witam wszystkich...
pisalam tu rozne watki bo mialam problemy z chlopakiem i chcialam jakos sobie z tym poradzic. otoz obecnie juz tego chlopaka nie mam. zostawil mnie, choc sama nie wiem do dzis o co mu dokladnie chodzilo (minelo pare tygodni). z jego strony zero odzewu, nawet ''przykro mi, ze tak wyszlo''. bylam zalamana bo byl wszystkim czego chcialam ale potem odnalazlam sie w tym wszytskich i doszlam do wniosku, ze nie potrzebuje go skoro odszedl. jakos stanelam na nogi. do czasu...
dzis oficjalnie wszystko mi sie zawalilo. wlasnie ukonczylam studia. mialam isc na moj bal z tamtym chlopakiem. zadecydowalam ze pojde sama razem ze znajomymi. przyjaciolka obiecala ze pojdzemy obie same, ze nie potrzebujemy facetow... potem wyszlo przypadkiem, ze zaprosila chlopaka w ktorym skrycie jest zakochana i ma historie... bylam o to wsciekla, moze az za bardzo, ale poczulam jakby mnie wystawila... jestem bardzo emocjonalna wiec wkurzylam sie strasznie o to, i pozarlam sie z nia konkretnie. mowiac krotko, stracilam przyjaciolke i na swoj wlasny bal, za ukonczenie studiow, nie ide.
czuje sie strasznie... mialam jeszcze inna przyjaciolke ale wyprowadzila sie z chlopakiem na drugi koniec kraju. nie odzywa sie, niby zajeta... mam jeszcze inna bliska kolezanke ale ona zawsze jest zajeta wiec trudno sie spotkac. kolezanek nie mam, zawsze uwazalam ze wole przyjaciolki, chociaz niewiele ale chociaz prawdziwe. teraz juz potracilam wszystko... dodam ze mam 22 lata i zycie powinno sie dla mnie zaczynac...