A tym bardziej malzenstwa.
Przede wszystkim mniej wkurzania sie denerwowania stresowania martwienia i dostawania szalu gdy facet wyprowadzi z rownowagi swoim glupim zachowaniem lub mowieniem bzdur
Zero uzerania sie z tesciowymi sobie mysle ile ja mam w zyciu szczescia ze mnie tesciowa w zyciu ominela i np nie musze sie meczyc z nia pod jednym dachem tak jak tysiace kobiet na swiecie
Zero sprzatania cudzego syfu uslugiwania facetowi "bo on chodzi do pracy" gotowania obiadow jakie on lubi prania jego gaci prasowanie itp
Koniec stresu przed wpadka plus nie musze truc sie antykoncepcje ani martwic o zadno zabezpieczenie. A jesli chodzi o seks to tez nie jest mi potrzebny jakos za nim nie tesknie poki co a po glowne to nigdy niewiadomo jaki by ten seks z danym facetem byl moze nieudany moze on tylko siebie by zaspakajal itp moze by chcial robic co ja nie chce i by byly klotnie z tego powodu a wiec gdzies mam juz nawet seks z facetami. Wogole mnie nie sa faceci do szczescia potrzebni
Mam cale mieszkanie dla siebie i remontuje i dekoruje je tak jak chce kupuje co chce ubieram sie jak chce jem co chce i nie slucham niczyjego jazgoczenia z tego powodu
Mam wiecej czasu dla corki i dla siebie
A przede wszystkim to NIE grzesze a przynajmniej grzesze duzo mniej bo mnie nikt nie denerwuje jedynie jak mnie sie cos zepsuje raz na chinski rok to mnie fachowcy zdenerwuja I bede klnac i grzeszyc z nerwow. A ja chce isc do Nieba a nie codzien sie wkurzac wyzywac zloscic i sobie nie isc przez faceta do Nieba. Wogole faceci maja takie irytujace zachowania czasem jak cos powiedza glupiego to caly dzien czlowiek chodzi zly.
Mam wiecej czasu dla Boga i na pomoc innym to najwazniejsze dla mnie bo moj zyciowy cel to isc do Nieba
2 2024-11-24 14:12:12 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 14:12:51)
A wogole jak sobie czytam wasze problemy w zwiazkach/malzenstwie ze trzeba latac po jakis psychoterapiach ze ma sie problemy z podzialem majatku ze maz nic nie pomoga ze zdrady sa ze trzeba udawac bogata przed bogaty Niemiec ze sie uzera ze szefem w pracy ze sie ma seksy jak na polu bitwy co sie pozniej facet glupio zastanawia czy przesadzil czy nie itp to sie bardzo ciesze ze mnie takie problemy w zyciu ominely i wogole jak was czytam to tym bardziej nie chce byc w zadnym zwiazku
Skoro tak Ci dobrze to tak trzymaj
Związki nie są dla każdego.
A w dobre związki to już trzeba umieć.
Po pierwsze trzeba wiedzieć jakiego partnera chcesz. Wiedzieć co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze, co jest dopuszczalne a czego absolutnie nie będziesz tolerować. Tutaj każdy może mieć inaczej więc nie ma sensu wypisywać co to musi być.
Po drugie trzeba umieć tak ze sobą rozmawiać żeby się nie kłócić. A jak już dojdzie do kłótni nie wolno się ranić, bo są słowa, które ranią bardziej niż kamienie.
Trzeba mieć tolerancję na cechy drugiej osoby, które nie do końca nam leżą, i nie starać się jej zmieniać. Dlatego trzeba dobrze się poznać i wiedzieć, że bierzemy partnera/partnerkę takiego jaki jest, z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Nie ma że " jak się ożeni to się odmieni", a jeśli już, to na gorsze
Trzeba umieć dawać i wymagać. Poświęcanie się można sobie w buty włożyć. Z poczucia poświęcania się więcej goryczy niż pożytku. Daję tyle ile uważam za słuszne i za każdym razem jest to moja decyzja. Wiem też, że chcąc brać należy dawać, bo gdy zostanie zachwiana równowaga, gdy druga strona będzie czuła się wykorzystywana, związek przestanie być dobry a druga strona zacznie być nieszczęśliwa.
Nie jest możliwy szczęśliwy związek z osobą nieszczęśliwą. Więc dla własnego szczęścia muszę uwzględniać szczęście partnera. To jest sprzężenie zwrotne.
Seks jest fajny jeśli są uwzględniane potrzeby obu osób. Dawanie dla świętego spokoju nikomu nic dobrego nie daje. Takie rzeczy się czuje. Jeśli nie dba się o siebie nawzajem, to podobnie jak w innych tematach, zaczynają się schody. Kogoś boli głowa, ktoś jest zmęczony itp.
Bez dobrej atmosfery w domu, wzajemnej miłości, szacunku, uważności na drugą osobę i codziennej serdeczności nie ma dobrego seksu. Bez tego nie ma dobrego małżeństwa. Od tego zależy czy po dziesiątkach wspólnych lat ludzie się nadal kochają i pragną, a nie od zmarszczek na twarzy i znania się jak łyse konie.
Skoro tak Ci dobrze to tak trzymaj
Związki nie są dla każdego.
A w dobre związki to już trzeba umieć.
Po pierwsze trzeba wiedzieć jakiego partnera chcesz. Wiedzieć co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze, co jest dopuszczalne a czego absolutnie nie będziesz tolerować. Tutaj każdy może mieć inaczej więc nie ma sensu wypisywać co to musi być.
Po drugie trzeba umieć tak ze sobą rozmawiać żeby się nie kłócić. A jak już dojdzie do kłótni nie wolno się ranić, bo są słowa, które ranią bardziej niż kamienie.
Trzeba mieć tolerancję na cechy drugiej osoby, które nie do końca nam leżą, i nie starać się jej zmieniać. Dlatego trzeba dobrze się poznać i wiedzieć, że bierzemy partnera/partnerkę takiego jaki jest, z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Nie ma że " jak się ożeni to się odmieni", a jeśli już, to na gorsze
Trzeba umieć dawać i wymagać. Poświęcanie się można sobie w buty włożyć. Z poczucia poświęcania się więcej goryczy niż pożytku. Daję tyle ile uważam za słuszne i za każdym razem jest to moja decyzja. Wiem też, że chcąc brać należy dawać, bo gdy zostanie zachwiana równowaga, gdy druga strona będzie czuła się wykorzystywana, związek przestanie być dobry a druga strona zacznie być nieszczęśliwa.
Nie jest możliwy szczęśliwy związek z osobą nieszczęśliwą. Więc dla własnego szczęścia muszę uwzględniać szczęście partnera. To jest sprzężenie zwrotne.
Seks jest fajny jeśli są uwzględniane potrzeby obu osób. Dawanie dla świętego spokoju nikomu nic dobrego nie daje. Takie rzeczy się czuje. Jeśli nie dba się o siebie nawzajem, to podobnie jak w innych tematach, zaczynają się schody. Kogoś boli głowa, ktoś jest zmęczony itp.
Bez dobrej atmosfery w domu, wzajemnej miłości, szacunku, uważności na drugą osobę i codziennej serdeczności nie ma dobrego seksu. Bez tego nie ma dobrego małżeństwa. Od tego zależy czy po dziesiątkach wspólnych lat ludzie się nadal kochają i pragną, a nie od zmarszczek na twarzy i znania się jak łyse konie.
Duzo prawdy tyle trudniej wykonac w praktyce niz w teorii
5 2024-11-24 16:27:57 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-11-24 16:28:59)
Skoro tak Ci dobrze to tak trzymaj
Związki nie są dla każdego.
