Czy to już alkoholizm? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy to już alkoholizm?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 65 ]

Temat: Czy to już alkoholizm?

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-06-21 20:00:04)

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Najlepiej na terapię zgloś się sama, naprawdę i nie przesadzam.

I nie trolluj na litość, bo naprawdę jest tego na forum do wyrzygania i może się kolacja  cofnąć człowiekowi, gdy czyta podobne bzdety.

3

Odp: Czy to już alkoholizm?
Salomonka napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Najlepiej na terapię zgloś się sama, naprawdę i nie przesadzam.

I nie trolluj na litość, bo naprawdę jest tego na forum do wyrzygania i może się kolacja  cofnąć człowiekowi, gdy czyta podobne bzdety.


Jaki trolling, skąd takie wnioski? Napisałam bo jestem zaniepokojona  moją sytuacja, uważasz, że nie mam powodu? Tutaj ludzie mają różne doświadczenia i poprosiłam o radę. Nie rozumiem twojego ataku na mnie..

4

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:
Salomonka napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Najlepiej na terapię zgloś się sama, naprawdę i nie przesadzam.

I nie trolluj na litość, bo naprawdę jest tego na forum do wyrzygania i może się kolacja  cofnąć człowiekowi, gdy czyta podobne bzdety.


Jaki trolling, skąd takie wnioski? Napisałam bo jestem zaniepokojona  moją sytuacja, uważasz, że nie mam powodu? Tutaj ludzie mają różne doświadczenia i poprosiłam o radę. Nie rozumiem twojego ataku na mnie..

Ja cię nie atakuję tylko proponuję abyś podjęła terapię. A swojego faceta zostaw w spokoju, bo jeszcze z tego nieszczęścia że jest z tobą związany, naprawdę się rozpije.

5

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Pewnie masz jakąś traumę, że tak reagujesz.
A on widać lubi alko, tylko się powstrzymywał ze względu na ciebie. Ale jeśli wymagasz, żeby nie wypił kieliszka alkoholu nawet na imprezie, to też nie jest ok, alkohol jest dla ludzi, tylko nie każdy ma umiar.
Niektórzy sięgają po alkohol jak mają problem. Ale skoro wypił jakiś alkohol cztery razy przez siedem lat to uważam, że o alkoholizmie nie można mówić.
Takie zakazy, nakazy na dłuższą metę w związku nie zadziałają, on sam musi się pilnować. Choć myślę, że twoja reakcja powinna skutecznie go odciągnąć od alkoholu. A jednak nie.
Na pewno to nie jest etap, żeby szedł na odwyk.
Ze świecą szukać takich, co nie biorą  alkoholu do ust, także nie licz, że na takiego trafisz.
Nie trzeba stwarzać problemów, żeby potem nie musieć odreagować. Choć rozumiem, że niektóre same przychodzą, jak choroba itp.

6

Odp: Czy to już alkoholizm?
wieka napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Pewnie masz jakąś traumę, że tak reagujesz.
A on widać lubi alko, tylko się powstrzymywał ze względu na ciebie. Ale jeśli wymagasz, żeby nie wypił kieliszka alkoholu nawet na imprezie, to też nie jest ok, alkohol jest dla ludzi, tylko nie każdy ma umiar.
Niektórzy sięgają po alkohol jak mają problem. Ale skoro wypił jakiś alkohol cztery razy przez siedem lat to uważam, że o alkoholizmie nie można mówić.
Takie zakazy, nakazy na dłuższą metę w związku nie zadziałają, on sam musi się pilnować. Choć myślę, że twoja reakcja powinna skutecznie go odciągnąć od alkoholu. A jednak nie.
Na pewno to nie jest etap, żeby szedł na odwyk.
Ze świecą szukać takich, co nie biorą  alkoholu do ust, także nie licz, że na takiego trafisz.
Nie trzeba stwarzać problemów, żeby potem nie musieć odreagować. Choć rozumiem, że niektóre same przychodzą, jak choroba itp.

Dziękuję za odpowiedź. Na imprezach (chociaż rzadko chodzimy) nie zabraniam mu pić.  Wtedy pijemy więcej, ale to jest bardzo rzadko, wiec nie wspominałam o tym.  I te 4 razy to nie było, że on coś tam wypił, tylko wrócić już konkretnie podpity / pijany.

Co do traumy to nie wiem.. mam po prostu gdzieś wbite do  głowy że z alko nie ma żartów i trzeba szybko reagować na wszystkie niepokojące sygnały.

Mnie bardziej martwi  fakt, że on ma potrzebę sięgania po alkohol jako sposób na odreagowanie problemów, stresu. Ja nie mam takiej potrzeby w ogóle, lubię wino czy piwo czasami, ale bardziej dla smaku.

7

Odp: Czy to już alkoholizm?

Do autorki

Wiesz jeżeli ktoś piję codziennie lampkę wina na odreagowanie lub po prostu taki mamy zwyczaj to już jest alkoholizm
Ale jak facet wypije 2 3 piwa raz na jakiś dłuższy okres czasu to nie wydaje mi się smile

8 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-06-21 21:42:48)

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:
wieka napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Pewnie masz jakąś traumę, że tak reagujesz.
A on widać lubi alko, tylko się powstrzymywał ze względu na ciebie. Ale jeśli wymagasz, żeby nie wypił kieliszka alkoholu nawet na imprezie, to też nie jest ok, alkohol jest dla ludzi, tylko nie każdy ma umiar.
Niektórzy sięgają po alkohol jak mają problem. Ale skoro wypił jakiś alkohol cztery razy przez siedem lat to uważam, że o alkoholizmie nie można mówić.
Takie zakazy, nakazy na dłuższą metę w związku nie zadziałają, on sam musi się pilnować. Choć myślę, że twoja reakcja powinna skutecznie go odciągnąć od alkoholu. A jednak nie.
Na pewno to nie jest etap, żeby szedł na odwyk.
Ze świecą szukać takich, co nie biorą  alkoholu do ust, także nie licz, że na takiego trafisz.
Nie trzeba stwarzać problemów, żeby potem nie musieć odreagować. Choć rozumiem, że niektóre same przychodzą, jak choroba itp.

Dziękuję za odpowiedź. Na imprezach (chociaż rzadko chodzimy) nie zabraniam mu pić.  Wtedy pijemy więcej, ale to jest bardzo rzadko, wiec nie wspominałam o tym.  I te 4 razy to nie było, że on coś tam wypił, tylko wrócić już konkretnie podpity / pijany.

Co do traumy to nie wiem.. mam po prostu gdzieś wbite do  głowy że z alko nie ma żartów i trzeba szybko reagować na wszystkie niepokojące sygnały.

Mnie bardziej martwi  fakt, że on ma potrzebę sięgania po alkohol jako sposób na odreagowanie problemów, stresu. Ja nie mam takiej potrzeby w ogóle, lubię wino czy piwo czasami, ale bardziej dla smaku.

To tak jak niektórzy na stres reagują objadaniem się, drudzy zajmują się pracą, a jeszcze inni nic nie robią  tylko nakręcają się i często sięgają właśnie po alkohol.
A na stres wg mnie najlepsze jest zajęcie, żeby nie myśleć, dlatego podpowiedz partnerowi, żeby starał się czymś zająć, może być sport.
Ale jak to ma miejsce bardzo rzadko, tylko w stresie to nie ma o co kruszyć kopii.

9 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-06-21 23:20:27)

Odp: Czy to już alkoholizm?

Można pić relatywnie niewiele i być alkoholikiem, a można pić dużo i nim nie być.
To zależy od przyczyn sięgania po alkohol. Dużo jesteś w stanie wywnioskować po reakcji partnera, kiedy prosisz, żeby danego wieczora nie pił więcej. Po tym, jak zachowuje się kolejnego dnia po mocniej zakrapianej imprezie. Czy pije okazyjnie, czy sam szuka okazji? Czy pije regulując w ten sposób emocje? Itp., itd.

Moim zdaniem, przynajmniej na podstawie tego, co napisałaś, on problemu nie ma. Za to Ty wydajesz się reagować nieadekwatnie do sytuacji. Oczywiście, że nie wolno bagatelizować niepokojących sygnałów, ale przesadzać w drugą stronę też nie ma sensu, tym bardziej, że masz do czynienia z dorosłą, w pełni za siebie odpowiedzialną osobą.

