Proszę o pomoc - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 38 ]

Temat: Proszę o pomoc

Cześć

Trochę mi głupio prosić o pomoc w tak błahej sprawie, ale nie mam za bardzo innego wyboru.
A i z góry przepraszam, bo to będzie dłuższa wypowiedź.

Od początku. Mam aż 22 lata, studiuję zaocznie i pracuję w zawodzie, którego się uczę weekendami. Nie piję, nie palę i nie chodzę na imprezy. To tak w skrócie o mnie.
Problem, który mam dotyczy nieśmiałość i związanej z tym samotności. Tak naprawdę nie mam nikogo, jestem sam jak palec. Moi rodzice (z którymi mieszkam) to jedyne osoby, z którymi rozmawiam w miarę regularnie. Nie mam kolegów, koleżanek ani dalszej rodziny. W pracy rozmawiamy bardzo rzadko, a jeśli już to wymienimy kilka zdań na dzień i na tym kończą się „rozmowy”.

Nie zawsze tak było. W podstawówce i gimnazjum miałem bardzo dużo znajomych. Nie lubili mnie wszyscy, wiadomo, ale zdecydowana większość mnie lubiła. Zapraszali mnie na urodziny, ja ich, po lekcjach spotykaliśmy się na podwórku, jeździliśmy na rowerze itd. Ogólnie to miło wspominam tamte czasy. Niestety znajomości się rozpadły jak domek z kart. Każdy poszedł w swoją stronę i relacje się popsuły, a w efekcie końcowy rozleciały.
Szkoła średnia i teraz studia to dramat jeśli chodzi o znajomych. Nie miałem i nie mam. W szkole średniej trafiłem do klasy gdzie nie umiałem się zaaklimatyzować bo wszyscy się już znali z poprzednich szkół, ja byłem takim na doczepkę. Chciałem, żeby jak najszybciej się to skończyło.
Natomiast jeśli chodzi o studia. Na zaocznych i to w dodatku na uczelni prywatnej jest ciężko jeśli chodzi o znajomych. Większość osób z mojej grupy to ludzie starsi ode mnie o ponad 5 lat, mający własne życie i nie szukający nowych znajomych tylko jak najszybszego ukończenia tych studiów. Po przejściach w szkole średniej byłem bardzo pozytywnie nastawiony na studia i od razu, pierwszego dnia próbowałem dogadać się z kimkolwiek by mieć jakiegoś kolegę. Niestety zostałem olany koncertowo. Próbowałem najlepiej jak umiem porozmawiać z ludźmi, ale mi nie wychodziło, nikt nie miał ochoty by ze mną się zakolegować. Kolega do wspólnego projektu? Tak, ale poza uczelnią się nie znamy. Każdy miał swoich znajomych i nie szukał nowych. Teraz jestem prawie na finiszu i nie sądzę by nagle ktoś zmienił zdanie i nagle się zakolegować. Z racji, że to uczelnia prywatna to nie ma tutaj kółek zainteresowań czy imprez. Na początku studiów był pomysł, żeby zrobić integrację. I wiecie ile osób się zgłosiło?4. Tak, 4 osoby łącznie ze mną, a było nas ponad 50. Przez to, że zgłosiło się tak mało osób to integracja się nie odbyła.

Jak widać łatwo nie jest, ale...

W związku z taką sytuacją postanowiłem poszukać znajomych i dziewczyny w innych miejscach. Tak, z dziewczynami też jest problem. I to nawet większy niż z kolegami, bo z kolegami to chociaż na tych studiach czasami porozmawiam na przerwie, a z dziewczynami to tak średnio. Nigdy nie byłem w związku. Tak prawdę mówiąc to jeszcze nigdy nie podrywałem, nawet nie wiem jak się to robi. Mój ostatni kontakt z płcią piękną był w gimnazjum, tak jak wspomniałem miałem wtedy również koleżanki, z którymi spędzałem czas. Czy się podobam dziewczyną? Nie wiem, mam tak mały kontakt z kobietami (na moim kierunku są aż dwie, z czego obie mają ponad 30 lat i mają mężów), że ciężko mi ocenić czy jestem w ich oczach atrakcyjny czy nie. Podjąłem pewne kroki by zaradzić tym problemom.
1. Siłownia. Zacząłem chodzić, chodzę dalej, ale znajomych nie ma za bardzo. Każdy przychodzi tylko poćwiczyć, a nie się tam kolegować.
2. Tinder. Założyłem konto myśląc, że poznam wartościową dziewczynę. I cóż, efekt mizerny, bo pomimo tego, że konto mam rok to nie umówiłem się na ani jedno spotkanie. Najdalej gdzie zaszedłem to wymienienie kilku wiadomości z „matchem” i panny przestały się odzywać. Nie wiem czemu, nie napisałem niczego złego, zwykła rozmowa. Zmieniałem zdjęcia, opisy i mimo to nie udało mi się zajść dalej niż do tych wiadomości.
3. Grupy zainteresowań. Co prawda na Facebooku mam 0 znajomych (słownie zero) to konto mam i postanowiłem go użyć. Dołączyłem do kilku grup, które mniej więcej mnie interesują myśląc, że może tutaj uda mi się kogoś poznać. Nie, nie udało się. Ludzie wchodzą na grupę tylko po to, żeby zadać pytanie i znikają. Nie szukają znajomości. Dostałem tylko podziękowania za pomoc w rozwiązaniu problemu i to by było na tyle jeśli chodzi o „interakcje”.

Dlatego proszę o poradę, co mogę jeszcze zrobić? Jestem otwarty na propozycje i liczę się z tym, że łatwo pewnie nie będzie. Są w ogóle jeszcze jakieś opcje czy forever alone i wracanie do pustego domu do końca życia?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Proszę o pomoc

Szukaj spotkań na żywo w mieście.
Kurs tańca, kurs językowy, planszówki, apotkania do pogadania po angielsku, wykłady otwarte, oferta domu kultury itd itp.

3

Odp: Proszę o pomoc

Kolego, przede wszystkim brakuje Ci ogólnego obycia towarzyskiego.  Powinieneś najpierw osiągnąć swobodę w zwykłych szeroko rozumianych kontaktach towarzyskich, dopiero wtedy zabierać się za podrywanie dzieczyn.  Bardzo trudno będzie Ci jakąkolwiek poderwać, jeżeli czujesz się nieswojo rozmawiając z ludźmi, a czuję że na takim etapie teraz jesteś.  Masz niewiele okazji żeby z kimkolwiek rozmawiać.  Szukaj miejsc w których można nawiązać znajomości, najlepiej z dziewczynami, ale nie tylko.  Najłatwiej zaprzyjaźnić się z kimś wykonując jakąś czynność razem, warto więc szukać grup łączących ludzi z takimi samymi zainteresowaniami, jeżdżącymi na wycieczki (na facebooku mnóstwo grup organizujących takie wyjazdy), zajmującymi się jakimś hobby, itd.  Pamiętaj że z wiekiem ludzie będą tracić chęć na głębsze kontakty towarzyskie, będą zajęci swoimi rodzinami.  Poznawaj jak najwięcej ludzi pókiś młody smile

Jeżeli chodzi o samo podrywanie - dziewczyny mają wbudowany radar z daleka wykrywający nieśmiałość i brak obycia towarzyskiego, dopóki tego nie zmienisz będziesz skreślany na samym wstępie.  Dopiero gdy staniesz się pewnym siebie, dojrzałym, odważnym społecznie mężczyzną, nawiązywanie kontaków stanie się nieporównanie łatwiejsze.  Musisz być na zupełnym luzie, nie możesz się spinać.

Powodzenia!

P.S. Zapomnij o Tinderze! To przepis na frustrację.  Jeżeli nie jesteś przebojowo wyglądającym facetem, szanse są bardzo mizerne.  Skup się na poznawianiu dziewczyn w realu.

4

Odp: Proszę o pomoc
Lady Loka napisał/a:

Szukaj spotkań na żywo w mieście.
Kurs tańca, kurs językowy, planszówki, apotkania do pogadania po angielsku, wykłady otwarte, oferta domu kultury itd itp.

Wykładów już mam po dziurki w nosie. Nie mam zamiaru znowu użerać się z wykładowcami i zaliczać kolejnych egzaminów, które nic nie wnoszą do mojego życia. Z tych wymienionych najbardziej spodobał mi się kurs tańca i planszówki. Pytanie, czy na taki kurs tańca nie trzeba przyjść z partnerką do tańca? Wolę się upewnić niż potem zrobić z siebie błazna.


Ryzyk Fizyk napisał/a:

Kolego, przede wszystkim brakuje Ci ogólnego obycia towarzyskiego.  Powinieneś najpierw osiągnąć swobodę w zwykłych szeroko rozumianych kontaktach towarzyskich, dopiero wtedy zabierać się za podrywanie dzieczyn.  Bardzo trudno będzie Ci jakąkolwiek poderwać, jeżeli czujesz się nieswojo rozmawiając z ludźmi, a czuję że na takim etapie teraz jesteś.  Masz niewiele okazji żeby z kimkolwiek rozmawiać.  Szukaj miejsc w których można nawiązać znajomości, najlepiej z dziewczynami, ale nie tylko.  Najłatwiej zaprzyjaźnić się z kimś wykonując jakąś czynność razem, warto więc szukać grup łączących ludzi z takimi samymi zainteresowaniami, jeżdżącymi na wycieczki (na facebooku mnóstwo grup organizujących takie wyjazdy), zajmującymi się jakimś hobby, itd.  Pamiętaj że z wiekiem ludzie będą tracić chęć na głębsze kontakty towarzyskie, będą zajęci swoimi rodzinami.  Poznawaj jak najwięcej ludzi pókiś młody smile

Jeżeli chodzi o samo podrywanie - dziewczyny mają wbudowany radar z daleka wykrywający nieśmiałość i brak obycia towarzyskiego, dopóki tego nie zmienisz będziesz skreślany na samym wstępie.  Dopiero gdy staniesz się pewnym siebie, dojrzałym, odważnym społecznie mężczyzną, nawiązywanie kontaków stanie się nieporównanie łatwiejsze.  Musisz być na zupełnym luzie, nie możesz się spinać.

Powodzenia!

P.S. Zapomnij o Tinderze! To przepis na frustrację.  Jeżeli nie jesteś przebojowo wyglądającym facetem, szanse są bardzo mizerne.  Skup się na poznawianiu dziewczyn w realu.

