Budżet domowy naszej rodziny ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Budżet domowy naszej rodziny ?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Temat: Budżet domowy naszej rodziny ?

Od jakiegoś czasu mam taki nawyk że zaczynam w excelu robić budżet domowy czyli po prostu piszę przychody i wydatki za każdy miesiąc. Oczywiście nie da się wszystkiego idealnie zrobić bo każdy miesiąc jest inny, ale każdy wydatek można w jakiś sposób uśrednić. Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, mój mąż zarabia około 12tys zł miesięcznie, a ja około 5tys zł miesięcznie - czyli w sumie przychody wynoszą około 17tys zł miesięcznie. No i kiedyś myślałam że mając aż tyle przychodu można żyć na bogato, niestety myliłam się, bo wydatki też małe nie są i to nie jest tak że my żyjemy jakoś bogato. Wydatki wyglądają następująco:

1) Rata kredytu za mieszkanie - 2500zł miesięcznie
2) Rata kredytu za fotowoltaikę i pompę ciepła - 1000zł miesięcznie
3) Rata kredytu za samochód - 1500zł miesięcznie
4) Media i podatki - 200zł miesięcznie
5) Utrzymanie samochodów z amortyzacją - 1200zł miesięcznie
6) Prywatne ubezpieczenie zdrowotne -600zł miesięcznie
7) Jedzenie - 2500zł miesięcznie
8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie
9) Ubrania- 500zł miesięcznie
10) Rozrywka - 500zł miesięcznie
11) Fundusz wakacyjny - 500zł miesięcznie
12) Inne niespodziewane wydatki - 300zł miesięcznie
13) Inwestycje i oszczędności - 2000zł miesięcznie

Po zsumowaniu wszystkiego wychodzi jakieś 14tys zł i jak sami widzicie nie ma tutaj jakiś nadzwyczajnych wydatków, a wszystko co nam się uda zaoszczędzić odkładamy na czarną godzinę. Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ? Oczywiście on jest zrobiony tak trochę na odwal się i nie uwzględnia wszystkiego dokładnie ale myślę że wiernie.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-05-17 18:12:54)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Nie wiem o co Ci chodzi. Krawiec kraje jak mu materii staje..., nie więc czego oczekujesz, każdy ma inne dochody i wydatki.

Nie wiadomo czy się chwalisz czy żalisz...

3

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
wieka napisał/a:

Nie wiem o co Ci chodzi. Krawiec kraje jak mu materii staje..., nie więc czego oczekujesz, każdy ma inne dochody i wydatki.

Nie wiadomo czy się chwalisz czy żalisz...

Ani się nie chwalę ani się nie żalę.

4

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie wiem o co Ci chodzi. Krawiec kraje jak mu materii staje..., nie więc czego oczekujesz, każdy ma inne dochody i wydatki.

Nie wiadomo czy się chwalisz czy żalisz...

Ani się nie chwalę ani się nie żalę.

Po co więc powstał ten wątek?

Oczekujesz, żeby inni pisali ile zarabiają i ile wydają? Przecież nie da się porównywać zarobków i wydatków innych, to nie na sensu.

5

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
wieka napisał/a:
katrin890890 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie wiem o co Ci chodzi. Krawiec kraje jak mu materii staje..., nie więc czego oczekujesz, każdy ma inne dochody i wydatki.

Nie wiadomo czy się chwalisz czy żalisz...

Ani się nie chwalę ani się nie żalę.

Po co więc powstał ten wątek?

Oczekujesz, żeby inni pisali ile zarabiają i ile wydają? Przecież nie da się porównywać zarobków i wydatków innych, to nie na sensu.

Moim zdaniem ma to sens.

6

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

7

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

Jeżeli nie jesteś po dobrych studiach typu medycyna to bardzo ciężko w Polsce szczególnie kobietom zarabiać ponad 10tys zł miesięcznie.

8

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

Jeżeli nie jesteś po dobrych studiach typu medycyna to bardzo ciężko w Polsce szczególnie kobietom zarabiać ponad 10tys zł miesięcznie.

Guzik prawda.

Generalnie nie wiem, czego oczekujesz. Spokojnie możesz część wydatkow obciąć. Serio co miesiąc kupuhesz tyle ciuchów? Kosmetyków? 2500zł na jedzenie za dwie osoby to też mega dużo.

Pytanie, jaki masz cel. Jeżeli celem jest odkładanie więcej, to coś trzeba uciąc. Jezeli celem jest normalne życie, no to żyjecie.

9

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:

Od jakiegoś czasu mam taki nawyk że zaczynam w excelu robić budżet domowy czyli po prostu piszę przychody i wydatki za każdy miesiąc. Oczywiście nie da się wszystkiego idealnie zrobić bo każdy miesiąc jest inny, ale każdy wydatek można w jakiś sposób uśrednić. Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, mój mąż zarabia około 12tys zł miesięcznie, a ja około 5tys zł miesięcznie - czyli w sumie przychody wynoszą około 17tys zł miesięcznie. No i kiedyś myślałam że mając aż tyle przychodu można żyć na bogato, niestety myliłam się, bo wydatki też małe nie są i to nie jest tak że my żyjemy jakoś bogato. Wydatki wyglądają następująco:

1) Rata kredytu za mieszkanie - 2500zł miesięcznie
2) Rata kredytu za fotowoltaikę i pompę ciepła - 1000zł miesięcznie
3) Rata kredytu za samochód - 1500zł miesięcznie
4) Media i podatki - 200zł miesięcznie
5) Utrzymanie samochodów z amortyzacją - 1200zł miesięcznie
6) Prywatne ubezpieczenie zdrowotne -600zł miesięcznie
7) Jedzenie - 2500zł miesięcznie
8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie
9) Ubrania- 500zł miesięcznie
10) Rozrywka - 500zł miesięcznie
11) Fundusz wakacyjny - 500zł miesięcznie
12) Inne niespodziewane wydatki - 300zł miesięcznie
13) Inwestycje i oszczędności - 2000zł miesięcznie

Po zsumowaniu wszystkiego wychodzi jakieś 14tys zł i jak sami widzicie nie ma tutaj jakiś nadzwyczajnych wydatków, a wszystko co nam się uda zaoszczędzić odkładamy na czarną godzinę. Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ? Oczywiście on jest zrobiony tak trochę na odwal się i nie uwzględnia wszystkiego dokładnie ale myślę że wiernie.

Kobieto! Po co ci tyle tych kredytów? Dzississ... Nigdy w życiu nie "jechałam" na kredytach, a dziś nie muszę pracować. Pracuję bo lubię, bo wiele zainwestowałam w swoje wykształcenie i mi po prostu szkoda tego zawiesić na kołku. Prywatne ubezpieczenie zdrowotne 600 zl? Naprawdę nie możesz znaleźć tańszego?
Jedzenie 2500?
Środki higieniczne 300? Chyba w Douglas.
Ubrania 500....
No tak... Każdy żyje jak chce :) Ale w ten sposób nigdy do niczego n ie dojdziesz i pogódż się z tym, że marnujesz czas i potencjał.

10

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Katrin, szkoda, że nie napisałaś w czym masz problem, bo coś musi być na rzeczy.
Czy mąż decyduje o takim rozłożeniu wydatków, a Ty się z nim nie zgadzasz?

11

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Trochę nie rozumiem sensu wątku chyba że miał wywołać dyskusję. Moim zdaniem niepotrzebną bo sorry ale to są wydatki uśrednione i dotyczą dwóch osób. 300 zł na środki higieniczne to serio dużo?? Bo mi wyszło po 150 na osobę.  Mój mąż który stosuje tylko szampon żel pod prysznic trochę kosmetyków do brody i antyperspirant wydaję ok 80 zł co miesiąc. Ja jako kobieta ponad te podstawowe kosmetyki ( z pominięciem tych do brody wink ) maluje się, używam odżywki do włosów i kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała ( jakiś krem pod oczy, serum, balsam). W większość to są rzeczy z drogerii i raczej nie zbytki tylko podstawowe artykuły. A doliczmy do tego pastę do zębów, podpaski  i szeroko rozumianą chemię ( proszek do prania, kapsułki do zmywarki, jakiś płyn do podłóg, szyb, ręczniki papierowe, płyn do WC itp). Dla mnie 300 zł na to wszystko razem to całkiem rozsądna kwota. Jasne można się myć i prać tylko szarym mydłem a kremować się wszędzie kremem nivea ale mówimy tu o życiu w jakimś chyba chociaż przeciętnym standardzie a nie o przetrwaniu.
Tak samo ubezpieczenie zdrowotne. Jasne bez tego można żyć ale jeśli sie wie że będzie potrzebne sporo drogich badań a terminy na NFZ są mega długie to wole płacić do ubezpieczenie i mieć je w pakiecie. Mój pakiet to pakiet standardowy i to jeszcze w wariancie pracowniczym więc tańszy a wynosi 315 zł. Razem z mężem wychodzi 630 zł a tu larum o 600 zł:/
To samo odzież. Średni wydatek na osobę w tej kalkulacji to 250 zł miesięcznie czyli  3000 rocznie . Same skorzane sandałki i to żadne wow kosztują teraz ok 200 zł . A gdzie inne obuwie typu kozaki, jakieś półbuty czy sportowe. Sweter kosztuje ze 150 zł, spodnie jeansowe najmniej 100, a gdzie bielizna, kurtki na różne pory roku albo sukienka na jakąś uroczystość czy garnitur? O torebce, czy pasku nawet nie wspominam.  Jasne nie kupujemy tego co roku ale niech nawet będzie jedna para butów rocznie, jedno odzienie wierzchnie, ze 2 pary spodni, kilka bluzek, sweter, ze 2 sukienki trochę bielizny itp i wyjdzie spokojnie ze 3000 zł. I to nie są jakieś firmówki tylko zwykłe sieciówki. Jasne można kupować na platformach odzieży używanej czy w lumpie ale pewnych rzeczy typu bielizna czy obuwie jednak ja przynajmniej tam nie kupuję. Poza tym nie wierzę że na dwóch parach gaci i 2 sukienkach ktoś przetrwa cały rok szczególnie jeśli pracuje w miejscu gdzie jakoś schludnie wypada wyglądać i nie nosi się uniformu służbowego tylko swoje ubrania. Pominąwszy że w sukience zimowej nie będę chodziła też latem tak jak i w letniej zimą.
Kredyty w tej kalkulacji są faktycznie spore ale sama zjawisko kredytów ja doskonale rozumiem bo sama posiadam takowe ja jak i wielu ludzi w około. No niestety nie każdy miał od razu start z wysokiego C jeśli chodzi o pracę wykształcenie czy lokum ( czytaj pomoc rodziców). Przy obecnych cenach samych mieszkań kupienie ich za gotówkę to  nie jest coś osiągalne  dla przeciętnego Kowalskiego. Chyba że będzie żył w małżeństwie ale kątem u rodziców przez przynajmniej 10-15 lat.
Dlatego mnie wydatki Autorki nie szokują. Te obciążenia kredytowe zaiste wysokie  bo mając tak dużą ratę za dom jeździłabym autem takim żeby poprostu było w miarę bezpiecznie i tanie a wysokość raty sugeruje że to jednak raczej nie autko za 30 tys zł tongue tylko sporo więcej. Ale pozostałe wydatki ( no może poza rozrywką i jedzeniem) sa jak dla mnie przeciętne w sensie nie ultra niskie ale i nie luksusowe.

12 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-05-17 21:44:24)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
feniks35 napisał/a:

Trochę nie rozumiem sensu wątku chyba że miał wywołać dyskusję. Moim zdaniem niepotrzebną bo sorry ale to są wydatki uśrednione i dotyczą dwóch osób. 300 zł na środki higieniczne to serio dużo?? Bo mi wyszło po 150 na osobę.  Mój mąż który stosuje tylko szampon żel pod prysznic trochę kosmetyków do brody i antyperspirant wydaję ok 80 zł co miesiąc. Ja jako kobieta ponad te podstawowe kosmetyki ( z pominięciem tych do brody wink ) maluje się, używam odżywki do włosów i kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała ( jakiś krem pod oczy, serum, balsam). W większość to są rzeczy z drogerii i raczej nie zbytki tylko podstawowe artykuły. A doliczmy do tego pastę do zębów, podpaski  i szeroko rozumianą chemię ( proszek do prania, kapsułki do zmywarki, jakiś płyn do podłóg, szyb, ręczniki papierowe, płyn do WC itp). Dla mnie 300 zł na to wszystko razem to całkiem rozsądna kwota. Jasne można się myć i prać tylko szarym mydłem a kremować się wszędzie kremem nivea ale mówimy tu o życiu w jakimś chyba chociaż przeciętnym standardzie a nie o przetrwaniu.
Tak samo ubezpieczenie zdrowotne. Jasne bez tego można żyć ale jeśli sie wie że będzie potrzebne sporo drogich badań a terminy na NFZ są mega długie to wole płacić do ubezpieczenie i mieć je w pakiecie. Mój pakiet to pakiet standardowy i to jeszcze w wariancie pracowniczym więc tańszy a wynosi 315 zł. Razem z mężem wychodzi 630 zł a tu larum o 600 zł:/
To samo odzież. Średni wydatek na osobę w tej kalkulacji to 250 zł miesięcznie czyli  3000 rocznie . Same skorzane sandałki i to żadne wow kosztują teraz ok 200 zł . A gdzie inne obuwie typu kozaki, jakieś półbuty czy sportowe. Sweter kosztuje ze 150 zł, spodnie jeansowe najmniej 100, a gdzie bielizna, kurtki na różne pory roku albo sukienka na jakąś uroczystość czy garnitur? O torebce, czy pasku nawet nie wspominam.  Jasne nie kupujemy tego co roku ale niech nawet będzie jedna para butów rocznie, jedno odzienie wierzchnie, ze 2 pary spodni, kilka bluzek, sweter, ze 2 sukienki trochę bielizny itp i wyjdzie spokojnie ze 3000 zł. I to nie są jakieś firmówki tylko zwykłe sieciówki. Jasne można kupować na platformach odzieży używanej czy w lumpie ale pewnych rzeczy typu bielizna czy obuwie jednak ja przynajmniej tam nie kupuję. Poza tym nie wierzę że na dwóch parach gaci i 2 sukienkach ktoś przetrwa cały rok szczególnie jeśli pracuje w miejscu gdzie jakoś schludnie wypada wyglądać i nie nosi się uniformu służbowego tylko swoje ubrania. Pominąwszy że w sukience zimowej nie będę chodziła też latem tak jak i w letniej zimą.
Kredyty w tej kalkulacji są faktycznie spore ale sama zjawisko kredytów ja doskonale rozumiem bo sama posiadam takowe ja jak i wielu ludzi w około. No niestety nie każdy miał od razu start z wysokiego C jeśli chodzi o pracę wykształcenie czy lokum ( czytaj pomoc rodziców). Przy obecnych cenach samych mieszkań kupienie ich za gotówkę to  nie jest coś osiągalne  dla przeciętnego Kowalskiego. Chyba że będzie żył w małżeństwie ale kątem u rodziców przez przynajmniej 10-15 lat.
Dlatego mnie wydatki Autorki nie szokują. Te obciążenia kredytowe zaiste wysokie  bo mając tak dużą ratę za dom jeździłabym autem takim żeby poprostu było w miarę bezpiecznie i tanie a wysokość raty sugeruje że to jednak raczej nie autko za 30 tys zł tongue tylko sporo więcej. Ale pozostałe wydatki ( no może poza rozrywką i jedzeniem) sa jak dla mnie przeciętne w sensie nie ultra niskie ale i nie luksusowe.

