Po nie udanym toksycznym bolesnym związku, od 4 miesięcy jestem a w zasadzie spotykam się z mężczyzną uczciwym, dobrym, wspierającym. Myślałam że tak już zostanie, nie szukałam wrażeń. Niestety poznałam Filipa imponuje mi pozycją, klasą, męskością, czułością. Łączy nas wielka namiętna chyba miłość od miesiąca, ale zakazana bo jest żonaty. Nie chce nikomu niszczyć małżeństwa, nie chce krzywdzić obecnego chłopaka bo to dobry człowiek i nie chce krzywdzić siebie. Zorganizowałam sobie trudną sytuację z dwoma mężczyznami naraz jestem, jeden mnie szanuje i chce ze mną budować przyszłość, dobry przewidywalny ale nie czuje do niego namiętności i drugi dla mnie wzór mężczyzny z którym łączy mnie bardzo romantyczna i namiętna miłość, ale nie możemy tworzyć żadnej przyszłości. Panowie nie wiedzą o sobie, a ja jestem rozbita. Jeden daje mi bezpieczeństwo emocjonalne, drugi daje mi namiętność i emocje których nigdy nie doświadczyłam, za namiętnością tęsknie ale tez brakuje mi stabilizacji, bezpieczeństwo i pewności na przyszłość. Nie wiem co zrobić...pomóżcie
No faktycznie, takie z Ciebie biedactwo, jak dziecko które ma do wyboru 2 zabawki i nie wie które wybrać, bo jedno ładniejsze, a drugie szybciej jedzie.
Brzmi idealnie
Ja bym nic nie zmieniała
Dla mnie porażka - wcześniej nieudany toksyczny związek (nie ważne jaki) - a teraz serwujesz coś podobnego komuś - kto chce o Ciebie dbać ? masakra - pasowałoby Ci dowiedzieć się, że jesteś jedną z dwóch ?
Zjeść ciastko i mieć ciastko - niemożliwe.
Bierz od zycia ile się da i jeśli Ci tak dobrze jesteś szczęśliwa to nic nie zmieniaj,a korzystaj.
Bierz od zycia ile się da i jeśli Ci tak dobrze jesteś szczęśliwa to nic nie zmieniaj,a korzystaj.
Taaa, pieprzyć uczucia innych ludzi, moje szczęście ponad szczęście wszystkich
chyba miłość od miesiąca, ale zakazana bo jest żonaty. Nie chce nikomu niszczyć małżeństwa, nie chce krzywdzić obecnego chłopaka bo to dobry człowiek i nie chce krzywdzić siebie.
Ta nie chcę - ale niszczę - Ty , Filip, Twój chłopak, żona Filipa, nie wiemy czy mają dzieci - no nic tylko pogratulować !
Powiedz mi naiwna43 - w czym Ci pomóc ? mam pewien pomysł, ale chyba by Ci się nie spodobał.
ciągnąc 2 sroki za ogon chya najczęstszy scenariusz - strata wszystkiego
Wątpie,żeby długo tak dało rade, w końcu się o sobie dowiedzą i nie będziesz miała żadnego. Jak się chce za duzo to zostaje się z niczym,niestety.
Tak naprawde to nie jestes w zwiazku z zadnym, bo jeszcze po prostu nie jestes gotowa na nastepny po poprzednim. To co przezywasz, to rodzaj terapii ktora przynosi Tobie efekty ale innych rani. Zupelnie nieswiadomie, bedac kiedys zraniona ranisz innych...wiadomo ze z tym stabilnym emocjonalnie nie bedziesz, skoro masz temperament a nie mozesz go z nim w pelni wykorzystac, w prawdziwym zwiazku musi wszystko grac... A co do drugiego delikwenta to nawet szkoda klawiatury, niesamowicie krzywdzisz jego zone a sama upadlasz sie zadowalajac sie zonatym facetem, chcesz byc szmata koniecznie tak...?