Bardzo dobrze czujesz, nie czuję się zbyt pewnie rozmawiając z ludźmi "na luzie". Mam wrażenie, że nie mam co ciekawego im powiedzieć, więc nie mówię. Jak próbowałem nawiązać kontakt z ludźmi ze studiów (na początku studiowania) to odniosłem wrażenie, że oni nie rozumieją o czym ja mówię. Oni rozmawiali o np. wycieczkach ja o grach, oni o jedzeniu ja o filmach. Ciężko mi było coś dodać np w temacie wycieczek, bo nie jeżdżę nigdzie. Nie wiem jak to robiłem w podstawówce i gimnazjum, ale tam umiałem rozmawiać z innymi i tematów do rozmów nie brakowało. Teraz zaczął się problem.
Przyznam szczerze, że nie myślałem, że ludzie umawiają się przez facebooka na wycieczki. I jak to wygląda? Piszę post "szukam osób na wyjazd do Krakowa", ktoś się zgłasza i jedziemy? Tak z nieznaną osobą gdzieś jechać? Dla mnie to ryzykowne, ale skoro faktycznie ludzie tak robią to mogę spróbować.
Z moim hobby jest ten problem, że nie sprzyja poznawaniu ludzi tylko siedzeniu w domu. Dlatego wybrałem się na siłownię i studia (oczywiście nie tylko dlatego, ale to był jeden z argumentów za) bo uznałem, że (w teorii) będzie większa szansa na poznanie kogoś niż siedząc w domu i składając modele.

5

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Szukaj spotkań na żywo w mieście.
Kurs tańca, kurs językowy, planszówki, apotkania do pogadania po angielsku, wykłady otwarte, oferta domu kultury itd itp.

Wykładów już mam po dziurki w nosie. Nie mam zamiaru znowu użerać się z wykładowcami i zaliczać kolejnych egzaminów, które nic nie wnoszą do mojego życia. Z tych wymienionych najbardziej spodobał mi się kurs tańca i planszówki. Pytanie, czy na taki kurs tańca nie trzeba przyjść z partnerką do tańca? Wolę się upewnić niż potem zrobić z siebie błazna.

Ja mówię o wykładach otwartych. Takie prelekcje na rózne tematy. Albo jakieś grupy dyskusyjne.
Na niektóre kursy nie trzeba przychodzić z partnerką. Musisz poszukać sam.

6 Ostatnio edytowany przez Ryzyk Fizyk (2023-11-13 01:58:36)

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:

Przyznam szczerze, że nie myślałem, że ludzie umawiają się przez facebooka na wycieczki. I jak to wygląda? Piszę post "szukam osób na wyjazd do Krakowa", ktoś się zgłasza i jedziemy?

Są grupy turystyczne, i na nich albo ogłasza się jedna osoba organizująca niekomercyjnie lub komercyjnie różne wycieczki, albo po prostu ludzie sami skrzykują ekipę na jakąś eskapadę.  Jeżeli jedzie kilkanaście osób, to zawsze wyjazd jest mniej lub bardziej udany.  Są też grupy monotematyczne, np. stricte rowerowe, wyłącznie kajakowe, typowo górskie, itd.  Poszukaj takich grup w swojej okolicy (w promieniu np. 100 km), dołącz do nich i zobaczysz jak dużo się dzieje, ograniczeniem jest przede wszystkim ilość wolnego czasu, który można na takie wycieczki przeznaczyć.

7

Odp: Proszę o pomoc
Ryzyk Fizyk napisał/a:
Odludek001 napisał/a:

Przyznam szczerze, że nie myślałem, że ludzie umawiają się przez facebooka na wycieczki. I jak to wygląda? Piszę post "szukam osób na wyjazd do Krakowa", ktoś się zgłasza i jedziemy?

Są grupy turystyczne, i na nich albo ogłasza się jedna osoba organizująca niekomercyjnie lub komercyjnie różne wycieczki, albo po prostu ludzie sami skrzykują ekipę na jakąś eskapadę.  Jeżeli jedzie kilkanaście osób, to zawsze wyjazd jest mniej lub bardziej udany.  Są też grupy monotematyczne, np. stricte rowerowe, wyłącznie kajakowe, typowo górskie, itd.  Poszukaj takich grup w swojej okolicy (w promieniu np. 100 km), dołącz do nich i zobaczysz jak dużo się dzieje, ograniczeniem jest przede wszystkim ilość wolnego czasu, który można na takie wycieczki przeznaczyć.

Nawet i na spotted. Ostatnio dziewczyna  umawiała chętnych na kawę, zgłosiło się sporo osób.

8 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-11-13 17:56:12)

Odp: Proszę o pomoc

Tak jak napisali inni forumowicze - ważna jest ekspozycja na możliwie dużą dawkę różnorodnych kontaktów towarzyskich. Ale może być też tak, że masz problemy z nawiązywaniem relacji i to tak naprawdę nie pomoże, a będzie wzmagać frustrację. Być może jesteś po prostu książkowym introwertykiem, ale może być za tym coś więcej:

- jak się czujesz sam ze sobą i co sądzisz o innych ludziach? Czy nie patrzysz na nich "z góry" dlatego że rozmawiają o błahych sprawach, zajmują się pierdołami, imprezują, palą i piją? Może czujesz się lepszy od nich?
- zastanów się po co Ci są potrzebni znajomi? Bo czujesz się samotny, czy czujesz że potrzebujesz ich wsparcia, czy raczej czujesz że czegoś Ci brak i oni mają załatać tą dziurę jak rzecz?
- nie to że wciskam to każdemu introwertykowi na tym forum, ale zainteresuj się diagnozą spektrum autyzmu - może przejawiasz lekkie objawy i to sprawia że nie czytasz ludzi, a ludzi nie czytają Ciebie i ciężko Ci będzie odgadnąć ten społeczny taniec wzajemnych konwenansów.

9

Odp: Proszę o pomoc
Lady Loka napisał/a:

Na niektóre kursy nie trzeba przychodzić z partnerką. Musisz poszukać sam.

Sprawdziłem kilka kursów tańca w mojej okolicy, ale nie ma nigdzie na stronach internetowych informacji czy trzeba przychodzić z partnerką czy nie. Tam gdzie się dało napisałem email z pytaniem, może coś odpowiedzą.

Ryzyk Fizyk napisał/a:

Są grupy turystyczne, i na nich albo ogłasza się jedna osoba organizująca niekomercyjnie lub komercyjnie różne wycieczki, albo po prostu ludzie sami skrzykują ekipę na jakąś eskapadę.  Jeżeli jedzie kilkanaście osób, to zawsze wyjazd jest mniej lub bardziej udany.  Są też grupy monotematyczne, np. stricte rowerowe, wyłącznie kajakowe, typowo górskie, itd.  Poszukaj takich grup w swojej okolicy (w promieniu np. 100 km), dołącz do nich i zobaczysz jak dużo się dzieje, ograniczeniem jest przede wszystkim ilość wolnego czasu, który można na takie wycieczki przeznaczyć.

Sprawdziłem te grupy facebookowe jak polecałeś. Niestety 100 km to trochę zbyt dużo dla mnie, więc poszukałem bliżej. Dołączyłem do kilku i czekam na akceptację czy mnie przyjmą. Oby nie robili egzaminów wstępnych

10

Odp: Proszę o pomoc
Tamiraa napisał/a:

Nawet i na spotted. Ostatnio dziewczyna  umawiała chętnych na kawę, zgłosiło się sporo osób.

Niestety u mnie na spotted jest mało tego typu ogłoszeń. Ale dziękuję za informację. Może ktoś inny będzie miał więcej szczęścia i akurat będzie mieszkał w okolicy gdzie ludzie umawiają się na takie spotkania.

Foxterier napisał/a:

Tak jak napisali inni forumowicze - ważna jest ekspozycja na możliwie dużą dawkę różnorodnych kontaktów towarzyskich. Ale może być też tak, że masz problemy z nawiązywaniem relacji i to tak naprawdę nie pomoże, a będzie wzmagać frustrację. Być może jesteś po prostu książkowym introwertykiem, ale może być za tym coś więcej:

- jak się czujesz sam ze sobą i co sądzisz o innych ludziach? Czy nie patrzysz na nich "z góry" dlatego że rozmawiają o błahych sprawach, zajmują się pierdołami, imprezują, palą i piją? Może czujesz się lepszy od nich?
- zastanów się po co Ci są potrzebni znajomi? Bo czujesz się samotny, czy czujesz że potrzebujesz ich wsparcia, czy raczej czujesz że czegoś Ci brak i oni mają załatać tą dziurę jak rzecz?
- nie to że wciskam to każdemu introwertykowi na tym forum, ale zainteresuj się diagnozą spektrum autyzmu - może przejawiasz lekkie objawy i to sprawia że nie czytasz ludzi, a ludzi nie czytają Ciebie i ciężko Ci będzie odgadnąć ten społeczny taniec wzajemnych konwenansów.

Czyli książkowy introwertyk nie zasługuje na znajomych i dziewczynę?

1. Nie patrzę na innych "z góry" ani nie czuję się od nich lepszy. Tak naprawdę to im zazdroszczę, bo oni będą mieli co wspominać. A ja? Co ja będę wspominał? Że przepierdziłem najlepsze lata nic nie robiąc (studia się nie liczą, bo one są tylko by mieć pracę, a nie dlatego, że lubię zaliczać te egzaminy i przesiadywać z wykładowcami".
2. Hmm, ciężkie pytanie. Nie wiem czy będę umiał na nie odpowiedzieć, ale postaram się. Chciałbym mieć znajomych do tego, żeby wspólnie spędzać czas, dzielić wspólne pasje i zainteresowania, jeździć na wycieczki. Nie szukam wśród nich pomocy ani "zapychaczy czasu".
3. Zaskoczyłeś mnie, jeszcze nikt nie mówił mi, że mogę mieć spektrum autyzmu. Co prawda w gimnazjum nauczyciele mówili, że "jestem trochę inny" i "trochę nieśmiały, ale sympatyczny i lubiący spędzać czas z rówieśnikami z klasy", więc moi rodzice nie widzieli problemu i cieszyli się, że nie robię problemu. Tak jak wspomniałem miałem kiedyś kolegów i koleżanki i nie czułem się tak wyalienowany jak teraz.

11

Odp: Proszę o pomoc

Czyli książkowy introwertyk nie zasługuje na znajomych i dziewczynę?

Co to w ogóle znaczy "zasługuje"? Uważasz że w pewnym wieku powinno się iść do sklepu z przyjaciółmi i dziewczynami i sobie wybrać ich z półki za $$?

Jak nie wchodzisz w relacje, nie dbasz, nie dajesz się poznać i nie jesteś zaciekawiony innymi - to zostajesz finalnie sam. Dlaczego tak funcjonujesz to jest temat na dłuższą analizę i nie na fora internetowe (choć podpowiem że dużo z tych wzorców bierze się z domu). Tak wspomniałem o tym spektrum autyzmu bo jest na forum paru gości podobnych do Ciebie i nawet sposób pisania macie podobny - bardzo poprawny, z kropkami, przecinkami, bez najmniejszych błędów, jakgdyby "od linijki". Oczywiście nic o Tobie nie wiem i Cię nie znam, ale moją fantazją byłoby "usztywniony, sprawdza każde zdanie, pilnuje formy, mało spontaniczny". Często określacie się jako "nad wyraz dojrzali w porówaniu do równieśników".

