Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

Temat: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

Hej. Będzie dość długo, uprzedzam. Moja historia zaczyna się w roku 2005. Mój brat pierwszy raz przyleciał do Polski po 5 letniej nieobecności z dziewczyną. Z racji, że moich rodziców po prostu nie było stać na wakacje, zaproponował mi i mojej siostrze wyjazd na parę dni do Zakopanego. Zgodziliśmy się od razu. Oprócz naszej czwórki miała być też siostra dziewczyny brata (dajmy jej na imię Kasia). Wynajęliśmy domek, okres zimowy piękny czas na odpoczynek. Kasia przykuła dosyć moją uwagę, bardzo ładna dziewczyna, w takim samym wieku jak moja siostra (młodsza ode mnie o 2 lata), kompletnie nie umiałem jej podrywać ani nawet z nią rozmawiać. Było mi cholernie głupio (gówniarz 15 letni) bo nie umiałem zagadać. Robiłem z siebie po prostu idiote, ale jakoś ze sobą rozmawialiśmy. Brat z dziewczyną zauważyli, że Kasia wpadła mi w oko, ale nic się nie odzywali. Wyjazd trwał w najlepsze, ale kiedyś musiał się skończyć. Każdy pojechał do swojego domu, Kasia obiecała, że kiedyś do nas zadzwoni (telefony komórkowe mieli tylko nieliczni). Brat wyjechał, a ja zostałem z myślami co dalej? Ale nic nie mogłem zrobić, Kasia mieszka 80 km ode mnie. Były to czasy gadu-gadu i rozmawiałem z Kasią i myślę, a raz kozie śmierć, wyznam jej prawdę. Napisałem jej, że mi się podoba. I chciałbym spróbować, wiem, że dzieli nas odległość, ale może jakoś to będzie, Kasia mi powiedziała, że też jej wpadłem w oko, ale bała się mojej reakcji. Byłem wniebowzięty! Rozmawialiśmy ze sobą bardzo dużo. Bliżej wakacji dzwoni Kasia! Zaprasza nas do siebie choć na chwilę porozmawiać, bez sekundy zastanowienia zgodziliśmy się z siostrą. Rodzice pojechali z nami, oni zostali na dole domu z tatą Kasi, ja z siostrą ide na górę. I jest! Moja miłość! Przytuliłem ją. Tata Kasi przyniósł jedzenie, oglądaliśmy film, aż w pewnym momencie moja siostra poszła do ubikacji. Nie myśląc długo przytuliłem się do Kasi (ukrywaliśmy się przed moją siostrą) ona spojrzała na mnie i nie wiem jak, nie wiem kiedy zaczęliśmy się całować (ja zawsze twierdziłem, że nie umiałem). Moja siostra wróciła z ubikacji i już Kasia nie puściła mojej ręki ani na sekundę. Trzymała mnie mocno. Przyszedł czas rozstania. Kasia przytuliła moją siostrę, i ja też chciałem ją przytulić, ale ona przy mojej siostrze zaczęła mnie całować! Moja siostra robi karpia i nie odzywa się nic. I jak skończyliśmy się całować zapytała nas czy już długo to trwa, a my zgodnie z prawdą, że od wakacji w Zakopanem. Siostra nie powiedziała nic rodzicom, ja Kasi obiecałem, że jeszcze się zobaczymy. I przez całe wakacje praktycznie codziennie odwiedzałem ją. Wyobraźcie sobie to, że autobusem jeździłem do niej praktycznie codziennie, na bilety w obie strony szło chyba z 20 zł. Było nam cudowne. Jeździliśmy do kina, na pizze, wspaniały czas. Po wakacjach koniec libacji. Na szczęście miałem odłożone pieniądze kupiłem telefon komórkowy i tradycyjne pakiety 500 minut w sieci. Rozmawialiśmy codziennie i to godzinami, taki pakiet schodził mi w ciągu paru dni. Rodzice domyślili się, że jesteśmy parą, brat za granicą z narzeczoną także. Po pewnym czasie coś się zaczęło psuć. Kasia zaczęła mieć problemy z alkoholem przez towarzystwo w którym przebywała. I przyznała