Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
1 2024-07-19 07:51:30 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-19 07:54:34)
Dobrze, ze żyjemy w czasach, kiedy bycie profesorem nie oznacza już takiego prestiżu, więc można jasno powiedzieć, że zwyczajnie Bralczyk walnął głupotę.
Tak jak jestem przeciwnikiem prawactwa, to jestem też przeciwnikiem lewactwa. Pojawiła się jakaś dziwaczna tendencja do zrównywania zwierząt z ludźmi. Przyjmuje to niekiedy chorą formę, typu dbania o prawa szczurów.
Nie wiem jakim człowiekiem jest Bralczyk. Ale wygląda mi to, że chłopina trochę chciał o sobie przypomnieć i się mu dostało.
4 2024-07-19 08:45:57 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-19 08:56:32)
Lady Loka, profesor jest tradycjonalistą i pamięta czasy, kiedy uczyło się psa komendy "zdechł pies" oraz - powiedzenie 'zdechł pies" kiedy coś się nie udało. Czy to jest powód to hejtu? Czy nie można dyskutować w sposób kulturalny?
Legat, nie wnikam, co to prawactwo i lewactwo, nie znam się na tym. Przeczytałam on wcale się nie tym nie przejmuje i nie czyta komentarzy, które wywołały prawdziwą burzę, dodał tylko, że słowo "umarł' zarezerwowane jest tylko dla człowieka i dla pszczół, bo o nieżywej sarnie można powiedzieć, że padła, o czworonożnym ulubieńcu, że odszedł czyli możemy skorzystać z bogactwa polszczyzny.
Z tym dbaniem o prawa szczurów to lekka przesada. Osobiście zadbałam o prawa kleszczy i komarów, nie stosując ochronnego sprayu
Mysle, ze to jest chamstwo
Mysle, ze to jest chamstwo
Hejtujący nie uważają tego za chamstwo, nawet nie widzą tego, że pojawiły się jakieś wyzwiska czyli norma, że się kogoś wyzywa i miesza z błotem, bo inaczej myśli.
Od rana jest spłakanie w social mediach o to. Mnie zastanawia czy jak ktoś będzie mówił dalej poprawnie że kot zdechł to co? To będzie z automatu onuca rosyjska, prawakiem i konfa? To jest chore. Pies zdechł i już.
Tak odnośnie kultury i języka. To język powinien oddawać nastrój epoki, w której dana historia się dzieje. Świetnie to widać np. u Sienkiewicza. Co ciekawe, żeby "oszukać" czytelnika, czy widza nie można stosować języka, który faktycznie był używany, bo niewiele by z tego zrozumiał. Wystarczy kilka słówek typu dalibóg, basałyk, białogłowa itd.
Źle ogląda się np. serial Korona królów, bo używany jest język teraźniejszy, który nie wprowadza widza w nastrój czasu opowiadanej historii.
9 2024-07-19 09:59:02 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-19 10:05:01)
Od rana jest spłakanie w social mediach o to. Mnie zastanawia czy jak ktoś będzie mówił dalej poprawnie że kot zdechł to co? To będzie z automatu onuca rosyjska, prawakiem i konfa? To jest chore. Pies zdechł i już.
Zdechł pies to nie było kiedyś pejoratywne, a teraz...
Tak się kojarzy brzydko z przekleństwem "obyś zdechł" a kiedyś w 'Chłopach" czy innym dziele literackim" stało: "żeby cię wciórności" albo "żebyś parchów dostał".
10 2024-07-19 10:02:34 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-19 10:10:39)
Tak odnośnie kultury i języka. To język powinien oddawać nastrój epoki, w której dana historia się dzieje. Świetnie to widać np. u Sienkiewicza. Co ciekawe, żeby "oszukać" czytelnika, czy widza nie można stosować języka, który faktycznie był używany, bo niewiele by z tego zrozumiał. Wystarczy kilka słówek typu dalibóg, basałyk, białogłowa itd.
Źle ogląda się np. serial Korona królów, bo używany jest język teraźniejszy, który nie wprowadza widza w nastrój czasu opowiadanej historii.
Dokładnie.
U nas nastrój epoki staje się prostacki i wulgarny, co nie znaczy, że kiedyś nie było wulgaryzmów, były, i to jak dosadne. A teraz jakbym chciała przytoczyć przekleństwa, to prawie wszystkie zasadzają się o jedno nieparlamentarne słowo.
Ten "basałyk" szczególnie
11 2024-07-19 10:24:04 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-07-19 10:28:48)
Zamiast zdechł, zawsze może powiedzieć sczezł . Współczesne autorytety z youtube, ale te prawdziwe, nie to co taki prof. Bralczyk, pewnie i tak nie będą wiedziały, o co chodzi
.
Zamiast zdechł, zawsze może powiedzieć sczezł
. Współczesne autorytety z youtube, ale te prawdziwe, nie to co taki prof. Bralczyk, pewnie i tak nie będą wiedziały, o co chodzi
![]()
.
Koralino
Czasem odnoszę wrażenie, że napływ uchodźców zrobił swoje. I oni by nie wiedzieli (te autorytety), co to znaczy sczezł. Natomiast wiedzą doskonale, co znaczy "idi na ..."
Mamy teraz mówić nie "na Ukrainie" tylko "W Ukrainie", bo to jest uwłaczające.
Ja nie mam nic przeciwko, żeby ktoś mówił, że umarło mu zwierzę, tylko żeby z tego powodu rozpętać hejt?
Przypomniało mi się, jak kiedyś składałam pieniądze na swoje pierwsze mieszkanko i oprócz tego że pracowałam, oszczędzałam jak szalona, to jeszcze dorabiałam gdzie się dało; sprzedawałam w sieci wszystko co mi było niepotrzebne a komuś moglo się przydać, nawet za kilka groszy, ale sprzedawałam, np. jakieś kabelki od telefonu, puste słoiki po ulubionym dzemie, stare zabawki dziecka itp. Wystawiłam kiedyś szklaną kulę którą od kogoś dostałam, był w niej taki mini skalny ogródek z roślinkami, ale po jakimś czasie roślinki padły i wystawiłam na sprzedaż samo szkło z adnotacją, że może być na mini ogródek, albo (!) akwarium na zlotą rybkę. Nie wiem czemu tak napisałam, bo nigdy akwarium nie miałam, chyba gdzieś w filmie widziałam rybkę w takiej szklanej kuli. I co ja sobie narobiłam! Przyczepiła się do mnie jakaś hejterka, wyzywała mnie od mordercy rybek , życzyła mi śmierci prawie w każdym smsie, nawet na Święta dostałam od niej wiadomość, żebym "zdechła jak ta moja rybka w niewoli". Trwalo to kilka miesięcy, nawet zastanawiałam się czy nie zglosić tego na policję. Ustało dopiero gdy zmieniłam numer telefonu i przestałam się ogłaszać na tej platformie sprzedażowej.
Ekstremiści występują wszedzie. Niczego się bardziej nie boję niż zalew takich wściekłych obrońców wszystkich praw poprzez agresję słowna i nieraz fizyczna.
Zerknęłam się osobiście że strasznym hejtem na grupach literacko-artystyczny had. Z tym, że tam się wypowiadali nawet profesorowie z uniwersytetów i artyści itd. Z czasem przestałam czytać komentarze itd. Ale emocje były ogromne.
Odnośnie sprawy Bralczyka uważam, że dyskusja jest potrzebna, ale zszokowana byłam ludźmi, którzy pisali, że dla nich człowiek zdechł a pies umarł. Jakiś koszmar.
JuliaUK33 napisał/a:Mysle, ze to jest chamstwo
Hejtujący nie uważają tego za chamstwo, nawet nie widzą tego, że pojawiły się jakieś wyzwiska czyli norma, że się kogoś wyzywa i miesza z błotem, bo inaczej myśli.
Ja sie nie dziwie, ze oni tego nie uwazaja za chamstwo. Cham nie widzi,ze jest chamem. Ja jestem na diecie roslinnej,dbam o zwierzeta, ale tez mowie o zwierzeciu, ze zdycha, a nie umiera. Umiera to czlowiek. Czlowiek jest ponad zwierzetami . Nie mozna stawiac czlowieka i zwierzat na tej samej linii
Ja myślę, że tutaj problem jest w czymś innym.
Przez ostatnie lata obserwuję, że niektórzy ludzie rzeczywiście zaczęli traktować zwierzę ta jak ludzi czy jak swoje dzieci (zauważcie, że wielu właścicieli psów czy kotów mówi o sobie mamcia, tato jako o rodzicach tych zwierząt). Czasami jest tak, że Ci ludzie traktują zwierzęta jako istotę lepszą od człowieka. I jakby ja nie chce się nad tym rozwodzić czy to fajne-niefajne, słuszne czy głupie bo to nie o tym post.
Ale skoro Ci ludzie traktują rzeczywiście swojego psa jak dziecko i ktoś im mówi, że poprawnym stwierdzeniem jest, że im to dziecko "zdechło" to tutaj nie ma szans na to, żeby nie było hejtu i takich reakcji. Bo sobie wyobraźcie, że reporter o jakimś dziecku, które zostało zaniedbane przez matkę w TV mówi, że to dziecko zdechło.
Więc problemem tu jest kompletnie inny światopogląd, który w sprawie zwierząt się zmienił bardzo w ostatnich latach i nie unikniemy zmian językowych.
(nie wygłaszam swojego zdania czy to słuszne czy nie- próbuję przedstawić skąd się bierze problem)
Ja myślę, że tutaj problem jest w czymś innym.
Przez ostatnie lata obserwuję, że niektórzy ludzie rzeczywiście zaczęli traktować zwierzę ta jak ludzi czy jak swoje dzieci (zauważcie, że wielu właścicieli psów czy kotów mówi o sobie mamcia, tato jako o rodzicach tych zwierząt). Czasami jest tak, że Ci ludzie traktują zwierzęta jako istotę lepszą od człowieka. I jakby ja nie chce się nad tym rozwodzić czy to fajne-niefajne, słuszne czy głupie bo to nie o tym post.
Ale skoro Ci ludzie traktują rzeczywiście swojego psa jak dziecko i ktoś im mówi, że poprawnym stwierdzeniem jest, że im to dziecko "zdechło" to tutaj nie ma szans na to, żeby nie było hejtu i takich reakcji. Bo sobie wyobraźcie, że reporter o jakimś dziecku, które zostało zaniedbane przez matkę w TV mówi, że to dziecko zdechło.
Więc problemem tu jest kompletnie inny światopogląd, który w sprawie zwierząt się zmienił bardzo w ostatnich latach i nie unikniemy zmian językowych.
(nie wygłaszam swojego zdania czy to słuszne czy nie- próbuję przedstawić skąd się bierze problem)
Tak, zgadzam się. To wynika też z osamotnienia i jakby nie oceniam tego, że ktoś kocha swojego pupila jak dziecko tylko bardziej środowiska. Środowiska które zwęszyły okazję żeby obsmarować gościa za to że może mieć takie zdanie i znów stworzyć podział, na tych olaboga empatycznych i resztę wsiowych ludzi dla których pies zdycha i jest na łańcuchu. To jest moja uwaga i niebezpieczeństwa w takich sytuacjach do kolejnych podziałów.
Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
Oburzenie z powodu innych przekonań można wyrazić w kulturalny sposób. Hejt to atak. Nie służy wymianie poglądów i ustaleniu zasad tylko ma na celu poniżenie drugiego człowieka.
Można sobie zadać pytanie, jaki ktoś ma cel aby poniżyć innego? Ano taki, aby sam poczuł się lepszym od niego. Czyli tak naprawdę nie czuje się na tyle dobry, by nie musiał podnosić swojej pozycji.
Kto to sa wogole te ludzie kultury i kto np sie do nich zalicza?
21 2024-07-19 22:34:05 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-07-19 22:37:06)
Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
Nie oglądałam tylko coś niecoś słyszałam o tej rozmowie. Skoro chamstwo, to chamstwo.
Jako pańca swojego kocura powiem kiedyś, że kot umarł, a nie zdechł. Dla mnie mucha zdechła (choć szybciej powiem, że jest nieżywa), tak samo z rybą. O martwym ptaku nie powiem, że "zdechły ptak", lecz "nieżywy/martwy ptak". Właśnie, skoro poprawnie jest mówić "zdechł", a nie - "umarł" - czy wówczas poprawnie jest używać słowa "martwy" do zwierząt? "Zdechły", przynajmniej obecnie, kojarzy się dość pejoratywnie. Jakby słowo to zawierało w sobie od razu pewną hierarchizację gatunkową. Zwierzęta są gatunkami niższymi od człowieka, i to jest oczywiste, ale są też gatunkami współistniejącymi z człowiekiem. Czy wobec czego trzeba odnośnie ich śmierci stosować to hierarchizujące określenie, zamiast obecnie tak neutralnego określenia, jakim jest "umarł"?
A teraz trochę hejtu. Znów Bralczyk wyskakuje z lodówki, mam nadzieję, że nie ma zamiaru w najbliższym czasie wydać kolejnej książki o tak naprawdę niczym.
występują wszędzie. Niczego się bardziej nie boję niż zalew takich wściekłych obrońców wszystkich praw poprzez agresję słowna i nieraz fizyczna.
Uderzyła mnie agresja i mnóstwo negatywnych komentarzy łącznie z bluzgami. Obrońcy zwierząt poczuli się dotknięci i zareagowali tak jak umieli.
Zerknęłam się osobiście że strasznym hejtem na grupach literacko-artystyczny had. Z tym, że tam się wypowiadali nawet profesorowie z uniwersytetów i artyści itd. Z czasem przestałam czytać komentarze itd. Ale emocje były ogromne.
Odnośnie sprawy Bralczyka uważam, że dyskusja jest potrzebna, ale zszokowana byłam ludźmi, którzy pisali, że dla nich człowiek zdechł a pies umarł. Jakiś koszmar.
No, właśnie, co innego jak ktoś mi opowiada, a co innego bycie świadkiem. Też zetknęłam się bezpośrednio i byłam zdumiona siłą hejtu czyli wyzwisk, życzeń śmierci i innych podobnych. Nie twierdzę, ze dyskusja niepotrzebna, ale poziom.... Prymitywizm był uderzający.
Przyczepiła się do mnie jakaś hejterka, wyzywała mnie od mordercy rybek smile, życzyła mi śmierci prawie w każdym smsie, nawet na Święta dostałam od niej wiadomość, żebym "zdechła jak ta moja rybka w niewoli".
Bardzo współczuję ci tej sytuacji. Ja też miałam taki słój z "lasem". Korzystałam z platform sprzedażowych, więc wiem, że odzywają się różni dziwni ludzie.
Ja myślę, że tutaj problem jest w czymś innym.
Przez ostatnie lata obserwuję, że niektórzy ludzie rzeczywiście zaczęli traktować zwierzę ta jak ludzi czy jak swoje dzieci (zauważcie, że wielu właścicieli psów czy kotów mówi o sobie mamcia, tato jako o rodzicach tych zwierząt). Czasami jest tak, że Ci ludzie traktują zwierzęta jako istotę lepszą od człowieka. I jakby ja nie chce się nad tym rozwodzić czy to fajne-niefajne, słuszne czy głupie bo to nie o tym post.
