Cześć, piszę bo nie wiem jak mam się zachować w tej sytuacji. Mój partner okazał się być nosicielem wirusa hpv, niestety zaraził nim też mnie. Pojawiły się kłykciny kończyste.Zaproponował mi pokrycie kosztu szczepienia ok. 1600 zł. Natomiast szczepionka w tym momencie jest profilaktyczna, będzie nas chronić przed szczepami którymi nie jesteśmy zarażeni i być może pomoże układowi immunologicznemu w walce z obecną infekcją. Nie wyleczy nas, nosicielem jest się już cały czas. Związek jest świeży, układa się między nami różnie. Walka z hpv okazała się być długim i kosztownym procesem. Miałam zmiany smarowane maścią, usuwane laserowo i kilkukrotnie wymrażane (wizyty u dermatologa). Do tego dochodzą koszty związane z ginekologiem typu wymazy, badania usg, kontrole i tak dalej. Problemem jest podejście mojego partnera do tematu, mam wrażenie że nie czuje się w ogóle odpowiedzialny za mój obecny stan zdrowia. Koszty wizyt i zabiegów już dawno przekroczyły koszty szczepienia. Mój partner powiedział że do zabiegów nie będzie mi się dorzucał. Trochę nie takiej reakcji spodziewałam się po moim partnerze zwłaszcza w takiej sytuacji. Mam o to do niego straszny żal. Czego powinnam oczekiwać w związku z tą sytuacją. Czy w ogóle powinnam czegoś wymagać, czy może skoro zdecydowałam się na seks z nim powinnam liczyć się z tym że taka historia może się zdarzyć i wziąć teraz wszystko na siebie.
2 2023-05-08 08:53:44 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-05-08 08:56:32)
On może nie wiedział, że jest nosicielem, więc ryzyko zawsze jest przy podejmowaniu współżycia, trzeba by przed, porobić wszystkie badania na choroby przenoszone drogą płciową, tylko nikt tego nie robi.
Pozostaje się z tym pogodzić i leczyć, nie wszystkie badania, tym bardziej zabiegi musisz robić prywatnie.
Co do partnera, jeden by Ci dokładał, drugi nie bez względu na przyczynę choroby. Pewnie uważa, że możesz leczyć się na nfz.
Jak długo jesteście razem?
Mój partner okazał się być nosicielem wirusa hpv
i nie tylko.
U kogoś musiał się zarazić.
Odpowiedzialność za skutki rzuca na ciebie.
Czy w ogóle powinnam czegoś wymagać, czy może skoro zdecydowałam się na seks z nim powinnam liczyć się z tym że taka historia może się zdarzyć i wziąć teraz wszystko na siebie.
Z takim czymś należy się zawsze liczyć.
Kiedyś śmiałem się, że ludzie pokazują sobie nawzajem najnowsze wyniki badań, a twój przykład pokazuje, że to jednak może być dobry pomysł.
Praktycznie 100% osób aktywnych seksualnie jest zakażonych HPV, dlatego szczepi się dzieci/nastolatki przed inicjacją seksualną. Wirus HPV jest wirusem latentnym, czyli pozostaje uśpiony w komórkach nosiciela i reaktywuje się w sytuacji obniżonej odporności. Równie dobrze to Ty mogłaś zarazić swojego chłopaka, mogłaś też teraz zachorować z powodu zakażenia przetrwałego sprzed lat.
Dowiedz się więcej w temacie zakażenia. Czytałem artykuł o tej chorobie która dotyka bardzo dużą liczbę populacji. Zarazić nie koniecznie można przez stosunek ale oral a nawet wizytę w publicznej toalecie lub założenie czyjeś bielizny ( pożyczanie stroju na basen). Jedyną skuteczną walką chyba na tę chwilę jest szczepienie ale to musi być przed a wiadomo już 16 współżyją. Tylko decyzja rządu o obowiązkowym szczepieniu (dziewczynek) mogłaby wyeliminować jej popularność u ludzi. Też duży wkład mają emigranci z krajów gdzie szczepień jest mało a nawet brak więc albo będziemy żądać przed każdym stosunkiem aktualnego badania na wszelkie choroby (nie tylko weneryczne ) i nie korzystać z publicznych toalet włącznie z niewpuszczaniem gości do swojego przybytku albo trzeba się pogodzić gdy nie zostało się zaszczepionym. To smutne ale niestety prawdziwe.
Spytam z ciekawości, bo ponoć istnieje możliwość zarażenia się pomimo użycia prezerwatywy (tak wyczytałam kiedyś w jakimś artykule w internecie). Czy zabezpieczaliście się gumką?
Ogólnie współczuję, zarazić kogoś to świństwo. Może nie wiedział, że jest nosicielem, ale powinien czuć się odpowiedzialny.
Praktycznie 100% osób aktywnych seksualnie jest zakażonych HPV, dlatego szczepi się dzieci/nastolatki przed inicjacją seksualną. Wirus HPV jest wirusem latentnym, czyli pozostaje uśpiony w komórkach nosiciela i reaktywuje się w sytuacji obniżonej odporności. Równie dobrze to Ty mogłaś zarazić swojego chłopaka, mogłaś też teraz zachorować z powodu zakażenia przetrwałego sprzed lat.
To nieprawda.
Większość ludzi zarażona jest wirusem opryszczki, która wychodzi na ustach. HPV to inny wirus, on jest odpowiedzialny za większość przypadków raka szyjki macicy.
8 2023-05-08 21:27:19 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-05-08 21:29:41)
Kasssja napisał/a:Praktycznie 100% osób aktywnych seksualnie jest zakażonych HPV, dlatego szczepi się dzieci/nastolatki przed inicjacją seksualną. Wirus HPV jest wirusem latentnym, czyli pozostaje uśpiony w komórkach nosiciela i reaktywuje się w sytuacji obniżonej odporności. Równie dobrze to Ty mogłaś zarazić swojego chłopaka, mogłaś też teraz zachorować z powodu zakażenia przetrwałego sprzed lat.
To nieprawda.
Większość ludzi zarażona jest wirusem opryszczki, która wychodzi na ustach. HPV to inny wirus, on jest odpowiedzialny za większość przypadków raka szyjki macicy.
Nie siej fejków, prawie każdy jest zakażony HPV odpowiedzialnym za kłykciny kończyste, ale też raka szyjki macicy, raka sromu, odbytu, penisa i inne, w zależności od typu wirusa. Tylko nie u każdego nosiciela rozpoczyna się proces nowotworzenia. Tu masz najbardziej łopatologiczny serwis, ale mogę też podać publikacje naukowe:
https://www.onkonet.pl/n_n_5_faktow_wirus_hpv.php
"Zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego – HPV, jest jedną z najczęstszych infekcji wirusowych, przenoszonych głównie (choć nie tylko!) drogą płciową. Niemal każda seksualnie aktywna osoba zostanie zakażona wirusem w ciągu swojego życia."
