Całe życie sam. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Całe życie sam.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

Temat: Całe życie sam.

Witam, piszę to chyba tylko po to by się wyżalić. Samotność zaczęła mnie wyniszczać. Ogólnie mam 24 lata prawiczek. Dodam też od razu że moi rodzice są rozwiedzeni i wychowałem się w podzielonym domu w wiecznym konflikcie. Uciekałem od jednego rodzica do drugiego. Potem od obu. Teraz jak o tym myślę to wydaję mi się że nigdy z ich striony nie czułem miłosci.
W liceum byłem nieśmiały, na początku studiów mi przeszło. Zakochałem się w koleżance, myślałem, coś pięknego się szykuje. Byłem wtedy idealistą-ukochana ponad wszystko. Odrzuciła mnie-nie miałem i nie mam o to pretensje, potem jednak gdy zmieniła zdanie i widziałem to jej oczami, to nie rozumiem tak na dobrą sprawę tej decyzji. Zniszczyło mnie. Nie potrafiłem się z tego podnieść. Cały czas byłem jej kolegą, miała chłopaka, to opowiadała mi jak się z nim kłóci, zawsze jej doradzałem, byłem przy niej, aż tego nie wytrzymałem. I urwałem kontakt.
Poznałem mniej więcej wtedy inną dziewczynę. I po jakimś czasie się w niej zakochałem-to dlatego gdy pierwsza zmieniła zdanie było za póżno. Tym razem jednak nie byłem idealistą. Bałem się w "pełni zakochać" aż nie będę pewien że mam szanse. Szybko wpadałem we wściekłość. To super dziewczyna a ja zaczynałem się z nią bez powodu kłócić. Wyrzuciłem z siebie uczucie w pewnym momencie, ale pokłóciłem się z nią na dobra tak naprawdę o nic (czułem się przez nią ignorowany, i dlatego, a przecież powinienem się po prostu bardziej starać). Byłem dość zdziwiony gdy po 2-3 miesiącach zauważyłem że ona byłaby gotowa na wejście w związek ale moja arogancja nie pozwoliła pójść na kompromis. Przez półtora roku mijałem ją bez słowa próbując zniszczyć swoje uczucie. Ale cały czas coś czułem.
Oddałem się samotności, bez kolegów, koleżanek, rodziny. Poświęciłem się pasji, a siedziała we mnie tylko wściekłość.
Ale na początku tego roku wściekłość zniknęła. Pojawiła się pustka, potrzeba miłości, bliskość, depresja, samotność. Zacząłem zmieniać swoje zycie. Na dzień dzisiejszy nawet nie jest tak źle. Odnowiłem lub nawiazałem kilka relacji, jest coraz lepiej. Miałem więc nadzieje-złudną, ale cóż-że może jakimś cudem uda mi się spotkać z tą dziewczyną do której tłumiłem uczucie, a cały czas wydaje się że we mnie siedzi. I z nią akurat pisało mi się najgorzej-praktyczine od razu przestała odpisywać. Zresztą nie ma co się jej dziwić.

Czuję się fatalnie. Raz mogłem się nieszczęśliwie zakochać, ale drugie to już moja wina. Bardzo mocno się widać zakochuje. Czuje taki ogromny żal za swoje zachowanie. To powinna być dla mnie bogini, powinienem szanować ją w każdej rozmowie, starać się, tak jak za pierwszym razem, na pewno by się to inaczej skończyło. Dziś ma wrażenie że to była "ta". Moi rówieśnicy stworzyli stabilne związki, niektórzy są już małżeństwem, a ja zrobiłem coś tak głupiego.

Dodam że w pozostałej ważnej dla mnie płaszczyźnie-nauce idzie mi przyzwoicie a nawet bardzo dobrze. Ludzie uważają mnie za oczytanego. TRenuje sport i generalnie mam pewność siebie, wiem też że uważa się mnie za atrakcyjnego (na pewno pierwsza nieszczęśliwa miłość mi to powtarzała). Poczucie pustki jakie mam teraz jednak wyniszcza mnie. Powoduje że i na tej płaszczyźnie pojawiają się problemy.

Przez całe życie (z wyjątkiem krótkiego okresu) dominowała we mnie złość, i potrzeba smotonści. Dziś mam po części pretensje o to do rodziców, że to ich wina. Odzyskałem kilka bliskich mi oosób , więc na gruncie towarzystkim jak mówiłem poprawia się,a le sprawy miłosne dramat... W dodatku samo prawawictwo mi nie przeszakdza, ale z każdym rokiem dla każdej potencjalnej nowej ukochanej to będzie coraz bardziej dziwne, i większa wada, także i to mnie niepokoi..

Pisałem na tym forum krótko mniej opisowo pod innym nickiem, ale to było dawno i nawet nie pamiętam hasła.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Całe życie sam.

Nie wydaje mi się, że to że za mocno się zakochujesz, było tu problemem.

Czułeś się samotny i ignorowany, postanowiłeś poradzić sobie z tym... ignorując rodzinę, przyjaciół i znajomych?
W związku, gdzie była "super dziewczyna" zaczynałeś kłótnie. Gdzieś mi tu coś nie gra.

Niepokoi mnie to, jak piszesz o potencjalnej dziewczynie: "powinienem był się bardziej postarać" " To powinna być dla mnie bogini, powinienem szanować ją w każdej rozmowie, starać się, tak jak za pierwszym razem, na pewno by się to inaczej skończyło."
A gdzie tu miejsce na partnerstwo, twoje potrzeby i oczekiwania wobec kobiety? Właśnie, po co według ciebie kobieta wchodzi w związek - co powinien robić mężczyzna, kim dla niej powinien być?

Przeczytałam co napisałeś, i czuję tylko chaos. Czy wiesz, czego teraz najbardziej chcesz? Co jest dla ciebie celem nr 1?

3

Odp: Całe życie sam.

Nie wydaje mi się, że to że za mocno się zakochujesz, było tu problemem.

Nie no, nie mówię że to problem. Po prostu stwierdzam to.

Czułeś się samotny i ignorowany, postanowiłeś poradzić sobie z tym... ignorując rodzinę, przyjaciół i znajomych?

Nie wiem czy dokładnie tak się czułem. To było myślenie na zasadzie-"nie ma uczuć, nie ma problemu". Totalnego zoobojętnienia.

[qoute]W związku, gdzie była "super dziewczyna" zaczynałeś kłótnie. Gdzieś mi tu coś nie gra.[/qoute]

Nie było związku przecież. Zakochałem się, ale bałem się odrzucenia, więc gdy czułem się ignorowany (jako kolega) kłóciłem się o to. Że to było patologiczne nie musisz mówić.

A gdzie tu miejsce na partnerstwo, twoje potrzeby i oczekiwania wobec kobiety? Właśnie, po co według ciebie kobieta wchodzi w związek - co powinien robić mężczyzna, kim dla niej powinien być?

Ja mówiłem bardziej o etapie w której ja się o nią starałem. Moje oczekiwania to by mogły mieć znaczenie gdyby powstał związek. A co do kobiety wchodzącej w związek-poczucie bezpieczeństwa, oddania, opiekuńczości itp.

Czy wiesz, czego teraz najbardziej chcesz? Co jest dla ciebie celem nr 1?

Do tej pory była to nauka, teraz wiem że jeśli najpierw nie będę miał ułożonego życia uczuciowego, emocjonalnego, prywatnego, to i w nauce mi się może nie powieść.

4

Odp: Całe życie sam.

Czesc
Jak mozna sie z Toba skontaktowac? Moze jakis adres e-mail?

5

Odp: Całe życie sam.
Lonely24 napisał/a:

To powinna być dla mnie bogini, powinienem szanować ją w każdej rozmowie, starać się, tak jak za pierwszym razem, na pewno by się to inaczej skończyło. Dziś ma wrażenie że to była "ta". Moi rówieśnicy stworzyli stabilne związki, niektórzy są już małżeństwem, a ja zrobiłem coś tak głupiego.

Skończyłoby się albo i nie. Gdybyś dostał drugą szansę postąpiłbyś tak samo, bo wciąż jesteś tym samym człowiekiem.

Lonely24 napisał/a:

TRenuje sport i generalnie mam pewność siebie

Nie masz, nie kłam. Skoro stwierdzasz, że by zdobyć dziewczynę powinieneś wyrzec się siebie, to się nie szanujesz. Nie można być pewnym kogoś kogo się nie szanuje.

Rzeczywiście, rozwód rodziców to tragedia, nikt przecież jeszcze tego nie doświadczył, więc chodź, usiądź mi na kolanach, pogłaszczę cię i dam smoczka.
Być może przyczyną twoich emocjonalnych problemów są rodzice, ale masz 24 lata, to, że nic z tym nie zrobiłeś jest twoją winą.

I nie istnieje nic takiego jak "ta".

6

Odp: Całe życie sam.

Nie da się napisać przez E-mail co jest opcja przy profilu?

7

Odp: Całe życie sam.

Skończyłoby się albo i nie. Gdybyś dostał drugą szansę postąpiłbyś tak samo, bo wciąż jesteś tym samym człowiekiem.

Myślę że się mylisz, ludzie którzy mnie dłużej znają wszyscy dostrzegają znaczną zmianę, jak sam wiem jak bardzo zmieniłem postrzeganie świata. Ja to po prostu wiem.

Nie masz, nie kłam. Skoro stwierdzasz, że by zdobyć dziewczynę powinieneś wyrzec się siebie, to się nie szanujesz. Nie można być pewnym kogoś kogo się nie szanuje.

Może trochę przesadziłem w tym co pisałem, ale moje zachowanie było patologiczne. Po prostu okazywać uczucie jakim się kogoś darzy, starać się o dziewczyne, a nie wściekać o byle co.

Rzeczywiście, rozwód rodziców to tragedia, nikt przecież jeszcze tego nie doświadczył, więc chodź, usiądź mi na kolanach, pogłaszczę cię i dam smoczka.
Być może przyczyną twoich emocjonalnych problemów są rodzice, ale masz 24 lata, to, że nic z tym nie zrobiłeś jest twoją winą.

A kto powiedział że nic nie zrobiłem?

I nie istnieje nic takiego jak "ta".

W sumie to się zgadzam. Jednak zapewne każdy zakochany trochę idealizuję wybrankę, a to była dziewczyna w której się ostatnio zakochałem i wciąż mi zostało.

8

Odp: Całe życie sam.

Nie za szybko się zakochujesz w kobietach? Nie traktuj je jak boginie bo nigdy nimi nie będą, postaw na rozwijanie siebie i popracuj nad swoim zachowaniem. Skoro piszesz że jesteś wybuchowy to może tutaj leży problem. Kobiety lubia mężczyzn którzy wiedzą czego chcą i nie są na ich zawołanie i nie traktują ich jak boginie, ale nie takich którzy z byle powodu robią sceny.

9

Odp: Całe życie sam.

"Całe życie" sam... Brzmi dramatycznie. Ale byłoby to własciwe, gdyby napisał te słowa ktoś w ...bardziej zaawansowanym wieku.
Tu mamy do czynienia z bardzo młodym człowiekiem (24 lata!), który w zasadzie DOPIERO WCHODZI w dorosłe życie.
Myślę, że autor niepotrzebnie dramatyzuje i wyolbrzymia swój problem. Najnormalniej jeszcze nie trafił na odpowiednią kobietę i tyle. Swoją drogą z takim nastawieniem jakie prezentuje - nie dziwię się...
Zamiaast teraz jojczyć i użalać się nad swoja niedolą - niech weźmie "d**ę w troki", zadba troche o siebie (praca nad sobą pod kazdym względem) i da sobie - w ten sposób - szanse na normalne życie z kobietą. Bo mając to "coś" można zainteresować...
Na załamywanie rąk i histerię będzie mieć czas jak niczego nie zmieni w swym zyciu a lat będzie mieć powiedzmy ...pięćdziesiąt.

10

Odp: Całe życie sam.
Lonely24 napisał/a:

Witam, piszę to chyba tylko po to by się wyżalić.

Chyba właśnie tak wink

Piszesz o sobie tak, jakbyś był 90-latkiem na skraju życia. A masz lat 24 i prawdopodobnie Twoja „pewność siebie” w relacjach z innymi przyjmuje raczej niezdrowy kształt lekko agresywnej dominacji.

Jesteś przesadnie skupiony na samym sobie, ale to normalne, kiedy czegoś Ci w życiu zabrakło. Nie jest jednak normalne to, że mając już jakąś świadomość samego siebie nie idziesz na terapię, tylko zrzucasz odpowiedzialność za swoje niepowodzenia na rodziców i cały świat zamiast sięgnąć po to, co masz na wyciągnięcie ręki. Chcesz ich swoim nieszczęściem ukarać za to, że byli złymi rodzicami? Niestety, Twój plan się nie powiedzie smile W dzieciństwie zabrakło Ci uwagi i to jest to, czego wszędzie szukasz. Zwykłej, czystej uwagi (czyli dokładnie tak jak rozpocząłeś swój pierwszy post).

Pakujesz się w emocjonalne zawirowania z osobami, co do których wiesz, że Ci nie wyjdzie lub niszczysz relacje, które mają szanse być dobre, bo musisz mieć poczucie kontroli nad wszystkim. Strasznie chcesz, żeby ktoś się Tobą zajął i zainteresował, jak matka dzieckiem, ale jednocześnie robisz wszystko, żeby nic się w Twoim życiu nie zmieniło. Masz osobowość unikającą, typową dla nadwrażliwych osób, u których w dzieciństwie „coś poszło nie tak”. Jesteś czystym schematem, o którym psychologowie napisali już tysiące publikacji.

Chciałbyś poczuć się wyjątkowy, ale osób z podobnym zaburzeniem są na świecie miliony. Nie tylko Ty wychowałeś się w „rozwiedzionym domu”, nie tylko Ty jesteś nieśmiały, nie tylko Ty masz problem z „szybkim zakochiwaniem się”, nie tylko Ty czujesz się samotny. Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, będzie Ci już trochę łatwiej. Pytanie tylko czy NAPRAWDĘ tego chcesz i czy NAPRAWDĘ jesteś gotowy na to, żeby w wieku 24 lat opuścić swoją emocjonalną piaskownicę. Rodziców się nie wybiera, ale wybiera się to, co się z tym fantem zrobi.

Twoje relacje z dziewczynami nie będą się teraz układać dobrze, bo nie jesteś w tej chwili na to gotowy. Pójdź na terapię, ogarnij się, zamknij poprzedni rozdział i wróć na matrymonialny rynek, bo inaczej przez kolejne lata będziesz powtarzał schemat, który sobie w głowie zbudowałeś. Podświadomie szukasz tego, czego zabrakło Ci w dzieciństwie – troski i uwagi – i myślisz, że będąc w związku z kobietą właśnie to dostaniesz. Ale to pułapka, bo żaden człowiek nie będzie (i nie powinien być!!!) plastrem na Twoje rany, jakiekolwiek by nie były. Twoje rówieśnice szukają teraz mężów a nie chłopców, których trzeba będzie wyprowadzać na prostą. Szukają partnerów,  z którymi stworzą zdrowy związek, a nie z którymi trzeba będzie obchodzić się jak z jajkiem. Bo to nie ten czas i nie ten etap rozwojowy.

Jest w Tobie za dużo złości, frustracji, niechęci i niepewności. Przepracuj to (to będzie oznaka ogromnej odwagi i dojrzałości), uświadom sobie, że masz problem, który możesz i który powinieneś ogarnąć i dopiero baw się w mężczyznę. Na razie emocjonalnie ciągle jesteś małym chłopcem, którego rodzice się rozstali, więc to nie kobiety są tu problemem, tylko to, co dzieje się w Twojej głowie. W dorosłym życiu jest jednak tak, że niestety, ale wiele problemów trzeba rozwiązywać samemu. Zatem...idź na terapię i idź na nią DLA SIEBIE, a nie po to, żeby coś komuś udowaniać.

Pytanie tylko czy chcesz zmiany? smile

11

Odp: Całe życie sam.

To, co ty nazywasz miloscia to tylko glod emocjonalny. Dlatego reagujesz tak intensywnie i czasem (a moze zwykle) irracjonalnie i agresywnie. To jest objaw desperackoej potrzeby bliskosci, nie milosc. Milosc uskrzydla i sprawia, ze swiat jest piekniejszy. Daje spokoj i cieplo. Przestan szukac, oczekiwac i zloscic sie. Kochaj ludzi bezinteresownie, dla siebie - sprawdz jakie to uczucie  - nakarm sie ta bliskoscia zanim rzucisz sie wyglodnialy na kolejna kobiete.

12 Ostatnio edytowany przez Lonely24 (2016-04-30 15:35:59)

Odp: Całe życie sam.

Aż pożałowałem że napisałem ten temat tongue . W sensie fajnie że się zainteresowaliście moją sprawą jednak czuję się w wielu sprawach niesprawiedliwie osądzony, ale po kolei.

Nie za szybko się zakochujesz w kobietach? Nie traktuj je jak boginie bo nigdy nimi nie będą, postaw na rozwijanie siebie i popracuj nad swoim zachowaniem. Skoro piszesz że jesteś wybuchowy to może tutaj leży problem. Kobiety lubia mężczyzn którzy wiedzą czego chcą i nie są na ich zawołanie i nie traktują ich jak boginie, ale nie takich którzy z byle powodu robią sceny.

Nie sądze żeby za szybko, bo zakochałem się dopiero w dwóch dziewczynach-to chyba nie jest wcale wiele. Nie wiem czy boigine, iwem że jak się zakochuje to czuje że mógłbym bardzo wiele dla ukochanej zrobić i nie zamierzam z tym zjawiskiem walczyć. Tak mam i już. I akurat gdy zachowywałem się mniej więcej tak właśnie że "byłem na każde zawołanie", to ta dziewczyna po pewnym czasie zmieniła co do mnie zdanie i chciała związku. Więc może to nie takie głupie. Nie wiem, o to akurat nie dbam. A to że z następną się kłóciłem o byle co to oczywiście idiotyzm.