się do zdrady. Była pijana i całowała się z jakimś gościem. Byłem bardzo zły, płakałem, ale nie mogłem nic zrobić. I postanowiła, że zerwiemy, damy sobie trochę czasu. Godzina 1 w nocy. Telefon. Dzwoni ona. Pytam co się stało? Ona płacze i mi mówi, że kocha mnie bardzo i nie może żyć beze mnie. Ja także się rozpłakałem i powiedziałem jej to samo. Byliśmy nadal parą, nasze spotkania praktycznie odbywały się tylko w weekendy. Przez parę lat. Koniec gimnazjum, ja już byłem w technikum, Kasia wybierała liceum. Namawiałem ją żeby wybrała liceum bliżej mnie, ale wybrała bliżej swojego domu, ok jakoś to będzie. Zaczęliśmy się kłócić o jakieś pierdoły, serio, już nawet nie pamiętam o co. Jeszcze najważniejsze. Nie umiałem mówić prawdy w wielu sprawach, po prostu dużo kłamałem, nie wiem po co, z resztą do dzisiaj dnia mi to zostało. Mam 18 lat i napisałem Kasi, że tata mi obiecał, że da mi pieniądze na prawo jazdy, jeśli z nią zerwe, Boże po jaką cholerę ja wtedy tak kłamałem? Do dziś dnia jestem okropnie zły na siebie za swoją głupotę. Kasia mówi, skoro tak, to z nami koniec. Zadzwoniła do mojego taty, że zerwała ze mną i może mi dać kasę na pj. Tata zgodnie z prawdą o niczym nie ma bladego pojęcia. Ja zrobiłem z siebie idiotę roku. Sobota wieczór, leżę, ryczę jak bóbr i idiota, dzwoni dzwonek. Kasia przyjechała... Przeprosiłem ją, a ona mnie pocałowała i powiedziała żebym więcej tego nie robił. Tego dnia zostawała u nas na noc. Oglądamy w 2-jke TV (+moja siora) aż w pewnym momencie rodzice musieli gdzieś pojechać, mówię do siostry żeby zostawiła nas na moment, wyszła, zaczęliśmy się całować i rozbierać... Do naszego pierwszego razu ostatecznie nie doszło, rodzice wrócili za szybko (potem się dowiedziałem, że doskonale wiedzieli co "planujemy" dlatego szybko wrócili). Następnego dnia Kasia wyjechała i zaraz po jej odwiedzinach zerwała definitywnie. Nie ma to sensu, główny powód to odległość. Próbowałem ją powstrzymać od tej decyzji była nieugięta. Kochałem ją bardzo i nie chciałem bez niej żyć, pisałem do niej, ale już nie odpowiadała tak jak zawsze, tylko ok, tak, nie itp. przez długi okres czasu nie miałem nikogo poważnego, ona z resztą też. Pewnego dnia nadszedł ślub mojego brata i siostry Kasi. Razem z Kasią byliśmy dróżbami. Myślę o fajnie może uda się wrócić do siebie, w końcu byliśmy już dorośli. Przyjechaliśmy pod ich dom, wychodzi Kasia z domu i rzuca mi się w ramiona i Nareszcie jesteś! I pocałowała mnie w usta, myślę WTF? Przecież nie jesteśmy razem. Przypina mi kokardkę i trzyma twardo za rękę, moje serce znowu ożyło. I w głowie Boże jak ja ją kocham! Idziemy do kościoła. Po kościele łapę ją za rękę, a ona odchodzi i mnie odtrąca. Poczułem się jak pies, zrobiła to tylko dla zdjęć... Było mi tak okropnie głupio, że już nie miałem siły na nic. Dobra dla brata, nie pojadę do domu, wytrzymam do końca. Na sali tanecznej byłem może raz, dwa, tak to całe wesele siedziałem w aucie. Jedziemy w plener, nie odzywam się nic, trzymam w ręce telefon. Kasia mi go odbiera i pisze. Musimy pogadać. Wsiadamy do auta. Pytam jej co chcesz mi powiedzieć? Ona milczy. Mówię jej. "Czy Ci się to podoba czy nie będę Cię kochał całe swoje życie. Nie chcę Cię stracić, bo wiem, że nigdy nikogo nie będę kochał tak bardzo jak Ciebie. Daj nam szanse". I uwierzcie mi te moje słowa