A mnie wydatki autorki szokują i to bardzo.

Jest czas w życiu człowieka, że albo go wykorzysta i sprawi, że przez resztę życia będzie z tego spijał profity, albo przebąbluje ten czas na drogie kosmetyki, kredyty bez potrzeby i "firmowe" ciuchy, ale potem bez pretensji do pana boga, że portfel pusty i starość mizernie się zapowiada.

Oczywiście ja mogę tylko za siebie mówić, nie twierdzę że wszyscy mają żyć tak jak ja, ani mi to potrzebne, ani mi to środków nie przysporzy smile

Dziś mam kilka mieszkań z których dochód pozwoliłby mi doskonale żyć bez pracy, kilka mieszkań w Polsce i jedno w Hiszpanii. Zaczynałam od przyslowiowego ZERA.
Nie chce mi się znowu gadać jak było mi ciężko, bo tutaj ostatnio lepiej za wiele o sobie nie pisać smile

Dziś nie muszę na niczym oszczędzać, a nawet czasmi zastanawiam się, co zrobić z pieniędzmi smile Jednak wciąz wiem, na co wydałam nawet 1 Euro w miesiącu i nigdy, powtarzam NIGDY nie wydaję go bez potrzeby.
Lubię podrożować, lubię wydawać na siebie, ale nigdy więcej niż zalożyłam sobie że to możliwe i że tego chcę.

Oczywiście każdy żyje jak uważa, że go na to stać smile

13

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:

Od jakiegoś czasu mam taki nawyk że zaczynam w excelu robić budżet domowy czyli po prostu piszę przychody i wydatki za każdy miesiąc. Oczywiście nie da się wszystkiego idealnie zrobić bo każdy miesiąc jest inny, ale każdy wydatek można w jakiś sposób uśrednić. Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, mój mąż zarabia około 12tys zł miesięcznie, a ja około 5tys zł miesięcznie - czyli w sumie przychody wynoszą około 17tys zł miesięcznie. No i kiedyś myślałam że mając aż tyle przychodu można żyć na bogato, niestety myliłam się, bo wydatki też małe nie są i to nie jest tak że my żyjemy jakoś bogato. Wydatki wyglądają następująco:

1) Rata kredytu za mieszkanie - 2500zł miesięcznie
2) Rata kredytu za fotowoltaikę i pompę ciepła - 1000zł miesięcznie
3) Rata kredytu za samochód - 1500zł miesięcznie
4) Media i podatki - 200zł miesięcznie
5) Utrzymanie samochodów z amortyzacją - 1200zł miesięcznie
6) Prywatne ubezpieczenie zdrowotne -600zł miesięcznie
7) Jedzenie - 2500zł miesięcznie
8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie
9) Ubrania- 500zł miesięcznie
10) Rozrywka - 500zł miesięcznie
11) Fundusz wakacyjny - 500zł miesięcznie
12) Inne niespodziewane wydatki - 300zł miesięcznie
13) Inwestycje i oszczędności - 2000zł miesięcznie

Po zsumowaniu wszystkiego wychodzi jakieś 14tys zł i jak sami widzicie nie ma tutaj jakiś nadzwyczajnych wydatków, a wszystko co nam się uda zaoszczędzić odkładamy na czarną godzinę. Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ? Oczywiście on jest zrobiony tak trochę na odwal się i nie uwzględnia wszystkiego dokładnie ale myślę że wiernie.

Wszystko fajnie, tylko amortyzacja nie jest wydatkiem, a samym kosztem. Poza tym licząc ratę kredytu całą (kapitał plus odsetki) oraz amortyzację dwa razy do budżetu wliczasz koszt samochodu.

14 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2024-05-17 21:57:39)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Salomonka napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Trochę nie rozumiem sensu wątku chyba że miał wywołać dyskusję. Moim zdaniem niepotrzebną bo sorry ale to są wydatki uśrednione i dotyczą dwóch osób. 300 zł na środki higieniczne to serio dużo?? Bo mi wyszło po 150 na osobę.  Mój mąż który stosuje tylko szampon żel pod prysznic trochę kosmetyków do brody i antyperspirant wydaję ok 80 zł co miesiąc. Ja jako kobieta ponad te podstawowe kosmetyki ( z pominięciem tych do brody wink ) maluje się, używam odżywki do włosów i kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała ( jakiś krem pod oczy, serum, balsam). W większość to są rzeczy z drogerii i raczej nie zbytki tylko podstawowe artykuły. A doliczmy do tego pastę do zębów, podpaski  i szeroko rozumianą chemię ( proszek do prania, kapsułki do zmywarki, jakiś płyn do podłóg, szyb, ręczniki papierowe, płyn do WC itp). Dla mnie 300 zł na to wszystko razem to całkiem rozsądna kwota. Jasne można się myć i prać tylko szarym mydłem a kremować się wszędzie kremem nivea ale mówimy tu o życiu w jakimś chyba chociaż przeciętnym standardzie a nie o przetrwaniu.
Tak samo ubezpieczenie zdrowotne. Jasne bez tego można żyć ale jeśli sie wie że będzie potrzebne sporo drogich badań a terminy na NFZ są mega długie to wole płacić do ubezpieczenie i mieć je w pakiecie. Mój pakiet to pakiet standardowy i to jeszcze w wariancie pracowniczym więc tańszy a wynosi 315 zł. Razem z mężem wychodzi 630 zł a tu larum o 600 zł:/
To samo odzież. Średni wydatek na osobę w tej kalkulacji to 250 zł miesięcznie czyli  3000 rocznie . Same skorzane sandałki i to żadne wow kosztują teraz ok 200 zł . A gdzie inne obuwie typu kozaki, jakieś półbuty czy sportowe. Sweter kosztuje ze 150 zł, spodnie jeansowe najmniej 100, a gdzie bielizna, kurtki na różne pory roku albo sukienka na jakąś uroczystość czy garnitur? O torebce, czy pasku nawet nie wspominam.  Jasne nie kupujemy tego co roku ale niech nawet będzie jedna para butów rocznie, jedno odzienie wierzchnie, ze 2 pary spodni, kilka bluzek, sweter, ze 2 sukienki trochę bielizny itp i wyjdzie spokojnie ze 3000 zł. I to nie są jakieś firmówki tylko zwykłe sieciówki. Jasne można kupować na platformach odzieży używanej czy w lumpie ale pewnych rzeczy typu bielizna czy obuwie jednak ja przynajmniej tam nie kupuję. Poza tym nie wierzę że na dwóch parach gaci i 2 sukienkach ktoś przetrwa cały rok szczególnie jeśli pracuje w miejscu gdzie jakoś schludnie wypada wyglądać i nie nosi się uniformu służbowego tylko swoje ubrania. Pominąwszy że w sukience zimowej nie będę chodziła też latem tak jak i w letniej zimą.
Kredyty w tej kalkulacji są faktycznie spore ale sama zjawisko kredytów ja doskonale rozumiem bo sama posiadam takowe ja jak i wielu ludzi w około. No niestety nie każdy miał od razu start z wysokiego C jeśli chodzi o pracę wykształcenie czy lokum ( czytaj pomoc rodziców). Przy obecnych cenach samych mieszkań kupienie ich za gotówkę to  nie jest coś osiągalne  dla przeciętnego Kowalskiego. Chyba że będzie żył w małżeństwie ale kątem u rodziców przez przynajmniej 10-15 lat.
Dlatego mnie wydatki Autorki nie szokują. Te obciążenia kredytowe zaiste wysokie  bo mając tak dużą ratę za dom jeździłabym autem takim żeby poprostu było w miarę bezpiecznie i tanie a wysokość raty sugeruje że to jednak raczej nie autko za 30 tys zł tongue tylko sporo więcej. Ale pozostałe wydatki ( no może poza rozrywką i jedzeniem) sa jak dla mnie przeciętne w sensie nie ultra niskie ale i nie luksusowe.

A mnie wydatki autorki szokują i to bardzo.

Jest czas w życiu człowieka, że albo go wykorzysta i sprawi, że przez resztę życia będzie z tego spijał profity, albo przebąbluje ten czas na drogie kosmetyki, kredyty bez potrzeby i "firmowe" ciuchy, ale potem bez pretensji do pana boga, że portfel pusty i starość mizernie się zapowiada.

Oczywiście ja mogę tylko za siebie mówić, nie twierdzę że wszyscy mają żyć tak jak ja, ani mi to potrzebne, ani mi to środków nie przysporzy smile

Dziś mam kilka mieszkań z których dochód pozwoliłby mi doskonale żyć bez pracy, kilka mieszkań w Polsce i jedno w Hiszpanii. Zaczynałam od przyslowiowego ZERA.
Nie chce mi się znowu gadać jak było mi ciężko, bo tutaj ostatnio lepiej za wiele o sobie nie pisać smile

Dziś nie muszę na niczym oszczędzać, a nawet czasmi zastanawiam się, co zrobić z pieniędzmi smile Jednak wciąz wiem, na co wydałam nawet 1 Euro w miesiącu i nigdy, powtarzam NIGDY nie wydaję go bez potrzeby.
Lubię podrożować, lubię wydawać na siebie, ale nigdy więcej niż zalożyłam sobie że to możliwe i że tego chcę.

Oczywiście każdy żyje jak uważa że go stać smile

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności. Chodzili wiele lat w zmechaconych ciuchach bo mimo dobrych studiów nie udało im się zrobić zawrotnych karier( nie każdemu pozwala na to zdrowie, odporność psychiczna i wiele innych czynników) a ratę trzeba płacić, media czynsz i inne wydatki też.  I ci ludzie wcale nie przebablowali tych lat na drogie wystawne życie tylko żyli albo  bardzo skromnie albo conajwyzej na granicy jakiś średnich wydatków. No mogli ewentualnie „przebąblowac” lata na leczeniu bezpłodności i innych chorób które niestety nie atakują tylko już tych starych dorobionych ale i tych młodych na dorobku. I teraz żyją sobie przeciętnie, z kredytem na to i owo bo nie mają ani siły ani ochoty całe życie zaciskać pasa do maximum gdyż życie jest krótkie i w każdej chwili może nastąpić koniec a czasem zwyczajnie trzeba poprostu pożyć. Nie jakoś na wystawnie i bogato ale chociaż tak godnie a nie tylko żeby przetrwać dzień.
Edit: i nie, nie napisałam tego żeby się jakoś tłumaczyć czy rozliczać tylko prędzej uzmysłowić że takich osób które gdzieś tam miały po drodze różne sytuacje które nie pozwoliły im osiągnąć tego „szczytu” za wczasu jest całkiem sporo. Tak jak nie każdy kto od dziecka odżywia się zdrowo i prowadzi higieniczny sportowy styl życia dożyje starości bo może go rozjechać auto albo genetyczna choroba na którą nie będzie mial wpływu.

