Nie chciała iść na terapię. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie chciała iść na terapię.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 62 ]

Temat: Nie chciała iść na terapię.

Założyłem to konto, gdyż chciałbym coś uświadomić "mojej partnerce".
Kilka lat temu, kiedy jeszcze myślałem, że mamy szansę na ratunek, zaproponowałem jej terapię dla par. Wydawało mi się, że była możliwość ocalić nasz związek, jednakże jedyne co usłyszałem to to, że nie ma ochoty się nikomu spowiadać. Ostatnio wyznała, że uważała, iż mogliśmy sobie poradzić z naszymi problemami samodzielnie. Obecnie wiem, że nie mieliśmy najmniejszych szans, aby dojść do jakiegokolwiek porozumienia. "Moja partnerka miała, ma, i raczej zawsze będzie mieć zaufaną grupę doradców I to właśnie stanęło na naszej drodze, przeszkoda nie do pokonania, poza tym, ciężko jest rozmawiać z kimś, kto winę dostrzega tylko u innych, nigdy u siebie. Nie udało nam się rozwiązać naszych problemów i obecnie między nami jest już tylko pustka.
Pomimo tego, że nas już nie ma, to nadal mieszkamy razem, a to za sprawą klasycznego "dzieci I kredyty łączą lepiej niż przysięga", której zresztą nie mamy, choć dwa razy się przymierzałem do takiego kroku.
Jeżeli góra nie chce przyjść, to trzeba ruszyć cztery litery I to właśnie ma na celu to konto. Wiem, że będzie to jednostronna relacja z tego co się działo, ale może otworzy jej to oczy, kiedy będzie o tym tutaj czytać. Mam nadzieję, że sama zechce się wypowiedzieć na tym forum, odnośnie tematów, które poruszę.
Całe szambo, w którym się znajdujemy, jest zbyt duże, żeby opisać je w jednym poście, więc będzie to zbiór historii, które zaistniały i które niewątpliwie doprowadziły do tego, jak nasza sytuacja wygląda obecnie.
Myślę, że wstąpiliśmy na ścieżkę rozkładu w momencie, kiedy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Ograniczę się w ocenie jej osoby, bo nie o to tu chodzi, choć w tym momencie muszę powiedzieć, że według mnie, dziecko dało jej pewnego rodzaju gwarancję, że może wszystko, że co by nie zrobiła to i tak ja przejdę z tym do porządku dziennego.
Pierwsza gruba akcja z jej strony miała miejsce, kiedy jeszcze była w ciąży. W tamtym czasie kupowaliśmy też mieszkanie. Sam proces kupna to oddzielna historia, ale już po załatwieniu wszelkich formalności, kiedy musieliśmy poczekać na odbiór kluczy, z racji tego, że mieszkanie było w trakcie budowy, moja partnerka zaproponowała, aby na miesiąc przed terminem odebrania kluczy, przeprowadzić się do jej rodziny. Teraz mówi, że chciała zaoszczędzić na wynajmie, choć z tego co pamiętam, to taki argument nie pojawił się w tamtym czasie.
Moja odpowiedź nie była zadowalająca dla niej, gdyż wyraziłem zdecydowany sprzeciw takiemu rozwiązaniu. Myślałem, że temat jest zamknięty, aż do pewnego popołudnia, kiedy to stwierdziła, że weźmie sprawy w swoje ręce I kiedy ja byłem w pracy, wybrała się do agencji i za moimi plecami złożyła wypowiedzenie najmu mieszkania.
Tak właśnie postawiła na swoim I na miesiąc przed przeprowadzką do nowego mieszkania wprowadziliśmy się do jej rodziny, w skaldzie ojciec I brat.
Ktoś mógłby zapytać, co złego jest w oszczędzaniu i czemu był to dla mnie problem. W zasadzie to miałem z tym dwa problemy, po pierwsze, za mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, płaciłem ja, bez jej pomocy i nie widziałem powodu aby pakować się do jej rodziny, zwłaszcza, że nasza sytuacja finansowa nie była zła w tamtym momencie.
Po drugie jej plan miałby ręce I nogi, gdyby panowie mieli warunki do tego, żebyśmy się do nich przeprowadzili.
W zasadzie to przeprowadziliśmy się z jednej kawalerki, w której mieszkaliśmy sami, do drugiej, w której mieszkali jej bliscy.
W tamtym czasie popełniłem jeden zasadniczy błąd. Zamiast iść do agencji I wycofać wypowiedzenie, pozwoliłem, aby rzeczy działy się bez mojej ingerencji.
Niedługo później nastąpiła kolejna sytuacja, może nieco słabszego kalibru, ale jednak. Mieszkając u nich w oczekiwaniu na odbiór kluczy, ustaliliśmy termin, kiedy będziemy się wprowadzać do naszego nowego mieszkania, ale kiedy nadszedł dzień wyprowadzki, oznajmiła, że nie jest gotowa i że nie będzie się teraz przeprowadzać. Nie dała również żadnej odpowiedzi na pytanie, kiedy ewentualnie byłaby gotowa. Czas sobie leciał, a we mnie frustracja narastała z każdym dniem, aż do momentu, kiedy oznajmiłem, że jak chce zostać i układać sobie swoje sprawy w głowie to nie ma problemu, nie będę jej poganiał, jeżeli potrzebuje czasu, ale ja nie mam zamiaru dłużej czekać i mam zamiar się przeprowadzić następnego dnia.
Stwierdziła, że tak nie może być, że musimy się przeprowadzić razem. W tamtym momencie popełniłem kolejny błąd, zostając i godząc się na jej warunki.
Choć może te sytuacje nie były jeszcze super ekstremalne, to były zapowiedzią tego co miało nastąpić w niedalekiej przyszłości.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Widzę, że fundujesz nam horror w odcinkach.
Szkoda tylko, że dopiero teraz widzisz popełniane błędy jeden za drugim...A za błędy trzeba płacić.