były tak szczere, że trwają po dziś dzień. Rozeszliśmy się. Wiedziałem, że to koniec. Chciałem skończyć ze sobą, bo doskonale wiedziałem, że już nigdy nie spotkam takiej osoby, a każdy kolejny dzień będzie pasmem bólu. Na prawdę. Marzyłem o śmierci. Oprócz niej było to pragnienie które chciałem najbardziej na świecie. Chciałem się powiesić u siebie w pokoju na klamce. Miałem przygotowany sznurek i gaz żeby nie bolało. Poniedziałek po weselu. Pod domem impreza na całego, a w domu zaraz będzie wisielec (ciekawy paradoks). Płakałem i leżałem na łóżku. Już miałem brać się za robote, ale wszedł tata, pyta mnie. Co Ty robisz?! A ja do niego proszę Cię. Dajcie mi spokój. Wyjdź i przyjdź za godzinę. Tata wsunął rękę pod koc, i na bank poczuł sznur, ale go nie wyciągnął. Rozpłakał się. Ale tak bardzo płakał, że nie mógł złapać tchu. Przeprosił mnie, że mi nie pomaga kiedy go potrzebuje i przytulił mnie z całej siły. Wziął mnie na dół do gości i polewał mi wódki, tak, że zgon trwał moment. Już więcej razy nie byłem tak blisko odejścia z tego świata. Kasie nadal kochałem, ale ona już nie odpisywała na moje wiadomości. Wyjechała za granicę. Uwierzcie mi na słowo, że przez te 15-16 lat nie było więcej niż 3 dni żebym o niej nie myślał. Na prawdę. Myślę o niej praktycznie codziennie. Postanowiłem koniec. Trzeba żyć. Poznałem Agnieszkę. Starsza ode mnie o 8 lat, wdowa z dwójką dzieci. Opowiedziałem jej o Kasi, że był taki epizod w moim życiu. Zaakceptowała to, i jesteśmy już razem z 12 lat. Może nie jest to uczucie gorące, ani nie ma między nami ognia miłości, ale ona sama z dwójką dzieci, ja gość z zepsutą psychiką, jakoś to będzie. Pomogę jej wychować dzieci, od razu jej mówiłem, że ja nie chcę mieć swoich, po prostu byłem i jestem za bardzo zepsuty. Wzięliśmy ślub, dobrze nam razem. Już nam mija 10 lat od ślubu. Rozmawiałem z bratem o Kasi. Dowiedziałem się, że miała wielu chłopaków, ale z żadnym nie była długo. Powiedziałem mu prawdę o Kasi, że nie chce jej już więcej widzieć po tym co mi zrobiła, nie nawidze jej, opowiedziałem mu prawie całą historię o nas. A brat mi powiedział "Chłopie. Ty ją nadal kochasz. Jesteś głupi i nie kłam mnie już więcej" i wtedy coś we mnie pękło. Coś co ukrywałem całe swoje dotychczasowe życie pękło jak bańka mydlana. On ma rację. Oszukuje siebie, oszukuje rodzinę, oszukuje Agnieszkę. A robię to tylko dlatego żeby innych nie ranić, mimo tego, że we mnie aż się gotuje złość i smutek. Czasami żałuję, że wtedy mój tata wszedł do mojego pokoju. Po drugiej stronie byłbym na pewno spokojniejszy i nie musiał cierpieć, ale teraz nie mam tyle odwagi co kiedyś. Jestem skończonym idiotą, oszukuje wszystkich wokół. Pisze to wyznanie parę dni przed naszą 10 rocznicą ślubu, a też mój brat zostanie ojcem domyślam się kogo wybierze na ojca chrzestnego, niestety będę musiał odmówić, ponieważ na bank będzie tam Kasia, a nie mam bladego pojęcia jak zareaguje. Jeśli dotrwałeś/aś do tego momentu możesz napisać cokolwiek, bardzo dużo dla mnie to znaczy. Nie szukam pomocy u psychologa, bo musiałbym mu wyznać całą prawdę, którą skrywam całe życie, a nie chce tego robić, nie chce żeby ktoś dowiedział się całej prawdy z mojej rodziny. A w internecie można być anonimowym i wyrzucić to z siebie.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-07-23 12:11:23)