I tak, prezerwatywy nie chronią przed HPV, bo do infekcji dochodzi na drodze kontaktu błon śluzowych, gumka tylko częściowo je przykrywa u mężczyzny. Można złapać wirusa zresztą też przez seks oralny.
Kristen napisał/a:Kasssja napisał/a:Praktycznie 100% osób aktywnych seksualnie jest zakażonych HPV, dlatego szczepi się dzieci/nastolatki przed inicjacją seksualną. Wirus HPV jest wirusem latentnym, czyli pozostaje uśpiony w komórkach nosiciela i reaktywuje się w sytuacji obniżonej odporności. Równie dobrze to Ty mogłaś zarazić swojego chłopaka, mogłaś też teraz zachorować z powodu zakażenia przetrwałego sprzed lat.
To nieprawda.
Większość ludzi zarażona jest wirusem opryszczki, która wychodzi na ustach. HPV to inny wirus, on jest odpowiedzialny za większość przypadków raka szyjki macicy.Nie siej fejków, prawie każdy jest zakażony HPV odpowiedzialnym za kłykciny kończyste, ale też raka szyjki macicy, raka sromu, odbytu, penisa i inne, w zależności od typu wirusa. Tylko nie u każdego nosiciela rozpoczyna się proces nowotworzenia. Tu masz najbardziej łopatologiczny serwis, ale mogę też podać publikacje naukowe:
"Zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego – HPV, jest jedną z najczęstszych infekcji wirusowych, przenoszonych głównie (choć nie tylko!) drogą płciową. Niemal każda seksualnie aktywna osoba zostanie zakażona wirusem w ciągu swojego życia."
I tak, prezerwatywy nie chronią przed HPV, bo do infekcji dochodzi na drodze kontaktu błon śluzowych, gumka tylko częściowo je przykrywa u mężczyzny. Można złapać wirusa zresztą też przez seks oralny.
To nie fejk.
Większość osób może łapie wirusa w ciągu całego życia, ale tylko u części osób zakażenie się utrzymuje. U jakiejś liczby ludzi organizm sam go zwalcza. Więc to nie jest tak, że 100procet ludzi ma HPV CAŁY CZAS, tak jak Ty twierdzisz.
10 2023-05-08 22:18:03 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-05-08 22:19:45)
To nie fejk.
Większość osób może łapie wirusa w ciągu całego życia, ale tylko u części osób zakażenie się utrzymuje. U jakiejś liczby ludzi organizm sam go zwalcza. Więc to nie jest tak, że 100procet ludzi ma HPV CAŁY CZAS, tak jak Ty twierdzisz.
O, czyli już nie wirus opryszczki? A zdajesz sobie sprawę, że nie zakażasz się raz jeden w życiu, ale mozesz dostać w "prezencie" HPV podczas praktycznie każdego stosunku, zwłaszcza z nowymi partnerami? Więc cóż z tego, że jednego wirusa organizm pokona, skoro zakaża się kolejnym typem? A jest ich, nie wiem czy wiesz, około 200 i można łapać po kilka razy tego samego. Dlatego warto się szczepić również w dorosłym wieku, a nie tylko przed inicjacją. Zawsze jest ryzyko, że masz się wirusa, ryzyko że się go ma jest większe niż że się go nie ma, jeśli jest się aktywnym seksualnie. Więc autorka mogła sama zakazić partnera, mogła tez złapać wirusa od któregoś z partnerów z przeszłości. To po prostu cholernie powszechny wirus i tyle.
Ale dobrze, że próbujesz drążyć i walczyć ze mną, może dzięki temu więcej ludzi to przeczyta i po pierwsze - zaszczepi się, a po drugie - będzie mieć świadomość, że HPV jest groźne również dla mężczyzn.
11 2023-05-08 23:09:47 Ostatnio edytowany przez Artress001 (2023-05-08 23:27:59)
Nie wiedział że jest nosicielem, wyszło to zupełnie przypadkiem przy innym badaniu (znaleziono u niego kłykciny) a ja nie byłam wcześniej zarażona wirusem. Jest to mój pierwszy partner seksualny. Objawy pojawiły się bardzo szybko po współżyciu ok. 1,5 miesiąca. Na ten moment moja walka z kłykcinami trwa rok. I zaczęłam je leczyć od razu po wystąpieniu pierwszych oznak w momencie kiedy kłykciny były bardzo małe a dziadostwo non stop wraca. Zabezpieczaliśmy się gumką i niestety mnie to nie uchroniło przed infekcją. Gumka zabezpiecza tylko w jakimś procencie. Jeżeli ktoś się zastanawia czy prosić partnera o badania na choroby przed współżyciem to zdecydowanie tak. Nie warto ryzykować własnym zdrowiem. I tego niestety dowiedziałam się po fakcie Sama infekcja mocno odbiera komfort psychiczny. Nawet zwykłe umycie się w okolicach intymnych jest dużym problemem, trzeba uważać żeby tych zmian nie roznieść a same zmiany pojawiają się i rosną bardzo szybko.
Trochę liczyłam na inną postawę w związku z tym że zostałam zarażona nieuleczalną chorobą. Mogę mieć nawroty w gorszych okresach albo nie mieć ich już wcale. Nigdy nie dam nikomu gwarancji że przy kontakcie ze mną się nie zarazi.
Kristen napisał/a:To nie fejk.
Większość osób może łapie wirusa w ciągu całego życia, ale tylko u części osób zakażenie się utrzymuje. U jakiejś liczby ludzi organizm sam go zwalcza. Więc to nie jest tak, że 100procet ludzi ma HPV CAŁY CZAS, tak jak Ty twierdzisz.O, czyli już nie wirus opryszczki? A zdajesz sobie sprawę, że nie zakażasz się raz jeden w życiu, ale mozesz dostać w "prezencie" HPV podczas praktycznie każdego stosunku, zwłaszcza z nowymi partnerami? Więc cóż z tego, że jednego wirusa organizm pokona, skoro zakaża się kolejnym typem? A jest ich, nie wiem czy wiesz, około 200 i można łapać po kilka razy tego samego. Dlatego warto się szczepić również w dorosłym wieku, a nie tylko przed inicjacją. Zawsze jest ryzyko, że masz się wirusa, ryzyko że się go ma jest większe niż że się go nie ma, jeśli jest się aktywnym seksualnie. Więc autorka mogła sama zakazić partnera, mogła tez złapać wirusa od któregoś z partnerów z przeszłości. To po prostu cholernie powszechny wirus i tyle.
Ale dobrze, że próbujesz drążyć i walczyć ze mną, może dzięki temu więcej ludzi to przeczyta i po pierwsze - zaszczepi się, a po drugie - będzie mieć świadomość, że HPV jest groźne również dla mężczyzn.
