Hej.
Jak u was wygląda pojęcie masturbacji, czy będąc w związku dalej to robicie? Czy jest ok w stosunku do partnera/partnerki?
To zależy...
Jedni to akceptują i jest to ok.
Drudzy nie i też mają do tego prawo
To zależy co odpowiada partnerom, a nie to co u innej pary jest ok.
A dlaczego pytasz?
Tak. Ludzie w związkach się masturbują.
Masturbowałam się przed ślubem i dalej to robię. To część mojego życia. Mój facet też to robi i z pewnością robił to zanim się poznaliśmy.
Ja odkąd jestem w stałym związku nie mam absolutnie żadnej potrzeby zaspokajania się w samotności
Hej.
Jak u was wygląda pojęcie masturbacji, czy będąc w związku dalej to robicie? Czy jest ok w stosunku do partnera/partnerki?
Masturbacja w związku to nic złego kobiety będące w związkach też się masturbują. Aczkolwiek u mnie to nie działa byłem w stałych związkach nigdy nie miałęm ochoty na mastuebacje.Ponieważ regularnie uprawiałem sex z partnerką.Teraz odkąd jestem sam rzadko się masturbuję bo spotykam się z koleżanką na sex.Ale jeśli mam być szczery a taki jestem tak sporadycznie się zabawiam sam ze soba.Jak opisałem wcześniej jest to zdrowe dla faceta i kobiety.Pozdrawiam Emil
Tak Często słyszę od żony "nie mam siły, zrób sobie ręką "
Zdecydowanie masturbacja w związku istnieje, chociaż z czasem przybiera obraz mniej atrakcyjny niż sobie go wyobrażaliśmy
Masturbowałam się przed ślubem i dalej to robię. To część mojego życia. Mój facet też to robi i z pewnością robił to zanim się poznaliśmy.
Dla mnie to niepojete.
Tak
Często słyszę od żony "nie mam siły, zrób sobie ręką "
Zdecydowanie masturbacja w związku istnieje, chociaż z czasem przybiera obraz mniej atrakcyjny niż sobie go wyobrażaliśmy
masakra, nie mozesz sie powstrzymac, az bedzie miala "sile"?
mozna tez jakos zachecic, stworzyc klimat. Jesli to nie dziala, to po ptokach, ona moze nie ma juz na ciebie ochoty.
Masturbacja w związku jest normalną praktyką. Oczywiście o ile nie jest kompulsywna i związana z oglądaniem filmów. Im więcej seksu, tym mniej masturbacji, im mniej seksu, tym więce masturbacji (bo partner ma większe potrzeby lub partnerka jest niedysponowana - okres, choroba, ciąża).
Masturbacja w związku jest normalną praktyką. Oczywiście o ile nie jest kompulsywna i związana z oglądaniem filmów. Im więcej seksu, tym mniej masturbacji, im mniej seksu, tym więce masturbacji (bo partner ma większe potrzeby lub partnerka jest niedysponowana - okres, choroba, ciąża).
Dokładnie tak świetny komentarz brawo dla kolegi.
masakra, nie mozesz sie powstrzymac, az bedzie miala "sile"?
mozna tez jakos zachecic, stworzyc klimat. Jesli to nie dziala, to po ptokach, ona moze nie ma juz na ciebie ochoty.
To nie jest takie zero-jedynkowe i jest "po ptokach". Ale tutaj obydwie strony muszą chcieć ze sobą rozmawiać i robić coś w kierunku poprawy sytuacji.
Przykład jak było u mnie - na etapie gdy dzieci były małe moje libido było w opłakanym stanie. Ciągłe zmęczenie, zero możliwości zrobienia romantycznego nastroju... ale mimo to długo zmuszałam się i po prostu rozkładałam nogi nie mając z tego przyjemności. Zagryzałam zęby i chciałam tylko żeby szybko się skończyło. Oczywiście bywało gdy było fajnie i miałam ochotę. Ale jednak częściej zmuszałam się. Po którymś razie czułam się fatalnie psychicznie, po prostu zaczęłam płakać i miałam wrażenie jakbym została zgwałcona, bo to było tak bardzo wbrew moim odczuciom. Ale on robił takie maślane oczka, od tylu tygodni wręcz jęczał wieczoram i chociaż wszystko w środku mnie krzyczało "NIE!" to mówiłam "tak". I w końcu powiedziałam "dość" i gdy naprawdę nie miałam ochoty to mówiłam, że sam się obsłużył.
Bardzo dużo wtedy rozmawialiśmy szczerze o tej sytuacji i ponieważ jednak nam na sobie zależy, więc każde z nas starało się aby ostatecznie sytuacja poprawiła się.
Dzisiaj mamy to już za sobą, nasz seks wrócił do fajnego poziomu (niestety wciąż nie do takiego jakiego byśmy chcieli, bo wciąż dzieci nie mają dla nas litości wieczorami). Ale to wymagało ogromnych pokładów cierpliwości i zrozumienia z obydwu stron i jak pisałam - chęci aby to zmienić i naprawić.