15

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
feniks35 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Trochę nie rozumiem sensu wątku chyba że miał wywołać dyskusję. Moim zdaniem niepotrzebną bo sorry ale to są wydatki uśrednione i dotyczą dwóch osób. 300 zł na środki higieniczne to serio dużo?? Bo mi wyszło po 150 na osobę.  Mój mąż który stosuje tylko szampon żel pod prysznic trochę kosmetyków do brody i antyperspirant wydaję ok 80 zł co miesiąc. Ja jako kobieta ponad te podstawowe kosmetyki ( z pominięciem tych do brody wink ) maluje się, używam odżywki do włosów i kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała ( jakiś krem pod oczy, serum, balsam). W większość to są rzeczy z drogerii i raczej nie zbytki tylko podstawowe artykuły. A doliczmy do tego pastę do zębów, podpaski  i szeroko rozumianą chemię ( proszek do prania, kapsułki do zmywarki, jakiś płyn do podłóg, szyb, ręczniki papierowe, płyn do WC itp). Dla mnie 300 zł na to wszystko razem to całkiem rozsądna kwota. Jasne można się myć i prać tylko szarym mydłem a kremować się wszędzie kremem nivea ale mówimy tu o życiu w jakimś chyba chociaż przeciętnym standardzie a nie o przetrwaniu.
Tak samo ubezpieczenie zdrowotne. Jasne bez tego można żyć ale jeśli sie wie że będzie potrzebne sporo drogich badań a terminy na NFZ są mega długie to wole płacić do ubezpieczenie i mieć je w pakiecie. Mój pakiet to pakiet standardowy i to jeszcze w wariancie pracowniczym więc tańszy a wynosi 315 zł. Razem z mężem wychodzi 630 zł a tu larum o 600 zł:/
To samo odzież. Średni wydatek na osobę w tej kalkulacji to 250 zł miesięcznie czyli  3000 rocznie . Same skorzane sandałki i to żadne wow kosztują teraz ok 200 zł . A gdzie inne obuwie typu kozaki, jakieś półbuty czy sportowe. Sweter kosztuje ze 150 zł, spodnie jeansowe najmniej 100, a gdzie bielizna, kurtki na różne pory roku albo sukienka na jakąś uroczystość czy garnitur? O torebce, czy pasku nawet nie wspominam.  Jasne nie kupujemy tego co roku ale niech nawet będzie jedna para butów rocznie, jedno odzienie wierzchnie, ze 2 pary spodni, kilka bluzek, sweter, ze 2 sukienki trochę bielizny itp i wyjdzie spokojnie ze 3000 zł. I to nie są jakieś firmówki tylko zwykłe sieciówki. Jasne można kupować na platformach odzieży używanej czy w lumpie ale pewnych rzeczy typu bielizna czy obuwie jednak ja przynajmniej tam nie kupuję. Poza tym nie wierzę że na dwóch parach gaci i 2 sukienkach ktoś przetrwa cały rok szczególnie jeśli pracuje w miejscu gdzie jakoś schludnie wypada wyglądać i nie nosi się uniformu służbowego tylko swoje ubrania. Pominąwszy że w sukience zimowej nie będę chodziła też latem tak jak i w letniej zimą.
Kredyty w tej kalkulacji są faktycznie spore ale sama zjawisko kredytów ja doskonale rozumiem bo sama posiadam takowe ja jak i wielu ludzi w około. No niestety nie każdy miał od razu start z wysokiego C jeśli chodzi o pracę wykształcenie czy lokum ( czytaj pomoc rodziców). Przy obecnych cenach samych mieszkań kupienie ich za gotówkę to  nie jest coś osiągalne  dla przeciętnego Kowalskiego. Chyba że będzie żył w małżeństwie ale kątem u rodziców przez przynajmniej 10-15 lat.
Dlatego mnie wydatki Autorki nie szokują. Te obciążenia kredytowe zaiste wysokie  bo mając tak dużą ratę za dom jeździłabym autem takim żeby poprostu było w miarę bezpiecznie i tanie a wysokość raty sugeruje że to jednak raczej nie autko za 30 tys zł tongue tylko sporo więcej. Ale pozostałe wydatki ( no może poza rozrywką i jedzeniem) sa jak dla mnie przeciętne w sensie nie ultra niskie ale i nie luksusowe.

A mnie wydatki autorki szokują i to bardzo.

Jest czas w życiu człowieka, że albo go wykorzysta i sprawi, że przez resztę życia będzie z tego spijał profity, albo przebąbluje ten czas na drogie kosmetyki, kredyty bez potrzeby i "firmowe" ciuchy, ale potem bez pretensji do pana boga, że portfel pusty i starość mizernie się zapowiada.

Oczywiście ja mogę tylko za siebie mówić, nie twierdzę że wszyscy mają żyć tak jak ja, ani mi to potrzebne, ani mi to środków nie przysporzy smile

Dziś mam kilka mieszkań z których dochód pozwoliłby mi doskonale żyć bez pracy, kilka mieszkań w Polsce i jedno w Hiszpanii. Zaczynałam od przyslowiowego ZERA.
Nie chce mi się znowu gadać jak było mi ciężko, bo tutaj ostatnio lepiej za wiele o sobie nie pisać smile

Dziś nie muszę na niczym oszczędzać, a nawet czasmi zastanawiam się, co zrobić z pieniędzmi smile Jednak wciąz wiem, na co wydałam nawet 1 Euro w miesiącu i nigdy, powtarzam NIGDY nie wydaję go bez potrzeby.
Lubię podrożować, lubię wydawać na siebie, ale nigdy więcej niż zalożyłam sobie że to możliwe i że tego chcę.

Oczywiście każdy żyje jak uważa że go stać smile

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności. Chodzili wiele lat w zmechaconych ciuchach bo mimo dobrych studiów nie udało im się zrobić zawrotnych karier( nie każdemu pozwala na to zdrowie, odporność psychiczna i wiele innych czynników) a ratę trzeba płacić, media czynsz i inne wydatki też.  I ci ludzie wcale nie przebablowali tych lat na drogie wystawne życie tylko żyli albo  bardzo skromnie albo conajwyzej na granicy jakiś średnich wydatków. No mogli ewentualnie „przebąblowac” lata na leczeniu bezpłodności i innych chorób które niestety nie atakują tylko już tych starych dorobionych ale i tych młodych na dorobku. I teraz żyją sobie przeciętnie, z kredytem na to i owo bo nie mają ani siły ani ochoty całe życie zaciskać pasa do maximum gdyż życie jest krótkie i w każdej chwili może nastąpić koniec a czasem zwyczajnie trzeba poprostu pożyć. Nie jakoś na wystawnie i bogato ale chociaż tak godnie a nie tylko żeby przetrwać dzień.

Rozumiem.
Fenix... Ja urodziłam córkę w wieku 17 lat...  nikt nie dałby mi kredytu, bo byłam prawie żebraczką mieszkającą w wynajętej suterenie gdzie jak była burza to miałam 20 cm wody na podłodze. Jeśli żyłaś bardziej skromnie, to przepraszam smile
Fakt, urodziłam bez problemu.
Dajmy już spokój, dobrze?

16

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Salomonka napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

A mnie wydatki autorki szokują i to bardzo.

Jest czas w życiu człowieka, że albo go wykorzysta i sprawi, że przez resztę życia będzie z tego spijał profity, albo przebąbluje ten czas na drogie kosmetyki, kredyty bez potrzeby i "firmowe" ciuchy, ale potem bez pretensji do pana boga, że portfel pusty i starość mizernie się zapowiada.

Oczywiście ja mogę tylko za siebie mówić, nie twierdzę że wszyscy mają żyć tak jak ja, ani mi to potrzebne, ani mi to środków nie przysporzy smile

Dziś mam kilka mieszkań z których dochód pozwoliłby mi doskonale żyć bez pracy, kilka mieszkań w Polsce i jedno w Hiszpanii. Zaczynałam od przyslowiowego ZERA.
Nie chce mi się znowu gadać jak było mi ciężko, bo tutaj ostatnio lepiej za wiele o sobie nie pisać smile

Dziś nie muszę na niczym oszczędzać, a nawet czasmi zastanawiam się, co zrobić z pieniędzmi smile Jednak wciąz wiem, na co wydałam nawet 1 Euro w miesiącu i nigdy, powtarzam NIGDY nie wydaję go bez potrzeby.
Lubię podrożować, lubię wydawać na siebie, ale nigdy więcej niż zalożyłam sobie że to możliwe i że tego chcę.

Oczywiście każdy żyje jak uważa że go stać smile

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności. Chodzili wiele lat w zmechaconych ciuchach bo mimo dobrych studiów nie udało im się zrobić zawrotnych karier( nie każdemu pozwala na to zdrowie, odporność psychiczna i wiele innych czynników) a ratę trzeba płacić, media czynsz i inne wydatki też.  I ci ludzie wcale nie przebablowali tych lat na drogie wystawne życie tylko żyli albo  bardzo skromnie albo conajwyzej na granicy jakiś średnich wydatków. No mogli ewentualnie „przebąblowac” lata na leczeniu bezpłodności i innych chorób które niestety nie atakują tylko już tych starych dorobionych ale i tych młodych na dorobku. I teraz żyją sobie przeciętnie, z kredytem na to i owo bo nie mają ani siły ani ochoty całe życie zaciskać pasa do maximum gdyż życie jest krótkie i w każdej chwili może nastąpić koniec a czasem zwyczajnie trzeba poprostu pożyć. Nie jakoś na wystawnie i bogato ale chociaż tak godnie a nie tylko żeby przetrwać dzień.

Rozumiem.
Fenix... Ja urodziłam córkę w wieku 17 lat...  nikt nie dałby mi kredytu, bo byłam prawie żebraczką mieszkającą w wynajętej suterenie gdzie jak była burza to miałam 20 cm wody na podłodze. Jeśli żyłaś bardziej skromnie, to przepraszam smile
Fakt, urodziłam bez problemu.
Dajmy już spokój, dobrze?

Masz rację smile pokój ;*

17

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
feniks35 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności. Chodzili wiele lat w zmechaconych ciuchach bo mimo dobrych studiów nie udało im się zrobić zawrotnych karier( nie każdemu pozwala na to zdrowie, odporność psychiczna i wiele innych czynników) a ratę trzeba płacić, media czynsz i inne wydatki też.  I ci ludzie wcale nie przebablowali tych lat na drogie wystawne życie tylko żyli albo  bardzo skromnie albo conajwyzej na granicy jakiś średnich wydatków. No mogli ewentualnie „przebąblowac” lata na leczeniu bezpłodności i innych chorób które niestety nie atakują tylko już tych starych dorobionych ale i tych młodych na dorobku. I teraz żyją sobie przeciętnie, z kredytem na to i owo bo nie mają ani siły ani ochoty całe życie zaciskać pasa do maximum gdyż życie jest krótkie i w każdej chwili może nastąpić koniec a czasem zwyczajnie trzeba poprostu pożyć. Nie jakoś na wystawnie i bogato ale chociaż tak godnie a nie tylko żeby przetrwać dzień.

Rozumiem.
Fenix... Ja urodziłam córkę w wieku 17 lat...  nikt nie dałby mi kredytu, bo byłam prawie żebraczką mieszkającą w wynajętej suterenie gdzie jak była burza to miałam 20 cm wody na podłodze. Jeśli żyłaś bardziej skromnie, to przepraszam smile
Fakt, urodziłam bez problemu.
Dajmy już spokój, dobrze?

Masz rację smile pokój ;*

Uff.. Ulżyło mi smile

18

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

Jeżeli nie jesteś po dobrych studiach typu medycyna to bardzo ciężko w Polsce szczególnie kobietom zarabiać ponad 10tys zł miesięcznie.

Ta co drugi facet w watkach zarabia ponad 10tys i jakoś średnio mi się chce wierzyć, że każdy z nich jest lekarzem. Chyba, że te wątki naciągane.
I tez chyba normalne, że jak się chce żyć na w miarę dobrym poziomie i sensownie zarabiać, to są potrzebne dobre studia. 
Tak czy inaczej, jak nie masz opcji zarabiać więcej, to zostaje ci ograniczyć wydatki jeśli chcesz więcej oszczędzać, bo ja to nic szalonego nie widzę. Wydaje się, że to normalne wydatki bez biedowania ale i bez szaleństw.

19

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Wystarczy, że facet straci pracę i nie znajdzie przez pół roku i zaczną się problemy.

20

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:

Od jakiegoś czasu mam taki nawyk że zaczynam w excelu robić budżet domowy czyli po prostu piszę przychody i wydatki za każdy miesiąc. Oczywiście nie da się wszystkiego idealnie zrobić bo każdy miesiąc jest inny, ale każdy wydatek można w jakiś sposób uśrednić. Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, mój mąż zarabia około 12tys zł miesięcznie, a ja około 5tys zł miesięcznie - czyli w sumie przychody wynoszą około 17tys zł miesięcznie. No i kiedyś myślałam że mając aż tyle przychodu można żyć na bogato, niestety myliłam się, bo wydatki też małe nie są i to nie jest tak że my żyjemy jakoś bogato. Wydatki wyglądają następująco:

1) Rata kredytu za mieszkanie - 2500zł miesięcznie
2) Rata kredytu za fotowoltaikę i pompę ciepła - 1000zł miesięcznie
3) Rata kredytu za samochód - 1500zł miesięcznie
4) Media i podatki - 200zł miesięcznie
5) Utrzymanie samochodów z amortyzacją - 1200zł miesięcznie
6) Prywatne ubezpieczenie zdrowotne -600zł miesięcznie
7) Jedzenie - 2500zł miesięcznie
8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie
9) Ubrania- 500zł miesięcznie
10) Rozrywka - 500zł miesięcznie
11) Fundusz wakacyjny - 500zł miesięcznie
12) Inne niespodziewane wydatki - 300zł miesięcznie
13) Inwestycje i oszczędności - 2000zł miesięcznie

Po zsumowaniu wszystkiego wychodzi jakieś 14tys zł i jak sami widzicie nie ma tutaj jakiś nadzwyczajnych wydatków, a wszystko co nam się uda zaoszczędzić odkładamy na czarną godzinę. Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ? Oczywiście on jest zrobiony tak trochę na odwal się i nie uwzględnia wszystkiego dokładnie ale myślę że wiernie.

Coś tu nie pasuje. Pompa ciepła i fotowoltaika pasują do DOMU, nie do mieszkania. To kredyt jest na DOM czy na mieszkanie?

Na czym oszczędzić? Zadaj sobie pytanie czy naprawdę potrzebujecie dwóch aut? Reszta wydatków (może poza rozrywką) wygląda dość normalnie (może jeszcze poza p.5, ale tu wraca kwestia tych dwóch aut).

21

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

Paradoksalnie, to kobiety są lepiej wykształcone w PL i zarabiają więcej. O ile pracują. I tak są w komfortowej sytuacji, bo zarabiają powyżej przeciętnej, a obrazując 70% ludzi pracujących zarabia mniej.

Większość znanych mi kobiet pracujących (nie z pokolenia moich rodziców, ale z moich równolatków lub młodszych), o ile pracuje, to zarabia dużo powyżej średniej. Bo albo pracują w różnego rodzaju korpo, albo mają własne działalności. Z tym, ze większość kobiet jakie poznałem, to nie pracuje wcale, albo jedynie dorabia na niepełnym etacie i ich zarobek jest ich kieszonkowym na ich zachcianki, bo utrzymanie jako takie i tak pozostaje na ich facetach (czasem - rodzicach).

