Kiedyś opisywałam na tym forum historię mojego związku - prawie 3 letni z niedojrzałym chłopakiem, który ma mnóstwo koleżanek, smsowanie po kryjomu, podczas przerwy seks z innymi, w kółko rozstanie i powroty, bo jemu zależy.. ale słowa "kocham" nie potrafił wypowiedzieć. Jakiś czas temu znowu mnie omamił zaczęliśmy się spotykać, być razem (według mnie a według niego nie, bo mówił znajomym że nie jesteśmy razem heh), planował wyjazd na staż zagraniczny, ale mówił mi że zastanawia się czy jechać bo nie chce mnie zostawić, gadał tak w kółko po czym oznajmił że wyjeżdża na staż za granicę -z kolegami i chce żebyśmy ustalili reguły i żebym na niego czekała. Powiedziałam mu że nie ma mowy, jeśli wyjeżdża między nami koniec. Rozpłakałam się przy nim, a on przyjął to jakby nigdy nic i tego samego dnia poszedł na imprezę z kumplami. Teraz dzwoni, pisze.. że chce się ze mną pożegnać, że jemu zależy itp..
wiem, ze jego wyjazd -2,5 miesięczny będzie dla mnie szansą żeby się wyleczyć z tego chorego związku, tylko w jaki sposób? Spotykałam się z kilkoma chłopakami.. ale ciężki mi wejść w coś nowego.. co mam zrobić ?
2 2011-07-16 18:47:46 Ostatnio edytowany przez Batrix (2011-07-16 18:54:15)
...............podczas przerwy seks z innymi........................brak mi słów...dziewczyno po co Ty sobie to robisz???
Przeczytaj to ze 100 razy może pomoże.....może spadną Ci klapki....z oczu...
aj wiem co to znaczy... niestety ciezko jest sie wyleczyc z takiej milosći ale napewno Ci sie uda
Przede wszystkim dobrze, że w końcu dałaś sobie spokój, bo tak jest, prawda? Skoro chcesz się wyleczyć, to oznacza koniec. Sama widzisz, jak Cię krzywdzi i świetnie określiłaś - toksyczny związek. Nie warto być z kimś tylko dlatego, że wsórd złych chwil było kilka dobrych. Jak facet leje kobietę, i ona zostaje przy nim, bo go kocha, to dla mnie to jest chore. Zapomnieć nie jest łatwo, a żeby zapomnieć, lekarstwem nie muszą być masowe randki. Daj sobie czas... nic na siłę. Zacznij od skasowania wiadomości, numeru, aby nie kusiło Cię pisanie, spal zdjęcia. On nie ma do Ciebie za grosz szacunku, więc dlaczego Ty masz się przed nim płaszczyć? Nie warto! 2,5 miesiąca to trochę czasu, ale nie jest go znowu aż tak dużo. Łatwiej będzie Ci zapomnieć, bo bardzo Cię krzywdził. Zamiast poznawać nowych facetow, lepiej weź przyjaciółkę pod ramię, wyjedź może do jakiejś dalszej rodziny, w końcu są wakacje, odpocznij.
aj wiem co to znaczy... niestety ciezko jest sie wyleczyc z takiej milosći ale napewno Ci sie uda
Mówisz, że wiesz co to znaczy.. powiedz mi, jak się z tego wyleczyłaś?
I tak.. daje sobie z nim spokój. Było tyle powrotów, tyle szans.. za każdym razem było to samo, smsował z koleżankami za moimi plecami, szedł na imprezę nie patrząc na mnie.., ja dla niego byłam zawsze..on dla mnie wtedy kiedy miał czas.. doprowadzał mnie do płaczu a ja mu to wybaczałam. Potrafił perfidnie patrzeć na moje łzy i tego samego dnia iść się fajnie bawić.
Usunęłam go już z facebooka, z nk, zablokowałam na gg.. mam nadzieje, że nie będzie do mnie pisał.. chociaż już dziś napisał mi maila z linkiem do chorej piosenki, potem wysłał smsa.. prowokującego mnie, wzbudzającego we mnie winę, że przeze mnie się rozstajemy...
