Cześć wszystkim..ciężko mi o tym pisać, ale czuję się z tym fatalnie, a zwyczajnie nie mam z kim na ten temat porozmawiać. Mam 21 lat i juz 5 partnerów seksualnych. Dla mnie to sporo, tym bardziej, że współżycie zaczęłam w wieku 18 lat. Zawsze jest tak, że mężczyzna o mnie zabiega miesiąc, dwa i, gdy już dostaje to czego chce, to albo odchodzi, albo staje się inny. Ciężko mi już zaufać mężczyźnie. Czuję, że każdy liczy tylko na jedno. Najgorsze jest to, że, gdy facet mnie namawia na seks, nie potrafię powiedzieć `nie`. Czuję się fatalnie. Nie chcę być sama, ale też nie chcę być czyjąć panienką do seksu. Proszę pomóżcie mi, doradźcie cokolwiek, bo zaczynam czuć się, jak zwykła, puszczalska panienka
A jak długo trwają te związki?
1-2 miesiące. Raz przespałam się z mężczyzną po tygodniu bycia razem. Najczęsciej wtedy bycie razem kończy się po kilku tygodniach
bo na ogol kazdy samiec lliczy na jedno :-) zwlaszcza gdy hormony w nim buzuja jak babelki w szampanie.
Brak Ci asertywnosci. Skoro zle sie z tym czujesz, zacznij nauke odmawiania. Wbrew pozorom, nie jest to mission impossible.
Po prostu czułabym się pewniej w seksie wiedząc, że facet następnego dnia mi nie ucieknie. I tu nie chodzi o długość związku. Za każdym razem, gdy dochodzi do zbliżenia, czuję, że zapewne od tej pory będzie między nami inaczej..
No po tygodniu spotykania się od razu do łóżka? Ja rozumiem np 2-3 miesiace po spotykaniu się ze sobą.
To trafiasz tylko na facetów którzy widzą jedno,a Tobie brak asertywności jak wyżej jak powiedziała adiaphora.
I albo szukasz związku który opiera się na miłości,wierności i zaufaniu,przyjazni itd i wtedy trzeba pokazac facetowi że żebys poszła z nim się kochać to on musi się o ciebie starac,albo szukasz tylko seksu,i w sumie to tyle.
I tak też zacznę robić. Otworzyłyście mi zwyczajnie oczy. Teraz zacznę bardziej zwracać uwagę z kim i po jakim czasię idę do łożka
Trudno jest znaleźć kogoś na stałe, z kim będziesz chciała być, żyć, razem i on też tego będzie chciał.
Z drugiej strony pewnie jesteś ładna i faceci na Ciebie "lecą", ale nie odróżnisz czy mu zależy na seksie, czy na czymś więcej.
Nie musisz chodzić na seks, jak naciskają. Z drugiej strony seks to też przyjemność dla Ciebie, prawda? Miło wspominasz te chwile, czy raczej żałujesz?
Mój wniosek -- próbuj dalej szukać fajnego chłopaka, a seks czy lilość partnerów nie ma tutaj nic do rzeczy.
Żałuję tylko w jednej sytuacji. W każdej innej mężczyźni naprawdę byli cudowni, ale potem coś się komplikowało. Zazwyczaj zaczynało im zależeć bardziej na seksie niż na mnie. A dla mnie seks wiąże się z uczuciami. Choć, jak widać dalej jestem sama więc te uczucia były nijakie
No i nalepiej na wstępie powiedzieć facetowi,żeby się nie spodziewał z twojej strony czegoś więcej,bo najpierw musisz go lepiej poznać. Seks jest ważny,ale to miłość się bardziej liczy
Po prostu czułabym się pewniej w seksie wiedząc, że facet następnego dnia mi nie ucieknie. I tu nie chodzi o długość związku. Za każdym razem, gdy dochodzi do zbliżenia, czuję, że zapewne od tej pory będzie między nami inaczej..
