Hej. W ciągu ostatnich kilku miesięcy cos we mnie pękło, czuję straszne rozczarowanie życiem, mam wrażenie, że zupełnie nie układa mi się prywatnie i zawodowo, z jednej strony chciałabym ruszyć do przodu z drugiej coś jakby ciągle mnie hamowalo albo zapalam się do czegos a za chwilę rezygnuje.Czasem mam poczucie bezsensu, zmarnowanego czasu, moje życie nie wygląda tak jak chciałam.Mam 31 lat a nie potrafię uwierzyć w to że będzie lepiej, nie umiem znaleźć światełka w tunelu, ciągle mi źle, nic mi nie pasuje.Zastanawiam się czy po prostu nie miałam zbyt dużych oczekiwań względem życia, a teraz wszystko się zweryfikowało i nie potrafię się z tym pogodzić.Moze macie jakieś pomysły jak wyjść z tego marazmu i stagnacji, na nowo zacząć cieszyć się życiem?
Jak znasz angielski to polecam: https://www.amazon.pl/Second-Mountain-Q … 141990902.
Ksiazka opowiada wlasnie o momencie w zyciu wielu ludzi, ktorzy skupiajac sie na budowaniu siebie, na karierze, osiagnieciach itp. w pewnym momencie dochodza do wniosku, ze to wszystko jest bez sensu.
Czesto odnajduja w zyciu prawdziwy sens, nadzieje i radosc zaczynajac zyc dla innych (co czesto wiaze sie ze zmiana zawodu)
Jest coś takiego jak japońska filozofia szczęścia - nazywa się ikigai.
Jest wiele artykułów na ten temat. Od lekkich, w popularnych czasopismach, poprzez portale psychologiczne, a na książkach kończąc. Polecam. Lekkie, łatwe i przyjemne. Pozwala nie tylko osiągnąć szczęście, ale i życiową równowagę oraz akceptację siebie.
Niektórzy robią kariery po 70-tce, a ty masz jakieś obiekcje po 30-tce. Trzeba robić swoje, cieszyć się każdym dniem, cieszyć się mały rzeczami, cieszyć się zdrowiem. Popracuj i kup sobie cos miłego. Może wyprawa w góry. Może wizyta w spa. Życie to są chwile, jak śpiewał znany piosenkarz disco polo.
Hej. W ciągu ostatnich kilku miesięcy cos we mnie pękło, czuję straszne rozczarowanie życiem, mam wrażenie, że zupełnie nie układa mi się prywatnie i zawodowo, z jednej strony chciałabym ruszyć do przodu z drugiej coś jakby ciągle mnie hamowalo albo zapalam się do czegos a za chwilę rezygnuje.Czasem mam poczucie bezsensu, zmarnowanego czasu, moje życie nie wygląda tak jak chciałam.Mam 31 lat a nie potrafię uwierzyć w to że będzie lepiej, nie umiem znaleźć światełka w tunelu, ciągle mi źle, nic mi nie pasuje.Zastanawiam się czy po prostu nie miałam zbyt dużych oczekiwań względem życia, a teraz wszystko się zweryfikowało i nie potrafię się z tym pogodzić.Moze macie jakieś pomysły jak wyjść z tego marazmu i stagnacji, na nowo zacząć cieszyć się życiem?
A jak Twoje życie miłosne?
Zauważyłam że wiele osób odnajduje sens życia, gdy znajduje właściwą osobę (choć to banalne). Wtedy nawet praca nabiera sensu, bo jest z kim planować życie.
6 2024-09-14 02:24:33 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-09-14 02:25:02)
A jak Twoje życie miłosne? (...)
25 sierpnia Autorka coś niecoś na ten temat napisała w swoim pierwszym wątku:
To mój pierwszy post tu, bo już mam dosyć.Dokladnie rok temu spotykałam się z pewnym chłopakiem, trwało to ok 2 miesiące, ostatnie nasze spotkanie to była impreza,było miło,sympatycznie,nagle zrobił się oschły, czułam że mnie odtrąca, po tym na drugi dzień po prostu kulturalnie odpisałam że dziękuję za zaproszenie on odpisał cos od niechcenia i kontakt urwał się.Wiem dokładnie że to krótka znajomość ale od dłuższego czasu on ciągle wraca mi na myśl, ciągle coś mi się przypomina, zastanawiam się co się stało, czuję taki smutek.Nie wiem z czego tak się dzieje,czy to cały czas urażona duma że mnie odrzucił trochę z niewyjaśnionych przyczyn, czy to że od pewnego czasu mam trochę stresu w życiu i próbuje sobie takimi bzdurami zająć myśli i głowę? Jak się uporać z tym wszystkim?
Moje życie miłosne wygląda tak samo, spotykałam niewłaściwe osoby, które tylko pogłębialy moje przekonanie że cos że mną nie tak, nawet ta ostatnia sytuacja która tu komentująca wyżej przytoczyła, a coś podobnego było jeszcze przed tym epizodem,ktoś dawał nadzieję żeby potem mnie kopnąć i urwać kontakt.Od roku z nikim się już nie spotkałam, dlatego pewnie zaczęłam myśleć o tym typie, po prostu nikt ciekawy się nie pojawia, a dodatkowo mój charakter, jestem introwertykiem, to utrudnia.Jedtem też wrażliwa i po prostu każde kolejne odrzucenia jeszcze bardziej mnie zamyka.Korzystalam z aplikacji randkowych i już nie chce, dla mnie to strata czasu.Zreszta nie chce się fiksować na tym że znalezienie kogoś nada mojemu życiu sens, bo przecież coś może nie wypalić, rozpaść się.Chcialabym zbudować dla samej siebie poczucie bezpieczeństwa i spokoju oparte na solidnych fundamentach bo na razie jestem jak ta chorągiewka na wietrze ,dodatkowo bardzo zagubiona i wątpiaca w sama siebie.Czuje się tak rozczarowana, że momentami mam dość wszystkiego.
Moje życie miłosne wygląda tak samo, spotykałam niewłaściwe osoby, które tylko pogłębialy moje przekonanie że cos że mną nie tak, nawet ta ostatnia sytuacja która tu komentująca wyżej przytoczyła, a coś podobnego było jeszcze przed tym epizodem,ktoś dawał nadzieję żeby potem mnie kopnąć i urwać kontakt.Od roku z nikim się już nie spotkałam, dlatego pewnie zaczęłam myśleć o tym typie, po prostu nikt ciekawy się nie pojawia, a dodatkowo mój charakter, jestem introwertykiem, to utrudnia.Jedtem też wrażliwa i po prostu każde kolejne odrzucenia jeszcze bardziej mnie zamyka.Korzystalam z aplikacji randkowych i już nie chce, dla mnie to strata czasu.Zreszta nie chce się fiksować na tym że znalezienie kogoś nada mojemu życiu sens, bo przecież coś może nie wypalić, rozpaść się.Chcialabym zbudować dla samej siebie poczucie bezpieczeństwa i spokoju oparte na solidnych fundamentach bo na razie jestem jak ta chorągiewka na wietrze ,dodatkowo bardzo zagubiona i wątpiaca w sama siebie.Czuje się tak rozczarowana, że momentami mam dość wszystkiego.
Ciesz sie latami wolnosci i kazdym dniem