Po nie udanym toksycznym bolesnym związku, od 4 miesięcy jestem a w zasadzie spotykam się z mężczyzną uczciwym, dobrym, wspierającym. Myślałam że tak już zostanie, nie szukałam wrażeń. Niestety poznałam Filipa imponuje mi pozycją, klasą, męskością, czułością. Łączy nas wielka namiętna chyba miłość od miesiąca, ale zakazana bo jest żonaty. Nie chce nikomu niszczyć małżeństwa, nie chce krzywdzić obecnego chłopaka bo to dobry człowiek i nie chce krzywdzić siebie. Zorganizowałam sobie trudną sytuację z dwoma mężczyznami naraz jestem, jeden mnie szanuje i chce ze mną budować przyszłość, dobry przewidywalny ale nie czuje do niego namiętności i drugi dla mnie wzór mężczyzny z którym łączy mnie bardzo romantyczna i namiętna miłość, ale nie możemy tworzyć żadnej przyszłości. Panowie nie wiedzą o sobie, a ja jestem rozbita. Jeden daje mi bezpieczeństwo emocjonalne, drugi daje mi namiętność i emocje których nigdy nie doświadczyłam, za namiętnością tęsknie ale tez brakuje mi stabilizacji, bezpieczeństwo i pewności na przyszłość. Nie wiem co zrobić...pomóżcie
Masz problem ze sobą skoro imponuje ci mężczyzna żonaty zradzający żonę, wiec nic dziwnego ze wszystkie twoje związki sa bolesne i krzywdzące. Jak może być ideałem mężczyzny ktoś kto kłamie i oszukuje najbliższych. Wasz romans jest namiętny to wierze ale gdzie tu romantyzm skoro spotykacie się pewnie ukradkiem i na krotko. Chyba ze dla ciebie to definicja romantyzmu. Szkoda słow na ten trójkącik, czy czworokącik gdy wliczy się zone tego pana... fuj. Do kompletu jeszcze ten dobry i wspierający niech znajdzie sobie kogos to już wogole będzie sodoma i gomora.
Tytuł tego tematu to jest taka forma pochwalenia się? Żaden wyczyn mieć dwóch mężczyzn, gdybyś napisała ze trzech to by było cos:) Skoro piszesz, że znasz gościa od miesiąca i już jest to milosc to gratuluje....
Pociągnij to jeszcze rok, a potem napisz jak Ci idzie. Nic nie zmieniaj.
Wg mnie któraś relacja się po prostu wypali, albo obie... Żonatego uznasz za oszusta, bo będziesz chciała więcej niż może Ci on dać, a tego drugiego odrzucisz, bo nie będzie Cię cieszył z nim seks.
Twój problem polega na tym, że nie umiesz sobie z sytuacją poradzić. Nie potrafisz ich poznawać... po miesiącu twierdzisz, że to miłość... po 4 miesiącach znajomości domniemywasz, że obowiązuje Cię wierność. Poznaj jednego, poznaj drugiego, czas minie, wszystko się ułoży... w szczególności może się ułożyć tak, że nie będziesz miała żadnego.
Zaproś obu i żonę Filipa do czworokątu. Oczywiście napisz Nam niezwłocznie jak wrażenia.
szaramyszka7777@wp.pl napisał/a:Bierz od zycia ile się da i jeśli Ci tak dobrze jesteś szczęśliwa to nic nie zmieniaj,a korzystaj.