Widzisz w sobie jakieś elementy z dziecka?

12

Odp: Proszę o pomoc
Foxterier napisał/a:

Co to w ogóle znaczy "zasługuje"? Uważasz że w pewnym wieku powinno się iść do sklepu z przyjaciółmi i dziewczynami i sobie wybrać ich z półki za $$?

Źle mnie zrozumiałeś. Ja Twoją poprzednią wiadomość odebrałem jako: jesteś introwertykiem, więc masz siedzieć w domu i czytać książki, a nie szukać znajomych i dziewczyn.

Foxterier napisał/a:

Jak nie wchodzisz w relacje, nie dbasz, nie dajesz się poznać i nie jesteś zaciekawiony innymi - to zostajesz finalnie sam. Dlaczego tak funcjonujesz to jest temat na dłuższą analizę i nie na fora internetowe (choć podpowiem że dużo z tych wzorców bierze się z domu).

Coś w tym może być. Moi rodzice też nie należą do wygadanych ludzi i nie mają zbytnio znajomych. Nie dziwi więc fakt, że i ja odziedziczyłem taki charakter.

Właśnie w tym jest sporo prawdy, nie wchodzę w relacje przez co nie daję się poznać i efektem tego jest samotność. I to chciałbym zmienić.

Foxterier napisał/a:

Tak wspomniałem o tym spektrum autyzmu bo jest na forum paru gości podobnych do Ciebie i nawet sposób pisania macie podobny - bardzo poprawny, z kropkami, przecinkami, bez najmniejszych błędów, jakgdyby "od linijki".

Mama nauczyła mnie dbałości o szczegóły. No i też praca wymaga ode mnie dokładności i dbania o detale. Nie wiedziałem, że to co złego.

Foxterier napisał/a:

Oczywiście nic o Tobie nie wiem i Cię nie znam, ale moją fantazją byłoby "usztywniony, sprawdza każde zdanie, pilnuje formy, mało spontaniczny".

Trafnie mnie oceniłeś, ale nie rozumiem w dalszym ciągu dlaczego "sprawdza każde zdanie, pilnuje formy" to coś złego? Czyli lepiej pisać z błędami? Rzaba zamiast żaba, ruw zamiast rów?

Foxterier napisał/a:

Często określacie się jako "nad wyraz dojrzali w porówaniu do równieśników".

Nie trafiłeś wink Nie jestem dojrzalszy niż moi rówieśnicy. To, że nie imprezuję i nie uganiam się za dziewczynami nie oznacza, że jestem takim typowym cichym i spokojnym chłopcem. Potrafię czasami "zaszaleć". Czasami, ale jednak.

Foxterier napisał/a:

Widzisz w sobie jakieś elementy z dziecka?

Zaczynając od wyglądu, wyglądam bardziej jak nastolatek niż jako dorosły mężczyzna. Niby chodzę na siłownię, ale za każdym razem jak jadę do nowego klienta to dostaję pytanie "Ile masz lat?". Dalej, uwielbiam bawić się zabawkami dla dzieci: resoraki, składane modele samochodów itd. Filmy? Nie mam problemu z oglądaniem bajek Disneya. To te, które wpadły mi do głowy na szybko, ale z pewnością jest tego więcej.

13

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Tak wspomniałem o tym spektrum autyzmu bo jest na forum paru gości podobnych do Ciebie i nawet sposób pisania macie podobny - bardzo poprawny, z kropkami, przecinkami, bez najmniejszych błędów, jakgdyby "od linijki".

Mama nauczyła mnie dbałości o szczegóły. No i też praca wymaga ode mnie dokładności i dbania o detale. Nie wiedziałem, że to co złego.

Foxterier napisał/a:

Oczywiście nic o Tobie nie wiem i Cię nie znam, ale moją fantazją byłoby "usztywniony, sprawdza każde zdanie, pilnuje formy, mało spontaniczny".

Trafnie mnie oceniłeś, ale nie rozumiem w dalszym ciągu dlaczego "sprawdza każde zdanie, pilnuje formy" to coś złego? Czyli lepiej pisać z błędami? Rzaba zamiast żaba, ruw zamiast rów?

Znowu sobie dopowiadasz że to coś złego, a ja tego nie oceniłem. Wydaje mi się jednak, że to może być trudnością w kontakcie z Tobą - kiedy inni są już 4 kroki do przodu i na luzie rozmawiają, Ty możesz stać w kącie i się nie odzywać bo będziesz analizował każde wypowiedzane zdanie. Przez co nie uczestniczysz i jesteś pominięty.

Jakie masz oczekiwania względem tego forum?

14

Odp: Proszę o pomoc

Tak jakby skrzyżowanie Raki z Shinigamim.

Powoli jak czytam te historie i te oczywiste i bijące po oczach błędy w podejściu i zachowaniu się takich ludzi to się zastanawiam co się z tym światem dzieje i dokąd on zmierza. Kto tu zawinił bardziej - rodzice, czy współczesny świat z jego narracją, social mediami itp. czy co do chuja?

Odludek001 napisał/a:

Ogólnie to miło wspominam tamte czasy. Niestety znajomości się rozpadły jak domek z kart.

Bo byliście wszyscy wtedy dziećmi. To całkowicie normalne i naturalne.

W szkole średniej trafiłem do klasy gdzie nie umiałem się zaaklimatyzować bo wszyscy się już znali z poprzednich szkół, ja byłem takim na doczepkę. Chciałem, żeby jak najszybciej się to skończyło.

Jest takie powiedzenie: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. To ty musisz dostosować się do istniejącej grupy i dać się poznać. Nie odwrotnie. Tak zawsze jest i wszędzie. To nie rolą innych ludzi jest wychodzenie naprzeciw tobie. To twoje zadanie. Jak chcesz mieć znajomych, kolegów i przyjaciół albo dziewczynę, to musisz aktywnie o nich zawalczyć.

Z racji, że to uczelnia prywatna to nie ma tutaj kółek zainteresowań czy imprez.

Zawsze jakieś są. Po prostu się nie załapałeś.

. Grupy zainteresowań. Co prawda na Facebooku mam 0 znajomych (słownie zero) to konto mam i postanowiłem go użyć. Dołączyłem do kilku grup, które mniej więcej mnie interesują myśląc, że może tutaj uda mi się kogoś poznać.

Jakbym widział konto kolesia z zerową ilością znajomych to traktowałbym jak troll-konto czy coś w ten deseń. Ludzie w grupach, gdzie ja się udzielałem spotykali się w realu kilka razy w roku. Przez wspólnych znajomych (i to na grupie wyjątkowo nie kobiecej) poznałem swoją żonę.


Ludzie dobrze ci tu piszą - są kursy tańca, jakieś planszówki czy pierdylion innych. Wystarczy wyjść i ćwiczyć interakcje z innymi, bo tak naprawdę w tym jest problem u ciebie.

15

Odp: Proszę o pomoc

Tak jakby skrzyżowanie Raki z Shinigamim.

No nie?

Może to jest jakieś pokolenie 25-30 latków których rodzice zaczęli żyć w izolacji społecznej (zerwane więzi rodzinne, brak znajomych, co w domu to nie wychodzi poza) i młodzi się wychowali jak Tarzany, zupełnie na dziko?

16

Odp: Proszę o pomoc
Foxterier napisał/a:

Jakie masz oczekiwania względem tego forum?

Oczekuję pomocy i rad co zrobić by naprawić swoją sytuację.


Jack Sparrow napisał/a:

Jest takie powiedzenie: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. To ty musisz dostosować się do istniejącej grupy i dać się poznać. Nie odwrotnie. Tak zawsze jest i wszędzie. To nie rolą innych ludzi jest wychodzenie naprzeciw tobie. To twoje zadanie. Jak chcesz mieć znajomych, kolegów i przyjaciół albo dziewczynę, to musisz aktywnie o nich zawalczyć.

Patrz, że ja sam na to nie wpadałem, trzeba było się dostosować do kolegów w klasie i już miałbym znajomych.

Moja odpowiedź oczywiście jest sarkastyczna. Tak, próbowałem się dostosować do grupy/klasy, ale mi nie wyszło. Tak jak wspomniałem, oni się już znali, mieli wspólnych znajomych, chodzili razem na imprezy, poznawali dziewczyny i co ja miałem wtrącić do ich dyskusji? Nie rozumiałem tego o czym oni rozmawiają, więc ciężko mi było dopowiedzieć coś.


Jack Sparrow napisał/a:

Zawsze jakieś są. Po prostu się nie załapałeś.

Nie ma. Sprawdzałem i (bez obrazy), ale to ja studiuję na swojej uczelni, więc wydaje mi się, że wiem lepiej czy są organizowane jakieś kółka zainteresowań czy nie.

Jack Sparrow napisał/a:

Jakbym widział konto kolesia z zerową ilością znajomych to traktowałbym jak troll-konto czy coś w ten deseń.

To co mam zrobić teraz? Usunąć konto? Teoretycznie to by rozwiązało problem, ale nie wiadomo czy konto nie przyda się w celu znalezienia znajomych. Przecież nie wyczaruję sobie tych znajomych. Mam zapraszać każdego po kolei kto mi się wyświetli w propozycjach? Myślałem też o tym czy nie dodać znajomych z gimnazjum czy podstawówki, ale uznałem, że lepiej nie bo głupio to będzie wyglądało. Tyle lat się nie odzywałem i nagle się się odezwać?

Jack Sparrow napisał/a:

Ludzie w grupach, gdzie ja się udzielałem spotykali się w realu kilka razy w roku. Przez wspólnych znajomych (i to na grupie wyjątkowo nie kobiecej) poznałem swoją żonę.

To ja jak widać na razie nie ma wspólnych znajomych. Dołączyłem do kilku grup facebookowych, zaakceptowali mnie, ale nie wiem za bardzo co dodać. Z tego co widziałem to nikt nie proponuje spotkania.

Jack Sparrow napisał/a:

Ludzie dobrze ci tu piszą - są kursy tańca, jakieś planszówki czy pierdylion innych. Wystarczy wyjść i ćwiczyć interakcje z innymi, bo tak naprawdę w tym jest problem u ciebie.

O, to już coś. Dzięki. Te kursy tańca sprawdzę (bo dalej nie wiem czy nie potrzeba przyjść z partnerką), ale te planszówki to już chyba można samemu wink Albo nie, bo okaże się, że wszyscy przyszli z kimś tylko ja znowu sam.

