Cześć
Będę wdzięczna za opinie, podpowiedź co powinnam zrobić w sytuacji, którą opiszę.
Mam 27 lat, moje wykształcenie to licencjat z zarządzania, magister socjologia - hr w nowoczesnej organizacji ( studia dzienne, publiczna uczelnia). Od 19 roku życia miałam dorywcze prace, natomiast na ostatnim roku studiów podjęłam roczny staż na stanowisku rekrutera. Generalnie od 2019 roku mam styczność z pracą biurową, m.in.: rekrutacją, ale również tworzeniem grafiki (w Canvie)i tresci na media społecznościowe. Moja przedostatnia praca byla po prostu patologiczna, dlatego z niej odeszłam i zarejestrowałam się w urzędzie pracy jako bezrobotna. Ta cała sytuacja była dla mnie bodźcem, aby przebranżowić się i skupić się tylko na marketingu. Po miesiącu randkowania z wieloma pracodawcami, znalazłam pracę na stanowisku specjalisty ds. sprzedaży i marketingu. Zgodziłam się na dosyć niską stawkę 3,1k netto, mimo, że podpowiedziałem nowemu pracodawcy o mozliwosci skorzystania z dofinansowania z urzędu pracy. Dzięki mnie zyskał 60% zwrotu kosztów pracowniczych, w zamian za zapewnienie miejsca pracy na kilka miesięcy. Atmosfera w pracy jest ok, ale oprócz marketingu, obsługi klienta, również muszę zajmować się pakowaniem (kilku ton) i wysyłką produktów dla klientów. Dowiedziałam się, że koleżanki z obsługi klienta dostają 4K netto za miesiąc pracy. Dziewczyny mówią w języku francuskim, ale i tak sadze, ze to nie jest okej, że zarabiam od nich aż o 900 zł mniej. Mamy podobny zakres obowiązków, one znają drugi język obcy, ale znowu ja ogarniam marketing na polskie i zagraniczne sm. Poruszylam ten temat z szefem, powiezialam, że przykro mi jest z powodu tak duzej dysproporcji w zarobkach. Spytał się co proponuje - stwierdziłam, że chciałabym tyle zarabiać, co dziewczyny,ale i tak czekam na jego propzycje. Nie chcę wyjść na zazdrośnice, ale kolezanki dostały na start 4K, z jedna z nich zaczęłam pracę ( dziewczyna bez doświadczenia zawodowego, studentka na pierwszym roku studiów licencjackich).przełożony zaczal sie tłumaczyć, ze w przeciwieństwie do współpracowniczki, znacznie lepiej pracuje i takie tam. Przerwałam i powiedziałam, ze nie chce obgadywać innych pracowników, dziewczyny zasługują na taka pensje, po prostu chce tyle samo zarabiać. Do kilku dni chce zastanowić się i dac znać, co i jak. Nie wiem co mam zrobić, żałuje, że nie wiedzialam wcześniej o zarobkach w firmie.
Przepraszam za chaotyczny ton tego postu, ale nadal jest pod wpływem ogromnych emocji. Bardzo nie lubię uczucia niesprawiedliwości. Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi