No właśnie... Od trzech lat jestem w związku z cudownym mężczyzną, który dokłada wszelkich starań, by było mi jak najlepiej. Naprawdę, w każdej sferze jest idealnie, ale do dzisiaj nie mogę zrozumieć jednej rzeczy, a mianowicie - on nie umie brać.
Nie lubi prezentów - sam mi bardzo często daje prezenty, większe czy mniejsze, ale sam nie lubi ich dostawać. Prosi mnie wręcz, bym mu nic nie kupowała, bo "on niczego nie potrzebuje". Tak samo jest w każdej sferze, która teoretycznie może mieć powiązanie z 'odwzajemnieniem się'. Masaż pleców? Super, zrobi bez problemów, ale już sam się wzdryga, gdy ja mu chcę zrobić. Seks oralny? Na zawołanie, bardzo lubi pieścić mnie w ten sposób, ale nie pozwala mi, bym mu dogadzała czy to ręką, czy ustami. Generalnie podczas seksu dla niego liczę się tylko ja - to czasami kłopotliwe, bo mój ukochany potrafi doprowadzić mnie do orgazmu... i samemu nie dojść, bo jest na przykład zbyt zmęczony. Ta sama sprawa jest, gdy chodzi o wszelkiego rodzaju święta, czy inne ważne daty. Urodziny i imieniny? Nie obchodzi, nie lubi dostawać życzeń i prezentów, ale sam z wielką ochotą świętuje moje. Święta, walentynki, rocznice? Znowuż - tylko ja się liczę, on nic nie chce.
Trapi mnie ta sprawa, bo bardzo chciałabym mu sprawić czymś przyjemność, a on na to nie pozwala. Głupio czasami się czuję, gdy na przykład mam urodziny; on od rana za mną lata, a to śniadanie do łóżka, prezent, genialna atmosfera, wszystko, a w swoje... nic. Tak, jakby był to zwykły dzień. No i prezenty... strasznie lubię obdarowywać, sprawia mi to wielką przyjemność, a nie mogę nic mu wręczyć, chociaż mam tyle fajnych pomysłów.
Czy ktoś spotkał się z czymś takim? Macie jakieś rady?