Czy picie średnio 3 butelek wina tygodniowo (tylko w weekend) to dużo według was?
I czy mogło to już odbić się na moim zdrowiu jeżeli piję tak od około 4 lat? Czuję się dobrze i nie mam żadnych dolegliwości, ale czy może być tak że mam np chorą wątrobę czy żołądek a o tym nie wiem?
Albo inaczej, czy ktoś z was tak pił i odczuł jakieś negatywne skutki po jakimś czasie?
Zależy od jakości wina, tempa spożywania, okoliczności, indywidualnych predyspozycji itp.
Generalnie przyjmuje się, że taka ilość jest szkodliwa. W praktyce - bywa różnie. Są ludzie, co wypijali średnio butelkę wina dziennie (lub więcej) a i tak dożyli sędziwego wieku bez skutków ubocznych w stylu marskość wątroby czy pozatykane żyły i tętnice.
Czy picie średnio 3 butelek wina tygodniowo (tylko w weekend) to dużo według was?
I czy mogło to już odbić się na moim zdrowiu jeżeli piję tak od około 4 lat? Czuję się dobrze i nie mam żadnych dolegliwości, ale czy może być tak że mam np chorą wątrobę czy żołądek a o tym nie wiem?![]()
Albo inaczej, czy ktoś z was tak pił i odczuł jakieś negatywne skutki po jakimś czasie?
Wiele zależy od tego ile masz lat i od kiedy pijesz alkohol w takich ilościach. Inaczej będzie gdy masz 40 lat i pijesz od 4, a inaczej gdy masz 25.
Trzy butelko wina w weekend dla jednego to nic i wcale nie odczują tego co wypili, a dla kogoś innego to już poważny problem zdrowotny. Najlepiej zrób badania i to nie tylko takie ogólne ale też testy psychologiczne które pozwolą zdiagnozować u ciebie chorobę alkoholową. No i przestań pić to wino Zapijanie się z regularnością jaką podajesz nie wygląda dobrze.
Laverne napisał/a:Czy picie średnio 3 butelek wina tygodniowo (tylko w weekend) to dużo według was?
I czy mogło to już odbić się na moim zdrowiu jeżeli piję tak od około 4 lat? Czuję się dobrze i nie mam żadnych dolegliwości, ale czy może być tak że mam np chorą wątrobę czy żołądek a o tym nie wiem?![]()
Albo inaczej, czy ktoś z was tak pił i odczuł jakieś negatywne skutki po jakimś czasie?Wiele zależy od tego ile masz lat i od kiedy pijesz alkohol w takich ilościach. Inaczej będzie gdy masz 40 lat i pijesz od 4, a inaczej gdy masz 25.
Trzy butelko wina w weekend dla jednego to nic i wcale nie odczują tego co wypili, a dla kogoś innego to już poważny problem zdrowotny. Najlepiej zrób badania i to nie tylko takie ogólne ale też testy psychologiczne które pozwolą zdiagnozować u ciebie chorobę alkoholową. No i przestań pić to winoZapijanie się z regularnością jaką podajesz nie wygląda dobrze.
Mam prawie 29 lat, a na czym polega ta różnica? Picie w młodszym wieku jest mniej szkodliwe?
Myślę że to sporo i to może być już nie długo alkoholizm
Ja naprzyklad nie podszebuje alkoholu
Salomonka napisał/a:Laverne napisał/a:Czy picie średnio 3 butelek wina tygodniowo (tylko w weekend) to dużo według was?
I czy mogło to już odbić się na moim zdrowiu jeżeli piję tak od około 4 lat? Czuję się dobrze i nie mam żadnych dolegliwości, ale czy może być tak że mam np chorą wątrobę czy żołądek a o tym nie wiem?![]()
Albo inaczej, czy ktoś z was tak pił i odczuł jakieś negatywne skutki po jakimś czasie?Wiele zależy od tego ile masz lat i od kiedy pijesz alkohol w takich ilościach. Inaczej będzie gdy masz 40 lat i pijesz od 4, a inaczej gdy masz 25.
Trzy butelko wina w weekend dla jednego to nic i wcale nie odczują tego co wypili, a dla kogoś innego to już poważny problem zdrowotny. Najlepiej zrób badania i to nie tylko takie ogólne ale też testy psychologiczne które pozwolą zdiagnozować u ciebie chorobę alkoholową. No i przestań pić to winoZapijanie się z regularnością jaką podajesz nie wygląda dobrze.
Mam prawie 29 lat, a na czym polega ta różnica? Picie w młodszym wieku jest mniej szkodliwe?
Wprost przeciwnie. W młodszym wieku alkohol pity regularnie bardziej pustoszy zdrowie i psychikę. Czy w twoim wypadku doszło do uszkodzenia wąznych narządów tego nikt oprócz lekarza który cię zbada nie odpowie. Po prostu idź do poradni i powiedz lekarzowi prawdę o swoim piciu, on już będzie wiedział co dalej z tobą zrobić
Laverne napisał/a:Salomonka napisał/a:Wiele zależy od tego ile masz lat i od kiedy pijesz alkohol w takich ilościach. Inaczej będzie gdy masz 40 lat i pijesz od 4, a inaczej gdy masz 25.
Trzy butelko wina w weekend dla jednego to nic i wcale nie odczują tego co wypili, a dla kogoś innego to już poważny problem zdrowotny. Najlepiej zrób badania i to nie tylko takie ogólne ale też testy psychologiczne które pozwolą zdiagnozować u ciebie chorobę alkoholową. No i przestań pić to winoZapijanie się z regularnością jaką podajesz nie wygląda dobrze.
Mam prawie 29 lat, a na czym polega ta różnica? Picie w młodszym wieku jest mniej szkodliwe?
Wprost przeciwnie. W młodszym wieku alkohol pity regularnie bardziej pustoszy zdrowie i psychikę. Czy w twoim wypadku doszło do uszkodzenia wąznych narządów tego nikt oprócz lekarza który cię zbada nie odpowie. Po prostu idź do poradni i powiedz lekarzowi prawdę o swoim piciu, on już będzie wiedział co dalej z tobą zrobić
Raczej myślałam by zrobić sobie badania na własną rękę, bez informowania lekarza o swoim piciu, jeśli nie będzie takiej konieczności.
Problem w tym, że boję się tego, a wyników jeszcze bardziej, dlatego najpierw wolałam się doradzić tutaj czy jest duża szansa, żeby być chorym po 4 latach weekendowego picia ;(
Każdy twierdzi że przesadzam.
Salomonka napisał/a:Laverne napisał/a:Mam prawie 29 lat, a na czym polega ta różnica? Picie w młodszym wieku jest mniej szkodliwe?
Wprost przeciwnie. W młodszym wieku alkohol pity regularnie bardziej pustoszy zdrowie i psychikę. Czy w twoim wypadku doszło do uszkodzenia wąznych narządów tego nikt oprócz lekarza który cię zbada nie odpowie. Po prostu idź do poradni i powiedz lekarzowi prawdę o swoim piciu, on już będzie wiedział co dalej z tobą zrobić
Raczej myślałam by zrobić sobie badania na własną rękę, bez informowania lekarza o swoim piciu, jeśli nie będzie takiej konieczności.
Problem w tym, że boję się tego, a wyników jeszcze bardziej, dlatego najpierw wolałam się doradzić tutaj czy jest duża szansa, żeby być chorym po 4 latach weekendowego picia ;(
Każdy twierdzi że przesadzam.
Dlatego napisałam abyś powiedział lekarzowi prawdę o swoim piciu, bo wiem że alkoholikowi trudno się przyznać do nałogu, nawet przed sobą a co dopiero przed lekarzem.
Jeśli nie czujesz się dobrze, masz jakieś dolegliwości, to jest wysoce prawdopodobne że alkohol zrobił z tobą swoje. Nie czekaj, idź do lekarza i zrób badania. Szkoda poświęcać życie dla tego "G".
Laverne napisał/a:Salomonka napisał/a:Wprost przeciwnie. W młodszym wieku alkohol pity regularnie bardziej pustoszy zdrowie i psychikę. Czy w twoim wypadku doszło do uszkodzenia wąznych narządów tego nikt oprócz lekarza który cię zbada nie odpowie. Po prostu idź do poradni i powiedz lekarzowi prawdę o swoim piciu, on już będzie wiedział co dalej z tobą zrobić
Raczej myślałam by zrobić sobie badania na własną rękę, bez informowania lekarza o swoim piciu, jeśli nie będzie takiej konieczności.
Problem w tym, że boję się tego, a wyników jeszcze bardziej, dlatego najpierw wolałam się doradzić tutaj czy jest duża szansa, żeby być chorym po 4 latach weekendowego picia ;(
Każdy twierdzi że przesadzam.Dlatego napisałam abyś powiedział lekarzowi prawdę o swoim piciu, bo wiem że alkoholikowi trudno się przyznać do nałogu, nawet przed sobą a co dopiero przed lekarzem.
Jeśli nie czujesz się dobrze, masz jakieś dolegliwości, to jest wysoce prawdopodobne że alkohol zrobił z tobą swoje. Nie czekaj, idź do lekarza i zrób badania. Szkoda poświęcać życie dla tego "G".