trudno zgadywac skad taki stan rzeczy, moze przyciagasz takich, co lubia statystyki i potem chwala sie kumplom
Generalnie w tak mlodym wieku ludzie nie mysla powaznie o zwiazkach, zwlaszcza chlopcy bo im glownie na przyjemnosciach zalezy. Jak dziewczyna chetna to im w to graj, ale dlaczego tak szybko z tej przyjemnosci rezygnuja? Nawet gdybys w te klocki byla totalna ciamajda to nie powinno tak byc. Moze osaczasz ich emocjonalnie, traktujac relacje zbyt serio a oni nie chca powaznego zwiazku tylko szukaja rozrywki?
Tak, osaczam. Bo dla mnie seks to tak jakby przypieczętowanie związku. Nie potrafię zrobić tego ot tak z obcym mi mężczyzną i przejść po tym do porządku dziennego. I wtedy zaczynają się schody, bo on `nie zachowuje się tak, jak wcześniej` A ja cierpie, bo nie z tego, że przespałam się z mężczyzną, który potem traktuje mnie, jak panienkę na telefon, to na dodatek źle ulokowałam swojej uczucia
no to masz Anika odpowiedz na swoje pytanie. Oni nie czuja i nie chca byc Twoimi rycerzami na dobre i zle. Ida na latwizne. A Ty po seksie oczekujesz od nich pelnego zaangazowania. Krotko mowiac - konflikt interesow.
Musisz bardziej swiadomie wybierac sobie chlopakow.
Dziękuję, już wiem, co mam robić. Już powoli zaczynałam siebie traktować, jak puszczalską. Teraz wiem, że nie mogę ufać ładnym słówkom i zapewnieniom, że będzie dobrze. Będę bardzo ostrożna w tych kwestiach
Seks traktujesz jako przypieczętowanie związku? Ok, ale tego typu frazy zwykło się słyszeć od osób, które czekają z tym nieco dłużej. U Ciebie wygląda to jak rozdwojenie jaźni. Deklarujesz, że seks pieczętuje związek, ale podchodzisz do niego jak do jednego z elementów znajomości, która nie wiadomo jeszcze, w którym kierunku pójdzie. Zakładam, że takie podejście miała przynajmniej część mężczyzn, z którymi byłaś. Jakież musiało być ich zaskoczenie, gdy po seksie wizja waszej znajomości ulegała radykalnej zmianie. Tutaj nie tylko oni zmieniali się o 180 stopni po seksie. Ty również.
Czyli miałam im nie ufać, kiedy zapewniali, że będzie między nami cudownie? Przestawali się starać po seksie. Tak, jakby czuli, że wreszcie dostali to czego chcieli.
Jeżeli tak mówisz, to tak było. Na przyszłość jednak taki materiał do refleksji: spotykasz mężczyznę, który rozwija spokojnie z Tobą znajomość, dochodzi do seksu, ale dla niego to jeszcze nie jest ten moment, gdy jest pewny na sto procent, że chce być z Tobą na zawsze. Dla niego to na razie element znajomości. Ty tymczasem już chwila po seksie oczami wyobraźni widzisz pierścionek zaręczynowy i dążysz do szybkiego zaangażowania i przyśpieszenia wszystkiego. Coś takiego może odstraszać. A jeśli nie odstraszać, to przynajmniej wywołać chęć zwolnienia i wychłodzenia nieco, bo narzucone przez Ciebie tempo po seksie niekoniecznie odpowiadać będzie wszystkim.
Trochę więcej rozwagi zarówno w doborze partnerów (nie chodzi tu o zakładanie, że na pewno chodzi im tylko o jedno), więcej asertywności przed seksem (bo wydaje mi się, że traktujesz seks jako rodzaj wkupienia się w łaski, a potem wielkie rozczarowanie, bo okup nie zadziałał) i nieco dystansu po seksie.