Ale skoro Ci ludzie traktują rzeczywiście swojego psa jak dziecko i ktoś im mówi, że poprawnym stwierdzeniem jest, że im to dziecko "zdechło" to tutaj nie ma szans na to, żeby nie było hejtu i takich reakcji. Bo sobie wyobraźcie, że reporter o jakimś dziecku, które zostało zaniedbane przez matkę w TV mówi, że to dziecko zdechło.
Więc problemem tu jest kompletnie inny światopogląd, który w sprawie zwierząt się zmienił bardzo w ostatnich latach i nie unikniemy zmian językowych.
(nie wygłaszam swojego zdania czy to słuszne czy nie- próbuję przedstawić skąd się bierze problem)
No, dobrze, to jak ktoś mi mówi, że mój chomik zdechł, to ja mam prawo zbluzgać tego kogoś? Uważam, ze w necie ludzie pozwalają sobie na więcej niż gdyby to się działo na spotkaniu oko w oko. Ktoś tam pojawia się pod znanym nazwiskiem i jest okazja, żeby mu nawymyślać, a on nawet nie potrafi zlokalizować tego kogoś, bo to anonim. Co do tego, że ludzie traktują swoich pupili jak dzieci, to profesor musiał być tego świadomy. Nawet tu na tym forum była dyskusja na temat traktowania zwierząt, bo to odwieczny dylemat. Pominięta natomiast została wypowiedź profesora o tym, czy pies ma łapy czy ręce i czy jest osoba ludzką czy nieludzką.
Oburzenie z powodu innych przekonań można wyrazić w kulturalny sposób. Hejt to atak. Nie służy wymianie poglądów i ustaleniu zasad tylko ma na celu poniżenie drugiego człowieka.
Można sobie zadać pytanie, jaki ktoś ma cel aby poniżyć innego? Ano taki, aby sam poczuł się lepszym od niego. Czyli tak naprawdę nie czuje się na tyle dobry, by nie musiał podnosić swojej pozycji.
Ano, można. Też mi się wydaje. I wchodzi w grę coś jeszcze. Poczucie siły anonimowej masy ludzi i prawa dżungli. I to właśnie w necie używano podobnych sformułowań dotyczących nielubianych ludzi. Raczej do sąsiada nikt nie powie " żebyś zdechł", bo mógłby na przykład pozwać do sądu, zażądać zadośćuczynienia.
Jako pańca swojego kocura powiem kiedyś, że kot umarł, a nie zdechł. Dla mnie mucha zdechła (choć szybciej powiem, że jest nieżywa), tak samo z rybą. O martwym ptaku nie powiem, że "zdechły ptak", lecz "nieżywy/martwy ptak". Właśnie, skoro poprawnie jest mówić "zdechł", a nie - "umarł" - czy wówczas poprawnie jest używać słowa "martwy" do zwierząt? "Zdechły", przynajmniej obecnie, kojarzy się dość pejoratywnie. Jakby słowo to zawierało w sobie od razu pewną hierarchizację gatunkową. Zwierzęta są gatunkami niższymi od człowieka, i to jest oczywiste, ale są też gatunkami współistniejącymi z człowiekiem. Czy wobec czego trzeba odnośnie ich śmierci stosować to hierarchizujące określenie, zamiast obecnie tak neutralnego określenia, jakim jest "umarł"?
A teraz trochę hejtu. Znów Bralczyk wyskakuje z lodówki, mam nadzieję, że nie ma zamiaru w najbliższym czasie wydać kolejnej książki o tak naprawdę niczym.
Mnie nie przeszkadza, jak ktoś mówi, że mu pies umarł. Nasz język nie umarł i ciągle się przeobraża. Tym bardziej, że inni językoznawcy mają odmienne zdanie na ten temat niż profesor. Wychodzi na to, że w necie można wszystko.
Ja jestem na diecie roślinnej ,dbam o zwierzęta, ale też mówię o zwierzęciu, że zdycha, a nie umiera. Umiera to człowiek. Człowiek jest ponad zwierzętami. Nie można stawiać człowieka i zwierząt na tej samej linii
Zwierzę domowe właśnie często jest uważane za takie dziecko, które potem umiera jak człowiek czyli jest na innej linii niż obce zwierzę, zrównanie z człowiekiem. W religii nawet miano różne zdania na temat, czy zwierzę ma duszę.
Karmaniewraca napisał/a:występują wszędzie. Niczego się bardziej nie boję niż zalew takich wściekłych obrońców wszystkich praw poprzez agresję słowna i nieraz fizyczna.
Uderzyła mnie agresja i mnóstwo negatywnych komentarzy łącznie z bluzgami. Obrońcy zwierząt poczuli się dotknięci i zareagowali tak jak umieli.
Mnie dziwi, dlaczego te osoby nie zostały wyproszone ze studia za brak podstawowej kultury w rozmowie.
Po drugie zgadzam się z tym co napisała Karmaniewraca o tworzeniu kolejnych podziałów. Po co to nam? Skąd w ogóle i po co taki temat o zdechłych zwierzętach się wziął?
24 2024-07-20 09:19:07 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-20 10:12:29)
Mnie dziwi, dlaczego te osoby nie zostały wyproszone ze studia za brak podstawowej kultury w rozmowie.
Po drugie zgadzam się z tym co napisała Karmaniewraca o tworzeniu kolejnych podziałów. Po co to nam? Skąd w ogóle i po co taki temat o zdechłych zwierzętach się wziął?
Nie oglądałam tego programu, miałam na myśli burzę w Internecie. Trzeba może zapytać komu zależy na kolejnych podziałach i skąd się wzięły. Żeby to nie miało tak ogromnego wymiaru, nie wspominałabym, bo wszyscy możemy mieć różne opinie i do tej pory szanowaliśmy opinie innych.
Tym bardziej to jest nietypowe, że profesor podkreślał, że kocha zwierzęta.
Niedawno próbowano rozkręcić narodową dyskusję na temat czy śląski to dialekt czy osobny język, co się nie bardzo powiodło i nie było tyle hejtu na wypowiadających się językoznawców.
KoralinaJones napisał/a:Zamiast zdechł, zawsze może powiedzieć sczezł
. Współczesne autorytety z youtube, ale te prawdziwe, nie to co taki prof. Bralczyk, pewnie i tak nie będą wiedziały, o co chodzi
![]()
.
Koralino
![]()
Czasem odnoszę wrażenie, że napływ uchodźców zrobił swoje. I oni by nie wiedzieli (te autorytety), co to znaczy sczezł. Natomiast wiedzą doskonale, co znaczy "idi na ..."
Mamy teraz mówić nie "na Ukrainie" tylko "W Ukrainie", bo to jest uwłaczające.
Ja nie mam nic przeciwko, żeby ktoś mówił, że umarło mu zwierzę, tylko żeby z tego powodu rozpętać hejt?
Zapytany o całą awanturę znajomy weterynarz z 40-letnim stażem pracy stwierdził, że określenia umarł używa się wyłącznie do gatunku ludzkiego a zwierzę zdycha.
Pytanie retoryczne - czy jeśli będę dbać o zwierzęta, traktować je dobrze, nie będę wyrządzać im krzywdy, ale na koniec ich żywota stwierdzę, że zdechły zamiast umarły, to będę dobrym czy złym człowiekiem?, co się liczy?
26 2024-07-20 09:47:37 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-20 09:48:34)
Zapytany o całą awanturę znajomy weterynarz z 40-letnim stażem pracy stwierdził, że określenia umarł używa się wyłącznie do gatunku ludzkiego a zwierzę zdycha.
Pytanie retoryczne - czy jeśli będę dbać o zwierzęta, traktować je dobrze, nie będę wyrządzać im krzywdy, ale na koniec ich żywota stwierdzę, że zdechły zamiast umarły, to będę dobrym czy złym człowiekiem?, co się liczy?