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

Melodramat, jak "Przeminęło z wiatrem", lubisz melodramaty?

Zejdź na ziemię i ocknij się. Żyjesz jakimiś mrzonkami o dziewczynie z dzieciństwa, której właściwie nie znasz. Wymalowałeś jej laurkę z brokatową posypką i modlisz się do niej a życie przecieka ci między palcami. Kasia była i się skończyła, gdyby chciała z tobą być, to by za granicę nie wyjechała albo "ciągnęła" cię za sobą. Ta twoja Kasia to niezłe ziólko tak w ogóle. Trzyma cię na orbicie i robi ci wodę z mózgu a ty się dajesz jak szczeniak prowadzić na tej niewidzialnej smyczy. Kasi nie wyszło za granicą, związki jej się nie układają więc masz rację, że jak cię znowu zobaczy i pomiarkuje jak na ciebie działa, to masz przechlapane, bo coż jej będzie szkodzić znów się tobą zabawić? Rozpierdzieli ci życie a sama znowu czmychnie i z daleka będzie obserwować, jak się wijesz jak piskorz na patelni.

Facet, dawno skończyłeś 15 lat i czas dorosnąć.

3

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.
Salomonka napisał/a:

Melodramat, jak "Przeminęło z wiatrem", lubisz melodramaty?

Zejdź na ziemię i ocknij się. Żyjesz jakimiś mrzonkami o dziewczynie z dzieciństwa, której właściwie nie znasz. Wymalowałeś jej laurkę z brokatową posypką i modlisz się do niej a życie przecieka ci między palcami. Kasia była i się skończyła, gdyby chciała z tobą być, to by za granicę nie wyjechała albo "ciągnęła" cię za sobą. Ta twoja Kasia to niezłe ziólko tak w ogóle. Trzyma cię na orbicie i robi ci wodę z mózgu a ty się dajesz jak szczeniak prowadzić na tej niewidzialnej smyczy. Kasi nie wyszło za granicą, związki jej się nie układają więc masz rację, że jak cię znowu zobaczy i pomiarkuje jak na ciebie działa, to masz przechlapane, bo coż jej będzie szkodzić znów się tobą zabawić? Rozpierdzieli ci życie a sama znowu czmychnie i z daleka będzie obserwować, jak się wijesz jak piskorz na patelni.

Facet, dawno skończyłeś 15 lat i czas dorosnąć.


Amen. Wiele kobiet działa według tego schematu.

4 Ostatnio edytowany przez Karmaniewraca (2024-07-23 13:44:55)

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

...

5

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

Ściana tekstu. Żeby jeszcze jakieś akapity pokazujące myśli.

6

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

jesli to nie trolling to moze wizyta u specjalisty, bo chyba masz jakies zaburzenia.

7 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-23 19:15:00)

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.
waglikpl napisał/a:

Hej. Będzie dość długo, uprzedzam. Moja historia zaczyna się w roku 2005. Mój brat pierwszy raz przyleciał do Polski po 5 letniej nieobecności z dziewczyną. Z racji, że moich rodziców po prostu nie było stać na wakacje, zaproponował mi i mojej siostrze wyjazd na parę dni do Zakopanego. Zgodziliśmy się od razu. Oprócz naszej czwórki miała być też siostra dziewczyny brata (dajmy jej na imię Kasia). Wynajęliśmy domek, okres zimowy piękny czas na odpoczynek. Kasia przykuła dosyć moją uwagę, bardzo ładna dziewczyna, w takim samym wieku jak moja siostra (młodsza ode mnie o 2 lata), kompletnie nie umiałem jej podrywać ani nawet z nią rozmawiać. Było mi cholernie głupio (gówniarz 15 letni) bo nie umiałem zagadać. Robiłem z siebie po prostu idiote, ale jakoś ze sobą rozmawialiśmy. Brat z dziewczyną zauważyli, że Kasia wpadła mi w oko, ale nic się nie odzywali. Wyjazd trwał w najlepsze, ale kiedyś musiał się skończyć. Każdy pojechał do swojego domu, Kasia obiecała, że kiedyś do nas zadzwoni (telefony komórkowe mieli tylko nieliczni). Brat wyjechał, a ja zostałem z myślami co dalej? Ale nic nie mogłem zrobić, Kasia mieszka 80 km ode mnie. Były to czasy gadu-gadu i rozmawiałem z Kasią i myślę, a raz kozie śmierć, wyznam jej prawdę. Napisałem jej, że mi się podoba. I chciałbym spróbować, wiem, że dzieli nas odległość, ale może jakoś to będzie, Kasia mi powiedziała, że też jej wpadłem w oko, ale bała się mojej reakcji. Byłem wniebowzięty! Rozmawialiśmy ze sobą bardzo dużo. Bliżej wakacji dzwoni Kasia! Zaprasza nas do siebie choć na chwilę porozmawiać, bez sekundy zastanowienia zgodziliśmy się z siostrą. Rodzice pojechali z nami, oni zostali na dole domu z tatą Kasi, ja z siostrą ide na górę. I jest! Moja miłość! Przytuliłem ją. Tata Kasi przyniósł jedzenie, oglądaliśmy film, aż w pewnym momencie moja siostra poszła do ubikacji. Nie myśląc długo przytuliłem się do Kasi (ukrywaliśmy się przed moją siostrą) ona spojrzała na mnie i nie wiem jak, nie wiem kiedy zaczęliśmy się całować (ja zawsze twierdziłem, że nie umiałem). Moja siostra wróciła z ubikacji i już Kasia nie puściła mojej ręki ani na sekundę. Trzymała mnie mocno. Przyszedł czas rozstania. Kasia przytuliła moją siostrę, i ja też chciałem ją przytulić, ale ona przy mojej siostrze zaczęła mnie całować! Moja siostra robi karpia i nie odzywa się nic. I jak skończyliśmy się całować zapytała nas czy już długo to trwa, a my zgodnie z prawdą, że od wakacji w Zakopanem. Siostra nie powiedziała nic rodzicom, ja Kasi obiecałem, że jeszcze się zobaczymy. I przez całe wakacje praktycznie codziennie odwiedzałem ją. Wyobraźcie sobie to, że autobusem jeździłem do niej praktycznie codziennie, na bilety w obie strony szło chyba z 20 zł. Było nam cudowne. Jeździliśmy do kina, na pizze, wspaniały czas. Po wakacjach koniec libacji. Na szczęście miałem odłożone pieniądze kupiłem telefon komórkowy i tradycyjne pakiety 500 minut w sieci. Rozmawialiśmy codziennie i to godzinami, taki pakiet schodził mi w ciągu paru dni. Rodzice domyślili się, że jesteśmy parą, brat za granicą z narzeczoną także. Po pewnym czasie coś się zaczęło psuć. Kasia zaczęła mieć problemy z alkoholem przez towarzystwo w którym przebywała. I przyznała się do zdrady. Była pijana i całowała się z jakimś