Miklosza napisał/a:

Wiesz jeżeli ktoś piję codziennie lampkę wina na odreagowanie lub po prostu taki mamy zwyczaj to już jest alkoholizm

No nie, to raczej tak nie działa, a jak działa - bardzo pobieżnie napisałam wyżej.

10 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2025-06-21 23:58:53)

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:
Salomonka napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Najlepiej na terapię zgloś się sama, naprawdę i nie przesadzam.

I nie trolluj na litość, bo naprawdę jest tego na forum do wyrzygania i może się kolacja  cofnąć człowiekowi, gdy czyta podobne bzdety.


Jaki trolling, skąd takie wnioski? Napisałam bo jestem zaniepokojona  moją sytuacja, uważasz, że nie mam powodu? Tutaj ludzie mają różne doświadczenia i poprosiłam o radę. Nie rozumiem twojego ataku na mnie..

Autorko, nie przejmuj się jej reakcją. Trudno oczekiwać, żeby ktoś, kto ma z empatią mniej wspólnego niż cegła z origami, nagle zrozumiał, że świat nie kręci się wokół jego nastrojów i potrzeb.
Ta użytkowniczka tak ma. Jeśli nie chcesz jej przyprawić o niestrawność – najlepiej zwijaj się z forum (sarkazm).

11

Odp: Czy to już alkoholizm?
Salomonka napisał/a:

Ja cię nie atakuję tylko proponuję abyś podjęła terapię. A swojego faceta zostaw w spokoju, bo jeszcze z tego nieszczęścia że jest z tobą związany, naprawdę się rozpije.

Ty może wreszcie idź na terapie bo masz już jakąś troloze i pierdolca kompulsywnego na stawianie innym diagnoz a uj się znasz .
Autorko ten typ tak ma wyżej sra niż dupę ma i tęskni za jednym ulubionym trollem ,padłaś ofiarą.

12

Odp: Czy to już alkoholizm?
paslawek napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Ja cię nie atakuję tylko proponuję abyś podjęła terapię. A swojego faceta zostaw w spokoju, bo jeszcze z tego nieszczęścia że jest z tobą związany, naprawdę się rozpije.

Ty może wreszcie idź na terapie bo masz już jakąś troloze i pierdolca kompulsywnego na stawianie innym diagnoz a uj się znasz .
Autorko ten typ tak ma wyżej sra niż dupę ma i tęskni za jednym ulubionym trollem ,padłaś ofiarą.

Napisałam ci kiedyś, że jesteś idiotą i miałam potem z tego powodu wyrzuty sumienia, jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie, bo jesteś idiotą.

Zabrakło tobie i Karolinie Rity więc mocno się pocicie, żeby znalezć  nową dziewczynkę do bicia, nie umiecie bez tego żyć. Forum jest wam potrzebne tylko do tego żeby komuś dowalać, poniżać kogoś i rzucać w jego kierunku obelgi.  Jak widac teraz "padło" na mnie, choć ja prywatnie na szczęście z wami nic wspolnego nie mam.
Wracając do tematu: Jeśli sytuacja opisana jest przez autorkę rzetelnie i prawdziwie, to faceta należałoby raczej zostawić w spokoju a autorka powinna się bardziej zając sobą, bo stworzyla związek w którym na siłę probuje swojego faceta traktować nie jak partnera, ale jak nastolatka którego trzeba pilnować, pouczać i "szybko reagować" gdy okaże się nieposłuszny.

To nie ma szans na przetrwanie, bo pierwszy lepszy kryzys w życiu i wszystko się rozpadnie jak domek z kart.

13 Ostatnio edytowany przez paslawek (2025-06-22 09:04:16)

Odp: Czy to już alkoholizm?
Salomonka napisał/a:

Ty może wreszcie idź na terapie bo masz już jakąś troloze i pierdolca kompulsywnego na stawianie innym diagnoz a uj się znasz .
Autorko ten typ tak ma wyżej sra niż dupę ma i tęskni za jednym ulubionym trollem ,padłaś ofiarą.

Salomonka napisał/a:

Napisałam ci kiedyś, że jesteś idiotą i miałam potem z tego powodu wyrzuty sumienia, jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie,

A ja nie mam wyrzutów dewoto i farmazonie, generale bundeswehry biznesłumen z Piździchowa od komunikacji społecznej big_smile .

Salomonka napisał/a:

Zabrakło tobie i Karolinie Rity więc mocno się pocicie, żeby znalezć  nową dziewczynkę do bicia, nie umiecie bez tego żyć. Forum jest wam potrzebne tylko do tego żeby komuś dowalać, poniżać kogoś i rzucać w jego kierunku obelgi.  Jak widac teraz "padło" na mnie, .
.

Ojejku jejku znowu ta twoja rita srita , napisz do niej wesprzyj radą , pociesz big_smile 
Wręcz przeciwnie big_smile nikogo nam nie zabrakło ,sama sobie zasłużyłaś hipokrytko tym co tu odwalasz, nie zasłaniaj się tym trollem.Już robisz z siebie ofiarę i męczennice big_smile klasyczne
Nawet nie zaczęliśmy się pocić nad toba big_smile 
Należy takiego farmazona,dewotę  jak ty sprowadzić na ziemie , bo ci się we łbie przewraca i sodówa tam uderza .
nie będziesz się tu rządzić i wyżywać na innych, uj wie za co,tak jak przypomnę ci sklerozo wyżyłaś się na Madoji ,to jeden z bardzo wielu przykładów
twojej"empatii",
twoja teoria o "dowalaniu"najlepiej pasuje do ciebie ponieważ wyżywasz się na innych jak cię coś ugryzło w dupę.

14

Odp: Czy to już alkoholizm?
paslawek napisał/a:

Należy takiego farmazona,dewotę  jak ty sprowadzić na ziemie , bo ci się we łbie przewraca i sodówa tam uderza .
nie będziesz się tu rządzić i wyżywać na innych, uj wie za co,tak jak przypomnę ci sklerozo wyżyłaś się na Madoji ,to jeden z bardzo wielu przykładów
twojej"empatii",

Mocne, ale trafne słowa. Salomonka ustawijąca siebie w roli ofiary i oskarżyciela, to Himalaje hipokryzji. Pamiętam te smutne spektakle ataków na innych użytkowników Salomonki wraz Gia i jeszcze jedną. Często tylko dlatego, że ktoś smiał mieć inne zdanie niż one. I ta cyniczna radosć, że komuś dowaliły i zgnoiły.

15

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:

zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Przede wszystkim to trzeba miec świadomość, że on zawiódł samego siebie. Jesli faktycznie to alholizm, to jest to choroba. Straszna choroba niszcząca człowieka i wszystko wokół niego.

16

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

W kraju pijackim to i tak dobrze, że tylko tyle razy był nietrzeźwy. Nie masz się na razie o co martwić.

17

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

4 razy w ciągu 7 lat. Toż to przedstawiciel "najlepszych" 3% facetow. Pozostałe 97% ma słabszy wynik smile

18

Odp: Czy to już alkoholizm?

Mam jakieś deja vu czytając ten wątek. I też mam podejrzenie graniczące z pewnością, że to trollowy temat.


To powiedziawszy - raczej mało prawdopodobne, że facet ma jakikolwiek problem alkoholowy skoro był niby mocno pod wpływem, a jednak był w stanie jechać rowerem.

19

Odp: Czy to już alkoholizm?
paslawek napisał/a:

przypomnę ci sklerozo wyżyłaś się na Madoji ,to jeden z bardzo wielu przykładów
twojej"empatii",

Chodzi o mojego kota?
Dziękuję że pamiętasz tamten wątek, to wiele dla mnie znaczy. Na serio.

20

Odp: Czy to już alkoholizm?
madoja napisał/a:
paslawek napisał/a:

przypomnę ci sklerozo wyżyłaś się na Madoji ,to jeden z bardzo wielu przykładów
twojej"empatii",

Chodzi o mojego kota?
Dziękuję że pamiętasz tamten wątek, to wiele dla mnie znaczy. Na serio.