Dziękuję, teraz mam wiele tematów do przemyśleń. Bałam się mówić `nie` bo podświadomie myślałam, że to będzie koniec związku. Nie będę już traktować tego, jako chęć przyśpieszenia tempa relacji. Będę czekać na 100% pewność, że druga osoba naprawdę chcę być ze mną, a nie tylko z moim ciałem.
przestali sie starac po seksie bo im bardziej na seksie zalezalo niz na Tobie, stad logiczne ich zachowanie. Ktos, komu zalezy na drugiej osobie, potrafi sie tak starac, ze az strach. Tak w zyciu jest ze wszysykim - jesli Ci na czyms bardzo zalezy, stac Cie na wiele aby to osiagnac, nawet kosztem wyrzeczen i poswiecenia czegos. Jak dostajesz cos bez wysilku to nie przywiazujesz do tego wiekszej wagi.
Gdybys nie miala wiekszych oczekiwan po seksie, pewnie Twoje zwiazki trwalyby dluzej. Ale mialas, a im to bylo nie na reke. Widocznie stwierdzili, ze latwiej im bedzie znalezc kolejna latwa dziewczyne na seks, niz angazowac sie w powazny zwiazek z Toba. Takie zycie.
Czyli miałam im nie ufać, kiedy zapewniali, że będzie między nami cudownie? Przestawali się starać po seksie. Tak, jakby czuli, że wreszcie dostali to czego chcieli.
Na obiecywanki nie ma co liczyć, powiedzieć można wszystko. Niech się najpierw wykażą i udowodnią, że potrafią dotrzymać obietnic.
Wiem, zbyt łatwo się oddawałam, dodatkowo facetom, którzy nie byli tego warci. Tylko czemu facetom aż tak na tym zależy, że najpierw chcą nam nieba uchylić, a po wszystkim przestają się starać? No i kiedy w takim razie się mężczyźnie oddawać ? W końcu zawsze istnieje ryzyko, że spotka mnie to samo
Tylko czemu facetom aż tak na tym zależy, że najpierw chcą nam nieba uchylić, a po wszystkim przestają się starać?
Pytanie nieco dziwne. Biologię w szkole miała?
No i kiedy w takim razie się mężczyźnie oddawać ? W końcu zawsze istnieje ryzyko, że spotka mnie to samo
Kiedy Ty chcesz. Kiedy sama tego pragniesz i uważasz, że to jest właściwy mężczyzna i właściwa pora. Ryzyko zawsze pozostanie, ale można je mitygować odsiewając gości, którzy sprzedają Ci suchary w stylu: "jak to nam po seksie cudownie będzie"
Oj tak, za każdym razem nabierałam się na tanie gierki. Jak narazie to mam dość i zaczynam szukać szczęścia w samej sobie, a nie w kimś innym. Boję się tylko, że w końcu spotkam kogoś odpowiedniego i nie będę w stanie mu zaufać, lub on stwierdzi, że miałam za dużo partnerów w swoim zyciu
I dobrze. Nabierzesz dystansu do innych i do siebie z przeszłości. Otrzaskałaś się już z tymi typami, otrzaskasz się w przyszłości z innymi i wreszcie z takimi, z którymi warto spędzić swój czas.
Co do spotkania odpowiedniego, to po jakimś czasie po prostu zaczniesz szukać. Sam Ci z nieba nie spadnie, więc trzeba będzie wykazać się aktywnością na tym polu. Sama wybieraj świadomie, a nie bierz wszystkiego, co wpadnie Ci pod nogi W ten sposób wybierzesz osobę, której cechy zwrócą Twoją uwagę, a nie komplementy jakie będzie Ci prawić.
Co do tego co stwierdzi, że nie chce być z Tobą, bo miałaś za dużo partnerów, to problemu nie widzę, bo to tylko będzie jasno oznaczało, że nie był to odpowiedni partner dla Ciebie i krzyżyk mu na drogę.