22

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

Ta co drugi facet w watkach zarabia ponad 10tys i jakoś średnio mi się chce wierzyć, że każdy z nich jest lekarzem. Chyba, że te wątki naciągane.
I tez chyba normalne, że jak się chce żyć na w miarę dobrym poziomie i sensownie zarabiać, to są potrzebne dobre studia. 
Tak czy inaczej, jak nie masz opcji zarabiać więcej, to zostaje ci ograniczyć wydatki jeśli chcesz więcej oszczędzać, bo ja to nic szalonego nie widzę. Wydaje się, że to normalne wydatki bez biedowania ale i bez szaleństw.


Teraz dopiero zauważyłaś, ze połowa wątków na tym forum to jak kopiuj-wklejka?

Nie, w Polsce studia nie są potrzebne do dobrej pracy i wysokich zarobków. W większości to strata czasu, pomijając jakieś wąskie specjalizacje.

23

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

My nie wiemy czy autorce chodzi o za duże wydatki, czy o niskie zarobki, czy o to, że dużo mają kasy, a w rezultacie za mało big_smile
Tylko co z tego wynika... nic.

24

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Farmer napisał/a:

Wystarczy, że facet straci pracę i nie znajdzie przez pół roku i zaczną się problemy.

No wlasnie, na przyklad. Tzn pol roku na szukanie pracy jak sie ma dobre doswiadczenie i zawod to niby dlugo ale tez np w korpo jesli jest sie na wyzszym i wyspecjaizowanym stanowisku, to wcale nie jest takie nietypowe zeby tyle szukac. Jak sie ma poduszke finansowa, to niby mozna z niej wtedy skorzystac i sobie swietnie poradzic, gorzej jak sie nie ma za duzo. Ja bym sie ogolnie bala takiej sytuacji i zawsze dazylam do tego, ze gdyby partner/ka stracili prace, to ja mam byc w stanie be problemu utrzymac dom do czasu az on/a ta znajdzie nowa prace. Nawet nie z oszcednosci, tylko po prostu z moich dochodow. Inaczej balabym sie, ze non stop zyje ponad stan jesli strata dochodu przez partnera znaczylaby dla mnie ruine finansowa. A u nich to ona chyba z 5 tys nie bylaby w stanie ich utryrzmac. Nawet kredyty posplacac mialaby problem. Nie wiem jak ludzie sie nie boja tak zyc na krawedzi.

25 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-05-18 14:22:53)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ta co drugi facet w watkach zarabia ponad 10tys i jakoś średnio mi się chce wierzyć, że każdy z nich jest lekarzem. Chyba, że te wątki naciągane.
I tez chyba normalne, że jak się chce żyć na w miarę dobrym poziomie i sensownie zarabiać, to są potrzebne dobre studia. 
Tak czy inaczej, jak nie masz opcji zarabiać więcej, to zostaje ci ograniczyć wydatki jeśli chcesz więcej oszczędzać, bo ja to nic szalonego nie widzę. Wydaje się, że to normalne wydatki bez biedowania ale i bez szaleństw.


Teraz dopiero zauważyłaś, ze połowa wątków na tym forum to jak kopiuj-wklejka?

Nie, w Polsce studia nie są potrzebne do dobrej pracy i wysokich zarobków. W większości to strata czasu, pomijając jakieś wąskie specjalizacje.

E nie, widze, ze co jakis czas sie watki powtarzaja, czesc to trolle a czesc to glupi ludzie co nie ucza sie na bledach innych, tylko musza popelnic wlasne. (nie chodzi mi tu akurat o autorke i jej watek tylko np watki w stylu dziewczyna z miasta idzie mieszkac do rodzicow chlopa ze wsi i pozniej jest placz).

Dobre studia to nigdy nie jest strata czasu, bo nigdy nie wiadomo kiedy sie dyplom przyda. Moze za pare lat trzeba bedzie wyjechac albo zacznie sie prace w korpo a tam zdarza sie, ze dyplom robi duza roznice (w amerykanskich robi, nie wiem jak w polskich). Tylko wlasnie dobre studia a nie byle jakie. Czyli takie po ktorych jest dobra praca a nie jakies gowno w stylu filologii kusunda ktorej nikt nie potrzebuje. Ogolnie wiekszosc humana jest niepotrzebna w takich iloscich w jakich sie to studiuje, wtedy to sie zgadzam, ze to strata czasu.

26

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

Paradoksalnie, to kobiety są lepiej wykształcone w PL i zarabiają więcej. O ile pracują. I tak są w komfortowej sytuacji, bo zarabiają powyżej przeciętnej, a obrazując 70% ludzi pracujących zarabia mniej.

Większość znanych mi kobiet pracujących (nie z pokolenia moich rodziców, ale z moich równolatków lub młodszych), o ile pracuje, to zarabia dużo powyżej średniej. Bo albo pracują w różnego rodzaju korpo, albo mają własne działalności. Z tym, ze większość kobiet jakie poznałem, to nie pracuje wcale, albo jedynie dorabia na niepełnym etacie i ich zarobek jest ich kieszonkowym na ich zachcianki, bo utrzymanie jako takie i tak pozostaje na ich facetach (czasem - rodzicach).

Ja nie znam za bardzo niepracujacych polek. Te ktore znam to tak jak napisales albo maja wlasne dzialalnosci albo dobre zawody. Znam kilka pan prawniczek z wlasna kancelaria, radczyn prawnych, kilka polityczek, panie pracujace w korpo na dosc wysokich stanowiskach po dobrych studiach a reszta ma male biznesy w stylu butiki z ubraniami, salony kosmetyczne, tatuazu itp. Osob z zawodami medycznymi to znam doslownie ze dwie czy trzy z polski, w tym jedna to psycholozna, wiec nawet nie wiem czy sie wlicza a jedna to pielegniarka. A no i znam tez osoby ktore nie pracuja, bo nie musza, czyli odziedziczyly hajs od rodzicow i zyja z procentow lub z czynszu za nieruchomosci ale to jest mniejszosc. Nie znam takich co wisza na chlopie czy na rodzicach zeby je utrzymywali. Moze to zalezy od tego w jakiej bance sie zyje, a w moim przypadku zylo, bo ja praktycznie wszystkich znajomych z polski to nabylam jako dziecko jak mieszkalismy na jednym przedmiesciu. Nasi starzy byli nastawiani na zarabianie i moze to przekazali dalej idk.

27

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

Dobre studia to nigdy nie jest strata czasu, bo nigdy nie wiadomo kiedy sie dyplom przyda.


Nikt w PL nie patrzy na studia. Serio. Jak masz dyplom, to nikt nie wnika skąd. To samo z uprawnieniami - jak są ważne, to nikogo nie obchodzi skąd. Reszta to rodzina i koneksje.

Polskie dyplomy na arenie międzynarodowej są co do zasady chuja warte. Nasze najlepsze uczelnie to dopiero 400-500 miejsca w światowych rankingach. Sprawdzałem, bo sam chcę wyemigrować w ciągu kilku lat max. Kwalifikuję się na express entry do Kanady czy Australii, ale to bardziej za sprawą kursów i szkoleń dających międzynarodowe kwalifikacje. Bez tego musiałbym przechodzić normalną nostryfikację + szkolenia wyrównawcze. W USA to zależy od stanu. W niektórych mój zawód jest regulowany, a w innych nie. Ale tu tak czy siak podparciem są wspomniane szkolenia.

Kwalifikacje i uprawnienia (zwłaszcza międzynarodowe) są super ważne. Ale samym dyplomem z uczelni to się można najwyżej podetrzeć. Bo zanim taki np lekarz w PL zacznie zarabiać, to taki spawacz zaraz po technikum zdąży go zarobkami przez tych kilka lat wyprzedzić na tyle, że lekarz będzie musiał tą różnicę nadrabiać przez ~30 lat. O ile w ogóle nadrobi.

To samo ze zwykłym masażystą, fryzjerem czy tatużystą.

Polski rynek jest....specyficzny.

28

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Dobre studia to nigdy nie jest strata czasu, bo nigdy nie wiadomo kiedy sie dyplom przyda.


Nikt w PL nie patrzy na studia. Serio. Jak masz dyplom, to nikt nie wnika skąd. To samo z uprawnieniami - jak są ważne, to nikogo nie obchodzi skąd. Reszta to rodzina i koneksje.


Dziwne, ze nikt nie patrzy, bo z tego co mi sie wydaje, to wiekszosc ludzi w polsce idzie na studia. Np w niemczech wiekszosc z mojej klasy w czyms co jest chyba odpowiednikiem szkoly sredniej w polsce nie poszlo na studia. Pomimo, ze moja szkola miala wlasnie na celu przygotowanie do studiowania i egzaminy, chyba odpowiednik polskiej matury. Czesc poszla na studia ale wiekszosc poszla robic zawod, czyli abitur. A w Pl z tego co sie orientuje, to praktycznie wszyscy moi rowiesnicy poszli na uniwersytety. Ale tez czesc z nich poszla po papier albo zeby starzy dali spokoj a nie z pasji czy tam po to zeby zdobyc dobry zawod. Tez niektore kierunki studiow w polsce to jest jakas abstrakcja xd Zrobione chyba tylko po to zeby ludzie mogli powiedziec, ze studiowali, bo zadnego pozytku ani pracy z nich nie ma.
Wszedzie rodzina i koneksje sie licza ale studia tez lepiej miec. Tutaj bogacze maja z automatu praktycznie zapewnione miejsce na najlepszych uczelniach i to jest jakby oczekiwane, ze pojda na studia. Tez dlatego, ze sa one drogie i swiadcza o jakims prestizu jesli sa z drogiej uczelni. Tych ludzi stac oraz maja pierwszenstwo jesli ktos z ich rodziny juz wczeniej studiowal na danej uczelni. Ja jak skladalam papiery na uczelnie, to byl mi potrzebny stos referencji, resume pelne osiagniec i oczywiscie nieskazitelnych ocen, musialam pisac eseye i isc na interviews. Trudno sie bylo dostac i wiele osob odpadlo. A tacy z koneksjami mieli to w pizdzie, bo i tak startowali na miejsca juz dla nich zapewnione. Plus ich rodziny sponsorowaly datki dla uczelni. Koneksje to jest wszystko. Na dobra uczelnie idzie sie po zawod, pewnie. Ale rownie wazne jet zdobywanie znajomosci i wlansie koneksji na przyszlosc. Jesli nie pochodzisz z masakrycznie bogatej rodziny a dostaniesz sie na taka uczelnie, to jest w stanach zyciowa szansa na polepszenie swojej sytuacji i osiagniecie duzo lepszych wynikow w karierze. Ja tak zrobilam, ze wykorzystalam ten czas i nawiazane znajomosci na maxa i przyznaje, ze bez tego zapewne moja kariera bylaby w duzo gorszym miejscu niz jest obecnie. Owszem, dobre studia kosztowaly mnie mala fortune ale bylo warto na 100%.


Jack Sparrow napisał/a:

Polskie dyplomy na arenie międzynarodowej są co do zasady chuja warte. Nasze najlepsze uczelnie to dopiero 400-500 miejsca w światowych rankingach. Sprawdzałem, bo sam chcę wyemigrować w ciągu kilku lat max.

No wiem wlasnie, kiedys milion lat temu jak szlam na pierwsze studia, to mnie namawiali, zeby studiowac w polsce, bo jest duzo taniej i zylabym jak paczek w masle. Ale pojechalam ogarnac jak tam jest i wrocilam troche w szoku. Nie dosc, ze kobiet praktycznie nie bylo na kierunkach ktore mnie interesowaly, to jeszcze styl nauczania i sylabus to jakas masakra. Pozniej sobie sprawdzilam i sie okazalo dlaczego jest tanio, bo poziom uczelni zajebiscie niski. Gorzej niz w niemczech, ktore tez mialy niski poziom. Zdecydowalam sie wtedy wyjechac i jednak zaplacic ale miec lepszy poziom na tych studiach, bo inaczej to faktycznie marnowanie czasu.

Jack Sparrow napisał/a:

Kwalifikuję się na express entry do Kanady czy Australii, ale to bardziej za sprawą kursów i szkoleń dających międzynarodowe kwalifikacje. Bez tego musiałbym przechodzić normalną nostryfikację + szkolenia wyrównawcze. W USA to zależy od stanu. W niektórych mój zawód jest regulowany, a w innych nie. Ale tu tak czy siak podparciem są wspomniane szkolenia.

A to kursy i szkolenia swoja droga. Tutaj jest w niektorych zawodach podobnie. W moim pierwszym wyuczonym zawodzie to jest z gory okreslone, ze praktycznie cale zycie zawodowe bedziesz sie uczyc. Po studiach trzeba bylo zdac egzamin zawodowy zeby dostac licencje a pozniej trzeba bylo wyrobic okreslana liczbe wykladow zeby licencja byla aktywna, poniewaz standardy sie zmieniaja i szybko wchodza nowe technologie. W moim drugim zawodzie szkolenia sa na podobnym poziomie co studia i dzialaja na zasadzie charteru, czyli placisz za kurs, za egzamin, zdajesz egzamin i jesli go zdasz, to musisz placic oplate za charter licenji co rok. Jak nie zaplacisz to ci wszystko wygasa i nara. Imo zlodziejstwo ale co zrobic. Jesli chodzi o szkolenia z mojego trzeciego zawodu, zwiazanego z IT, to placi sie za nie raz i wiekszosc albo zostaje albo sie je odnawia co kilka lat, wiec nie ma tragedii. W moim doswiadczeniu szkolenia typu aws czy oracle sa srednio warte ale szkolenia ktore robilam z cyber security mi sie przydaly.

Jack Sparrow napisał/a:

Kwalifikacje i uprawnienia (zwłaszcza międzynarodowe) są super ważne. Ale samym dyplomem z uczelni to się można najwyżej podetrzeć. Bo zanim taki np lekarz w PL zacznie zarabiać, to taki spawacz zaraz po technikum zdąży go zarobkami przez tych kilka lat wyprzedzić na tyle, że lekarz będzie musiał tą różnicę nadrabiać przez ~30 lat. O ile w ogóle nadrobi.