A w dobre związki to już trzeba umieć.
Po pierwsze trzeba wiedzieć jakiego partnera chcesz. Wiedzieć co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze, co jest dopuszczalne a czego absolutnie nie będziesz tolerować. Tutaj każdy może mieć inaczej więc nie ma sensu wypisywać co to musi być.
Po drugie trzeba umieć tak ze sobą rozmawiać żeby się nie kłócić. A jak już dojdzie do kłótni nie wolno się ranić, bo są słowa, które ranią bardziej niż kamienie.
Trzeba mieć tolerancję na cechy drugiej osoby, które nie do końca nam leżą, i nie starać się jej zmieniać. Dlatego trzeba dobrze się poznać i wiedzieć, że bierzemy partnera/partnerkę takiego jaki jest, z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Nie ma że " jak się ożeni to się odmieni", a jeśli już, to na gorsze
Trzeba umieć dawać i wymagać. Poświęcanie się można sobie w buty włożyć. Z poczucia poświęcania się więcej goryczy niż pożytku. Daję tyle ile uważam za słuszne i za każdym razem jest to moja decyzja. Wiem też, że chcąc brać należy dawać, bo gdy zostanie zachwiana równowaga, gdy druga strona będzie czuła się wykorzystywana, związek przestanie być dobry a druga strona zacznie być nieszczęśliwa.
Nie jest możliwy szczęśliwy związek z osobą nieszczęśliwą. Więc dla własnego szczęścia muszę uwzględniać szczęście partnera. To jest sprzężenie zwrotne.
Seks jest fajny jeśli są uwzględniane potrzeby obu osób. Dawanie dla świętego spokoju nikomu nic dobrego nie daje. Takie rzeczy się czuje. Jeśli nie dba się o siebie nawzajem, to podobnie jak w innych tematach, zaczynają się schody. Kogoś boli głowa, ktoś jest zmęczony itp.
Bez dobrej atmosfery w domu, wzajemnej miłości, szacunku, uważności na drugą osobę i codziennej serdeczności nie ma dobrego seksu. Bez tego nie ma dobrego małżeństwa. Od tego zależy czy po dziesiątkach wspólnych lat ludzie się nadal kochają i pragną, a nie od zmarszczek na twarzy i znania się jak łyse konie.
Przepiękna wypowiedź Agnes
Powinna być jako "temat przyklejony" na samej górze wszystkich tematów w tym wątku.
Dodam tylko, że trzeba też liczyć się ze zdaniem partnera i budować relację szanując je.
Oraz być względem tegoż partnera w pełni lojalnym. Tylko tyle i "aż" tyle.
Agnes76 napisał/a:Skoro tak Ci dobrze to tak trzymaj
Związki nie są dla każdego.
A w dobre związki to już trzeba umieć.
Po pierwsze trzeba wiedzieć jakiego partnera chcesz. Wiedzieć co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze, co jest dopuszczalne a czego absolutnie nie będziesz tolerować. Tutaj każdy może mieć inaczej więc nie ma sensu wypisywać co to musi być.
Po drugie trzeba umieć tak ze sobą rozmawiać żeby się nie kłócić. A jak już dojdzie do kłótni nie wolno się ranić, bo są słowa, które ranią bardziej niż kamienie.
Trzeba mieć tolerancję na cechy drugiej osoby, które nie do końca nam leżą, i nie starać się jej zmieniać. Dlatego trzeba dobrze się poznać i wiedzieć, że bierzemy partnera/partnerkę takiego jaki jest, z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Nie ma że " jak się ożeni to się odmieni", a jeśli już, to na gorsze
Trzeba umieć dawać i wymagać. Poświęcanie się można sobie w buty włożyć. Z poczucia poświęcania się więcej goryczy niż pożytku. Daję tyle ile uważam za słuszne i za każdym razem jest to moja decyzja. Wiem też, że chcąc brać należy dawać, bo gdy zostanie zachwiana równowaga, gdy druga strona będzie czuła się wykorzystywana, związek przestanie być dobry a druga strona zacznie być nieszczęśliwa.
Nie jest możliwy szczęśliwy związek z osobą nieszczęśliwą. Więc dla własnego szczęścia muszę uwzględniać szczęście partnera. To jest sprzężenie zwrotne.
Seks jest fajny jeśli są uwzględniane potrzeby obu osób. Dawanie dla świętego spokoju nikomu nic dobrego nie daje. Takie rzeczy się czuje. Jeśli nie dba się o siebie nawzajem, to podobnie jak w innych tematach, zaczynają się schody. Kogoś boli głowa, ktoś jest zmęczony itp.
Bez dobrej atmosfery w domu, wzajemnej miłości, szacunku, uważności na drugą osobę i codziennej serdeczności nie ma dobrego seksu. Bez tego nie ma dobrego małżeństwa. Od tego zależy czy po dziesiątkach wspólnych lat ludzie się nadal kochają i pragną, a nie od zmarszczek na twarzy i znania się jak łyse konie.Przepiękna wypowiedź Agnes
Powinna być jako "temat przyklejony" na samej górze wszystkich tematów w tym wątku.
Dodam tylko, że trzeba też liczyć się ze zdaniem partnera i budować relację szanując je.
Oraz być względem tegoż partnera w pełni lojalnym. Tylko tyle i "aż" tyle.
No u mnie to nie dziala. Bylam lojalna a co dostalam w nagrode? Zdrady. Zdradzieckie mendy te moje ex. Liczylam sie ze zdaniem I co dostalam? Ze jak powiedzialam swoje zdanie albo sprzeciw to byli w szoku ze ja tak moge. Zreszta wogole mnie nie obchodza jakies filozofie zycie bez zwiazku to 90% mniej stresu
Agnes76 napisał/a:Skoro tak Ci dobrze to tak trzymaj
Związki nie są dla każdego.
A w dobre związki to już trzeba umieć.
Po pierwsze trzeba wiedzieć jakiego partnera chcesz. Wiedzieć co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze, co jest dopuszczalne a czego absolutnie nie będziesz tolerować. Tutaj każdy może mieć inaczej więc nie ma sensu wypisywać co to musi być.
Po drugie trzeba umieć tak ze sobą rozmawiać żeby się nie kłócić. A jak już dojdzie do kłótni nie wolno się ranić, bo są słowa, które ranią bardziej niż kamienie.
Trzeba mieć tolerancję na cechy drugiej osoby, które nie do końca nam leżą, i nie starać się jej zmieniać. Dlatego trzeba dobrze się poznać i wiedzieć, że bierzemy partnera/partnerkę takiego jaki jest, z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Nie ma że " jak się ożeni to się odmieni", a jeśli już, to na gorsze
Trzeba umieć dawać i wymagać. Poświęcanie się można sobie w buty włożyć. Z poczucia poświęcania się więcej goryczy niż pożytku. Daję tyle ile uważam za słuszne i za każdym razem jest to moja decyzja. Wiem też, że chcąc brać należy dawać, bo gdy zostanie zachwiana równowaga, gdy druga strona będzie czuła się wykorzystywana, związek przestanie być dobry a druga strona zacznie być nieszczęśliwa.
Nie jest możliwy szczęśliwy związek z osobą nieszczęśliwą. Więc dla własnego szczęścia muszę uwzględniać szczęście partnera. To jest sprzężenie zwrotne.
Seks jest fajny jeśli są uwzględniane potrzeby obu osób. Dawanie dla świętego spokoju nikomu nic dobrego nie daje. Takie rzeczy się czuje. Jeśli nie dba się o siebie nawzajem, to podobnie jak w innych tematach, zaczynają się schody. Kogoś boli głowa, ktoś jest zmęczony itp.