Taaa, pieprzyć uczucia innych ludzi, moje szczęście ponad szczęście wszystkich
Tak lepiej poświęcać sie dla innych i dbać o innych nie o siebie......tak....tak już miałam dziękuję. Nie ma nic złego w tym że pojawia się miłość nawet jeżeli jest zoznaty, jeżeli byłoby mu dobrze w związku z żoną w życiu nie szukałby miłości u innej
naiwna43 napisał/a:Po nie udanym toksycznym bolesnym związku, od 4 miesięcy jestem a w zasadzie spotykam się z mężczyzną uczciwym, dobrym, wspierającym. Myślałam że tak już zostanie, nie szukałam wrażeń. Niestety poznałam Filipa imponuje mi pozycją, klasą, męskością, czułością. Łączy nas wielka namiętna chyba miłość od miesiąca, ale zakazana bo jest żonaty. Nie chce nikomu niszczyć małżeństwa, nie chce krzywdzić obecnego chłopaka bo to dobry człowiek i nie chce krzywdzić siebie. Zorganizowałam sobie trudną sytuację z dwoma mężczyznami naraz jestem, jeden mnie szanuje i chce ze mną budować przyszłość, dobry przewidywalny ale nie czuje do niego namiętności i drugi dla mnie wzór mężczyzny z którym łączy mnie bardzo romantyczna i namiętna miłość, ale nie możemy tworzyć żadnej przyszłości. Panowie nie wiedzą o sobie, a ja jestem rozbita. Jeden daje mi bezpieczeństwo emocjonalne, drugi daje mi namiętność i emocje których nigdy nie doświadczyłam, za namiętnością tęsknie ale tez brakuje mi stabilizacji, bezpieczeństwo i pewności na przyszłość. Nie wiem co zrobić...pomóżcie
Masz problem ze sobą skoro imponuje ci mężczyzna żonaty zradzający żonę, wiec nic dziwnego ze wszystkie twoje związki sa bolesne i krzywdzące. Jak może być ideałem mężczyzny ktoś kto kłamie i oszukuje najbliższych. Wasz romans jest namiętny to wierze ale gdzie tu romantyzm skoro spotykacie się pewnie ukradkiem i na krotko. Chyba ze dla ciebie to definicja romantyzmu. Szkoda słow na ten trójkącik, czy czworokącik gdy wliczy się zone tego pana... fuj. Do kompletu jeszcze ten dobry i wspierający niech znajdzie sobie kogos to już wogole będzie sodoma i gomora.
Tytuł tego tematu to jest taka forma pochwalenia się? Żaden wyczyn mieć dwóch mężczyzn, gdybyś napisała ze trzech to by było cos:) Skoro piszesz, że znasz gościa od miesiąca i już jest to milosc to gratuluje....
RavenKnight napisał/a:szaramyszka7777@wp.pl napisał/a:Bierz od zycia ile się da i jeśli Ci tak dobrze jesteś szczęśliwa to nic nie zmieniaj,a korzystaj.
Taaa, pieprzyć uczucia innych ludzi, moje szczęście ponad szczęście wszystkich
Tak lepiej poświęcać sie dla innych i dbać o innych nie o siebie......tak....tak już miałam
dziękuję. Nie ma nic złego w tym że pojawia się miłość nawet jeżeli jest zoznaty, jeżeli byłoby mu dobrze w związku z żoną w życiu nie szukałby miłości u innej
Racjonalizuj to sobie jak chcesz. Jestem tylko ciekawa, czy jak już będziesz miała tego swojego faceta (Filipa czy nie-Filipa) i jak on się zacznie kręcić z wzajemnością wokół jakiejś laski, to też sobie powiesz "Nie ma w tym nic złego - jakby mu było dobrze ze mną, to nie szukałby miłości u innej".
Pociągnij to jeszcze rok, a potem napisz jak Ci idzie. Nic nie zmieniaj.
Wg mnie któraś relacja się po prostu wypali, albo obie... Żonatego uznasz za oszusta, bo będziesz chciała więcej niż może Ci on dać, a tego drugiego odrzucisz, bo nie będzie Cię cieszył z nim seks.Twój problem polega na tym, że nie umiesz sobie z sytuacją poradzić. Nie potrafisz ich poznawać... po miesiącu twierdzisz, że to miłość... po 4 miesiącach znajomości domniemywasz, że obowiązuje Cię wierność. Poznaj jednego, poznaj drugiego, czas minie, wszystko się ułoży... w szczególności może się ułożyć tak, że nie będziesz miała żadnego.
Dziękuję. Tak chyba nie potrafię się rozeznać w tym wszystkim. Z pierwszym seks był taki sobie, jak mam większy niestety temperament i od początku wiedziałam że mogę mieć z tym kłopot, tyle że myślałam że z wiekiem się to ostudzi, a tu wręcz odwrotnie. Może mylę namiętność z miłością. Drugiego nie miałam spotkać tak się wydarzyło, zwaliło się na głowe i mi i jemu, jakbyśmy byli cały czas pod wypływem narkotyku i uwielbiam z nim się kochać w życiu nie czułam się tak wolna i szczęśliwa w łóźku. Chciałabym przestać go "kochać" ale on bardzo się stara żeby tak nie było. Nie zdarzyło mi się aż tak....wielu mężczyzn mnie podrywa, ale na nikogo tak nie reagowałam jak na Filipa. Myślę że dam sobie czas do po wakacjach. Pierwszemy nic nie obiecałam nawet nie mieszkamy ze sobą, nie deklarowałam uczuć, powiedziałam ze musimy się poznać...no to się poznajemy...