No właśnie czuję się dobrze i nic mi nie dolega. Raz tylko bolał mnie brzuch przez kilka dni ale to po weekendzie kiedy mocno przesadziłam z alkoholem bo byłam na imprezie.
Innych dolegliwości nie mam i nie miałam, ale jakoś ostatnio mnie takie czarne myśli dopadły.
Salomonka napisał/a:Laverne napisał/a:Raczej myślałam by zrobić sobie badania na własną rękę, bez informowania lekarza o swoim piciu, jeśli nie będzie takiej konieczności.
Problem w tym, że boję się tego, a wyników jeszcze bardziej, dlatego najpierw wolałam się doradzić tutaj czy jest duża szansa, żeby być chorym po 4 latach weekendowego picia ;(
Każdy twierdzi że przesadzam.Dlatego napisałam abyś powiedział lekarzowi prawdę o swoim piciu, bo wiem że alkoholikowi trudno się przyznać do nałogu, nawet przed sobą a co dopiero przed lekarzem.
Jeśli nie czujesz się dobrze, masz jakieś dolegliwości, to jest wysoce prawdopodobne że alkohol zrobił z tobą swoje. Nie czekaj, idź do lekarza i zrób badania. Szkoda poświęcać życie dla tego "G".No właśnie czuję się dobrze i nic mi nie dolega. Raz tylko bolał mnie brzuch przez kilka dni ale to po weekendzie kiedy mocno przesadziłam z alkoholem bo byłam na imprezie.
Innych dolegliwości nie mam i nie miałam, ale jakoś ostatnio mnie takie czarne myśli dopadły.
A możesz przestać pić? Tak po prostu, przeżyć weekend bez wina? Samooczyszczanie się organizmu z alkoholu trwa ok. miesiąca, w tym czasie wszystkie resztki zostają usunięte a organizm powoli stara się odbudować to co alkohol zniszczył. Dopiero po tym czasie, gdy wszystko będzie dobrze możesz zaobserwować u siebie wszystkie dobre zmiany Lepszy sen, wygląd, lepsze samopoczucie, pamięć, koncentracja. Może po prostu spróbuj wytrzymać bez alkoholu na początek, zobaczysz jak będziesz się czuła? Jeśli oczywiście nie chcesz zacząć się leczyć, co byłoby najlepszym rozwiązaniem.
Laverne napisał/a:Salomonka napisał/a:Dlatego napisałam abyś powiedział lekarzowi prawdę o swoim piciu, bo wiem że alkoholikowi trudno się przyznać do nałogu, nawet przed sobą a co dopiero przed lekarzem.
Jeśli nie czujesz się dobrze, masz jakieś dolegliwości, to jest wysoce prawdopodobne że alkohol zrobił z tobą swoje. Nie czekaj, idź do lekarza i zrób badania. Szkoda poświęcać życie dla tego "G".No właśnie czuję się dobrze i nic mi nie dolega. Raz tylko bolał mnie brzuch przez kilka dni ale to po weekendzie kiedy mocno przesadziłam z alkoholem bo byłam na imprezie.
Innych dolegliwości nie mam i nie miałam, ale jakoś ostatnio mnie takie czarne myśli dopadły.A możesz przestać pić? Tak po prostu, przeżyć weekend bez wina? Samooczyszczanie się organizmu z alkoholu trwa ok. miesiąca, w tym czasie wszystkie resztki zostają usunięte a organizm powoli stara się odbudować to co alkohol zniszczył. Dopiero po tym czasie, gdy wszystko będzie dobrze możesz zaobserwować u siebie wszystkie dobre zmiany
Lepszy sen, wygląd, lepsze samopoczucie, pamięć, koncentracja. Może po prostu spróbuj wytrzymać bez alkoholu na początek, zobaczysz jak będziesz się czuła? Jeśli oczywiście nie chcesz zacząć się leczyć, co byłoby najlepszym rozwiązaniem.
Myślę ostatnio by przestać pić albo przynajmniej ograniczyć. Aczkolwiek to będzie ciężkie, bo zauważyłam, że takie weekendy bez alkoholu były dla mnie nudne i smutne.
To jesteś alkoholiczką, do tego alko na imprezach, wyjdzie Ci bokiem po latach.
Przykład wyniosłaś z domu?
To jesteś alkoholiczką, do tego alko na imprezach, wyjdzie Ci bokiem po latach.
Przykład wyniosłaś z domu?
Na imprezy bardzo rzadko chodzę bo nie lubię. W większości przypadków to jest picie w domu przed telewizorem/laptopem albo z koleżanką.
U mnie w domu akurat się nie pije tzn ojciec podobno kiedyś pił i dziadek ale ja tego nie pamiętam.
14 2024-06-28 22:46:19 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-06-28 22:48:48)
wieka napisał/a:To jesteś alkoholiczką, do tego alko na imprezach, wyjdzie Ci bokiem po latach.
Przykład wyniosłaś z domu?Na imprezy bardzo rzadko chodzę bo nie lubię. W większości przypadków to jest picie w domu przed telewizorem/laptopem albo z koleżanką.
U mnie w domu akurat się nie pijetzn ojciec podobno kiedyś pił i dziadek ale ja tego nie pamiętam.
Tak czy tak, zajmij się czymś innym w czasie wolnym, ruch na świeżym powietrzu, sport, ksiażka, krzyżówki itp.i uwolnij się od alko, bo tylko trujesz się siarką, zadaj sobie pytanie po co?
Możesz się też dokształcać, czyli spędzać czas z pożytkiem.
Laverne napisał/a:wieka napisał/a:To jesteś alkoholiczką, do tego alko na imprezach, wyjdzie Ci bokiem po latach.
Przykład wyniosłaś z domu?Na imprezy bardzo rzadko chodzę bo nie lubię. W większości przypadków to jest picie w domu przed telewizorem/laptopem albo z koleżanką.
U mnie w domu akurat się nie pijetzn ojciec podobno kiedyś pił i dziadek ale ja tego nie pamiętam.
Tak czy tak, zajmij się czymś innym w czasie wolnym, ruch na świeżym powietrzu, sport, ksiażka, krzyżówki itp.i uwolnij się od alko, bo tylko trujesz się siarką, zadaj sobie pytanie po co?
Możesz się też dokształcać, czyli spędzać czas z pożytkiem.
Sport akurat uprawiam codziennie, jednak nie przeszkadza mi to w piciu bo piję wieczorami/w nocy.
Po co, bo lubię, i ogólnie lepiej mi się myśli po alkoholu, lepszy humor itd.
wieka napisał/a:Laverne napisał/a:Na imprezy bardzo rzadko chodzę bo nie lubię. W większości przypadków to jest picie w domu przed telewizorem/laptopem albo z koleżanką.
U mnie w domu akurat się nie pijetzn ojciec podobno kiedyś pił i dziadek ale ja tego nie pamiętam.
Tak czy tak, zajmij się czymś innym w czasie wolnym, ruch na świeżym powietrzu, sport, ksiażka, krzyżówki itp.i uwolnij się od alko, bo tylko trujesz się siarką, zadaj sobie pytanie po co?
Możesz się też dokształcać, czyli spędzać czas z pożytkiem.Sport akurat uprawiam codziennie, jednak nie przeszkadza mi to w piciu bo piję wieczorami/w nocy.
Po co, bo lubię, i ogólnie lepiej mi się myśli po alkoholu, lepszy humor itd.
Taaa, lepiej się myśli... zamulając mózg
Wszystkie nałogi da się podciągnąć... bo lubię, ale jeszcze mamy rozum, żeby wiedzieć co szkodzi i przerwać jeśli już wpadliśmy w nałóg, jak nie samemu, to przy pomocy specjalisty.
Ale to Twoje życie i zdrowie... Masz wybór.
Czy picie średnio 3 butelek wina tygodniowo (tylko w weekend) to dużo według was?
I czy mogło to już odbić się na moim zdrowiu jeżeli piję tak od około 4 lat? Czuję się dobrze i nie mam żadnych dolegliwości, ale czy może być tak że mam np chorą wątrobę czy żołądek a o tym nie wiem?![]()
Albo inaczej, czy ktoś z was tak pił i odczuł jakieś negatywne skutki po jakimś czasie?
We Francji ponoc nawet dzieciom sie wino do obiadu daje. Ja nie pije wogole alkoholu. Alkohol to nic dobrego
a potrafisz kilka tyg/miesiecy nie pic czy cie ciagnie?
a potrafisz kilka tyg/miesiecy nie pic czy cie ciagnie?
No tak jak pisałam, piję weekendowo od jakichś 4 lat, więc w tym czasie nie zdarzyło mi się żebym nie piła kilka tygodni czy miesięcy. Alkohol jest w każdy lub prawie każdy weekend.
Natomiast dużo wcześniej, zanim zaczęłam to picie w weekend to spokojnie mogłam pić kilka razy w roku albo wcale i mnie nie ciągnęło.
To już alkoholizm, bo pijesz regularnie.
Problem polega na tym, ze alkohol jest dla Ciebie rozwiazaniem na inne problemy - stres, samotnosc, bezsilnosc, poczucie braku sensu?
To jest co innego niz picie alkoholu gdy czujesz sie bardzo dobrze i z kolezanka chcecie sie poczuc jeszcze lepiej.