To samo ze zwykłym masażystą, fryzjerem czy tatużystą.

Polski rynek jest....specyficzny.

Faktycznie dziwny rynek, u nas lekarz to jest jeden z najleiej zarabiajacych zawodow. Ja obecnie pracuje w branzy fin-tech, czyli branza dobrze platna, nie narzekam na zarobki ale w porownaniu do zwyklego lekarza, to jestem biedna. Gdybym zostala lekarzem z dobra specjalizacja, to bylabym pewnie milionerka. Ae to jest dlatego, ze u nas jest sprywatyzowany system opiei zdrowotnej i ceny za ta opieka sa masakrycznie wywindowane. Wiec za zwykla wizyte kasuja po kilkaset $, a z lekarzem rozmawiasz moze ze 3 minuty.

29

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Salomonka napisał/a:
katrin890890 napisał/a:

Od jakiegoś czasu mam taki nawyk że zaczynam w excelu robić budżet domowy czyli po prostu piszę przychody i wydatki za każdy miesiąc. Oczywiście nie da się wszystkiego idealnie zrobić bo każdy miesiąc jest inny, ale każdy wydatek można w jakiś sposób uśrednić. Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, mój mąż zarabia około 12tys zł miesięcznie, a ja około 5tys zł miesięcznie - czyli w sumie przychody wynoszą około 17tys zł miesięcznie. No i kiedyś myślałam że mając aż tyle przychodu można żyć na bogato, niestety myliłam się, bo wydatki też małe nie są i to nie jest tak że my żyjemy jakoś bogato. Wydatki wyglądają następująco:

1) Rata kredytu za mieszkanie - 2500zł miesięcznie
2) Rata kredytu za fotowoltaikę i pompę ciepła - 1000zł miesięcznie
3) Rata kredytu za samochód - 1500zł miesięcznie
4) Media i podatki - 200zł miesięcznie
5) Utrzymanie samochodów z amortyzacją - 1200zł miesięcznie
6) Prywatne ubezpieczenie zdrowotne -600zł miesięcznie
7) Jedzenie - 2500zł miesięcznie
8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie
9) Ubrania- 500zł miesięcznie
10) Rozrywka - 500zł miesięcznie
11) Fundusz wakacyjny - 500zł miesięcznie
12) Inne niespodziewane wydatki - 300zł miesięcznie
13) Inwestycje i oszczędności - 2000zł miesięcznie

Po zsumowaniu wszystkiego wychodzi jakieś 14tys zł i jak sami widzicie nie ma tutaj jakiś nadzwyczajnych wydatków, a wszystko co nam się uda zaoszczędzić odkładamy na czarną godzinę. Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ? Oczywiście on jest zrobiony tak trochę na odwal się i nie uwzględnia wszystkiego dokładnie ale myślę że wiernie.

Kobieto! Po co ci tyle tych kredytów? Dzississ... Nigdy w życiu nie "jechałam" na kredytach, a dziś nie muszę pracować. Pracuję bo lubię, bo wiele zainwestowałam w swoje wykształcenie i mi po prostu szkoda tego zawiesić na kołku. Prywatne ubezpieczenie zdrowotne 600 zl? Naprawdę nie możesz znaleźć tańszego?
Jedzenie 2500?
Środki higieniczne 300? Chyba w Douglas.
Ubrania 500....
No tak... Każdy żyje jak chce smile Ale w ten sposób nigdy do niczego n ie dojdziesz i pogódż się z tym, że marnujesz czas i potencjał.

Wiesz, moze mialas inna sytuacje i inne podejscie, moze inaczej ci sie zycie ulozylo i nie musialas brac kredytow. Nie kazdy ma szczescie.
Na ubezpieczeniu zdrowotynym i jedzeniu absolutnie nie warto oszczedzac. Tak samo na skin care. To co ma bezposredni wplyw na twoje zdrowie, imo powinno byc priotytetem i powinno sie kupowac jedzenie i produkty pielegnacyjne najlepsze na jakie nas stac. Teraz mozesz tego nie odczuc ale na starosc poczujesz. Ale zupelnie inna sprawa jesli oni stoluja sie w knajpach i dlatego maja wysoki koszt, to wtedy nie dosc, ze niezdrowo, to jeszcze wypierdalanie kasy w garbage. Taniej i zdrowiej kupowac dobre produkty i gotowac w domu. Ew. zamawiac zdrowy i sprawdzony catering.
Moim zdaniem warto kupic nowe auto i balabym sie jezdzic starym, ale mozna zamiast nowego bmw kupic np subaru, czy innego priusa, camry itp. Na ubraniach jak najbardziej mozna oszczedzac ale tez prawda jest taka, ze jak sie kupi szmaty z zary to zaraz trzeba bedzie kupic nastepne, bo te ubrania sa tak slabej jakosci, ze po dwoch praniach wygladaja jak ze smietnika. Lepiej juz wydac wiecej ale kupic cos lepszej jakosci. Juz nie wspominajac, ze w drogich ubraniach lepiej sie wyglada. I zeby byla jasnosc, drogie to niekoniecznie musi znaczyc z wielkim logiem. Po prostu ubrania z dobrych materialow i dobrze uszyte.

30

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Salomonka napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

A mnie wydatki autorki szokują i to bardzo.

Jest czas w życiu człowieka, że albo go wykorzysta i sprawi, że przez resztę życia będzie z tego spijał profity, albo przebąbluje ten czas na drogie kosmetyki, kredyty bez potrzeby i "firmowe" ciuchy, ale potem bez pretensji do pana boga, że portfel pusty i starość mizernie się zapowiada.

Oczywiście ja mogę tylko za siebie mówić, nie twierdzę że wszyscy mają żyć tak jak ja, ani mi to potrzebne, ani mi to środków nie przysporzy smile

Dziś mam kilka mieszkań z których dochód pozwoliłby mi doskonale żyć bez pracy, kilka mieszkań w Polsce i jedno w Hiszpanii. Zaczynałam od przyslowiowego ZERA.
Nie chce mi się znowu gadać jak było mi ciężko, bo tutaj ostatnio lepiej za wiele o sobie nie pisać smile

Dziś nie muszę na niczym oszczędzać, a nawet czasmi zastanawiam się, co zrobić z pieniędzmi smile Jednak wciąz wiem, na co wydałam nawet 1 Euro w miesiącu i nigdy, powtarzam NIGDY nie wydaję go bez potrzeby.
Lubię podrożować, lubię wydawać na siebie, ale nigdy więcej niż zalożyłam sobie że to możliwe i że tego chcę.

Oczywiście każdy żyje jak uważa że go stać smile

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności. Chodzili wiele lat w zmechaconych ciuchach bo mimo dobrych studiów nie udało im się zrobić zawrotnych karier( nie każdemu pozwala na to zdrowie, odporność psychiczna i wiele innych czynników) a ratę trzeba płacić, media czynsz i inne wydatki też.  I ci ludzie wcale nie przebablowali tych lat na drogie wystawne życie tylko żyli albo  bardzo skromnie albo conajwyzej na granicy jakiś średnich wydatków. No mogli ewentualnie „przebąblowac” lata na leczeniu bezpłodności i innych chorób które niestety nie atakują tylko już tych starych dorobionych ale i tych młodych na dorobku. I teraz żyją sobie przeciętnie, z kredytem na to i owo bo nie mają ani siły ani ochoty całe życie zaciskać pasa do maximum gdyż życie jest krótkie i w każdej chwili może nastąpić koniec a czasem zwyczajnie trzeba poprostu pożyć. Nie jakoś na wystawnie i bogato ale chociaż tak godnie a nie tylko żeby przetrwać dzień.

Rozumiem.
Fenix... Ja urodziłam córkę w wieku 17 lat...  nikt nie dałby mi kredytu, bo byłam prawie żebraczką mieszkającą w wynajętej suterenie gdzie jak była burza to miałam 20 cm wody na podłodze. Jeśli żyłaś bardziej skromnie, to przepraszam smile
Fakt, urodziłam bez problemu.
Dajmy już spokój, dobrze?


Zgadzam sie z tym, ze jest czas na to zeby pomyslec nad przyszloscia, ustalic plan i sie go trzymac zeby pozniej odcicnac kupony.
Jak to zrobilas, ze osiagnelas tyle od zera? Uwielbiam takich ludzi ktorzy sa totalnie self made. Moj byly szef taki jest, jeden z moich najwiekszych autorytetow. Pochodzi z biedy i ogromnej patologii a osiagnal tak wiele. I to w 100% uczciwie, swoja ciezka praca, byciem upartym i niezwyklymi umiejetnosciami interpersonalnymi. Dla mnie to jest niesamowite!

31

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
feniks35 napisał/a:

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności. Chodzili wiele lat w zmechaconych ciuchach bo mimo dobrych studiów nie udało im się zrobić zawrotnych karier( nie każdemu pozwala na to zdrowie, odporność psychiczna i wiele innych czynników) a ratę trzeba płacić, media czynsz i inne wydatki też.  I ci ludzie wcale nie przebablowali tych lat na drogie wystawne życie tylko żyli albo  bardzo skromnie albo conajwyzej na granicy jakiś średnich wydatków. No mogli ewentualnie „przebąblowac” lata na leczeniu bezpłodności i innych chorób które niestety nie atakują tylko już tych starych dorobionych ale i tych młodych na dorobku. I teraz żyją sobie przeciętnie, z kredytem na to i owo bo nie mają ani siły ani ochoty całe życie zaciskać pasa do maximum gdyż życie jest krótkie i w każdej chwili może nastąpić koniec a czasem zwyczajnie trzeba poprostu pożyć. Nie jakoś na wystawnie i bogato ale chociaż tak godnie a nie tylko żeby przetrwać dzień.
Edit: i nie, nie napisałam tego żeby się jakoś tłumaczyć czy rozliczać tylko prędzej uzmysłowić że takich osób które gdzieś tam miały po drodze różne sytuacje które nie pozwoliły im osiągnąć tego „szczytu” za wczasu jest całkiem sporo. Tak jak nie każdy kto od dziecka odżywia się zdrowo i prowadzi higieniczny sportowy styl życia dożyje starości bo może go rozjechać auto albo genetyczna choroba na którą nie będzie mial wpływu.

Mądrze napisane Feniks.

32 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-05-20 12:28:44)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Nowe_otwarcie napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności.

Mądrze napisane Feniks.


Nie, sorry, ale chuja prawda. Studentowi bez pracy nikt nie sprzeda nawet TV na raty. A jak poświęcisz pierwszych kilka lat na zbudowanie sobie podstawowego kapitału to i kredyty nie są potrzebne. Większość życia zarabiałem minimalną lub niewiele ponad to i dopiero od niedawna zarabiam naprawdę dobrze. A mimo wszystko nigdy nie musiałem brać TV na raty, nigdy nie musiałem brać kredytu na zakup telefonu, laptopa, żeby wyjechać gdzieś na wakacje czy cokolwiek w ten deseń. A niczego mi w życiu nie brakowało. Bo umiałem sobie wszystko zorganizować.

Wystarczy umiejętne planowanie, myślenie z wyprzedzeniem i polowanie na promki. Bo najwięcej hajsu się przepierdala na codziennych głupotach. Używasz masła? Kup na promce zapas. Nawet i kilogram. I tak zużyjesz, masło w zamrażalniku może leżeć miesiącami, a oszczędzasz od chuja w porównaniu do ceny regularnej. To samo z papierem toaletowym, cukrem, solą, ketchupem, chemią domową do sprzątania i tak wymieniać można naprawdę długo. Sumarycznie spokojnie wyjdzie nawet i kilka tyś rocznie.

Tak samo jak nikt nie patrzy obecnie na ceny jednostkowe za kg/litr produktu, tylko automatycznie wyciągają łapkę po większe, bo "większe to tańsze". A nierzadko okazuje się, że kupując np cukier 2x0,5kg to miałeś 1-1,5zł w kieszeni w porównaniu do ceny kilogramowej paczki. Głupota i drobniaki? Tak. Ale jak ktoś nie ma, to musi nauczyć się liczyć. To tylko jeden produkt z ~10 jakie lądują w koszyku na każdych zakupach, jakie się robi 2-3razy w tygodniu. 50zł zaoszczędzone tygodniowo da 2,5tysiąca w skali roku. A to przecież drobniaki i głupoty. A takich rzeczy jest bardzo dużo. Zwłaszcza jak popatrzych na ceny niektóych produktów i usług w....miastach okolicznych. Bo czasem okazuje się, ze taniej jest pojechac po coś do sąsiedniego miasta. I to wliczając w to cenę transportu.

33

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

Jak to zrobilas, ze osiagnelas tyle od zera?


Planowanie + liczenie + zakasanie rękawów do roboty. Ja zaczynałem z podobnego poziomu mimo wszystko.

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Macie dom z fotowoltaika, nowy samochód, prywatna opiekę medyczną, wydajecie rocznie 6 tys zł na ubrania. To jest dość bogate życie jak na ten kraj.

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:
katrin890890 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ja to się bardziej zastanawiam jak to jest, że  tutaj w wątkach na forum najczęściej kobieta zarabia dużo mniej od faceta. Nie ma tam dobrych stanowisk dla kobiet w Polsce czy co?
Zmień stanowisko na lepiej płatne żeby go dogonić, to będziesz mieć większy budżet, jak tylko jedno wnosi dużo więcej do budżetu, to nie ma się co dziwić, że nie macie jak oszczędzać więcej.

Jeżeli nie jesteś po dobrych studiach typu medycyna to bardzo ciężko w Polsce szczególnie kobietom zarabiać ponad 10tys zł miesięcznie.

Ta co drugi facet w watkach zarabia ponad 10tys i jakoś średnio mi się chce wierzyć, że każdy z nich jest lekarzem. Chyba, że te wątki naciągane.
I tez chyba normalne, że jak się chce żyć na w miarę dobrym poziomie i sensownie zarabiać, to są potrzebne dobre studia.