Brzmi idealnie
Ja bym nic nie zmieniała
naiwna43 napisał/a:chyba miłość od miesiąca, ale zakazana bo jest żonaty. Nie chce nikomu niszczyć małżeństwa, nie chce krzywdzić obecnego chłopaka bo to dobry człowiek i nie chce krzywdzić siebie.
Ta nie chcę - ale niszczę - Ty , Filip, Twój chłopak, żona Filipa, nie wiemy czy mają dzieci - no nic tylko pogratulować !
Powiedz mi naiwna43 - w czym Ci pomóc ? mam pewien pomysł, ale chyba by Ci się nie spodobał.
Nikogo nie niszczę, jego małżeństwo nie istnieje w zasadzie, a dzieci ma dorosłe, chłopaka znam 4 miesiące i poznajemy się dopiero ale nic mu nie obiecywałam wręcz powiedziałam ze potrzebuje czasu. Wielu ludzi dokonało złych wyborów i teraz tkwią w nieszcześliwych związkach, bo co? bo kościół tak kazał?bo tak trzeba? poświęcać się i co? potem umrzeć i powiedziać jestem dobrym człowiekiem bo poświecam się dla innych.....super! dziękuję za rade
naiwna43 napisał/a:RavenKnight napisał/a:Taaa, pieprzyć uczucia innych ludzi, moje szczęście ponad szczęście wszystkich
Tak lepiej poświęcać sie dla innych i dbać o innych nie o siebie......tak....tak już miałam
dziękuję. Nie ma nic złego w tym że pojawia się miłość nawet jeżeli jest zoznaty, jeżeli byłoby mu dobrze w związku z żoną w życiu nie szukałby miłości u innej
Racjonalizuj to sobie jak chcesz. Jestem tylko ciekawa, czy jak już będziesz miała tego swojego faceta (Filipa czy nie-Filipa) i jak on się zacznie kręcić z wzajemnością wokół jakiejś laski, to też sobie powiesz "Nie ma w tym nic złego - jakby mu było dobrze ze mną, to nie szukałby miłości u innej".
Jeżeli się zakręci do innej laski, to oznacza że nie miał u mnie tego czego potrzebuje i to zaakceptuje....
21 2016-06-11 14:07:34 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2016-06-11 14:08:24)
RavenKnight napisał/a:szaramyszka7777@wp.pl napisał/a:Bierz od zycia ile się da i jeśli Ci tak dobrze jesteś szczęśliwa to nic nie zmieniaj,a korzystaj.
Taaa, pieprzyć uczucia innych ludzi, moje szczęście ponad szczęście wszystkich
Tak lepiej poświęcać sie dla innych i dbać o innych nie o siebie......tak....tak już miałam
dziękuję. Nie ma nic złego w tym że pojawia się miłość nawet jeżeli jest zoznaty, jeżeli byłoby mu dobrze w związku z żoną w życiu nie szukałby miłości u innej
Tylko widzisz, to nie chodzi tutaj, że masz się komuś poświęcać, widocznie nie rozumiesz.
Oszukujesz ludzi, wszystko robisz tak żeby było dobrze tylko Tobie, jak ktoś ma trochę oleju w głowie, to kończy związek, widząc że ma ciągoty do innej osoby.
Ty po prostu boisz się puścić gałęzi, bo następna może się nie pojawić.