3

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Nawet nie czytając reszty mogę już stwierdzić ze po prostu wpadłeś w bagno, i raczej będziesz miał zrujnowane życie.
wybrałeś sobie na partnerkę kobietę, z tego rodzaju, która gdy "złapie" faceta na dziecko to to pokazuje swoja prawdziwa twarz, i zaczyna sie koszmar dla faceta, kobiecie tego rodzaju wydaje się ze może teraz wszystko.
i niestety w matriarchalnej Polsce tak to wygląda.

4

Odp: Nie chciała iść na terapię.

No tak..Następny goguś, co to złapany na dziecko:) A tak rozumku to bozia nie dała? Mamy w życiu to na co się godzimy.

I teraz meritum: Jak możemy ci pomóc?

5

Odp: Nie chciała iść na terapię.

"niestety w matriarchalnej Polsce tak to wygląda." big_smile

Patrialchalnej jak już, ale to nie ma nic do rzeczy, bo tu autor sam wybrał sobie taką partnerkę i sam się jej podporządkował, od samego początku dał się wziąć pod but.
Bycie katem czy ofiarą nie ma jednej płci.

6

Odp: Nie chciała iść na terapię.
wieka napisał/a:

"niestety w matriarchalnej Polsce tak to wygląda." big_smile

Patrialchalnej jak już, ale to nie ma nic do rzeczy, bo tu autor sam wybrał sobie taką partnerkę i sam się jej podporządkował, od samego początku dał się wziąć pod but.
Bycie katem czy ofiarą nie ma jednej płci.

Nawet nie będę zaczynał dyskusji na ten temat, przy odrobinie dobrej woli wystarczy sobie porównać "przywileje" mężczyzn i "przywileje" kobiet" w Polsce i wyjdzie czy żyjemy w matriarchalnej czy patriarchalnej Polsce.
Ale nie o tym wątek, wiec nie będę kontynuował tej spawy.

7

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Pisz, pisz, chętnie poczytam smile
Dobrze zacząłeś i wydaje się, że starasz się być obiektywny.
Jest duża szansa, że oboje sobie coś uświadomicie big_smile

8

Odp: Nie chciała iść na terapię.

No dobra i co z tego?
Sytuacja jest taka:
- rozstaliście się

Więc bądź facetem i albo Ty się wyprowadź, a ona niech Cię spłaci, albo odwrotnie. Ustalcie opiekę nad dzieckiem, alimenty i wyjdźcie z tego bagna.

9

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

co by nie zrobiła to i tak ja przejdę z tym do porządku dziennego

Niebywałe, że ludzie tak sobie życie komplikują.
Jesteś szczęśliwy w tym małżeństwie? Nie?
Czy ona wykazuje jakąś chęć poprawy sytuacji? Nie?

