Jestem nieśmiałą osobą, spokojną. Stronię od kłótni jaksię tylko da. Jestem uległa, nie potrafię walczyć o swoje, ciągle martwię się co ludzie powiedza. Nie potrafię przestać przejmować się opinią innych ludzi, więc nie robę rzeczy które mnie interesują. Czuje ciągły wstyd.
1. Przez całe gimnazjum dokuczano mi. Nic oprawcom nie zrobiłam. Byłam małomówna, spokojna. Ciągle czułam się upokarzana, wstydliwa.
2. Kolonie, około 13-14 lat - koleżanka była dla mnie wredna; obgadywała mnie głośno, szła z nowo poznaną osobą za moimi plecami, więc wszystko słyszałam. Było mi strasznie głupio... Nie miałam jak uciec, bo to był spacer...
3. Liceum odbyło się bez dokuczania. Byłam raczej "powietrzem". Próbowałam się zmieniać, ale trwało to miesiąc - zaprosiłam z koleżanką na urodziny ludzi z klasy a oni nie przyszli, to był cios...
Boje sie żyć naprawdę, tzn robić rzeczy które się pragnie, żyć tak na 100%.
1. Chciałabym łatwiej nawiązywać relacje z ludzmi - ale nie potrafię, jestem zamknięta w sobie, nie wiem o czym rozmawiać. Jak jestem wśród obcych ludzi to mam przerażony wzrok mimo tego, że się nie boję...
2. Chciałabym w końcu chodzić na randki, aby w końcu poznać tego jedynego - to niemożliwe raczej. Nie potrafię się zmienić, nie wiem czy potrafiłabym siebie pokochać. Nie ma szans, żeby ktoś zainteresował się mną, dopóki ja nie będę inna... Nic dziwnego, że nigdy nie miałam chłopaka... Nie potrafię się z żadnym facetem dogadać... To smutne...
3. Przestać się wstydzić wszystkiego... Nawet tego, że istnieje (mam coś w stylu kaca wstydliwego - zrobię coś, przejmuje się dniami, czasami tygodniami...). Jak mam zly humor to wszystkie złe wspomnienia i wstydliwe sytuacje wracają...
Potwornie zaczyna mnie wkurzać, że jestem taka byle jaka, beznadziejna, niezaradna, GŁUPIA.... Mam siebie dosyć. Mam 19 lat - wiem, że jestem jeszcze młoda. W moim wieku powinnam szaleć, chodzić na randki, spotykać się z kolegami i koleżankami. Wyszaleć się. A moja dusza umiera, czuje się stara.
Z życia nic nie mam, nic się ciekawego nie zapowiada. Chłopaka nie mam gdzie poznać, żadnego sposobu.
Wiem, że pisze beznadziejnie, jestem zdenerwowana na siebie, że nawet nie mogę ując zdań... Pisze krótko i denerwująco.
Wolałabym bez psychologa się obyć... Jak interpretować ludzkie zachowania? Jak reagować na chamstwo? Jak je rozpoznać? Jak czasami stanąc w obronie własnej?