Uprzedzam, że standardy warszawskie. 10 tys to zarabia się na szeregowym stanowisku w korpo jeśli się jest specjalista, kierownicy powyżej 20k, dyrektorzy powyżej 30 albo 40. Lekarze teraz po 3-4 latach specjalizacji są w stanie zarabiać od 40 do ponad 100 tysięcy miesięcznie w zależności od tego gdzie pracują i ile godzin miesięcznie, a nie jakieś 10 tys.

36

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Lekarze teraz po 3-4 latach specjalizacji są w stanie zarabiać od 40 do ponad 100 tysięcy miesięcznie w zależności od tego gdzie pracują i ile godzin miesięcznie, a nie jakieś 10 tys.

100 tyś miesięcznie? LOL. Nope. Aż tak dobrze to nie. Ordynator zarabia ~13 tyś brutto. A ci co zarabiają ogromne kwoty, to wbrew pozorom rzadko na usługach stricte medycznych, a częściej kosmetycznych. Chyba obecnie najwięcej realnie zarabiają psychiatrzy na prywatnych praktykach.

I też weź pod uwagę fakt, że specjalizacja zajmuje 4-6 lat, czyli mówimy tutaj najczęściej o człowieku w wieku około 30stki lub nawet trochę po. Zwykły masażysta zaraz po maturze i kursach lansu i bansu spokojnie wyciągnie 10-20tyś miesięcznie. KILKANAŚCIE LAT przed lekarzem z twojego przykładu. Chujowo, co?

A wiesz co jest jeszcze bardziej chujowe? Nepotyzm na uczelniach medycznych, gdzie co krok są afery z tego tytułu, gdzie upierdala się studentów "bo tak", żeby płacili za warunki. Kolejną chujowizną jest to, że jak nie masz pleców, to nie dostaniesz się na praktyki w placówce, która ma podpisaną umowę z uczelnią. Za praktyki w szpitalach niemających umowy z uczelnią, student musi zapłacić z własnej kieszeni. Ten problem dotyczy wszystkich kierunków medycznych. Tak przynajmniej było jeszcze niedawno. Może covid coś tu zmienił, ale wątpię.


https://www.rp.pl/prawo-dla-ciebie/art3 … e-praktyki

37

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Jak to zrobilas, ze osiagnelas tyle od zera?


Planowanie + liczenie + zakasanie rękawów do roboty.

To wiadomo. Myslalam raczej o tym jakie plany. Ja sie jak do tej pory najwiecej dorobilam na covidzie. A wlasciwie na inwestowaniu w czasie pandemii kiedy szyscy sie pukali w glowy i nikt mi nie chcial wierzyc, ze ta pandemia potrwa min. 2 lata. Na nieruchomosciach to akurat sie nie dorobilam kokosow i szczerze mowiac nienawidze byc landlordka.
Dalej lubie byc zorientowana ile co kosztuje ale nie chcialoby mi sie jechac dluzej do sasiedniego miasta zeby taniej kupic maslo. Raczej mysle jak tym czasie moge zarobic wiecej zeby nie musiec kupowac tanszego.

38

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
katrin890890 napisał/a:

Jeżeli nie jesteś po dobrych studiach typu medycyna to bardzo ciężko w Polsce szczególnie kobietom zarabiać ponad 10tys zł miesięcznie.

Ta co drugi facet w watkach zarabia ponad 10tys i jakoś średnio mi się chce wierzyć, że każdy z nich jest lekarzem. Chyba, że te wątki naciągane.
I tez chyba normalne, że jak się chce żyć na w miarę dobrym poziomie i sensownie zarabiać, to są potrzebne dobre studia.

Uprzedzam, że standardy warszawskie. 10 tys to zarabia się na szeregowym stanowisku w korpo jeśli się jest specjalista, kierownicy powyżej 20k, dyrektorzy powyżej 30 albo 40. Lekarze teraz po 3-4 latach specjalizacji są w stanie zarabiać od 40 do ponad 100 tysięcy miesięcznie w zależności od tego gdzie pracują i ile godzin miesięcznie, a nie jakieś 10 tys.

No to jak autorce malo, to rozwiazaniem jest np praca jako specjalisa w korpo. Zarabialaby 10 tys, to by mogla oszczedzic czy wydawac jeszcze wiecej.

39

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

To wiadomo. Myslalam raczej o tym jakie plany.

W moim wypadku to raczej nie tyle konkretne plany, co konkretny kierunek + konieczność bycia elastycznym i dostrzeganie okazji życiowych.

Dalej lubie byc zorientowana ile co kosztuje ale nie chcialoby mi sie jechac dluzej do sasiedniego miasta zeby taniej kupic maslo

Nie mówię, zeby jeździć po masło, ale np o niektórych lekach czy usługach kosmetyczno-fruzjerskich lub lekarskich. Moja żona do tej pory robi sobie brwi jak odwiedza rodziców, bo nie dość, że w wawie nie znalazła nikogo, kto robiłby równie dobrze, to jeszcze tam płaci tylko 50zł, a w wawie za taką samą usługę średnio okolice stówki.

To oczywiście nie jest rozwiązanie na całe życie. To rozwiązanie na chwilę, jak się jest na dorobku i trzeba liczyć każdą wydaną złotówkę.


Ostatnio byłem w auchanie i mają teraz mocne promki, np na papier toaletowy czy tam ręczniki kuchenne - 100% zwrotu w formie e-bonu do wydania u nich w sklepie na kolejne zakupy. Jak jest się biednym, to się poluje na takie okazje i nie wydziwia, że to 'nie ten papier'. Nie planujesz wtedy zakupów spożywczych wedle tego, co masz ochotę zjeść, tylko jesz to, na co akurat są promki. Ale dzięki temu faktycznie mozna zaoszczędzić duże pieniądze, aby móc je zainwestować w swój rozwój typu szkoła/kursy/szkolenia, aby przejść do lepiej płatnej pracy.

40

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:

Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ?

Nie bardzo rozumiem, w jakim celu potrzebne są Ci opinie na temat Waszego domowego budżetu i z czym konkretnie masz problem, ale moim zdaniem chciałabyś zjeść ciastko i mieć ciastko

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:

Lekarze teraz po 3-4 latach specjalizacji są w stanie zarabiać od 40 do ponad 100 tysięcy miesięcznie w zależności od tego gdzie pracują i ile godzin miesięcznie, a nie jakieś 10 tys.

100 tyś miesięcznie? LOL. Nope. Aż tak dobrze to nie. Ordynator zarabia ~13 tyś brutto. A ci co zarabiają ogromne kwoty, to wbrew pozorom rzadko na usługach stricte medycznych, a częściej kosmetycznych. Chyba obecnie najwięcej realnie zarabiają psychiatrzy na prywatnych praktykach.

I też weź pod uwagę fakt, że specjalizacja zajmuje 4-6 lat, czyli mówimy tutaj najczęściej o człowieku w wieku około 30stki lub nawet trochę po. Zwykły masażysta zaraz po maturze i kursach lansu i bansu spokojnie wyciągnie 10-20tyś miesięcznie. KILKANAŚCIE LAT przed lekarzem z twojego przykładu. Chujowo, co?

A wiesz co jest jeszcze bardziej chujowe? Nepotyzm na uczelniach medycznych, gdzie co krok są afery z tego tytułu, gdzie upierdala się studentów "bo tak", żeby płacili za warunki. Kolejną chujowizną jest to, że jak nie masz pleców, to nie dostaniesz się na praktyki w placówce, która ma podpisaną umowę z uczelnią. Za praktyki w szpitalach niemających umowy z uczelnią, student musi zapłacić z własnej kieszeni. Ten problem dotyczy wszystkich kierunków medycznych. Tak przynajmniej było jeszcze niedawno. Może covid coś tu zmienił, ale wątpię.


https://www.rp.pl/prawo-dla-ciebie/art3 … e-praktyki

Moja dziewczyna 2 lata po studiach, stomatologia + implantologia robi pod 50k pracując niecałe 200 godzin w miesiącu, a co dopiero będzie za kolejne 3 lata

42 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-05-21 01:01:40)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

Moja dziewczyna 2 lata po studiach, stomatologia + implantologia robi pod 50k pracując niecałe 200 godzin w miesiącu, a co dopiero będzie za kolejne 3 lata

Napisałeś "niecałe 200 godzin w miesiącu", jakby to było jakoś wybitnie mało, a to jest przecież po osiem godzin dziennie + wszystkie soboty.
Moja pani stomatolog, notabene bardzo dobra, swój gabinet ma otwarty po sześć godzin dziennie od poniedziałku do czwartku, wszystkie piątki i soboty wolne. I to nie jest tak, że nie ma pacjentów, bo na wizytę standardowo czeka się co najmniej kilka tygodni. Co prawda w sytuacjach nagłych zostaje w pracy dłużej, zwłaszcza dla stałych pacjentów, ale to już wynika z przyjętych standardów i poniekąd z etyki zawodowej.

43 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-05-21 06:01:40)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności.

Mądrze napisane Feniks.


Nie, sorry, ale chuja prawda. Studentowi bez pracy nikt nie sprzeda nawet TV na raty. A jak poświęcisz pierwszych kilka lat na zbudowanie sobie podstawowego kapitału to i kredyty nie są potrzebne. Większość życia zarabiałem minimalną lub niewiele ponad to i dopiero od niedawna zarabiam naprawdę dobrze. A mimo wszystko nigdy nie musiałem brać TV na raty, nigdy nie musiałem brać kredytu na zakup telefonu, laptopa, żeby wyjechać gdzieś na wakacje czy cokolwiek w ten deseń. A niczego mi w życiu nie brakowało. Bo umiałem sobie wszystko zorganizować.

Wystarczy umiejętne planowanie, myślenie z wyprzedzeniem i polowanie na promki. Bo najwięcej hajsu się przepierdala na codziennych głupotach. Używasz masła? Kup na promce zapas. Nawet i kilogram. I tak zużyjesz, masło w zamrażalniku może leżeć miesiącami, a oszczędzasz od chuja w porównaniu do ceny regularnej. To samo z papierem toaletowym, cukrem, solą, ketchupem, chemią domową do sprzątania i tak wymieniać można naprawdę długo. Sumarycznie spokojnie wyjdzie nawet i kilka tyś rocznie.

Tak samo jak nikt nie patrzy obecnie na ceny jednostkowe za kg/litr produktu, tylko automatycznie wyciągają łapkę po większe, bo "większe to tańsze". A nierzadko okazuje się, że kupując np cukier 2x0,5kg to miałeś 1-1,5zł w kieszeni w porównaniu do ceny kilogramowej paczki. Głupota i drobniaki? Tak. Ale jak ktoś nie ma, to musi nauczyć się liczyć. To tylko jeden produkt z ~10 jakie lądują w koszyku na każdych zakupach, jakie się robi 2-3razy w tygodniu. 50zł zaoszczędzone tygodniowo da 2,5tysiąca w skali roku. A to przecież drobniaki i głupoty. A takich rzeczy jest bardzo dużo. Zwłaszcza jak popatrzych na ceny niektórych produktów i usług w....miastach okolicznych. Bo czasem okazuje się, ze taniej jest pojechac po coś do sąsiedniego miasta. I to wliczając w to cenę transportu.

Sorry Jackie, ale NIE CHUJA PRAWDA. Tym bardziej że skoncentrowałeś się wyłącznie na jednym fragmencie, a Feniks pisała w nieco szerszym kontekście i także bardziej do reszty jej posta była moja odpowiedź. Bo szybciej lepsze ciuchy sobie za własne pokupowali absolwenci zawodówek niż ci, którym wejście na rynek pracy opóźniło się z okazji studiów. Słusznie zwróciła uwagę że nie wszystkim poszła kariera tak jak zakładali na wstępie, na przykład przez problemy zdrowotne czy brak odporności psychicznej. I tu miała rację.

Nawet w tym co zanegowałeś są przypadki, które nie są gówno prawdą. Ot, na przykład student nie ma pracy w pełnym wymiarze i kredyt podżyrowują mu rodzice, a po ukończeniu studiów przejmuje kredyt w 100% na siebie.
O promkach nie musisz pisać, bo to oczywiste; nie jestem skrajnie wierny konkretnym markom, natomiast nie piję też np. kawy marki kawa; jako że auto mam w ryczałcie, to po prostu upatrzone gatunki kawy kupuję wtedy kiedy jest na nie promka czy to w Biedrze czy w Auchan lub w Lidlu, Kauflandzie czy Netto; gdzieś w końcu zawsze będzie nim wyjdzie mi zapas. Co nie zmienia faktu że akurat żarcie jest jedną z ostatnich dziedzin, na których byłbym skłonny oszczędzać: poza paczkowanymi wędlinami znanych mi marek nie kupuję mięsa ani ryb w dyskontach czy hipermarketach (świeże mięso praktycznie wyłacznie na pobliskiej hali targowej). Mleko kupuję to, które kupuję zwykle, ale produkty o dłuższym okresie trwałości jak najbardziej w ramach promek: proszki, zmiękczacze, dezodoranty... Z drugiej strony gdy potrzebuję konkretnych składników np. na obiad, to je po prostu kupuję i nie zmieniam planów obiadowych tylko dlatego że jest proocja na co innego. Ubrania natomiast chętnie kupuję w outlecie.

Generalnie stronię od kredytów długoterminowych, bo to jak stać z pętlą na szyi przez ileś lat i mieć nadzieję że przez 10-20 lat nikt ci nie wykopie stołka spod nóg. Natomiast kilka konsumpcyjnych wziąłem (jedne na zabieg medyczny, jeden na meble), aczkolwiek były to takie kredyty że gdybym naprawdę bardzo mocno zacisnął pasa, to dałbym radę "w razie W" spłacić szybciej.

