Pracuję w supermarkecie w mojej pracy mam doczynienia z różnymi klientami.
Rok temu obsługiwałam jednego klienta wiadomo uśmiech w pracy jest po to, żeby sprawiać dobre wrażenie i więcej sprzedać sugerowanych przez kierownika rzeczy.
Ja się nie przywiązuje do klientów, których obsługuje na codziennie, czasami zdarzy się klient coś gada nie na temat, ale większość klientów się normalnie zachowuję trochę czasem po żartuje i skupia się na samych zakupach.
Z tym klientem jest inaczej rok temu przedstawił mi się z imienia...nie pamiętam jak się nazywa bo nie ma to dla mnie znaczenia. Z początku mówił, że jestem miła... odpowiedziałam mu, że wszystkie tu kasjerki są miłe. To później spróbował komplementów(a ja nie jestem łasa na komplementy) mówił, że jestem piękna...a ja nic mu nie odpowiedziałam. Od początku nadal jestem z nim na Pan.
Wkurza mnie jego zachowywanie jakby mnie znał i miał możliwość spotkania.
Ostatnio słyszałam hasło,,Dawno Pani nie widziałam".
Nie odzywam się do niego, traktuję jak większość klientów tj: co Panu podać, itp.
Widzę po jego zachowaniu, że sobie jakiś nadziei narobił.
Czy powinnam mu coś powiedzieć czy lepiej to zostawić tak jak jest i tak jak było do tej pory nie zwracać na niego uwagi?
Oczywiście żadne spotkanie nie wchodzi w grę bo by dopiero uprzykrzył mi życie... inna sprawa, że facet nie jest kompletnie w moim typie...ma za to cechy, które najbardziej mi się nie podobają w facecie tj: chudy, chude zapadnięte policzki(dla mnie to zawszę było odpychające).
Kiedyś w sklepie usłyszał moje imię i powiedział mi po imieniu(przyznaję zdenerwował mnie tym). Nie pozwoliłam, abyśmy przeszli na Ty.
Czy można traktować to z jego strony za prześladowanie?
Mam nadzieję, że z czasem zrezygnuję.
Czy powinnam mu coś powiedzieć czy lepiej to zostawić tak jak jest i tak jak było do tej pory nie zwracać na niego uwagi?
Oczywiście żadne spotkanie nie wchodzi w grę bo by dopiero uprzykrzył mi życie... inna sprawa, że facet nie jest kompletnie w moim typie...ma za to cechy, które najbardziej mi się nie podobają w facecie tj: chudy, chude zapadnięte policzki(dla mnie to zawszę było odpychające).
Kiedyś w sklepie usłyszał moje imię i powiedział mi po imieniu(przyznaję zdenerwował mnie tym). Nie pozwoliłam, abyśmy przeszli na Ty.
Czy można traktować to z jego strony za prześladowanie?
Mam nadzieję, że z czasem zrezygnuję.
Pan wywnioskował, że coś do niego czujesz i postanowił to wykorzystać. Świadczą o tym niewybredne komplementy i próba przejścia na ty.
Ja bym zaznaczyła wyraźnie, że jestem w pracy i nie mam czasu na takie rozmowy. Jeśli będziesz milczeć, pan uzna to za przyzwolenie na dalsze końskie zaloty. Ostrzegam natomiast przed wchodzeniem z panem w bliższe relacje.
Czy można uznać za prześladowanie? Możesz mu powiedzieć, że sobie nie życzysz, żeby tak się do ciebie zwracał.
Nie zwracaj na niego uwagi, nie uśmiechaj się nie wchodź z nim w żadną rozmowę, jak coś mówi, udawaj, że nie słyszysz i dalej rób swoje.
Nina678 napisał/a:Czy powinnam mu coś powiedzieć czy lepiej to zostawić tak jak jest i tak jak było do tej pory nie zwracać na niego uwagi?
Oczywiście żadne spotkanie nie wchodzi w grę bo by dopiero uprzykrzył mi życie... inna sprawa, że facet nie jest kompletnie w moim typie...ma za to cechy, które najbardziej mi się nie podobają w facecie tj: chudy, chude zapadnięte policzki(dla mnie to zawszę było odpychające).