Na samym początku napisałam, że HPV i wirus opryszczki (hsv) to dwie różne rzeczy. Tak, wiem że jest dużo rodzajów wirusa.
Oczywiście, że warto się szczepić:-) Zgadzam się.
Mi nie chodzi o to, żeby walczyć z Tobą. Absolutnie nie.
Ogólnie wszystko co piszesz to prawda, ale mi chodzi o pewną dosłowność. Nigdy nie jest tak, że 100 procent aktywnych seksualnie ludzi ma w tym samym czasie HPV, bo to tak jakby napisać, że wszyscy mają HIV.
Jednocześnie nie chciałabym normalizować zakażenia wirusem na zasadzie, że "każdy go ma" - to nie jest żadne pocieszenie dla autorki.
Jakby rzeczywiście dosłownie każdy był nosicielem to czemu mielibyśmy bać się zarazić? ( Ja mam, Ty masz, wszyscy mają, więc o co chodzi?).
Dobrze, niech czytają, może komuś to pomoże. Dzięki za wymianę zdań.
Okazało się, że ja tez mam hpv... Objawy tylko w cytologii wychodzi dawna gr.II. Mój pierwszy i jedyny póki co partner seksualny nie ma wirusa, a kazdy nasz stosunek penetracyjny był w prezerwatywie.
Okazało się, że ja tez mam hpv... Objawy tylko w cytologii wychodzi dawna gr.II. Mój pierwszy i jedyny póki co partner seksualny nie ma wirusa, a kazdy nasz stosunek penetracyjny był w prezerwatywie.
Gr II nie mówi o HPV.
15 2023-05-09 17:57:36 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-05-09 18:06:19)
moja kolezanka tez sie zarazila. ona w odroznieniu do ciebie miala aktywne zycie seksualne- co troche nowy partner- o to chyba chodzilo xD ten twoj pewnie tak jak ona, zle wybralas. teraz i tak juz tego nie zmienisz. zdrowka zycze.
i nie wmawiajcie, ze kazdy ma. gdyby i ona byla jego pierwsza nic by nie miala. z kazdym partnerem wzrasta i prawdopodobienstwo, ze sie czyms zarazisz. moze byc rownie dobrze inna choroba. jesli ty mialas 1-2 partnerow, twoj partner 1-2 partnerek, to mniejsze prawdopodobienstwa, ze cos ma od ludzi ktorzy laduja ze soba´w lozku, a kazde z 25 partnerami seksualnymi na leb na koncie.
pewnie, zewiele osob ma, biorac pod uwage ere tindera, przyjazni z plusami, i normalnosc seksu na 2 randce.
kao_makao napisał/a:Okazało się, że ja tez mam hpv... Objawy tylko w cytologii wychodzi dawna gr.II. Mój pierwszy i jedyny póki co partner seksualny nie ma wirusa, a kazdy nasz stosunek penetracyjny był w prezerwatywie.
Gr II nie mówi o HPV.
Mialam robiony test dna
wieka napisał/a:kao_makao napisał/a:Okazało się, że ja tez mam hpv... Objawy tylko w cytologii wychodzi dawna gr.II. Mój pierwszy i jedyny póki co partner seksualny nie ma wirusa, a kazdy nasz stosunek penetracyjny był w prezerwatywie.
Gr II nie mówi o HPV.
Mialam robiony test dna
Ok, ale nie można hpv łączyć z II gr. cytologii, tak dla jasności.
kao_makao napisał/a:wieka napisał/a:Gr II nie mówi o HPV.
Mialam robiony test dna
Ok, ale nie można hpv łączyć z II gr. cytologii, tak dla jasności.
Po prostu napisalam o tej II, jako jedyne objawy że coś mi sie dzieje pomimo cyklicznych kuracji globulkami na zakażenia grzybicze i bakteryjne.
19 2023-05-09 21:59:41 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-05-09 22:02:53)
wieka napisał/a:kao_makao napisał/a:Mialam robiony test dna
Ok, ale nie można hpv łączyć z II gr. cytologii, tak dla jasności.
Po prostu napisalam o tej II, jako jedyne objawy że coś mi sie dzieje pomimo cyklicznych kuracji globulkami na zakażenia grzybicze i bakteryjne.
Pewnie dlatego, że zawsze miałaś I, ale przy II gr. nie musi się nic dziać. Ale dobrze, że to Cię zaniepokoiło i zrobiłaś badania.
Powtórz za jakiś czas badania, bo organizm potrafi sam zwalczyć hpv, a wyszedł Ci onkogenny czy nie?
Co do zakażeń bakteryjnych czy grzybicznych to najlepiej stosować dopochwowo np. probiotyk dopochwowy, np. Lactovaginal, czyli dbać o niskie pH pochwy, żeby nie namnażaly się patogeny, a sprzyjają temu antybiotyki.
Czyli leczysz zakażenie bakteryjne antybiotykiem, wtedy pole mają grzyby i masz stałe powtórkę z rozrywki.
kao_makao napisał/a:wieka napisał/a:Ok, ale nie można hpv łączyć z II gr. cytologii, tak dla jasności.
Po prostu napisalam o tej II, jako jedyne objawy że coś mi sie dzieje pomimo cyklicznych kuracji globulkami na zakażenia grzybicze i bakteryjne.
Pewnie dlatego, że zawsze miałaś I, ale przy II gr. nie musi się nic dziać. Ale dobrze, że to Cię zaniepokoiło i zrobiłaś badania.
Powtórz za jakiś czas badania, bo organizm potrafi sam zwalczyć hpv, a wyszedł Ci onkogenny czy nie?
Co do zakażeń bakteryjnych czy grzybicznych to najlepiej stosować dopochwowo np. probiotyk dopochwowy, np. Lactovaginal, czyli dbać o niskie pH pochwy, żeby nie namnażaly się patogeny, a sprzyjają temu antybiotyki.
Czyli leczysz zakażenie bakteryjne antybiotykiem, wtedy pole mają grzyby i masz stałe powtórkę z rozrywki.
Onkogenny
21 2023-05-10 03:52:57 Ostatnio edytowany przez Artress001 (2023-05-10 04:09:41)
Zgadzam się z tym że część zabiegów mogłabym robić na nfz. Nie chciałam jednak czekać miesiącami na wolny termin. A też trafiłam na bardzo konkretnego prywatnego lekarza. Jestem z niego zadowolona i na ten moment nie chciałabym go zmieniać. Staram się zawsze mieć poduszkę finansową w razie właśnie takich nieoczekiwanych sytuacji zdrowotnych. I teraz z niej korzystam. Wizyty prywatne są ot po prostu wydatkiem z którym będę musiała się liczyć jeszcze przez jakis czas. Natomiast mój partner zarabia dwa razy lepiej ode mnie. I może dlatego liczyłam na większe wsparcie z jego strony. Może nie na pokrycie wszystkiego ale chociaż zrzucanie się po połowie albo do jakiejś części. Pierwsze miesiące po zarażeniu psychicznie były dla mnie dużym obciążeniem. A w dodatku od osoby dla mnie ważnej i takiej która mnie w tej sytuacji postawiła usłyszałam że "do wizyt nie będę dokładał". Jest to rozczarowujące a jakaś część mnie uważa że to szczyt bezczelności. Zawsze uważałam na sferę łóżkową, nie decydowałam się na przypadkowy seks i dlatego to chyba boli bardziej. Miałam przesłanki że partner w tej sferze też o siebie dba bo wykonywał badania kilka miesięcy wstecz niestety z pominięciem hpv. Przed naszym wspolzyciem miał wątpliwość co do swojego stanu zdrowia ale w tamtym momencie mi o tym nie powiedział. I niestety hemoroidy okazały się być klykcinami.
