Cześć
Trochę mi głupio prosić o pomoc w tak błahej sprawie, ale nie mam za bardzo innego wyboru.
A i z góry przepraszam, bo to będzie dłuższa wypowiedź.
Od początku. Mam aż 22 lata, studiuję zaocznie i pracuję w zawodzie, którego się uczę weekendami. Nie piję, nie palę i nie chodzę na imprezy. To tak w skrócie o mnie.
Problem, który mam dotyczy nieśmiałość i związanej z tym samotności. Tak naprawdę nie mam nikogo, jestem sam jak palec. Moi rodzice (z którymi mieszkam) to jedyne osoby, z którymi rozmawiam w miarę regularnie. Nie mam kolegów, koleżanek ani dalszej rodziny. W pracy rozmawiamy bardzo rzadko, a jeśli już to wymienimy kilka zdań na dzień i na tym kończą się „rozmowy”.
Nie zawsze tak było. W podstawówce i gimnazjum miałem bardzo dużo znajomych. Nie lubili mnie wszyscy, wiadomo, ale zdecydowana większość mnie lubiła. Zapraszali mnie na urodziny, ja ich, po lekcjach spotykaliśmy się na podwórku, jeździliśmy na rowerze itd. Ogólnie to miło wspominam tamte czasy. Niestety znajomości się rozpadły jak domek z kart. Każdy poszedł w swoją stronę i relacje się popsuły, a w efekcie końcowy rozleciały.
Szkoła średnia i teraz studia to dramat jeśli chodzi o znajomych. Nie miałem i nie mam. W szkole średniej trafiłem do klasy gdzie nie umiałem się zaaklimatyzować bo wszyscy się już znali z poprzednich szkół, ja byłem takim na doczepkę. Chciałem, żeby jak najszybciej się to skończyło.
Natomiast jeśli chodzi o studia. Na zaocznych i to w dodatku na uczelni prywatnej jest ciężko jeśli chodzi o znajomych. Większość osób z mojej grupy to ludzie starsi ode mnie o ponad 5 lat, mający własne życie i nie szukający nowych znajomych tylko jak najszybszego ukończenia tych studiów. Po przejściach w szkole średniej byłem bardzo pozytywnie nastawiony na studia i od razu, pierwszego dnia próbowałem dogadać się z kimkolwiek by mieć jakiegoś kolegę. Niestety zostałem olany koncertowo. Próbowałem najlepiej jak umiem porozmawiać z ludźmi, ale mi nie wychodziło, nikt nie miał ochoty by ze mną się zakolegować. Kolega do wspólnego projektu? Tak, ale poza uczelnią się nie znamy. Każdy miał swoich znajomych i nie szukał nowych. Teraz jestem prawie na finiszu i nie sądzę by nagle ktoś zmienił zdanie i nagle się zakolegować. Z racji, że to uczelnia prywatna to nie ma tutaj kółek zainteresowań czy imprez. Na początku studiów był pomysł, żeby zrobić integrację. I wiecie ile osób się zgłosiło?4. Tak, 4 osoby łącznie ze mną, a było nas ponad 50. Przez to, że zgłosiło się tak mało osób to integracja się nie odbyła.
Jak widać łatwo nie jest, ale...
W związku z taką sytuacją postanowiłem poszukać znajomych i dziewczyny w innych miejscach. Tak, z dziewczynami też jest problem. I to nawet większy niż z kolegami, bo z kolegami to chociaż na tych studiach czasami porozmawiam na przerwie, a z dziewczynami to tak średnio. Nigdy nie byłem w związku. Tak prawdę mówiąc to jeszcze nigdy nie podrywałem, nawet nie wiem jak się to robi. Mój ostatni kontakt z płcią piękną był w gimnazjum, tak jak wspomniałem miałem wtedy również koleżanki, z którymi spędzałem czas. Czy się podobam dziewczyną? Nie wiem, mam tak mały kontakt z kobietami (na moim kierunku są aż dwie, z czego obie mają ponad 30 lat i mają mężów), że ciężko mi ocenić czy jestem w ich oczach atrakcyjny czy nie. Podjąłem pewne kroki by zaradzić tym problemom.
1. Siłownia. Zacząłem chodzić, chodzę dalej, ale znajomych nie ma za bardzo. Każdy przychodzi tylko poćwiczyć, a nie się tam kolegować.
2. Tinder. Założyłem konto myśląc, że poznam wartościową dziewczynę. I cóż, efekt mizerny, bo pomimo tego, że konto mam rok to nie umówiłem się na ani jedno spotkanie. Najdalej gdzie zaszedłem to wymienienie kilku wiadomości z „matchem” i panny przestały się odzywać. Nie wiem czemu, nie napisałem niczego złego, zwykła rozmowa. Zmieniałem zdjęcia, opisy i mimo to nie udało mi się zajść dalej niż do tych wiadomości.
3. Grupy zainteresowań. Co prawda na Facebooku mam 0 znajomych (słownie zero) to konto mam i postanowiłem go użyć. Dołączyłem do kilku grup, które mniej więcej mnie interesują myśląc, że może tutaj uda mi się kogoś poznać. Nie, nie udało się. Ludzie wchodzą na grupę tylko po to, żeby zadać pytanie i znikają. Nie szukają znajomości. Dostałem tylko podziękowania za pomoc w rozwiązaniu problemu i to by było na tyle jeśli chodzi o „interakcje”.
Dlatego proszę o poradę, co mogę jeszcze zrobić? Jestem otwarty na propozycje i liczę się z tym, że łatwo pewnie nie będzie. Są w ogóle jeszcze jakieś opcje czy forever alone i wracanie do pustego domu do końca życia?