Bez dobrej atmosfery w domu, wzajemnej miłości, szacunku, uważności na drugą osobę i codziennej serdeczności nie ma dobrego seksu. Bez tego nie ma dobrego małżeństwa. Od tego zależy czy po dziesiątkach wspólnych lat ludzie się nadal kochają i pragną, a nie od zmarszczek na twarzy i znania się jak łyse konie.Przepiękna wypowiedź Agnes
Powinna być jako "temat przyklejony" na samej górze wszystkich tematów w tym wątku.
Dodam tylko, że trzeba też liczyć się ze zdaniem partnera i budować relację szanując je.
Oraz być względem tegoż partnera w pełni lojalnym. Tylko tyle i "aż" tyle.
Dziękuję Herne
Masz rację, liczenie się ze zdaniem partnera i lojalność to też fundamenty dobrego związku
8 2024-11-24 18:02:27 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 18:03:29)
Herne napisał/a:Agnes76 napisał/a:Skoro tak Ci dobrze to tak trzymaj
Związki nie są dla każdego.
A w dobre związki to już trzeba umieć.
Po pierwsze trzeba wiedzieć jakiego partnera chcesz. Wiedzieć co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze, co jest dopuszczalne a czego absolutnie nie będziesz tolerować. Tutaj każdy może mieć inaczej więc nie ma sensu wypisywać co to musi być.
Po drugie trzeba umieć tak ze sobą rozmawiać żeby się nie kłócić. A jak już dojdzie do kłótni nie wolno się ranić, bo są słowa, które ranią bardziej niż kamienie.
Trzeba mieć tolerancję na cechy drugiej osoby, które nie do końca nam leżą, i nie starać się jej zmieniać. Dlatego trzeba dobrze się poznać i wiedzieć, że bierzemy partnera/partnerkę takiego jaki jest, z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Nie ma że " jak się ożeni to się odmieni", a jeśli już, to na gorsze
Trzeba umieć dawać i wymagać. Poświęcanie się można sobie w buty włożyć. Z poczucia poświęcania się więcej goryczy niż pożytku. Daję tyle ile uważam za słuszne i za każdym razem jest to moja decyzja. Wiem też, że chcąc brać należy dawać, bo gdy zostanie zachwiana równowaga, gdy druga strona będzie czuła się wykorzystywana, związek przestanie być dobry a druga strona zacznie być nieszczęśliwa.
Nie jest możliwy szczęśliwy związek z osobą nieszczęśliwą. Więc dla własnego szczęścia muszę uwzględniać szczęście partnera. To jest sprzężenie zwrotne.
Seks jest fajny jeśli są uwzględniane potrzeby obu osób. Dawanie dla świętego spokoju nikomu nic dobrego nie daje. Takie rzeczy się czuje. Jeśli nie dba się o siebie nawzajem, to podobnie jak w innych tematach, zaczynają się schody. Kogoś boli głowa, ktoś jest zmęczony itp.
Bez dobrej atmosfery w domu, wzajemnej miłości, szacunku, uważności na drugą osobę i codziennej serdeczności nie ma dobrego seksu. Bez tego nie ma dobrego małżeństwa. Od tego zależy czy po dziesiątkach wspólnych lat ludzie się nadal kochają i pragną, a nie od zmarszczek na twarzy i znania się jak łyse konie.Przepiękna wypowiedź Agnes
Powinna być jako "temat przyklejony" na samej górze wszystkich tematów w tym wątku.
Dodam tylko, że trzeba też liczyć się ze zdaniem partnera i budować relację szanując je.
Oraz być względem tegoż partnera w pełni lojalnym. Tylko tyle i "aż" tyle.Dziękuję Herne
Masz rację, liczenie się ze zdaniem partnera i lojalność to też fundamenty dobrego związku
Ja bylam lojalna liczylam sie ze zdaniem i co mendy zdradzieckie mnie poszli zdradzac. To jest wogole nieprawda ze jak kobieta bedzie dobra dla faceta to on bedzie tez dla niej dobry. Mi nawet ex ojciec corki opowiadal "ze zanim mnie poznal to byl 3 lata w zwiazku i sam mi mowil ze byl glupi bo go tamta kobieta kochala wszystko robila dla niego wszystko mial pod nos w domu podane a on i tak ja zdradzal " wiec nawet faceci sie juz sami przyznaja ze to sa niewdziewczni
Ja bylam lojalna liczylam sie ze zdaniem i co mendy zdradzieckie mnie poszli zdradzac. To jest wogole nieprawda ze jak kobieta bedzie dobra dla faceta to on bedzie tez dla niej dobry. Mi nawet ex ojciec corki opowiadal "ze zanim mnie poznal to byl 3 lata w zwiazku i sam mi mowil ze byl glupi bo go tamta kobieta kochala wszystko robila dla niego wszystko mial pod nos w domu podane a on i tak ja zdradzal " wiec nawet faceci sie juz sami przyznaja ze to sa niewdziewczni
Dobroć to pojęcie względne, a już dobroć w małżeństwie każdy rozumie inaczej.
Po drugie w związku nie jesteśmy z wdzięczności
By być razem coś musi nas łączyć, i to musi być coś więcej niż wdzięczność za obiad na stole, wyprane koszule i dzielenie kosztów życia.
Zgodzę się z Tobą, że nie z każdym można stworzyć związek. Druga sprawa - nie każdy z każdym. Ale też uczymy się siebie nawzajem przez lata i wypracujemy kompromis na jakiejś kanwie. Kobieta która zgadza się na wszystko niekoniecznie jest najlepszą żoną, bo zatraca siebie.
10 2024-11-24 18:24:07 Ostatnio edytowany przez R_ita2 (2024-11-24 18:24:59)
Gdyby to było takie proste, na zasadzie "ja jestem dobry dla Ciebie bo ty jesteś dobry dla mnie" to ludzie byliby szczęśliwi i nie byłoby rozstań/rozwodów, bo każdy wiedziałby co ma robić. A tak nie jest, prawda?
Po pierwsze, kto zmierzy czy jest tego dawania siebie po równo? Nie da się, bo dajemy siebie na różnych płaszczyznach, w różnych okresach, możemy czuć zwykle ludzkie poczucie niesprawiedliwości jak sie okaże, że ktoś "za bardzo" a ktoś"za malo". .
Po drugie, ludzie są dysfunkcyjni. Kształtowały ich różne środowiska, pochodzą z różnych domów rodzinnych, znają inne schematy, część jest wadliwa, z części nie udaje się wyrwać, mają różnie poustawiane granice, inne potrzeby I wydaje im się, że "robią dobrze" dla drugiej strony a wgruncie rzeczy druga osoba sama nie potrafi nazywać swoich potrzeb w szczery sposób i tak im się "wydaje" ze robią dobrze.
Po trzecie, ludzie są niewdzięczni. Znam wiele kobiet, które były "dobre", "lojalne", wierzyły w partnera, rękę by za partnera oddały... I dziś nie miałyby ręki. Bo ludzie często mają taki mechanizm, że jak zobaczą że mogą sobie na coś pozwolić to przesuwają granice I najzwyczajniej w świecie sobie pozwalają na to, by czyjeś dobro wykorzystywać. To ludzkie, nie wynaturzone.
Piszecie pięknie i ja sie w pelni zgadzam, ale to chyba dotyczy dwóch dojrzałych, samoświadomych ludzi, którzy przepracowali wadliwości z domów rodzinnych (a większość je ma) I po prostu dobrze trafili, tzn. na kogoś kto też rozumie te fundamenty. A z tym ciężko. Żyjemy w konflikcie potrzeb, oczekiwań, ról, lubimy jak jest po naszemu. Mogą mijać lata, zwiazki mogą trwać i co? Mało to się słyszy jak ktoś nagle po 20 latach stwierdza "żałuję?" Czegokolwiek, nie będę wymieniać bo za dużo rzeczy mi przychodzi do głowy.