Pracuje nad sobą i swoim zachowaniem.

"Całe życie" sam... Brzmi dramatycznie. Ale byłoby to własciwe, gdyby napisał te słowa ktoś w ...bardziej zaawansowanym wieku.

Ale jestem całe życie sam- semantycznie wszystko się zgadza, nie moja wina że akurat tak to odebrałeś.

Myślę, że autor niepotrzebnie dramatyzuje i wyolbrzymia swój problem.

Jak to pisałem czułem się źle-mam chyba do tego prawo. Każdy ma chyba lepsze a także gorsze momenty.

Najnormalniej jeszcze nie trafił na odpowiednią kobietę i tyle.

A może trafiłem tylko ja się źle zachowałem.

Zamiaast teraz jojczyć i użalać się nad swoja niedolą - niech weźmie "d**ę w troki", zadba troche o siebie (praca nad sobą pod kazdym względem) i da sobie - w ten sposób - szanse na normalne życie z kobietą. Bo mając to "coś" można zainteresować...

Skąd wiesz że jojcze itd.? Bo miałem zły dzień i napisałem tamten post? Źle mnie oceniasz-nigdy tak nie robię że siedzę i nie dbam o siebie. Jak uważam że coś jest złe to po prostu to zmieniam-w każdej płaszczyźnie życia. W ciągu kilku miesięcy-dwóch trzech, z oporowej samotności znów prowadzę życie towarzyskie i dokonałem wiele innych zmian w tej dziedzinie bo pozostałe są na swoim dobrym miejscu.

Nie jest jednak normalne to, że mając już jakąś świadomość samego siebie nie idziesz na terapię, tylko zrzucasz odpowiedzialność za swoje niepowodzenia na rodziców i cały świat zamiast sięgnąć po to, co masz na wyciągnięcie ręki. Chcesz ich swoim nieszczęściem ukarać za to, że byli złymi rodzicami?

Moje nieszczęscia?
Jeśli stworze stały związek i założę własną rodzinę-to dodając sukcesy w innych dziedzinach-będę mógł spotkać się z nimi z dumą że dałem sobie radę bez nich, po swojemu, i że moje życie jest inne niż ich.

Zrzucam niepowodzenia?
Cóż stwierdzam fakt że miałem ciężkie dzieciństwo-czy jest tu jakieś zwalanie winy? Z reguły ludzie po takich przejściach mają różne problemy. Ja się zaś zastanawiałem czemu ok. 3 lata temu wycofałem się i poszedłem w samotności-i po prostu myślę że moje wychowanie miało tu znaczenie. Nie znaczy to wcale że teraz siedzę w domu i nic nie zmieniam.

Pakujesz się w emocjonalne zawirowania z osobami, co do których wiesz, że Ci nie wyjdzie

Nie pakuje się w takiej relacje, nie wiem skąd to przekonanie.

Strasznie chcesz, żeby ktoś się Tobą zajął i zainteresował, jak matka dzieckiem, ale jednocześnie robisz wszystko, żeby nic się w Twoim życiu nie zmieniło .

Co? I piszesz tak tylko dlatego że łapię ciężkie dni? Ty nigdy nie łapiesz rozumiem?

nie tylko Ty jesteś nieśmiały

Gdzie napisałem że jestem nieśmiały?

Podświadomie szukasz tego, czego zabrakło Ci w dzieciństwie – troski i uwagi – i myślisz, że będąc w związku z kobietą właśnie to dostaniesz. Ale to pułapka, bo żaden człowiek nie będzie (i nie powinien być!!!) plastrem na Twoje rany, jakiekolwiek by nie były. Twoje rówieśnice szukają teraz mężów a nie chłopców, których trzeba będzie wyprowadzać na prostą. Szukają partnerów,  z którymi stworzą zdrowy związek, a nie z którymi trzeba będzie obchodzić się jak z jajkiem. Bo to nie ten czas i nie ten etap rozwojowy.

Myślę że oczekuje od związku wspierania się, miłości, planowania razem (z czasem coraz bardziej) życia, razem spędzania czasu.
Czy to takie chore ze trzeba mnie do psychologa odsyłać?

To, co ty nazywasz miloscia to tylko glod emocjonalny. Dlatego reagujesz tak intensywnie i czasem (a moze zwykle) irracjonalnie i agresywnie. To jest objaw desperackoej potrzeby bliskosci, nie milosc. Milosc uskrzydla i sprawia, ze swiat jest piekniejszy. Daje spokoj i cieplo. Przestan szukac, oczekiwac i zloscic sie. Kochaj ludzi bezinteresownie, dla siebie - sprawdz jakie to uczucie  - nakarm sie ta bliskoscia zanim rzucisz sie wyglodnialy na kolejna kobiete.

Jak byłem zakochany i jeszcze obie historie nie skończyły się źle czułem się "uskrzydlony", chociaż fakt że to mierne doświadczenie. Nie wiem skąd to przekonanie że rzuce się wygłodaniały na kolejną kobietę. Jest mi lata świetlne do takiego podejścia.



Pozostaje tylko jedna rzecz co do której mam wątpliwości. Jak mówiłem zakochałem się dwa razy, i co do drugiej dziewczyny (kiedy relacje upadły bo się o nic obraziłem) czuje się jakby mi to wcale nie zeszło. Pisałem pod innym nickiem o tym jakoś tam wcześniej. Skręca mnie na widok jej zdjęć, i czuje że bym chciał conajmniej się z nią spotkać. A jednocześnie mam dziesiątki wątpliwości-może idealizuje, może mam poczucie winy, a może to jakiś ten głód emocjonalny czy co tam. Dlatego-tu uwaga do tej osoby co pisała że się "wygłodniały" rzucam-celuje w jakieś odnowienie relacji, pogadanie, pospacerowanie, ale na pewno nie jakieś nie wiadomo jakie deklaracje miłości (przynajmniej nie do momentu w którym uznam że to jednak uczucie), i przy okazji do tych co mówią że nic nie robię-właśnie się staram odnowić tą relację.