Kiedyś w sklepie usłyszał moje imię i powiedział mi po imieniu(przyznaję zdenerwował mnie tym). Nie pozwoliłam, abyśmy przeszli na Ty.
Czy można traktować to z jego strony za prześladowanie?
Mam nadzieję, że z czasem zrezygnuję.Pan wywnioskował, że coś do niego czujesz i postanowił to wykorzystać. Świadczą o tym niewybredne komplementy i próba przejścia na ty.
Ja bym zaznaczyła wyraźnie, że jestem w pracy i nie mam czasu na takie rozmowy. Jeśli będziesz milczeć, pan uzna to za przyzwolenie na dalsze końskie zaloty. Ostrzegam natomiast przed wchodzeniem z panem w bliższe relacje.
Czy można uznać za prześladowanie? Możesz mu powiedzieć, że sobie nie życzysz, żeby tak się do ciebie zwracał.
To będzie najlepsze rozwiązanie problemu bo widzę, że niezwracanie na niego uwagi nie działa na niego.
Jak to jakiś natręt, to nie podziała na niego Twoje zdanie, bo on doskonale wie, że sobie nie życzysz jego uwagi. A może być dla niego wodą na młyn.
Sama musisz przemyśleć.
musisz być miła bo inaczej będzie miał ciebie za kolejną laske która puszcza się na prawo i lewo a udaje niedostępną
... odpowiedziałam mu, że wszystkie tu kasjerki są miłe. ... jestem piękna...a ja nic mu nie odpowiedziałam. ...jestem z nim na Pan.
Dobrze robisz.
Wkurza mnie jego zachowywanie jakby mnie znał i miał możliwość spotkania.
Niby nie przekroczył granic, prawda? Wiec trzymaj tę linię którą trzymasz i tyle.
Nie odzywam się do niego, traktuję jak większość klientów tj: co Panu podać, itp.
Bardzo dobrze. Możesz ze swojego zachowania zlikwidować wszystkie elementy, które wskazują na bycie miłą kobietą — czyli brak uśmiechu, brak patrzenia w oczy, suche BEZOSOBOWE komunikaty, być jak robot.
Nawet możesz przestać do niego mówić "Pan".
Czyli zamiast "Dzień dobry Panu", to tylko "Dzień dobry".
Zamiast "Co Panu podać", to "Co podać".
Widzę po jego zachowaniu, że sobie jakiś nadziei narobił.
To jego problem.
Czy powinnam mu coś powiedzieć czy lepiej to zostawić tak jak jest i tak jak było do tej pory nie zwracać na niego uwagi?
Wg mnie to dobra droga.
Jakby był przystojny to podryw, a jak jest brzydki to nękanie
9 2024-02-29 10:30:02 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-02-29 10:45:27)
Może nie opisałaś całej sprawy, ale ja jakoś tego nękania nie widzę. Albo wpadłaś mu w oko. Albo facet ma taki męczący style bycia.
I tak jak napisała madoja:
Jakby był przystojny to podryw, a jak jest brzydki to nękanie
Jakby był przystojny to podryw, a jak jest brzydki to nękanie
Amen
Jakby był przystojny to podryw, a jak jest brzydki to nękanie
równiez moja pierwsza mysl;d
12 2024-02-29 11:22:59 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-02-29 11:24:13)
Po pierwsze autorka jest w pracy, a po drugie ma prawo wyboru, bo nie odebrano jeszcze kobietom prawa wyboru, i nie musi się zachwycać pierwszym z brzegu, który na nią zwróci uwagę.
A nękanie może się dopiero rozpocząć, mało to namolnych klientów?
Tylko Gary i Wieka przeczytali całość postu autorki?
Po pierwsze autorka jest w pracy, a po drugie ma prawo wyboru, bo nie odebrano jeszcze kobietom prawa wyboru, i nie musi się zachwycać pierwszym z brzegu, który na nią zwróci uwagę.
A nękanie może się dopiero rozpocząć, mało to namolnych klientów?
Tylko Gary i Wieka przeczytali całość postu autorki?