Tak to o tamten wątek chodziło .

21

Odp: Czy to już alkoholizm?

TTTtttTTT] 
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy.

.............................
Gdzie Ty znalazlaś takiego faceta, który siedzi pod pantoflem i tylko z Tobą w restauracji
może wypić piwo, lub kieliszek wina.
Alkohol jest dla ludzi i jeśli sobie z jakiejs okazji w towarzystwie wypije i wraca do domu
nie czyniąc nic złego, to dlaczego zaraz jest alkoholikiem, a być może trzeba go
już terapeutyzować bo 4 razy sobie bez Twojego nadzoru wypił.
Opanuj się kobieto i pójdź do przychodni uzależnień od alkolu i tak porozmawiaj na ten
temat.
Może Tobie jest potrzebna terapia, bo być może masz fobię na alkohol, bo  w domu
rodzinnym alkohol był nadużywany, albo masz inne przykre doświadczenia z tym
tematem zwązane.
Jeśli było jedynie to, co opisałaś, to z całą pewnością Twój mąż alkoholikiem nie jest,
a wiem, o czym piszę.

22

Odp: Czy to już alkoholizm?
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Heh, smutne, 7 lat razem, a Tobie myśli o zerwaniu.  Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować. I tak, Twój facet i Ty macie jego problem alkoholowy  i bez jego przyznania przed samym sobą, że ma ten problem, podjęciu decyzji o leczeniu i Twoim umiejętnym wspieraiu będzie pogłębiała się choroba. Miłość to nie  "pluszowy miś, ani kwiaty, ani też diabeł rogaty"...

23

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Heh, smutne, 7 lat razem, a Tobie myśli o zerwaniu.  Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować. I tak, Twój facet i Ty macie jego problem alkoholowy  i bez jego przyznania przed samym sobą, że ma ten problem, podjęciu decyzji o leczeniu i Twoim umiejętnym wspieraiu będzie pogłębiała się choroba. Miłość to nie  "pluszowy miś, ani kwiaty, ani też diabeł rogaty"...

Chcialbys leczyć 4 "upicia " na 7 lat?

24 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-07 23:38:45)

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:

Chcialbys leczyć 4 "upicia " na 7 lat?

Może to tylko semantyka, ale w ocenie Autorki to nawet nie były upicia - napisała, że cztery razy wrócił podpity.

Moją uwagę zwróciły jeszcze te słowa:

MaciejO0o napisał/a:

Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować.

Ja z kolei uważam, że miłość, zwłaszcza ta dojrzała, nigdy nie powinna polegać na tym, że się dla kogoś poświęcamy, a dokładnie tak rozumiem określenie "spalać się, by ratować".
Można, a nawet należy sobie wzajemnie pomagać, wspierać się, ale to nigdy nie powinno drugiej osoby ściągać w dół. Jeśli tak się dzieje, to takiej relacji na pewno nie można nazwać zdrową.

25

Odp: Czy to już alkoholizm?
Priscilla napisał/a:

Moją uwagę zwróciły jeszcze te słowa:

MaciejO0o napisał/a:

Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować.

Ja z kolei uważam, że miłość, zwłaszcza ta dojrzała, nigdy nie powinna polegać na tym, że się dla kogoś poświęcamy, a dokładnie tak rozumiem określenie "spalać się, by ratować".
Można, a nawet należy sobie wzajemnie pomagać, wspierać się, ale to nigdy nie powinno drugiej osoby ściągać w dół. Jeśli tak się dzieje, to takiej relacji na pewno nie można nazwać zdrową.

Też to zauważyłem. Podejście samobójcze. Do tanga trzeba dwoga inaczej to nie ma sensu. Napisałaś nie powinno sie drugiej osoby ściągać w dół . Prawda. Ale chyba jeszcze ważniejsze jest ze nie można pozwolić siebie ściągnąć w dół przez kogoś. A "spalić sie by ratowac"? Wzniosle i niedziałające. Chyba ze chodzi o wsparcie kogoś kto sie stara i tez bardzo chce - wtedy warto powalczyć

26

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:

Napisałaś nie powinno sie drugiej osoby ściągać w dół . Prawda. Ale chyba jeszcze ważniejsze jest ze nie można pozwolić siebie ściągnąć w dół przez kogoś. A "spalić sie by ratowac"? Wzniosle i niedziałające. Chyba ze chodzi o wsparcie kogoś kto sie stara i tez bardzo chce - wtedy warto powalczyć

Tak, dokładnie to miałam na myśli pisząc, że miłość nigdy nie powinna polegać na tym, że się dla kogoś poświęcamy. Jeśli pozwalamy komuś na to, by ściągał nas w dół, to wyraźnie tracimy instynkt samozachowawczy, bo przecież nigdy nie należy pozwalać na to, by jakakolwiek relacja nas krzywdziła.

I jak najbardziej zgadzam się z myślą, że jeśli ktoś sią stara i chce, ale samemu jest mu trudno uporać się z problemem, to ma to sens i warto. Jeśli jednak na takim głębokim poziomie tak naprawdę chce tylko jedna strona i nie jest to ta, która ma problem, to na dobrą sprawę należałoby ją z tym zostawić.
Na tym zresztą polega współuzależnienie, że zamiast zająć się sobą, to żyjemy życiem osoby chorej.

27

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
TTTtttTTT napisał/a:

Witam.
Nie wiem czy to już alkoholizm, czas na terapię, zerwanie?
Mój facet przez czas trwania naszego 7- letniego związku wrócił podpity  4 razy. Po ostatnim razie chciałam już zerwać, ale przekonał mnie. Prze 2 lata było ok, piwo czy kieliszek wina ze mną,  sporadycznie, tylko do jakiegoś obiadu w restauracji.  Jeśli częściej to piwo bezalkoholowe. Myślałam że się ogarnął. Do wczoraj.

Każdy jego wyskok alkoholowy  to było w czasie odreagowania na jakieś problemy. Teraz znowu mamy ciężką sytuację, ja się wczoraj podłamałam psychicznie. Tak to wygląda, jakby poszedł odreagować?
Wypił trochę wina w domu, a potem jeszcze 3 piwa, wrócił zawiany i jeszcze jechał na rowerze ;(

Ale jest mi bardzo przykro, wiedział jaki mam stosunek do tego, zawiódł mnie strasznie.

Co robić? Przesadzam? Wysłać go na terapię? Zerwać?

Będę wdzięczna za pomoc

Heh, smutne, 7 lat razem, a Tobie myśli o zerwaniu.  Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować. I tak, Twój facet i Ty macie jego problem alkoholowy  i bez jego przyznania przed samym sobą, że ma ten problem, podjęciu decyzji o leczeniu i Twoim umiejętnym wspieraiu będzie pogłębiała się choroba. Miłość to nie  "pluszowy miś, ani kwiaty, ani też diabeł rogaty"...

Chcialbys leczyć 4 "upicia " na 7 lat?

Człowiek który nie ma problemu z alkoholem, upije się może raz, góra dwa razy w życiu i stwierdzi, że nigdy więcej. Jeżeli dalej go ciągnie do upicia się z jakiegoś powodu i do tego pije regularnie alkohol w umiarkowanych ilościach, to uważam, że taki człowiek ma już problem alkoholowy. W sensie że u takiego człowieka alkohol jest już substancją, która działa jako sposób na  rozładowanie napięcia.

28

Odp: Czy to już alkoholizm?
Priscilla napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Chcialbys leczyć 4 "upicia " na 7 lat?

Może to tylko semantyka, ale w ocenie Autorki to nawet nie były upicia - napisała, że cztery razy wrócił podpity.

Moją uwagę zwróciły jeszcze te słowa:

MaciejO0o napisał/a:

Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować.

Ja z kolei uważam, że miłość, zwłaszcza ta dojrzała, nigdy nie powinna polegać na tym, że się dla kogoś poświęcamy, a dokładnie tak rozumiem określenie "spalać się, by ratować".
Można, a nawet należy sobie wzajemnie pomagać, wspierać się, ale to nigdy nie powinno drugiej osoby ściągać w dół. Jeśli tak się dzieje, to takiej relacji na pewno nie można nazwać zdrową.