Ludzie to tylko ludzie. W całej swej wadliwości, pogubieniu, schematach, pięknie się mówi i wszyscy wiemy jak powinny wyglądać zwiazki a jednak coraz więcej tych związków się rozpada.
Dawno temu po rozstaniu z mężem zastanawiałam się nad plusami bycia samej, żeby spróbować zobaczyć dobre strony tej sytuacji i wyjść z dołka. I po przeklikaniu internetu wypisałam sobie takie:
nie jestem zazdrosna o partnera, bo zwyczajnie go nie mam, więc w mojej głowie panuje spokój;
mogę cały wieczór spędzić przed komputerem nie słysząc ani jednego negatywnego komentarza;
nie muszę oglądać pleców partnera, jak garbi się przed komputerem;
nie muszę oglądać filmów dla dorosłych chłopców o facetach, którzy zawarli pakt z diabłem i muszą dla niego jeździć z płonącymi głowami na motorach. W ogóle mam wyłączną władzę nad pilotem w domu;
kiedy eks bierze dzieci do siebie, mam czas wyłącznie dla siebie. Mogę bez ograniczenia leżeć z książką w łóżku, urządzić sobie domowe SPA czy cały dzień myć szafki i piekarnik w kuchni.
mogę bezkarnie łazić po domu z maseczką na twarzy czy przed telewizorem depilować sobie łydki lub moczyć sobie stopy w misce z ciepłą wodą;
nie budzi mnie chrapanie, ani mlaskanie partnera;
nikt nie narzeka, że mam zimne stopy w łóżku;
mogę czytać książki przed zaśnięciem i nikogo nie razi światło lampki nocnej;
mogę ustawić budzik na funkcję ‚drzemka’ i nikt nie marudzi, że nie może już spać po pierwszym dzwonku;
nie muszę znosić wad partnera!;
15 lutego mogę obchodzić ‚faustynki’ święto singli;
cały wystrój domu jest zgodny z moimi upodobaniami;
nie widzę penisa i jestem szczęśliwa!
nie muszę niczego konsultować z partnerem;
robię, co chcę bez kłótni i konfliktów;
zajmuję wszystkie półki w szafie;
od dziecka słyszę ‚kocham cię’ a mąż nigdy mi tego nie mówił, więc nie ma mi czego brakować;
w związku samej ze sobą nikt mnie nigdy nie zdradzi;
w związku samej ze sobą nie zastępuję samotności w pojedynkę samotnością we dwoje;
w związku samej ze sobą wiem, że o mojej wartości nie świadczy posiadanie mężczyzny.
Oczywiście, sporą część powyższych czynności (łażenie z maseczką na twarzy i moczenie stóp w misce) można wykonywać przy partnerze regularnie bywającym w delegacjach czy pracującym na zmiany, czy nawet przy nim, są wtedy inne korzyści (np. oglądanie penisa i radość z tego) – oby one zawsze przewyższały niedogodności!
To tak pół żartem, pół serio.
12 2024-11-24 19:28:54 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 19:29:18)
Dawno temu po rozstaniu z mężem zastanawiałam się nad plusami bycia samej, żeby spróbować zobaczyć dobre strony tej sytuacji i wyjść z dołka. I po przeklikaniu internetu wypisałam sobie takie:
nie jestem zazdrosna o partnera, bo zwyczajnie go nie mam, więc w mojej głowie panuje spokój;
mogę cały wieczór spędzić przed komputerem nie słysząc ani jednego negatywnego komentarza;
nie muszę oglądać pleców partnera, jak garbi się przed komputerem;
nie muszę oglądać filmów dla dorosłych chłopców o facetach, którzy zawarli pakt z diabłem i muszą dla niego jeździć z płonącymi głowami na motorach. W ogóle mam wyłączną władzę nad pilotem w domu;
kiedy eks bierze dzieci do siebie, mam czas wyłącznie dla siebie. Mogę bez ograniczenia leżeć z książką w łóżku, urządzić sobie domowe SPA czy cały dzień myć szafki i piekarnik w kuchni.
mogę bezkarnie łazić po domu z maseczką na twarzy czy przed telewizorem depilować sobie łydki lub moczyć sobie stopy w misce z ciepłą wodą;
nie budzi mnie chrapanie, ani mlaskanie partnera;
nikt nie narzeka, że mam zimne stopy w łóżku;
mogę czytać książki przed zaśnięciem i nikogo nie razi światło lampki nocnej;
mogę ustawić budzik na funkcję ‚drzemka’ i nikt nie marudzi, że nie może już spać po pierwszym dzwonku;
nie muszę znosić wad partnera!;
15 lutego mogę obchodzić ‚faustynki’ święto singli;
cały wystrój domu jest zgodny z moimi upodobaniami;
nie widzę penisa i jestem szczęśliwa!
nie muszę niczego konsultować z partnerem;
robię, co chcę bez kłótni i konfliktów;
zajmuję wszystkie półki w szafie;
od dziecka słyszę ‚kocham cię’ a mąż nigdy mi tego nie mówił, więc nie ma mi czego brakować;
w związku samej ze sobą nikt mnie nigdy nie zdradzi;
w związku samej ze sobą nie zastępuję samotności w pojedynkę samotnością we dwoje;
w związku samej ze sobą wiem, że o mojej wartości nie świadczy posiadanie mężczyzny.
Oczywiście, sporą część powyższych czynności (łażenie z maseczką na twarzy i moczenie stóp w misce) można wykonywać przy partnerze regularnie bywającym w delegacjach czy pracującym na zmiany, czy nawet przy nim, są wtedy inne korzyści (np. oglądanie penisa i radość z tego) – oby one zawsze przewyższały niedogodności!
To tak pół żartem, pół serio.
O to wlasnie to az sobie zapisze kilka punktow. Zycie jest piekne cudowna wolnosc
Dawno temu po rozstaniu z mężem zastanawiałam się nad plusami bycia samej, żeby spróbować zobaczyć dobre strony tej sytuacji i wyjść z dołka. I po przeklikaniu internetu wypisałam sobie takie:
nie jestem zazdrosna o partnera, bo zwyczajnie go nie mam, więc w mojej głowie panuje spokój;
mogę cały wieczór spędzić przed komputerem nie słysząc ani jednego negatywnego komentarza;
nie muszę oglądać pleców partnera, jak garbi się przed komputerem;
nie muszę oglądać filmów dla dorosłych chłopców o facetach, którzy zawarli pakt z diabłem i muszą dla niego jeździć z płonącymi głowami na motorach. W ogóle mam wyłączną władzę nad pilotem w domu;
kiedy eks bierze dzieci do siebie, mam czas wyłącznie dla siebie. Mogę bez ograniczenia leżeć z książką w łóżku, urządzić sobie domowe SPA czy cały dzień myć szafki i piekarnik w kuchni.
mogę bezkarnie łazić po domu z maseczką na twarzy czy przed telewizorem depilować sobie łydki lub moczyć sobie stopy w misce z ciepłą wodą;
nie budzi mnie chrapanie, ani mlaskanie partnera;
nikt nie narzeka, że mam zimne stopy w łóżku;
mogę czytać książki przed zaśnięciem i nikogo nie razi światło lampki nocnej;
mogę ustawić budzik na funkcję ‚drzemka’ i nikt nie marudzi, że nie może już spać po pierwszym dzwonku;
nie muszę znosić wad partnera!;
15 lutego mogę obchodzić ‚faustynki’ święto singli;
cały wystrój domu jest zgodny z moimi upodobaniami;
nie widzę penisa i jestem szczęśliwa!
nie muszę niczego konsultować z partnerem;
robię, co chcę bez kłótni i konfliktów;
zajmuję wszystkie półki w szafie;
od dziecka słyszę ‚kocham cię’ a mąż nigdy mi tego nie mówił, więc nie ma mi czego brakować;
w związku samej ze sobą nikt mnie nigdy nie zdradzi;
w związku samej ze sobą nie zastępuję samotności w pojedynkę samotnością we dwoje;
w związku samej ze sobą wiem, że o mojej wartości nie świadczy posiadanie mężczyzny.