gościem. Byłem bardzo zły, płakałem, ale nie mogłem nic zrobić. I postanowiła, że zerwiemy, damy sobie trochę czasu. Godzina 1 w nocy. Telefon. Dzwoni ona. Pytam co się stało? Ona płacze i mi mówi, że kocha mnie bardzo i nie może żyć beze mnie. Ja także się rozpłakałem i powiedziałem jej to samo. Byliśmy nadal parą, nasze spotkania praktycznie odbywały się tylko w weekendy. Przez parę lat. Koniec gimnazjum, ja już byłem w technikum, Kasia wybierała liceum. Namawiałem ją żeby wybrała liceum bliżej mnie, ale wybrała bliżej swojego domu, ok jakoś to będzie. Zaczęliśmy się kłócić o jakieś pierdoły, serio, już nawet nie pamiętam o co. Jeszcze najważniejsze. Nie umiałem mówić prawdy w wielu sprawach, po prostu dużo kłamałem, nie wiem po co, z resztą do dzisiaj dnia mi to zostało. Mam 18 lat i napisałem Kasi, że tata mi obiecał, że da mi pieniądze na prawo jazdy, jeśli z nią zerwe, Boże po jaką cholerę ja wtedy tak kłamałem? Do dziś dnia jestem okropnie zły na siebie za swoją głupotę. Kasia mówi, skoro tak, to z nami koniec. Zadzwoniła do mojego taty, że zerwała ze mną i może mi dać kasę na pj. Tata zgodnie z prawdą o niczym nie ma bladego pojęcia. Ja zrobiłem z siebie idiotę roku. Sobota wieczór, leżę, ryczę jak bóbr i idiota, dzwoni dzwonek. Kasia przyjechała... Przeprosiłem ją, a ona mnie pocałowała i powiedziała żebym więcej tego nie robił. Tego dnia zostawała u nas na noc. Oglądamy w 2-jke TV (+moja siora) aż w pewnym momencie rodzice musieli gdzieś pojechać, mówię do siostry żeby zostawiła nas na moment, wyszła, zaczęliśmy się całować i rozbierać... Do naszego pierwszego razu ostatecznie nie doszło, rodzice wrócili za szybko (potem się dowiedziałem, że doskonale wiedzieli co "planujemy" dlatego szybko wrócili). Następnego dnia Kasia wyjechała i zaraz po jej odwiedzinach zerwała definitywnie. Nie ma to sensu, główny powód to odległość. Próbowałem ją powstrzymać od tej decyzji była nieugięta. Kochałem ją bardzo i nie chciałem bez niej żyć, pisałem do niej, ale już nie odpowiadała tak jak zawsze, tylko ok, tak, nie itp. przez długi okres czasu nie miałem nikogo poważnego, ona z resztą też. Pewnego dnia nadszedł ślub mojego brata i siostry Kasi. Razem z Kasią byliśmy dróżbami. Myślę o fajnie może uda się wrócić do siebie, w końcu byliśmy już dorośli. Przyjechaliśmy pod ich dom, wychodzi Kasia z domu i rzuca mi się w ramiona i Nareszcie jesteś! I pocałowała mnie w usta, myślę WTF? Przecież nie jesteśmy razem. Przypina mi kokardkę i trzyma twardo za rękę, moje serce znowu ożyło. I w głowie Boże jak ja ją kocham! Idziemy do kościoła. Po kościele łapę ją za rękę, a ona odchodzi i mnie odtrąca. Poczułem się jak pies, zrobiła to tylko dla zdjęć... Było mi tak okropnie głupio, że już nie miałem siły na nic. Dobra dla brata, nie pojadę do domu, wytrzymam do końca. Na sali tanecznej byłem może raz, dwa, tak to całe wesele siedziałem w aucie. Jedziemy w plener, nie odzywam się nic, trzymam w ręce telefon. Kasia mi go odbiera i pisze. Musimy pogadać. Wsiadamy do auta. Pytam jej co chcesz mi powiedzieć? Ona milczy. Mówię jej. "Czy Ci się to podoba czy nie będę Cię kochał całe swoje życie. Nie chcę Cię stracić, bo wiem, że nigdy nikogo nie będę kochał tak bardzo jak Ciebie. Daj nam szanse". I uwierzcie mi te moje