Witajcie,
mam pewien problem, z którym nie wiem jak dbać sobie radę.
Od kilku lat zmagam się z anemią, przede wszystkim z niedoboru żelaza.
Od niecałego roku staramy się z partnerem o dziecko. Jednak bezskutecznie. Zastanawiam się co jest przyczyną. Byłam już u dwóch lekarzy ginekologów - jeden stwierdził że nie widzi problemu i poprostu trzeba odpuścić a ciąża sama nastąpi. A drugi po wykonaniu kilkukrotnie usg i po obejrzeniu badań morfologii przed i po miesiączce stwierdził, że ginekologicznie wszystko jest ok. Jednak przy anemii ok 10g/dl i żelazie ok 25-30ug/dl to bałby się prowadzić ciążę jeśliby do niej doszło. I w ogóle to organizm sam może stawia przed tym opór bo nie jest gotowy na taki ciężar. Na moje pytanie czy może powinnam zrobić badania typu prolaktyna, estrogen itd. - stwierdził że przy terminowych miesiaczkach nie ma takiej potrzeby. Przepisał profilaktycznie duphastone aby ew wykluczyć czy miesiączki nie są zbyt obfite i przez to tracę taką ilość żelaza. W międzyczasie miałam wizyty u gastroenterologa- jestem po badaniach gastro i kolono które wyszły ok oraz hematologa który stwierdził że jestem trudnym przypadkiem. Widzi niski wynik ferrytyny ale nie zna powodów i w sumie to może warto jeszcze wykluczyć celiakię. Wróciłam więc do gastroenterologa. On zaśmiał się pod nosem (stwierdził że gastroskopia i wycinek z dwunastnicy najlepiej odzwierciedlają czy ktoś jest chory na celiakię czy nie) ale wydał skierowanie na przeciwciała. W przyszłym tygodniu mam badania.
Opisałam całą swoją historię aby prosić o radę jakie badania jednak warto zrobić aby wykluczyć co jest nie tak...
A może przyczyna leży w moim partnerze?
Wyniki badań ma dobre. No ale wiek może mieć znaczenie - 46 lat. Dodam że ma dziecko z pierwszego małżeństwa.
Ja mam 34.
Będę wdzięczna za każdą podpowiedź. Czy faktycznie jest tak beznadziejnie? I nie mamy szans?