Zgadzam się w pełni. Można bardzo dobrze opiekować się zwierzętami, ale nie uczłowieczać.
KoralinaJones napisał/a:Zapytany o całą awanturę znajomy weterynarz z 40-letnim stażem pracy stwierdził, że określenia umarł używa się wyłącznie do gatunku ludzkiego a zwierzę zdycha.
Pytanie retoryczne - czy jeśli będę dbać o zwierzęta, traktować je dobrze, nie będę wyrządzać im krzywdy, ale na koniec ich żywota stwierdzę, że zdechły zamiast umarły, to będę dobrym czy złym człowiekiem?, co się liczy?
Zgadzam się w pełni. Można bardzo dobrze opiekować się zwierzętami, ale nie uczłowieczać.
Tez sie z tym zgadzam.
28 2024-07-20 12:58:40 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-07-20 13:24:11)
KoralinaJones napisał/a:Zapytany o całą awanturę znajomy weterynarz z 40-letnim stażem pracy stwierdził, że określenia umarł używa się wyłącznie do gatunku ludzkiego a zwierzę zdycha.
Pytanie retoryczne - czy jeśli będę dbać o zwierzęta, traktować je dobrze, nie będę wyrządzać im krzywdy, ale na koniec ich żywota stwierdzę, że zdechły zamiast umarły, to będę dobrym czy złym człowiekiem?, co się liczy?
Zgadzam się w pełni. Można bardzo dobrze opiekować się zwierzętami, ale nie uczłowieczać.
Dzisiaj niektórzy ubierają nawet zwierzęta jak dzieci, ba! Nawet ślub psi widziałam raz w internecie. On w czarnym psim smokingu z muszką a ona w białym welonie. Niech ktoś mi powie, że te zwierzęta są w tych rolach szczęsliwe i gdyby miały wybór, to nie żyłyby jak ich natura do tego stworzyła. Rozumiem psie cmentarze, bo ja sama gdy zdechła moja suczka miałam spory kłopot co z nią zrobić, bo nie chciałam żeby weterynarz wrzucił ją do pieca i spalił. Rozumiem, że można być przywiązanym do zwierzęcia i chcieć je choć przez jakiś czas odwiedzać, gdzieś tam na psim cmentarzysku. Jednak to, co się często ze zwierzakami wyprawia nie jest ani słuszne ani mądre. Są ludzie którzy nie chcą mieć dzieci, bo podobno "bachorów" nie lubią, ale sprawiają sobie psa i traktują go jak dziecko: Śpią z nim, ubierają w specjalnie szyte ciuszki, mówią do niego synku/córeczko chodz do mamusi/tatusia, kładą spać do lożeczka z falbankami, całują itp.
Dziwny jest ten świat i robi się coraz dziwniejszy.
Tamiraa napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Zapytany o całą awanturę znajomy weterynarz z 40-letnim stażem pracy stwierdził, że określenia umarł używa się wyłącznie do gatunku ludzkiego a zwierzę zdycha.
Pytanie retoryczne - czy jeśli będę dbać o zwierzęta, traktować je dobrze, nie będę wyrządzać im krzywdy, ale na koniec ich żywota stwierdzę, że zdechły zamiast umarły, to będę dobrym czy złym człowiekiem?, co się liczy?
Zgadzam się w pełni. Można bardzo dobrze opiekować się zwierzętami, ale nie uczłowieczać.
Dzisiaj niektórzy ubierają nawet zwierzęta jak dzieci, ba! Nawet ślub psi widziałam raz w internecie. On w czarnym psim smokingu z muszką a ona w białym welonie. Niech ktoś mi powie, że te zwierzęta są w tych rolach szczęsliwe i gdyby miały wybór, to nie żyłyby jak ich natura do tego stworzyła. Rozumiem psie cmentarze, bo ja sama gdy zdechła moja suczka miałam spory kłopot co z nią zrobić, bo nie chciałam żeby weterynarz wrzucił ją do pieca i spalił. Rozumiem, że można być przywiązanym do zwierzęcia i chcieć je choć przez jakiś czas odwiedzać, gdzieś tam na psim cmentarzysku. Jednak to, co się często ze zwierzakami wyprawia nie jest ani słuszne ani mądre. Są ludzie którzy nie chcą mieć dzieci, bo podobno "bachorów" nie lubią, ale sprawiają sobie psa i traktują go jak dziecko: Śpią z nim, ubierają w specjalnie szyte ciuszki, mówią do niego synku/córeczko chodz do mamusi/tatusia, kładą spać do lożeczka z falbankami, całują itp.
Dziwny jest ten świat i robi się coraz dziwniejszy.
A ktos sie wogole zapytal tych psow czy one chca wziasc slub ze soba? Czy to byl aranzowany slub i psy nie mialy nic do powiedzenia?... a co jak pies bedzie chcial wziasc rozwod?
Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
Niepotrzebnie poruszył taki temat, media to rozdmuchały a fora zawrzały. A że ludziom nerwy szybko puszczają, najłatwiej jest je upuścić jako anonimowy uczestnik dowolnego forum. nie pierwsza burza w szklance internetowej wody, ważne, by strony się klikały a reklamodawcy zarabiali z każdą odsłona strony.
Tamiraa napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Zapytany o całą awanturę znajomy weterynarz z 40-letnim stażem pracy stwierdził, że określenia umarł używa się wyłącznie do gatunku ludzkiego a zwierzę zdycha.
Pytanie retoryczne - czy jeśli będę dbać o zwierzęta, traktować je dobrze, nie będę wyrządzać im krzywdy, ale na koniec ich żywota stwierdzę, że zdechły zamiast umarły, to będę dobrym czy złym człowiekiem?, co się liczy?
Zgadzam się w pełni. Można bardzo dobrze opiekować się zwierzętami, ale nie uczłowieczać.
Dzisiaj niektórzy ubierają nawet zwierzęta jak dzieci, ba! Nawet ślub psi widziałam raz w internecie. On w czarnym psim smokingu z muszką a ona w białym welonie. Niech ktoś mi powie, że te zwierzęta są w tych rolach szczęsliwe i gdyby miały wybór, to nie żyłyby jak ich natura do tego stworzyła. Rozumiem psie cmentarze, bo ja sama gdy zdechła moja suczka miałam spory kłopot co z nią zrobić, bo nie chciałam żeby weterynarz wrzucił ją do pieca i spalił. Rozumiem, że można być przywiązanym do zwierzęcia i chcieć je choć przez jakiś czas odwiedzać, gdzieś tam na psim cmentarzysku. Jednak to, co się często ze zwierzakami wyprawia nie jest ani słuszne ani mądre. Są ludzie którzy nie chcą mieć dzieci, bo podobno "bachorów" nie lubią, ale sprawiają sobie psa i traktują go jak dziecko: Śpią z nim, ubierają w specjalnie szyte ciuszki, mówią do niego synku/córeczko chodz do mamusi/tatusia, kładą spać do lożeczka z falbankami, całują itp.
Dziwny jest ten świat i robi się coraz dziwniejszy.
Ludzie, którzy maja dzieci i maja psy czy koty, również wśród nich zdarzają się i tacy, którzy mówią do psa syneczku czy kotki córeczko.
Lepiej już jak tak traktują zwierzęta, niż mieliby je trzymać na metrowym łańcuchu czy rozmnażać w pseudo hodowlach.
Poza tym to nikou nie szkodzi, po co się więc czepiać?
Salomonka napisał/a:Tamiraa napisał/a:Zgadzam się w pełni. Można bardzo dobrze opiekować się zwierzętami, ale nie uczłowieczać.