Istotą miłości jest poświęcenie się. Jezus Chrystus pokazał jak miłować, a jest wzorem miłości, sam jest miłością.

29

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Priscilla napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Chcialbys leczyć 4 "upicia " na 7 lat?

Może to tylko semantyka, ale w ocenie Autorki to nawet nie były upicia - napisała, że cztery razy wrócił podpity.

Moją uwagę zwróciły jeszcze te słowa:

MaciejO0o napisał/a:

Dojrzały, poważny związek polega raczej na tym, że w razie problemów ukochana osoba spala się by ratować.

Ja z kolei uważam, że miłość, zwłaszcza ta dojrzała, nigdy nie powinna polegać na tym, że się dla kogoś poświęcamy, a dokładnie tak rozumiem określenie "spalać się, by ratować".
Można, a nawet należy sobie wzajemnie pomagać, wspierać się, ale to nigdy nie powinno drugiej osoby ściągać w dół. Jeśli tak się dzieje, to takiej relacji na pewno nie można nazwać zdrową.


Istotą miłości jest poświęcenie się. Jezus Chrystus pokazał jak miłować, a jest wzorem miłości, sam jest miłością.

Temat rzeka nie zamkniemy w 10 zdaniach. Oczywiscie był wzorem miłości ale nie spalał sie dla wszystkich tylko tych którzy potrafili za nim pojsc. Zgodnie z jego słowami wielu miało skończyć w piekle. Mówił o oddzieleniu plew od zboża. Do tanga trzeba dwojga

30

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:

Mówił o oddzieleniu plew od zboża.

Raczej plew od ziarna, bo plewa to też część zboża. smile

31

Odp: Czy to już alkoholizm?
Legat napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mówił o oddzieleniu plew od zboża.

Raczej plew od ziarna, bo plewa to też część zboża. smile

No tak:)

32

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Może to tylko semantyka, ale w ocenie Autorki to nawet nie były upicia - napisała, że cztery razy wrócił podpity.

Moją uwagę zwróciły jeszcze te słowa:
Ja z kolei uważam, że miłość, zwłaszcza ta dojrzała, nigdy nie powinna polegać na tym, że się dla kogoś poświęcamy, a dokładnie tak rozumiem określenie "spalać się, by ratować".
Można, a nawet należy sobie wzajemnie pomagać, wspierać się, ale to nigdy nie powinno drugiej osoby ściągać w dół. Jeśli tak się dzieje, to takiej relacji na pewno nie można nazwać zdrową.


Istotą miłości jest poświęcenie się. Jezus Chrystus pokazał jak miłować, a jest wzorem miłości, sam jest miłością.

Temat rzeka nie zamkniemy w 10 zdaniach. Oczywiscie był wzorem miłości ale nie spalał sie dla wszystkich tylko tych którzy potrafili za nim pojsc. Zgodnie z jego słowami wielu miało skończyć w piekle. Mówił o oddzieleniu plew od zboża. Do tanga trzeba dwojga

Był, jest i będzie wzorem miłości. 

Za całe stworzenie oddał (dobrowolnie) życie na krzyżu. A to czy ktoś przyjmuje Jego miłość czy nie, to już każdego z osobna decyzja wynikająca z wolnej woli.

33 Ostatnio edytowany przez MaciejO0o.. (2025-07-08 16:34:21)

Odp: Czy to już alkoholizm?

.

34

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Istotą miłości jest poświęcenie się. Jezus Chrystus pokazał jak miłować, a jest wzorem miłości, sam jest miłością.

Temat rzeka nie zamkniemy w 10 zdaniach. Oczywiscie był wzorem miłości ale nie spalał sie dla wszystkich tylko tych którzy potrafili za nim pojsc. Zgodnie z jego słowami wielu miało skończyć w piekle. Mówił o oddzieleniu plew od zboża. Do tanga trzeba dwojga

Był, jest i będzie wzorem miłości. 

Za całe stworzenie oddał (dobrowolnie) życie na krzyżu. A to czy ktoś przyjmuje Jego miłość czy nie, to już każdego z osobna decyzja wynikająca z wolnej woli.


Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

35 Ostatnio edytowany przez paslawek (2025-07-08 18:05:35)

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Temat rzeka nie zamkniemy w 10 zdaniach. Oczywiscie był wzorem miłości ale nie spalał sie dla wszystkich tylko tych którzy potrafili za nim pojsc. Zgodnie z jego słowami wielu miało skończyć w piekle. Mówił o oddzieleniu plew od zboża. Do tanga trzeba dwojga

Był, jest i będzie wzorem miłości. 

Za całe stworzenie oddał (dobrowolnie) życie na krzyżu. A to czy ktoś przyjmuje Jego miłość czy nie, to już każdego z osobna decyzja wynikająca z wolnej woli.


Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Tak nadstawiać drugi policzek nawet .
Idealny partner partnerka to taka co pije, ćpa ,puszcza się na prawo i lewo, zdradza, kłamie , bije  , kradnie, roznosi syfa
ileż to poświeceń do ogarnięcia  niebo gwarantowane

36

Odp: Czy to już alkoholizm?
paslawek napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Tak nadstawiać drugi policzek nawet .
Idealny partner partnerka to taka co pije, ćpa ,puszcza się na prawo i lewo, zdradza, kłamie , bije  , kradnie, roznosi syfa
ileż to poświeceń do ogarnięcia  niebo gwarantowane

Taaa... A jeszcze jak się przysięgało, to już nie wolno choćby pomyśleć, że można samego siebie próbować chronić roll

MaciejO0o napisał/a:

Istotą miłości jest poświęcenie się. Jezus Chrystus pokazał jak miłować, a jest wzorem miłości, sam jest miłością.

Rzecz w tym, że to NIE jest zdrowa miłość, a chorej, destrukcyjnej nie należy w ten sposob nazywać.
 
Zresztą nawet dwa przykazania miłości o tym mówią, że bliźniego mamy kochać jak siebie samego (nie bardziej niż siebie), zaś pozwalając drugiemu ściągać się na dno nie ma mowy o szacunku i miłości do własnej osoby. 
Warto przy tym dodać, że jak ktoś jest słaby, bo życie z toksykiem takim go uczyniło, to drugiemu też nie pomoże.

Równocześnie nikt Ci nie broni iść taką drogą, ale wbijanie kogoś w poczucie winy, bo w imię dziwnie pojętej miłości nie pozwala się zniszczyć, samo w sobie wydaje się być co najmniej szkodliwe.

37

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Temat rzeka nie zamkniemy w 10 zdaniach. Oczywiscie był wzorem miłości ale nie spalał sie dla wszystkich tylko tych którzy potrafili za nim pojsc. Zgodnie z jego słowami wielu miało skończyć w piekle. Mówił o oddzieleniu plew od zboża. Do tanga trzeba dwojga

Był, jest i będzie wzorem miłości. 

Za całe stworzenie oddał (dobrowolnie) życie na krzyżu. A to czy ktoś przyjmuje Jego miłość czy nie, to już każdego z osobna decyzja wynikająca z wolnej woli.


Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).

38

Odp: Czy to już alkoholizm?
Priscilla napisał/a:
paslawek napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Tak nadstawiać drugi policzek nawet .
Idealny partner partnerka to taka co pije, ćpa ,puszcza się na prawo i lewo, zdradza, kłamie , bije  , kradnie, roznosi syfa
ileż to poświeceń do ogarnięcia  niebo gwarantowane

Taaa... A jeszcze jak się przysięgało, to już nie wolno choćby pomyśleć, że można samego siebie próbować chronić roll

MaciejO0o napisał/a:

Istotą miłości jest poświęcenie się. Jezus Chrystus pokazał jak miłować, a jest wzorem miłości, sam jest miłością.

Rzecz w tym, że to NIE jest zdrowa miłość, a chorej, destrukcyjnej nie należy w ten sposob nazywać.
 
Zresztą nawet dwa przykazania miłości o tym mówią, że bliźniego mamy kochać jak siebie samego (nie bardziej niż siebie), zaś pozwalając drugiemu ściągać się na dno nie ma mowy o szacunku i miłości do własnej osoby. 
Warto przy tym dodać, że jak ktoś jest słaby, bo życie z toksykiem takim go uczyniło, to drugiemu też nie pomoże.