Obecnie Ci pomaga i wyniszcza jednoczesnie - krotko-okresowo pomaga Ci z depresja, ale musisz znalezc inny sposob na rozwiazanie / zalagodzenie problemow, ktore teraz lagodzi alkohol bo bedzie kiepsko.
Napisałaś, że alkohol poprawia ci nastrój, ale ostatnio "czarne myśli cię napadły".
Otóż tak jest z alkoholem, że chwilowo człowiek czuje się po nim lepiej, ale w efekcie alkoholizm powoduje depresję. Depresje alkoholowe są bardzo częstym powikłaniem zespołu zależności alkoholowej (uzależnienia od alkoholu), a ty jesteś już uzależniona, bo pijesz regularnie i nie zamierzasz przestać. Dlatego czujesz się psychicznie źle, masz obniżony nastrój, który poprawiasz sobie sięgając po alkohol i kółko się zamyka. Żeby je przerwać powinnaś przestać pić zupełnie i tak jak ci napisałam wcześniej, gdzieś po miesiącu niepicia zaczniesz powoli dochodzić do siebie i odzyskiwać dobre samopoczucie, w tym dobry nastroj. Jak to zrobisz, czy sama przestaniesz pić, czy zwrócisz się po pomoc do lekarza, czy nic z tym nie zrobisz, to tylko twoja decyzja, ale dwadzieścia kilka lat to chyba trochę za wcześnie żeby sobie zapewniać bilet na drugą stronę?
Napisałaś, że alkohol poprawia ci nastrój, ale ostatnio "czarne myśli cię napadły".
Otóż tak jest z alkoholem, że chwilowo człowiek czuje się po nim lepiej, ale w efekcie alkoholizm powoduje depresję. Depresje alkoholowe są bardzo częstym powikłaniem zespołu zależności alkoholowej (uzależnienia od alkoholu), a ty jesteś już uzależniona, bo pijesz regularnie i nie zamierzasz przestać. Dlatego czujesz się psychicznie źle, masz obniżony nastrój, który poprawiasz sobie sięgając po alkohol i kółko się zamyka. Żeby je przerwać powinnaś przestać pić zupełnie i tak jak ci napisałam wcześniej, gdzieś po miesiącu niepicia zaczniesz powoli dochodzić do siebie i odzyskiwać dobre samopoczucie, w tym dobry nastroj. Jak to zrobisz, czy sama przestaniesz pić, czy zwrócisz się po pomoc do lekarza, czy nic z tym nie zrobisz, to tylko twoja decyzja, ale dwadzieścia kilka lat to chyba trochę za wcześnie żeby sobie zapewniać bilet na drugą stronę?
Z tym że dopadły mnie czarne myśli miałam na myśli, że zaczęłam się bać, że przez alkohol zniszczyłam sobie zdrowie, a nie że mam depresję A pić zaczęłam właśnie przez różne problemy w życiu.
Mam plan od pewnego czasu żeby od lipca przestać pić, ale nie wiem czy mi się uda bo to wypada akurat na powrót do pracy po urlopie i mnóstwo stresujących innych rzeczy.
Salomonka napisał/a:Napisałaś, że alkohol poprawia ci nastrój, ale ostatnio "czarne myśli cię napadły".
Otóż tak jest z alkoholem, że chwilowo człowiek czuje się po nim lepiej, ale w efekcie alkoholizm powoduje depresję. Depresje alkoholowe są bardzo częstym powikłaniem zespołu zależności alkoholowej (uzależnienia od alkoholu), a ty jesteś już uzależniona, bo pijesz regularnie i nie zamierzasz przestać. Dlatego czujesz się psychicznie źle, masz obniżony nastrój, który poprawiasz sobie sięgając po alkohol i kółko się zamyka. Żeby je przerwać powinnaś przestać pić zupełnie i tak jak ci napisałam wcześniej, gdzieś po miesiącu niepicia zaczniesz powoli dochodzić do siebie i odzyskiwać dobre samopoczucie, w tym dobry nastroj. Jak to zrobisz, czy sama przestaniesz pić, czy zwrócisz się po pomoc do lekarza, czy nic z tym nie zrobisz, to tylko twoja decyzja, ale dwadzieścia kilka lat to chyba trochę za wcześnie żeby sobie zapewniać bilet na drugą stronę?Z tym że dopadły mnie czarne myśli miałam na myśli, że zaczęłam się bać, że przez alkohol zniszczyłam sobie zdrowie, a nie że mam depresję
A pić zaczęłam właśnie przez różne problemy w życiu.
Mam plan od pewnego czasu żeby od lipca przestać pić, ale nie wiem czy mi się uda bo to wypada akurat na powrót do pracy po urlopie i mnóstwo stresujących innych rzeczy.
Jeśli nie masz depresji, to dlaczego w ogole potrzebujesz alkoholu żeby poprawiać sobie nastrój? Pamiętasz czas, gdy nie piłaś? Pamiętasz, że nie potrzebowałaś wina żeby czuć się dobrze? Pytam, bo teraz tak łatwo ci twierdzić, że przecież nic się nie dzieje, a alkohol być musi żebyś miała lepszy nastroj.
Koleżanko, obiecanki alkoholika że przestanie pić od kiedyś tam, od przyszlego tygodnia, miesiąca, roku, po urlopie itd, są takim standardem że aż oczy mnie bolą gdy to czytam.
Jeśli chcesz być zdrowa i naprawdę odzyskać równowagę w życiu, to od dziś rzuć picie. Wino które kupiłas na weekend wylej do zlewu...
Nie dasz rady? Pytam cię z pewnym smutkiem, bo wiem jak za jakiś czas skończysz. I wtedy odbudowywanie życia jest jak podnoszenie z ruin miasta po wybuchu bomby atomowej.
A tak niewiele trzeba żeby do tego nie dopuścić: Wylej to wino do zlewu, zaraz.
Laverne napisał/a:Salomonka napisał/a:Napisałaś, że alkohol poprawia ci nastrój, ale ostatnio "czarne myśli cię napadły".
Otóż tak jest z alkoholem, że chwilowo człowiek czuje się po nim lepiej, ale w efekcie alkoholizm powoduje depresję. Depresje alkoholowe są bardzo częstym powikłaniem zespołu zależności alkoholowej (uzależnienia od alkoholu), a ty jesteś już uzależniona, bo pijesz regularnie i nie zamierzasz przestać. Dlatego czujesz się psychicznie źle, masz obniżony nastrój, który poprawiasz sobie sięgając po alkohol i kółko się zamyka. Żeby je przerwać powinnaś przestać pić zupełnie i tak jak ci napisałam wcześniej, gdzieś po miesiącu niepicia zaczniesz powoli dochodzić do siebie i odzyskiwać dobre samopoczucie, w tym dobry nastroj. Jak to zrobisz, czy sama przestaniesz pić, czy zwrócisz się po pomoc do lekarza, czy nic z tym nie zrobisz, to tylko twoja decyzja, ale dwadzieścia kilka lat to chyba trochę za wcześnie żeby sobie zapewniać bilet na drugą stronę?Z tym że dopadły mnie czarne myśli miałam na myśli, że zaczęłam się bać, że przez alkohol zniszczyłam sobie zdrowie, a nie że mam depresję
A pić zaczęłam właśnie przez różne problemy w życiu.
Mam plan od pewnego czasu żeby od lipca przestać pić, ale nie wiem czy mi się uda bo to wypada akurat na powrót do pracy po urlopie i mnóstwo stresujących innych rzeczy.Jeśli nie masz depresji, to dlaczego w ogole potrzebujesz alkoholu żeby poprawiać sobie nastrój? Pamiętasz czas, gdy nie piłaś? Pamiętasz, że nie potrzebowałaś wina żeby czuć się dobrze? Pytam, bo teraz tak łatwo ci twierdzić, że przecież nic się nie dzieje, a alkohol być musi żebyś miała lepszy nastroj.
Koleżanko, obiecanki alkoholika że przestanie pić od kiedyś tam, od przyszlego tygodnia, miesiąca, roku, po urlopie itd, są takim standardem że aż oczy mnie bolą gdy to czytam.Jeśli chcesz być zdrowa i naprawdę odzyskać równowagę w życiu, to od dziś rzuć picie. Wino które kupiłas na weekend wylej do zlewu...
Nie dasz rady? Pytam cię z pewnym smutkiem, bo wiem jak za jakiś czas skończysz. I wtedy odbudowywanie życia jest jak podnoszenie z ruin miasta po wybuchu bomby atomowej.
A tak niewiele trzeba żeby do tego nie dopuścić: Wylej to wino do zlewu, zaraz.
Chodziłam do psychologa i nie mam depresji, ale mam zdiagnozowane inne zaburzenia.
A w czasach gdy nie piłam robiłam co innego po prostu. Albo to były inne używki albo zwykłe objadanie się chipsami, słodyczami, zakupy itp.
No i nie piję codziennie, na tygodniu w ogóle mnie nie ciągnie do alkoholu, tylko te weekendy są problematyczne.
A jestes w stanie przestać pić? Wyobrażasz sobie weekend bez alko?
A jestes w stanie przestać pić? Wyobrażasz sobie weekend bez alko?