22 2016-06-11 16:02:33 Ostatnio edytowany przez kaka8 (2016-06-11 16:03:53)
Nie ma nic złego , że jest żonaty? Jesteś wyrachowaną i bez sumienia kobietą:) Pamiętaj nie buduję się szczęścia na czyimś nieszczęściu, to się kiedyś zemści na tobie. Pomyślałaś o tej żonie , która jest zdradzana , o jego dzieciach? Miłość jest wtedy , gdy nie rani się innych ludzi dookoła. Jestem pewna , że dla żonatego jesteś tylko odskocznią:) I nie przeszkadza Ci , że sypia równocześnie z tobą i z żoną?:D Takie głupie baby chodzą po tym świecie:D dżizas:D Najbardziej przerażające jest to , że nie widzisz w tym niczego niemoralnego i złego. " No co przecież jestem szczęśliwa, o co wam chodzi"? Ręce opadły mi do kolan.
23 2016-06-11 16:24:59 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-06-11 16:26:18)
Dziękuję. Tak chyba nie potrafię się rozeznać w tym wszystkim. Z pierwszym seks był taki sobie, jak mam większy niestety temperament i od początku wiedziałam że mogę mieć z tym kłopot, tyle że myślałam że z wiekiem się to ostudzi, a tu wręcz odwrotnie. Może mylę namiętność z miłością. Drugiego nie miałam spotkać tak się wydarzyło, zwaliło się na głowe i mi i jemu, jakbyśmy byli cały czas pod wypływem narkotyku i uwielbiam z nim się kochać w życiu nie czułam się tak wolna i szczęśliwa w łóźku. Chciałabym przestać go "kochać" ale on bardzo się stara żeby tak nie było. Nie zdarzyło mi się aż tak....wielu mężczyzn mnie podrywa, ale na nikogo tak nie reagowałam jak na Filipa. Myślę że dam sobie czas do po wakacjach. Pierwszemy nic nie obiecałam nawet nie mieszkamy ze sobą, nie deklarowałam uczuć, powiedziałam ze musimy się poznać...no to się poznajemy...
No i niech to trwa. NIC nie rób, nic nie zmieniaj. Przeczytaj co mam napisane w motto:
Tak a najlepiej będzie jak zajdziesz w ciaze i nie będziesz wiedziała czyje dziecko:)
Gary, Ty tak na serio piszesz?
Nie miałbyś nic przeciwko jakby Twoja żona kręciła na boku?
Czy po prostu masz już takie podejście do życia?
26 2016-06-11 16:53:08 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-06-11 16:54:20)
Jak zajdzie w ciążę to będzie miała znisczone życie. Seks tylko w gumie.
Tak Raven -- piszę to na serio. Nie jestem zazdrosny o żonę -- może nie mam powodów, może taka moja natura, może po prostu liczy się to co jest między mną a nią i wiem, że kręcenie na boku tego nie zmieni. Jakby chciała spróbować seksu z kim innym, to proszę bardzo, ale niech mnie nie stawia w sytuacji, że się muszę do tego odnosić -- nie chcę o tym wiedzieć po prostu. Romans niekoniecznie niszczy małżeństwo. Ludzie poza małżeńśtwiem się zakochują, odkochują, uprawiają seks, relacje się rodzą i upadają... a małżeństwo trwa i trwa... czasem trwa w szczęściu, czasem w marazmie. Dlatego do autorki pisałem, aby an razie to ciągnęła i czas pokaże co robić dalej. Po co panikować po miesiącu lub czterech miesiącach?
Widzisz, Gary, dla mnie to wygląda zupełnie odwrotnie.
Nie mam nic przeciwko poliamorii - ale właśnie dlatego, że tam wszystko opiera się na szczerości i akceptacji wszystkich uczestników. Moim zdaniem to jest uczciwe.
Widzisz, Gary, dla mnie to wygląda zupełnie odwrotnie.
Nie mam nic przeciwko poliamorii - ale właśnie dlatego, że tam wszystko opiera się na szczerości i akceptacji wszystkich uczestników. Moim zdaniem to jest uczciwe.
Popieram w 100%
Dla mnie takie kręcenie na boku, nie różni się praktycznie niczym od dziecka, które ukradło papierosa i chowa się z nim po krzakach, taka czarna komedia.
Rzuć tego dobrego i bądź z żonatym, przynajmniej ciekawiej będzie, a dobry znajdzie sobie godną niego partnerkę.
ruda102 napisał/a:Widzisz, Gary, dla mnie to wygląda zupełnie odwrotnie.