No to składasz papiery rozwodowe i masz problem z głowy.

10 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-10-18 06:58:45)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Napisane w stylu: lubię ja, ale co ona wyrabia? Od czasu, kiedy ona w tajemnicy przed tobą wypowiedziała wynajem, powinieneś już zadziałać. A  tu nic  takiego nie ma, zgadzasz się na wszystko, co ta kobieta proponuje. Zrozumiałam, że nie macie ślubu, tylko kredyt, który was związał, i dziecko.

11

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Ok, ale widzisz po tym poście, że sam, bez niczyjej pomocy i zachęty ukręciłeś sobie ten bat na dupę? Czego by ona nie zrobiła, Ty za nią leziesz i akceptujesz wszystko, co zrobi. Chce do kawalerki z ojcem i bratem? Proszę bardzo, zero sprzeciwu. Chce tam zostać nieograniczoną ilość czasu? Bardzo proszę, Ty z nią.
I co to znaczy, że WY kupiliście mieszkanie, skoro za wynajmowane płaciłeś tylko Ty? I w ogóle czyj to był pomysł, żeby kupować mieszkanie bez ślubu i dlaczego? Kto jest na umowie kupna i kto rzeczywiście płaci za to mieszkanie?

Ja wiem, że Ty chciałbyś poczytać wpisy jaką to ona zUą kobietą była, ale prawda jest taka, że nie zmuszała Cię do niczego i na wszystko się dobrowolnie godziłeś. Skoro nie potrafisz zachować się jak mężczyzna i nie wyhodowałeś sobie jaj, to teraz siedź w kącie i płacz, bo co Ci pozostało?

12

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Założyłeś konto, żeby pokazać ten wątek partnerce, mimo że klamka zapadła i rozstajecie się? Ochłoń. Załatw to jak cywilizowany człowiek, bez takich cyrków.

13

Odp: Nie chciała iść na terapię.
bb8 napisał/a:

Założyłeś konto, żeby pokazać ten wątek partnerce, mimo że klamka zapadła i rozstajecie się? Ochłoń. Załatw to jak cywilizowany człowiek, bez takich cyrków.

Ale zabawa polega na tym, że oni się NIE rozstają, bo przysięga kredytowa i dzieci lol

14 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-10-18 08:29:00)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Kolego masz do czynienia z kobietą, nie z facetem to po pierwsze. Poczytaj sobie co tu piszą kobiety. To ty masz być odpowiedzialny, kobieta już nie bardzo. Zawsze przecież można rzucić dokumentami rozwodowymi i po kłopocie. Takie jest kobiece podejście. Wyjebane.
Co musisz zrobić. Sprawę już poruszyła Tylwyth Teg. Za słowami muszą iść czyny. Do tego każdy normalny związek polega na równym inwestowaniu. Wtedy każdy jest na równi w niego zaangażowany i związany. To jest tworzenie domu. Tutaj tego nie ma. Ty płaciłeś za wynajmowane mieszkanie. Mądry jesteś? Ty chcesz mieszkanie wspólne, ona nie bardzo. No to jak to ma funkcjonować? Nie łudź się, że ona się czegoś domyśli, ze ona będzie działać na wspólne wasze dobro, gdy swoimi myślami, czy zaangażowaniem jest poza waszym związkiem. Tak działają kobiety nic na to nie poradzisz. A twoja jak sam stwierdzasz jest podatna na wpływ innych. Masz ciężko, ale przecież jak pokazują inne związki da się to odwrócić. Gdy ona tylko zobaczy, że ma przestrzeń do wykazania się. Że to co ma w domu, dla niej jest niekorzystne i nierozwojowe. Tam domu nie stworzy.

15

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Pewnie autorowi ucięło post, bo zanosiło się na elaborat i dał sobie spokój z pisaniem drugi raz, z tym, że niepotrzebnie tak szczegółowo wszystko opisywał.
Generalnie na forum powinno pisać się krótko zwięźle i na temat.

Ciekawe więc, czy się dowiemy jaka jest obecnie sytuacja.

16

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Legat napisał/a:

Zawsze przecież można rzucić dokumentami rozwodowymi i po kłopocie.