Oczywiście, sporą część powyższych czynności (łażenie z maseczką na twarzy i moczenie stóp w misce) można wykonywać przy partnerze regularnie bywającym w delegacjach czy pracującym na zmiany, czy nawet przy nim, są wtedy inne korzyści (np. oglądanie penisa i radość z tego) – oby one zawsze przewyższały niedogodności!
To tak pół żartem, pół serio.
Fajne to i mądre
Człowiek, jeśli chce, może być szczęśliwy bez względu na okoliczności, bo w każdych potrafi znaleźć coś wspaniałego. Bardzo podoba mi się w Twojej wypowiedzi ten fragment :
Oczywiście, sporą część powyższych czynności (łażenie z maseczką na twarzy i moczenie stóp w misce) można wykonywać przy partnerze regularnie bywającym w delegacjach czy pracującym na zmiany, czy nawet przy nim, są wtedy inne korzyści (np. oglądanie penisa i radość z tego) – oby one zawsze przewyższały niedogodności!
To pokazuje, że jeśli kiedyś będziesz w związku, też potrafisz wykroić w nim własny margines prywatności i niezależności.
14 2024-11-24 20:04:16 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-11-24 20:15:13)
Ja poczatkowo Idealistka milosc po grob i sratatata dzis nie wyobrazam sb mieszkania z facetem. Wole zamiast prasowania koszul wyjsc na miasto z kolezanka. Moge isc do baru, na balety, pojechac na spontanie do Paryza. Gary w zlewie? Nie chce mi sie wieczorem? moga poczekac do jutra. Facet to kula u nogi.
Utrzymac sie moge sama.
Dziecko mam, wiec po co mi zwiazek? Zreszta nawet mimo calej milosci do dziecka, jedno idealnie miec, ale wiecej niz jedno kobiecie Sie tez nie oplaca. A teraz odchowane. Ja mloda. Luksus w czystej postaci.
Faceci jeszcze maja motywacje seksem, ale kobieta? Jak bylam w zwiazku lubie codziennie, ale jak nie jestem to tez splywa jak po kaczce. W koncu nie bez powodu to nie my placimy z glupoty za olnyfance. Moze dlatego ze my nie mamy 30 dni plodnych w miesiacu? A zreszta nawet jakby tylko tego kobiecie brakowalo to wystarczy uderzyc na balety, znalezc jaiegos Adonisa na insta, albo sciagnac tindera na 10 min. Tyle wystarczy by znalezc wysokiego, mlodszego, dobrze zbudowanego chada. I jeszcze cie przed zabierze, gdzie bedziesz chciala i zaplaci. Za kazdym razem mozesz innego.
Po co ci stary pryk, ktory przynaJmniej czytajac po forum chce sie dzielic pol na pol, chyba ze to obowiazki domowe xD zreszta tak czy siak za bardzo sie przyzwyczailam do mojej wolnosci i niezaleznosci. Nie widze zadnych plusow ze zrezygnowania z nich. Moze dlatego ze przezywam druga mlodosc? Raczej juz tak mi zostanie na stale.
A na zebraniach 99% to mamy. Tatusuowie pewnie nawet nie znajo nazwisk nauczycieli od matmy czy fizy dzieci. Ale bulwers ze sady przyznaja dziecko matce.
Ja poczatkowo Idealistka milosc po grob i sratatata dzis nie wyobrazam sb mieszkania z facetem. Wole zamiast prasowania koszul wyjsc na miasto z kolezanka. Moge isc do baru, na balety, pojechac na spontanie do Paryza. Gary w zlewie? Nie chce mi sie wieczorem? moga poczekac do jutra. Facet to kula u nogi.
Utrzymac sie moge sama.
Dziecko mam, wiec po co mi zwiazek? Zreszta nawet mimo calej milosci do dziecka, jedno idealnie miec, ale wiecej niz jedno kobiecie Sie tez nie oplaca. A teraz odchowane. Ja mloda. Luksus w czystej postaci.Faceci jeszcze maja motywacje seksem, ale kobieta? Jak bylam w zwiazku lubie codziennie, ale jak nie jestem to tez splywa jak po kaczce. W koncu nie bez powodu to nie my placimy z glupoty za olnyfance. Moze dlatego ze my nie mamy 30 dni plodnych w miesiacu? A zreszta nawet jakby tylko tego kobiecie brakowalo to wystarczy uderzyc na balety, znalezc jaiegos Adonisa na insta, albo sciagnac tindera na 10 min. Tyle wystarczy by znalezc wysokiego, mlodszego, dobrze zbudowanego chada. I jeszcze cie przed zabierze, gdzie bedziesz chciala i zaplaci. Za kazdym razem mozesz innego.
Po co ci stary pryk, ktory przynaJmniej czytajac po forum chce sie dzielic pol na pol, chyba ze to obowiazki domowe xD zreszta tak czy siak za bardzo sie przyzwyczailam do mojej wolnosci i niezaleznosci.
A na zebraniach 99% to mamy. Tatusuowie pewnie nawet nie znajo nazwisk nauczycieli od matmy czy fizy dzieci. Ale bulwers ze sady przyznaja dziecko matce.
Ja mam to samo. Tez juz tak sie przyzwyczilam do mojego mieszkania ze mam ulozone w nim wszystko jak chce mam.swoj rytm dnia robie sobie swoje domowe obowiazki kiedy chce i jak chce (a nie szybko bo z pracy wraca I musi byc czysto) ze mnie by teraz to pewnie facet pod moim dachem irytowal ... ja tez kocham coraz bardziej moja wolnosc
16 2024-11-24 20:19:57 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-11-24 20:23:12)
Dokladnie. Robie co chce i kiedy chce. Wychodze kiedy chce, dokad chce, z kim chce i wracam kiedy chce. I wole to niz po kims sprzatac.
Kobiecie nie oplacaja sie ani zwiazki, ani wiecej niz jedno dziecko.
Oczywiscie jak dla mnie inni ludzie moga miec i po 4 czy 10. To tylko moje zdanie.
Przy takim odchowanym bylabym glupia pakujac sie w pieluchy. Jak juz wspomnialam za bardzo cenie juz sobie swoja wolnosc i niezaleznosc.
17 2024-11-24 20:21:57 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 20:22:22)
Dokladnie. Robie co chce i kiedy chce. Wychodze kiedy chce, dokad chce, z kim chce i wracam kiedy chce. I wole to niz po kims sprzatac.
Kobiecie nie oplacaja sie ani zwiazki, ani wiecej niz jedno dziecko.
Oczywiscie jak dla mnie inni ludzie moga miec i po 4 czy 10. To tylko moje zdanie.