Już tak było parę razy, że w którąś sobotę czy niedzielę nie mogłam pić, bo miałam coś ważnego następnego dnia. No i to był nudny i smutny wieczór i dziwnie mi było jak się kładłam spać. Więc myślę, że jestem w stanie przestać pić, ale to by było smutne życie, przynajmniej na początku.
Lady Loka napisał/a:A jestes w stanie przestać pić? Wyobrażasz sobie weekend bez alko?
Już tak było parę razy, że w którąś sobotę czy niedzielę nie mogłam pić, bo miałam coś ważnego następnego dnia. No i to był nudny i smutny wieczór i dziwnie mi było jak się kładłam spać. Więc myślę, że jestem w stanie przestać pić, ale to by było smutne życie, przynajmniej na początku.
No to juz sygnalizuje problem.
A pól roku bez alko? Wyobrazisz sobie?
A w czasach gdy nie piłam robiłam co innego po prostu. Albo to były inne używki albo zwykłe objadanie się chipsami, słodyczami, zakupy itp.
No i nie piję codziennie, na tygodniu w ogóle mnie nie ciągnie do alkoholu, tylko te weekendy są problematyczne.
Jesteś na najlepszej drodze do alkoholizmu. Bo pijesz regularnie, bo potrzebujesz alkoholu do dobrego samopoczucia, bo alkohol jest ważniejszy od innych zajęć domowych, bo jesteś podatna na uzależnienia.
Jeśli możesz, rób przerwy w piciu....coraz dłuższe....poszukaj sobie zajęć w domu, działce itp. by nie myśleć o winie.
Wszystko w twoich rękach, zrobisz co zechcesz. Ale pamiętaj, że im dłużej to trwa, tym trudniej będzie odstawić.
30 2024-06-29 13:06:03 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-06-29 13:06:50)
Loka, Salomonka… przeczytajcie jeden z poprzednich watkow autorki zamiast wyciagac wniosek, ze od alko cos jej sie stalo i ze to jest jej glowny problem.
Pisze tam, ze od dziecka miala problemy tak ja wystraszyli zycia rodzice i nadal nie udalo jej sie tego strachu pokonac wiec leczy skutek (stres) a nie przyczyne (przekonania)
Loka, Salomonka… przeczytajcie jeden z poprzednich watkow autorki zamiast wyciagac wniosek, ze od alko cos jej sie stalo i ze to jest jej glowny problem.
Pisze tam, ze od dziecka miala problemy tak ja wystraszyli zycia rodzice i nadal nie udalo jej sie tego strachu pokonac wiec leczy skutek (stres) a nie przyczyne (przekonania)
Ale ja nie napisałam, ze to jest jej główny problem albo ze od alko coś jej sie stało. Napisalam, że jest problem. Tyle.
JohnyBravo777 napisał/a:Loka, Salomonka… przeczytajcie jeden z poprzednich watkow autorki zamiast wyciagac wniosek, ze od alko cos jej sie stalo i ze to jest jej glowny problem.
Pisze tam, ze od dziecka miala problemy tak ja wystraszyli zycia rodzice i nadal nie udalo jej sie tego strachu pokonac wiec leczy skutek (stres) a nie przyczyne (przekonania)Ale ja nie napisałam, ze to jest jej główny problem albo ze od alko coś jej sie stało. Napisalam, że jest problem. Tyle.
A co jej się stalo od alko? Alkoholizm to choroba którą się leczy. To, czy jest to jej głowny problem, czy tylko jeden z wielu to już inna kwestia.
33 2024-06-29 13:42:32 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-06-29 13:43:17)
W tej sytuacji powinnaś być pod opieką psychiatry i stosować się do jego zaleceń, sama terapia, którą powinnaś cały czas kontynuować, nie wystarczy, a alko sprowadzi Cię tylko na dno, wcześniej czy później.
Jesteś młoda, jak teraz nie zadbasz o siebie, to kiedy...
A prawdą jest, że jeśli się chce samemu pokonać nałóg, to nie można planować za tydzień czy miesiąc, tylko od teraz, postanawiam, zobaczę jak to będzie dalej, czy
wytrzymam czy nie.
Jak po jednym czy drugim weekendzie nie "umarłam" , to i po następnych...
Bo to jest podstawa do leczenia i terapii.
A bez leczenia sobie nie poradzisz.
W tej sytuacji powinnaś być pod opieką psychiatry i stosować się do jego zaleceń, sama terapia, którą powinnaś cały czas kontynuować, nie wystarczy, a alko sprowadzi Cię tylko na dno, wcześniej czy później.
Jesteś młoda, jak teraz nie zadbasz o siebie, to kiedy...
A prawdą jest, że jeśli się chce samemu pokonać nałóg, to nie można planować za tydzień czy miesiąc, tylko od teraz, postanawiam, zobaczę jak to będzie dalej, czy
wytrzymam czy nie.
Jak po jednym czy drugim weekendzie nie "umarłam" , to i po następnych...
Bo to jest podstawa do leczenia i terapii.
A bez leczenia sobie nie poradzisz.
U psychiatry byłam, ale nie biorę leków, bo mi dwóch psychologów powiedziało że skoro mam zespół Aspergera to mi leki nic nie dadzą.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.
Ja uwazam, ze bardzo dobra decyzja.. nie dalas sobie z mozgu wody zrobic i byc walona na kase za pogaduchy na fotelu.
Polecam Ci poszukac sobie mezczyzny, ktory wezmie finanse na siebie a Ty zajmiesz sie domem i tym aby on czul sie dobrze.
Meczysz sie tylko probujac robic kariere w sektorze prywatnym.
Jak bedziesz potrafila byc dobra zona dla umiarkowanie ambitnego mezczyzny to znacznie lepiej na tym wyjdziesz.
Laverne napisał/a:A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.
Ja uwazam, ze bardzo dobra decyzja.. nie dalas sobie z mozgu wody zrobic i byc walona na kase za pogaduchy na fotelu.
Polecam Ci poszukac sobie mezczyzny, ktory wezmie finanse na siebie a Ty zajmiesz sie domem i tym aby on czul sie dobrze.
Meczysz sie tylko probujac robic kariere w sektorze prywatnym.
Jak bedziesz potrafila byc dobra zona dla umiarkowanie ambitnego mezczyzny to znacznie lepiej na tym wyjdziesz.
Ciężko jest być w związku mając spektrum autyzmu, zresztą faceci unikają takich kobiet.
37 2024-06-29 20:17:54 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-06-29 20:18:30)
wieka napisał/a:W tej sytuacji powinnaś być pod opieką psychiatry i stosować się do jego zaleceń, sama terapia, którą powinnaś cały czas kontynuować, nie wystarczy, a alko sprowadzi Cię tylko na dno, wcześniej czy później.
Jesteś młoda, jak teraz nie zadbasz o siebie, to kiedy...
A prawdą jest, że jeśli się chce samemu pokonać nałóg, to nie można planować za tydzień czy miesiąc, tylko od teraz, postanawiam, zobaczę jak to będzie dalej, czy
wytrzymam czy nie.
Jak po jednym czy drugim weekendzie nie "umarłam" , to i po następnych...
Bo to jest podstawa do leczenia i terapii.
A bez leczenia sobie nie poradzisz.U psychiatry byłam, ale nie biorę leków, bo mi dwóch psychologów powiedziało że skoro mam zespół Aspergera to mi leki nic nie dadzą.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.
Terapię sobie załatw na nfz, a czy to jest asperger i jakim nurcie ma być terapia, powinien decydować psychiatra, którego możesz zmienić, skoro tamten nie postawił prawidłowej diagnozy.
JohnyBravo777 napisał/a:Laverne napisał/a:A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.
Ja uwazam, ze bardzo dobra decyzja.. nie dalas sobie z mozgu wody zrobic i byc walona na kase za pogaduchy na fotelu.
Polecam Ci poszukac sobie mezczyzny, ktory wezmie finanse na siebie a Ty zajmiesz sie domem i tym aby on czul sie dobrze.
Meczysz sie tylko probujac robic kariere w sektorze prywatnym.
Jak bedziesz potrafila byc dobra zona dla umiarkowanie ambitnego mezczyzny to znacznie lepiej na tym wyjdziesz.Ciężko jest być w związku mając spektrum autyzmu, zresztą faceci unikają takich kobiet.
Predzej z autyzmem znajdziesz mezczyzne, ktory Cie pokocha a Ty przed nim sie otworzysz i wyzdrowiejesz niz w kapitalistycznej firmie, gdzie manipulacja i wykorzystywanie ludzi jest ograniczone jedynie ich umiejetnosciami obrony - ktorych Ty nie masz wysokich.
W mojej opinii 3 butelki na weekend to bardzo dużo.
Gdybyś obaliła ( ) jedną butelkę w piątkowy wieczór to jeszcze ujdzie, ale 3? Czyli pijesz dzień po dniu i to dużo.
Laverne napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Ja uwazam, ze bardzo dobra decyzja.. nie dalas sobie z mozgu wody zrobic i byc walona na kase za pogaduchy na fotelu.
Polecam Ci poszukac sobie mezczyzny, ktory wezmie finanse na siebie a Ty zajmiesz sie domem i tym aby on czul sie dobrze.
Meczysz sie tylko probujac robic kariere w sektorze prywatnym.