Teraz dzwoni, pisze.. że chce się ze mną pożegnać, że jemu zależy itp..
wiem, ze jego wyjazd -2,5 miesięczny będzie dla mnie szansą żeby się wyleczyć z tego chorego związku, tylko w jaki sposób? Spotykałam się z kilkoma chłopakami.. ale ciężki mi wejść w coś nowego.. co mam zrobić ?
wenus123
Po pierwsze, on się nie zmieni, musisz w końcu sobie to uświadomić i wbić do głowy.
Po drugie, nie lecz się innym facetem, nie przelewaj uczuć na kogoś innego, bo wyrzadzisz sobie i jemu krzywdę, metoda klin klinem nie działa.
Po trzecie skup się na sobie, na swoim szcześciu i dobrym samopoczuciu. Masz mnóstwo mozliwości, żeby spędzać czas ciekawie i aktywnie, na pewno masz swoje zainteresowania stare i możesz mieć też nowe, które cię pochłoną całkowicie, zajmą twoje myśli, najlepiej rób coś związanego ze sportem, wysiłek poprawia samopoczucie, zapisz się na jakiś wakacyjny kurs, jest tyle możliwości!
Po piąte .. chciej się wyleczyć, powiedz sobie muszę zapomnieć i zrobię wszystko w tym kierunku - wówczas się uda, wszystko zalezy od nastawienia.
I wyjechał.. a najgorsze jest to, że rozbudza we mnie emocje i uczucia.. pisze mi smsy, że mimo wszystko tęskni za mną, chciałby bym była z nim.. puszcza strzałki i przypomina o sobie.. a przed wyjazdem jak nie chciałam się z nim spotkać pisał że jestem niewdzięczna, i w ogóle naszego związku nie można nazwać związkiem...
na razie jestem twarda.. tak jak postanowiłam nie odpisuje mu.. ale nie wiem jak długo wytrzymam Już jest mi ciężko.. ile jeszcze łez wyleje przez tego debila.. wiem, że nie jest wart ani jednej, przecież on i tak przez 3 miesiące będzie się świetnie bawił z kolegami i wyrywał gorące hiszpanki ;] To nie byłby on gdyby nie zagadał do obcej dziewczyny..
Jak tak dalej będzie to chyba zmienię numer telefonu :(:(
chora miłość? Rozumim Cię doskonale... O tyle u mnie jest inaczej że on nie wyrywał innych lasek tylko poprostu dla niego koledzy byli wazniejsi... cxzasami nie spotykał się ze mną nawet z 2 tyg tłumaczył się jakimiś chorymi powodami, a to że chory jest (a dowiedzialam się ze był z kolegami na piwie) a to ze zimno jestt i skuterem nie będzie tyle jechał bo samochodu nie miał... a jak z kolegami chodzić bez sensu to nei było mu zimno... Ja na początku wmawiałam sobie jego praawdę, wierzyłam we wszystko co mówi, ale potem moja siostra mi uświadomiła, że on nie zasługuje na mnie bo ja go kocham do szaleństwa ! Zostawiałam go kilka razy ale zawsze jak napisał że mnei kocha to wracałam do niego... jeju ile było rozstań i powrotów... Obecnie nie jestem z nim już prawie 2 lata ;/ a ja nadal go kocham jak nikogo innego jeszcze rok temu znowu mu uległam , mimo że nie byliśmy razem ale dałam się namówic na kilka spotkań po których jeszcze gorzej cierpiałam... Bo jednego wieczora mówił że mnei kocha nadal że chciałby znów być ze mną i ja robiłam sobei nadzieje a na drugi dzień nawet sie nei odzywał... i tak trwało todo pazdziernika 2010 roku... czyli 8 miesięcy temu jakoś... postanowiłam w końcu to zakończyć bo i tak zbyt długo się bawił mną... bo ponad rok od konkretnego rozstania tak pisał i tylko chciał się spotykać potem znów się nie odzywał i tak w kółko było ponad rok... ale w końcu przejzalam na oczy i zmienilam numery... tel, gg i poprostu zerwalam z nim kontakt i na szczęście nie pisal do mnie od tamtej pory.. i obecnie od 8 miesięcy nie mam z nim kontaktu żadnego..;/ a ja nadal go kocham:( i czuje że jakby napisał to znowu bym mu wszystko wybabaczyła bo mieszkamy w tj samej miejscowości i mamy trochę wspólnych znajomych i tak jest często że się widujemy... ale nawet cześć mi nie mówi od tej pory jak zmieniłam numer... można powiedzieć nawet że mnie unika... a ja jak go widze to normalnie serce mi wali jak młotem
Więc nie wiem co Ci doradzić, jak masz się wyleczyć bo ja sama nie umiem
Nikolaa to jednak jest coś podobnego.. my konkretnie rozstaliśmy się prawie rok temu..we wrześniu, i od tego cały czas, jakieś rozstania, powroty, rozstania i tak w kółko.. on potrafił patrzeć jak płaczę i tego samego dnia iść z kumplami na imprezę. Powiedział mi, że widział już tyle razy jak płakałam i że to na niego nie działa.. nawet śmiał mi powiedzieć że płaczę specjalnie
Eh.. a powiedz mi.. Nikolaa.. czy od kiedy rozstałaś się z tym chłopakiem próbowałaś czegoś nowego z kimś innym?