Nie. Autorka przesadza. Większość stałych klientów przechodzi na 'ty' z ulubionymi sprzedawcami. A nie brakuje też samotnych (lub pasjonatów), co przychodzą po prostu pogadać. Miałem wielu takich klientów obojga płci. Póki typ się nie czai na zamknięcie/otwarcie i nie nagabuje poza miejscem pracy, to nie dzieje się nic poza byciem sympatycznym, przyjacielskim i serdecznym stosunkiem dwojga ludzi. Na 99% to akurat autorka sobie coś uroiła w głowie.
Nigdy nie usłyszałem tylu komplementów co od klientek liczących na rabacik. I nigdy nie dostałem takich rabatów jak po drobnym flircie.
W swoim życiu jako sprzedawca raz miałem sytuację, że faktycznie byłem nagabywany. Starsza i ogólnie naprawdę sympatyczna pani. Ale była mega samotna i mocno przesadzała. Kupowała mnóstwo rzeczy na mojej zmianie, a jak mnie nie było, to robiła zwroty. Od cholery problemów miałem przez nią, ale w końcu zainterweniowało kierownictwo i zagrozili skierowaniem sprawy do Policji (stalking) jeśli jeszcze raz pojawi się w sklepie.
Także od rozwiązywania takich sytuacji spornych z problematycznymi klientami to są przełożeni w pierwszej kolejności. Bo to oni mają wszelkie niezbędne narzędzia prawne do interwencji.
Tamiraa napisał/a:Po pierwsze autorka jest w pracy, a po drugie ma prawo wyboru, bo nie odebrano jeszcze kobietom prawa wyboru, i nie musi się zachwycać pierwszym z brzegu, który na nią zwróci uwagę.
A nękanie może się dopiero rozpocząć, mało to namolnych klientów?
Tylko Gary i Wieka przeczytali całość postu autorki?Nie. Autorka przesadza. Większość stałych klientów przechodzi na 'ty' z ulubionymi sprzedawcami. A nie brakuje też samotnych (lub pasjonatów), co przychodzą po prostu pogadać. Miałem wielu takich klientów obojga płci. Póki typ się nie czai na zamknięcie/otwarcie i nie nagabuje poza miejscem pracy, to nie dzieje się nic poza byciem sympatycznym, przyjacielskim i serdecznym stosunkiem dwojga ludzi. Na 99% to akurat autorka sobie coś uroiła w głowie.
Nigdy nie usłyszałem tylu komplementów co od klientek liczących na rabacik. I nigdy nie dostałem takich rabatów jak po drobnym flircie.
Nie każdy ma ochotę na drobne flirty i rabaciki z tego tytułu, niektórzy przychodzą do pracy.
Swoją drogą to przeraża mnie nacisk na sprzedawców, że powinni wypracować jak najwięcej, bo są do zwolnienia albo nie zarobią za dużo.
Jak w tym skeczu, jak to klient przyszedł po jedną rzecz, a kupił kilka dużo droższych. Osobiście nie mam czasu ani ochoty droczyć się ze sprzedawcą i i omijam sklepy, w których nie traktują mnie poważnie. Ale przecież wiem, że sporo jest klientów, którym głównie zależy na rozmowie. W związku z tym kupią kilka niepotrzebnych gadżetów, które nie schodzą.
16 2024-02-29 12:03:13 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-02-29 12:09:45)
Nie każdy ma ochotę na drobne flirty i rabaciki z tego tytułu, niektórzy przychodzą do pracy.
Mój boże, klient prawi komplementy licząc zapewne na jakiś rabat, a tu wielkie mecyje, że brzydal nagabuje.
-edit- gdyby koleś ją faktycznie nagabywał, to już dawno znalazłby jej socjale albo wyczekiwałby pod sklepem na otwarcie lub zamknięcie, żeby ją podrywać. Kilka uśmiechów, komplementów i przejście na 'ty' nie znaczą absolutnie nic. Po prostu niektórzy tak mają.
Bez targetów czy prowizji 99% sprzedawców ma wyjebane do takiego poziomu, że sprzedaż spada o połowę lub więcej, a w sklepie jest syf i od chuja strat (zwłaszcza z towarami z datą przydatności + to co 'niedocenieni' nakradną). To forma bardzo pozytywnej motywacji jak jest prowadzona z sensem.
17 2024-02-29 12:21:25 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-02-29 12:21:51)
Tamiraa napisał/a:Nie każdy ma ochotę na drobne flirty i rabaciki z tego tytułu, niektórzy przychodzą do pracy.
Mój boże, klient prawi komplementy licząc zapewne na jakiś rabat, a tu wielkie mecyje, że brzydal nagabuje.
-edit- gdyby koleś ją faktycznie nagabywał, to już dawno znalazłby jej socjale albo wyczekiwałby pod sklepem na otwarcie lub zamknięcie, żeby ją podrywać. Kilka uśmiechów, komplementów i przejście na 'ty' nie znaczą absolutnie nic. Po prostu niektórzy tak mają.
Bez targetów czy prowizji 99% sprzedawców ma wyjebane do takiego poziomu, że sprzedaż spada o połowę lub więcej, a w sklepie jest syf i od chuja strat (zwłaszcza z towarami z datą przydatności + to co 'niedocenieni' nakradną). To forma bardzo pozytywnej motywacji jak jest prowadzona z sensem.
No, domyślam się, dlatego straty się przerzuca na potencjalnego klienta. Ostatnio odwiedzam sklepy z okularami, których jest chyba za dużo, bo przede mną klientka, która chciała nabyć okulary do czytania, była przekonywana, że oprócz nich powinna też kupić osobno okulary do komputera. Myślę, że sprzedawcy jednym spojrzeniem taksują, kto może sobie na to pozwolić na większe koszty, a kto nie. Jak przyjdzie licho ubrana babina czy taki w podartym ubraniu, to wiadomo, że nie mają po co zaczynać "flirtów".
Podejrzewam, że tam raczej chodziło o filtry światła niebieskiego. Jak kiedyś nosiłem okulary to też miałem osobne do wszystkiego, bo tak było taniej niż jedne do wszystkiego.
19 2024-02-29 14:28:17 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-02-29 14:29:12)
Teraz są kasy fiskalne, więc o rabaciku nie ma co nawet wspominać, tym bardziej nie w swoim sklepie.
Może to być po prostu facet, niegroźny flrciarz, co peszy młodą dziewczynę i to nie dziwi.
Ostatnio byłam świadkiem takiej sutuacji, facet dobrze po 60-tce z żoną stoi przy kasie, mówi z szerokim uśmiechem, pani jest podobna do Cichopek, na co riposta żony, to raczej Cichopek jest podobna do pani, więc tu facetowi brakuje nawet taktu...
Są tacy komplemenciarze, co nawet wciskają oczywisty kit
Podejrzewam, że tam raczej chodziło o filtry światła niebieskiego. Jak kiedyś nosiłem okulary to też miałem osobne do wszystkiego, bo tak było taniej niż jedne do wszystkiego.
Zależy,jaką kto ma pracę. Tu akurat pani tłumaczyła odległością do odczytywania.
Jack Sparrow napisał/a:Podejrzewam, że tam raczej chodziło o filtry światła niebieskiego. Jak kiedyś nosiłem okulary to też miałem osobne do wszystkiego, bo tak było taniej niż jedne do wszystkiego.
Zależy,jaką kto ma pracę. Tu akurat pani tłumaczyła odległością do odczytywania.
Dobry kit ktoś wciskał
Tamiraa napisał/a:Nie każdy ma ochotę na drobne flirty i rabaciki z tego tytułu, niektórzy przychodzą do pracy.
Mój boże, klient prawi komplementy licząc zapewne na jakiś rabat, a tu wielkie mecyje, że brzydal nagabuje.
-edit- gdyby koleś ją faktycznie nagabywał, to już dawno znalazłby jej socjale albo wyczekiwałby pod sklepem na otwarcie lub zamknięcie, żeby ją podrywać. Kilka uśmiechów, komplementów i przejście na 'ty' nie znaczą absolutnie nic. Po prostu niektórzy tak mają.
Bez targetów czy prowizji 99% sprzedawców ma wyjebane do takiego poziomu, że sprzedaż spada o połowę lub więcej, a w sklepie jest syf i od chuja strat (zwłaszcza z towarami z datą przydatności + to co 'niedocenieni' nakradną). To forma bardzo pozytywnej motywacji jak jest prowadzona z sensem.