Dzięki, myślałam, że mnie tu zlinczujecie i miałam spore obawy, by tu napisać Ale dałyście mi wiele rad, do których będę się stosować. Daje sobię czas, dużo czasu. I postaram się być tak szczęśliwa, by desperacko nie oczekiwać tego szczęscia od drugiej osoby
a jak by jeden z drugim zamiast na poczatku udawac rycerza przychylajacego Ci nieba i zainteresowanego odkrywaniem Twojej bogatej osobowosci,, powiedzial Ci szczerze - "sluchaj Mala, nie bede owijal w bawelne, podobasz mi sie i marze o seksie z Toba, ale bez tych romantycznych podchodow i randek. Widze, ze tez Ci sie podobam, nic nie obiecuje, nie wiem co dalej bedzie, moze nic, ale przynajmniej bedziemy sie dobrze bawic. Jestes zainteresowana takim ukladem?" - to ochoczo bys sie zgodzila i poszla do lozka? :-) Zapewne nie.
Dlatego troche kitu musi byc dla zmiekczenia :-)
Nie ma recepty na to, kiedy isc do lozka ani gwarancjii, ze jak pojdziesz to bedziecie zyc dlugo i szczesliwie.
Ale. Czy masz jakies cisnienie na posiadanie chlopaka? W sensie, ze jak jeden znika a pojawia sie nastepny, to przebierasz ze szczescia nogami, ze jest i zgadzasz sie na bycie razem? Bo to troche wyglada jak praca na akord. Mam wrazenie, ze to oni Cie wybieraja a nie Ty ich. Moze zwolnij, daj sobie troche czasu, odpocznij. Skoro taka sytuacja Ci nie odpowiada to po co ciagle i w takim tempie wpuszczasz ich do swojego zycia?
Nie masz 40 lat, tylko 21, nie musisz tak sie spieszyc :-)
Raczej to ja wybieram ich. Niestety ci, których wybieram okazują się idiotami. Szkoda tylko, że po czasie
Ty się nie masz nikomu oddawać. Seks to nie jest oddanie siebie, swojej godności czy czegokolwiek. To przyjemność obcowania z kimś. Może być z uczuciem albo bez, ale nie jest żadną deklaracją. Idziesz do łóżka, kiedy masz ma to ochotę, a nie, żeby coś komuś pokazać. To trochę jak ze zwykłym spotkaniem - nie spotykasz się z kimś, by oddać siebie, swój czas, tylko by z kimś się dobrze bawić. Niektórzy spotkanie uznają jako po prostu wyjście gdzieś z kimś, bo się akurat nudziło. A inni chcą się spotkać właśnie z daną osobą, bo ją lubią.
29 2016-06-30 13:51:51 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2016-06-30 13:55:05)
Bo pewnie zamiast poszukać normalnego chłopaka, to wybierasz "najlepsze" partie, które są nauczone, że panny im dają za ładną buzię i traktują Cię przedmiotowo - rozłożysz nogi i baj baj, lecę do następnej.
No i jak za szybko dojdzie do seksu to też niedobrze, owszem skorzystają, ale skoro nie musieli się o to starać, to nie jesteś dla nich nikim wyjątkowym, ot kolejną panną do zaliczenia.
Moi byli raczej nie należeli do greckich bogów czuję, że to chodzi o to, że za szybko się oddaje. Ogólnie chcę wszystko przyspieszyć, a nie pozwalać iść relacji swoim tokiem. Muszę się odsunąć od tego typu znajomości i żyć swoim życiem
Oj pogubiłaś się Anika... Prowadzisz gierki uczuciowe, seksem. Nie idziesz prostą drogą, wmawiasz sobie fałszywe nadzieje. Od teraz nie będziesz wierzyć chłopakom i będziesz odmawiać im seksu tak długo jak się da? Myślisz, że w ten sposób znajdziesz kogoś na całe życie? Nie wierząc i broniąc się? Nie uda Ci się tak...