Ja płakałam przy nim tylko raz przy pierwszym rozstaniu pamiętam to było jakieś 3,5 lata temu... powiedzial wtedy on pierwszy ze to ni ma sensu i że to koniec bo ja za dużo pretensji do niego miałam o wszystko i płakałam prosiłam żeby został a on mnie tylko przytulił i powiedział że przeprasza za wszystko i odszedł... wtedy straszyłam go że się zabije i wróciciliśmy do siebie no i wtedy byliśmy szczęśliwie ze sobą przez jakiś rok i potem znowu się zaczęło...
a czy próbowałam? Tak... tak bardziej na poważnie myślałam tylko o jednym od rozstania.. to było w zeszłe lato rok temu... poznałam fajnego chłopaka który pomagał mi zapomnieć o tamtym... Jak mnie całował to czułam sie dobrze, bo tak to z nikim nie chciałam nawet pocałować bo czułam wstręt ale właśnie do jednego coś poczułam, nie myślałam już tak często o byłym ale los tak chcial że akurat byłam na imprezie na której był i mój były i ten nowo poznany... oczywiście ja siedziałam w objęciach z tym nowym na początku nie zwracałam uwagi na byłego ale widziałam kątem oka że on strasznie nerwowy się zrobił i przeklinał głosno krzyczał i kopał w ławki... za chwilę zniknąl na jakiś czas i jak wrócił poprosił mnie o rozmowe, najpierw z obojętnością go olałam ale on nalegał więc uległam i poszłam z nim pogadać... wtedy to on się przy mnie popłakał i przepraszał za wszystkp, chciał żebym wróciła, przytulał mnie i mówił jak bardzo kocha... ja najpierw udawałam twardą choć już mi się płakać chciało jak patrzyłam na niego.. już chciałam go przytulić i powiedzieć że się zgadzam ale przyszedł ten mój nowy i wziął mnie za ręke a były został i długo nie wracał na imprezę... na drugi dzień jak wstałam tak mi go szkoda było jak przypominałam sobie wieczór jak płakał i widziałam w jego oczach ze naprawde zaluje i postanowilam do niego napisać... tylko jak napisałam to on udawał jakby nie pamiętał tego wieczoru... a ja ryczałam w domu cały dzien i zalowalam że od razu mu nie uleglam na tej imprezie i bylam zla na tego nowego mojego ze mnei odciągnąl wtedy... i wlasnie od tamtej imprezy juz się brzydzilam tym nowo poznanym i nawet spotkac się nei chcialam a on tak się we mnei zakochał że do tej pory jakbym tylko slowo powiedziala to by przyjechal do mnie... Kocha się we mnei już rok a ja go olewam totalnie od tamtej imprezy... i poza nim już z nikim nie chce się spotykać , mam tylko wielu znajomych ale sam na sam nie zgadzam się na zadne spotkania bo nawet nie chce, czuje wsręt do wszystkich :/no poza tym jednym...
ale się rozspisałam
a Ty próbowałaś czegoś?
36630579 to moje gg, napisz do mnie jeśli chcesz to pogadamy bo na forum to ja ostatnio rzadko wchodzę a i lepiej się pisze przez gg, mamy podobny problem może uda nam się coś wymyślić razem raźniej nawet zwierzyć się komuś obcemu kto nie zna i nie jest po żadnej stronie