Co to ma wspólnego z tematem? Masz coś na sumieniu? Sądzisz, że jak ktoś pracuję w supermarkecie to do innych supermarketów nie chodzi.
W pracy różne osoby pracują jednym kierownicy pozwalają się opierdalać, drugich cały czas popędzają, najpóźniej są ściągane z kasy. Jak kasjerka jest z rodziny kierownika to może syf po sobie zostawić, naubliżać klientowi, nawet wyzwać kierownika i nie podniesie żadnych konsekwencji. I tak niestety jest wszędzie. Z resztą nie tylko w supermarketach.
A wracając do tematu przejście na TY jest tylko wtedy, gdy oboje ludzi sobie życzy tego. Nie jestem kierownikiem ani właścicielem sklepu, żeby dawać klientom jakieś rabaty za same komplementy. A ten mężczyzna nie robi jakiś super zakupów tylko po jedną rzecz przychodzi i to z rzeczy, które nigdy nie są w promocji...a promocje są z aplikacjami i kartami.
A ten mężczyzna, mówił kiedyś szeptem komplementy i tylko jak nikogo nie było przy kasie. Widziałam go kiedyś jak na ulicy sie na mnie gapił skanując mnie wzrokiem.
To ja nie dopuszczam do nawiązywania kontaktu i niech tak zostanie.
Rozumiem, że ty zawszę do kasjerek mówisz ,,Dawno się nie widzieliśmy", ,,Jest Pani najmilszą osobą pracującą w...", ,,Jest Pani piękna"...i zawszę to mówisz półszeptem.
Całe szczęście, że nie widuję go codziennie bo z początku to codziennie przychodził nawet bez robienia zakupów. Tylko po to, aby nawiązać nić porozumienia. Kiedyś jak wydawałam mu pieniądze to wyciągnął swoją dłoń tylko po to, aby połaskotać moją dłoń.
Czy tak zachowują się klienci, którzy chcą rabatu? Nie sądzę. To nie zdarzyło się teraz tylko na początku jak był bardzo namolny.
Ostatnio mówił ,, Dawno się nie widzieliśmy"... całe szczęście, że już go tak często nie widuję jak rok temu.
Zluzuj majty i jak ci jakiś klient i jego zachowanie nie pasuje to się to zgłasza kierownikowi i ochronie. A oni analizując twoje słowa i jego zachowanie z nagrań mogą dać mu wilczy bilet lub zgłosić sprawę Policji, co jest normalnym, regularnym postępowaniem w każdym sklepie. Nawet sieciówkowych molochach/
Zluzuj majty i jak ci jakiś klient i jego zachowanie nie pasuje to się to zgłasza kierownikowi i ochronie. A oni analizując twoje słowa i jego zachowanie z nagrań mogą dać mu wilczy bilet lub zgłosić sprawę Policji, co jest normalnym, regularnym postępowaniem w każdym sklepie. Nawet sieciówkowych molochach/
W sieci, której pracuję nie ma ochrony. A co zgłoszenia niewłaściwego zachowania kierownikowi...to dobry pomysł.
Przecież co zrobić w takich sytuacjach to są podstawy szkolenia stanowiskowego i BHP. Bo co i w jakich warunkach ekspedient może lub nie w przypadku zachowania napastliwego klienta to reguluje prawo.
Niejedna pracownica sklepu zwolniła się z powodu nagabujących klientów, którzy szukają łatwej ofiary. Może ja podchodzę inaczej, bo wiadomo mi o różnych zakończeniach takich nagabywań.
i otak to byl tajemniczy klient na audycie .
28 2024-03-01 13:35:31 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-03-01 13:37:34)
to, ze powiedzial, ze jestes piekna czy mila to jak dla mnie zwykly small talk. przeciez takie cos sie slyszy na lewo i prawo od facetow tylko dlatego, ze chca byc mili, nawet od meza przyjaciolki/sasiadki/kuzynki zdarza sie uslyszec i w zyciu bym nie wpadla, ze to podryw. ot takie gadanie i tyle.
