha smile

11

Odp: Odchodze...?

Jeśli naprawdę go kochasz to ja bym się nie poddawała. Przywołajcie wspomnienia z przeszłości. Idźcie na randkę w miejsce, które jest dla Was bliskie. Poświęćcie sobie więcej czasu. Może macie po prostu chwilowy kryzys?

Jak to nie poskutkuje no to warto pomyśleć właśnie o zrobieniu bardziej drastycznego kroku.

12

Odp: Odchodze...?

A może on już od ciebie odszedł a ty nadal myślisz ze jest....i sie szarpiesz
Może to juz wszystko sie stalo

13 Ostatnio edytowany przez A.mimi (2016-07-09 08:21:17)

Odp: Odchodze...?
Zranionax napisał/a:

Jeśli naprawdę go kochasz to ja bym się nie poddawała. Przywołajcie wspomnienia z przeszłości. Idźcie na randkę w miejsce, które jest dla Was bliskie .

Tak, tak planuje poprowadzić rozmowę, spróbuję. Jak dla mnie ten dzień, w którym będę się nim wiedzieć jest decydujacy...


"A może on już od ciebie odszedł a ty nadal myślisz ze jest....i sie szarpiesz
Może to juz wszystko sie stalom
"

Wiesz, nie zdziwiłabym się gdyby to była racja - bardzo by mi to ułatwiło, ale jednocześnie bardzo zraniło



Jesteście tu wszyscy kochani ,chyba jesteście coś w stylu myśli mojej głowy, która stata się spojrzeć na to wszystko racjonalnie.

Również czuje, ze to juz nie ten człowiek, któremu mogę powiedzieć o wszystkim, tak naprawdę to ja muszę uważać na to co mówię, bo albo potraktuje to jako moja obrazę - to jest dla mnie kuriozalne, często oskarża mnie o to, że się obraziłam, a ja nic takiego złego nie zrobiłam.

Jej, piszę bez ładu i składu, ale nie spałam cała noc.
We wtorek mam planowa operację, dość poważną, jeśli z nim zerwie to przed tym, przed tym, bo nigdy nie wiadomo co tam na tym stole może się okazac, a on sam juz tez pewnie czuje, nasz związek się zmienił, coś się kończyć, ale czy skonczylo?


Co do pandzi taty, panda ma 4 lata...oj tata by mnie zabił gdby się dowiedział, że dodałam jej 2 lata big_smile Szkoda, że samochód nie zostanie w rodzinie przez jego ego, niestety ja nie jestem zmotortzowana żeby wziąć od taty - nie, kompletnie brak mi talentu, byłam na kursie big_smile, sprzedajemy juz...

14

Odp: Odchodze...?

Dziewczyno, ty musisz się ocknąć.
Ten twój facet nie daje ci żadnego wsparcia, kręci, miesza, jest jak kula u nogi.
Ty jeszcze tego nie widzisz, ale on próbuje się wymiksować z tego układu,
dlatego tyle jazd, dziwact, wycofywania się, jakiś dziwnych rozmów.
On ma inne plany na życie, tylko nie potrafi z godnością ci tego powiedzieć wprost.
W tym momencie jesteś oszukiwana i nici z waszej wspólnej przyszłosci.
Najlepiej na takich gagatków działa albo 100% dystans (w końcu sam się wyłoży i ucieknie, bo już to planuje),
albo wystawienie walizek za dzrwi (choć chyba jeszcze razem nie mieszkacie).
Nic już nie zrobisz, on nie chce z tobą być i budować jakokolwiek wspólnego życia.
Czyny mówią same za siebie.
Uszy do góry. Takie jest życie. Odchorujesz to, ale kiedyś znów zaświeci słońce,
czego z całego serca ci życzę smile.