Równocześnie nikt Ci nie broni iść taką drogą, ale wbijanie kogoś w poczucie winy, bo w imię dziwnie pojętej miłości nie pozwala się zniszczyć, samo w sobie wydaje się być co najmniej szkodliwe.

Nic z tych rzeczy, które piszesz (o jakimś ściąganiu na dno drugiej osoby, o braku szacunku, o wbijaniu w poczucie winy itd itp) nie wynikają z tego co napisałem. Nadinterpretujesz.

Swoją drogą w Piśmie Świętym jest też napisane: że nikt nie ma większej miłosci niż, gdy oddaje swoje życie za przyjaciół swoich.

39

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Był, jest i będzie wzorem miłości. 

Za całe stworzenie oddał (dobrowolnie) życie na krzyżu. A to czy ktoś przyjmuje Jego miłość czy nie, to już każdego z osobna decyzja wynikająca z wolnej woli.


Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).

A po co tak trwać? Dla zasady? Realnie nie ma to znaczenia. Może fajne życie sobie ułożysz gdzieś indziej? Moze nawet dużo dobrego dla świata zrobisz? Wiecej niż utulajac sie w smutku w samotności (obupolnej).

Zresztą w takich przypadkach nawet KK moze uznac nieważność małżeństwa. Nie znam sie na przepisach ale ktoś stwierdził ze Bóg moze uznać ten zwiazek za błąd i nieistniejacy twor

40 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-08 22:56:29)

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:

Swoją drogą w Piśmie Świętym jest też napisane: że nikt nie ma większej miłosci niż, gdy oddaje swoje życie za przyjaciół swoich.

Piękna sprawa. Wielki szacunek dla tych którzy tak robią. Ba wiele osób oddało życie nawet nie za swoich przyjaciół a za obcych ludzi, np. w czasie IiWŚ.

Ale związkowi czasem należy pozwolić sie rozsypać dla dobra obu stron. Tak uwazam. Dla mnie to inna kategoria. Tu po prostu czasem traca wszyscy. Nie ma nikogo kto korzysta. A jak traci nawet jedna to tez lepiej niech nie traci

41 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-08 23:48:01)

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:

Nic z tych rzeczy, które piszesz (o jakimś ściąganiu na dno drugiej osoby, o braku szacunku, o wbijaniu w poczucie winy itd itp) nie wynikają z tego co napisałem. Nadinterpretujesz.

Nie nadinterpretuję, bo tu jedno z drugiego wynika, a dokładniej ściśle łączy się z tym, o czym była mowa.

42

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Był, jest i będzie wzorem miłości. 

Za całe stworzenie oddał (dobrowolnie) życie na krzyżu. A to czy ktoś przyjmuje Jego miłość czy nie, to już każdego z osobna decyzja wynikająca z wolnej woli.


Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).


Wydaje mi się, że zacierasz różnicę między związkiem małżeńskim cywilnym a małżeństwem sakramentalnym w rozumieniu nauczania katolickiego. Małżeństwo cywilne to umowa między dwojgiem dorosłych ludzi i jeśli jedna ze stron uparcie zasad umowy nie przestrzega to należy ją rozwiązać. Dla dobra drugiej strony, czasem dla dobra obu stron.
O ile sensowność tego trwania ma jakiś sens dla osób wierzących wyznania katolickiego, o tyle dla całej reszty?
Dla katolików zaś o ile wiem przy związku przemocowym zalecana jest separacja i sprawdzenie ważności sakramentu.

43

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:

4 razy w ciągu 7 lat. Toż to przedstawiciel "najlepszych" 3% facetow. Pozostałe 97% ma słabszy wynik smile

I to jest optymistyczne podejscie! big_smile

44

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).

A po co tak trwać? Dla zasady? Realnie nie ma to znaczenia. Może fajne życie sobie ułożysz gdzieś indziej? Moze nawet dużo dobrego dla świata zrobisz? Wiecej niż utulajac sie w smutku w samotności (obupolnej).

Zresztą w takich przypadkach nawet KK moze uznac nieważność małżeństwa. Nie znam sie na przepisach ale ktoś stwierdził ze Bóg moze uznać ten zwiazek za błąd i nieistniejacy twor

Przecież przed zawarciem związku małżeńskiego przysięga się następująco: "Ja, (imię), biorę Ciebie (imię) za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci."
Dodatkowo, przed złożeniem przysięgi, kapłan zadaje pytania dotyczące dobrowolności zawarcia małżeństwa, wierności i otwartości na potomstwo. Po złożeniu przysięgi, kapłan ogłasza, że "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" i błogosławi małżeństwo. Obrączki, nakładane na palce nowożeńców, są widocznym znakiem zawartego sakramentu i zobowiązań wynikających z małżeństwa. "
A to że jedna ze stron nie wywiązuje się z  przysięgi, nie oznacza że druga jest zwolniona i że przysięga przestała obowiązywać.
Przysięga się w imię Boga,  z miłości, w rozumieniu  kotekstu życia tu na ziemi (czyli kentekstu życia wiecznego), więc jeżeli łamie się przysięgę, to co może lepszego z tego wyniknąć? I jak to nie ma realnie znaczenia takie trwanie choćby w separacji? Przecież realnie ma jak najbardziej znaczenie, bo wypełnia się co  zadeklarowało (a to jest fajne). To jest w porządku miłości przecież.
Kościół nie ma prawa ustalać ot tak nieważności małżeństwa. Nieważność jest stwierdzona wtedy, gdy para np. przysięgała pod przymusem, albo gdy nierozumieli co sobie przysięgają (byli niedojrzali), albo gdy jedna osoba oszukała drugą w tym co pozwala uznać małżeństwo za możliwe do zawarcia itd.

45

Odp: Czy to już alkoholizm?
Priscilla napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Nic z tych rzeczy, które piszesz (o jakimś ściąganiu na dno drugiej osoby, o braku szacunku, o wbijaniu w poczucie winy itd itp) nie wynikają z tego co napisałem. Nadinterpretujesz.

Nie nadinterpretuję, bo tu jedno z drugiego wynika, a dokładniej ściśle łączy się z tym, o czym była mowa.

Czy możesz konkretnie  napisać co jedno z drugiego wynika/ łączy się ściśle? Przykład jakiś?  Bo  nie widzę związku.

46

Odp: Czy to już alkoholizm?
Muqin napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mi się od razu ciężkie skrajności włączają.  A jak druga strona zdradza albo związek jest przemocowy to też spalać się i trwać?

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).


Wydaje mi się, że zacierasz różnicę między związkiem małżeńskim cywilnym a małżeństwem sakramentalnym w rozumieniu nauczania katolickiego. Małżeństwo cywilne to umowa między dwojgiem dorosłych ludzi i jeśli jedna ze stron uparcie zasad umowy nie przestrzega to należy ją rozwiązać. Dla dobra drugiej strony, czasem dla dobra obu stron.
O ile sensowność tego trwania ma jakiś sens dla osób wierzących wyznania katolickiego, o tyle dla całej reszty?
Dla katolików zaś o ile wiem przy związku przemocowym zalecana jest separacja i sprawdzenie ważności sakramentu.

Sakrament małżeństwa jest związkiem z miłości do Boga i człowieka, i jeżeli życie z miłości do Boga i bliźniego jest istotne, to trwanie w separacji jest sensowne dla całej reszty, bo mimo tragedii, miłość rodzi miłość. 
A małżeństwo cywilne co najwyżej może być oparte na miłości tylko do człowieka, więc nawet jeśli ze względu na miłość, to wybrakowaną bardzo.

47 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-07-09 12:52:57)

Odp: Czy to już alkoholizm?

A Maciej jak zwykle teoria, teoria, teoria… Która w każdej sferze życia często się nie sprawdza.
Przysięgi swoją drogą, życie swoją…

48

Odp: Czy to już alkoholizm?

Teoria całkiem konkretna, nauczanie katolickie. Jedni zostają przy teorii uznając, ze problem w wykonaniu czyli ludzkiej niedoskonałości, inni zaś szukają innej teorii, chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm, a i niechrześcijańskie teorie istnieją.