Foxterier napisał/a:

Może to jest jakieś pokolenie 25-30 latków których rodzice zaczęli żyć w izolacji społecznej (zerwane więzi rodzinne, brak znajomych, co w domu to nie wychodzi poza) i młodzi się wychowali jak Tarzany, zupełnie na dziko?

Dziwnie to zabrzmi, ale ja tam się cieszę, że nie mam kontaktu z rodziną. Z tego co pamiętam (bo kiedyś, dawno temu widywałem się z rodziną) to miałem ochotę jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Nie interesowało i nie interesuje mnie to, że kuzynowi urodziło się dziecko, że ciocia Jadzia przeszła operację biodra, a wujek Staszek po raz n-ty kupił używanego Passsta z komisu i "tym razem go naprawię i będzie jeździł".

17

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Jakie masz oczekiwania względem tego forum?

Oczekuję pomocy i rad co zrobić by naprawić swoją sytuację.


Jack Sparrow napisał/a:

Jest takie powiedzenie: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. To ty musisz dostosować się do istniejącej grupy i dać się poznać. Nie odwrotnie. Tak zawsze jest i wszędzie. To nie rolą innych ludzi jest wychodzenie naprzeciw tobie. To twoje zadanie. Jak chcesz mieć znajomych, kolegów i przyjaciół albo dziewczynę, to musisz aktywnie o nich zawalczyć.

Patrz, że ja sam na to nie wpadałem, trzeba było się dostosować do kolegów w klasie i już miałbym znajomych.

Moja odpowiedź oczywiście jest sarkastyczna. Tak, próbowałem się dostosować do grupy/klasy, ale mi nie wyszło. Tak jak wspomniałem, oni się już znali, mieli wspólnych znajomych, chodzili razem na imprezy, poznawali dziewczyny i co ja miałem wtrącić do ich dyskusji? Nie rozumiałem tego o czym oni rozmawiają, więc ciężko mi było dopowiedzieć coś.


Jack Sparrow napisał/a:

Zawsze jakieś są. Po prostu się nie załapałeś.

Nie ma. Sprawdzałem i (bez obrazy), ale to ja studiuję na swojej uczelni, więc wydaje mi się, że wiem lepiej czy są organizowane jakieś kółka zainteresowań czy nie.

Jack Sparrow napisał/a:

Jakbym widział konto kolesia z zerową ilością znajomych to traktowałbym jak troll-konto czy coś w ten deseń.

To co mam zrobić teraz? Usunąć konto? Teoretycznie to by rozwiązało problem, ale nie wiadomo czy konto nie przyda się w celu znalezienia znajomych. Przecież nie wyczaruję sobie tych znajomych. Mam zapraszać każdego po kolei kto mi się wyświetli w propozycjach? Myślałem też o tym czy nie dodać znajomych z gimnazjum czy podstawówki, ale uznałem, że lepiej nie bo głupio to będzie wyglądało. Tyle lat się nie odzywałem i nagle się się odezwać?

Jack Sparrow napisał/a:

Ludzie w grupach, gdzie ja się udzielałem spotykali się w realu kilka razy w roku. Przez wspólnych znajomych (i to na grupie wyjątkowo nie kobiecej) poznałem swoją żonę.

To ja jak widać na razie nie ma wspólnych znajomych. Dołączyłem do kilku grup facebookowych, zaakceptowali mnie, ale nie wiem za bardzo co dodać. Z tego co widziałem to nikt nie proponuje spotkania.

Jack Sparrow napisał/a:

Ludzie dobrze ci tu piszą - są kursy tańca, jakieś planszówki czy pierdylion innych. Wystarczy wyjść i ćwiczyć interakcje z innymi, bo tak naprawdę w tym jest problem u ciebie.

O, to już coś. Dzięki. Te kursy tańca sprawdzę (bo dalej nie wiem czy nie potrzeba przyjść z partnerką), ale te planszówki to już chyba można samemu wink Albo nie, bo okaże się, że wszyscy przyszli z kimś tylko ja znowu sam.

Foxterier napisał/a:

Może to jest jakieś pokolenie 25-30 latków których rodzice zaczęli żyć w izolacji społecznej (zerwane więzi rodzinne, brak znajomych, co w domu to nie wychodzi poza) i młodzi się wychowali jak Tarzany, zupełnie na dziko?

Dziwnie to zabrzmi, ale ja tam się cieszę, że nie mam kontaktu z rodziną. Z tego co pamiętam (bo kiedyś, dawno temu widywałem się z rodziną) to miałem ochotę jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Nie interesowało i nie interesuje mnie to, że kuzynowi urodziło się dziecko, że ciocia Jadzia przeszła operację biodra, a wujek Staszek po raz n-ty kupił używanego Passsta z komisu i "tym razem go naprawię i będzie jeździł".

Tak raz na swieta albo urodziny to fajnie sie spotkac, ale jak za czesto sie widziec to juz sie zaczyna obgadywanie jeden drugiego i wtracanie sie do wszystkiego

18

Odp: Proszę o pomoc

Odludek001

Zrób sobie diagnozę na spektrum. Będę musiał ciebie zmartwić. Jeśli nie jesteś przystojny, to będziesz dzieciakiem, przegrywem dla kobiet. W drugą stronę, to byłbyś "tajemniczym slodziakiem".

19

Odp: Proszę o pomoc

Dziwnie to zabrzmi, ale ja tam się cieszę, że nie mam kontaktu z rodziną. Z tego co pamiętam (bo kiedyś, dawno temu widywałem się z rodziną) to miałem ochotę jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Nie interesowało i nie interesuje mnie to, że kuzynowi urodziło się dziecko, że ciocia Jadzia przeszła operację biodra, a wujek Staszek po raz n-ty kupił używanego Passsta z komisu i "tym razem go naprawię i będzie jeździł".

A skąd w Tobie taka ostra reakcja na te historie rodzinne? Dlaczego chciałeś jak najszybciej zakończyć to spotkanie?

20 Ostatnio edytowany przez Odludek001 (2023-11-15 19:23:27)

Odp: Proszę o pomoc
gman98v2 napisał/a:

Odludek001

Zrób sobie diagnozę na spektrum. Będę musiał ciebie zmartwić. Jeśli nie jesteś przystojny, to będziesz dzieciakiem, przegrywem dla kobiet. W drugą stronę, to byłbyś "tajemniczym slodziakiem".

Przystojny nie jestem niestety. Załóżmy, że wykryto u mnie spektrum autyzmu. Co dalej? W jaki sposób mi to pomoże?

Foxterier napisał/a:

A skąd w Tobie taka ostra reakcja na te historie rodzinne? Dlaczego chciałeś jak najszybciej zakończyć to spotkanie?

Ponieważ męczyło mnie siedzenie z "starszyzną" przy jednym stole i słuchanie wyż.wym. tematów. Ani teraz ani wtedy nie interesowało i nie interesuje mnie to o czym rozmawiają. Może jestem za młody na takie rozmowy i nie rozumiem tego, ale mnie takie rozmowy nudzą.

21

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Zawsze jakieś są. Po prostu się nie załapałeś.

Nie ma. Sprawdzałem i (bez obrazy), ale to ja studiuję na swojej uczelni, więc wydaje mi się, że wiem lepiej czy są organizowane jakieś kółka zainteresowań czy nie.

Czyli co - nikt nie walczył o stypendium? Średnio wierze. Bo udział aktywny w kole to dodatkowe punkty do stypendium. Nikt nie brał udziału w konferencjach żadnych? Też nie wierzę - jak wcześniej. Wiesz - studenci każdej uczelni biorą udział w czymś takim jak komisje stypendialne itp, bo zwyczajnie muszą. Prowadzący też muszą zbierać punkty, publikować, organizować konferencje itp. To jest po prostu wymóg prawny.

Po prostu podchodzisz do tego jak do spotkań rodzinnych. Chciałbyś profit bycia w jakiejś grupie społecznej, ale nie chcesz włożyć w to choć minimum wysiłku.

22

Odp: Proszę o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:

Czyli co - nikt nie walczył o stypendium? Średnio wierze. Bo udział aktywny w kole to dodatkowe punkty do stypendium. Nikt nie brał udziału w konferencjach żadnych? Też nie wierzę - jak wcześniej. Wiesz - studenci każdej uczelni biorą udział w czymś takim jak komisje stypendialne itp, bo zwyczajnie muszą. Prowadzący też muszą zbierać punkty, publikować, organizować konferencje itp. To jest po prostu wymóg prawny.

Po prostu podchodzisz do tego jak do spotkań rodzinnych. Chciałbyś profit bycia w jakiejś grupie społecznej, ale nie chcesz włożyć w to choć minimum wysiłku.

Powtórzę, studiuję na uczelni prywatnej i to w dodatku zaocznie/niestacjonarnie. Tutaj nikt nie bawi się w stypendia. Raz, jedna osoba na dziennych/stacjonarnych zapytała, ale prowadzący powiedział "to jest uczelnia prywatna i tutaj na stypendia trzeba się mocniej postarać", więc ta osoba odpuściła (tak powiedział prowadzący, ale ile w tym prawdy nie wiem). Być może na uczelniach państwowych są bardziej ambitni ludzie. Nie wiem gdzie wyczytałeś, że studenci muszą brać udział w komisjach stypendialnych, ale ja prawię kończę studia a pierwszy raz o tym słyszę. Konferencje? Być może są, ale dla mojego kierunku nie ma. Ogólnie to mój kierunek na tej uczelni jest jako dodatek i każdy (łącznie z prowadzącymi) traktuje to "po macoszemu", byleby zdać, podać sobie rękę i do widzenia. Prowadzący liczą na łatwy zarobek, a studenci (w tym i ja) na łatwe zdobycie dyplomu.
Co do tego, że prowadzący muszą zbierać punkty czy pisać publikacje to również jest nieprawda. Na mojej uczelni co najmniej 10 prowadzących nie ma takich osiągnięć a mimo tego uczą. Bo albo nie mają publikacji albo je ukrywają przed światem (na co dzień pracują w korporacjach, w weekendy uczą, więc nie mają czasu na jakieś tam publikacje). I tak są prowadzący mający publikacje naukowe, ale oni to robią w ramach pracy na uczelni państwowej, a tutaj na prywatnej przychodzą tylko dorobić sobie do pensji.

Mam wrażenie, że porównujesz studia państwowe z prywatnymi. To niestety nie działa w ten sposób.
Teraz tak myślę, że może lepiej było iść na tą "dzienną państwówkę". Miałbym większy kontakt z rówieśnikami i może byłoby łatwiej zawrzeć te znajomości.

Staram się włożyć jakiś wysiłek, ale jak widać nie idzie mi najlepiej. Ludzie polecali mi pójść na studia "bo tam poznasz znajomych i dziewczynę". Szkoda, że nie dopowiedzieli, żeby iść na dzienne na państwowej uczelni, a nie prywatnie i to w dodatku zaocznie. Ludzie mówili "idź na siłownię to poznasz znajomych i dziewczynę", zapomnieli dodać, że na siłowni to ludzie chodzą ćwiczyć, a nie się poznawać.