15 Ostatnio edytowany przez A.mimi (2016-07-09 09:07:55)

Odp: Odchodze...?
Lillka-15 napisał/a:

Dziewczyno, ty musisz się ocknąć.
Ten twój facet nie daje ci żadnego wsparcia, kręci, miesza, jest jak kula u nogi.
Ty jeszcze tego nie widzisz, ale on próbuje się wymiksować z tego układu,
dlatego tyle jazd, dziwact, wycofywania się, jakiś dziwnych rozmów.
On ma inne plany na życie, tylko nie potrafi z godnością ci tego powiedzieć wprost.
W tym momencie jesteś oszukiwana i nici z waszej wspólnej przyszłosci.
Najlepiej na takich gagatków działa albo 100% dystans (w końcu sam się wyłoży i ucieknie, bo już to planuje),
albo wystawienie walizek za dzrwi (choć chyba jeszcze razem nie mieszkacie).
Nic już nie zrobisz, on nie chce z tobą być i budować jakokolwiek wspólnego życia.
Czyny mówią same za siebie.
Uszy do góry. Takie jest życie. Odchorujesz to, ale kiedyś znów zaświeci słońce,
czego z całego serca ci życzę smile.


Ty chyba trafiłaś słowem w sedno, w sam środek.
Boli, tak bardzo boli.
Zawrze chciałam być jak moja mama pod względem związku - jej pierwszym mężczyzna był mój tata, za chwilę będą świętować 30 lat razem, a jeszcze mówią sobie, ze się kochają, dokuczają sobie nazywaja się starymi dziadami i babciami, ale jak przychodzi wieczór mama wtula się w ramię ojca i śpią tak cała noc.
Dla mnie seks jest ważny w związku, oddałam mu się cała, czując, że to z nim chce być i to jest jest ten.

Jak wywalić z siebie ta durną wrażliwośc, która mną kieruje, ta debilną nadzieje i wiarę w to, że bedziemy razem idelani?
Nie umiem sobie wyobrazić innego mężczyzny, innego dotyku...zastanawiam się, musze odejść, będzie mnie jak by połowa mniej.

16

Odp: Odchodze...?

A.mimi, watpie zebys posluchala rad - nie z Twojej zlej woli - po prostu tak to jest skonstruowane wink

ale pewnego dnia dojdziesz do tego, ze zawsze lepiej wziac sprawy we wlasne rece i decydowac za siebie. I ze lepiej odejsc niz sie ponizac.

17

Odp: Odchodze...?
_v_ napisał/a:

A.mimi, watpie zebys posluchala rad - nie z Twojej zlej woli - po prostu tak to jest skonstruowane

Wina glupich uczuć, emocji...

18

Odp: Odchodze...?

nie, to nie wina uczuc.

to WYBÓR

kazdy ma wybor, zawsze, w kazdej sytuacji.

19

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:

Jak wywalić z siebie ta durną wrażliwośc, która mną kieruje, ta debilną nadzieje i wiarę w to, że bedziemy razem idelani?

Robi się to tak:

- chcesz widzieć sytuację, taką jaką jest (brak wspracia, lawiranctwo, krętactwo, manipulacja, brak zaufania z tego powodu - czyli nie ma zdrowych fundamentów związku i nic się nie uda),
- dopuszczasz do siebie informacje, że ludzie są różni, niekoniecznie fajnie cię będa traktować, jeśli im na to pozwolisz,
- godzisz się z tym, że wam nie wyszło,
- chcesz pójść dalej i się rozwinąć, więc myśli i działania kierujesz tam, gdzie energia wypycha cię w nieznane,
- chcesz o nim zapomnieć, dlatego ucinasz definitywnie kontakt,
- nastawiasz się na proces żałoby i odchorowania z nadzieją, że kiedyś wyjdzie słońce,
- nastawiasz się na to, że za jakiś czas się wszytsko ułożyć, a ty na nowo się zakochasz,
- myślisz o nim jako o dupku, który okazał się być beznadziejnym facetem, nie sprawdził się,
- wiesz, że zasługujesz na najlepsze i sama sobie to dasz smile.