22 2023-05-10 16:20:14 Ostatnio edytowany przez stodwa (2023-05-10 16:21:21)
A tego nie było po nim widać? Jak się poznaliście? przez internet? Przyznał się ci ile miał partnerek przed tobą?
Zgadzam się z tym że część zabiegów mogłabym robić na nfz. Nie chciałam jednak czekać miesiącami na wolny termin. A też trafiłam na bardzo konkretnego prywatnego lekarza. Jestem z niego zadowolona i na ten moment nie chciałabym go zmieniać. Staram się zawsze mieć poduszkę finansową w razie właśnie takich nieoczekiwanych sytuacji zdrowotnych. I teraz z niej korzystam. Wizyty prywatne są ot po prostu wydatkiem z którym będę musiała się liczyć jeszcze przez jakis czas. Natomiast mój partner zarabia dwa razy lepiej ode mnie. I może dlatego liczyłam na większe wsparcie z jego strony. Może nie na pokrycie wszystkiego ale chociaż zrzucanie się po połowie albo do jakiejś części. Pierwsze miesiące po zarażeniu psychicznie były dla mnie dużym obciążeniem. A w dodatku od osoby dla mnie ważnej i takiej która mnie w tej sytuacji postawiła usłyszałam że "do wizyt nie będę dokładał". Jest to rozczarowujące a jakaś część mnie uważa że to szczyt bezczelności. Zawsze uważałam na sferę łóżkową, nie decydowałam się na przypadkowy seks i dlatego to chyba boli bardziej. Miałam przesłanki że partner w tej sferze też o siebie dba bo wykonywał badania kilka miesięcy wstecz niestety z pominięciem hpv. Przed naszym wspolzyciem miał wątpliwość co do swojego stanu zdrowia ale w tamtym momencie mi o tym nie powiedział. I niestety hemoroidy okazały się być klykcinami.
To faktycznie nie fajnie się zachował, skoro mógł podejrzewać kłykciny. Druga sprawa, że nie poczuwa się do wsparcia, też za dobrze o nim nie świadczy.
Może liczy, że i tak korzystnej wychodzisz na związku finansowo niż on, nie chce go bronić, tylko łatwo kogoś oceniać nie znając dokładnie sprawy.
Widzisz się dalej w tym związku?
24 2023-05-11 04:35:21 Ostatnio edytowany przez Artress001 (2023-05-11 04:43:41)
U kobiety kłykciny są bardzo widoczne, to takie charakterystyczne stożki. Rosną szybko i zmieniają swój kształt. U mężczyzny jeżeli zmiana nie jest już bardzo duża, to na pierwszy rzut oka nie widać prawie niczego. Wygląda to jak małe zgrubienie skóry wielkości pryszcza a może nawet mniejsze. Taka fałdka która naprawdę niczym się nie wyróżnia i jest koloru skóry. Trzeba się naprawdę dobrze przyjrzeć i to z bliska. Zanim weszliśmy ze sobą w związek byliśmy znajomymi przez kilka lat. O jego partnerkach wcześniejszych wiedziałam i miał ich trochę, więc jest coś w powiedzeniu że im więcej partnerów tym większe ryzyko. Nasze wspólne życie jeszcze się nawet dobrze nie zaczęło a dostaliśmy duże wyzwanie na start. I chyba ten związek nie zdał egzaminu. Czuje że zostałam w tym sama. Partner odciął się od tego a jest przecież głównym winowajcą.Oczywiście jest przy mnie, pociesza mnie i mówi że mu przykro. Ale to zamiast pomagać potęguje frustracje.Co z tego że mnie pocieszy skoro finansowo muszę sobie radzić na własną rękę. Miesięcznie nie są to wielkie koszty ale podsumowując rok wychodzi z tego kwota zagranicznych wczasów. Dlatego założyłam ten wątek, żeby zapytać się czy może ja źle patrzę na te sprawę. Może za dużo wymagam i faktycznie moje roszczenia są nieuzasadnione. Ale co będzie jeżeli będę potrzebowała pomocy w życiu, też mnie zostawi ? Wtedy to w ogóle nie będzie jego problem.
Ale co będzie jeżeli będę potrzebowała pomocy w życiu, też mnie zostawi ? Wtedy to w ogóle nie będzie jego problem.
Twoje wątpliwości są zasadne. Człowieka można poznać po małych rzeczach. Jeżeli już teraz nawala to nigdy nie będziesz miała do niego zaufania.
U kobiety kłykciny są bardzo widoczne, to takie charakterystyczne stożki. Rosną szybko i zmieniają swój kształt. U mężczyzny jeżeli zmiana nie jest już bardzo duża, to na pierwszy rzut oka nie widać prawie niczego. Wygląda to jak małe zgrubienie skóry wielkości pryszcza a może nawet mniejsze. Taka fałdka która naprawdę niczym się nie wyróżnia i jest koloru skóry. Trzeba się naprawdę dobrze przyjrzeć i to z bliska. Zanim weszliśmy ze sobą w związek byliśmy znajomymi przez kilka lat. O jego partnerkach wcześniejszych wiedziałam i miał ich trochę, więc jest coś w powiedzeniu że im więcej partnerów tym większe ryzyko. Nasze wspólne życie jeszcze się nawet dobrze nie zaczęło a dostaliśmy duże wyzwanie na start. I chyba ten związek nie zdał egzaminu. Czuje że zostałam w tym sama. Partner odciął się od tego a jest przecież głównym winowajcą.Oczywiście jest przy mnie, pociesza mnie i mówi że mu przykro. Ale to zamiast pomagać potęguje frustracje.Co z tego że mnie pocieszy skoro finansowo muszę sobie radzić na własną rękę. Miesięcznie nie są to wielkie koszty ale podsumowując rok wychodzi z tego kwota zagranicznych wczasów. Dlatego założyłam ten wątek, żeby zapytać się czy może ja źle patrzę na te sprawę. Może za dużo wymagam i faktycznie moje roszczenia są nieuzasadnione. Ale co będzie jeżeli będę potrzebowała pomocy w życiu, też mnie zostawi ? Wtedy to w ogóle nie będzie jego problem.