Jak bedziesz potrafila byc dobra zona dla umiarkowanie ambitnego mezczyzny to znacznie lepiej na tym wyjdziesz.Ciężko jest być w związku mając spektrum autyzmu, zresztą faceci unikają takich kobiet.
Predzej z autyzmem znajdziesz mezczyzne, ktory Cie pokocha a Ty przed nim sie otworzysz i wyzdrowiejesz niz w kapitalistycznej firmie, gdzie manipulacja i wykorzystywanie ludzi jest ograniczone jedynie ich umiejetnosciami obrony - ktorych Ty nie masz wysokich.
No tak, choć nierealny, to super pomysł, uzależnić się kompletnie od faceta
A facet to raczej cześć zdrowia zabiera
Weźmy pod uwagę, że każde uzależnienie wynika z potrzeby regulowania przy jego pomocy emocji, o czym sama napisałaś. Jeśli do tego dodać, że weekend, w czasie którego nie pijesz, uznajesz za nudny i smutny, jak też pojawiła się myśl, że masz problem - to już jasno wskazuje, że go masz.
JohnyBravo777 napisał/a:Laverne napisał/a:Ciężko jest być w związku mając spektrum autyzmu, zresztą faceci unikają takich kobiet.
Predzej z autyzmem znajdziesz mezczyzne, ktory Cie pokocha a Ty przed nim sie otworzysz i wyzdrowiejesz niz w kapitalistycznej firmie, gdzie manipulacja i wykorzystywanie ludzi jest ograniczone jedynie ich umiejetnosciami obrony - ktorych Ty nie masz wysokich.
No tak, choć nierealny, to super pomysł, uzależnić się kompletnie od faceta
![]()
A facet to raczej cześć zdrowia zabiera
Uwazasz, ze gorzej byc uzaleznionym od kogos kto nas kocha niz od kogos, dla kogo jest sie tylko zastepowalnym trybikiem?
Do takiego wniosku mozna dojsc tylko myslac ideologicznie, romantycznie zamiast analitycznie.
43 2024-06-30 11:10:47 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-06-30 17:06:24)
wieka napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Predzej z autyzmem znajdziesz mezczyzne, ktory Cie pokocha a Ty przed nim sie otworzysz i wyzdrowiejesz niz w kapitalistycznej firmie, gdzie manipulacja i wykorzystywanie ludzi jest ograniczone jedynie ich umiejetnosciami obrony - ktorych Ty nie masz wysokich.
No tak, choć nierealny, to super pomysł, uzależnić się kompletnie od faceta
![]()
A facet to raczej cześć zdrowia zabieraUwazasz, ze gorzej byc uzaleznionym od kogos kto nas kocha niz od kogos, dla kogo jest sie tylko zastepowalnym trybikiem?
Do takiego wniosku mozna dojsc tylko myslac ideologicznie, romantycznie zamiast analitycznie.
Nie, no, autorka najpierw powinna dogadać się sama ze sobą. Skąd wiadomo czy potencjalny partner nie pogłębi nałogu? Przypomina mi to bajkę o królewnie, która się nigdy nie uśmiechała, a król - ojciec wyznaczył nagrodę dla kandydata, który potrafi ją rozbawić
wieka napisał/a:W tej sytuacji powinnaś być pod opieką psychiatry i stosować się do jego zaleceń, sama terapia, którą powinnaś cały czas kontynuować, nie wystarczy, a alko sprowadzi Cię tylko na dno, wcześniej czy później.
Jesteś młoda, jak teraz nie zadbasz o siebie, to kiedy...
A prawdą jest, że jeśli się chce samemu pokonać nałóg, to nie można planować za tydzień czy miesiąc, tylko od teraz, postanawiam, zobaczę jak to będzie dalej, czy
wytrzymam czy nie.
Jak po jednym czy drugim weekendzie nie "umarłam" , to i po następnych...
Bo to jest podstawa do leczenia i terapii.
A bez leczenia sobie nie poradzisz.U psychiatry byłam, ale nie biorę leków, bo mi dwóch psychologów powiedziało że skoro mam zespół Aspergera to mi leki nic nie dadzą.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.
No pewnie, szkoda kasy by zawalczyć o siebie. Lepiej wydać kilka stów na tani sikacz, który poprawia ci humorek No przecież nie pijesz jakiegoś luksusowego trunku tylko zwykłe wińsko, które ledwo winem można nazwać. XD
Na imprezy nie chodzisz, bo niby nie lubisz - ale jak już byłaś to pewnie poleciałaś z ilością alkoholu stąd to złe samopoczucie
Alkoholizm jak się patrzy
Jeszcze to chlanie w nocy by się lepiej spało. W piątek po robocie pewnie już pierwsza lampka leci, całą sobotę sączysz kolejne i jeszcze w niedzielę do południa, bo potem wypada być trzeźwym w pracy.
Leków brać nie będziesz, bo niby po co - wino lepiej naprawi problemy. Po lekach już byś pić nie mogła, może spróbowałaś i źle się poczułaś i leki porzuciłaś. Nie chce mi się wierzyć w opinie tych dwóch psychologów. Brzmi to jak wymówka.
Idź na dno, idź. Może wtedy zaczniesz walczyć. Już masz przed sobą kolejne wymówki, a bo zaraz praca i stresujące sytuacje... no weź, litości kobieto.
Jeszcze pytasz o kwestie zdrowotne na forum zamiast iść do lekarza po skierowania na badania. Wiadomo, forum nie kosztuje tyle zachodu. U lekarza jak już zaczniesz to wypadałoby zacząć coś robić, np. rzucić picie. A to już wysiłek, który pewnie cię przerasta. Wytrwasz pół roku bez alkoholu? Pewnie nie
U mnie w domu kochali tak piwo i tanie sikacze winopodobne tzw. antałki typu mocna wiśnia. Babci już nie ma, rak jelita grubego. Druga osoba leczy wątrobę, a trzecia ma podejrzenie raka żołądka. Bo oni poza uwielbieniem do alkoholu mieli jeszcze równe zamiłowanie do szlugów, więc jedno z drugim pociągnęło ich do trumny. I też do lekarzy nie chodzili na badania, bo jeszcze coś im wykryją No i wykryli, przeważnie jak już było za późno i ten z kosą zapukał do ich drzwi.
Laverne napisał/a:wieka napisał/a:W tej sytuacji powinnaś być pod opieką psychiatry i stosować się do jego zaleceń, sama terapia, którą powinnaś cały czas kontynuować, nie wystarczy, a alko sprowadzi Cię tylko na dno, wcześniej czy później.
Jesteś młoda, jak teraz nie zadbasz o siebie, to kiedy...
A prawdą jest, że jeśli się chce samemu pokonać nałóg, to nie można planować za tydzień czy miesiąc, tylko od teraz, postanawiam, zobaczę jak to będzie dalej, czy
wytrzymam czy nie.
Jak po jednym czy drugim weekendzie nie "umarłam" , to i po następnych...
Bo to jest podstawa do leczenia i terapii.
A bez leczenia sobie nie poradzisz.U psychiatry byłam, ale nie biorę leków, bo mi dwóch psychologów powiedziało że skoro mam zespół Aspergera to mi leki nic nie dadzą.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.No pewnie, szkoda kasy by zawalczyć o siebie. Lepiej wydać kilka stów na tani sikacz, który poprawia ci humorek
No przecież nie pijesz jakiegoś luksusowego trunku tylko zwykłe wińsko, które ledwo winem można nazwać. XD
Na imprezy nie chodzisz, bo niby nie lubisz - ale jak już byłaś to pewnie poleciałaś z ilością alkoholu stąd to złe samopoczucie
Alkoholizm jak się patrzy
![]()
Jeszcze to chlanie w nocy by się lepiej spało. W piątek po robocie pewnie już pierwsza lampka leci, całą sobotę sączysz kolejne i jeszcze w niedzielę do południa, bo potem wypada być trzeźwym w pracy.
Leków brać nie będziesz, bo niby po co - wino lepiej naprawi problemy. Po lekach już byś pić nie mogła, może spróbowałaś i źle się poczułaś i leki porzuciłaś. Nie chce mi się wierzyć w opinie tych dwóch psychologów. Brzmi to jak wymówka.Idź na dno, idź. Może wtedy zaczniesz walczyć. Już masz przed sobą kolejne wymówki, a bo zaraz praca i stresujące sytuacje... no weź, litości kobieto.
Jeszcze pytasz o kwestie zdrowotne na forum zamiast iść do lekarza po skierowania na badania. Wiadomo, forum nie kosztuje tyle zachodu. U lekarza jak już zaczniesz to wypadałoby zacząć coś robić, np. rzucić picie. A to już wysiłek, który pewnie cię przerasta. Wytrwasz pół roku bez alkoholu? Pewnie nieU mnie w domu kochali tak piwo i tanie sikacze winopodobne tzw. antałki typu mocna wiśnia. Babci już nie ma, rak jelita grubego. Druga osoba leczy wątrobę, a trzecia ma podejrzenie raka żołądka. Bo oni poza uwielbieniem do alkoholu mieli jeszcze równe zamiłowanie do szlugów, więc jedno z drugim pociągnęło ich do trumny. I też do lekarzy nie chodzili na badania, bo jeszcze coś im wykryją
No i wykryli, przeważnie jak już było za późno i ten z kosą zapukał do ich drzwi.