23

Odp: Proszę o pomoc

Odludek001

Jeśli wyjdzie Ci na badaniach spektrum autyzmu, to możesz potem poszukać specjalnych terapii by nauczyć się tworzyć relacje koleżeńskie - by nie być odludkiem. O kobietach możesz zapoznać. Facet z spektrum nie ma żadnej wartości dla kobiety.

24

Odp: Proszę o pomoc

Mam w zasadzie taki sam problem co ty i próbując samemu coś z tym zrobić i czytając tematy na tym forum doszedłem do jednego prostego wniosku - z tym nic się już nie da zrobić. Niestety, niektórzy, tacy jak my przegraliśmy na loterii genowej + los nie był dla nas łaskawy i zostaje samotność.
I żeby nie było że ściemniam, na tym forum jest pełno ludzi co mają podobny problem do naszego i siedzą na tym forum od wielu lat. Pomimo wielu "mądrych" rad i różnych prób nic się w ich życiu nie zmieniło...

Na grupach na Facebooku bardzo ciężko kogoś poznać. Co z tego że są różne grupy wyjazdowe jak mega ciężko jest znaleźć kogoś z twoich okolic i w podobnym wieku. A jak się ogłosi jaka dziewczyną to już wgl nie ma co pisać do niej, bo już jest 50 chętnych facetów w komentarzach...
Mówię tutaj o wyjazdach jedno dniowych np. w góry. Na takie dłuższe to nwm. dokładnie. Ale wątpię że uda ci się znaleźć jakąś chętna dziewczynę, która pojedzie gdzieś z obcym facetem. No chyba że jesteś mega przystojny, ale jak już pisałeś to raczej nie...
Grupy planszowkowej o której tu się tak często pisze to ja w moim województwie żadnej nie widzialem. Może w innych istnieją.
Kurs tańca - ciężko mi ocenić szansę na nową znajomość czy romans. Ja nigdy tańca nie lubiłem, więc tego nawet nie analizuje. Ale biorąc pod uwagę że ludzie mówią, że na studiach też ma się niby poznawać ludzi, a to wcale takie proste nie jest to nwm czy to dobra rada.
Ja próbowałem jeszcze jakieś konwenty fantasy, ale nie umiałem tam nikogo zapoznać.

Ogólnie to te rady powyżej to sam widzisz jakie są. Jack Sparrow który studiował ze 30 lat temu będzie ci mówił jak dziś studia wyglądają... I będzie ci wmawiać że nie masz racji ja temat własnej uczelni...

Takie są te rady niestety. Starzy ludzie (babcie, dziadkowie, rodzice) też lubią dawać różne rady i się wymadrzać, chociaż nie mają pojęcia na temat dzisiejszych czasów. Oglądałem nawet filimik na YT na ten temat na wojna idei.

Rok na tinderze i 0 efektów - mam to samo. Prawie rok, na tinderze, Badoo, boo i Facebook randki i zero efektów. Byłem tylko na jednej randce w 1 miesiącu prób, potem byłem blisko w drugiej randki z miesiąc temu, ale niestety niepotrzebnie czekałem 2 dni na zaproponowanie spotkania i zostałem uprzedzony.  Tak kobieta była ja apce 2 dni i już kogoś znalazła... Tak to wygląda....

Może przynajmniej po tych studiach będziesz mieć jakąś pracę w której będziesz się spełniać.... Jak nie to lipa. Zostaje męczyć się do końca życia.

A co to fejsa to ustaw sobie żeby ilość znajomych i lików pod profilowym była niewidoczna, to nikt nie zauważy braku znajomych.

25

Odp: Proszę o pomoc
marcinex napisał/a:

Jack Sparrow który studiował ze 30 lat temu będzie ci mówił jak dziś studia wyglądają... I będzie ci wmawiać że nie masz racji ja temat własnej uczelni....

Drugie studia skończyłem akurat raptem kilka lat temu. To po pierwsze.

Po drugie, żeby dostać jakiekolwiek sensowne stypendium, to trzeba zbierać punkty ECTS. Za samą średnią ocen to są jakieś grosze. Najłatwiej je się dostaje poprzez udział w konferencjach naukowych, kołach naukowych i podobnych. Tak samo jak na każdej uczelni jest samorząd i są komisje stypendialne (one się składają głównie ze studentów), jest też IFMSA-Poland, czy inne o podobnym charakterze więc jak za bardzo nic się na uczelni nie dzieje (ha, ha, ha), to można się podłączyć gdzie indziej.

Nawet prywatne uczelnie funkcjonują w oparciu o ustawę i na każdej uczelni się coś dzieje - bo po prostu musi. Bo bez tego, uczelnia nie dostanie akredytacji. Wykładowcy muszą publikować, muszą prowadzić koła, muszą organizować lub brać udział w konferencjach i studenci (ci najlepsi) też tak zapierdzielają.

Powiedz jeszcze raz, że 'nic się nie dzieje' jak w każdym mieście to samo:

https://palladium.pl/pl/events/wielkie- … 10-2023-☆/


Tylko na tym polegają studia, że trzeba się zakręcić samemu. Bo to nie podstawówka, czy ogólniak, że za rączkę zaprowadzą i wszystko na tacy podsuną.

26

Odp: Proszę o pomoc

Dziękuję, że kilka osób odpisało.

gman98v2 napisał/a:

Odludek001

Jeśli wyjdzie Ci na badaniach spektrum autyzmu, to możesz potem poszukać specjalnych terapii by nauczyć się tworzyć relacje koleżeńskie - by nie być odludkiem. O kobietach możesz zapoznać. Facet z spektrum nie ma żadnej wartości dla kobiety.

Nie sądziłem, że jest aż tak źle.

marcinex napisał/a:

Na grupach na Facebooku bardzo ciężko kogoś poznać. Co z tego że są różne grupy wyjazdowe jak mega ciężko jest znaleźć kogoś z twoich okolic i w podobnym wieku. A jak się ogłosi jaka dziewczyną to już wgl nie ma co pisać do niej, bo już jest 50 chętnych facetów w komentarzach...

Jak o tym napisałeś to faktycznie jest tak jak piszesz. Jak ogłoszenie dodaje dziewczyna albo nawet nie musi dodawać wystarczy, że się zgłosi jak chętna i nagle pojawia się milion komentarzy od facetów. Dodałem swój post, ale niestety od kilku dni nie ma odzewu. Nawet jednego komentarza sad

marcinex napisał/a:

Grupy planszowkowej o której tu się tak często pisze to ja w moim województwie żadnej nie widzialem. Może w innych istnieją.

Do takiej grupy facebookowej też dołączyłem. Jednak efekt taki sam jak w przypadku grup wycieczkowych, zero odzewu. Nie wiem czemu tak jest. Nie napisałem nic złego, a mimo tego nie dostaję żadnego odzewu.

marcinex napisał/a:

Kurs tańca - ciężko mi ocenić szansę na nową znajomość czy romans. Ja nigdy tańca nie lubiłem, więc tego nawet nie analizuje. Ale biorąc pod uwagę że ludzie mówią, że na studiach też ma się niby poznawać ludzi, a to wcale takie proste nie jest to nwm czy to dobra rada.

Próbowałem ten kurs tańca, ale szkoła tańca do której chciałem się zapisać nie oferuje tańców solo. Znaczy oferuje, ale nikt nie chce tam chodzić, więc zajęć nie organizują, a dla jednej osoby nie zrobią. Wszyscy wybierają tańce w parach, a ja niestety nie mam pary, nie mam koleżanek, które mógłbym poprosić. Żałuję, bo lubię się ruszać (np uprawiać sport), więc ten taniec mi bardzo odpowiadał.

marcinex napisał/a:

Rok na tinderze i 0 efektów - mam to samo. Prawie rok, na tinderze, Badoo, boo i Facebook randki i zero efektów. Byłem tylko na jednej randce w 1 miesiącu prób, potem byłem blisko w drugiej randki z miesiąc temu, ale niestety niepotrzebnie czekałem 2 dni na zaproponowanie spotkania i zostałem uprzedzony.  Tak kobieta była ja apce 2 dni i już kogoś znalazła... Tak to wygląda....

Jesteś lepszy ode mnie. Ja ani razu nie byłem na randce sad Najdalej gdzie zaszedłem to do wymienienia kilku wiadomości, potem dziewczyny nagle przestały odpowiadać. Jest to też dla mnie ciekawe dlaczego tak się dzieje? Dlaczego dziewczyny przestają odpowiadać skoro według mnie rozmowa "dobrze idzie"?

marcinex napisał/a:

Może przynajmniej po tych studiach będziesz mieć jakąś pracę w której będziesz się spełniać.... Jak nie to lipa. Zostaje męczyć się do końca życia.

Tak, jeśli ukończę studia i będę kontynuował pracę w zawodzie to będę szczęśliwy. No i mam nadzieję, że będę zarabiał na tyle, że będę w stanie się sam utrzymać.

marcinex napisał/a:

A co to fejsa to ustaw sobie żeby ilość znajomych i lików pod profilowym była niewidoczna, to nikt nie zauważy braku znajomych.

Dziękuję za radę. Już to wyłączyłem.

Jack Sparrow napisał/a:

Drugie studia skończyłem akurat raptem kilka lat temu. To po pierwsze.

Po drugie, żeby dostać jakiekolwiek sensowne stypendium, to trzeba zbierać punkty ECTS. Za samą średnią ocen to są jakieś grosze. Najłatwiej je się dostaje poprzez udział w konferencjach naukowych, kołach naukowych i podobnych. Tak samo jak na każdej uczelni jest samorząd i są komisje stypendialne (one się składają głównie ze studentów), jest też IFMSA-Poland, czy inne o podobnym charakterze więc jak za bardzo nic się na uczelni nie dzieje (ha, ha, ha), to można się podłączyć gdzie indziej.

Nawet prywatne uczelnie funkcjonują w oparciu o ustawę i na każdej uczelni się coś dzieje - bo po prostu musi. Bo bez tego, uczelnia nie dostanie akredytacji. Wykładowcy muszą publikować, muszą prowadzić koła, muszą organizować lub brać udział w konferencjach i studenci (ci najlepsi) też tak zapierdzielają.

Skończyłem studia niedawno? Na uczelni prywatnej czy państwowej? Dziennie czy zaocznie?

Sensowne stypendium. Na tym można zakończyć czytać.
Jeszcze raz, na mojej uczelni nikt nie bawi się w stypendia, konferencje czy punkty ECTS. Tutaj przychodzi się zdobyć dyplom jak najniższym kosztem. 90% mojej uczelni to studenci zaoczni, którzy pracują w większości, więc nie potrzebują stypendiów (i tak nie mają czasu na to).