Nie wiem, niczego w życiu nie przewidzisz.
Sama musisz wypisać plusy i minusy tego związku.
Umiesz liczyć, licz na siebie, bo nigdy nie wiesz jak się w życiu ułoży...
A ideałów nie ma. Z kłykcin się wyleczycie, bo on rozumiem też się leczy i zapomnisz o sprawie. Daj sobie czas.
Jeśli problemem są tylko pieniądze, to bym nie robiła dramy, bo to rzecz nabyta.
Nie macie spiny o koszty utrzymania? Jak się dzielicie?
Słaby ten Twój partner. Wydaje się nieodpowiedzialnym człowiekiem a w dodatku nie czuje się winny zarażenia Ciebie jakoś specjalnie, prawda? Przeprosił Cię chociaż? Wg mnie powinien poczuwać się do pomocy finansowej w tej sytuacji, do uregulowania wszelkich kosztów za leczenie kłykcin, tym bardziej że zarabia dużo lepiej od Ciebie. Współżyjecie nadal w ogóle? Ja bym się ewakuowała z takiej relacji. To nie wróży dobrze na przyszłość.
Nie mamy żadnych wspólnych kosztów utrzymania. Widzimy się głównie na weekendy, bo oboje wtedy mamy wolne i nie pracujemy. Czasami jak się uda to w tygodniu. Za wyjścia na obiad raz/dwa razy w miesiącu płaci on, za to ja wpadając do niego zrobię nam zawsze jakieś zakupy na obiad. Za atrakcje płacimy na zmianę. I to tyle. Za zarażenie przepraszał mnie nie raz, ale tak jak wyżej napisałam wywołuje to u mnie tylko frustrację. Z jednej strony przeprasza a z drugiej kiedy poruszam kwestie leczenia to słyszę komunikat że "on się nie zgadza z metodami leczenia które podejmuje" i uważa niektóre zabiegi za zbędne koszta jak np. genotypowanie wirusa. A ja chcę wiedzieć jakim typem jestem zarażona i czy jestem w grupie ryzyka zachorowania na raka. Nie wyobrażam sobie tego nie wiedzieć. Też jest zdania że powinnam korzystać z opieki na nfz żeby ciąć koszty. Kiedy mamy aktywne zmiany nie współżyjemy żeby nie roznosić wiursa. Był okres kiedy myśleliśmy że to za nami, zmiany przestały się pokazywać. Nie współżyliśmy ze sobą wtedy chyba ze 4 miesiące. Po czym po naszym ponownym zbliżeniu zmiany wróciły. Lekarz stwierdził że jest to reinfekcja i wprost zapytał mnie czy mam pewność że mój partner jest wierny. I zabawa w usuwanie zmian zaczęła się od nowa. Oczywiście wtedy od niego usłyszałam że nie możemy wiedzieć kto się zaraził od kogo. On się bada i lekarze potwierdzają mu że jest zdrowy a w ogóle to ja mogłam zarazić jego więc o żadnych kosztach za wizyty nie chce słyszeć. U niego zmian nie ma, on jest zdrowy. Teraz nie współżyjemy, usuwałam zmiany 2 miesiące temu i na razie nie mam nawrotu. Nie wiem co będzie z naszym życiem łóżkowym. Nie chcę się znowu na własnym zdrowiu przekonywać kto kogo zaraża.
A widziałaś jego ostani wynik, jest ujemny?
Nie robi żadnych wyników. U lekarza sprawdza czy nie pojawiają się nowe zmiany na skórze. I szczerze wątpię żeby chciał je zrobić bo jak twierdzi nie ma sensu robić testu na hpv u mężczyzny i wszyscy lekarze mu tak mówią. Nic mu ta wiedza nie daje.
Nie byłoby sensu jakby nie miał partnerki.
A tak przecież musi wiedzieć czy zakaża, czy organizm zwalczył wirusa, bo sam brak zmian to za mało.
A może być zakażony również hpv wysokogennym, faceci nie mają wtedy żadnych objawów, a partnerce w cytologii, po 10 latach moga wyjść zmiany rakowe szyjki macicy.
Na szczęście nie jest zarażony typem wysokoonkogennym. Miałam robione testy na wszystkie onkogenne typy i nie wyszedł żaden z nich. Za kilka miesięcy planuje powtórzyć test z genotypowaniem wszystkich rodzajów żeby wiedzieć jak organizm sobie radzi z wirusem. Cytologię robię i mam zamiar robić co pół roku.
Z tym, że jak infekcja się nie rozwija, to chyba nie można sprawdzić czy nie jest się nosicielem?
Czyli jak przykładowo jesteś zakażona jakimś podtypem wysokogennym, on dopiero po 10 latach wyjdzie w cytologii, to wcześniej nie da się go wybadać?
Tak z ciekawości pytam, a i wiedza też się przyda innym.
34 2023-05-14 07:00:37 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2023-05-14 07:11:00)
Daj mu ultimatum- albo płaci, a jak nie to składasz na policję zawiadomienie z art. 161 paragraf 2 kodeksu karnego.
To jest ten artykuł:
Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Na Twoim miejscu zniszczyłabym go w sądzie za to, że naraził Cię na takie nieprzyjemne konsekwencje- za samo zarażenie chorobą można wytoczyć sprawę w sądzie karnym, a w sądzie cywilnym- o odszkodowanie z tytułu kosztów poniesionych w leczeniu choroby.
Daj mu ultimatum- albo płaci, a jak nie to składasz na policję zawiadomienie z art. 161 paragraf 2 kodeksu karnego.
To jest ten artykuł:Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.Na Twoim miejscu zniszczyłabym go w sądzie za to, że naraził Cię na takie nieprzyjemne konsekwencje- za samo zarażenie chorobą można wytoczyć sprawę w sądzie karnym, a w sądzie cywilnym- o odszkodowanie z tytułu kosztów poniesionych w leczeniu choroby.
A w którym momencie wyczytałaś, że on wiedział o swoim nosicielstwie?
Daj mu ultimatum- albo płaci, a jak nie to składasz na policję zawiadomienie z art. 161 paragraf 2 kodeksu karnego.
To jest ten artykuł:Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.Na Twoim miejscu zniszczyłabym go w sądzie za to, że naraził Cię na takie nieprzyjemne konsekwencje- za samo zarażenie chorobą można wytoczyć sprawę w sądzie karnym, a w sądzie cywilnym- o odszkodowanie z tytułu kosztów poniesionych w leczeniu choroby.
Jak zwykle beacia nie zawiodła
Musisz być bardzo zdesperowaną kobietą.
Wiesz, współczuję Ci bardzo.