13 Ostatnio edytowany przez pop_corn (2016-04-30 16:13:38)

Odp: Całe życie sam.

No to jeżeli od początku wszystko było u Ciebie super i nie szukałeś atencji, mogłeś po prostu napisać sobie tekst w Wordzie i później go skasować. Nie byłoby wpisów nieadekwatnych do stanu faktycznego.

Wiadomo - to, że jesteś sam i nie potrafisz stworzyć związku jest winą Twoich rodziców. Należy im się chłosta i społeczny ostracyzm, bo w pewnym momecie życia doszli do wniosku, że nie chcą być ze sobą i lepiej dla wszystkich będzie, kiedy się rozstaną. Prawdopodobnie - gdyby zostali jednak razem "dla dobra dziecka", pisałbyś dzisiaj list o tym, że rodzice zepsuli Ci dzieciństwo, bo zamiast się rozwieść, dzień w dzień na siebie wrzeszczeli. Ale tak czy siak, może faktycznie nie jesteś skrzywdzoną duszą, a "pewnym siebie i atrakcyjnym" gościem, który widzi błędy nie tam, gdzie trzeba wink

Niepotrzebnie odbijasz piłeczkę i się obruszasz. Pamiętaj, że ludzie oceniają tu Twoją sytuację wyłącznie na podstawie tego CO i JAK opisujesz. A Twój pierwszy post to - niestety - parada żali sfrustrowanego nastolatka wink Spójrz czasami na siebie krytycznie, bo na razie wydajesz się potwierdzać wszystko to, co zostało już tu wyłożone wink Więcej dystansu.

14 Ostatnio edytowany przez Lonely24 (2016-04-30 16:38:09)

Odp: Całe życie sam.

Dlaczego Ty tak reagujesz? Gdzie w poprzednim poście napisałem że wszystko jest super? Odpiszesz mi czy i Ty nie miewasz gorszych dni?

Napisałem że post wprowadzający był gdy miałem zły dzień i czułem się źle-i stąd mocniejszy jego wydźwięk niż gdy dziś o tych samych sprawach pisze.
Nie pisałem że jest super-tylko że dąże do zmiany w swoim życie wbrew temu co mi zarzucasz, już sporo zmieniłem. I znów piszesz coś o moich rodzicach, czy doczytałaś co dokładnie napisałem w tym temacie w poprzednim poście?
Aha i tylko dla poprawienia tego co piszesz (nie po to żeby rozstrząsać tą sprawę)-moi rodzicie nie rozstali się w pokojowych warunkach i pewnie do dziś się w sądzie spotykają.

15

Odp: Całe życie sam.
Lonely24 napisał/a:

Dlaczego Ty tak reagujesz? Gdzie w poprzednim poście napisałem że wszystko jest super? Odpiszesz mi czy i Ty nie miewasz gorszych dni?

Napisałem że post wprowadzający był gdy miałem zły dzień i czułem się źle-i stąd mocniejszy jego wydźwięk niż gdy dziś o tych samych sprawach pisze.
Nie pisałem że jest super-tylko że dąże do zmiany w swoim życie wbrew temu co mi zarzucasz, już sporo zmieniłem. I znów piszesz coś o moich rodzicach, czy doczytałaś co dokładnie napisałem w tym temacie w poprzednim poście?
Aha i tylko dla poprawienia tego co piszesz (nie po to żeby rozstrząsać tą sprawę)-moi rodzicie nie rozstali się w pokojowych warunkach i pewnie do dziś się w sądzie spotykają.

I to właśnie cały TY. Zamiast ...ZASTANOWIĆ SIĘ NA SPOKOJNIE nad naszymi tu wypowiedziami - Ty wpadasz w złość i agresję (to się od razu wyczuwa). Wybacz, ale jesli w normalnym zyciu, a szczególnie wobec swoich partnerek też tak reagowałeś - nie dziwię się, że dotychczas "byłeś całe życie sam" i zaryzykuję stwierdzenie, że nadal ten stan będzie sie utrzymywać: żadna normalna i szanująca się dziewczyna nie bedzie chciała wiązać się z kimś rozchwianym emocjonalnie i nie potrafiącym panować nad swoimi emocjami. A Ty nie potrafisz...
To jedno i najważniejsze.
Drugie - normalny i prawdziwy mężczyzna PANUJE NAD EMOCJAMI i NIE MA GORSZYCH DNI.
Przemyśl to...

16 Ostatnio edytowany przez Lonely24 (2016-04-30 18:02:56)

Odp: Całe życie sam.

Drugie - normalny i prawdziwy mężczyzna PANUJE NAD EMOCJAMI i NIE MA GORSZYCH DNI.

No to jestem nienormalny i nieprawdziwy. A nawet nie znam normalnego i prawdziwego.
To jest jakaś fikcja, każdy ma emocje i uczucia, dni w których nie jest najlpiej-grunt żeby następnego dnia się z tego podnieść.

I to właśnie cały TY. Zamiast ...ZASTANOWIĆ SIĘ NA SPOKOJNIE nad naszymi tu wypowiedziami - Ty wpadasz w złość i agresję (to się od razu wyczuwa).

Od kilku miesięcy zmieniłem całkowicie swoje prywatne życie. Nawiązuje z ludźmi relacje, odnawiam stare, tych co trzeba przepraszam, zmieniam nawyki które prowadziły do kłótni i mogę tak wymieniać. A zaznaczam, byłem totalnym samotnikiem, moje życie się bardzo zmieniło, jak i stosunek do ludzi, niektórzy sami mi to mówią. Nie napisałem na ten temat w pierwszym poście, mimo to jeden user cały i całkiem spory post poświęcił żeby mnie skrytykować za to że nic nie robię-no to to prostuje. Czuję że mnie źle oceniono w tej sprawie. Co w tym nadzwyczajnego?

Generalnie-może to i odbierzesz znów jako przejaw agresji-ale umówmy się jeden post to trochę mało żeby takie ostre oceny wobec kogoś dokonywać. Za mało jeden post by streścić całe swoje życie, dobrze zaobrazować problemy itp. itd., wydaję mi się więc że pewien umiar w ocenie powinien być zachowany. Tymczasem jeden post to atak że nic nie robię, a drugi że reaguję agresją gdy prostuję to.