Co do tego, że na uczelni mu się coś dziać bo nie dostałaby akredytacji. Jak wspomniałem wyżej, wykładowcy publikują owszem, ale nie na tej uczelni tylko na państwowej. Na uczelnię prywatną przychodzą, żeby zarobić dodatkowo, a nie po to, żeby się bawić w pisanie artykułów czy publikacji. U mnie nie ma "najlepszych studentów". Znaczy są, ale z tego co widzę to raczej nikt się nimi nie przejmuje. Jedyne co moja uczelnia organizuje to Erasmus tylko on jest niedostępny dla studentów zaocznych z wiadomego powodu.

Jack Sparrow napisał/a:

Tylko na tym polegają studia, że trzeba się zakręcić samemu. Bo to nie podstawówka, czy ogólniak, że za rączkę zaprowadzą i wszystko na tacy podsuną.

Znowu to samo, porównujesz swoją uczelnię z moją. U mnie wykładowcy prowadzą jak za rączkę, przepuszczają każdego kto ma ochotę (i płaci oczywiście). Prowadzący dobrze wiedzą, że student=kasa, więc uwalając każdego i wymagając nie wiadomo czego robią problem sobie, nie nam (nam w sensie studentom). Ja jako student mogę zabrać papiery i iść gdzie indziej i to prowadzący nie dostanie pieniędzy.


Jack Sparrow napisał/a:

Powiedz jeszcze raz, że 'nic się nie dzieje' jak w każdym mieście to samo:

https://palladium.pl/pl/events/wielkie- … 10-2023-☆/

U mnie w mieście też były "otrzęsiny studentów". Tylko, że ja nie mogłem iść. To znaczy mogłem, ale pójście samemu na imprezę do klubu gdzie będzie 300 nieznanych osób to nie jest dobry pomysł. Ja niestety nie byłem nigdy na imprezie i nie wiem czy umiałbym się dobrze bawić. A pójście na imprezę tylko po to, żeby stać pod ścianą to nie jest dobry i fajny pomysł.

27 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-11-23 23:22:24)

Odp: Proszę o pomoc

Autorze, jesteś mną sprzed roku, mamy bardzo podobną historię, niemal identyczną. To co napisał marcinex brzmi okropnie ale niestety w większości jest prawdą. Ja też to przerabiałem, dołączałem do grup związanych z moimi zainteresowaniami, chodziłem na wydarzenia i festiwale też związane z zainteresowaniami, chodziłem do miejsc publicznych typu kawiarnie, próbowałem pisać do losowych ludzi na czatach, próbowałem pisać z ludźmi z gier multi i MMO, też studiowałem i przez 5 lat nie wyszła z tego żadna głębsza znajomość wykraczająca poza uczelnię mimo faktu posiadania kolegów i koleżanek. Też jestem książkowym introwerytkiem.

Kilka obowiązkowych rad:

1. Nie dostaniesz tu żadnej pomocy, a raczej powinienem powiedzieć, że mimo szczerej chęci pomocy od wielu użytkowników to nie zadziała.

2. Grupy facebookowe to totalna strata czasu i kolejne źródło frustracji, portale randkowe to też nie najlepszy pomysł. Jedyne opcje gdzie da się cokolwiek ugrać to trenowanie jakiegoś sportu czy tego tańca lub cokolwiek ściśle związanego z twoimi zainteresowaniami tak żebyś od razu miał o czym rozmawiać i co równie ważne, byś od początku był w tym dobry lub w miarę się na tym znał. Ja na przykład przez wiele lat trenowałem różne sztuki walki i zawsze nawiązywałem jakieś znajomości, nawet z dziewczynami tyle tylko, że żadna nie wyszła poza same treningi.

3. Nie odpuszczaj siłowni nawet jeśli nie pomaga w znalezieniu znajomych czy dziewczyny, trening jest zawsze dobry o ile tylko zdrowie na to pozwala. 

4. Nie próbuj się kłócić z Jackiem ani zrozumieć jego przekonania o nieomylności bo to kompletnie bezsensowne. Jack, nie piszę tego by cię obrazić bo w wielu kwestiach masz rację i nie raz się z tobą zgadzam ale wasza rozmowa skończyłaby się tak samo jak nasza więc szkoda czasu i twojego i autora.

5. W żadnym razie nie daj sobie wmówić, że jest za późno albo, że marnujesz lub już zmarnowałeś "najlepsze lata" nie dość, że to kompletne bzdury to jeśli będziesz tak myślał to dosłownie nic nie zdołasz zrobić.

6. Nie wstydź się swoich zainteresowań nawet jeśli jest to oglądanie bajek Disneya i nawet jeśli nie pomagają ci w zdobywaniu znajomych, jeśli ktoś się z tego śmieje, uważa za dziecinne czy żałosne to szkoda twojego czasu na taką osobę.

7.

Foxterier napisał/a:

- zastanów się po co Ci są potrzebni znajomi? Bo czujesz się samotny, czy czujesz że potrzebujesz ich wsparcia, czy raczej czujesz że czegoś Ci brak i oni mają załatać tą dziurę jak rzecz?

To jest bardzo ważna kwestia, ja dopiero niedawno zrozumiałem jak ważna. Musisz dokładnie przemyśleć i odpowiedzieć sobie na pytania: czy potrzebujesz znajomych, czy tylko dziewczyny, dlaczego akurat tak, czego ci na prawdę brakuje?

8. Nie skupiaj się na wymaganiach dziewczyn ani na braku doświadczenia w relacjach bo to nie tylko nie pomoże ale będzie wpędzać w coraz większą frustrację, dodatkowo polecam sprawdzić kanał na YT "Musisz Wiedzieć".

28

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:

Skończyłem studia niedawno? Na uczelni prywatnej czy państwowej? Dziennie czy zaocznie?

Sensowne stypendium. Na tym można zakończyć czytać.

Nie ma żadnego znaczenia czy studia są państwowe czy prywatne, bo program nauczania jest jeden - musi być zgodny z tym, co jest w ministerstwie. A ustawa o szkolnictwie wyższym jest jedna dla wszystkich.


Moje stypendium rektora wynosiło 1500zł.

U mnie w mieście też były "otrzęsiny studentów". Tylko, że ja nie mogłem iść. To znaczy mogłem,


Najlepiej siedzieć na dupie, nosa nigdzie nie wyściubiać i płakać, że 'nic się nie dzieje'. Jak obrażony 4 latek na przedszkolnej dyskotece. A nie....czekaj....nawet nie to. Bo przecież wolałeś siedzieć w domu i płakać w necie, że nic się nie dzieje, choć w klubie >150 pijanych i chętnych studentek się bujało. Bo nie wiesz czy byś się dobrze bawił. Jezusie. Weź to przeczytaj człowieku na głos: "nie pójdę do klubu z pijanymi studentkami, gdzie mógłbym kogoś poznać, bo nie wiem czy się będę dobrze bawił". Przecież to wyższy poziom samobiczowania.

29

Odp: Proszę o pomoc
Shinigami napisał/a:

Autorze, jesteś mną sprzed roku, mamy bardzo podobną historię, niemal identyczną. To co napisał marcinex brzmi okropnie ale niestety w większości jest prawdą. Ja też to przerabiałem, dołączałem do grup związanych z moimi zainteresowaniami, chodziłem na wydarzenia i festiwale też związane z zainteresowaniami, chodziłem do miejsc publicznych typu kawiarnie, próbowałem pisać do losowych ludzi na czatach, próbowałem pisać z ludźmi z gier multi i MMO, też studiowałem i przez 5 lat nie wyszła z tego żadna głębsza znajomość wykraczająca poza uczelnię mimo faktu posiadania kolegów i koleżanek. Też jestem książkowym introwerytkiem.

Kilka liniej tekstu i tyle kłamstw....

1) Nie jesteś książkowym introwertykiem. Introwertyzm nie ma nic wspólnego z aspołecznością.

2) Jeśli pisałeś/rozmawiałeś w taki sposób jak tu, to ciesz się, że wioskowe wsiury nie ruszyły z widłami i pochodniami ubić ogra. Nikt cie na oczy nie widział, nikogo nie obchodzi ile zarabiasz i czy mieszkasz ze starymi i co? Tutaj też nikogo nie poznałeś. I czuja to wina?


W żadnym razie nie daj sobie wmówić, że jest za późno albo, że marnujesz lub już zmarnowałeś "najlepsze lata" nie dość, że to kompletne bzdury to jeśli będziesz tak myślał to dosłownie nic nie zdołasz zrobić.

Taka prawda. Trzeba przyjąć to na klatę i wyciągnąć z tego wnioski, a nie pudrować trupa i udawać, że 'nic się nie stało, Polacy, nic się nie staaaałooooo".

Nie wstydź się swoich zainteresowań nawet jeśli jest to oglądanie bajek Disneya i nawet jeśli nie pomagają ci w zdobywaniu znajomych, jeśli ktoś się z tego śmieje, uważa za dziecinne czy żałosne to szkoda twojego czasu na taką osobę.

Jedna, jedyna rzecz warta uwagi.

30 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-11-24 00:29:24)

Odp: Proszę o pomoc
Foxterier napisał/a:

Tak wspomniałem o tym spektrum autyzmu bo jest na forum paru gości podobnych do Ciebie i nawet sposób pisania macie podobny - bardzo poprawny, z kropkami, przecinkami, bez najmniejszych błędów, jakgdyby "od linijki". Oczywiście nic o Tobie nie wiem i Cię nie znam, ale moją fantazją byłoby "usztywniony, sprawdza każde zdanie, pilnuje formy, mało spontaniczny". Często określacie się jako "nad wyraz dojrzali w porówaniu do równieśników".

Z pewnością jestem jednym z pierwszych "podobnych" gości więc mam pytanie. Faktycznie piszę poprawnie, z kropkami, przecinkami, bez błędów i zawsze sprawdzam każdego posta po 2-3 razy by się upewnić czy nie popełniłem żadnego błędu, a i tak czasami jakiś popełnię. Uważasz to za złe? Jest w tym coś nie tak?

Jack Sparrow napisał/a:

Powoli jak czytam te historie i te oczywiste i bijące po oczach błędy w podejściu i zachowaniu się takich ludzi to się zastanawiam co się z tym światem dzieje i dokąd on zmierza. Kto tu zawinił bardziej - rodzice, czy współczesny świat z jego narracją, social mediami itp. czy co do chuja?

No proszę Jack wspomniał moje słowa, dziwne rzeczy się dzieją na forum. Masz tu żywy dowód na to co nie raz pisałem, takich ludzi będzie tylko coraz więcej i sam już sobie odpowiedziałeś dlaczego.   