44

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:

Nie, sorry, ale chuja prawda. Studentowi bez pracy nikt nie sprzeda nawet TV na raty. A jak poświęcisz pierwszych kilka lat na zbudowanie sobie podstawowego kapitału to i kredyty nie są potrzebne. Większość życia zarabiałem minimalną lub niewiele ponad to i dopiero od niedawna zarabiam naprawdę dobrze. A mimo wszystko nigdy nie musiałem brać TV na raty, nigdy nie musiałem brać kredytu na zakup telefonu, laptopa, żeby wyjechać gdzieś na wakacje czy cokolwiek w ten deseń. A niczego mi w życiu nie brakowało. Bo umiałem sobie wszystko zorganizować.

Nie wiem, dlaczego ludzie tak demonizują kupowanie RTV/AGD na raty. Przecież takie oferty w stylu 30 rat 0%, RRSO 0% rocznie to czysty zysk w czasach wysokiej inflacji. Masz na koncie 5000 zł z przeznaczeniem na zakup telewizora. Możesz zapłacić od razu i już. Ale możesz też wziąć na kredyt i spłacać w ratach po 167 zł miesięcznie przez 2 i pół roku. Też wyjdzie 5000 zł, nie zapłacisz ani grosza więcej. Realnie zapłacisz wręcz mniej, bo choć kwotowo płacisz cały czas 167 zł to można za to kupić coraz mniej przez inflację. Te 5000 możesz wrzucić na lokatę i po 2,5 roku mieć 5800 zł. Dodatkowo to świetne rozwiązanie dla tych, co mają problem z oszczędzaniem. Ustalają przelew cykliczny na 167 zł z bieżącej wypłaty i już. Normalnie by tę kasę wydali na głupoty, bo 'co to jest 167 zł w dzisiejszych czasach'. A tak to nawet nie odczują tego wydatku, telewizor stoi w salonie, a na koncie wciąż jest te 5000 zł na czarną godzinę. No chyba, że te 5000 zł przepierdolą, a w międzyczasie stracą pracę. No to wtedy się robi problem XD

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Priscilla napisał/a:
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

Moja dziewczyna 2 lata po studiach, stomatologia + implantologia robi pod 50k pracując niecałe 200 godzin w miesiącu, a co dopiero będzie za kolejne 3 lata

Napisałeś "niecałe 200 godzin w miesiącu", jakby to było jakoś wybitnie mało, a to jest przecież po osiem godzin dziennie + wszystkie soboty.
Moja pani stomatolog, notabene bardzo dobra, swój gabinet ma otwarty po sześć godzin dziennie od poniedziałku do czwartku, wszystkie piątki i soboty wolne. I to nie jest tak, że nie ma pacjentów, bo na wizytę standardowo czeka się co najmniej kilka tygodni. Co prawda w sytuacjach nagłych zostaje w pracy dłużej, zwłaszcza dla stałych pacjentów, ale to już wynika z przyjętych standardów i poniekąd z etyki zawodowej.

No tak, teraz jesteśmy na etapie kupowania domu wiec po prostu stąd większa ilość pracy chwilowo

46

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Anewe napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nie, sorry, ale chuja prawda. Studentowi bez pracy nikt nie sprzeda nawet TV na raty. A jak poświęcisz pierwszych kilka lat na zbudowanie sobie podstawowego kapitału to i kredyty nie są potrzebne. Większość życia zarabiałem minimalną lub niewiele ponad to i dopiero od niedawna zarabiam naprawdę dobrze. A mimo wszystko nigdy nie musiałem brać TV na raty, nigdy nie musiałem brać kredytu na zakup telefonu, laptopa, żeby wyjechać gdzieś na wakacje czy cokolwiek w ten deseń. A niczego mi w życiu nie brakowało. Bo umiałem sobie wszystko zorganizować.

Nie wiem, dlaczego ludzie tak demonizują kupowanie RTV/AGD na raty. Przecież takie oferty w stylu 30 rat 0%, RRSO 0% rocznie to czysty zysk w czasach wysokiej inflacji. Masz na koncie 5000 zł z przeznaczeniem na zakup telewizora. Możesz zapłacić od razu i już. Ale możesz też wziąć na kredyt i spłacać w ratach po 167 zł miesięcznie przez 2 i pół roku. Też wyjdzie 5000 zł, nie zapłacisz ani grosza więcej. Realnie zapłacisz wręcz mniej, bo choć kwotowo płacisz cały czas 167 zł to można za to kupić coraz mniej przez inflację. Te 5000 możesz wrzucić na lokatę i po 2,5 roku mieć 5800 zł. Dodatkowo to świetne rozwiązanie dla tych, co mają problem z oszczędzaniem. Ustalają przelew cykliczny na 167 zł z bieżącej wypłaty i już. Normalnie by tę kasę wydali na głupoty, bo 'co to jest 167 zł w dzisiejszych czasach'. A tak to nawet nie odczują tego wydatku, telewizor stoi w salonie, a na koncie wciąż jest te 5000 zł na czarną godzinę. No chyba, że te 5000 zł przepierdolą, a w międzyczasie stracą pracę. No to wtedy się robi problem XD

No właśnie. Wiesz, jak ktos straci pracę, to wcale nie musi tych 5000 w międzyczasie przepierdolić żeby nagle czuł że musi się pozbyć zobowiązań długoterminowych. I wcale nie musi w międzyczasie przepierdolic tych 5 koła. Zakup od razu ma tę zaletę że już nic nad tobą nie wisi  wink

47

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Anewe napisał/a:

Nie wiem, dlaczego ludzie tak demonizują kupowanie RTV/AGD na raty.

Nie chodziło mi o takie zakupy. Tu masz rację. Chodzi mi o sytuacje kiedy ktoś bierze chwilówki itp, bo nie ma żadnej zdolności kredytowej - nawet takiej do zakupu ratalnego.

A pracowałem jako sprzedawca i piszę to z doświadczenia - takich ludzi naprawdę nie brakuje.

48

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ot, na przykład student nie ma pracy w pełnym wymiarze i kredyt podżyrowują mu rodzice, a po ukończeniu studiów przejmuje kredyt w 100% na siebie.


Dalej taki student musi mieć odpowiednie zarobki, bo żyrant wchodzi w grę jedynie w przypadkach podwyższonego ryzyka. Jak taki student nie zarabia, to nikt mu kredytu nie da. Jak student nic nie ma, to kredyt biorą rodzice na siebie.

Ale dla mnie to jest żerowanie na rodzicielach.


Napisałem to wcześniej, ale powtórzę dla ciebie - z mojego doświadczenia jako sprzedawcy: nie brakuje ludzi, którzy biorą chwilówki, żeby kupić sobie kurtkę z gore texem, czy parę droższych butów, albo lapka czy wakacyjny wyjazd. I do takich przypadków się odnoszę. Nie do przypadków jakie opisała Anewe, które są dość powszechną normą, acz niekiedy i kredyty 0% są obarczone niekiedy dodatkowymi opłatami tak czy siak (np z tytułu ubezpieczenia kredytu itp - warto czytać małe druczki, bo oprocentowanie to nie wszystko).

49

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Anewe napisał/a:

No chyba, że te 5000 zł przepierdolą, a w międzyczasie stracą pracę. No to wtedy się robi problem XD

Wlasnie dlatego. Wiekszosc ludzi nie bierze czegos na raty, bo sobie przeliczy, ze wiecej zarobi sie na lokacie jesli mozna powoli splacac. Oni nie biora tych 5000 i nie wkladaja na lokate splacajac rate z bierzacych pieniedzy, bo czesto nie maja wlasnie tych oszczedosci ani zadnych lokat. Biora na raty a potem sie martwia. I wtedy mozna poplynac jak sie wezmie za duzo i komus sie noga pownie kiedy np straci prace. Sa tez ludzie ktorzy w ogole nie martwia sie jak to posplacaja i biora rzeczy w raty jak pojebani wpedzajac sie w bankructwo. Stad pozniej demonizowanie rat. Mi by sie nie chcialo certolic z kazda jedna pierdola na raty ale jakies wieksze rzeczy to tak.

50

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Kredyty wiadomo trzeba splacac, tak samo jak rachunki. Natomiast zakupy spozywcze mozecie robic w tanszych supermarketach,chociaz niewiem czy to cos da jak zniesli 0 VAT na zywnosc. Ubrania to sobie kup raz tego pelno ubran i stworz tzw szafa kapsulowa, pozniej tylko rozne zestawy ubran wymyslasz z tego,a nie po co wam co miesiac nowe ciuchy po 500 zl to juz na ubraniach masz oszczedzone jak tak zrobisz. Rozrywki tez nie musicie jakis drogich wybierac. Sobie co drugi miesiac wymyslajcie jak spedzic czas wolny za darmo to juz macie z tysiac oszczedzone

51

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:

I wtedy mozna poplynac jak sie wezmie za duzo i komus sie noga pownie kiedy np straci prace.


Nie trzeba tracić pracy. Wystarczy dłuższa choroba. L4 to jak dobrze pamiętam 80% podstawy. Więc jak ktoś zamyka każdy miesiąc bilansem równym ZERO to tracąc choćby premię, pozostaje w dupie. Zwłaszcza, w pracach/zawodach, gdzie masz premie za zrealizowane targety, prowizje itp. Wystarczy JEDNA poważniejsza choroba w takiej sytuacji.


To nie życie. To niewolnictwo ekonomiczne.

52 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2024-05-21 19:31:29)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A niektórzy od ślubu zaczynają z kredytem bo brali go będąc na studiach i nie mieli wtedy jeszcze pracy ani oszczędności.

Mądrze napisane Feniks.


Nie, sorry, ale chuja prawda. Studentowi bez pracy nikt nie sprzeda nawet TV na raty. A jak poświęcisz pierwszych kilka lat na zbudowanie sobie podstawowego kapitału to i kredyty nie są potrzebne. Większość życia zarabiałem minimalną lub niewiele ponad to i dopiero od niedawna zarabiam naprawdę dobrze. A mimo wszystko nigdy nie musiałem brać TV na raty, nigdy nie musiałem brać kredytu na zakup telefonu, laptopa, żeby wyjechać gdzieś na wakacje czy cokolwiek w ten deseń. A niczego mi w życiu nie brakowało. Bo umiałem sobie wszystko zorganizować.

Wystarczy umiejętne planowanie, myślenie z wyprzedzeniem i polowanie na promki. Bo najwięcej hajsu się przepierdala na codziennych głupotach. Używasz masła? Kup na promce zapas. Nawet i kilogram. I tak zużyjesz, masło w zamrażalniku może leżeć miesiącami, a oszczędzasz od chuja w porównaniu do ceny regularnej. To samo z papierem toaletowym, cukrem, solą, ketchupem, chemią domową do sprzątania i tak wymieniać można naprawdę długo. Sumarycznie spokojnie wyjdzie nawet i kilka tyś rocznie.

Tak samo jak nikt nie patrzy obecnie na ceny jednostkowe za kg/litr produktu, tylko automatycznie wyciągają łapkę po większe, bo "większe to tańsze". A nierzadko okazuje się, że kupując np cukier 2x0,5kg to miałeś 1-1,5zł w kieszeni w porównaniu do ceny kilogramowej paczki. Głupota i drobniaki? Tak. Ale jak ktoś nie ma, to musi nauczyć się liczyć. To tylko jeden produkt z ~10 jakie lądują w koszyku na każdych zakupach, jakie się robi 2-3razy w tygodniu. 50zł zaoszczędzone tygodniowo da 2,5tysiąca w skali roku. A to przecież drobniaki i głupoty. A takich rzeczy jest bardzo dużo. Zwłaszcza jak popatrzych na ceny niektóych produktów i usług w....miastach okolicznych. Bo czasem okazuje się, ze taniej jest pojechac po coś do sąsiedniego miasta. I to wliczając w to cenę transportu.

Ah jak Ty wszystko lepiej wiesz Jack.
Może Cię zszokuję ale można wziąć kredyt będąc na studiach jeśli mąż studiuje i pracuje oraz kredyt weźmie się wspólnie z rodzicami którzy właśnie tak zrobili. Do zdolności kredytowej wzięto i nas i moich rodziców ale raty spłacaliśmy już my sami z pensji męża. Nie czekaliśmy na żadne okazje ani na żadne promki bo jak się później okazało kupiliśmy to mieszkanie w ostatnim momencie kiedy ceny mieszkań były rozsądne. Rok później wartość tego mieszkania była ponad 2 razy większa, tak poszybowały ceny po 2005 roku. Finalnie więc mimo konieczności spłaty kredytu z odsetkami zapłaciliśmy za nie mniej niż gdybyśmy czekali aż zbierzemy gotówkę na całość.
To o maśle itp. Ameryki serio nie odkryłes, myślę że większość ludzi obecnie tak robi, czyta gazetki kupuje na promocjach itp. Niestety są sytuacje w życiu gdzie nie poczeka się na promkę. Jak jesteś chory albo zależy Ci na zajściu w ciążę to nie wybierasz najtańszego lekarza i leczenia tylko to najbardziej skuteczne. My sporo kasy wydaliśmy właśnie na takie leczenie. Skutków nie przyniosło ale z góry tego nikt nie przewidzi.
No i jak ktoś wyżej napisał nie widzę nic głupiego w braniu kredytów których raty są naprawdę nieoprocentowane. Większość sprzętów tak kupiłam nawet gdy miałam całość kwoty.

53 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2024-05-21 19:49:52)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

Mam 38 lat, miałem tylko 1 kredyt, na dom, który już spłaciłem.
Uznaje go tylko jeżeli mówimy o inwestycji, w siebie (np studia, dach nad głowa), czy w rozwój działalności.
Branie kredytów tylko po to oby chwilowo podnieś sobie status życia np wakacje czy nowy model telefonu) to głupota i przyzwyczajanie sie do standardów na które sobie nie zasłużyliśmy, efektem so kolejne pożyczki aby go otrzymać i spirala długów.