No mało wiesz o mnie, akurat w piątek zaczynam pić dopiero koło 23, w sobotę tak samo, bo wcześniej mam inne zajęcia. Nie piję całymi dniami. Papierosów nie palę.
A u lekarza akurat byłam dzisiaj i badania mam w środę
A co do opinii psychologów to niby czemu miałabym kłamać?
Diarmuid napisał/a:Laverne napisał/a:U psychiatry byłam, ale nie biorę leków, bo mi dwóch psychologów powiedziało że skoro mam zespół Aspergera to mi leki nic nie dadzą.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.No pewnie, szkoda kasy by zawalczyć o siebie. Lepiej wydać kilka stów na tani sikacz, który poprawia ci humorek
No przecież nie pijesz jakiegoś luksusowego trunku tylko zwykłe wińsko, które ledwo winem można nazwać. XD
Na imprezy nie chodzisz, bo niby nie lubisz - ale jak już byłaś to pewnie poleciałaś z ilością alkoholu stąd to złe samopoczucie
Alkoholizm jak się patrzy
![]()
Jeszcze to chlanie w nocy by się lepiej spało. W piątek po robocie pewnie już pierwsza lampka leci, całą sobotę sączysz kolejne i jeszcze w niedzielę do południa, bo potem wypada być trzeźwym w pracy.
Leków brać nie będziesz, bo niby po co - wino lepiej naprawi problemy. Po lekach już byś pić nie mogła, może spróbowałaś i źle się poczułaś i leki porzuciłaś. Nie chce mi się wierzyć w opinie tych dwóch psychologów. Brzmi to jak wymówka.Idź na dno, idź. Może wtedy zaczniesz walczyć. Już masz przed sobą kolejne wymówki, a bo zaraz praca i stresujące sytuacje... no weź, litości kobieto.
Jeszcze pytasz o kwestie zdrowotne na forum zamiast iść do lekarza po skierowania na badania. Wiadomo, forum nie kosztuje tyle zachodu. U lekarza jak już zaczniesz to wypadałoby zacząć coś robić, np. rzucić picie. A to już wysiłek, który pewnie cię przerasta. Wytrwasz pół roku bez alkoholu? Pewnie nieU mnie w domu kochali tak piwo i tanie sikacze winopodobne tzw. antałki typu mocna wiśnia. Babci już nie ma, rak jelita grubego. Druga osoba leczy wątrobę, a trzecia ma podejrzenie raka żołądka. Bo oni poza uwielbieniem do alkoholu mieli jeszcze równe zamiłowanie do szlugów, więc jedno z drugim pociągnęło ich do trumny. I też do lekarzy nie chodzili na badania, bo jeszcze coś im wykryją
No i wykryli, przeważnie jak już było za późno i ten z kosą zapukał do ich drzwi.
No mało wiesz o mnie, akurat w piątek zaczynam pić dopiero koło 23, w sobotę tak samo, bo wcześniej mam inne zajęcia. Nie piję całymi dniami. Papierosów nie palę.
A u lekarza akurat byłam dzisiaj i badania mam w środę![]()
A co do opinii psychologów to niby czemu miałabym kłamać?
I myślisz, ze zaczynanie picia po 23 coś zmienia?
I myślisz, ze zaczynanie picia po 23 coś zmienia?
Można przypuszczać, że to jest typowa racjonalizacja, której celem jest fałszywe przekonywanie samej siebie, że to coś jednak zmienia
Laverne napisał/a:Diarmuid napisał/a:No pewnie, szkoda kasy by zawalczyć o siebie. Lepiej wydać kilka stów na tani sikacz, który poprawia ci humorek
No przecież nie pijesz jakiegoś luksusowego trunku tylko zwykłe wińsko, które ledwo winem można nazwać. XD
Na imprezy nie chodzisz, bo niby nie lubisz - ale jak już byłaś to pewnie poleciałaś z ilością alkoholu stąd to złe samopoczucie
Alkoholizm jak się patrzy
![]()
Jeszcze to chlanie w nocy by się lepiej spało. W piątek po robocie pewnie już pierwsza lampka leci, całą sobotę sączysz kolejne i jeszcze w niedzielę do południa, bo potem wypada być trzeźwym w pracy.
Leków brać nie będziesz, bo niby po co - wino lepiej naprawi problemy. Po lekach już byś pić nie mogła, może spróbowałaś i źle się poczułaś i leki porzuciłaś. Nie chce mi się wierzyć w opinie tych dwóch psychologów. Brzmi to jak wymówka.Idź na dno, idź. Może wtedy zaczniesz walczyć. Już masz przed sobą kolejne wymówki, a bo zaraz praca i stresujące sytuacje... no weź, litości kobieto.
Jeszcze pytasz o kwestie zdrowotne na forum zamiast iść do lekarza po skierowania na badania. Wiadomo, forum nie kosztuje tyle zachodu. U lekarza jak już zaczniesz to wypadałoby zacząć coś robić, np. rzucić picie. A to już wysiłek, który pewnie cię przerasta. Wytrwasz pół roku bez alkoholu? Pewnie nieU mnie w domu kochali tak piwo i tanie sikacze winopodobne tzw. antałki typu mocna wiśnia. Babci już nie ma, rak jelita grubego. Druga osoba leczy wątrobę, a trzecia ma podejrzenie raka żołądka. Bo oni poza uwielbieniem do alkoholu mieli jeszcze równe zamiłowanie do szlugów, więc jedno z drugim pociągnęło ich do trumny. I też do lekarzy nie chodzili na badania, bo jeszcze coś im wykryją
No i wykryli, przeważnie jak już było za późno i ten z kosą zapukał do ich drzwi.
No mało wiesz o mnie, akurat w piątek zaczynam pić dopiero koło 23, w sobotę tak samo, bo wcześniej mam inne zajęcia. Nie piję całymi dniami. Papierosów nie palę.
A u lekarza akurat byłam dzisiaj i badania mam w środę![]()
A co do opinii psychologów to niby czemu miałabym kłamać?I myślisz, ze zaczynanie picia po 23 coś zmienia?
Nie, to nic nie zmienia, tylko osoba wyżej opisywała, że pewnie nalewam kieliszek już po pracy i piję całą sobotę i niedziele, więc napisałam jak naprawdę robię.
Taaa, lepiej się myśli... zamulając mózg
Akurat faktycznie jest jakiś tam % ludzi, którzy spożywając w umiarkowanych ilościach lepiej funkcjonują.
50 2024-07-02 16:34:08 Ostatnio edytowany przez Diarmuid (2024-07-02 17:35:29)
Diarmuid napisał/a:Laverne napisał/a:U psychiatry byłam, ale nie biorę leków, bo mi dwóch psychologów powiedziało że skoro mam zespół Aspergera to mi leki nic nie dadzą.
A na terapii też byłam ale zrezygnowałam bo to nic nie dawało i szkoda mi było płacić 800 zł co miesiąc.No pewnie, szkoda kasy by zawalczyć o siebie. Lepiej wydać kilka stów na tani sikacz, który poprawia ci humorek
No przecież nie pijesz jakiegoś luksusowego trunku tylko zwykłe wińsko, które ledwo winem można nazwać. XD
Na imprezy nie chodzisz, bo niby nie lubisz - ale jak już byłaś to pewnie poleciałaś z ilością alkoholu stąd to złe samopoczucie
Alkoholizm jak się patrzy
![]()
Jeszcze to chlanie w nocy by się lepiej spało. W piątek po robocie pewnie już pierwsza lampka leci, całą sobotę sączysz kolejne i jeszcze w niedzielę do południa, bo potem wypada być trzeźwym w pracy.
Leków brać nie będziesz, bo niby po co - wino lepiej naprawi problemy. Po lekach już byś pić nie mogła, może spróbowałaś i źle się poczułaś i leki porzuciłaś. Nie chce mi się wierzyć w opinie tych dwóch psychologów. Brzmi to jak wymówka.Idź na dno, idź. Może wtedy zaczniesz walczyć. Już masz przed sobą kolejne wymówki, a bo zaraz praca i stresujące sytuacje... no weź, litości kobieto.
Jeszcze pytasz o kwestie zdrowotne na forum zamiast iść do lekarza po skierowania na badania. Wiadomo, forum nie kosztuje tyle zachodu. U lekarza jak już zaczniesz to wypadałoby zacząć coś robić, np. rzucić picie. A to już wysiłek, który pewnie cię przerasta. Wytrwasz pół roku bez alkoholu? Pewnie nieU mnie w domu kochali tak piwo i tanie sikacze winopodobne tzw. antałki typu mocna wiśnia. Babci już nie ma, rak jelita grubego. Druga osoba leczy wątrobę, a trzecia ma podejrzenie raka żołądka. Bo oni poza uwielbieniem do alkoholu mieli jeszcze równe zamiłowanie do szlugów, więc jedno z drugim pociągnęło ich do trumny. I też do lekarzy nie chodzili na badania, bo jeszcze coś im wykryją
No i wykryli, przeważnie jak już było za późno i ten z kosą zapukał do ich drzwi.