Bulwersujące jest to, że on nie ma zamiaru robić żadnych testów... Bo tak lekarze mu powiedzieli? Czy można mu wierzyć? Musisz spytać o to swojego lekarza. Nie wiadomo czy to w ogóle prawda. Pierwsze słyszę coś takiego, że u mężczyzny nie ma sensu robić badania na HPV. Lekarzem nie jestem, ale to brzmi dość dziwnie, nie sądzisz? Może nie powinnaś z nim sypiać dla swojego bezpieczeństwa?
Co o tym myślisz? Już tyle do lekarza się nachodziłaś, może coś wiesz więcej.
Jak się czułaś, kiedy on Ci to powiedział? Bo ja to czytam i jestem trochę oburzona, szczerze mówiąc. Finansowo nie będzie pomagał, testów nie zrobi.
Jesteś w trudnej sytuacji, zdrowotnie, ale też psychicznie. Mam nadzieję, że masz kogoś kto Cię wspiera, chociaż to jest taki temat, który raczej ciężko poruszać.
Gdybyś miała tę sytuację potraktować jak test dla waszej relacji to jakbyś go oceniła?
38 2023-05-15 03:04:03 Ostatnio edytowany przez Artress001 (2023-05-15 03:08:29)
Co do testów nie jestem pewna czy można wykryć hpv nie mając zmian. Będę o to dopytywać lekarza, jak dowiem się czegoś więcej wrzucę tutaj, może komuś się ta wiedza przyda. On uważa że zrobił wystarczająco sponsorując szczepienie a prywatne badania to moja fanaberia, bo mogłabym to załatwić na nfz i sama narażam się na te koszty. Ja wolę się w tej sytuacji nie wygłupiać i być pod dobrą opieką, 200 zł na lekarza raz w miesiącu to nie jest jakiś wydatek nie do przejścia. Zabiegi są droższe bo sam laser to koszt pięciuset złotych a wymrażania 150, dlatego przez ten rok zebrała się całkiem ładna suma. Na początku ta wiadomość jakoś do mnie nie dotarła, kiedy on się dowiedział u mnie nie było jeszcze zmian i była szansa na to że mnie nie zaraził. Przecież damy sobie radę bo jesteśmy razem, mamy do siebie jakieś uczucie, finansowo też przecież poradzę sobie z sytuacją... Później zderzyłam się z rzeczywistością, wizyty u ginekologów, dermatologów (z tego miejsca mogę powiedzieć że ginekolodzy jakoś bagatelizują hpv, nie udzielają informacji i nie zwracają uwagi na zmiany. Zdecydowanie inne podejście mają dermatolodzy jakby ktoś miał taki problem to zdecydowanie poleciłabym tą drugą opcję) zabiegi, maści, laryngolodzy i wizyty kwalifikacyjne przed szczepieniami. Koszta, koszta i koszta. Samo hpv dawało u mnie objawy swędzenia odczuwalne non stop, teraz już nie mam tego problemu. Do tego dochodzi takie po prostu ludzkie rozczarowanie, kiedy usuwasz zmiany a to okazuje się nieskuteczne. I dopiero wtedy też wyszło podejście mojego partnera. O szczepienie musiałam się upomnieć, zabiegi miałam wziąć na siebie i jakoś to zaakceptowałam, chociaż czułam że nie tak to powinno wyglądać. Wydawało mi się że skoro zrobiło się komuś krzywdę, to powinno się wziąć odpowiedzialność, szczególnie że ma to być kochający partner. Całe szczęście dostałam bardzo dużo wsparcia od moich przyjaciół w tamtym okresie. Dzwonili, pytali, dali się wypłakać i zawieźli nawet do lekarza jak było trzeba Jeżeli chodzi o partnera to cóż, związek w tamtym okresie nam się nie układał i różnie to było, nie zawsze mogłam na niego liczyć. Pamiętam takie zdanie które powiedział, że gdybyśmy się tyle nie kłócili, to on też miałby inne podejście do mojej choroby i na pewno częściej by pytał o moje zdrowie i może nawet zaproponowałby zapłatę za wizytę jak w normalnym związku !!! Na ten moment sytuację zaakceptowałam i się z nią pogodziłam. Z mojej strony jeżeli chodzi o leczenie zrobiłam wszystko co się dało i mogę jedynie czekać aż objawy ustąpią. Ostatnie nasze zbliżenie i reinfekcja jakoś mnie obudziły, że może mogłabym zmienić podejście i bardziej walczyć o siebie bo dlaczego ja mam teraz ponosić wszystkie koszty. Dla mnie po takim czasie nawrót jest dosyć podejrzany. Szczególnie że to po naszym zbliżeniu i tak jak ostatnio, miesiąc po kontakcie wychodzą zmiany. Upomniałam się o pokrycie części kosztów za wizytę i ponowny zabieg ale bezskutecznie. On jest zdrowy, nie ma zmian, nie wiemy kto od kogo, to może być moje hpv a jeszcze mogłam go zarazić ! (absurdalnie to brzmi w tej sytuacji). Zmiany na pewno miałam wcześniej przed kontaktem z nim i niewłaściwie dopilnowałam tematu bo dawno nie byłam u lekarza. Fakt, przez 4 miesiące nie chodziłam do lekarza. Dermatolog stwierdził że skoro nie pojawiają mi się nowe zmiany od dłuższego czasu to nie muszę być u niego co miesiąc (A wcześniej zmiany pokazywały mi się dwa tygodnie po zabiegu) Mam przyjść jeżeli zobaczę coś nowego albo jeżeli będę miała wątpliwość. W międzyczasie zaliczyłam wizytę u ginekologa który potwierdził że dla niego jest czysto i sytuacja wygląda na opanowaną. Po kontakcie z nim od razu wiedziałam że coś jest nie tak, powrót swędzenia wzbudził moją czujność i miesiąc później znalazłam grudki, tego naprawdę nie da się przeoczyć. To widać naprawdę nawet przy goleniu się więc nie ma opcji żebym to wcześniej przeoczyła. Gdybym miała to potraktować jako test to oblał go. Oblał ten egzamin i wiele innych bo związek okazał się i jest nadal dosyć burzliwy. Wcześniej byłam bardzo zakochana, teraz uważam że tutaj w tej sytuacji chodzi o moje zdrowie i nie powinnam iść na kompromisy. Pytanie tylko czy zasadnie.