Jack Sparrow napisał/a:

choć w klubie >150 pijanych i chętnych studentek się bujało. Bo nie wiesz czy byś się dobrze bawił. Jezusie. Weź to przeczytaj człowieku na głos: "nie pójdę do klubu z pijanymi studentkami, gdzie mógłbym kogoś poznać, bo nie wiem czy się będę dobrze bawił". Przecież to wyższy poziom samobiczowania.

Niby w czym miałoby mu pomóc pójście do klubu, w którym było 150 pijanych studentek? Chętnych na co? Na jednorazowe zaliczenie, na naciągnięcie go na kasę, na zabawienie się jego kosztem czy na wyśmianie go? Gdyby jeszcze mu zależało na tym jednorazowym zaliczeniu to może coś by ugrał ale raczej nie o to chodzi. Na prawdę myślisz, że gdyby poszedł do tego klubu do zawarłby jakąś szczerą, pozytywną znajomość z tymi pijanymi studentkami, które nawet by go nie pamiętały na następny dzień?

Jack Sparrow napisał/a:

Kilka liniej tekstu i tyle kłamstw....

1) Nie jesteś książkowym introwertykiem. Introwertyzm nie ma nic wspólnego z aspołecznością.

2) Jeśli pisałeś/rozmawiałeś w taki sposób jak tu, to ciesz się, że wioskowe wsiury nie ruszyły z widłami i pochodniami ubić ogra. Nikt cie na oczy nie widział, nikogo nie obchodzi ile zarabiasz i czy mieszkasz ze starymi i co? Tutaj też nikogo nie poznałeś. I czuja to wina?

Taka prawda. Trzeba przyjąć to na klatę i wyciągnąć z tego wnioski, a nie pudrować trupa i udawać, że 'nic się nie stało, Polacy, nic się nie staaaałooooo".

Jedna, jedyna rzecz warta uwagi.

W realu nigdy z nikim nie rozmawiałem tak jak na forum, nigdy nikogo w żaden sposób nie skrzywdziłem, nigdy nie zrobiłem nikomu nic złego, rzadko się zdarzały sytuacje bycia nie miłym w stosunku do kogoś więc nikt nie ma najmniejszego powodu "ruszać na mnie z pochodniami i widłami". Odpowiedź jest bardzo prosta, to niczyja wina, tu nie ma żadnej winy. Kogo według ciebie miałem tu poznać jak samo trafienie na kogoś w podobnym wieku to wyzwanie. Większość użytkowników i użytkowniczek to ludzie sporo starsi ode mnie, z pokolenia moich rodziców. Znasz tu jakąś dziewczynę w podobnym wieku do mnie? Siedzę tu od roku, a jak na razie tylko jedna okazała się być z mojego pokolenia. Jeśli jest was więcej, a ja gdzieś nie zauważyłem jak pisałyście ile macie lat to wybaczcie i proszę ujawnijcie się.

Wyciągnąć wnioski jak najbardziej, zadręczać się tym i ubolewać nad straconym czasem w żadnym razie. Nie ma czegoś takiego jak jeden najlepszy czas czy najlepsze lata dla wszystkich. To człowiek decyduje, które lata uważa za najlepsze, nie raz już słyszałem zarówno od mężczyzn jak i od kobiet, że ich najlepsze lata zaczęły się dopiero po 30 czy nawet 40. Ja na przykład teraz mam lepszą formę siłowniową, sylwetkową i siłową niż kiedykolwiek, znacznie lepszą niż jak miałem 20 lat mimo lepszej kondycji, regeneracji i ogólnego zdrowia w tamtym czasie. Jest jeszcze kilka innych kwestii, które teraz wyglądają u mnie znacznie lepiej niż te 5-10 lat temu. 

Czuje się niemal zaszczycony tą pochwałą.

31

Odp: Proszę o pomoc
Shinigami napisał/a:

Na prawdę myślisz, że gdyby poszedł do tego klubu do zawarłby jakąś szczerą, pozytywną znajomość z tymi pijanymi studentkami, które nawet by go nie pamiętały na następny dzień?

Tak szczerze - jebie mnie to. Z takim podejściem to tylko się położyć i czekać na śmierć. Zamiast działania - stagnacja. Zamiast zdecydowania i odwagi - strach i wycofanie.

Na basen też nie pójdziesz, bo może złapiesz grzybicę?

Do kina też nie pójdziesz, bo może ktoś będzie świecił telefonem, albo rozpychając się za tobą będzie kopał w fotel?

Na plażę nie pójdziesz, bo może udaru cieplnego dostaniesz?

Do pubu też nie pójdziesz, bo piwo drogie i po co przepłacać, a pewnie cie jeszcze może ktoś okradnie?


Człowieku - wy nie macie po 5 lat. Co wam może grozić? Że jakiejś głupiej cipie drinka postawicie jeden z drugim? Że jakimś sposobem może jednak się zabawicie? Bo wiesz - nogi macie (chyba) więc jak nie będzie się podobać to można wyjść w każdej chwili. Nikt was łańcuchami do ściany nie przykuje.

Odpowiedź jest bardzo prosta, to niczyja wina, tu nie ma żadnej winy. Kogo według ciebie miałem tu poznać jak samo trafienie na kogoś w podobnym wieku to wyzwanie. Większość użytkowników i użytkowniczek to ludzie sporo starsi ode mnie, z pokolenia moich rodziców. Znasz tu jakąś dziewczynę w podobnym wieku do mnie? Siedzę tu od roku, a jak na razie tylko jedna okazała się być z mojego pokolenia. Jeśli jest was więcej, a ja gdzieś nie zauważyłem jak pisałyście ile macie lat to wybaczcie i proszę ujawnijcie się.

Nie - to wasza wina. W waszym podejściu do świata i ludzi. Oczekujecie, ze coś samo się zrobi, że ktoś was zaprosi, ktoś pokaże, ktoś będzie podtrzymywał rozmowę, będzie wykazywał się inicjatywą i tak dalej i tak dalej. Milion razy mieliśmy tą gadkę i jak widzę nic nie trafia, a wszyscy ci od miesięcy powtarzają to samo: przestań byś maminsynkiem, wyhoduj sobie jaja i przyjmij postawy proaktywne.

W przedziale 20-30 jest tu kilka kobietek.

Jest jeszcze kilka innych kwestii, które teraz wyglądają u mnie znacznie lepiej niż te 5-10 lat temu.

Pracujesz u szwagra, mieszkasz z rodzicami = nie zmieniło się nic, a najwyżej którą ręką konia bijesz. Bo NIC nie ma znaczenia, jeśli twoja sytuacja życiowa nie ulega poprawie. A nie ulega. Ba - ona się pogarsza, bo latka lecą. A im więcej wody w Wiśle upłynie, tym będzie ci trudniej i ciężej. Bo nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że 10 lat temu wyciskałeś na klatę 50kg, a teraz stówkę.

32

Odp: Proszę o pomoc
Odludek001 napisał/a:

Cześć

Trochę mi głupio prosić o pomoc w tak błahej sprawie, ale nie mam za bardzo innego wyboru.
A i z góry przepraszam, bo to będzie dłuższa wypowiedź.

Od początku. Mam aż 22 lata, studiuję zaocznie i pracuję w zawodzie, którego się uczę weekendami. Nie piję, nie palę i nie chodzę na imprezy. To tak w skrócie o mnie.
Problem, który mam dotyczy nieśmiałość i związanej z tym samotności. Tak naprawdę nie mam nikogo, jestem sam jak palec. Moi rodzice (z którymi mieszkam) to jedyne osoby, z którymi rozmawiam w miarę regularnie. Nie mam kolegów, koleżanek ani dalszej rodziny. W pracy rozmawiamy bardzo rzadko, a jeśli już to wymienimy kilka zdań na dzień i na tym kończą się „rozmowy”.

Nie zawsze tak było. W podstawówce i gimnazjum miałem bardzo dużo znajomych. Nie lubili mnie wszyscy, wiadomo, ale zdecydowana większość mnie lubiła. Zapraszali mnie na urodziny, ja ich, po lekcjach spotykaliśmy się na podwórku, jeździliśmy na rowerze itd. Ogólnie to miło wspominam tamte czasy. Niestety znajomości się rozpadły jak domek z kart. Każdy poszedł w swoją stronę i relacje się popsuły, a w efekcie końcowy rozleciały.
Szkoła średnia i teraz studia to dramat jeśli chodzi o znajomych. Nie miałem i nie mam. W szkole średniej trafiłem do klasy gdzie nie umiałem się zaaklimatyzować bo wszyscy się już znali z poprzednich szkół, ja byłem takim na doczepkę. Chciałem, żeby jak najszybciej się to skończyło.
Natomiast jeśli chodzi o studia. Na zaocznych i to w dodatku na uczelni prywatnej jest ciężko jeśli chodzi o znajomych. Większość osób z mojej grupy to ludzie starsi ode mnie o ponad 5 lat, mający własne życie i nie szukający nowych znajomych tylko jak najszybszego ukończenia tych studiów. Po przejściach w szkole średniej byłem bardzo pozytywnie nastawiony na studia i od razu, pierwszego dnia próbowałem dogadać się z kimkolwiek by mieć jakiegoś kolegę. Niestety zostałem olany koncertowo. Próbowałem najlepiej jak umiem porozmawiać z ludźmi, ale mi nie wychodziło, nikt nie miał ochoty by ze mną się zakolegować. Kolega do wspólnego projektu? Tak, ale poza uczelnią się nie znamy. Każdy miał swoich znajomych i nie szukał nowych. Teraz jestem prawie na finiszu i nie sądzę by nagle ktoś zmienił zdanie i nagle się zakolegować. Z racji, że to uczelnia prywatna to nie ma tutaj kółek zainteresowań czy imprez. Na początku studiów był pomysł, żeby zrobić integrację. I wiecie ile osób się zgłosiło?4. Tak, 4 osoby łącznie ze mną, a było nas ponad 50. Przez to, że zgłosiło się tak mało osób to integracja się nie odbyła.

Jak widać łatwo nie jest, ale...