17

Odp: Całe życie sam.

Czekaj, czytam i nie dowierzam. Piszesz tutaj po to, żeby się wyżalić i żeby ludzie udzielili ci wsparcia. W momencie, kiedy ludzie nie przyznają ci całkowitej racji, tylko wskazują możliwe obszary, które powodują problemy, obruszasz się... A przynajmniej to tak brzmi. Więc po piszesz? Mało kto ma tutaj cierpliwość, żeby ci powiedzieć - słuchaj, wiem co przechodzisz, jest ciężko, piszesz, że czujesz się nieszczęśliwy i jak masz gorsze dni to po prostu chcesz, żeby ktoś cię wysłuchał i pocieszył, a nie udzielał porad i udawał, że wszystko lepiej wie.
Tylko od tego są przyjaciele, albo ludzie, którzy cię dobrze znają. My tutaj jedynie możemy się odnieść do tego co piszesz i starać się zrozumieć i zaproponować rozwiązania. Jak ci się nie podobają te rozwiązania, to trudno. Ale reagujesz dość mocno na słowa krytyki... Nie wygląda na to, żebyś przyjmował słowa tutaj osób, które poświęcają czas, żeby przeczytać ten wątek i coś dla ciebie zrobić. Tylko irytujesz się.
Może na to co ja piszę też się zirytujesz - takie twoje prawo. Ale warto by było przyjąć, że skoro kolejna osoba to pisze, to może jest w tym ziarno prawdy. Bez urazy. Nikt tu cię nie osądza - mamy inne rozrywki. Tylko interpretujesz nasze komentarze w taki a nie inny sposób....
I moim zdaniem to też może być powodem problemów w relacji - to jest ta twoja kłótliwość, o której wspominasz na początku. Nazwałeś to bezsensownymi kłótniami - nie zaprzeczysz, nie? No to moim zdaniem może to wynikać z tego, że trudno ci przyjąć krytykę - gdy ktoś zwraca uwagę na twoje zachowanie, interpretuje twoje słowa, mówi ci, jak je odbiera, ty zaczynasz się bronić, zapierać i atakować, jak widać na powyższych przykładach.
No i oczywiście, że każdy ma swoją perspektywę, jedni ci powiedzą, że robisz za dużo, inni za mało. Złotego środka tu nie znajdziesz, tylko jak poczytasz, coś okaże się dla ciebie prawdziwe i pomocne i wiesz, może zadziała. Nie ma jednej obiektywnej prawdy. smile

Mówisz, że cię źle oceniono. Jak powinniśmy cię ocenić, jako kogo?

18

Odp: Całe życie sam.

A z mojego punktu widzenia poprzez analogię to wygląda tak, że powiedzmy straciłaś pracę i mówisz komuś o tym, ktoś daje CI reprymende w postaci "i chłopaka też nie masz". Podczas gdy Ty masz.
Napisano coś o mnie zupełnie czego nie pisałem w pierwszym poście, być może zbyt mocno (choć to cienka granica) zareagowałem, ale czy nie powinienem sprostować jeśli dalej mamy mnie tu oceniać?

19

Odp: Całe życie sam.

No dobra. Mówisz "taki nie jestem" "tak nie jest" "tak nie robię" podczas gdy pierwszy post to jedyne, na czym bazujemy, żeby ocenić sytuację i mniej więcej wiedzieć, z kim mamy do czynienia. Stąd tworzymy sobie wizję no i według niej staramy się coś doradzić.
No i wiesz, ludzie cię oceniają, bo pisząc tutaj jednak wystawiasz się na publiczny osąd. Każdy ma prawo tutaj wyrazić swoje zdanie, oczywiście w taki sposób, który nie narusza twoich granic (bo wpadną moderatorzy). I ty masz prawo do tego się odnieść - też w jakiś sposób ludzi piszących do ciebie osądziłeś. Przypisałeś im jakieś intencje, chyba niezbyt dobre, wobec ciebie.

Jeśli ktoś napisał coś, co jest nieprawdą albo cię dotknęło, to jasne, trzeba to sprostować.

Ale dla mnie - zauważ, że to tylko moja perspektywa, subiektywna, więc może i błędna  - to wygląda tak, jakbyś czuł potrzebę bronić się przed każdym wypowiedzianym tutaj zdaniem, jeżeli nie zgadza się z twoim poglądem. Po co to robisz? W sensie, niektórzy chcą pomóc, to im warto podać prawdziwą wersję. Pozostałych możesz odsiać, zignorować,  czemu słowa ludzi, którzy nie chcą wziąć pod uwagę twojego zdania, mają być ważne? Stąd pokusiłabym się o wniosek o twojej pewności siebie (znów, zaznaczam, że to tylko moja opinia). Gdybyś czuł się pewny siebie, nie czułbyś potrzeby udowadniania ludziom tutaj, że się mylą i za wszelką cenę dochodzenia swoich racji.
Bo to tak jest - jeśli mam swoją wartość, to wiem, że to co mówię, jest prawdą. Pytam ludzi o zdanie - wiem, że zasługuję na wysłuchanie i sprawiedliwą ocenę. Jeśli tego nie otrzymuję, to odwracam się, strzepuje pył z sandałów i idę dalej. Bo nie potrzebuję dowodzić komuś, że to JA mam rację. Niech myśli co chcę - ja mam swoje zdanie i wiem, co ono jest warte.

Nie wiem, czy rozumiesz co chcę przekazać. smile Piszę tu z dobrego serca, żeby ci pomóc. Bo piszesz, że jesteś sam. I to ci doskwiera. Chciałabym ci pomóc, w taki sposób, na jaki pozwolisz, ale to nie znaczy, że będę zgadzać się z tym, co tu piszesz w 100% bo twoja perspektywa, to jedna z wielu perspektyw.

20

Odp: Całe życie sam.

Tak-dziękuje wszystkim za uwagę na temat swojej osoby. Tak jak pisałem-może zbyt ostro "sprostowałem".