tylko to przejsce na ty jest dziwne i moze ci sie nie podobac. to nie jest zadne spotkanie prywatne (prywatnie ja zawsze wole, gdy sie mowi do mnie na ty, zreszta w pracy tez taka polityka firmy, bez wzgledu na wiek czy stanowisko, podwladny/przelozony wszyscy na ty). jednak chyba nie masz zbyt wiele instrumentow. zakaz wstepu moglby tylko twoj szef wprowadzic, aale nie zrobi tego tylko z powodu, ze klient mowi do ciebie na ty. mimo wszystko pogadaj z szefem, zglos twoje poirytowanie, moze tym klientem bedzie mogl sie zajac ktos inny albo da sie to inaczej rozwiazac.
i ile lat ma koient? jak juz ktos wyzej wspomnial, czesto tez zagadajua osoby starsze z powodu samotnosci. najczesciej sklep czy lekarz to jedyne gdzie sobie moga pogadac, dlategoc zesto tam chodza.
to, ze powiedzial, ze jestes piekna czy mila to jak dla mnie zwykly small talk. przeciez takie cos sie slyszy na lewo i prawo od facetow tylko dlatego, ze chca byc mili, nawet od meza przyjaciolki/sasiadki/kuzynki zdarza sie uslyszec i w zyciu bym nie wpadla, ze to podryw. ot takie gadanie i tyle.
tylko to przejsce na ty jest dziwne i moze ci sie nie podobac. to nie jest zadne spotkanie prywatne (prywatnie ja zawsze wole, gdy sie mowi do mnie na ty, zreszta w pracy tez taka polityka firmy, bez wzgledu na wiek czy stanowisko, podwladny/przelozony wszyscy na ty). jednak chyba nie masz zbyt wiele instrumentow. zakaz wstepu moglby tylko twoj szef wprowadzic, aale nie zrobi tego tylko z powodu, ze klient mowi do ciebie na ty. mimo wszystko pogadaj z szefem, zglos twoje poirytowanie, moze tym klientem bedzie mogl sie zajac ktos inny albo da sie to inaczej rozwiazac.
On do mnie już na Ty nie mówi, ani już po imieniu(ja mu się nigdy nie przedstawiłam mógł tylko słyszeć moje imię na sklepie).
Po prostu facet sobie zaczął zbyt wiele wyobrażać pewnie, że jestem nim zainteresowana.
Wiem ludzie czasami mówią do obcych na TY, ale skupiają się na promocjach i zakupach.
A tu facet przychodził nie po zakupy.
I teraz mi się jeszcze przypominało mam koleżankę w pracy, która ma męża, a klient cały czas ją podrywa... nie przerwała tego kiedy była na to pora.
Potrafię odróżnić klienta, który lubi sobie pogadać od takiego co chciałby się umówić bo tacy też istnieją.
On do mnie już na Ty nie mówi, ani już po imieniu(ja mu się nigdy nie przedstawiłam mógł tylko słyszeć moje imię na sklepie).
Po prostu facet sobie zaczął zbyt wiele wyobrażać pewnie, że jestem nim zainteresowana.
Wiem ludzie czasami mówią do obcych na TY, ale skupiają się na promocjach i zakupach.
A tu facet przychodził nie po zakupy.
Cały tydzień kiedyś nie robiąc żadnych zakupów przychodził do sklepu jak byłam na zmianie.
I teraz mi się jeszcze przypominało mam koleżankę w pracy, która ma męża, a klient cały czas ją podrywa... nie przerwała tego kiedy była na to pora.
i ile lat ma koient? jak juz ktos wyzej wspomnial, czesto tez zagadajua osoby starsze z powodu samotnosci. najczesciej sklep czy lekarz to jedyne gdzie sobie moga pogadac, dlategoc zesto tam chodza.
Stary ok.45-50 lat. W supermarketach szefostwo na rozmowy w pracy źle patrzy. To nie miejsce na długą pogawędkę.
Kiedyś jak pracowałam w Biedronce za to, że chciałam być miła dla klientki i trochę sobie z nią porozmawiać to chamskim tonem od zastępczyni usłyszałam,, Nie gadaj tylko kasuj".
Supermarket to nie jest miejsce na poznawanie nowych ludzi masz zrobić to i to...i pójść do domu.
Zwykły osiedlowy sklep pozwala na rozmowy z klientem, ale w supermarkecie to nie przejdzie.
i otak to byl tajemniczy klient na audycie .