Dzisiaj niektórzy ubierają nawet zwierzęta jak dzieci, ba! Nawet ślub psi widziałam raz w internecie. On w czarnym psim smokingu z muszką a ona w białym welonie. Niech ktoś mi powie, że te zwierzęta są w tych rolach szczęsliwe i gdyby miały wybór, to nie żyłyby jak ich natura do tego stworzyła. Rozumiem psie cmentarze, bo ja sama gdy zdechła moja suczka miałam spory kłopot co z nią zrobić, bo nie chciałam żeby weterynarz wrzucił ją do pieca i spalił. Rozumiem, że można być przywiązanym do zwierzęcia i chcieć je choć przez jakiś czas odwiedzać, gdzieś tam na psim cmentarzysku. Jednak to, co się często ze zwierzakami wyprawia nie jest ani słuszne ani mądre. Są ludzie którzy nie chcą mieć dzieci, bo podobno "bachorów" nie lubią, ale sprawiają sobie psa i traktują go jak dziecko: Śpią z nim, ubierają w specjalnie szyte ciuszki, mówią do niego synku/córeczko chodz do mamusi/tatusia, kładą spać do lożeczka z falbankami, całują itp.
Dziwny jest ten świat i robi się coraz dziwniejszy.
Ludzie, którzy maja dzieci i maja psy czy koty, również wśród nich zdarzają się i tacy, którzy mówią do psa syneczku czy kotki córeczko.
Lepiej już jak tak traktują zwierzęta, niż mieliby je trzymać na metrowym łańcuchu czy rozmnażać w pseudo hodowlach.
Poza tym to nikou nie szkodzi, po co się więc czepiać?
Dziwię się i uważam za nienormalne, nie czepiam się. Uważam też, że ci ludzie robią czasem tym psom krzywdę nie mniejszą, niż ci którzy trzymają psy na łańcuchu. Zaspakajają jakieś swoje deficyty które powinni leczyć u psychologa. Poza tym wystarczy porozmawiać o tym zjawisku z psim behawiorystą, to naprawdę dobrze działa , gdy się chce dobrze wychować psa i nie robić mu krzywdy.
Tamiraa napisał/a:Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
Niepotrzebnie poruszył taki temat, media to rozdmuchały a fora zawrzały. A że ludziom nerwy szybko puszczają, najłatwiej jest je upuścić jako anonimowy uczestnik dowolnego forum. nie pierwsza burza w szklance internetowej wody, ważne, by strony się klikały a reklamodawcy zarabiali z każdą odsłona strony.
Nie pomogło przepraszanie, ale na forach pojawili się obrońcy profesora. Na szczęście nie ma już hejtu.
Dziwię się i uważam za nienormalne, nie czepiam się. Uważam też, że ci ludzie robią czasem tym psom krzywdę nie mniejszą, niż ci którzy trzymają psy na łańcuchu. Zaspakajają jakieś swoje deficyty które powinni leczyć u psychologa. Poza tym wystarczy porozmawiać o tym zjawisku z psim behawiorystą, to naprawdę dobrze działa , gdy się chce dobrze wychować psa i nie robić mu krzywdy.
Ale to już taki zwyczaj, że mało kto nie mówi o psie z czułością: mój synuś. Nie wiem dlaczego, może ktoś mi wytłumaczy, bo może ja się nie znam. A jak synuś, to dziecko.
Salomonka napisał/a:Dziwię się i uważam za nienormalne, nie czepiam się. Uważam też, że ci ludzie robią czasem tym psom krzywdę nie mniejszą, niż ci którzy trzymają psy na łańcuchu. Zaspakajają jakieś swoje deficyty które powinni leczyć u psychologa. Poza tym wystarczy porozmawiać o tym zjawisku z psim behawiorystą, to naprawdę dobrze działa , gdy się chce dobrze wychować psa i nie robić mu krzywdy.
Ale to już taki zwyczaj, że mało kto nie mówi o psie z czułością: mój synuś. Nie wiem dlaczego, może ktoś mi wytłumaczy, bo może ja się nie znam. A jak synuś, to dziecko.
Ja mówiłam w przypływie czułości : dziewczynko Córeczko jednak nigdy, przez gardło by mi nie przeszło, jakoś nie postawiłabym psiaka na równi z dzieckiem a siebie w roli psiej matki.
Pewnie, że jak ktoś chce to niech mówi jak chce, tylko czasem żal mi tych wyfiokowanych, wyperfumowanych zwierzaków z kokardkami, w drogich szytych na zamówienie ciuchach, bo nie tak wygląda szczęśliwy pies, choć ich właścicielom wydaje się zupełnie inaczej.
Tamiraa napisał/a:Salomonka napisał/a:Dziwię się i uważam za nienormalne, nie czepiam się. Uważam też, że ci ludzie robią czasem tym psom krzywdę nie mniejszą, niż ci którzy trzymają psy na łańcuchu. Zaspakajają jakieś swoje deficyty które powinni leczyć u psychologa. Poza tym wystarczy porozmawiać o tym zjawisku z psim behawiorystą, to naprawdę dobrze działa , gdy się chce dobrze wychować psa i nie robić mu krzywdy.
Ale to już taki zwyczaj, że mało kto nie mówi o psie z czułością: mój synuś. Nie wiem dlaczego, może ktoś mi wytłumaczy, bo może ja się nie znam. A jak synuś, to dziecko.
Ja mówiłam w przypływie czułości : dziewczynko
Córeczko jednak nigdy, przez gardło by mi nie przeszło, jakoś nie postawiłabym psiaka na równi z dzieckiem a siebie w roli psiej matki.
Pewnie, że jak ktoś chce to niech mówi jak chce, tylko czasem żal mi tych wyfiokowanych, wyperfumowanych zwierzaków z kokardkami, w drogich szytych na zamówienie ciuchach, bo nie tak wygląda szczęśliwy pies, choć ich właścicielom wydaje się zupełnie inaczej.
Samba napisał/a:Mnie dziwi, dlaczego te osoby nie zostały wyproszone ze studia za brak podstawowej kultury w rozmowie.
Po drugie zgadzam się z tym co napisała Karmaniewraca o tworzeniu kolejnych podziałów. Po co to nam? Skąd w ogóle i po co taki temat o zdechłych zwierzętach się wziął?Nie oglądałam tego programu, miałam na myśli burzę w Internecie. Trzeba może zapytać komu zależy na kolejnych podziałach i skąd się wzięły. Żeby to nie miało tak ogromnego wymiaru, nie wspominałabym, bo wszyscy możemy mieć różne opinie i do tej pory szanowaliśmy opinie innych.
Tym bardziej to jest nietypowe, że profesor podkreślał, że kocha zwierzęta.
Niedawno próbowano rozkręcić narodową dyskusję na temat czy śląski to dialekt czy osobny język, co się nie bardzo powiodło i nie było tyle hejtu na wypowiadających się językoznawców.
Aha, bo już myslałam,z e taki hejt wylał się w programie.
Robienie z psa klauna. Co za głupota.
Nawet o tym nie słyszałem, sprawdziłem i niby co takiego facet powiedział strasznego...? To jest poprawna polszczyzna czy to się podoba komuś czy nie. Dożyliśmy czasów, w których nie wolno mówić prawdy, bo zaraz jest to traktowane jako zło lub co gorsza mowa nienawiści.
Są 'ministry', 'w' zamiast na Ukrainie i tak dalej i tak dalej. Te językowe udziwnienia są przepychane nawet przez fachowców od języka, byleby podlizać się komu trzeba. Zresztą szkoda gadać.
No, dobrze, to jak ktoś mi mówi, że mój chomik zdechł, to ja mam prawo zbluzgać tego kogoś? Uważam, ze w necie ludzie pozwalają sobie na więcej niż gdyby to się działo na spotkaniu oko w oko.