No mało wiesz o mnie, akurat w piątek zaczynam pić dopiero koło 23, w sobotę tak samo, bo wcześniej mam inne zajęcia. Nie piję całymi dniami. Papierosów nie palę.
A u lekarza akurat byłam dzisiaj i badania mam w środę![]()
A co do opinii psychologów to niby czemu miałabym kłamać?
A dlaczego w sumie miałabyś ich słuchać? Oni nie są lekarzami, nie mają żadnych kompetencji co do leczenia farmakologicznego. Żaden rozsądny psycholog nie będzie wpieprzał się w kompetencje innego lekarza specjalisty, tym bardziej psychiatry z którym powinien nawet wspólnie pracować nad przypadkiem. Asparger to żadna wymówka do chlania i sama sobie wmawiasz jakieś głupoty, że niby kolesie takich kobiet nie chcą. Miliony kobiet ma ten syndrom niezdiagnozowany i prowadzą normalne życie towarzyskie, mają rodziny i mężów. Łatwiej sięgnąć po flaszkę w sklepie niż ruszyć dupę by poprawić swoje życie.
To jeszcze lepiej. Potrafisz w kilka godzin ojebać 0,7 l alkoholu i przecież nic ci nie jest. Robisz to od czterech lat, weekend w weekend. Bez tego wina ci tak jakoś smutno i nudno, tak jakby na świecie nie było innych zajęć do poznawania, uczenia, oglądania, czytania, robienia. Wiesz co, brzmisz jak ci z mojej rodziny. Oni jeszcze dodawali, że piwo to nie alkohol, w końcu coś im się od życia należy i w każdej chwili mogą to rzucić. Nie odpowiedziałaś na komentarz czy dasz radę przetrwać pół roku bez lampeczki wina. Podejmiesz wyzwanie?
W tygodniu nie pijesz, bo jak o 23:00 zaczniesz to rano będzie to czuć, widać i alkomat wykaże, więc się pilnujesz. Ale weekend to inna sprawa haha W niedzielę o 23:00 też pijesz całą butelkę? Masz wtedy wolne w poniedziałek czy jakoś do obiadku to sobie zapodajesz by zdążyć wytrzeźwieć? To się nazywa alkoholizm weekendowy.
W tygodniu nie pijesz, bo jak o 23:00 zaczniesz to rano będzie to czuć, widać i alkomat wykaże, więc się pilnujesz. Ale weekend to inna sprawa haha
W niedzielę o 23:00 też pijesz całą butelkę? Masz wtedy wolne czy jakoś do obiadku to sobie zapodajesz? To się nazywa alkoholizm weekendowy.
Pozostaje pytanie, na ile hamulce puszczają w czasie większej ilości dni wolnych - przerwa świąteczna, urlop?
Diarmuid napisał/a:W tygodniu nie pijesz, bo jak o 23:00 zaczniesz to rano będzie to czuć, widać i alkomat wykaże, więc się pilnujesz. Ale weekend to inna sprawa haha
W niedzielę o 23:00 też pijesz całą butelkę? Masz wtedy wolne czy jakoś do obiadku to sobie zapodajesz? To się nazywa alkoholizm weekendowy.
Pozostaje pytanie, na ile hamulce puszczają w czasie większej ilości dni wolnych - przerwa świąteczna, urlop?
Pozostaje pytanie czy ta trzecia butelka faktycznie jest w niedzielę czy w piątek/sobotę wieczór wypije dwie, a trzecia na tzw. kaca?
Grunt, że w ogóle się nad tym zastanawia. Jest jakaś szansa dla niej, ale myślę że to już poszło za daleko. Bo pewnie zaczynała od jednej butelki w weekend, a po czterech latach skończyło się na 3 butelkach w weekend. Ciekawe ile będzie ich za kolejne cztery lata?
53 2024-07-02 17:34:42 Ostatnio edytowany przez Diarmuid (2024-07-02 17:35:00)
Dubel
Może jest koneserem wina, a wy tu już wyroki, że alkoholizm?
To kiedy picie alkoholu nie jest alkoholizmem? Od ilu butelek wina czy tam piwa jest?
Autorce tematu proponuję kupić dwa razy więcej wina, upić się w cztery du... aż do "cofki" tak abyś wyrywała muszlę z podłogi.
Jak wyspawasz całe mieszkanie najlepiej przez nos. Ktoś to będzie musiał posprzątać.
Jak wytrzeźwiejesz i dalej będzie Ci smakować no to możesz się zastanawiać co dalej.
To kiedy picie alkoholu nie jest alkoholizmem? Od ilu butelek wina czy tam piwa jest?
Statystyczny Polak jest alkoholikiem. Dlatego większość definicji u nas nie ma racji bytu, bo dotyczy częstotliwości picia.
Z tego co pamiętam ze studiów na ten temat, kluczowa nie jest ilość spożywanego alkoholu, ale okoliczności spożywania, motywacja i jak często doprowadzamy do stanu upojenia alkoholowego. Pić można codziennie i alkoholikiem nie być, a można pić raz do roku i mieć problem alkoholowy.
Np. można sobie wypić piwko po pracy, lampkę wina do obiadu itp i jeśli kontrolujemy swój stan (nie przekraczamy granicy upojenia) to jest ok.
Ale można też kompulsywnie zapijać smuty czy użynać się sylwestrowo do utraty pamięci i to już dowodzi posiadania problemu.
Jak ktoś utożsamia też weekendową zabawę ze spożywaniem alkoholu i potrzebuje %, aby się rozluźnić, to nie ma znaczenia czy wypija jedno piwo czy 3 butelki wina, bo i tak jest alkoholikiem.
Narkoman jest narkomanem, niezależnie od częstotliwości i wielkości przyjmowanych dawek substancji. W Polsce mamy kulturę picia, pijemy "za zdrowie", dlatego definicję alkoholizmu mamy jaką mamy. Mózg po spożyciu alkoholu doznaje mikroudaru i regeneruje się przez około 6 tygodni, ale o tym się nie mówi. Przez około 6 tygodni funkcje poznawcze takiego człowieka są upośledzone, choć z ogólnej definicji wynika, że jest trzeźwy. Picie alkoholu wpływa też na stan psychiczny danej jednostki, właściwie również go upośledza. Temat jest bardzo szeroki.
Gdzieś w czeluściach Internetu wyczytałem albo oglądałem, że nasza nacja a raczej północna i środkowa cześć Europejczyków nie jest przystosowana do trawienia alkoholu.
Z tego co pamiętam to Grecy, Włosi, Hiszpanie, Francuzi mają taką zdolność i małe dawki alkoholu nie wpływają na nich negatywnie.
Oczywiście mowa tu o rdzennych narodowościach
My genetycznie takiej zdolności nie mamy.
No nic, może autorka tematu zrobi czelendź i napisze jak było.
Ja tam z wódki i wina tak się wyleczyłem, jeszcze piwo zostało
Narkoman jest narkomanem, niezależnie od częstotliwości i wielkości przyjmowanych dawek substancji.
Idąc tym tropem, to każdy jest narkomanem.
My genetycznie takiej zdolności nie mamy.
Źle wyczytałeś. Problem mają Azjaci czy rdzenni Amerykanie. Europejczycy (generalnie - biali) problemu nie mają.
Laverne napisał/a:Diarmuid napisał/a:No pewnie, szkoda kasy by zawalczyć o siebie. Lepiej wydać kilka stów na tani sikacz, który poprawia ci humorek
No przecież nie pijesz jakiegoś luksusowego trunku tylko zwykłe wińsko, które ledwo winem można nazwać. XD
Na imprezy nie chodzisz, bo niby nie lubisz - ale jak już byłaś to pewnie poleciałaś z ilością alkoholu stąd to złe samopoczucie
Alkoholizm jak się patrzy
![]()
Jeszcze to chlanie w nocy by się lepiej spało. W piątek po robocie pewnie już pierwsza lampka leci, całą sobotę sączysz kolejne i jeszcze w niedzielę do południa, bo potem wypada być trzeźwym w pracy.
Leków brać nie będziesz, bo niby po co - wino lepiej naprawi problemy. Po lekach już byś pić nie mogła, może spróbowałaś i źle się poczułaś i leki porzuciłaś. Nie chce mi się wierzyć w opinie tych dwóch psychologów. Brzmi to jak wymówka.Idź na dno, idź. Może wtedy zaczniesz walczyć. Już masz przed sobą kolejne wymówki, a bo zaraz praca i stresujące sytuacje... no weź, litości kobieto.
Jeszcze pytasz o kwestie zdrowotne na forum zamiast iść do lekarza po skierowania na badania. Wiadomo, forum nie kosztuje tyle zachodu. U lekarza jak już zaczniesz to wypadałoby zacząć coś robić, np. rzucić picie. A to już wysiłek, który pewnie cię przerasta. Wytrwasz pół roku bez alkoholu? Pewnie nieU mnie w domu kochali tak piwo i tanie sikacze winopodobne tzw. antałki typu mocna wiśnia. Babci już nie ma, rak jelita grubego. Druga osoba leczy wątrobę, a trzecia ma podejrzenie raka żołądka. Bo oni poza uwielbieniem do alkoholu mieli jeszcze równe zamiłowanie do szlugów, więc jedno z drugim pociągnęło ich do trumny. I też do lekarzy nie chodzili na badania, bo jeszcze coś im wykryją
No i wykryli, przeważnie jak już było za późno i ten z kosą zapukał do ich drzwi.
No mało wiesz o mnie, akurat w piątek zaczynam pić dopiero koło 23, w sobotę tak samo, bo wcześniej mam inne zajęcia. Nie piję całymi dniami. Papierosów nie palę.
A u lekarza akurat byłam dzisiaj i badania mam w środę![]()
A co do opinii psychologów to niby czemu miałabym kłamać?A dlaczego w sumie miałabyś ich słuchać? Oni nie są lekarzami, nie mają żadnych kompetencji co do leczenia farmakologicznego. Żaden rozsądny psycholog nie będzie wpieprzał się w kompetencje innego lekarza specjalisty, tym bardziej psychiatry z którym powinien nawet wspólnie pracować nad przypadkiem. Asparger to żadna wymówka do chlania i sama sobie wmawiasz jakieś głupoty, że niby kolesie takich kobiet nie chcą. Miliony kobiet ma ten syndrom niezdiagnozowany i prowadzą normalne życie towarzyskie, mają rodziny i mężów. Łatwiej sięgnąć po flaszkę w sklepie niż ruszyć dupę by poprawić swoje życie.
To jeszcze lepiej. Potrafisz w kilka godzin ojebać 0,7 l alkoholu i przecież nic ci nie jest. Robisz to od czterech lat, weekend w weekend. Bez tego wina ci tak jakoś smutno i nudno, tak jakby na świecie nie było innych zajęć do poznawania, uczenia, oglądania, czytania, robienia. Wiesz co, brzmisz jak ci z mojej rodziny. Oni jeszcze dodawali, że piwo to nie alkohol, w końcu coś im się od życia należy i w każdej chwili mogą to rzucić. Nie odpowiedziałaś na komentarz czy dasz radę przetrwać pół roku bez lampeczki wina. Podejmiesz wyzwanie?
W tygodniu nie pijesz, bo jak o 23:00 zaczniesz to rano będzie to czuć, widać i alkomat wykaże, więc się pilnujesz. Ale weekend to inna sprawa haha
W niedzielę o 23:00 też pijesz całą butelkę? Masz wtedy wolne w poniedziałek czy jakoś do obiadku to sobie zapodajesz by zdążyć wytrzeźwieć? To się nazywa alkoholizm weekendowy.
Ja tylko powiedziałam co mi psycholodzy powiedzieli, a czy to jest OK to nie wiem, zresztą nie każdy psycholog jest od razu dobrym psychologiem. Ale fakt jest taki, że autyzmu się nie leczy farmakologicznie.
No i jak ktoś ma autyzm niezdiagnozowany jak piszesz i prowadzi normalne życie i ma rodzinę to widocznie aż tak tego po nim nie widać. Różni są ludzie.
A to że faceci nie chcą takich kobiet to napisałam z własnego doświadczenia, że każdy facet i nie tylko facet od razu widział, że „coś jest ze mną nie tak”. Nawet obcy się orientowali po rozmowie ze mną. No i nie chciałam nawet o tym pisać tylko ktoś to wyciągnął wyzej w komentarzu, niby ze piję z powodu problemów.
I tu cię zaskoczę pracuje hybrydowo więc mogłabym pić przez ponad połowę dni w miesiącu a jednak tego nie robię.
W niedzielę różnie. Jak piłam w niedziele to poniedziałek pracowałam zdalnie ale ostatnio nie piję nic w niedziele.
silent napisał/a:My genetycznie takiej zdolności nie mamy.
Źle wyczytałeś. Problem mają Azjaci czy rdzenni Amerykanie. Europejczycy (generalnie - biali) problemu nie mają.
Nie chce mi się tu kłócić czy "moja jest mojsza" nie ważne.
Diarmuid napisał/a:W tygodniu nie pijesz, bo jak o 23:00 zaczniesz to rano będzie to czuć, widać i alkomat wykaże, więc się pilnujesz. Ale weekend to inna sprawa haha
W niedzielę o 23:00 też pijesz całą butelkę? Masz wtedy wolne czy jakoś do obiadku to sobie zapodajesz? To się nazywa alkoholizm weekendowy.
Pozostaje pytanie, na ile hamulce puszczają w czasie większej ilości dni wolnych - przerwa świąteczna, urlop?
W święta zazwyczaj pracuje, więc nie piję.
Urlopy - miałam ostatnio. Piłam normalnie w weekend, dni robocze nie.
Ja po prostu nie umiem pić na tygodniu. ludzie z autyzmem mają pewne rutyny których przestrzegają, może to jedna z nich
Diarmuid napisał/a:Laverne napisał/a:No mało wiesz o mnie, akurat w piątek zaczynam pić dopiero koło 23, w sobotę tak samo, bo wcześniej mam inne zajęcia. Nie piję całymi dniami. Papierosów nie palę.
A u lekarza akurat byłam dzisiaj i badania mam w środę![]()
A co do opinii psychologów to niby czemu miałabym kłamać?A dlaczego w sumie miałabyś ich słuchać? Oni nie są lekarzami, nie mają żadnych kompetencji co do leczenia farmakologicznego. Żaden rozsądny psycholog nie będzie wpieprzał się w kompetencje innego lekarza specjalisty, tym bardziej psychiatry z którym powinien nawet wspólnie pracować nad przypadkiem. Asparger to żadna wymówka do chlania i sama sobie wmawiasz jakieś głupoty, że niby kolesie takich kobiet nie chcą. Miliony kobiet ma ten syndrom niezdiagnozowany i prowadzą normalne życie towarzyskie, mają rodziny i mężów. Łatwiej sięgnąć po flaszkę w sklepie niż ruszyć dupę by poprawić swoje życie.
To jeszcze lepiej. Potrafisz w kilka godzin ojebać 0,7 l alkoholu i przecież nic ci nie jest. Robisz to od czterech lat, weekend w weekend. Bez tego wina ci tak jakoś smutno i nudno, tak jakby na świecie nie było innych zajęć do poznawania, uczenia, oglądania, czytania, robienia. Wiesz co, brzmisz jak ci z mojej rodziny. Oni jeszcze dodawali, że piwo to nie alkohol, w końcu coś im się od życia należy i w każdej chwili mogą to rzucić. Nie odpowiedziałaś na komentarz czy dasz radę przetrwać pół roku bez lampeczki wina. Podejmiesz wyzwanie?
W tygodniu nie pijesz, bo jak o 23:00 zaczniesz to rano będzie to czuć, widać i alkomat wykaże, więc się pilnujesz. Ale weekend to inna sprawa haha
W niedzielę o 23:00 też pijesz całą butelkę? Masz wtedy wolne w poniedziałek czy jakoś do obiadku to sobie zapodajesz by zdążyć wytrzeźwieć? To się nazywa alkoholizm weekendowy.
Ja tylko powiedziałam co mi psycholodzy powiedzieli, a czy to jest OK to nie wiem, zresztą nie każdy psycholog jest od razu dobrym psychologiem. Ale fakt jest taki, że autyzmu się nie leczy farmakologicznie.
No i jak ktoś ma autyzm niezdiagnozowany jak piszesz i prowadzi normalne życie i ma rodzinę to widocznie aż tak tego po nim nie widać. Różni są ludzie.
A to że faceci nie chcą takich kobiet to napisałam z własnego doświadczenia, że każdy facet i nie tylko facet od razu widział, że „coś jest ze mną nie tak”. Nawet obcy się orientowali po rozmowie ze mną. No i nie chciałam nawet o tym pisać tylko ktoś to wyciągnął wyzej w komentarzu, niby ze piję z powodu problemów.
I tu cię zaskoczępracuje hybrydowo więc mogłabym pić przez ponad połowę dni w miesiącu a jednak tego nie robię.
W niedzielę różnie. Jak piłam w niedziele to poniedziałek pracowałam zdalnie ale ostatnio nie piję nic w niedziele.
No, ale jesteś młoda, dwa litry z haczykiem (3 butelki) na dwa dni to moim zdaniem trochę dużo.
Tak jak pisałem wcześniej, zrób sobie test. Czasami trzeba dobić do dna aby się odbić. Jak się nie odbijesz tzn będzie Ci smakowało dalej to należy coś z tym zrobić.
64 2024-07-02 21:52:11 Ostatnio edytowany przez Muqin (2024-07-02 21:53:30)
A próbowałaś poszukać psychoterapii dla osób ze spectrum? Jest prowadzona inaczej, w dostosowaniu właśnie do specyfiki spectrum. Że Ci zwyczajna psychoterapia nie pomogła to nic dziwnego, dobrze jeśli nie zaszkodziła.
Alkohol w Twoim życiu nawet jeśli jeszcze nie jest problemem to na pewno ma się nim szanse stać i to raczej szybko niż za wiele lat.
No, ale jesteś młoda, dwa litry z haczykiem (3 butelki) na dwa dni to moim zdaniem trochę dużo.
A 4 butelki piwa w weekend to dla ciebie dużo?
Bez przesady.
O ile nie pije wina wzmacnianego, to większość znanych mi win jest rozcieńczonych i mają po 10-12%. Tyle to mają niektóre stouty.