MaciejO0o.. napisał/a:

A małżeństwo cywilne co najwyżej może być oparte na miłości tylko do człowieka, więc nawet jeśli ze względu na miłość, to wybrakowaną bardzo.

Pozostając przy nauczaniu katolickim tu akurat nie masz racji. Teologicznie nie masz.

49

Odp: Czy to już alkoholizm?
Muqin napisał/a:


MaciejO0o.. napisał/a:

A małżeństwo cywilne co najwyżej może być oparte na miłości tylko do człowieka, więc nawet jeśli ze względu na miłość, to wybrakowaną bardzo.

Pozostając przy nauczaniu katolickim tu akurat nie masz racji. Teologicznie nie masz.

Nie mam racji, bo?

50

Odp: Czy to już alkoholizm?

Bo szafarzami sakramentu małżeństwa są małżonkowie.

51 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-09 16:28:49)

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).

A po co tak trwać? Dla zasady? Realnie nie ma to znaczenia. Może fajne życie sobie ułożysz gdzieś indziej? Moze nawet dużo dobrego dla świata zrobisz? Wiecej niż utulajac sie w smutku w samotności (obupolnej).

Zresztą w takich przypadkach nawet KK moze uznac nieważność małżeństwa. Nie znam sie na przepisach ale ktoś stwierdził ze Bóg moze uznać ten zwiazek za błąd i nieistniejacy twor

Przecież przed zawarciem związku małżeńskiego przysięga się następująco: "Ja, (imię), biorę Ciebie (imię) za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci."
Dodatkowo, przed złożeniem przysięgi, kapłan zadaje pytania dotyczące dobrowolności zawarcia małżeństwa, wierności i otwartości na potomstwo. Po złożeniu przysięgi, kapłan ogłasza, że "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" i błogosławi małżeństwo. Obrączki, nakładane na palce nowożeńców, są widocznym znakiem zawartego sakramentu i zobowiązań wynikających z małżeństwa. "
A to że jedna ze stron nie wywiązuje się z  przysięgi, nie oznacza że druga jest zwolniona i że przysięga przestała obowiązywać.
Przysięga się w imię Boga,  z miłości, w rozumieniu  kotekstu życia tu na ziemi (czyli kentekstu życia wiecznego), więc jeżeli łamie się przysięgę, to co może lepszego z tego wyniknąć? I jak to nie ma realnie znaczenia takie trwanie choćby w separacji? Przecież realnie ma jak najbardziej znaczenie, bo wypełnia się co  zadeklarowało (a to jest fajne). To jest w porządku miłości przecież.
Kościół nie ma prawa ustalać ot tak nieważności małżeństwa. Nieważność jest stwierdzona wtedy, gdy para np. przysięgała pod przymusem, albo gdy nierozumieli co sobie przysięgają (byli niedojrzali), albo gdy jedna osoba oszukała drugą w tym co pozwala uznać małżeństwo za możliwe do zawarcia itd.

No tak. A jak ślubu nie dotrzymam to co sie stanie?  Ślubuję sie tez miłość wierność i uczciwość małżeńska. Jak ktos zdradza to nie wierność, jak facet pierze babke to nie miłość. I co wtedy?

Ale rozumiem o co Ci chodzi. To tak jakbyś poszedl do sklepu kupić chleb. Sprzedawca bierze 6 zł i nie daje Ci chleba. Mówi "następny prosze". A Ty odchodzisz z radością ze dotrzymujesz swojej części umowy i ze nie oszukałeś.bez chleba i bez 6 zl.

52

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:

No tak. A jak ślubu nie dotrzymam to co sie stanie?  Ślubuję sie tez miłość wierność i uczciwość małżeńska. Jak ktos zdradza to nie wierność, jak facet pierze babke to nie miłość. I co wtedy?

Separacja i życie w celibacie do śmierci.

53

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:

Czy możesz konkretnie  napisać co jedno z drugiego wynika/ łączy się ściśle? Przykład jakiś?  Bo  nie widzę związku.

Przecież to zostało wszystko napisane, wystarczy uważnie przeczytać - moje posty i posty innych osób.

Jeśli człowiek w imię miłości poświęca się dla drugiej osoby, która jest uzależniona i w ten sposób siłą rzeczy niszczy życie obojga, w tym niszczy relację, która razem stworzyli, to to drugie, nieuzależnione, jest przez narkomana/alkoholika/hazardzistę/seksoholika (wpisz dowolne) ściągane na dno. Współuzależnienie, brak poczucia bezpieczeństwa, permanentny stres, stale obecne w relacji napięcie, ogrom trudnych emocji, z których po czasie wynikają choroby somatyczne - to jest efekt życia z taką osobą. Nie wiem jak to inaczej nazwać, jeśli nie ciągnącą w dół toksyczną, chorą relacją?
I bez względu na to, jak wzniosłą teorię sobie do tego dorobimy, to nie mieści się to w pojęciu "dobry związek", a przy tym jest zwyczajnie krzywdzące.   

Generalnie sporo jest w swojej wypowiedzi (zacytuję dla pewności) niezrozumienia tego, co zostało wcześniej powiedziane:

Nic z tych rzeczy, które piszesz (o jakimś ściąganiu na dno drugiej osoby, o braku szacunku, o wbijaniu w poczucie winy itd itp) nie wynikają z tego co napisałem. Nadinterpretujesz.

Oczywiście, że wynikają.
Brak szacunku, bo przecież nie ma o nim mowy, jeśli partner nie dba o dobrostan i emocje drugiej osoby, nie liczy się z jej uczuciami, nie troszczy o poczucie stabilności i bezpieczeństwa.

Idąc dalej - jeżeli głosisz teorię, że w imię miłości należy się spalać, bo na tym to wszystko polega, to przecież nigdy nie wiesz na kogo trafisz i czy nie zacznie się zastanawiać, że dbając o swoje własne zdrowie emocjonalne nie zachowuje się egoistycznie, łamiąc przy tym narzucane z zewnątrz zasady. To jest właśnie wspomniane przeze mnie wbijanie w poczucie winy, nawet jeśli niekoniecznie dokonywane z premedytacją.

Uprzedzam, że na tym kończę wyjaśnienia, bo to jest proste, trzeba tylko chcieć do siebie dopuścić, że nie wszyscy mamy tak samo i o ile Ty skłonny jesteś się poświęcać, to się poświęcaj, ale nie oczekuj, że inni będą iść tą samą drogą, a do tego w gruncie rzeczy to zmierza.

54

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Muqin napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Rozumiem że chodzi o związek małżeński.
Oczywiście trwać, ale być może w separacji,  w przypadku, gdy partner zdradza i bije (dla dobra i siebie i partnera).


Wydaje mi się, że zacierasz różnicę między związkiem małżeńskim cywilnym a małżeństwem sakramentalnym w rozumieniu nauczania katolickiego. Małżeństwo cywilne to umowa między dwojgiem dorosłych ludzi i jeśli jedna ze stron uparcie zasad umowy nie przestrzega to należy ją rozwiązać. Dla dobra drugiej strony, czasem dla dobra obu stron.
O ile sensowność tego trwania ma jakiś sens dla osób wierzących wyznania katolickiego, o tyle dla całej reszty?
Dla katolików zaś o ile wiem przy związku przemocowym zalecana jest separacja i sprawdzenie ważności sakramentu.

Sakrament małżeństwa jest związkiem z miłości do Boga i człowieka, i jeżeli życie z miłości do Boga i bliźniego jest istotne, to trwanie w separacji jest sensowne dla całej reszty, bo mimo tragedii, miłość rodzi miłość. 
A małżeństwo cywilne co najwyżej może być oparte na miłości tylko do człowieka, więc nawet jeśli ze względu na miłość, to wybrakowaną bardzo.

Czyli od alkoholika po ślubie świeckim można odejść a po koscielnym nie.

55

Odp: Czy to już alkoholizm?
Muqin napisał/a:

Bo szafarzami sakramentu małżeństwa są małżonkowie.