słowa były tak szczere, że trwają po dziś dzień. Rozeszliśmy się. Wiedziałem, że to koniec. Chciałem skończyć ze sobą, bo doskonale wiedziałem, że już nigdy nie spotkam takiej osoby, a każdy kolejny dzień będzie pasmem bólu. Na prawdę. Marzyłem o śmierci. Oprócz niej było to pragnienie które chciałem najbardziej na świecie. Chciałem się powiesić u siebie w pokoju na klamce. Miałem przygotowany sznurek i gaz żeby nie bolało. Poniedziałek po weselu. Pod domem impreza na całego, a w domu zaraz będzie wisielec (ciekawy paradoks). Płakałem i leżałem na łóżku. Już miałem brać się za robote, ale wszedł tata, pyta mnie. Co Ty robisz?! A ja do niego proszę Cię. Dajcie mi spokój. Wyjdź i przyjdź za godzinę. Tata wsunął rękę pod koc, i na bank poczuł sznur, ale go nie wyciągnął. Rozpłakał się. Ale tak bardzo płakał, że nie mógł złapać tchu. Przeprosił mnie, że mi nie pomaga kiedy go potrzebuje i przytulił mnie z całej siły. Wziął mnie na dół do gości i polewał mi wódki, tak, że zgon trwał moment. Już więcej razy nie byłem tak blisko odejścia z tego świata. Kasie nadal kochałem, ale ona już nie odpisywała na moje wiadomości. Wyjechała za granicę. Uwierzcie mi na słowo, że przez te 15-16 lat nie było więcej niż 3 dni żebym o niej nie myślał. Na prawdę. Myślę o niej praktycznie codziennie. Postanowiłem koniec. Trzeba żyć. Poznałem Agnieszkę. Starsza ode mnie o 8 lat, wdowa z dwójką dzieci. Opowiedziałem jej o Kasi, że był taki epizod w moim życiu. Zaakceptowała to, i jesteśmy już razem z 12 lat. Może nie jest to uczucie gorące, ani nie ma między nami ognia miłości, ale ona sama z dwójką dzieci, ja gość z zepsutą psychiką, jakoś to będzie. Pomogę jej wychować dzieci, od razu jej mówiłem, że ja nie chcę mieć swoich, po prostu byłem i jestem za bardzo zepsuty. Wzięliśmy ślub, dobrze nam razem. Już nam mija 10 lat od ślubu. Rozmawiałem z bratem o Kasi. Dowiedziałem się, że miała wielu chłopaków, ale z żadnym nie była długo. Powiedziałem mu prawdę o Kasi, że nie chce jej już więcej widzieć po tym co mi zrobiła, nie nawidze jej, opowiedziałem mu prawie całą historię o nas. A brat mi powiedział "Chłopie. Ty ją nadal kochasz. Jesteś głupi i nie kłam mnie już więcej" i wtedy coś we mnie pękło. Coś co ukrywałem całe swoje dotychczasowe życie pękło jak bańka mydlana. On ma rację. Oszukuje siebie, oszukuje rodzinę, oszukuje Agnieszkę. A robię to tylko dlatego żeby innych nie ranić, mimo tego, że we mnie aż się gotuje złość i smutek. Czasami żałuję, że wtedy mój tata wszedł do mojego pokoju. Po drugiej stronie byłbym na pewno spokojniejszy i nie musiał cierpieć, ale teraz nie mam tyle odwagi co kiedyś. Jestem skończonym idiotą, oszukuje wszystkich wokół. Pisze to wyznanie parę dni przed naszą 10 rocznicą ślubu, a też mój brat zostanie ojcem domyślam się kogo wybierze na ojca chrzestnego, niestety będę musiał odmówić, ponieważ na bank będzie tam Kasia, a nie mam bladego pojęcia jak zareaguje. Jeśli dotrwałeś/aś do tego momentu możesz napisać cokolwiek, bardzo dużo dla mnie to znaczy. Nie szukam pomocy u psychologa, bo musiałbym mu wyznać całą prawdę, którą skrywam całe życie, a nie chce tego robić, nie chce żeby ktoś dowiedział się całej prawdy z mojej rodziny. A w internecie można być anonimowym i wyrzucić to z siebie.