Skup się na tym jaki chłopak jest. Przyjmuj komplementy z radością, na seks decyduj się jak czujesz do chłopaka pożądanie i uznasz, że chcesz się z nim przespać. Musisz realizować swoje cele, być zdecydowaną czego Ty sama chcesz. Decydować o sobie.
Twoja obecna postawa brzmi tak: "Ojej! Oszukują... Od tej pory nie wierzę nikomu... Ojej! Chcą seksu... Od tej pory nie pójdę z nikim na seks...".
Tak, osaczam. Bo dla mnie seks to tak jakby przypieczętowanie związku. Nie potrafię zrobić tego ot tak z obcym mi mężczyzną i przejść po tym do porządku dziennego. I wtedy zaczynają się schody, bo on `nie zachowuje się tak, jak wcześniej` A ja cierpie, bo nie z tego, że przespałam się z mężczyzną, który potem traktuje mnie, jak panienkę na telefon, to na dodatek źle ulokowałam swojej uczucia
No poszę cię Idziesz z facetem do łóżkapo tygodniu i to ma być "przypieczętowanie" związku?
Po tygodniu to się idzie JEDYNIE for fun
Coś takiego jak zwiazek po tygodniu znajomosci NIE ISTNIEJE (chociaz oczywiscie moze sie w zwiazek przerodzic, ale do tego potrzeba stabilnej psychiki i umiejetnosci przyjecia porazki w razie czego)
Ja widzę dwie mozliwosci: Albo idziesz do lozka ze strachu, że inaczej facet cie nie zechce - i to ma byc taki wabik.
Albo sama lubisz seks, ale zabijają cię stereotypy, ze kobiecie nie wypada miec seksu dla przyjemnosci, a jedynie z miłości.
( W sumie to jeszcze istnieje trzecia mozliwosc - odczuwasz brak milosci w rodzinie i nie umiesz trozdzielic milosci/bliskosci bo nie masz wzorców w postaci milosci rodzicow, rodzenstwa itp
Dlatego dla ciebie seks=miłość - nie masz wzorca prawidłowego zwiazku wiec sama sobie "wykombinowalas" w glowie taki wzorzec.)
Pogubiłam się, bo jestem młoda, zapewne i naiwna. No, ale takie są prawa młodości.:D Zapewne kiedyś nabiorę do tego dystansu. Gdy się po raz enty ufa i ktoś to zaufanie nadweręża to w końcu przestaje się ufać, komukolwiek. Uwielbiam facetów, więc raczej nie zamknę się w pokoju na najbliższy rok w celu zlinczowania siebie, lub kontemplacji, po prostu będę ostrożna, nie myśląc o tej relacji, jako o związku
Prawem młodości jest się bzykać z chłopakiem, który Ci się podoba, po tygodniu znajomości. I uważam, że to naprawdę świetny pomysł. Robiłbym tak samo.
Jednak nie masz prawa, aby wierzyć, że jest to związek, albo coś głębszego. Jak można komuś zaufać po tygodniu? Po miesiącu? Pół roku? Do tego trzeba lat. Można iść na seks szybko, to jest super fajne, ale poznawać się trzeba długo.
Również nieprawdą jest że chłopak mówi czułe słówka, bo chce seksu, więc kłamie. Mówi czułe słówka, bo mu pożądanie umysł przyćmiło, myśl o Tobie kolorowo, pragnie Cię, chce z Tobą seksu. Po seksie zmienia się stan jego psychiki.
Anika114 napisał/a:Tak, osaczam. Bo dla mnie seks to tak jakby przypieczętowanie związku. Nie potrafię zrobić tego ot tak z obcym mi mężczyzną i przejść po tym do porządku dziennego. I wtedy zaczynają się schody, bo on `nie zachowuje się tak, jak wcześniej` A ja cierpie, bo nie z tego, że przespałam się z mężczyzną, który potem traktuje mnie, jak panienkę na telefon, to na dodatek źle ulokowałam swojej uczucia
No poszę cię
Idziesz z facetem do łóżkapo tygodniu i to ma być "przypieczętowanie" związku?