A Kościół świadkiem.
Tylko co to ma do tego co napisłem o miłości( że w małżeństwie Kościelnym jest miłość do Boga i człowieka, a w małżeństwie cywilnym tylko do człowieka co najwyżej)?
Wiadomo, że z punktu osoby wierzącej ślub cywilny nie ma jakiejś większej wartości.

56

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A po co tak trwać? Dla zasady? Realnie nie ma to znaczenia. Może fajne życie sobie ułożysz gdzieś indziej? Moze nawet dużo dobrego dla świata zrobisz? Wiecej niż utulajac sie w smutku w samotności (obupolnej).

Zresztą w takich przypadkach nawet KK moze uznac nieważność małżeństwa. Nie znam sie na przepisach ale ktoś stwierdził ze Bóg moze uznać ten zwiazek za błąd i nieistniejacy twor

Przecież przed zawarciem związku małżeńskiego przysięga się następująco: "Ja, (imię), biorę Ciebie (imię) za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci."
Dodatkowo, przed złożeniem przysięgi, kapłan zadaje pytania dotyczące dobrowolności zawarcia małżeństwa, wierności i otwartości na potomstwo. Po złożeniu przysięgi, kapłan ogłasza, że "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" i błogosławi małżeństwo. Obrączki, nakładane na palce nowożeńców, są widocznym znakiem zawartego sakramentu i zobowiązań wynikających z małżeństwa. "
A to że jedna ze stron nie wywiązuje się z  przysięgi, nie oznacza że druga jest zwolniona i że przysięga przestała obowiązywać.
Przysięga się w imię Boga,  z miłości, w rozumieniu  kotekstu życia tu na ziemi (czyli kentekstu życia wiecznego), więc jeżeli łamie się przysięgę, to co może lepszego z tego wyniknąć? I jak to nie ma realnie znaczenia takie trwanie choćby w separacji? Przecież realnie ma jak najbardziej znaczenie, bo wypełnia się co  zadeklarowało (a to jest fajne). To jest w porządku miłości przecież.
Kościół nie ma prawa ustalać ot tak nieważności małżeństwa. Nieważność jest stwierdzona wtedy, gdy para np. przysięgała pod przymusem, albo gdy nierozumieli co sobie przysięgają (byli niedojrzali), albo gdy jedna osoba oszukała drugą w tym co pozwala uznać małżeństwo za możliwe do zawarcia itd.

No tak. A jak ślubu nie dotrzymam to co sie stanie?  Ślubuję sie tez miłość wierność i uczciwość małżeńska. Jak ktos zdradza to nie wierność, jak facet pierze babke to nie miłość. I co wtedy?

Ale rozumiem o co Ci chodzi. To tak jakbyś poszedl do sklepu kupić chleb. Sprzedawca bierze 6 zł i nie daje Ci chleba. Mówi "następny prosze". A Ty odchodzisz z radością ze dotrzymujesz swojej części umowy i ze nie oszukałeś.bez chleba i bez 6 zl.

Jeżeli świadomie i dobrowolnie nie dotrzymasz, to grzeszysz ciężko, oddziela Cię to od Łaski Bożej i uważam że jesteś wtedy jeszcze bardziej podatny na działanie diabła. Poza tym możesz gorszyć otoczenie, Twoje słowo przestaje być poważnie traktowane, możesz przyczyniać się do upadku małżonki. Dzieci też mogą cierpieć itd.

Co wtedy, gdy ktoś nie dotrzymał przysięgi? Wtedy współmałżonek  powienien ratować. np. poprzez separację jeżeli np. kobieta bije męża. Albo pomagać w leczeniu współmałżonki, gdy popadła np. w narkotyki. Dalej kochać, ale być może twadą miłością?

Analogia z chlebem, uważam że nietrafiona, bo dzięki Sakramentowi Małżeństwa kobieta i mężczyzna stają się jednym ciałem (na dobre i złe, aż do śmierci), w miłości nie ma transakcji jak w przypadku kupna chleba.

57

Odp: Czy to już alkoholizm?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:

No tak. A jak ślubu nie dotrzymam to co sie stanie?  Ślubuję sie tez miłość wierność i uczciwość małżeńska. Jak ktos zdradza to nie wierność, jak facet pierze babke to nie miłość. I co wtedy?

Separacja i życie w celibacie do śmierci.

Tak być może. Dojrzały do małżeństwa powienien być na to gotowy. Małżeństwo nie jest dla dzieci, które nie potrafią panować nad swoim popędem płciowym.

58

Odp: Czy to już alkoholizm?
Priscilla napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Czy możesz konkretnie  napisać co jedno z drugiego wynika/ łączy się ściśle? Przykład jakiś?  Bo  nie widzę związku.

Przecież to zostało wszystko napisane, wystarczy uważnie przeczytać - moje posty i posty innych osób.

Jeśli człowiek w imię miłości poświęca się dla drugiej osoby, która jest uzależniona i w ten sposób siłą rzeczy niszczy życie obojga, w tym niszczy relację, która razem stworzyli, to to drugie, nieuzależnione, jest przez narkomana/alkoholika/hazardzistę/seksoholika (wpisz dowolne) ściągane na dno. Współuzależnienie, brak poczucia bezpieczeństwa, permanentny stres, stale obecne w relacji napięcie, ogrom trudnych emocji, z których po czasie wynikają choroby somatyczne - to jest efekt życia z taką osobą. Nie wiem jak to inaczej nazwać, jeśli nie ciągnącą w dół toksyczną, chorą relacją?
I bez względu na to, jak wzniosłą teorię sobie do tego dorobimy, to nie mieści się to w pojęciu "dobry związek", a przy tym jest zwyczajnie krzywdzące.   

Generalnie sporo jest w swojej wypowiedzi (zacytuję dla pewności) niezrozumienia tego, co zostało wcześniej powiedziane:

Nic z tych rzeczy, które piszesz (o jakimś ściąganiu na dno drugiej osoby, o braku szacunku, o wbijaniu w poczucie winy itd itp) nie wynikają z tego co napisałem. Nadinterpretujesz.

Oczywiście, że wynikają.
Brak szacunku, bo przecież nie ma o nim mowy, jeśli partner nie dba o dobrostan i emocje drugiej osoby, nie liczy się z jej uczuciami, nie troszczy o poczucie stabilności i bezpieczeństwa.

Idąc dalej - jeżeli głosisz teorię, że w imię miłości należy się spalać, bo na tym to wszystko polega, to przecież nigdy nie wiesz na kogo trafisz i czy nie zacznie się zastanawiać, że dbając o swoje własne zdrowie emocjonalne nie zachowuje się egoistycznie, łamiąc przy tym narzucane z zewnątrz zasady. To jest właśnie wspomniane przeze mnie wbijanie w poczucie winy, nawet jeśli niekoniecznie dokonywane z premedytacją.

Uprzedzam, że na tym kończę wyjaśnienia, bo to jest proste, trzeba tylko chcieć do siebie dopuścić, że nie wszyscy mamy tak samo i o ile Ty skłonny jesteś się poświęcać, to się poświęcaj, ale nie oczekuj, że inni będą iść tą samą drogą, a do tego w gruncie rzeczy to zmierza.

To inaczej rozumiemy poświęcenie. Bo ja rozumiem tak, że jeżeli małżonka popadłaby w uzależnienie np. alkoholowe, to z mojej strony powinna być  całkowita rezygnacja z alkoholu (m.in. żeby nie powodować niepotrzebnego napięcia u małżonki). Jeżeli małżonka biłaby mnie, znęcała się psychicznie, to wtedy dla mojego i jej dobra, musiałbym ograniczyć z nią kontakt poprzez zamieszkanie gdzie indziej i na tyle na ile byłbym w stanie postarać się zrozumieć jej problem dlaczego mnie bije i znęca się psychicznie i spróbować z nią ogarnąć to. Długo możnaby patologiczne sytauacje analizować. Ale o to mi chodzi w spalaniu się.

Mnie nie chodzi w spalaniu się na rzecz drugiego o wspólne samobójstwo.

W tym spalaniu o którym piszę chodzi o to by było w kontkście zbawienia.

Bo można też powiedzieć bujaj się, skupić się tylko na sobie i np. pójść w tango.