Co do testów nie jestem pewna czy można wykryć hpv nie mając zmian. Będę o to dopytywać lekarza, jak dowiem się czegoś więcej wrzucę tutaj, może komuś się ta wiedza przyda. On uważa że zrobił wystarczająco sponsorując szczepienie a prywatne badania to moja fanaberia, bo mogłabym to załatwić na nfz i sama narażam się na te koszty. Ja wolę się w tej sytuacji nie wygłupiać i być pod dobrą opieką, 200 zł na lekarza raz w miesiącu to nie jest jakiś wydatek nie do przejścia. Zabiegi są droższe bo sam laser to koszt pięciuset złotych a wymrażania 150, dlatego przez ten rok zebrała się całkiem ładna suma. Na początku ta wiadomość jakoś do mnie nie dotarła, kiedy on się dowiedział u mnie nie było jeszcze zmian i była szansa na to że mnie nie zaraził. Przecież damy sobie radę bo jesteśmy razem, mamy do siebie jakieś uczucie, finansowo też przecież poradzę sobie z sytuacją... Później zderzyłam się z rzeczywistością, wizyty u ginekologów, dermatologów (z tego miejsca mogę powiedzieć że ginekolodzy jakoś bagatelizują hpv, nie udzielają informacji i nie zwracają uwagi na zmiany. Zdecydowanie inne podejście mają dermatolodzy jakby ktoś miał taki problem to zdecydowanie poleciłabym tą drugą opcję) zabiegi, maści, laryngolodzy i wizyty kwalifikacyjne przed szczepieniami. Koszta, koszta i koszta. Samo hpv dawało u mnie objawy swędzenia odczuwalne non stop, teraz już nie mam tego problemu. Do tego dochodzi takie po prostu ludzkie rozczarowanie, kiedy usuwasz zmiany a to okazuje się nieskuteczne. I dopiero wtedy też wyszło podejście mojego partnera. O szczepienie musiałam się upomnieć, zabiegi miałam wziąć na siebie i jakoś to zaakceptowałam, chociaż czułam że nie tak to powinno wyglądać. Wydawało mi się że skoro zrobiło się komuś krzywdę, to powinno się wziąć odpowiedzialność, szczególnie że ma to być kochający partner. Całe szczęście dostałam bardzo dużo wsparcia od moich przyjaciół w tamtym okresie. Dzwonili, pytali, dali się wypłakać i zawieźli nawet do lekarza jak było trzeba
Jeżeli chodzi o partnera to cóż, związek w tamtym okresie nam się nie układał i różnie to było, nie zawsze mogłam na niego liczyć. Pamiętam takie zdanie które powiedział, że gdybyśmy się tyle nie kłócili, to on też miałby inne podejście do mojej choroby i na pewno częściej by pytał o moje zdrowie i może nawet zaproponowałby zapłatę za wizytę jak w normalnym związku !!! Na ten moment sytuację zaakceptowałam i się z nią pogodziłam. Z mojej strony jeżeli chodzi o leczenie zrobiłam wszystko co się dało i mogę jedynie czekać aż objawy ustąpią. Ostatnie nasze zbliżenie i reinfekcja jakoś mnie obudziły, że może mogłabym zmienić podejście i bardziej walczyć o siebie bo dlaczego ja mam teraz ponosić wszystkie koszty. Dla mnie po takim czasie nawrót jest dosyć podejrzany. Szczególnie że to po naszym zbliżeniu i tak jak ostatnio, miesiąc po kontakcie wychodzą zmiany. Upomniałam się o pokrycie części kosztów za wizytę i ponowny zabieg ale bezskutecznie. On jest zdrowy, nie ma zmian, nie wiemy kto od kogo, to może być moje hpv a jeszcze mogłam go zarazić ! (absurdalnie to brzmi w tej sytuacji). Zmiany na pewno miałam wcześniej przed kontaktem z nim i niewłaściwie dopilnowałam tematu bo dawno nie byłam u lekarza. Fakt, przez 4 miesiące nie chodziłam do lekarza. Dermatolog stwierdził że skoro nie pojawiają mi się nowe zmiany od dłuższego czasu to nie muszę być u niego co miesiąc (A wcześniej zmiany pokazywały mi się dwa tygodnie po zabiegu) Mam przyjść jeżeli zobaczę coś nowego albo jeżeli będę miała wątpliwość. W międzyczasie zaliczyłam wizytę u ginekologa który potwierdził że dla niego jest czysto i sytuacja wygląda na opanowaną. Po kontakcie z nim od razu wiedziałam że coś jest nie tak, powrót swędzenia wzbudził moją czujność i miesiąc później znalazłam grudki, tego naprawdę nie da się przeoczyć. To widać naprawdę nawet przy goleniu się więc nie ma opcji żebym to wcześniej przeoczyła. Gdybym miała to potraktować jako test to oblał go. Oblał ten egzamin i wiele innych bo związek okazał się i jest nadal dosyć burzliwy. Wcześniej byłam bardzo zakochana, teraz uważam że tutaj w tej sytuacji chodzi o moje zdrowie i nie powinnam iść na kompromisy. Pytanie tylko czy zasadnie.
Tak, w takiej kwestii jak zdrowie nie powinno się iść na kompromisy.
I nie zapomnij kopnąć tego Pana w dupę. Myślał tylko i wyłącznie czubkiem swojego kutasa, a teraz Ty ponosisz za to odpowiedzialność. Teraz widzisz jacy są naprawdę mężczyźni...
Na Twoim miejscu pomyślałabym albo o złożeniu tego zawiadomienia (rzeczywiście trzeba udowodnić że celowo zaraził, ale już sam fakt tłumaczenia się policji czy prokuratorowi może gnoja mocno zestresować) albo o puszczeniu newsa wśród wspólnych znajomych (jeśli ich macie), że Cię zdradzał, stąd ta choroba. Za to jak Cię potraktował to i tak łagodna zemsta.
Intuicja dobrze Ci podpowiada. Powinnaś postawić siebie na pierwszym miejscu. Twoje zdrowie jest ważniejsze niż ten facet i ten związek. Nie poszłabym na żadne kompromisy w temacie zdrowia.
Może być tak, że się wyleczysz całkowicie i tego Ci życzę. Odpuściłabym sobie typa z takim podejściem, nie za to, że jest zarażony, ale za podejście właśnie.
Jest Twoim pierwszym partnerem, więc jak mogłabyś go czymkolwiek zarazić. To, że on próbuje wkręcić Ci coś takiego też jest alarmujące.
Co masz na myśli pisząc, że ginekolodzy zbagatelizowali Twoje objawy? Powiedział Ci , że samo przejdzie czy co? Generalnie każdy dermatolog jest też wenerologiem. Może po prostu leczenie takich zmian skórnych nie prowadzi ginekolog.
Zmiany skórne, dermatolog, ale już zmiany szyki macicy, to wiadomo, ginekolog.
Co do lekarzy, to w takiej i podobnej sytuacji, najlepiej pójść do lekarza prywatnie, ale takiego, który pracuje w szpitalu, wtedy zabiegi zrobi Ci na nfz.
Teraz widzisz jacy są naprawdę mężczyźni...
Mężczyźni są opiekujący, kochający, wyrozumiali.
Autorce trafił się wadliwy egzemplarz.