Dokladnie zgadzam sie w 100%. Lepiej miec wolnosc i robic co sie chce byle nie krzywdzic innych niz uslugiwac przez pol zycia facetowi w dodatku niewdziecznemu za nic
18 2024-11-24 20:26:07 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-11-24 20:26:23)
O przycupne tu na moment... Z chęcią pomarudze
Sytuacja sprzed chwili. Do licha, gdzie się podziały wszystkie łyżeczki? Misiek twierdzi że nie wie i jestem w stanie nawet w to uwierzyć, patrząc na porządek w gabinecie, gdzie stos talerzy stoi na sobie,papierek po zżartej milce leży od tygodnia....
Ale wszelkie zażalenia chowam tam, gdzie on chowa moje fochy
O przycupne tu na moment... Z chęcią pomarudze
Sytuacja sprzed chwili. Do licha, gdzie się podziały wszystkie łyżeczki? Misiek twierdzi że nie wie i jestem w stanie nawet w to uwierzyć, patrząc na porządek w gabinecie, gdzie stos talerzy stoi na sobie,papierek po zżartej milce leży od tygodnia....
Ale wszelkie zażalenia chowam tam, gdzie on chowa moje fochy
No wlasnie a to jest dopiero wisienka na torcie wszystkich problemow z facetami
O przycupne tu na moment... Z chęcią pomarudze
Sytuacja sprzed chwili. Do licha, gdzie się podziały wszystkie łyżeczki? Misiek twierdzi że nie wie i jestem w stanie nawet w to uwierzyć, patrząc na porządek w gabinecie, gdzie stos talerzy stoi na sobie,papierek po zżartej milce leży od tygodnia....
Ale wszelkie zażalenia chowam tam, gdzie on chowa moje fochy
Istotko szeroko się uśmiechnęłam akurat mój jeszcze mąż to porządnicki i nie było takich akcji, ale kurna też mam na co się poskarżyć- już jeszcze mąż/nie mąż, a będę mu dzisiaj piekla chleb orkiszowy, bo zawsze piekłam i jak to on powiedział "Córka pyta o chlebek" tia.
A co do maseczek i moczenia stóp w misce to halo, od kiedy tego nie można robić przy partnerze? ja tam paradowałam w maseczkach, moczyłam stópki.... I jeszcze kilka rzeczy przychodzi mi do głowy ale zachowam dla siebie
Rito, życzę Ci aby taki pozostał
Słyszałam różne historie, pedant stał się bałaganiarzem itp, natomiast Miska wiedziałam z czym biorę. Nie pozostawał mi żadnych złudzeń, kiedy to zaprosił mnie do siebie "na herbatkę", gdzie w salonie stał rower i niedziałający telewizor
Akceptacja tego przyszła mi niezwykle ciężko, zważywszy na moje pedantyczne skłonności. Tyle dobrze, że w przestrzeni wspólnej stara się dbać o porządek. Pomijając fakt, że zmywanie po obiedzie nie obejmuje przecież wyczyszczenia blatów...
Ale jakoś mi to wszystko wynagradza
Czy on taki zostanie czy nie to mi już wsio ryba, bo ja o jeszcze mężu pisałam ale no takich typowych przywar męskich jak te stosy naczyń czy nie sprzątanie po sobie to nie mogę mu przypisać. A maseczki to robiliśmy sobie razem, ale to wiesz
Grunt, że się dotarliście i zaakceptowaliście podobno nie można mieć wszystkiego i jak plusy przeważają minusy to jes ok. To tak pół żartem, pół serio
23 2024-11-24 21:47:11 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 21:47:34)
Czy on taki zostanie czy nie to mi już wsio ryba, bo ja o jeszcze mężu pisałam ale no takich typowych przywar męskich jak te stosy naczyń czy nie sprzątanie po sobie to nie mogę mu przypisać. A maseczki to robiliśmy sobie razem, ale to wiesz
Grunt, że się dotarliście i zaakceptowaliście podobno nie można mieć wszystkiego i jak plusy przeważają minusy to jes ok. To tak pół żartem, pół serio
Wszystko ma wady i zalety,ale ja tam widze w mojej wolnosci poki co same zalety ,wad to ze swieca szukam
Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
25 2024-11-24 21:55:52 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 21:56:18)
Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
nie co Ty ! W zakonie same kobiety super towarzystwo do konca zycia blisko Pana Boga super bedzie mam nadzieje ze pojde do zakonu. Tam bedzie cisza i spokoj od facetow wogole kochana wolnosc i pojde do Nieba. Dzieki Ci Panie Boze moje zycie jest piekne
Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Istotka6 napisał/a:Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Skad? Skad wiesz? Gdzie to miasto jest ?
Istotka6 napisał/a:Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Discord uczy i bawi, a dla mnie się to podoba
UserNew napisał/a:Istotka6 napisał/a:Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Discord uczy i bawi, a dla mnie się to podoba
Ahh ten discord tyle rzeczy się tam pisało, a Ty akurat Brzydgoszczańskie "ino" wyniosłaś
Btw śmiechłem sobie, jak przeczytałem to, co napisałaś o łyżeczkach w tym tygodniu musiałem sobie dokupić łyżeczki właśnie, bo zostały mi nagle tylko cztery zacząłem podejrzewać o kleptomanię, osoby, które u mnie bywają, ale nie tędy droga chyba
UserNew napisał/a:Istotka6 napisał/a:Julka, w zakonie to te świece chyba mają popyt,co? ino to jest niebywała zaleta w "posiadaniu" mężczyzny
A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Skad? Skad wiesz? Gdzie to miasto jest ?
Julcia nie możesz wszystkiego wiedzieć poza tym, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a Ty podobno chcesz świętą za życia zostać
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Skad? Skad wiesz? Gdzie to miasto jest ?
Julcia nie możesz wszystkiego wiedzieć poza tym, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a Ty podobno chcesz świętą za życia zostać
No tak chce pojsc do Nieba a to z ciekawosci to tylko takie glupie powiedzenie jest . Ciekawosc to nie grzech
Istotka6 napisał/a:UserNew napisał/a:A Ty co, z Brzydgoszczy jesteś?
Discord uczy i bawi, a dla mnie się to podoba
Ahh ten discord tyle rzeczy się tam pisało, a Ty akurat Brzydgoszczańskie "ino" wyniosłaś
Btw śmiechłem sobie, jak przeczytałem to, co napisałaś o łyżeczkach w tym tygodniu musiałem sobie dokupić łyżeczki właśnie, bo zostały mi nagle tylko cztery zacząłem podejrzewać o kleptomanię, osoby, które u mnie bywają, ale nie tędy droga chyba
Pszczółka podliczyła i brakuje?
UserNew napisał/a:Istotka6 napisał/a:Discord uczy i bawi, a dla mnie się to podoba
Ahh ten discord tyle rzeczy się tam pisało, a Ty akurat Brzydgoszczańskie "ino" wyniosłaś
Btw śmiechłem sobie, jak przeczytałem to, co napisałaś o łyżeczkach w tym tygodniu musiałem sobie dokupić łyżeczki właśnie, bo zostały mi nagle tylko cztery zacząłem podejrzewać o kleptomanię, osoby, które u mnie bywają, ale nie tędy droga chybaPszczółka podliczyła i brakuje?
Zaraz jaka pczola jakie lyzeczki co tu sie wyrabia na moim.wlasnym temacie ?
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Ahh ten discord tyle rzeczy się tam pisało, a Ty akurat Brzydgoszczańskie "ino" wyniosłaś
Btw śmiechłem sobie, jak przeczytałem to, co napisałaś o łyżeczkach w tym tygodniu musiałem sobie dokupić łyżeczki właśnie, bo zostały mi nagle tylko cztery zacząłem podejrzewać o kleptomanię, osoby, które u mnie bywają, ale nie tędy droga chybaPszczółka podliczyła i brakuje?