Brakuje ci wrażeń i tyle.

8

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.
blueangel napisał/a:

jesli to nie trolling to moze wizyta u specjalisty, bo chyba masz jakies zaburzenia.

Zarzekam się na wszystko co mogę, że w tym opisie nie ma kłamstwa. Mogę przyrzec na co tylko chcesz.

9

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.
waglikpl napisał/a:
blueangel napisał/a:

jesli to nie trolling to moze wizyta u specjalisty, bo chyba masz jakies zaburzenia.

Zarzekam się na wszystko co mogę, że w tym opisie nie ma kłamstwa. Mogę przyrzec na co tylko chcesz.

Nie wierzę, ze coś takiego pisze prawie 40letni facet.

Chlopie niech wiek umyslu dogoni metrykalny, to jedyna szansa.

10

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.
waglikpl napisał/a:
blueangel napisał/a:

jesli to nie trolling to moze wizyta u specjalisty, bo chyba masz jakies zaburzenia.

Zarzekam się na wszystko co mogę, że w tym opisie nie ma kłamstwa. Mogę przyrzec na co tylko chcesz.

Tym gorzej dla ciebie. Żyjesz jakimiś mrzonkami o filmowej, niespełnionej miłości jak XIX wieczna pensjonarka, a facet z ciebie i to już lekko zaczynający się starzeć. Masz żonę z którą tworzycie szczęśliwe małżeństwo, dzieci którym sam podjąłeś się stworzyć dom, więc kogo teraz oszukujesz? Siebie? Żonę? Te dzieci?
Czas naprawdę wydorośleć.

11

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

Przeczytałam tę ścianę tekstu, a na koniec zastanawiam się czego właściwie od nas oczekujesz?
Generalnie mam z Tobą taki problem, że masz kilka dych na karku, a mentalność jakbyś zatrzymał się na etapie gimnazjum.

I jeszcze ten tekst, on Cię w moich oczach zupełnie pogrąża:

Nie szukam pomocy u psychologa, bo musiałbym mu wyznać całą prawdę, którą skrywam całe życie, a nie chce tego robić, nie chce żeby ktoś dowiedział się całej prawdy z mojej rodziny.

Zachowujesz się, jakbyś kogoś zabił albo okradł z majątku życia, choć to tylko szczenięce, wyidealizowane zauroczenie.

Powtórzę za poprzednikami: czas dorosnąć, dojrzeć.

12

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

bez psychologa sie nie obedzie

13

Odp: Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.
Priscilla napisał/a:

I jeszcze ten tekst, on Cię w moich oczach zupełnie pogrąża:

Nie szukam pomocy u psychologa, bo musiałbym mu wyznać całą prawdę, którą skrywam całe życie, a nie chce tego robić, nie chce żeby ktoś dowiedział się całej prawdy z mojej rodziny.

Zachowujesz się, jakbyś kogoś zabił albo okradł z majątku życia, choć to tylko szczenięce, wyidealizowane zauroczenie.

Powtórzę za poprzednikami: czas dorosnąć, dojrzeć.



Wbrew pozorom wielu facetów tak ma. Pisałem o tym kiedyś. Większość facetów ma taki etap w swoim życiu, że ufa drugiej osobie na tyle, aby się przed nią całkowicie otworzyć, a potem było to używane przeciw niemu. Po takim doświadczeniu faceci nie chcą mówić wszystkiego. Nawet specjalistom. Tak samo problemem jest sam fakt przyznania się, że pomocy się potrzebuje. To jest postrzegane społecznie jako słabość, a że w rodzinie nic nie ginie, to wystarczy ploteczka i cale życie będzie mu to wypominane. Poza tym faceci mają być silni, mają rozwiązywać problemy, a nie być ich przyczyną. Fajny artykuł czytałem, ale już nie pamiętam gdzie. Padło tam trafne podsumowanie, że faceci idą do psychologa/psychiatry jak są na granicy rozpaczy lub wręcz mają ją daleko za sobą.


Oczywiście nie neguje to tego, że czasem jednak trzeba się wyrwać z okowów rodzinnych/społecznych w imię samorozwoju.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kocham swoją byłą dziewczynę od wielu lat.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024