Problem raczej nie jest że mnie oceniono na podstawie postu wprowadzającego tylko że dodano do niego jakieś rzeczy o których nie pisałem-tak jak Ci pisałem z tą analogią.

Długo dążyłem do totalnej samotności-na początku tego roku poczułem się jednak z nią fatalnie-na początku częściej teraz rzadziej zdarzały mi się ciężki chwile, w jednej z nich napisałem ten post.

Jestem sceptykiem więc naturalna jest dla mnie wstrzęmieźliwość w ocenie.

Nie wiem czy to brak pewności siebie. Jestem tu anonimowy więc dość łatwo się otworzyć, poruszam sprawy któr mnie dotykają, więc jak ktoś mnie w takim sprawach, jak uważam, mylnie ocenia, to reaguje. Nie wiem czy to aż takie przesadzone.

21

Odp: Całe życie sam.

Wiele osób uważa, że przesadzone. Może coś w tym jest. Może nie. Sam oceń.

Co z tą samotnością w końcu?
Życie w samotności nie jest łatwe. Często też niezdrowe. Ludzie to zwierzęta stadne. Potrzebujemy kontaktu, czułości, bliskości fizycznej, emocjonalnej też.
Nie masz co się przejmować, że jesteś niedoświadczony seksualnie, to pewne. Jak znajdzie się wartościowa dziewczyna, to i to zrozumie, i wiele innych rzeczy.
No i moje pytanie - do czego teraz dążysz? Co chcesz osiągnąć? Gdybyś miał napisać, co chciałbyś przeżyć przez najbliższy rok, jakim być człowiekiem, jak się zachowywać i co czuć?

22

Odp: Całe życie sam.
Monoceros napisał/a:

Wiele osób uważa, że przesadzone. Może coś w tym jest. Może nie. Sam oceń.

Co z tą samotnością w końcu?
Życie w samotności nie jest łatwe. Często też niezdrowe. Ludzie to zwierzęta stadne. Potrzebujemy kontaktu, czułości, bliskości fizycznej, emocjonalnej też.
Nie masz co się przejmować, że jesteś niedoświadczony seksualnie, to pewne. Jak znajdzie się wartościowa dziewczyna, to i to zrozumie, i wiele innych rzeczy.
No i moje pytanie - do czego teraz dążysz? Co chcesz osiągnąć? Gdybyś miał napisać, co chciałbyś przeżyć przez najbliższy rok, jakim być człowiekiem, jak się zachowywać i co czuć?

Nie jest łatwe-ale do tej pory (do niedawna raczej) bardzo mi odpowiadało. Może potrzebowałem takiego "katharsis" żeby ze mnie emocje zeszły różne.

Trochę się niedoświadczeniem przejmuję, bo rozumiem że dla kogoś to może być powód do odrzucenia, a może to być ktoś na kim będzie mi zależało.

Teraz-w płaszczyźnie prywatnej dąże do tego żeby moje życie towarzyskie się odrodziło-i to w sporym stopniu już zrealizowałem, i oczywiście długofalowo żeby wejść związek. Oczywiście mam świadomość że wymagało i wymaga to zmiany mojego podejścia do wielu różnych spraw.
Na razie słabo widzę szanse na związek głównie dlatego że nie otacza mnie dziewczyna która by mnie zainteresowała. Nie uważam się za nieśmiałego (może dlatego że mam porównanie z czasami licealnymi gdy byłem), za śmiałego jakoś super jednak też nie, więc do przypadkowych dziewczyn nie podchodzę. Poznaje ludzi przez relacje towrzyskie więc tu dąże do zmiany.

Jest tylko obecnie jedna osoba o której mógłbym pomyśleć w kategorii ukochana. To jest ta dziewczyna z którą kilka lat temu się bezsensownie pokłóciłem. Próbuje odnowić te relacje-ale trzeba być realistą, więc nie mam tutaj wielkich oczekiwań i nadziei.

23

Odp: Całe życie sam.

"Trochę się niedoświadczeniem przejmuję, bo rozumiem że dla kogoś to może być powód do odrzucenia, a może to być ktoś na kim będzie mi zależało."

Rozumiesz? Ja nie.

Okej, to reszta brzmi całkiem pozytywnie. Rzucę frazesem - trzeba czasu. smile Brzmi jak oczywistość, ale widać, że działasz, a nie bezsensownie użalasz się nad sobą. Teraz to kwestia czasu i dalszych poszukiwań, spotykania się z różnymi ludźmi, w różnych środowiskach, miejscach, okazjach itd.

"Jest tylko obecnie jedna osoba o której mógłbym pomyśleć w kategorii ukochana. To jest ta dziewczyna z którą kilka lat temu się bezsensownie pokłóciłem. Próbuje odnowić te relacje-ale trzeba być realistą, więc nie mam tutaj wielkich oczekiwań i nadziei."

Czyli nadal za nią tęsknisz i chciałbyś odnowić relację albo pozbyć się uczuć do niej, dobrze rozumiem?
A jak próbujesz odnowić kontakt? W sensie, widzisz w tym sens i cel, i sposób jak to zrobić? Czy zmieniłeś się na tyle, że gdyby miała się z tobą spotykać, to kłótnie nie rozwalą waszej relacji?

24 Ostatnio edytowany przez Lonely24 (2016-05-01 22:23:04)

Odp: Całe życie sam.

"Trochę się niedoświadczeniem przejmuję, bo rozumiem że dla kogoś to może być powód do odrzucenia, a może to być ktoś na kim będzie mi zależało."
Rozumiesz? Ja nie.

No rozumiem-zakocham się w dziewczynie, a ona powie nie bo chcę doświadczonego.

"Jest tylko obecnie jedna osoba o której mógłbym pomyśleć w kategorii ukochana. To jest ta dziewczyna z którą kilka lat temu się bezsensownie pokłóciłem. Próbuje odnowić te relacje-ale trzeba być realistą, więc nie mam tutaj wielkich oczekiwań i nadziei."
Czyli nadal za nią tęsknisz i chciałbyś odnowić relację albo pozbyć się uczuć do niej, dobrze rozumiem?
A jak próbujesz odnowić kontakt? W sensie, widzisz w tym sens i cel, i sposób jak to zrobić? Czy zmieniłeś się na tyle, że gdyby miała się z tobą spotykać, to kłótnie nie rozwalą waszej relacji?