U nas nie ma tajemniczych klientów...to nie biedronka.
Przecież co zrobić w takich sytuacjach to są podstawy szkolenia stanowiskowego i BHP. Bo co i w jakich warunkach ekspedient może lub nie w przypadku zachowania napastliwego klienta to reguluje prawo.
W szkoleniach BHP to po pierwsze uczymy o zagrożeniu pożarowym, nauka pierwszej pomocy...i to nie w każdym supermarkecie.
W książkach, kursach są odpowiedzi, ale tylko związane z samą sprzedażą. Gdzie co ma stać, aby klient to kupił.
Tak naprawdę nie ma żadnych szkoleń jak poradzić sobie z chamskim, natrętnym klientem. Od nas oczekuje się, że mamy być miłe i uśmiechnięte.
Niejedna pracownica sklepu zwolniła się z powodu nagabujących klientów, którzy szukają łatwej ofiary. Może ja podchodzę inaczej, bo wiadomo mi o różnych zakończeniach takich nagabywań.
Na jedną z moich koleżanek ktoś doniósł do rejonowej...nie powiedziała klientów nic chamskiego, ale chyba źle spojrzała.
Jack Sparrow napisał/a:Przecież co zrobić w takich sytuacjach to są podstawy szkolenia stanowiskowego i BHP. Bo co i w jakich warunkach ekspedient może lub nie w przypadku zachowania napastliwego klienta to reguluje prawo.
W szkoleniach BHP to po pierwsze uczymy o zagrożeniu pożarowym, nauka pierwszej pomocy...i to nie w każdym supermarkecie.
W książkach, kursach są odpowiedzi, ale tylko związane z samą sprzedażą. Gdzie co ma stać, aby klient to kupił.
Tak naprawdę nie ma żadnych szkoleń jak poradzić sobie z chamskim, natrętnym klientem. Od nas oczekuje się, że mamy być miłe i uśmiechnięte.
To jest element szkolenia z obsługi klienta. W każdym miejscu mojej pracy jako sprzedawca miałem na ten temat regularne pogadanki. Średnio raz na kwartał.
Materiałów, charakterystyk i wszystkiego na ten temat jest na pęczki:
Tamiraa napisał/a:Nina678 napisał/a:Czy powinnam mu coś powiedzieć czy lepiej to zostawić tak jak jest i tak jak było do tej pory nie zwracać na niego uwagi?
Oczywiście żadne spotkanie nie wchodzi w grę bo by dopiero uprzykrzył mi życie... inna sprawa, że facet nie jest kompletnie w moim typie...ma za to cechy, które najbardziej mi się nie podobają w facecie tj: chudy, chude zapadnięte policzki(dla mnie to zawszę było odpychające).
Kiedyś w sklepie usłyszał moje imię i powiedział mi po imieniu(przyznaję zdenerwował mnie tym). Nie pozwoliłam, abyśmy przeszli na Ty.
Czy można traktować to z jego strony za prześladowanie?
Mam nadzieję, że z czasem zrezygnuję.Pan wywnioskował, że coś do niego czujesz i postanowił to wykorzystać. Świadczą o tym niewybredne komplementy i próba przejścia na ty.
Ja bym zaznaczyła wyraźnie, że jestem w pracy i nie mam czasu na takie rozmowy. Jeśli będziesz milczeć, pan uzna to za przyzwolenie na dalsze końskie zaloty. Ostrzegam natomiast przed wchodzeniem z panem w bliższe relacje.
Czy można uznać za prześladowanie? Możesz mu powiedzieć, że sobie nie życzysz, żeby tak się do ciebie zwracał.To będzie najlepsze rozwiązanie problemu bo widzę, że niezwracanie na niego uwagi nie działa na niego.
Dziękuję za ten komentarz.
Nie zwracaj na niego uwagi, nie uśmiechaj się nie wchodź z nim w żadną rozmowę, jak coś mówi, udawaj, że nie słyszysz i dalej rób swoje.
Dziękuję za komentarz.
Jak to jakiś natręt, to nie podziała na niego Twoje zdanie, bo on doskonale wie, że sobie nie życzysz jego uwagi. A może być dla niego wodą na młyn.
Sama musisz przemyśleć.
Dziękuję za komentarz.