W związku z taką sytuacją postanowiłem poszukać znajomych i dziewczyny w innych miejscach. Tak, z dziewczynami też jest problem. I to nawet większy niż z kolegami, bo z kolegami to chociaż na tych studiach czasami porozmawiam na przerwie, a z dziewczynami to tak średnio. Nigdy nie byłem w związku. Tak prawdę mówiąc to jeszcze nigdy nie podrywałem, nawet nie wiem jak się to robi. Mój ostatni kontakt z płcią piękną był w gimnazjum, tak jak wspomniałem miałem wtedy również koleżanki, z którymi spędzałem czas. Czy się podobam dziewczyną? Nie wiem, mam tak mały kontakt z kobietami (na moim kierunku są aż dwie, z czego obie mają ponad 30 lat i mają mężów), że ciężko mi ocenić czy jestem w ich oczach atrakcyjny czy nie. Podjąłem pewne kroki by zaradzić tym problemom.
1. Siłownia. Zacząłem chodzić, chodzę dalej, ale znajomych nie ma za bardzo. Każdy przychodzi tylko poćwiczyć, a nie się tam kolegować.
2. Tinder. Założyłem konto myśląc, że poznam wartościową dziewczynę. I cóż, efekt mizerny, bo pomimo tego, że konto mam rok to nie umówiłem się na ani jedno spotkanie. Najdalej gdzie zaszedłem to wymienienie kilku wiadomości z „matchem” i panny przestały się odzywać. Nie wiem czemu, nie napisałem niczego złego, zwykła rozmowa. Zmieniałem zdjęcia, opisy i mimo to nie udało mi się zajść dalej niż do tych wiadomości.
3. Grupy zainteresowań. Co prawda na Facebooku mam 0 znajomych (słownie zero) to konto mam i postanowiłem go użyć. Dołączyłem do kilku grup, które mniej więcej mnie interesują myśląc, że może tutaj uda mi się kogoś poznać. Nie, nie udało się. Ludzie wchodzą na grupę tylko po to, żeby zadać pytanie i znikają. Nie szukają znajomości. Dostałem tylko podziękowania za pomoc w rozwiązaniu problemu i to by było na tyle jeśli chodzi o „interakcje”.

Dlatego proszę o poradę, co mogę jeszcze zrobić? Jestem otwarty na propozycje i liczę się z tym, że łatwo pewnie nie będzie. Są w ogóle jeszcze jakieś opcje czy forever alone i wracanie do pustego domu do końca życia?


Na tym polega męskość właśnie ze przez pierwsze lata masz być sam I BUDOWAC SIEBIE. czas na cipki przyjdzie jak coś już osiagnies. Większość jełopów biega za laskami a i tak laduje we friendzonach.

33 Ostatnio edytowany przez gman98v2 (2023-11-24 19:26:30)

Odp: Proszę o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:

ktoś was zaprosi, ktoś pokaże, ktoś będzie podtrzymywał rozmowę, będzie wykazywał się inicjatywą

No chyba, że jest Chadem, to wtedy kobieta pierwsza przejmuje inicjatywę.

Odludek001 napisał/a:

Nie sądziłem, że jest aż tak źle.

Jesteś 2-3 kategorii facetem dla kobiet w tym kraju. Prawdziwego pożądania, zainteresowania nie dostaniesz jako pierwszy.

34 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-24 20:35:45)

Odp: Proszę o pomoc

gman98v2 big_smile big_smile big_smile

https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2023/11/1fm6QRBz7uUGFmqv.jpg

35

Odp: Proszę o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:

Tak szczerze - jebie mnie to. Z takim podejściem to tylko się położyć i czekać na śmierć. Zamiast działania - stagnacja. Zamiast zdecydowania i odwagi - strach i wycofanie.

Na basen też nie pójdziesz, bo może złapiesz grzybicę?

Do kina też nie pójdziesz, bo może ktoś będzie świecił telefonem, albo rozpychając się za tobą będzie kopał w fotel?

Na plażę nie pójdziesz, bo może udaru cieplnego dostaniesz?

Do pubu też nie pójdziesz, bo piwo drogie i po co przepłacać, a pewnie cie jeszcze może ktoś okradnie?

Człowieku - wy nie macie po 5 lat. Co wam może grozić? Że jakiejś głupiej cipie drinka postawicie jeden z drugim? Że jakimś sposobem może jednak się zabawicie? Bo wiesz - nogi macie (chyba) więc jak nie będzie się podobać to można wyjść w każdej chwili. Nikt was łańcuchami do ściany nie przykuje.

Nie - to wasza wina. W waszym podejściu do świata i ludzi. Oczekujecie, ze coś samo się zrobi, że ktoś was zaprosi, ktoś pokaże, ktoś będzie podtrzymywał rozmowę, będzie wykazywał się inicjatywą i tak dalej i tak dalej. Milion razy mieliśmy tą gadkę i jak widzę nic nie trafia, a wszyscy ci od miesięcy powtarzają to samo: przestań byś maminsynkiem, wyhoduj sobie jaja i przyjmij postawy proaktywne.

W przedziale 20-30 jest tu kilka kobietek.

Pracujesz u szwagra, mieszkasz z rodzicami = nie zmieniło się nic, a najwyżej którą ręką konia bijesz. Bo NIC nie ma znaczenia, jeśli twoja sytuacja życiowa nie ulega poprawie. A nie ulega. Ba - ona się pogarsza, bo latka lecą. A im więcej wody w Wiśle upłynie, tym będzie ci trudniej i ciężej. Bo nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że 10 lat temu wyciskałeś na klatę 50kg, a teraz stówkę.

W każde z wymienionych miejsc idziesz w konkretnym celu. Na basen by pływać, do kina by obejrzeć film, na plażę by wypocząć i ewentualnie wykąpać się w morzu, do pubu by się napić i z klubem jest tak samo. Do klubu idziesz by potańczyć jeśli potrafisz, napić się i właśnie zaliczyć w przypadku faceta. Skąd ty w ogóle wziąłeś jakiś strach czy zagrożenie? Oczywiście, że mogę wyjść w każdej chwili, nie wziąłbym karty kredytowej, dowodu ani dużej sumy gotówki by nie było co mi ukraść, a jeśli zaszłaby taka konieczność to bym się bronił tym bardziej, że w miarę to potrafię, nawet mógłbym zadzwonić do paru osób, które by mi pomogły w razie potrzeby. Tu chodzi o sens robienia tego, jeśli nie masz jednego z wyżej wymienionych celów to nie ma po co iść do klubu, to byłaby tylko strata czasu i pieniędzy. Po co miałbym iść do klubu jeśli nie potrafię tańczyć, po co miałbym kupować drinki po 50 zł za sztukę jakimś losowym laskom nie mając za to nic w zamian? Mi nie zależy na jednorazowym zaliczeniu bo mechanicznie "spuścić z kija" by tylko rozładować napięcie seksualne mogę sam i za darmo. W klubie nie szuka się przyjaciół czy tym bardziej partnerki życiowej. 

Nie zamierzam się z tobą kłócić bo jak już pisałem autorowi, to kompletnie bez sensu. Zawsze oczekiwałem tego czego sam doświadczyłem i zaobserwowałem u ludzi z mojego otoczenia, tego czego mnie uczono i wpajano od najmłodszych lat.

To chyba nie wchodzą na tematy takie jak ten albo nie ujawniają się ze swoim wiekiem.

Skoro lepsza sylwetka i forma fizyczna nie ma żadnego znaczenia to jaka zmiana według ciebie miałaby znaczenie poza lepszą pracą i wyższymi zarobkami bo jest oczywiste? Pytam całkowicie poważnie. Dla mnie to 50kg na klatę kiedyś i 100kg teraz ma znaczenie bo to dowód, że stałem się lepszy od samego siebie z przeszłości, to dowód, że mój wysiłek się opłacił.

Ten mem z babciami to akurat totalny bullshit bo prawda jest taka, że większość nawet największych przegrywów z obecnych czasów to chady w porównaniu z facetami z ich młodości. Wtedy wystarczyło, że ktoś nie chlał bez przerwy, miał ręce i nogi, miał jakąkolwiek pracę i już był super partią. Dziś większość nawet przegrywów ma pracę, w której zarabia więcej niż ci dziadkowie w młodości, skończyli studia, potrafią się poprawnie wysłowić, dbają o wygląd, trenują jakiś sport, dbają o zdrowie, mają wszystkie zęby, ładną fryzurę, przyciętą i zadbaną brodę, nie walą gorzały dzień w dzień, mają jakieś zaintresowania, mają swoje samochody, a ci z bogatszych rodzin nawet swoje mieszkania.

36

Odp: Proszę o pomoc
Shinigami napisał/a:

Skąd ty w ogóle wziąłeś jakiś strach czy zagrożenie?

Przecież z tego powodu żaden z was sumarycznie nigdzie nie wychodzi i nic nie robi.

Po co miałbym iść do klubu jeśli nie potrafię tańczyć, po co miałbym kupować drinki po 50 zł za sztukę jakimś losowym laskom nie mając za to nic w zamian?

Dlatego pisałem - z takim nastawieniem to tylko sie położyć i czekać na śmierć, bo tak można zanegować wszystko.

Skoro lepsza sylwetka i forma fizyczna nie ma żadnego znaczenia

Nie ma znaczenia w twoim wypadku, bo i tak nie potrafisz zrobić z tego pożytku.

en mem z babciami to akurat totalny bullshit

Bo go nie skumałeś.

37

Odp: Proszę o pomoc

Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ludzie często są samotni z wyboru, choć tego nie wiedzą. Nie wszyscy są świadomi, że budują wokół siebie mury nie do przebicia, a potem dziwią się, że nikt tych murów nie chce kruszyć i po prostu zostawia gościa samego, skoro tak lubi. Tymczasem ten nieświadomy niczego delikwent żegluje dalej z wypisanym na chorągwi hasłem; Jestem samotny i nie mam pojęcia dlaczego. Autor napisał, że nie lubi rodzinnych spotkań, nudzą go i irytują rozmowy z rodziną, woli się z nią nie spotykać. Nie twierdzę, że rodzinne spotkania to coś co powinno napawać go ekscytacją, ale czy zapytanie ciotki która  przeszła operację biodra, czy nie potrzebuje może jakiejś pomocy naprawdę jest takie uwłaczające? Chodzi o to, że człowiek emanuje pewną energią która może być odczytywana przez innych na płaszczyznach podświadomości. Dlatego jedni mimo że nie są Adonisami przyciągają ludzi i zawsze będzie dookoła nich wianuszek znajomych, a inni będą zawsze sami i nie zajrzą w głąb siebie żeby poszukać przyczyny, tylko szukają winy w otoczeniu.

Skracając: Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby miły, pomocny, zawsze uśmiechnięty człowiek narzekał na samotność.
Sprawa jest o tyle trudna, że nie może to być sztuczne i na pokaz. To coś albo się ma, albo nie. Co nie znaczy że nie można nad sobą pracować i próbować zmieniać. Najważniejsze to spojrzeć na siebie krytycznie i "dokopać" do rzeczywistej przyczyny swojej samotności, a to jest często bardzo trudne o ile nie najtrudniejsze.

Odp: Proszę o pomoc

jprdl jack. przecież ty masz 40 lat i weekend zamiast spędzać ze swoją żoną to bijesz pianę na forum. kurwa chlopie. dorośnij. jestes największym frustratem na tym forum no moze poza szeptuchem, a doradzasz innym jak maja żyć XD

Posty [ 38 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024