Czy mieliście okazje doświadczyć kobiecego wytrysku? Czy jest on dla was pożądany i was rajcuje? Czy raczej jest to dla was coś, czego wolelibyście nie doświadczyć?
Betty Dodson... chyba ekspolorwała ten temat i kobiecy wytrysk jakoś luźno był powiązany z kobiecą satysfakcją z seksu.
Jedno z najpiękniejszych doznań. Polecam każdej kobiecie żeby przynajmniej spróbowała. Trzeba się rozluźnić i pozwolić partnerowi działać. Pod warunkiem że wie jak to się robi. Chodzi o stymulację punktu G wewnętrzną zewnętrzną i umysłową. Umysł ma być skupiony na tym Ci się dzieje, a nie na tym czy ktoś zaraz wejdzie i przeszkodzi, co kupić na jutro czy czy zrobiłam pranie. Mentalność jest kluczowa do osiągnięcia wytrysku
Hm... dla faceta? To jest cóś pięknego.
Nie miałem okazji doświadczyć. Nie wiem więc, czy by mi się podobało. Mnie rajcuje kobiecy orgazm w ogóle. Nie muszą być fontanny
Betty Dodson... chyba ekspolorwała ten temat i kobiecy wytrysk jakoś luźno był powiązany z kobiecą satysfakcją z seksu.
Jeśli dobrze pamiętam co kiedyś czytałam na ten temat to kobiety doświadczające wytrysku powiedziały, że jeśli mają wytrysk ale nie zabiegają o niego, to nie ma to wpływu ani na satysfakcję ani na to jak sam orgazm był silny. Ale jeśli kobieta skupiała się na wywołaniu wytrysku to to odbierało jej sporo satysfakcji i orgazm był słabszy.
A co do powiązania orgazmu (jakiegokolwiek) i satysfakcji płynącej z seksu to ogólnie u kobiet nie jest to tożsame. Sama to po sobie widzę - mogę mieć orgazm i zero satysfakcji i mogę nie mieć orgazmu a pomimo tego być bardzo spełniona seksualnie.
Nie.
Nie.
Nie.
Wogóle mnie to "nie jara". Co innego kobiecy orgazm.
Chyba to mit....ja się nie spotkałem.
Za to lubię obserwować jak kobiecie oczy zachodzą mgłą i odpływa.....
Gary napisał/a:Betty Dodson... chyba ekspolorwała ten temat i kobiecy wytrysk jakoś luźno był powiązany z kobiecą satysfakcją z seksu.
Jeśli dobrze pamiętam co kiedyś czytałam na ten temat to kobiety doświadczające wytrysku powiedziały, że jeśli mają wytrysk ale nie zabiegają o niego, to nie ma to wpływu ani na satysfakcję ani na to jak sam orgazm był silny. Ale jeśli kobieta skupiała się na wywołaniu wytrysku to to odbierało jej sporo satysfakcji i orgazm był słabszy.
Audiobooka słuchałem, więc nie mogłem znaleźć tego cytatu, ale chyba tak było. Jak Dodson napisała, że nie trzeba o wytrysk walczyć, to znaczy że nie trzeba. I jak napisała, że Tantra zepsuła jej seks z kochankiem, to tym bardziej się ucieszyłem, że to ścieżka gdzie nie chcę iść, ścieżka, która nie prowadzi do magicznej krainy. Więc najlepiej się kochać jak komu jest przyjemnie i nie przejmować, że inni mają inaczej.
A co do powiązania orgazmu (jakiegokolwiek) i satysfakcji płynącej z seksu to ogólnie u kobiet nie jest to tożsame. Sama to po sobie widzę - mogę mieć orgazm i zero satysfakcji i mogę nie mieć orgazmu a pomimo tego być bardzo spełniona seksualnie.
Ciekawe, ciekawe.
Cytat: "Miałam z nim orgazm. Ale to była czysta mechanika. Po prostu jedno ciało naciskało na drugie w odpowiednim tempie i w odpowiednim miejscu i tak dostałam orgazmu. Tyle. Nic szczególnego. "
Od kilku miesięcy zaczęłam doświadczać mokrych orgazmów. Nie tryska pod ciśnieniem jak mocz, ale jest tego sporo. Odkąd się ich "nauczyłam" to jest to najwspanialsze uczucie orgazmu jakich kiedykolwiek doznałam. Podczas jednego stosunku potrafię mieć kilka takich orgazmów. Satysfakcja ogromna. Odkąd je mam to wyszukuje dużo czytam na ten temat. Tych informacji jest niestety bardzo mało i z tego co wyczytałam to bardzo rzadkie zjawisko. U mnie natomiast występuje przy każdym orgazmie a średnio mam ich kilka dziennie (i podczas masturbacji i stosunku). Biorąc pod uwagę ogrom przyjemności i rzadka umiejętność czuje jakbym wygrała los na loterii. Zastanawia mnie tylko jak mężczyźni realnie patrzą na tego typu zjawisko.