20 Ostatnio edytowany przez Lillka-15 (2016-07-09 09:15:45)

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:
_v_ napisał/a:

A.mimi, watpie zebys posluchala rad - nie z Twojej zlej woli - po prostu tak to jest skonstruowane

Wina glupich uczuć, emocji...

Musisz dojrzeć.
To ty wybierasz w tym momencie kogo kochasz i do kogo wzdychasz.
Kiedyś to zrozumiesz.
Powinaś się skupić na rozwoju swojej pewności siebie i samodecydowaniu.

21 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-07-09 10:05:02)

Odp: Odchodze...?

Ja tez obstawiam ze Autorka nie pogoni swojego faceta. Niestety spora cześć osób, ktora pojawia sie na tym forum przychodzi nie po konkretna poradę, ktorą ma zamiar wcielić w życie tylko po to by wygadać się, zrzucić ciężar, poczuć sie lepiej i znowu walczyć o "warty" tej walki (w swoim mniemaniu) związek. Dopiero gdy wystarczajaco wiele razy dostaną po doopie od partnera /ewentualnie partner sam powie im bye bye to następuje przebudzenie i konsekwentne działanie ma miejsce.
Autorko ja rozumiem, ze kochasz tego człowieka, ze wiązałas z nim wielkie plany, miał być tym na życie ale musisz chcieć przyjąć do wiadomości ze to nie ten. Nie chodzi tu o subiektywne postrzeganie jego gestów i zachowań tylko o to co on sam komunikuje: nie wiem, chyba nie wytrzymam, nie chce. Ja wiem ze cieżko to przyjąć do wiadomości ale jesteście razem 3 lata. Tu na forum siły do odejścia znaleźli ludzie żyjący w dużo dłuższych związkach gdzie były dzieci, dom, kredyty no i te tak liczne wspólne lata. Ty natomiast podchodzisz do tego tak patetycznie i troszkę teatralnie jakby poza nim miało już nie być świata. Wierze ze tak to teraz odczuwasz ale Ty uwierz mi ze ten świat istnieje, jest nawet dużo lepszy niż ten w którym żyjesz obecnie bo czeka w nim na Ciebie ktoś wlasciwy.
Słuchaj intuicji i jesli ona podpowiada Ci ze to sie nie uda to nie przedłużaj tego na sile, nie rezygnuj z siebie i swoich potrzeb byle zatrzymać przy sobie kogoś kto i tak chce sie oddalić (już to robi). Szkoda Twoich nerwów, uczuć i czasu.

22

Odp: Odchodze...?
feniks35 napisał/a:

Ja tez obstawiam ze Autorka nie pogoni swojego faceta. Niestety spora cześć osób, ktora pojawia sie na tym forum przychodzi nie po konkretna poradę, ktorą ma zamiar wcielić w życie tylko po to by wygadać się, zrzucić ciężar, poczuć sie lepiej i znowu walczyć o "warty" tej walki (w swoim mniemaniu związek).


o to to!
w punkt

23

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:

(...) Od paru dni on ma wątpliwości ,ciągle wątpliwości mnóstwo, rozumiem jako mężczyzna boi się o pracę, chcę nowa, dobrze płatna - rozumiemy, jedbak jego oczekiwania godne księcia są tak wysokie, ze nic nie jest odpowiednie dla niego. (...)

powiedział, że nie będzie jezdzic kosiarka ( gdybyście widzieli minę mojego taty, który za darmo chce dać nam swój ukochany samochód - fiata pade 6 latke w idealnym stanie). Za to nie moge słuchać jego jęków na temat, że nie mamy czym jeździć bo on nie ma bmw. (...)

ma wątpliwości czy chce ze mną mieszkać (...)

2 tygodnie przed zamieszkaniem mówi, że ma wątpliwości czy damy rade jako para, czy się nie rozstaniemy, czy on ze mną wytrzyma. (...)

Boi się o to, że się nie dogadamy ze sprzątaniem, bo zwracam mu uwagę, że np prontem nie myje się podłogi ( prontem tym do mebli)  tylko mopem woda płynem - tak, nie potrafi sprzątać...

Dziś miał do mnie pretensje, ze go nie rozumiem, że się obrażam, chodź nic się nie obraziłam, pretensje, że nie rozumiem jego uczuć. (...)

Dziś rowniez stałam przed nim zapłakana, mówiłam, że nie mam siły juz, przytuliłam się....powiedział " no widzisz, może lepiej było by Ci be ze mnie ", a czułam się jak bym przytulała manekin. (...)

To tylko fragmenty pierwszego posta. Fragmenty, które dobitnie świadczą o jednym: on ani Cię kocha, ani szanuje, ani o Ciebie dba. Te same fragmenty są uzasadnieniem rozstania z tym człowiekiem. Ty jednak upierasz się, by z nim być i żyć a jedynym powodem jest:

(...) miał być moim jednym...tak bardzo go kocham. (...)

Na pewno jego kochasz? Na pewno kochasz tego, kto zachowuje się wobec Ciebie i Twych bliskich (ale nie tylko) w opisany wyżej sposób? Zastanawiasz się, czy przytulać tak traktującego Cię człowieka?


W innym, starym, wątku napisałaś, że uczestniczysz w psychoterapii. Niczego o sobie się nie dowiedziałaś, żadnych wniosków na swój temat nie wyciągnęłaś?

24

Odp: Odchodze...?
feniks35 napisał/a:

Ja tez obstawiam ze Autorka nie pogoni swojego faceta. Niestety spora cześć osób, ktora pojawia sie na tym forum przychodzi nie po konkretna poradę, ktorą ma zamiar wcielić w życie tylko po to by wygadać się, zrzucić ciężar, poczuć sie lepiej i znowu walczyć o "warty" tej walki (w swoim mniemaniu związek). Dopiero gdy wystarczajaco wiele razy dostaną po doopie od partnera /ewentualnie partner sam powie im bye bye to następuje przebudzenie i konsekwentne działanie ma miejsce.
Autorko ja rozumiem, ze kochasz tego człowieka, ze wiązałas z nim wielkie plany, miał być tym na życie ale musisz chcieć przyjąć do wiadomości ze to nie ten. Nie chodzi tu o subiektywne postrzeganie jego gestów i zachowań tylko o to co on sam komunikuje: nie wiem, chyba nie wytrzymam, nie chce. Ja wiem ze cieżko to przyjąć do wiadomości ale jesteście razem 3 lata. Tu na forum siły do odejścia znaleźli ludzie żyjący w dużo dłuższych związkach gdzie były dzieci, dom, kredyty no i te tak liczne wspólne lata. Ty natomiast podchodzisz do tego tak patetycznie i troszkę teatralnie jakby poza nim miało już nie być świata. Wierze ze tak to teraz odczuwasz ale Ty uwierz mi ze ten świat istnieje, jest nawet dużo lepszy niż ten w którym żyjesz obecnie bo czeka w nim na Ciebie ktoś wlasciwy.
Słuchaj intuicji i jesli ona podpowiada Ci ze to sie nie uda to nie przedłużaj tego na sile, nie rezygnuj z siebie i swoich potrzeb byle zatrzymać przy sobie kogoś kto i tak chce sie oddalić (już to robi). Szkoda Twoich nerwów, uczuć i czasu.

Dziękuję za ten zimny kubeł wody na głowę, przydał się. Tak ,podchodzę do tego patetycznie, wiem ,mam 20 lat, pierwsza taka "miłość"

Odchodzę od niego, już to wiem, zrobię to nie dziś, bo nie chce przez telefon, tylko poczekam do jutra, tak aby się z nim spotkać

25

Odp: Odchodze...?

Nie wyrabia finansowo, więc mu męskie ego chlapnęło na ziemię. Teraz przytłoczony będzie się dystansować, uciekać. Miał wszystko podkładane pod nos to nie potrafi zdobywać. Typ praca - tv i pewnie zero zainteresowań. Marzy o wielkim świecie a w portfelu pusto.

26

Odp: Odchodze...?

A.mimi, dobrze że się obudziłaś. Nie wyobrażam sobie Twojego związku z mężczyzną, który już teraz ma wątpliwości co do waszej wspólnej przyszłości. Myślę, że zakończenie tego nierokującego związku na przyszłość przyniesie Ci tylko korzyści. Wiesz, na bazie własnych doświadczeń mogę stwierdzić, że Twoje myślenie jest typowe, ja też myślałam, że nie dam rady bez mojego partnera, że skończy mi się życie, a jakoś jednak okazało się, że po rozstaniu świat dookoła nie zatrzymał się, a ja swój mały spokój zbudowałam od początku. Powodzenia i wytrwałości w podjętej decyzji!

27

Odp: Odchodze...?
Kaba napisał/a:

Nie wyrabia finansowo, więc mu męskie ego chlapnęło na ziemię. Teraz przytłoczony będzie się dystansować, uciekać. Miał wszystko podkładane pod nos to nie potrafi zdobywać. Typ praca - tv i pewnie zero zainteresowań. Marzy o wielkim świecie a w portfelu pusto.


Studiuje, ciężki kierunek bo pielęgniarstwo, obecnie nie pracuje, ale tak sobie ustawiłam, ze zaraz po skończeniu praktyk w szpitalu zaczynam prace.
Można ze mną porozmawiać od fizyki do medycyny i o religii, mam pełno zainteresowań, śpiewam, uwielbiam medycynę, farmacje i dietetyke

Odp: Odchodze...?

Jestes mlodziutka jeszcze. Nie zawsze pierwszy facet okazuje sie tym ostatnim.
Zawalcz o siebie, o swoje szczescie. I nie daj sie tak traktowac.

29

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:
Kaba napisał/a:

Nie wyrabia finansowo, więc mu męskie ego chlapnęło na ziemię. Teraz przytłoczony będzie się dystansować, uciekać. Miał wszystko podkładane pod nos to nie potrafi zdobywać. Typ praca - tv i pewnie zero zainteresowań. Marzy o wielkim świecie a w portfelu pusto.


Studiuje, ciężki kierunek bo pielęgniarstwo, obecnie nie pracuje, ale tak sobie ustawiłam, ze zaraz po skończeniu praktyk w szpitalu zaczynam prace.
Można ze mną porozmawiać od fizyki do medycyny i o religii, mam pełno zainteresowań, śpiewam, uwielbiam medycynę, farmacje i dietetyke

Ale po co to wyjaśnienie? Cytat dotyczył nie Ciebie tylko Twojego  jeszczefaceta .

30 Ostatnio edytowany przez A.mimi (2016-07-09 12:24:43)

Odp: Odchodze...?
feniks35 napisał/a:
A.mimi napisał/a:
Kaba napisał/a:

Nie wyrabia finansowo, więc mu męskie ego chlapnęło na ziemię. Teraz przytłoczony będzie się dystansować, uciekać. Miał wszystko podkładane pod nos to nie potrafi zdobywać. Typ praca - tv i pewnie zero zainteresowań. Marzy o wielkim świecie a w portfelu pusto.


Studiuje, ciężki kierunek bo pielęgniarstwo, obecnie nie pracuje, ale tak sobie ustawiłam, ze zaraz po skończeniu praktyk w szpitalu zaczynam prace.
Można ze mną porozmawiać od fizyki do medycyny i o religii, mam pełno zainteresowań, śpiewam, uwielbiam medycynę, farmacje i dietetyke

Ale po co to wyjaśnienie? Cytat dotyczył nie Ciebie tylko Twojego  jeszczefaceta .


Pogubiłam się, przepraszam smile

31 Ostatnio edytowany przez A.mimi (2016-07-09 12:28:30)

Odp: Odchodze...?

Odchodzę od niego ,on już o tym wie.
Napisałam mu o której i gdzie jutro konkretnie się widzimy - wybrałam miejsce w parku, takie żeby nie było ludzi, ani żeby to nie było w domu któregos z nas.

Wie bo się domyślił, jednak  zna mnie na tyle, żeby to wyczuc.
Tak, jeszcze to do mnie nie dociera, jeszcze mama mówi, że kupi nam deskę do prasowania, a ja jej nic nie mowie, nie zniszcze jej idealnego pogladu na jego temat, po wiem to po mojej operacji, jak juz będzie wszystko dobrze

Odp: Odchodze...?

Madra decyzja. Powodzenia podczas tej trudnej rozmowy!

33

Odp: Odchodze...?

A ja jestem pewna, że nikomu nie mówisz o rozstaniu bo wciąż masz nadzieję że wszystko się ułoży i będziecie razem szczęśliwi.
Tak naprawdę nie podjęłaś decyzji. Tak naprawdę to zagranie z Twojej strony by wpłynąć na niego.

Moja rada dla Ciebie: przestań być taką egzaltowaną płaczką. Z Twoich opisów wynika, że jego też to drażni. Przynajmniej UDAWAJ przy nim, że jesteś pewną siebie kobietą, NIE RYCZ! (z tego co piszesz to notorycznie przy nim ryczysz)

34

Odp: Odchodze...?
madoja napisał/a:

A ja jestem pewna, że nikomu nie mówisz o rozstaniu bo wciąż masz nadzieję że wszystko się ułoży i będziecie razem szczęśliwi.
Tak naprawdę nie podjęłaś decyzji. Tak naprawdę to zagranie z Twojej strony by wpłynąć na niego.

Moja rada dla Ciebie: przestań być taką egzaltowaną płaczką. Z Twoich opisów wynika, że jego też to drażni. Przynajmniej UDAWAJ przy nim, że jesteś pewną siebie kobietą, NIE RYCZ! (z tego co piszesz to notorycznie przy nim ryczysz)

Mi rownież sie wydaje ze to takie zagranie va banque ... a nóż sie chłopak wystraszy i obieca poprawę. Dla Waszego wspólnego dobra lepiej chyba by było by on (jesli naprawde tez mysli o rozstaniu)  powiedział ok jestem za i po temacie. Pewnie będziesz w szoku bo nie na taka reakcje w duchu liczysz ale wyjdzie to ostatecznie na plus.

35 Ostatnio edytowany przez A.mimi (2016-07-09 13:17:59)

Odp: Odchodze...?
madoja napisał/a:

A ja jestem pewna, że nikomu nie mówisz o rozstaniu bo wciąż masz nadzieję że wszystko się ułoży i będziecie razem szczęśliwi.
Tak naprawdę nie podjęłaś decyzji. Tak naprawdę to zagranie z Twojej strony by wpłynąć na niego.

Moja rada dla Ciebie: przestań być taką egzaltowaną płaczką. Z Twoich opisów wynika, że jego też to drażni. Przynajmniej UDAWAJ przy nim, że jesteś pewną siebie kobietą, NIE RYCZ! (z tego co piszesz to notorycznie przy nim ryczysz)


Z pierwszym akapitem Twojej wypowiedzi się zgadzam, tak nie mówie jeszcze nikomu bo do mnie to jeszcze nie dotarło, że odchodzę.
Mowie to tez Wam ponieważ jako osoby, ktore go nie znacie możecie spojrzeć świeżym okiem na ta sytuacje.
Ale z drugim akapitem nie mogę się zgodzić, płakałam przy nim gdy zmarł mój bliski wujek, gdy mi się oswiadczal i wczoraj, wczoraj tak pocichu, poprostu poleciały mi łzy,  nie była to rozpacz ani histeria, nie jestem taka, jak juz płacze tak mocno to w nocy do poduszki w samotnosci.

Jutro pewnie też się rozpłacze, ale nie przy nim, nie tego mu nie pokaże, ale niestety nie zapanuje przed łamiącym się głosem.

36

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:

(...) nie mówie jeszcze nikomu bo do mnie to jeszcze nie dotarło, że odchodzę. (...)

Nie dotarło? A co trzeba zrobić, by decyzja którą się podjęło 'dotarła'?
"Dotrze' do Ciebie po operacji? I wtedy, informacją o rozstaniu z chłopakiem, nie zburzysz swej rodzinie jego obrazu?

37

Odp: Odchodze...?
Wielokropek napisał/a:
A.mimi napisał/a:

(...) nie mówie jeszcze nikomu bo do mnie to jeszcze nie dotarło, że odchodzę. (...)

Nie dotarło? A co trzeba zrobić, by decyzja którą się podjęło 'dotarła'?
"Dotrze' do Ciebie po operacji? I wtedy, informacją o rozstaniu z chłopakiem, nie zburzysz swej rodzinie jego obrazu?


Dotrze to pewnie dopiero jutro jak bedzie juz "po wszystkim"  jak powiem, że odchodze, jak będę wracać do domu.
Później tylko spakować się do szpitala, tam będę miała czas dla siebie, tam pomyślę co powiedzieć rodzicom, i od razu jak wyjdę im powiem wszystko jak było.

38

Odp: Odchodze...?

Ty po prostu nie chcesz tej decyzji i ociągasz się jak tylko możesz z nią i jej skutkami.

39

Odp: Odchodze...?
Jacenty89 napisał/a:

Ty po prostu nie chcesz tej decyzji i ociągasz się jak tylko możesz z nią i jej skutkami.


W głębi duszy...tak, masz cholerną racje.
Ale rozum i intuicja podpowiada, żeby odejść.



Pierścionek juz zapakowałam do pojemniczka i reklamówki od jubilera, dodatkowo zapakowałam bransoletkę z napisem " zawsze Twój xxx",oddaje mu też pozostale prezenty, które od niego dostałam, za bardzo by mi go przypomniały, niestety jestem sentymentalna.

40

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Ty po prostu nie chcesz tej decyzji i ociągasz się jak tylko możesz z nią i jej skutkami.


W głębi duszy...tak, masz cholerną racje.
Ale rozum i intuicja podpowiada, żeby odejść.



Pierścionek juz zapakowałam do pojemniczka i reklamówki od jubilera, dodatkowo zapakowałam bransoletkę z napisem " zawsze Twój xxx",oddaje mu też pozostale prezenty, które od niego dostałam, za bardzo by mi go przypomniały, niestety jestem sentymentalna.

Musisz się z tym zmierzyć, dać rozumowi działać. Im bardziej to będziesz przeciągać tym bardziej to będzie bolało. W tych sprawach najwłaściwsze jest równe, szybkie chirurgiczne cięcie.

41

Odp: Odchodze...?
A.mimi napisał/a:

Ale rozum i intuicja podpowiada, żeby odejść. .

W takim razie słuchaj do końca rozumu.

42

Odp: Odchodze...?
Symbi napisał/a:
A.mimi napisał/a:

Ale rozum i intuicja podpowiada, żeby odejść. .

W takim razie słuchaj do końca rozumu.

Tak, może jeszcze dziś opowiem wszystko mamie, bo już pytała się co się mi dzieje, czemu jestem smutna. Bedziemy dziś same wieczorem, porozmawiam z nią.

Ja, nie wiem co ze sobą zrobię przez ten czas, tej "żałoby"...

43

Odp: Odchodze...?

Skoro ja przeżyłam i każdy kto przez to przechodził Ty też przeżyjesz.

44

Odp: Odchodze...?
Symbi napisał/a:

Skoro ja przeżyłam i każdy kto przez to przechodził Ty też przeżyjesz.


Wiem, czas wszystko zmieni i wyleczy, dziękuję kochani Wam za wsparcie.

45

Odp: Odchodze...?

Jak Ci będzie bardzo źle możesz rozważyć pisanie na forum lub założenia pamiętnika, kiedy emocje wyrzucisz z siebie, powinnaś poczuć się lepiej

46

Odp: Odchodze...?

Pisz śmiało na forum.

47

Odp: Odchodze...?
Symbi napisał/a:

Jak Ci będzie bardzo źle możesz rozważyć pisanie na forum lub założenia pamiętnika, kiedy emocje wyrzucisz z siebie, powinnaś poczuć się lepiej


Pewnie zostane tutaj, i zdam Wam relacje z jutra.

48

Odp: Odchodze...?

A.mimi
Tak mi Ciebie szkoda, tej goryczy, smutku, żalu i rozczarowania. Ale zobacz to wszystko już jest, już to czujesz, już nie pasuje a później...
Im dalej w las tym ciemniej pamiętaj.
Później żyje się złudzeniami, nadzieją a wreszcie beznadzieją.
Ten chłopak powinien dojrzeć, chce kasy to niech ją zarabia i wydaje sam -najlepiej na siebie.

Nie czuj się samotna, wokół jest pełno ludzi, którzy zasługują na miłość, którzy mogą pokochać Ciebie a nie władzę i pieniądz.
Masz fajną rodzinę z tego co mówisz i mamę, która pewnie Cię wesprze w trudnych chwilach. Nie poświęcaj się i innych dla niego. On niech szuka bogatej księżniczki, która kopnie go w tyłek.

A.mimi zadbaj o siebie o swoją przyszłość tak byś dała radę być niezależna, a miłość sama przyjdzie bo szczęście przyciąga smile

A co do wyboru partnera, cóż serce nie sługa wiem sama po sobie ale nie ma się co łudzić że człowiek mający w głowie inne priorytety wybierze nasze.
Decyzja trudna bo nowe zawsze wydaje się straszniejsze od tego co mamy dziś a przecie wcale tak być nie musi...

Ściskam Cię mocno, niczego się nie bój. Jesteś młoda i czasu masz dużo.

49

Odp: Odchodze...?
renesans napisał/a:

A.mimi
Tak mi Ciebie szkoda, tej goryczy, smutku, żalu i rozczarowania. Ale zobacz to wszystko już jest, już to czujesz, już nie pasuje a później...
Im dalej w las tym ciemniej pamiętaj.
Później żyje się złudzeniami, nadzieją a wreszcie beznadzieją.
Ten chłopak powinien dojrzeć, chce kasy to niech ją zarabia i wydaje sam -najlepiej na siebie.

Nie czuj się samotna, wokół jest pełno ludzi, którzy zasługują na miłość, którzy mogą pokochać Ciebie a nie władzę i pieniądz.
Masz fajną rodzinę z tego co mówisz i mamę, która pewnie Cię wesprze w trudnych chwilach. Nie poświęcaj się i innych dla niego. On niech szuka bogatej księżniczki, która kopnie go w tyłek.

A.mimi zadbaj o siebie o swoją przyszłość tak byś dała radę być niezależna, a miłość sama przyjdzie bo szczęście przyciąga smile

A co do wyboru partnera, cóż serce nie sługa wiem sama po sobie ale nie ma się co łudzić że człowiek mający w głowie inne priorytety wybierze nasze.
Decyzja trudna bo nowe zawsze wydaje się straszniejsze od tego co mamy dziś a przecie wcale tak być nie musi...

Ściskam Cię mocno, niczego się nie bój. Jesteś młoda i czasu masz dużo.

Dziękuję za ogromne słowa wsparcia, nie wiem nawet co do końca powiedzieć.
Czuje pustkę, wszechobecną pustkę.
Czuje, ze coś się kończy, i bezpowrotnie, to już nie wroci, nigdy.

50

Odp: Odchodze...?

Trzymam mocno za Ciebie kciuki żeby rozmowa przebiegła spokojnie. Ja mam 23 lata i jakieś cztery miesiące temu zawalił mi się świat. Myślałam, że okres żałoby nigdy się nie skończy, ale dzięki przyjaciołom wyszłam z tego i uczę się żyć od nowa. Dzisiaj jest mi już o wiele łatwiej. Jesteś silna i dasz radę! smile

Posty [ 50 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024