Witam dziewczyny. Jestem nowa na forum, zalozylam konto by wygadac sie wam i poprosic o pomoc:)
Wiec sprawa wyglada tak: moj chlopak wynajmuje mieszkanie, poniewaz mieszka daleko, a studiuje u mnie. Jednak do tych stancji nie ma szczescia, w sumie zbyt duzo opowiadania.. Opowiem o sprawie aktualnej, poniewaz znalazl niedawno swoj "wymarzony" kacik z jakims innym studentem. Wszystko bylo fajnie, dopoki.. ten lokator nie sprowadzil dziewczyny, oznajmiajac mu ze zamieszka kilka dni z nimi. Mieszka juz prawie kilkanascie... Sprawa wyglada tak, ze ten lokator zna sie z nia 2-3 miesiace, jak sam oznajmil mojemu jest to zwiazek luzny.. Dziewczyna jest po prostu straszna, puszcza muzyke na fulla, zostawia otwarte okna przy grzejniku.. mamy wrazenie ze jest jakas lafirynda ktora mieszka za przeproszeniem za "dupe". Do tego jej zachowanie pozostawia wiele do zyczenia. Oczywiscie rzadzi sie, ciagle siedza w kuchni i moj chlop nie moze nawet zrobic sobie jesc! Jestem troche zla na niego, poniewaz strasznie sie boi cos im powiedziec, wyjsc nawet do lazienki czy kuchni jak sa, lub ONA jest. Mowi ze nie chce robic se wrogow, ale czy to nie przesada? Placi za wynajem, a ta panienka siedzi za darmo. Strasznie mnie to denerwuje, jeszcze chlopak nie moze spac po nocy, bo slyszy jakies dzwieki zza sciany.. Chce jakos ja zalatwic, a on mi zabrania, bo mowi ze nie chce miec potem ozieblego stosunku z lokatorem, choc jest tym faktem po prostu zalamany.
Dziewczyny, doradzcie cos!