Zaraz jaka pczola jakie lyzeczki co tu sie wyrabia na moim.wlasnym temacie ?
Pszczółka Maja .
New Me napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Pszczółka podliczyła i brakuje?
Zaraz jaka pczola jakie lyzeczki co tu sie wyrabia na moim.wlasnym temacie ?
Pszczółka Maja .
Ja to bajke lubilam bardzo
UserNew napisał/a:Istotka6 napisał/a:Discord uczy i bawi, a dla mnie się to podoba
Ahh ten discord tyle rzeczy się tam pisało, a Ty akurat Brzydgoszczańskie "ino" wyniosłaś
Btw śmiechłem sobie, jak przeczytałem to, co napisałaś o łyżeczkach w tym tygodniu musiałem sobie dokupić łyżeczki właśnie, bo zostały mi nagle tylko cztery zacząłem podejrzewać o kleptomanię, osoby, które u mnie bywają, ale nie tędy droga chybaPszczółka podliczyła i brakuje?
Być może
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Ahh ten discord tyle rzeczy się tam pisało, a Ty akurat Brzydgoszczańskie "ino" wyniosłaś
Btw śmiechłem sobie, jak przeczytałem to, co napisałaś o łyżeczkach w tym tygodniu musiałem sobie dokupić łyżeczki właśnie, bo zostały mi nagle tylko cztery zacząłem podejrzewać o kleptomanię, osoby, które u mnie bywają, ale nie tędy droga chybaPszczółka podliczyła i brakuje?
Być może
Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
UserNew napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Pszczółka podliczyła i brakuje?
Być może
Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Być może
Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
To słabo kochasz i pieprzysz jak nie bywasz .
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Być może
Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
UserNew napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
To słabo kochasz i pieprzysz jak nie bywasz .
Kochać? Ja się nie zakochuję W Suwałkach? Kogo niby?
UserNew napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
To proste. Kocham się w UserNew i go zaczepiam .
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
To proste. Kocham się w UserNew i go zaczepiam .
No to super moze bedziecie para
UserNew napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Jak na mój gust nawet na pewno, a w Suwałkach i w okolicach bida Panie .
Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
Tak, my też Twoje "fajnki" XD pozwól, że sobie tu pospamujemy o głupotkach
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
Tak, my też Twoje "fajnki" XD pozwól, że sobie tu pospamujemy o głupotkach
A sobie spamujcie
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:Może tak, a może nie nie wiem co tam w Suwałkach się dzieje, nie bywam tam, za daleko ode mnie
A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
Tak, my też Twoje "fajnki" XD pozwól, że sobie tu pospamujemy o głupotkach
Uuu, czyżby samotny wieczór?
UserNew napisał/a:New Me napisał/a:A co was nagle wzielo na Suwalkowanie pscolkowanie i inne takie na moim wlasnym temacie ? Co wy tez moi "fanki " ?
Tak, my też Twoje "fajnki" XD pozwól, że sobie tu pospamujemy o głupotkach
Uuu, czyżby samotny wieczór?
Ile można się miziać i głaskać?
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Tak, my też Twoje "fajnki" XD pozwól, że sobie tu pospamujemy o głupotkach
Uuu, czyżby samotny wieczór?
Ile można się miziać i głaskać?
Bardzo długo. Nie doceniasz gry wstępnej?
UserNew napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Uuu, czyżby samotny wieczór?
Ile można się miziać i głaskać?
Bardzo długo. Nie doceniasz gry wstępnej?
O nie seksow tutaj nie bedzie. To jest powazny temat o wolnosci mojej kochanej
UserNew napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Uuu, czyżby samotny wieczór?
Ile można się miziać i głaskać?
Bardzo długo. Nie doceniasz gry wstępnej?
Haha, piszę o całym zabiegu, czyli gra wstępna też się w to wlicza po drugie, ja potrafię i lubię być sam ze sobą, nie muszę wisieć na kimś cały czas, albo mieć kogoś w zasięgu ręki
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Ile można się miziać i głaskać?
Bardzo długo. Nie doceniasz gry wstępnej?
O nie seksow tutaj nie bedzie. To jest powazny temat o wolnosci mojej kochanej
Zamknij oczy, tylko nie patrz przez palce, bo do nieba nie pójdziesz
KoralinaJones napisał/a:UserNew napisał/a:Ile można się miziać i głaskać?
Bardzo długo. Nie doceniasz gry wstępnej?
Haha, piszę o całym zabiegu, czyli gra wstępna też się w to wlicza po drugie, ja potrafię i lubię być sam ze sobą, nie muszę wisieć na kimś cały czas, albo mieć kogoś w zasięgu ręki
No super ja tez tak mogem ale NIE chcem
New Me napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Bardzo długo. Nie doceniasz gry wstępnej?
O nie seksow tutaj nie bedzie. To jest powazny temat o wolnosci mojej kochanej
Zamknij oczy, tylko nie patrz przez palce, bo do nieba nie pójdziesz
pojde na 100% mam juz zabukowane
UserNew napisał/a:New Me napisał/a:O nie seksow tutaj nie bedzie. To jest powazny temat o wolnosci mojej kochanej
Zamknij oczy, tylko nie patrz przez palce, bo do nieba nie pójdziesz
pojde na 100% mam juz zabukowane
Piotruś Ci bilet zaklepał?
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:Zamknij oczy, tylko nie patrz przez palce, bo do nieba nie pójdziesz
pojde na 100% mam juz zabukowane
Piotruś Ci bilet zaklepał?
Nie. Koronka do Milosierdzia Bozego i Pana Jezusa obietnice
UserNew napisał/a:New Me napisał/a:pojde na 100% mam juz zabukowane
Piotruś Ci bilet zaklepał?
Nie. Koronka do Milosierdzia Bozego i Pana Jezusa obietnice
Objawił Ci się i tak Ci powiedział?
57 2024-11-24 23:21:25 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-24 23:22:47)
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:Piotruś Ci bilet zaklepał?
Nie. Koronka do Milosierdzia Bozego i Pana Jezusa obietnice
Objawił Ci się i tak Ci powiedział?
Nie. Pan Jezus objawil sie sw Faustynie i ona w Dzienniczku pisala obietnice Jezusa dla kazdego kto modli sie Koronka do Bozego Milosierdzia. Sobie wejdz sprawdz Koronka do Bozego Milosierdzia obietnice Jezusa. Kazdy kto modli sie ta Koronka nie bedzie potepiony tylko albo od razu pojdzie do Nieba albo przez Czysciec do Nieba. Kosciol to zbadal i zatwierdzil plus duzo cudow bylo na modlitwie Koronka sobie swiadectwa poczytaj. Kocham Koronke ona jest cudowna prezent od Pana Jezusa. Ja odmowilam dzis rano Koronka zeby mi fachowiec dobrze naprawil liczniku to mi zamiast tego dal za darmo smart meter zainstslowal i super na elektryku oszczedze i na gazie
UserNew napisał/a:New Me napisał/a:Nie. Koronka do Milosierdzia Bozego i Pana Jezusa obietnice
Objawił Ci się i tak Ci powiedział?
Nie. Pan Jezus objawil sie sw Faustynie i ona w Dzienniczku pisala obietnice Jezusa dla kazdego kto modli sie Koronka do Bozego Milosierdzia. Sobie wejdz sprawdz Koronka do Bozego Milosierdzia obietnice Jezusa. Kazdy kto modli sie ta Koronka nie bedzie potepiony tylko albo od razu pojdzie do Nieba albo przez Czysciec do Nieba. Kosciol to zbadal i zatwierdzil plus duzo cudow bylo na modlitwie Koronka sobie swiadectwa poczytaj. Kocham Koronke ona jest cudowna prezent od Pana Jezusa. Ja odmowilam dzis rano Koronka zeby mi fachowiec dobrze naprawil liczniku to mi zamiast tego dal za darmo smart meter zainstslowal i super na elektryku oszczedze i na gazie
Są na to jakieś dowody?