Napisałaś że nie każdy ma zdolności do poświęcenia, czyli co, nie każdy jest zdolny kochać? Bo czy jest możliwa miłość bez poświęcenia? Nie każdy może jest zdolny w równym stopniu poświęcać się, ale do samego poświecenia uważam, że każdy jest zdolny, bo i każdy człowiek też jest zdolny do kochania.

59 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-07-09 20:58:36)

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
Muqin napisał/a:

Bo szafarzami sakramentu małżeństwa są małżonkowie.

A Kościół świadkiem.
Tylko co to ma do tego co napisłem o miłości( że w małżeństwie Kościelnym jest miłość do Boga i człowieka, a w małżeństwie cywilnym tylko do człowieka co najwyżej)?
Wiadomo, że z punktu osoby wierzącej ślub cywilny nie ma jakiejś większej wartości.

A to z tego, że to małżonkowie sobie udzielają sakramentu. Kościół jak napisałeś jest świadkiem. Świadek zaś nie jest niezbędny, by sakrament został udzielony w sposób ważny z punktu widzenia teologii.
Małżeństwo cywilne i tylko cywilne nie wyklucza udzielenia sobie przez małżonków ważnego sakramentu małżeństwa. W określonych warunkach jest on tak samo ważny w oczach Boga jak ten udzielony ze świadkiem w osobie kapłana. Tu rzecz jest w wierze małżonków i ich stosownej dyspozycji.
W analogii do sakramentu chrztu. Noworodek w zagrożeniu życia zostaje ochrzczony "z wody" i bez świadków, przez położną - ateistkę. Od tego momentu ten noworodek staje się członkiem wspólnoty Kościoła. Bo szafarzem sakramentu chrztu może być każdy z zachowaniem czystości intencji.

Z tego co piszesz to by wynikało całkiem wprost, że wszystkie małżeństwa bez katolickiego sakramentu są z automatu "bez Boga" i ułomne.
Patrząc na "owoce" czyli obserwację życia niejedno małżeństwo cywilne zdaje się żyć bliżej Boga niż te sakramentalne.

60

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:

No tak. A jak ślubu nie dotrzymam to co sie stanie?  Ślubuję sie tez miłość wierność i uczciwość małżeńska. Jak ktos zdradza to nie wierność, jak facet pierze babke to nie miłość. I co wtedy?

Separacja i życie w celibacie do śmierci.

Tak być może. Dojrzały do małżeństwa powienien być na to gotowy. Małżeństwo nie jest dla dzieci, które nie potrafią panować nad swoim popędem płciowym.

Z tym, że związek nie polega tylko na popędzie płciowym i nie tylko dlatego się ludzie ze soba wiążą.

61

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:

Bo można też powiedzieć bujaj się, skupić się tylko na sobie i np. pójść w tango.

Można tez powiedziec nie mam już siły nadstawiać drugiego policzka. Następnego ciosu nie zniosę. I nie odejsc  w tango (wartosciujac rezygnacje i odejscie jako pojscie w tango - babki ze zwiazkow przemocowych nie uciekaja zeby sie pobzykac z nowym). Może nawet do samotności. Ludzie mogą nie miec siły. Każdego da sie złamać (moze poza Jezusem).

Nie mam odwagi oceniać takich ludzi. Za cienki jestem i za mało przeżyłem żebym sie wymadrzal

62

Odp: Czy to już alkoholizm?

A życie w wymuszonym celibacie za bardzo zdrowe nie jest, a już na pewno nie dla osób, które powołania do zakonu nie mają. Wymuszony celibat kapłanów katolickich i jego skutki - temat - rzeka.

63 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-09 21:16:16)

Odp: Czy to już alkoholizm?

Ale muszę przyznać Maciek ze masz zdolność do rozkręcenia rozmowy smile

Przypominasz mi mojego chyba najlepszego przyjaciela. On tez mocno wierzacy, codziennie na mszy itd. Gadamy sobie tak jak z Toba od lat. Tylko więcej śmiechu w tym jest bo on polewa z mojego światopoglądu a ja z jego. Ale to ten sam klimat. Nigdy razem nie imprezowaliśmy ale jako jeden z nielicznych wie co sie u mnie naprawdę dzieje. Od lat. Ja u niego tez (a niewielu wie). Szczerze jest jak z nikim innym.

A jak są wybory w Polsce to mamy turbo w komunikacji smile.. i
No i generalnie chyba w niczym sie nie zgadzamy

64 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-07-09 21:26:29)

Odp: Czy to już alkoholizm?
Bert44 napisał/a:

Ale muszę przyznać Maciek ze masz zdolność do rozkręcenia rozmowy smile

Przypominasz mi mojego chyba najlepszego przyjaciela. On tez mocno wierzacy, codziennie na mszy itd. Gadamy sobie tak jak z Toba od lat. Tylko więcej śmiechu w tym jest bo on polewa z mojego światopoglądu a ja z jego. Ale to ten sam klimat. Nigdy razem nie imprezowaliśmy ale jako jeden z nielicznych wie co sie u mnie naprawdę dzieje. Od lat. Ja u niego tez (a niewielu wie). Szczerze jest jak z nikim innym.

A jak są wybory w Polsce to mamy turbo w komunikacji smile.. i
No i generalnie chyba w niczym sie nie zgadzamy

Maciej na Forum to już jest znany ze swojego „betonu” nie od dzisiaj. Dawno go nie było, widać zatęsknił… wink

65 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-09 23:32:24)

Odp: Czy to już alkoholizm?
MaciejO0o.. napisał/a:

To inaczej rozumiemy poświęcenie. Bo ja rozumiem tak, że jeżeli małżonka popadłaby w uzależnienie np. alkoholowe, to z mojej strony powinna być  całkowita rezygnacja z alkoholu (m.in. żeby nie powodować niepotrzebnego napięcia u małżonki). Jeżeli małżonka biłaby mnie, znęcała się psychicznie, to wtedy dla mojego i jej dobra, musiałbym ograniczyć z nią kontakt poprzez zamieszkanie gdzie indziej i na tyle na ile byłbym w stanie postarać się zrozumieć jej problem dlaczego mnie bije i znęca się psychicznie i spróbować z nią ogarnąć to. Długo możnaby patologiczne sytauacje analizować. Ale o to mi chodzi w spalaniu się.

Mnie nie chodzi w spalaniu się na rzecz drugiego o wspólne samobójstwo.

MaciejO0o napisał/a:

Napisałaś że nie każdy ma zdolności do poświęcenia, czyli co, nie każdy jest zdolny kochać? Bo czy jest możliwa miłość bez poświęcenia? Nie każdy może jest zdolny w równym stopniu poświęcać się, ale do samego poświecenia uważam, że każdy jest zdolny, bo i każdy człowiek też jest zdolny do kochania.

W moim odczuciu poświęcanie się to akt rezygnacji z własnych potrzeb, pragnień lub celów na rzecz dobra innych osób, w kontekście tej dyskusji na rzecz partnera. Może mieć ono różne oblicza – od zdrowego altruizmu po autodestrukcyjne schematy zachowań. 

W relacjach partnerskich (jak również rodzinnych, przyjacielskich) poświęcenie jak najbardziej bywa przejawem miłości, troski i zaangażowania, ale (!) zdrowe relacje to takie, które nie naruszają naszych granic osobistych, a wszystko co robimy dla drugiej osoby czynione jest z naszej własnej woli, nigdy w efekcie narzucania nam jakiejś roli. Nadmierne poświęcenie bardzo szybko może prowadzić do wypalenia emocjonalnego, zależności emocjonalnej lub zaniku poczucia tożsamości. To już jest taki zakres, kiedy człowiek więcej traci niż zyskuje, co znaczy, że taka relacja na pewno mu nie służy.

MaciejO0o napisał/a:

W tym spalaniu o którym piszę chodzi o to by było w kontkście zbawienia.

Ja z kolei wypowiadam się z pozycji osoby, która patrzy na to, co jest tu i teraz i w jaki sposób układamy sobie własne życie. Bo empatia, wspieranie, troska - są wspaniałe, ale dopóki nie są naruszane nasze granice, nasz komfort i poczucie bezpieczeństwa, czyli to wszystko, o czym pisałam już poprzednio.

Posty [ 65 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy to już alkoholizm?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024