Mój kolega parę lat temu otworzył firmę i prowadzi różne usługi informatyczne. Ostatnio wiedząc, że szukam pracy wyszedł z propozycją umowy o dzieło.
Miałem zająć się reklamą. Umówiliśmy się na konkretną kwotę, miała być umowa i do tego inna, poufności.
Zapowiadał, obiecywał, opowiadał, zapewniał i na tym się skończyło.
Przekładał podpisanie umowy z powodu braku czasu. Potem kiedy już umowę wysłał, przestał się na kilka dni odzywać. A później odpowiadał zdawkowo "tak", "spoko". O pracy słowem nie wspomniał.
Poczułem się oszukany i skreśliłem znajomość.
Teraz kolega dziwi się, o co mi chodzi. Jego zdaniem wszystko jest w porządku.
Przesadzam, czy w tym przypadku mam rację?