Na Twoim miejscu pomyślałabym albo o złożeniu tego zawiadomienia (rzeczywiście trzeba udowodnić że celowo zaraził, ale już sam fakt tłumaczenia się policji czy prokuratorowi może gnoja mocno zestresować) albo o puszczeniu newsa wśród wspólnych znajomych (jeśli ich macie), że Cię zdradzał, stąd ta choroba. Za to jak Cię potraktował to i tak łagodna zemsta.
Fałszywe zawiadomienie ma też konsekwencje prawne.
A news wśród znajomych może przynieść odwrotne skutki.
PS. Beacia przestań mi wysyłać nudesy. Jesteś brzydka jak noc i nie dziwię się, że żaden mężczyzna nie chce mieć z tobą nic do czynienia.
43 2023-05-17 12:44:13 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2023-05-17 13:03:07)
Artress,
moim zdaniem musisz na spokojnie przemyśleć sens pozostawania w obecnej relacji. Oddziel emocje i uczucia, a przeanalizuj fakty i wyciągnij wnioski.
Tym bardziej że piszesz, że związek jest świeży, burzliwy, a w chorobie pomagali ci przyjaciele a nie partner.
Jesteś młoda, pomyśl jak rysuje się Twoja przyszłość z tym człowiekiem, z którym już teraz źle się czujesz, nie możesz na niego liczyć, który tak naprawdę przyczynił się do poważnego uszczerbku na Twoim zdrowiu. Sama widzisz, że on nie myśli o Twoim dobru, o Twoich uczuciach o twojej przyszłości.
Czy gdyby Cię kochał właśnie tak by się zachowywał? Moim zdaniem nie. Ja uważam, że on Cię wykorzystuje.
Popełniłaś błąd, wiążąc się z mężczyzną o którym wiedziałaś, że miał wiele partnerek.
Jak myślisz skoro prowadził takie bogate życie seksualne, to teraz tak po prostu zrezygnował z tego i jak piszesz przez te 4 miesiące bez sexu z nikim się nie spotykał?
Ja wątpię. I po drugie, piszesz, że ma lekarza, że miał komplet badań, tylko akurat bez HPV. I ty w to wierzysz?
Akurat nie miał tego badania, które mówi, że jest nosicielem. Dopytaj jeszcze lekarza o to badanie, ale ja nie wierzę. Sam miał wątpliwości, jak piszesz. Chodzi i się bada co i rusz, a tego nie wiedział.
To raczej cwany lis, który spotkał młodą, niedoświadczoną dziewczynę i wciska jej kit.
Czy człowiek, który myśli poważnie o swojej dziewczynie i szaleje za nią zachowuje się jak ten Twój?
Nie wygląda na to. Nie martwi się o Ciebie.
Jak może mówić, że teraz to nie wiadomo, kto kogo zaraził. Przecież Ty nie miałaś nikogo przed nim, on miał i Ciebie zaraził. Teraz oboje macie wirusa, którego nie da się pozbyć. Jak więc możesz go zarazić skoro on go ma?
A Ty powinnaś zacząć dbać o swoje dobro i swoją przyszłość. Jak widać to Ty będziesz ponosić poważne konsekwencje swoich złych wyborów.
Będziesz nosicielem wirusa, będziesz mieć problem kiedy spotkasz kogoś i pokochasz z wzajemnością, bo jak widzisz on też się zarazi od Ciebie. A w przyszłości, czy nie przejdzie na dzieci?
Jak obecnie wyobrażasz sobie wasze zbliżenia, skoro za każdym razem następuje u ciebie nawrót choroby i poważne objawy.
Tu już nie chodzi o pieniądze, ale o zdrowie. Ale nawet te pieniądze, to zamiast wydać na coś dla siebie, bo przecież ciężko pracujesz na nie, to Ty przeznaczasz je na leczenie nie z Twojej winy.
Gdyby on cię kochał, to z pewnością by się przebadał skoro wiedział jak żył i by cię ostrzegł, zapytał czy się na to piszesz. Nie zrobił tego.
Nawet jeśli nie wiedział ( w co nie wierzę) to teraz kiedy zniszczył Ci zdrowie i jakby nie patrzeć poważnie naruszył Twoją przyszłość seksualną, zrobiłby wszystko aby przynajmniej zadośćuczynić za swoje zachowanie. Tak, powinien zapłacić za skutki swojego postępowania. Masz prawo leczyć prywatnie tak poważną chorobę i robić badania, by choć trochę poczuć się pewniej, przecież mogą się kiedyś zrobić zmiany nowotworowe.
Ale jak widzisz tak nie jest, za wszystko płacisz Ty, pieniędzmi, zdrowiem i nie wiadomo jeszcze czym w przyszłości. Niestety lekcje życia są bardzo drogie. Moim zdaniem powinnaś się teraz poważnie zastanowić nad sobą, dlaczego tkwisz w związku który Ci szkodzi, przecież piszesz że ta relacja jest burzliwa i taka sobie. Co cię w niej trzyma? Facet wciska Ci kit, a ty na to pozwalasz. Szanuj swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi. Zrozum, że człowiek musi sam o siebie zadbać i omijać szerokim łukiem to co mu szkodzi. A ten pan ci poważnie zaszkodził. Twój wewnętrzny głos daje ci o tym znać i posłuchaj go, a nie zagłuszaj.
Teraz powinnaś skupić nad odzyskaniem swojego dobrostanu:
1. Jeśli nie wiesz, pytasz partnera do jakiego lekarza chodzi (np. pod pretekstem sprawdzę opinie czy jest naprawdę dobry). Nic mu nie mówisz o swoich planach.
2. Idziesz na poradę prawną. Te kilka stówek to nic w porównaniu z tym, jakie koszty ponosisz obecnie. Zbierasz dowody jego winy, jeśli jest szansa na odszkodowanie.
Tego pana trzeba sprowadzić na ziemię, ciekawe czy to Ciebie pierwszą zaraził, być może nie, ciekawe jak tam jego byłe. Na pewno nie jesteś ostatnią którą zarazi, jak widzisz gumki nic nie dają, pan nie ma objawów, które by mu dokuczały, a na pewno nie zrezygnuje z sexu, więc będzie zarażał następne dziewczyny.
3. Rozstajesz się z panem, bez żalu, no bo czego właściwie miałabyś żałować? Co stracisz jeśli go nie będzie? Czy nie lepiej zacząć budować przyszłość z kimś uczciwym i zakochanym w Tobie? Czas jest bardzo cenny, zwłaszcza dla kobiety.
4. Zajmujesz się budowaniem siebie, uczysz się jak unikać oszustów. Uczysz się jak zdrowo żyć, aby wirus był stłumiony, a twoja odporność bardzo dobra. Oprócz leczenia standardowego, warto postawić na naturoterapię.
5. Jesteś gotowa na miłość, na kogoś dla kogo będziesz najważniejsza, na kogoś kto będzie o Ciebie zabiegał i się troszczył. Tak, jesteś tego warta