New Me napisał/a:UserNew napisał/a:Objawił Ci się i tak Ci powiedział?
Nie. Pan Jezus objawil sie sw Faustynie i ona w Dzienniczku pisala obietnice Jezusa dla kazdego kto modli sie Koronka do Bozego Milosierdzia. Sobie wejdz sprawdz Koronka do Bozego Milosierdzia obietnice Jezusa. Kazdy kto modli sie ta Koronka nie bedzie potepiony tylko albo od razu pojdzie do Nieba albo przez Czysciec do Nieba. Kosciol to zbadal i zatwierdzil plus duzo cudow bylo na modlitwie Koronka sobie swiadectwa poczytaj. Kocham Koronke ona jest cudowna prezent od Pana Jezusa. Ja odmowilam dzis rano Koronka zeby mi fachowiec dobrze naprawil liczniku to mi zamiast tego dal za darmo smart meter zainstslowal i super na elektryku oszczedze i na gazie
Są na to jakieś dowody?
Tak ludzi swiadectwa i mnie sie duzo rzeczy spelnilo co sie modlilam.
UserNew napisał/a:New Me napisał/a:Nie. Pan Jezus objawil sie sw Faustynie i ona w Dzienniczku pisala obietnice Jezusa dla kazdego kto modli sie Koronka do Bozego Milosierdzia. Sobie wejdz sprawdz Koronka do Bozego Milosierdzia obietnice Jezusa. Kazdy kto modli sie ta Koronka nie bedzie potepiony tylko albo od razu pojdzie do Nieba albo przez Czysciec do Nieba. Kosciol to zbadal i zatwierdzil plus duzo cudow bylo na modlitwie Koronka sobie swiadectwa poczytaj. Kocham Koronke ona jest cudowna prezent od Pana Jezusa. Ja odmowilam dzis rano Koronka zeby mi fachowiec dobrze naprawil liczniku to mi zamiast tego dal za darmo smart meter zainstslowal i super na elektryku oszczedze i na gazie
Są na to jakieś dowody?
Tak ludzi swiadectwa i mnie sie duzo rzeczy spelnilo co sie modlilam.
Jakie na przykład?
Np taki "Dziękuję, Jezu Miłosierny, za 50 lat życia. 14 lat temu usłyszałam wyrok: szpiczak mnogi, ostatnie stadium, zostały może 3 miesiące życia. Moja córka miała tylko 6 lat. Prosiłam o miłosierdzie dla mojej córki i męża, powtarzałam: Panie, zlituj się nad nimi. Tak po ludzku wszystko było stracone, chemia nie działała, nerki nie pracowały, w kościach były dziury, złamał się kręgosłup i rozpoczęła niewydolność wątroby... i te ciągłe infekcje, a ja zawierzyłam wszystko Jezusowi. Powtarzałam Koronkę do Miłosierdzia Bożego i dziękowałam Bogu za to, że dziecko jest zdrowe. Pierwszy raz do Łagiewnik przyjechałam na wózku inwalidzkim, przed przeszczepem szpiku kostnego. Od tego czasu minęło prawie 14 lat. Bóg dał mi łaskę towarzyszyć córce w dorastaniu. Choroba jest w głębokiej remisji, wróciłam do pracy i każdego roku pielgrzymuję do Łagiewnik na własnych nogach, za które dziękuję Bogu każdego dnia. Dziękuję Bogu Miłosiernemu za wszystko, moje życie należy do Niego. Jezu, ufam Tobie
To pisala pewna kobieta na stronie klasztoru gdzie zyla siostra Faustyna
Np taki "Dziękuję, Jezu Miłosierny, za 50 lat życia. 14 lat temu usłyszałam wyrok: szpiczak mnogi, ostatnie stadium, zostały może 3 miesiące życia. Moja córka miała tylko 6 lat. Prosiłam o miłosierdzie dla mojej córki i męża, powtarzałam: Panie, zlituj się nad nimi. Tak po ludzku wszystko było stracone, chemia nie działała, nerki nie pracowały, w kościach były dziury, złamał się kręgosłup i rozpoczęła niewydolność wątroby... i te ciągłe infekcje, a ja zawierzyłam wszystko Jezusowi. Powtarzałam Koronkę do Miłosierdzia Bożego i dziękowałam Bogu za to, że dziecko jest zdrowe. Pierwszy raz do Łagiewnik przyjechałam na wózku inwalidzkim, przed przeszczepem szpiku kostnego. Od tego czasu minęło prawie 14 lat. Bóg dał mi łaskę towarzyszyć córce w dorastaniu. Choroba jest w głębokiej remisji, wróciłam do pracy i każdego roku pielgrzymuję do Łagiewnik na własnych nogach, za które dziękuję Bogu każdego dnia. Dziękuję Bogu Miłosiernemu za wszystko, moje życie należy do Niego. Jezu, ufam Tobie
To pisala pewna kobieta na stronie klasztoru gdzie zyla siostra Faustyna
No tak. To na pewno tylko zasługa Jezusa i koronki, a nie lekarzy
New Me napisał/a:Np taki "Dziękuję, Jezu Miłosierny, za 50 lat życia. 14 lat temu usłyszałam wyrok: szpiczak mnogi, ostatnie stadium, zostały może 3 miesiące życia. Moja córka miała tylko 6 lat. Prosiłam o miłosierdzie dla mojej córki i męża, powtarzałam: Panie, zlituj się nad nimi. Tak po ludzku wszystko było stracone, chemia nie działała, nerki nie pracowały, w kościach były dziury, złamał się kręgosłup i rozpoczęła niewydolność wątroby... i te ciągłe infekcje, a ja zawierzyłam wszystko Jezusowi. Powtarzałam Koronkę do Miłosierdzia Bożego i dziękowałam Bogu za to, że dziecko jest zdrowe. Pierwszy raz do Łagiewnik przyjechałam na wózku inwalidzkim, przed przeszczepem szpiku kostnego. Od tego czasu minęło prawie 14 lat. Bóg dał mi łaskę towarzyszyć córce w dorastaniu. Choroba jest w głębokiej remisji, wróciłam do pracy i każdego roku pielgrzymuję do Łagiewnik na własnych nogach, za które dziękuję Bogu każdego dnia. Dziękuję Bogu Miłosiernemu za wszystko, moje życie należy do Niego. Jezu, ufam Tobie
To pisala pewna kobieta na stronie klasztoru gdzie zyla siostra FaustynaNo tak. To na pewno tylko zasługa Jezusa i koronki, a nie lekarzy
Lekarze dawali jej 3 miesiace zycia to bylo ostatnie stadium raka a 14 lat temu medycyna na raka nie byla taka jak obecnie mimo ze to wcale nie dlugi czas
Bardzo by mnie zaniepokoiło, gdyby Mati krążył w okolicach Suwałk, woli inną "bidę"
Jak to jest z tymi łyżeczkami... Podobnie jak skarpety mają tendencję do znikania. Jak w sprawie skarpetek faceci mogą zwalić na pralkę, tak na łyżeczki nie przychodzi mi na myśl żadne usprawiedliwienie
Oj Julcia, Julcia pomódl się nas, za wszystkich bezrobotnych idę jutro do pośredniaka zobaczyć, ale dla ludzi z moim wykszałceniem nie ma pracy w tym kraju tylko w modlitwie nadzieja