Oczywiście, że nie. Ale hejt i bluzgi zdarzają się w necie w różnych tematach. Zapoznałam się z tematem, który przedstawiasz pobieżnie bo sam mi jakoś nigdzie "nie wyskoczył" w necie. Ale nie widzę różnicy pomiędzy tą sytuacją a kilku innymi oraz ogólnie zachowaniem i hejtem ludzi co do infduencerów czy na niektórych grupach na FB.
Już jakiś czas temu zauważyłam, że ludzie stali się bardzo agresywni w netach. W dyskusjach istnieją jakieś skrajne podziały. Ludzie nie hamują się ze słowami. Zdarzało mi się pracować z ludźmi, którzy mają większe konta na mediach społecznościowych _ nie masz pojęcia co człowiek człowiekowi może napisać bez wyraźnego powodu.
Tak więc ....
A czy tak powinno być? Oczywiście, że nie.
Ale sytuacja z Bralczykiem nie jest jakimś wyjątkiem. Zwyczajnie media to nagłośniły.
Nawet o tym nie słyszałem, sprawdziłem i niby co takiego facet powiedział strasznego...? To jest poprawna polszczyzna czy to się podoba komuś czy nie. Dożyliśmy czasów, w których nie wolno mówić prawdy, bo zaraz jest to traktowane jako zło lub co gorsza mowa nienawiści.
Są 'ministry', 'w' zamiast na Ukrainie i tak dalej i tak dalej. Te językowe udziwnienia są przepychane nawet przez fachowców od języka, byleby podlizać się komu trzeba. Zresztą szkoda gadać.
W wywiadzie z "Wprost" profesor zaznaczył, że nie chce udawać młodego. A może już nie musi nikomu się przypodobać? "Do argumentów przeciwników, że język ewoluuje, odparł: – Owszem, ale są granice". Z tym się nie zawsze zgadzają komentujący wywiad. I dobrze, że jest dyskusja, i to bez hejtu.
Tamiraa napisał/a:No, dobrze, to jak ktoś mi mówi, że mój chomik zdechł, to ja mam prawo zbluzgać tego kogoś? Uważam, ze w necie ludzie pozwalają sobie na więcej niż gdyby to się działo na spotkaniu oko w oko.
Oczywiście, że nie. Ale hejt i bluzgi zdarzają się w necie w różnych tematach. Zapoznałam się z tematem, który przedstawiasz pobieżnie bo sam mi jakoś nigdzie "nie wyskoczył" w necie. Ale nie widzę różnicy pomiędzy tą sytuacją a kilku innymi oraz ogólnie zachowaniem i hejtem ludzi co do infduencerów czy na niektórych grupach na FB.
Już jakiś czas temu zauważyłam, że ludzie stali się bardzo agresywni w netach. W dyskusjach istnieją jakieś skrajne podziały. Ludzie nie hamują się ze słowami. Zdarzało mi się pracować z ludźmi, którzy mają większe konta na mediach społecznościowych _ nie masz pojęcia co człowiek człowiekowi może napisać bez wyraźnego powodu.
Tak więc ....A czy tak powinno być? Oczywiście, że nie.
Ale sytuacja z Bralczykiem nie jest jakimś wyjątkiem. Zwyczajnie media to nagłośniły.
Możliwe. Często zdanie profesora różniło się od opinii innych popularnych językoznawców.
Tamiraa napisał/a:Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
Nie oglądałam tylko coś niecoś słyszałam o tej rozmowie. Skoro chamstwo, to chamstwo.
Jako pańca swojego kocura powiem kiedyś, że kot umarł, a nie zdechł. Dla mnie mucha zdechła (choć szybciej powiem, że jest nieżywa), tak samo z rybą. O martwym ptaku nie powiem, że "zdechły ptak", lecz "nieżywy/martwy ptak". Właśnie, skoro poprawnie jest mówić "zdechł", a nie - "umarł" - czy wówczas poprawnie jest używać słowa "martwy" do zwierząt? "Zdechły", przynajmniej obecnie, kojarzy się dość pejoratywnie. Jakby słowo to zawierało w sobie od razu pewną hierarchizację gatunkową. Zwierzęta są gatunkami niższymi od człowieka, i to jest oczywiste, ale są też gatunkami współistniejącymi z człowiekiem. Czy wobec czego trzeba odnośnie ich śmierci stosować to hierarchizujące określenie, zamiast obecnie tak neutralnego określenia, jakim jest "umarł"?
A teraz trochę hejtu. Znów Bralczyk wyskakuje z lodówki, mam nadzieję, że nie ma zamiaru w najbliższym czasie wydać kolejnej książki o tak naprawdę niczym.
Zdechł - pies, kot, kura, lis.
Padła - krowa, koń, sarna, słoń itd
Tu raczej istnieje korelacja między określeniem a gabarytami zwierzaka. Ot takie spostrzeżenie, być może mylne.
43 2024-07-21 11:16:34 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-21 11:16:45)
Tamiraa napisał/a:Podam przykład: Znany językoznawca wypowiadał się na temat jak powinniśmy mówić, czy zwierzę zdechło czy umarło. Rozumiem oburzenie miłośników zwierząt, którzy chcieliby nagiąć zasady języka polskiego do swoich przekonań, jednak uważam, że poziom dyskusji spadł do poziomu dna, mułu i wodorostów, a sam profesor został obrzucony niewymyślnymi wyzwiskami. Na pewno takich przykładów znalazłoby się więcej. Co o tym myślicie?
Zdechł - pies, kot, kura, lis.
Padła - krowa, koń, sarna, słoń itd
Tu raczej istnieje korelacja między określeniem a gabarytami zwierzaka. Ot takie spostrzeżenie, być może mylne.
Mamy różne określenia. Ryby mogą śnięte. Ptaki giną z głodu, z gorąca, po burzy....
A gabaryty pewnie też mają wpływ.
Dobrze, ze żyjemy w czasach, kiedy bycie profesorem nie oznacza już takiego prestiżu, więc można jasno powiedzieć, że zwyczajnie Bralczyk walnął głupotę.
Sęk w tym, że językowo głupoty nie palnął żadnej.
Ja wiem czemu się ludzie tak burzą. Ale to nie Bralczyk wymyślił zasady pisowni.
Ja wiem czemu się ludzie tak burzą. Ale to nie Bralczyk wymyślił zasady pisowni.
Czemu?
Jack Sparrow napisał/a:Ja wiem czemu się ludzie tak burzą. Ale to nie Bralczyk wymyślił zasady pisowni.
Czemu?
Bo mamy wysoko rozwinięty humanitaryzm. Wielu ludzi nie ma własnych dzieci i swoje uczucia rodzicielskie przerzucają na zwierzę. Wielu ludzi w ogóle nie ma przyjaciół i największą więź emocjonalną związują właśnie ze swoim pupilem. Jako ludzie zaczęliśmy mocno uczłowieczać zwierzęta. A słowo "zdechł" kojarzy się pejoratywnie. To budzi sprzeciw emocjonalny.
Tamiraa napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:Ja wiem czemu się ludzie tak burzą. Ale to nie Bralczyk wymyślił zasady pisowni.
Czemu?
Bo mamy wysoko rozwinięty humanitaryzm. Wielu ludzi nie ma własnych dzieci i swoje uczucia rodzicielskie przerzucają na zwierzę. Wielu ludzi w ogóle nie ma przyjaciół i największą więź emocjonalną związują właśnie ze swoim pupilem. Jako ludzie zaczęliśmy mocno uczłowieczać zwierzęta. A słowo "zdechł" kojarzy się pejoratywnie. To budzi sprzeciw emocjonalny.
Wielu ludzi nie chce mieć dzieci. Woli zwierzęta. U nas są już cmentarze dla zwierząt, czego nie było wcześniej. Pojawiają się apele o wpłaty na chore zwierzęta. Zwierzętom wolno więcej. Mogą wejść prawie wszędzie z właścicielem. Ja akurat nie mam alergii, no, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy tak reagują. Gorzej mogą to znosić same zwierzęta. Ale masz rację, dziś pod każdym większym sklepem ustawione są miski z wodą dla zwierząt, gdzieś dalej domki czy poidełka dla owadów.