Nie mam nic przeciwko poliamorii - ale właśnie dlatego, że tam wszystko opiera się na szczerości i akceptacji wszystkich uczestników. Moim zdaniem to jest uczciwe.
Popieram w 100%
Dla mnie takie kręcenie na boku, nie różni się praktycznie niczym od dziecka, które ukradło papierosa i chowa się z nim po krzakach, taka czarna komedia.
Dla mnie raczej przedszkole. Mi się po prostu zawsze wydawało, że jednym ze skillów dorosłości jest przyjmowanie na klatę nawet brzydkiej prawdy, choćby tego, że miłość mojego życia znalazła sobie nową miłość życia. Chowanie głowy w piasek to nie moja bajka.
A może po prostu jestem zaborczą jedynaczką, która za młodu nie nauczyła się dzielić z innymi dziećmi?
Autorka rysuję obraz wspólnoty pierwotnej, tylko , że żona nie ma pojęcia , że jest robiona na boku.
Nie mam nic przeciwko poliamorii - ale właśnie dlatego, że tam wszystko opiera się na szczerości i akceptacji wszystkich uczestników. Moim zdaniem to jest uczciwe.
Tak jest dobrze faktycznie. Ale nie zawsze się tak da... Układy ludzkie, relacje, są skomplikowane czasami i wybierać trzeba jakąś drogę. Wybór czasem rodzi się z wcześniejszego zła, którego nie da się wyeliminować.
Przede wszystkim najbardziej krzywdzisz swojego obecnego chłopaka (bo zwyczajny kolega to nie jest) oraz siebie. Kochanka za pewne nie, bo to jest już człowiek zdeprawowany. Zobacz też co sama napisałaś: "Nie chce nikomu niszczyć małżeństwa, nie chce krzywdzić obecnego chłopaka bo to dobry człowiek i nie chce krzywdzić siebie". A skoro uważasz, że obecny chłopak to dobry człowiek to czemu go już skrzywdziłaś? (pomyśl jak się czuje człowiek zdradzany, a to że na razie nic o tym nie wie, nie zmienia charakteru Twojego czynu) To wszystko co napisałaś w jednym zdaniu jednak trzeba zróżnicować:
własne "dobro" > niszczenie małżeństwa > krzywda obecnego chłopaka
Tak to u Ciebie wygląda. Numerem 1 jest egoizm i zaspokajanie swoich "potrzeb". Nie szanujesz małżeństwa a więc niszczysz również siebie. Swoją moralność. Ogólnie rodzina ma większą wartość od dobra pojedyńczego człowieka, stąd dobro i krzywda obecnego chłopaka są u Ciebie na szarym końcu Twojego wartościowania.
Ja uważam, że doskonale wiesz co robisz. Nie rozumiem tylko oszukiwania samej siebie i tego dobrego chłopaka, którego krzywdzisz bardzo. Dlaczego Go nie uwolnisz od siebie skoro to jest taki dobry. Czy będziesz kolejną osobą, która będzie powielała schemat, że zło niszczy dobro? Wybór należy do Ciebie. Nawet jak już zaczęłaś się kierować wyłącznie własnym egoizmem, możesz nadal uwolnić od siebie dobrego człowieka.
Ktoś kiedyś powiedział, że "człowieka można albo kochać albo się go krzywdzi". Ty nie kochasz nikogo.
Twój nick powinien brzmieć ''moi naiwni faceci''. Oszukujesz obu, krzywdzisz obu oraz żonę jednego z nich i prosisz o pomoc??? Ty nie potrzebujesz pomocy tylko zimnego kubła na głowę. Jak można nazywać ideałem faceta, który zdradza żonę?! Może jest ideałem w łóżku, ale na tym skończyły by się jego zalety...
Dziewczyno, ogarnij się.
Mam dwóch mężczyzn
Gratuluję.
Można się jakoś podłączyć na trzeciego? Wygląd mam co prawda 4/10, ale za to mam bogate wnętrze
naiwna43 napisał/a:Mam dwóch mężczyzn
Gratuluję.
Można się jakoś podłączyć na trzeciego? Wygląd mam co prawda 4/10, ale za to mam bogate wnętrze
Dopisz, że jesteś obrzezany to może notowania wzrosną ;-)