![]()
Po tygodniu to się idzie JEDYNIE for fun
![]()
Coś takiego jak zwiazek po tygodniu znajomosci NIE ISTNIEJE (chociaz oczywiscie moze sie w zwiazek przerodzic, ale do tego potrzeba stabilnej psychiki i umiejetnosci przyjecia porazki w razie czego)
Ja widzę dwie mozliwosci: Albo idziesz do lozka ze strachu, że inaczej facet cie nie zechce - i to ma byc taki wabik.
Albo sama lubisz seks, ale zabijają cię stereotypy, ze kobiecie nie wypada miec seksu dla przyjemnosci, a jedynie z miłości.( W sumie to jeszcze istnieje trzecia mozliwosc - odczuwasz brak milosci w rodzinie i nie umiesz trozdzielic milosci/bliskosci bo nie masz wzorców w postaci milosci rodzicow, rodzenstwa itp
Dlatego dla ciebie seks=miłość - nie masz wzorca prawidłowego zwiazku wiec sama sobie "wykombinowalas" w glowie taki wzorzec.)
Z tym mężczyzną znaliśmy się na długo przed byciem razem. Byliśmy przyjaciółmi, zabiegał o mnie dość długo, może dlatego tak szybko się z nim przespałam
Prawem młodości jest się bzykać z chłopakiem, który Ci się podoba, po tygodniu znajomości. I uważam, że to naprawdę świetny pomysł. Robiłbym tak samo.
Jednak nie masz prawa, aby wierzyć, że jest to związek, albo coś głębszego. Jak można komuś zaufać po tygodniu? Po miesiącu? Pół roku? Do tego trzeba lat. Można iść na seks szybko, to jest super fajne, ale poznawać się trzeba długo.
Również nieprawdą jest że chłopak mówi czułe słówka, bo chce seksu, więc kłamie. Mówi czułe słówka, bo mu pożądanie umysł przyćmiło, myśl o Tobie kolorowo, pragnie Cię, chce z Tobą seksu. Po seksie zmienia się stan jego psychiki.
To właśnie prawda, i dlatego tak się sprawy toczyły. Też uciekam, gdy czuję, że męzczyzna zaczyna mnie osaczać. Co do bzykania się, to raczej z tego prawa nie skorzystam, a jeśli już, to z kimś naprawdę dla mnie ważnym, no i nie po tygodniu bycia razem. Jeśli nie wyjdzie to jestem pewna, że nie będę miała kaca moralnego
Nie możesz po prostu odmówić?
No to co byś chciała? Jaki jest twój cel? Znaleźć chłopaka? To szukaj chłopaka...
Fajnie, że miałaś tych co miałaś, miłe chwile przeżyłaś, ale czas się otrzepać z prochu przeszłości i iść dalej.
Moim zdaniem to nie jest kwestia tego, czy się idzie do łóżka po tygodniu, czy po miesiącu, tylko kwestia nastawienia do tego, co się robi. Jak dwie osoby chcą czegoś więcej, to mogą iść do łóżka na drugiej, czy trzeciej randce, a potem być ze sobą w poważnym związku, jak ktoś chce po prostu zaliczyć, to ile będzie zabiegał o tą drugą osobę zależy tylko od tego jak bardzo jest cierpliwy. Inna sprawa, że po krótkim czasie znajomości po prostu nierozsądnie jest liczyć na nie wiadomo co. Początkowy etap znajomości po prostu ma to do siebie, że albo coś z tego będzie, albo nie. Nie ma co sobie obiecywać nie wiadomo czego, za to warto znać wzajemne oczekiwania. Żeby później nie było płaczów i pretensji.