Natomiast w kulturze tak propagowanej na forum jest przeciwnie.
złoto napisał/a:Salomonka napisał/a:Dzisiaj niektórzy ubierają nawet zwierzęta jak dzieci, ba! Nawet ślub psi widziałam raz w internecie. On w czarnym psim smokingu z muszką a ona w białym welonie. Niech ktoś mi powie, że te zwierzęta są w tych rolach szczęsliwe i gdyby miały wybór, to nie żyłyby jak ich natura do tego stworzyła. Rozumiem psie cmentarze, bo ja sama gdy zdechła moja suczka miałam spory kłopot co z nią zrobić, bo nie chciałam żeby weterynarz wrzucił ją do pieca i spalił. Rozumiem, że można być przywiązanym do zwierzęcia i chcieć je choć przez jakiś czas odwiedzać, gdzieś tam na psim cmentarzysku. Jednak to, co się często ze zwierzakami wyprawia nie jest ani słuszne ani mądre. Są ludzie którzy nie chcą mieć dzieci, bo podobno "bachorów" nie lubią, ale sprawiają sobie psa i traktują go jak dziecko: Śpią z nim, ubierają w specjalnie szyte ciuszki, mówią do niego synku/córeczko chodz do mamusi/tatusia, kładą spać do lożeczka z falbankami, całują itp.
Dziwny jest ten świat i robi się coraz dziwniejszy.
Ludzie, którzy maja dzieci i maja psy czy koty, również wśród nich zdarzają się i tacy, którzy mówią do psa syneczku czy kotki córeczko.
Lepiej już jak tak traktują zwierzęta, niż mieliby je trzymać na metrowym łańcuchu czy rozmnażać w pseudo hodowlach.
Poza tym to nikou nie szkodzi, po co się więc czepiać?Dziwię się i uważam za nienormalne, nie czepiam się. Uważam też, że ci ludzie robią czasem tym psom krzywdę nie mniejszą, niż ci którzy trzymają psy na łańcuchu. Zaspakajają jakieś swoje deficyty które powinni leczyć u psychologa. Poza tym wystarczy porozmawiać o tym zjawisku z psim behawiorystą, to naprawdę dobrze działa , gdy się chce dobrze wychować psa i nie robić mu krzywdy.
Nie dopatrywałabym się w tym leczenia jakiś deficytów w tym, że ktoś do psa mówi "syneczku zaraz dostaniesz kosteczkę", bo pewnie piszesz o bezdzietnych, tak też mówią osoby, które już mają dzieci a może i nawet już wnuki i co one sobie mają leczyć zwracając się tak do zwierzaka, skoro już mają dzieci?. A psu się tez krzywda nie dzieje. Psy są inteligentne, ale różnicy im nie robi, czy mówi się do nich "syneczku", "psie" czy "mały śmierdzielu". Liczy się ton głosu.
A psu się tez krzywda nie dzieje. Psy są inteligentne, ale różnicy im nie robi, czy mówi się do nich "syneczku", "psie" czy "mały śmierdzielu". Liczy się ton głosu.
Pozwolisz, że się odniosę?
Też uważam, że dla psa liczy się ton głosu, bo właśnie sąsiad tak się zwraca do psa, grożąc, że go sprzeda, jak będzie niegrzeczny
złoto napisał/a:A psu się tez krzywda nie dzieje. Psy są inteligentne, ale różnicy im nie robi, czy mówi się do nich "syneczku", "psie" czy "mały śmierdzielu". Liczy się ton głosu.
Pozwolisz, że się odniosę?
Też uważam, że dla psa liczy się ton głosu, bo właśnie sąsiad tak się zwraca do psa, grożąc, że go sprzeda, jak będzie niegrzeczny
ł
Tak, bo pies nie rozumie slów, że "go sprzeda", a jak to mówi pieszczotliwym tonem, to pies się będzie cieszył a krzywdy mu nie będzie.
Wielu ludzi nie chce mieć dzieci. Woli zwierzęta. U nas są już cmentarze dla zwierząt, czego nie było wcześniej. Pojawiają się apele o wpłaty na chore zwierzęta. Zwierzętom wolno więcej. Mogą wejść prawie wszędzie z właścicielem. Ja akurat nie mam alergii, no, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy tak reagują. Gorzej mogą to znosić same zwierzęta. Ale masz rację, dziś pod każdym większym sklepem ustawione są miski z wodą dla zwierząt, gdzieś dalej domki czy poidełka dla owadów.
Natomiast w kulturze tak propagowanej na forum jest przeciwnie.
Poidełka dla owadów i domki dla nich to działania środowiskowe, a nie związane z humanitaryzmem. Tego jednak bym nie wrzucał do obrazka.
Zwierzęta domowe, o ile przedstawiały wartość, to miały wiele różnych 'praw'. W średniowieczu dobry koń mógł być wart tyle co kilka wsi (wraz z zamieszkującymi ludźmi).
Co do tego znoszenia gorzej - nie wszystkie przestrzenie są dobre dla zwierząt. To prawda. Ale wychodzenie z nimi na miasto i uczestnictwo w normalnym życiu to akurat pozytywna zmiana, która psiakom pomaga.
Dokladnie bardzo madry komentarz
Problem w tym, że wielu ludzi uważa, że cytuję moja racja jest najmojsza. Kończy się to często tak, że całe życie z czymś/kimś walczą. Ja tam twierdzę, że zdechnąć to co najwyżej może mój poprzedni szef, a mój pies kiedyś umrze. Z drugiej strony jak słyszę kierowczyni albo ministra to mi się otwiera scyzoryk w kieszeni. Każdemu się nie dogodzi.
Problem w tym, że wielu ludzi uważa, że cytuję moja racja jest najmojsza. Kończy się to często tak, że całe życie z czymś/kimś walczą. Ja tam twierdzę, że zdechnąć to co najwyżej może mój poprzedni szef, a mój pies kiedyś umrze. Z drugiej strony jak słyszę kierowczyni albo ministra to mi się otwiera scyzoryk w kieszeni. Każdemu się nie dogodzi.
Ja tylko mowie o bardzo zlych ludziach np seryjnych mordercow, zeby zdechli, bo takie ludzie upadli do poziomu ponizej zwierzat, wiec juz nie sa ludzmi. A tak o zwyklych,normalnych ludziach mowie,ze umarli. A o zwierzetach, ze zdechli
56 2024-07-22 07:20:29 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-22 07:27:46)
Niektórych ciekawi dlaczego, w ogóle, profesor się wypowiedział, przecież mógł zamilczeć, zmienić zdanie, przyznać się do błędu, wycofać się, bo przecież od tej chwili przestał być dla nich autorytetem skoro tak znane kobiety mocno go skrytykowały.
"I zastępowanie dziecka psem uważam za zjawisko groźne społecznie w związku ze zmniejszonym przyrostem naturalnym. Jak tak dalej pójdzie na rodzinę będą się składały dwie osoby plus pies. Reasumując: bardzo, bardzo lubię zwierzęta i aż mi przykro, że zdychają, ale na pewno nie powiem, że umierają. Mimo wszystko.
– zaznaczył profesor.("Nazwali go dziadersem", Niezależna).
Kto widział na zachodzie Europy te tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci, z pewnością zrozumie, w czym rzecz.
57 2024-07-22 11:28:07 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2024-07-22 11:29:07)
Niektórych ciekawi dlaczego, w ogóle, profesor się wypowiedział, przecież mógł zamilczeć, zmienić zdanie, przyznać się do błędu, wycofać się, bo przecież od tej chwili przestał być dla nich autorytetem skoro tak znane kobiety mocno go skrytykowały.
"I zastępowanie dziecka psem uważam za zjawisko groźne społecznie w związku ze zmniejszonym przyrostem naturalnym. Jak tak dalej pójdzie na rodzinę będą się składały dwie osoby plus pies. Reasumując: bardzo, bardzo lubię zwierzęta i aż mi przykro, że zdychają, ale na pewno nie powiem, że umierają. Mimo wszystko.
– zaznaczył profesor.("Nazwali go dziadersem", Niezależna).Kto widział na zachodzie Europy te tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci, z pewnością zrozumie, w czym rzecz.
Nie wszystkie rodziny muzulmanow sa wielodzietne. Ja znam wiele,gdzie maja max dwoje dzieci, znam muzulmanow z jednym tylko dzieckiem. Takze nie ma co wpadac w stereotypy. Moj partner sam zreszta powiedzial "ze nasze wspolne dziecko to bedzie ostatnie, bo on jest w 100% odpowiedzialny za utrzymanie rodziny, a teraz wszystko coraz drozsze i mimo, ze dobrze zarabia to nie chcial by miec duzej rodziny "
58 2024-07-22 11:50:05 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-22 11:52:16)
Nie wszystkie rodziny muzulmanow sa wielodzietne. Ja znam wiele,gdzie maja max dwoje dzieci, znam muzulmanow z jednym tylko dzieckiem. Takze nie ma co wpadac w stereotypy. Moj partner sam zreszta powiedzial "ze nasze wspolne dziecko to bedzie ostatnie, bo on jest w 100% odpowiedzialny za utrzymanie rodziny, a teraz wszystko coraz drozsze i mimo, ze dobrze zarabia to nie chcial by miec duzej rodziny "
Nie można.
Niektórych ciekawi dlaczego, w ogóle, profesor się wypowiedział, przecież mógł zamilczeć, zmienić zdanie, przyznać się do błędu, wycofać się, bo przecież od tej chwili przestał być dla nich autorytetem skoro tak znane kobiety mocno go skrytykowały.
"I zastępowanie dziecka psem uważam za zjawisko groźne społecznie w związku ze zmniejszonym przyrostem naturalnym. Jak tak dalej pójdzie na rodzinę będą się składały dwie osoby plus pies. Reasumując: bardzo, bardzo lubię zwierzęta i aż mi przykro, że zdychają, ale na pewno nie powiem, że umierają. Mimo wszystko.
– zaznaczył profesor.("Nazwali go dziadersem", Niezależna).Kto widział na zachodzie Europy te tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci, z pewnością zrozumie, w czym rzecz.
Tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci nie mają nic do tego. Profesor językowo ma po prostu rację. A pod katem etycznym - to po prostu człowiek starej daty i tyle. Nie ma za co przepraszać.
Nie udało mi się wstawić filmiku.
Tamiraa napisał/a:Niektórych ciekawi dlaczego, w ogóle, profesor się wypowiedział, przecież mógł zamilczeć, zmienić zdanie, przyznać się do błędu, wycofać się, bo przecież od tej chwili przestał być dla nich autorytetem skoro tak znane kobiety mocno go skrytykowały.
"I zastępowanie dziecka psem uważam za zjawisko groźne społecznie w związku ze zmniejszonym przyrostem naturalnym. Jak tak dalej pójdzie na rodzinę będą się składały dwie osoby plus pies. Reasumując: bardzo, bardzo lubię zwierzęta i aż mi przykro, że zdychają, ale na pewno nie powiem, że umierają. Mimo wszystko.
– zaznaczył profesor.("Nazwali go dziadersem", Niezależna).Kto widział na zachodzie Europy te tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci, z pewnością zrozumie, w czym rzecz.
Tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci nie mają nic do tego. Profesor językowo ma po prostu rację. A pod katem etycznym - to po prostu człowiek starej daty i tyle. Nie ma za co przepraszać.
To prawda. Mowi sie czlowiek umiera, a zwierze zdycha tak sie mowilo od stuleci dopiero teraz w tych czasach pies i kot stoi na rownej linii z czlowiekiem. Chociaz dawno temu poganie cczcili zwierzeta wiec moze wozenie psa w wozku nie jest takie zle co klanianie sie kotom
62 2024-07-22 11:57:12 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-07-22 12:02:48)
Tamiraa napisał/a:Niektórych ciekawi dlaczego, w ogóle, profesor się wypowiedział, przecież mógł zamilczeć, zmienić zdanie, przyznać się do błędu, wycofać się, bo przecież od tej chwili przestał być dla nich autorytetem skoro tak znane kobiety mocno go skrytykowały.
"I zastępowanie dziecka psem uważam za zjawisko groźne społecznie w związku ze zmniejszonym przyrostem naturalnym. Jak tak dalej pójdzie na rodzinę będą się składały dwie osoby plus pies. Reasumując: bardzo, bardzo lubię zwierzęta i aż mi przykro, że zdychają, ale na pewno nie powiem, że umierają. Mimo wszystko.
– zaznaczył profesor.("Nazwali go dziadersem", Niezależna).Kto widział na zachodzie Europy te tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci, z pewnością zrozumie, w czym rzecz.
Tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci nie mają nic do tego. Profesor językowo ma po prostu rację. A pod kątem etycznym - to po prostu człowiek starej daty i tyle. Nie ma za co przepraszać.
Ma prawo do własnego zdania.
Być może kiedyś pójdziemy dalej i zabicie komara będzie karalne? (żart).
Jack Sparrow napisał/a:Tamiraa napisał/a:Niektórych ciekawi dlaczego, w ogóle, profesor się wypowiedział, przecież mógł zamilczeć, zmienić zdanie, przyznać się do błędu, wycofać się, bo przecież od tej chwili przestał być dla nich autorytetem skoro tak znane kobiety mocno go skrytykowały.
"I zastępowanie dziecka psem uważam za zjawisko groźne społecznie w związku ze zmniejszonym przyrostem naturalnym. Jak tak dalej pójdzie na rodzinę będą się składały dwie osoby plus pies. Reasumując: bardzo, bardzo lubię zwierzęta i aż mi przykro, że zdychają, ale na pewno nie powiem, że umierają. Mimo wszystko.
– zaznaczył profesor.("Nazwali go dziadersem", Niezależna).Kto widział na zachodzie Europy te tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci, z pewnością zrozumie, w czym rzecz.
Tłumy muzułmanów z gromadkami dzieci nie mają nic do tego. Profesor językowo ma po prostu rację. A pod kątem etycznym - to po prostu człowiek starej daty i tyle. Nie ma za co przepraszać.
Ma prawo do własnego zdania.
Być może kiedyś pójdziemy dalej i zabicie komara będzie karalne?
Tak to prawda kazdy ma prawo do wlasnego zdania. A Ci co zaczeli wyzywac tego profesora to rownie dobrze mogli by powiedziec "ze kazdy ma prawo do naszego zdania i do tego by myslec i mowic tak jak my myslimy i mowimy " bo tak sie ci tolerancyjni ludzie zachowuja, oni sa tylko tolerancyjni dla tych ktorzy mysla tak jak oni sami
Żeby nie było, że nie wiem, bo wiem, jaką stratą jest śmierć ukochanego zwierzęcia, wiem, ile inni są gotowi poświęcić dla jego zdrowia i życia, tym bardziej, że operacji i leków na zwierzęta nikt nie refunduje.
Żeby nie było, że nie wiem, bo wiem, jaką stratą jest śmierć ukochanego zwierzęcia, wiem, ile inni są gotowi poświęcić dla jego zdrowia i życia, tym bardziej, że operacji i leków na zwierzęta nikt nie refunduje.
A powinno sie refundowac,zeby zwierzeta nie cierpialy