Tak na dobrą sprawę na większość bym odpowiedzieć dopiero gdybym ją spotkał.

TAk na teraz-to tak czuje jakbym w ogóle ze mnie to uczucie nie zeszło. Ale powtarzam-będę wiedział to dopiero gdy się (jeśli) z nią spotkam.

Na pewno chcę ją tak po za tym przeprosić-bez względu na to czy odnawianie tych relacji ma w ogóle sens.

Jak? No standardowo-najpierw przez internet rozmowa, potem spacer czy inny pomysł tego typu. I jestem na etapie internetowej rozmowy-dość słabo idzie, ale po części to zapewne z przyczyn technicznych.

Myślę że tak, zmieniłem się zdecydowanie na tyle-ale znów, pewność będę miał jeśli z nią dłużej poprzebywam. Kiedy się z nią kłóciłem, to zdaję mi się, byłem wypaczony przez odrzuconą miłość, i tak się bałem tego że znowu tak się stanie że od początku dusiłem w sobie to uczucie (ale żeby była jasność nie chcę żeby to odbierać jako usprawiedliwienie). Myślę że w normalnych warunkach tak bym się nie zachował.

25

Odp: Całe życie sam.

Aha to mogę dodać dwie rzeczy. Raz że jeszcze w zasadzie nie wiem czy nie jest z kimś w związku. Na bazie fb bym ocenił że nie, ale to nie jest pewne.
Dwa że ostatnio bardzo łatwo mi przychodziło odnawianie relacji z ludźmi sprzed lat, w tym z takimi co byłem z nimi skłócony.
Ostatnio aż sam się zdziwiłem-spotkałem się z kolegą sprzed... 6 lat.

26

Odp: Całe życie sam.

"Trochę się niedoświadczeniem przejmuję, bo rozumiem że dla kogoś to może być powód do odrzucenia, a może to być ktoś na kim będzie mi zależało."
    Rozumiesz? Ja nie.

No rozumiem-zakocham się w dziewczynie, a ona powie nie bo chcę doświadczonego.

No to sorry ale głupia taka dziewczyna, albo tylko o jednym myśli, a nie o twoich uczuciach i o związku. Moim zdaniem.

Cała reszta - spoko brzmi. Trzymaj tak dalej, wrzuć na luz, choć czasem poczucie samotności przytłacza, to taka ludzka przypadłość. Warto wtedy się nie bać pokazać wrażliwszej strony (choć to trudne) i po prostu dzwonić po rodzinie czy znajomych, aż w końcu ktoś zechce się spotkać i wyciągnie z dołka.

27 Ostatnio edytowany przez Lonely24 (2016-05-01 22:35:13)

Odp: Całe życie sam.

A wypraszam sobie, jak się zakocham w dziewczynie, to na pewno nie będzie głupia tongue . A ogólnie to nie jestem doświadczony ale zakładam że jednak współżycie ma znaczenie w związku, i rozumiem że ktoś w pewnym wieku ma takie a nie inne oczekiwania. Po za tym rodzi się pytanie-czemu? I nie wiem czy będę potrafił wytłumaczyć swoje życie i zachowania tongue .

Warto wtedy się nie bać pokazać wrażliwszej strony (choć to trudne) i po prostu dzwonić po rodzinie czy znajomych, aż w końcu ktoś zechce się spotkać i wyciągnie z dołka.

A to ja tak robię-akurat tego dnia gdy zakładałem temat, nie było "nikogo pod ręką" wink .

28

Odp: Całe życie sam.
Lonely24 napisał/a:

A wypraszam sobie, jak się zakocham w dziewczynie, to na pewno nie będzie głupia tongue . A ogólnie to nie jestem doświadczony ale zakładam że jednak współżycie ma znaczenie w związku, i rozumiem że ktoś w pewnym wieku ma takie a nie inne oczekiwania. Po za tym rodzi się pytanie-czemu? I nie wiem czy będę potrafił wytłumaczyć swoje życie i zachowania tongue .

Ok sorry! big_smile
Ale serio, spośród wszystkich rzeczy, które mogą zaważyć o tym, czy się wchodzi w związek z kimś czy nie, fakt, czy kiedyś już współżył czy nie wydaje mi się dziwnym powodem. Są rzeczy, których się nie da przejść - nie zgadzamy się w podejściu do ludzi, zwierząt, w zachowaniu, nawykach, nałogach, religii, innych. A jak ktoś nie ma doświadczenia w łóżku? To przecież zaraz można nadrobić tongue

29

Odp: Całe życie sam.

Tobie się wydaje to głupie, ale z całym szacunkiem, mnie będzie w razie czego interesował opinia tylko tej dziewczyny w której się zakocham, i po prostu liczę się z tym że będzie miała inne zdanie w tym temacie.

30

Odp: Całe życie sam.

W takim razie kup sobie fioletowe skarpetki, bo skąd masz pewność, że nie to będzie decydowało o wejściu z Tobą w związek tej przyszłej ukochanej. A tak serio jeśli rzeczywiście tak będzie to możliwości są dwie. Albo to będzie powód fałszywy tak, żebyś się odczepił albo dziewczyna będzie miała tylu facetów na liczniku, że ta dysproporcja będzie naprawdę jej przeszkadzała. W pierwszym przypadku jak nie będziesz prawiczkiem to znajdzie inny powód (osaczasz mnie, nie pasujemy do siebie etc. etc.), w drugim dla niej nie będzie różnicy między prawiczkiem a facetem po kilku czy kilkunastu seksach.

31

Odp: Całe życie sam.

Ja to po prostu, obiektywnie oceniając, klasyfikuje jako swoją wadę. Oczywiście, staram się tak myśleć, bo ostatecznie oceniają inni, mam też jakieś zalety. W sumie więc jak każdy wink .

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Całe życie sam.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024