Nie Feniks, ty z mężem tego kredytu bycie nie dostali, gdyby nie twoi rodzice którzy go zabezpieczali.
Dla banku liczył sie tylko ten fakt, że ktos go spłaci, czy wy, czy wasi rodzice, jego to nie interesuje
Juz widzę jak dziś bank daje małżeństwu gdzie jedna osoba pracuje, pewnie za grosze jako student duża bankę kredytu.
Zlituj sie.

54

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Szeptuch napisał/a:

Mam 38 lat, miałem tylko 1 kredyt, na dom, który już spłaciłem.
Uznaje go tylko jeżeli mówimy o inwestycji, w siebie (np studia, dach nad głowa), czy w rozwój działalności.
Branie kredytów tylko po to oby chwilowo podnieś sobie status życia np wakacje czy nowy model telefonu) to głupota i przyzwyczajanie sie do standardów na które sobie nie zasłużyliśmy, efektem so kolejne pożyczki aby go otrzymać i spirala długów.

Nie Feniks, ty z mężem tego kredytu bycie nie dostali, gdyby nie twoi rodzice którzy go zabezpieczali.
Dla banku liczył sie tylko ten fakt, że ktos go spłaci, czy wy, czy wasi rodzice, jego to nie interesuje
Juz widzę jak dziś bank daje małżeństwu gdzie jedna osoba pracuje, pewnie za grosze jako student duża bankę kredytu.
Zlituj sie.

Ja opisuje swoją historię a nie twierdzę że każdy tak ma na starcie.
Twój tekst o braniu kredytów i nie zasługiwaniu na standardy wogole pominę milczeniem bo jest żenujący. Jeśli ktoś spłaca terminowo kredyt to zasługuje na daną rzecz nie mniej niż ten który kupił ją za gotówkę. A tekst że branie kredytów zawsze nakręca spiralę kolejnych długów to kolejna głupota której nie skomentuję. Wszystko zależy od człowieka i okoliczności.

55 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-05-22 01:04:24)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

No tak, teraz jesteśmy na etapie kupowania domu wiec po prostu stąd większa ilość pracy chwilowo

Rozumiem. Ona oczywiście genialnie zarabia, chodziło mi wyłącznie o ten czas, który jest standardowym czasem pracy na etacie, a nawet lekko powyżej, a napisałeś to tak, jakby pracowała po 4 godziny dziennie wink

Abstrahując od powyższego, to osobiście uważam, że największym luksusem jest dobrze opłacana praca z pasji, wtedy robi się to z przyjemnością, oraz w takim czasie, który nie zabiera nam życia. 
Zarabianie pieniędzy jako cel sam w sobie, jeśli nawet nie ma się czasu na wydawanie tych zarobionych pieniędzy, a przecież takich ludzi jest niemało, to zupełnie nie moja bajka.

56

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
feniks35 napisał/a:

Ah jak Ty wszystko lepiej wiesz Jack.
Może Cię zszokuję ale można wziąć kredyt będąc na studiach jeśli mąż studiuje i pracuje oraz kredyt weźmie się wspólnie z rodzicami którzy właśnie tak zrobili.

To jest właśnie przykład ekonomicznego niewolnictwa i działania napędzającego absurdalnie chore ceny polskiej developerki. Nie ważne jakim kosztem - aby tylko wziąć kredyt na mieszkanie. A gdyby tak faktycznie ludzie zaczęli brać sprawy na chłodno, to ceny nieruchomości zaczęłyby spadać. Bo to sztucznie napompowana bańka.

Poza tym, odnosisz się do tego, co było 20 lat temu. Siła nabywcza złotówki była o wiele większa, a ceny niższe względem kwot minimalnego zarobku. Tamte realia już nie istnieją. Moi rodzice również w podobnym okresie kupili nieruchomość, która po 2 latach miała już 3x większą wartość, a obecnie mogliby z niej wycisnąć ok 7x tyle, co zapłacili.




No i jak ktoś wyżej nap
isał nie widzę nic głupiego w braniu kredytów których raty są naprawdę nieoprocentowane. Większość sprzętów tak kupiłam nawet gdy miałam całość kwoty.


Anewe podała przykład osoby, którą stać na kredyt. Ale piszę od drugiej strony - sprzedawcy, która notorycznie miała wątpliwą przyjemność realnego obcowania z polskim "zastaw się, a postaw się". I do tego się odnoszę. Do tego słynnego życia na kredycie. A nie do rozsądnego gospodarowania swoimi zasobami. Bo tak - nie brakuje sytuacji życiowych, kiedy wzięcie czegoś na kredyt wychodzi po prostu taniej.

57

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
feniks35 napisał/a:

Twój tekst o braniu kredytów i nie zasługiwaniu na standardy wogole pominę milczeniem bo jest żenujący


Szeptuch ma tu rację. Nie brakuje ludzi, któzy biorą chwilówki i kredyty, żeby tylko pochwalić się nowym srajfonem, choć jakiś podstawowy model Xiaomi również by im wystarczył. Rozbuchany konsumpcjonizm i życie ponad miarę to powszechny problem i przyczyna zadłużenia wielu ludzi.


A z kredytem Szeptuch też ma rację. Dziś są kompletnie inne realia niż to miało miejsce 20 lat temu.

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?

No sporo ludzi ma problem z obchodzeniem się z pieniędzmi, ale co do autorki wątku to żyją z mężem bogato, ale stać ich przecież ma to, do tego co miesiąc odkładają pieniądze więc są też odpowiedzialni w tym wszystkim, więc w ogóle nie rozumiem tematu. Gratuluję im dobrego podejścia i niech się wiedzie dalej

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:

Od jakiegoś czasu mam taki nawyk że zaczynam w excelu robić budżet domowy czyli po prostu piszę przychody i wydatki za każdy miesiąc. Oczywiście nie da się wszystkiego idealnie zrobić bo każdy miesiąc jest inny, ale każdy wydatek można w jakiś sposób uśrednić. Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, mój mąż zarabia około 12tys zł miesięcznie, a ja około 5tys zł miesięcznie - czyli w sumie przychody wynoszą około 17tys zł miesięcznie. No i kiedyś myślałam że mając aż tyle przychodu można żyć na bogato, niestety myliłam się, bo wydatki też małe nie są i to nie jest tak że my żyjemy jakoś bogato. Wydatki wyglądają następująco:

1) Rata kredytu za mieszkanie - 2500zł miesięcznie
2) Rata kredytu za fotowoltaikę i pompę ciepła - 1000zł miesięcznie
3) Rata kredytu za samochód - 1500zł miesięcznie
4) Media i podatki - 200zł miesięcznie
5) Utrzymanie samochodów z amortyzacją - 1200zł miesięcznie
6) Prywatne ubezpieczenie zdrowotne -600zł miesięcznie
7) Jedzenie - 2500zł miesięcznie
8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie
9) Ubrania- 500zł miesięcznie
10) Rozrywka - 500zł miesięcznie
11) Fundusz wakacyjny - 500zł miesięcznie
12) Inne niespodziewane wydatki - 300zł miesięcznie
13) Inwestycje i oszczędności - 2000zł miesięcznie

Po zsumowaniu wszystkiego wychodzi jakieś 14tys zł i jak sami widzicie nie ma tutaj jakiś nadzwyczajnych wydatków, a wszystko co nam się uda zaoszczędzić odkładamy na czarną godzinę. Co ogólnie sądzicie o takim budżecie domowym i czy u was wygląda on podobnie ? Oczywiście on jest zrobiony tak trochę na odwal się i nie uwzględnia wszystkiego dokładnie ale myślę że wiernie.

Też mam zwyczaj robić takie podsumowania budżetu i choć na ogół nie zapisuję codziennych wydatków typu spożywka to czasami robię sobie przegląd paragonów. Na wydatki typu ubrania, wakacje, remonty odkładam co miesiąc ustaloną kwotę, żeby pieniądze były pod ręką, kiedy potrzeba.

Czy możesz napisać, jaki jest cel tego tematu? Czy szukasz inspiracji, jak i na czym zaoszczędzić? Czy chcesz lepiej planować wydatki?

Podstawowa różnica u mnie to brak wydatków na samochód. W najbliższej okolicy poruszam się pieszo albo rowerem, a jak potrzebuję przemieścić się dalej, to tylko transport publiczny. Jedzenie, ubrania, rozrywka, wakacje - to już bardzo indywidualna sprawa i dużo zależy od osobistych preferencji.

Amortyzacja, podatki - to chyba działalność gospodarcza? Ja zawsze byłam etatowcem, więc tego u mnie nie ma.

Z ciekawości - co wpada u Ciebie w kategorię "środki higieniczne"?

60 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2024-05-22 21:01:02)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
katrin890890 napisał/a:

8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie

Czyli na osobę 150 PLN miesięcznie? Kosmos big_smile

Ja mam taki szampon do włosów 500 ml za ok. 12 PLN

Starcza mi spokojnie na 5 miesięcy (głowę myje codziennie)

Podobnie żel do ciała, też 500 ml za ok 12 PLN, codziennie człowiek wchodzi pod prysznic i takie opakowanie również starcza na 5 miesięcy

Mydło w kostce to ok 2 złote i też cały miesiąc daje rade

Pasta do zębów tutka to starczy spokojnie na 1 msc jak się umie myć zęby, a nie że lejesz pasty na szczoteczkę i połowa substancji wypada z mordy.

Prania też nie robisz co 2 dni.

Taka kulka pod pachy na promocji z alledrogo kosztuje 7 pln jak kupujesz w wielopaku, też starczy na miesiąc.

61

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
katrin890890 napisał/a:

8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie

Czyli na osobę 150 PLN miesięcznie? Kosmos big_smile

Ja mam taki szampon do włosów 500 ml za ok. 12 PLN

Starcza mi spokojnie na 5 miesięcy (głowę myje codziennie)

Podobnie żel do ciała, też 500 ml za ok 12 PLN, codziennie człowiek wchodzi pod prysznic i takie opakowanie również starcza na 5 miesięcy

Mydło w kostce to ok 2 złote i też cały miesiąc daje rade

Pasta do zębów tutka to starczy spokojnie na 1 msc jak się umie myć zęby, a nie że lejesz pasty na szczoteczkę i połowa substancji wypada z mordy.

Prania też nie robisz co 2 dni.

Taka kulka pod pachy na promocji z alledrogo kosztuje 7 pln jak kupujesz w wielopaku, też starczy na miesiąc.

Z jednej skrajnosci w druga.
A ile bybylo tanej sie w ogole nie myc, a glowe obciac na zero i wlosow tez nie trzeba myc. Zebow tez w sumie nie trzeba, wypadna od prochnicy i spokoj. I na dentyste nie bedzie trzeba wydawac. Bedziesz wtedy jesc kasze manne, to i na wyszukne jedzenie wydatki odpadna. Niektorzy prania nie robia chyba wcale, co pozniej czuc dookola nich. Ale dla dobra twojego wlasnego i innych polecam jednak na praniu i rzeczach okolo higienicznych nie oszczedzac.

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Halina3.1 napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
katrin890890 napisał/a:

8) Środki higieniczne - 300zł miesięcznie

Czyli na osobę 150 PLN miesięcznie? Kosmos big_smile

Ja mam taki szampon do włosów 500 ml za ok. 12 PLN

Starcza mi spokojnie na 5 miesięcy (głowę myje codziennie)

Podobnie żel do ciała, też 500 ml za ok 12 PLN, codziennie człowiek wchodzi pod prysznic i takie opakowanie również starcza na 5 miesięcy

Mydło w kostce to ok 2 złote i też cały miesiąc daje rade

Pasta do zębów tutka to starczy spokojnie na 1 msc jak się umie myć zęby, a nie że lejesz pasty na szczoteczkę i połowa substancji wypada z mordy.

Prania też nie robisz co 2 dni.

Taka kulka pod pachy na promocji z alledrogo kosztuje 7 pln jak kupujesz w wielopaku, też starczy na miesiąc.

Z jednej skrajnosci w druga.
A ile bybylo tanej sie w ogole nie myc, a glowe obciac na zero i wlosow tez nie trzeba myc. Zebow tez w sumie nie trzeba, wypadna od prochnicy i spokoj. I na dentyste nie bedzie trzeba wydawac. Bedziesz wtedy jesc kasze manne, to i na wyszukne jedzenie wydatki odpadna. Niektorzy prania nie robia chyba wcale, co pozniej czuc dookola nich. Ale dla dobra twojego wlasnego i innych polecam jednak na praniu i rzeczach okolo higienicznych nie oszczedzac.


Czytasz w ogóle co napisałem?

Codziennie się myję big_smile

A u dentysty chodzę na przegląd raz do roku żeby się dowiedzieć, że zęby mam w stanie idealnym.

63 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-05-23 20:45:54)

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Czytasz w ogóle co napisałem?

Codziennie się myję big_smile


Najtańszymi produktami, których oszczędne używanie graniczy ze skąpstwem. Że nie wspomnę, że to i tak poniżej minimum.

A gdzie golenie? Gdzie coś po goleniu? Gdzie papier toaletowy, ręczniki kuchenne, chemia domowa do sprzątania? Gdzie jakiś pumeks, odżywka, balsam do ciała itp?

64

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
Jack Sparrow napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Czytasz w ogóle co napisałem?

Codziennie się myję big_smile


Najtańszymi produktami, których oszczędne używanie graniczy ze skąpstwem. Że nie wspomnę, że to i tak poniżej minimum.

A gdzie golenie? Gdzie coś po goleniu? Gdzie papier toaletowy, ręczniki kuchenne, chemia domowa do sprzątania? Gdzie jakiś pumeks, odżywka, balsam do ciała itp?

Jeżeli ktoś zapuscił brodę i wąsy to nie musi się golić.

65

Odp: Budżet domowy naszej rodziny ?
GloriaSoul napisał/a:

Jeżeli ktoś zapuscił brodę i wąsy to nie musi się golić.

Utrzymanie zarostu na twarzy w odpowiedniej formie i kondycji, aby były wartością dodaną pochłania więcej czasu i pieniędzy niż golenie. Piszę to jako wieloletni brodacz.

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Budżet domowy naszej rodziny ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024