Tylko widzisz, ona ma większy problem, bo nie ma ślubu, więc nie może się rozwieźć i musi tkwić w tym i się męczyć lol

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Wieka,
Tak, za błędy się płaci i zdaję sobie z tego sprawę.
Nie powiem że nie masz racji, ale z tym butem od samego początku to bym nie przesadzał. Jak już pisałem, wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy dowiedzieliśmy się że małe różowe jest w drodze.
Mam zamiar kontynuować, tylko nie zawsze mam czas.

Salomonka,
Nie dałem się złapać na dziecko, gdyż oboje chcieliśmy dziecka.

Lady Loka,
Brzmi bardzo prosto, ale jest jeden mały problem, jej nie stać na to żeby utrzymać to mieszkanie (nie pracuje). Poza tym oznajmiła, że nie ma zamiaru się stąd wyprowadzać, o sprzedaży też nie chce słyszeć.

Tamira,
Masz rację, powinienem był reagować, a nie pozwalać na pewne rzeczy, ale w tamtym czasie byłem inny, inaczej myślałem. Ona nosiła moje dziecko i myślę że dlatego puściłem pewne sprawy płazem.

Tylwyth Teg,
Odnośnie łażenia za nią, to tak jak napisałem wyżej, zupełnie inaczej myślałem w tamtym czasie.
Co do finansów, to o tym napiszę oddzielny post. Za dużo wyjaśniania na krótką odpowiedź.
Nie chcę czytać o tym, jaką złą kobietą była dla mnie. Nie potrzebuję czegoś takiego, czemu miało by to służyć? Co do jajek, to sprawdzałem, są na miejscu smile
Czemu musi w tym tkwić?

Bb8,
Myślisz że nie próbowałem rozmawiać i załatwić naszych spraw między nami. Obecnie ja jestem wszystkiemu winien i nie ma miejsca na jakąkolwiek dyskusję.

18

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Skoro nie macie ślubu, to nie laczy was żaden kredyt.
Skoro ona dodatkowo nie pracuje, to w praktyce ty rozdajesz karty, tylko Z WYBORU nie chcesz tego uznać i biernie się podporządkowujesz.

19

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Wybacz, Buszujący, ale właśnie ponosisz odpowiedzialność i odczuwasz konsekwencje Twoich wcześniejszych wyborów. Zdecydowałeś się na dziecko z kobietą, z którą nie zdecydowałeś się wziąć ślubu? Skoro była dla Ciebie taka ważna, to czemu najpierw się nie oświadczyłeś, nie ogarnęliście sobie stałego lokum i dopiero nie wzięliście się za dziecko? Wasz wspólna decyzja? No pewnie, laska nie pracuje, Ty ją utrzymujesz, nie ma żadnych zobowiązań względem Ciebie, to zaciążyła, bo czemu nie?
Sprawdzałeś i jaja są? Czyżby? Bo dalej nic na to nie wskazuje. Nie twierdzę, że masz się z nią rozstawać, Ty ją po prostu ustaw na swoim miejscu i doprowadź relację do porządku, bo na moje oko, to poza niemowlakiem, Ty jeszcze masz do czynienia z rozwrzeszczaną nastolatką, która robi co chce i jak chce, a Ty jej na to pozwalasz.

20

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Buszujący, ale co Cię to interesuje, że ona nie pracuje? Z tego powodu masz ją utrzymywać przez resztę życia?
Macie współwłasność na to mieszkanie?

Idziesz do sądu i ustalasz, że miejsce pobytu dziecka jest przy Tobie, bo matka nie pracuje, więc nie jest w stanie dziecka utrzymać. Potem mówisz jej, że wóz albo przewóz  albo bierze mieszkanie i ma Cię spłacić albo ma się wynieść, a mieszkanie bierzesz Ty.

Po co jej idziesz na rękę?

21

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Lady Loka napisał/a:

Buszujący, ale co Cię to interesuje, że ona nie pracuje? Z tego powodu masz ją utrzymywać przez resztę życia?
Macie współwłasność na to mieszkanie?

Idziesz do sądu i ustalasz, że miejsce pobytu dziecka jest przy Tobie, bo matka nie pracuje, więc nie jest w stanie dziecka utrzymać. Potem mówisz jej, że wóz albo przewóz  albo bierze mieszkanie i ma Cię spłacić albo ma się wynieść, a mieszkanie bierzesz Ty.

Po co jej idziesz na rękę?

Oj tam, po co tak ostro? tongue Ja myślę, że ona jest urabialna tylko Buszujący jest za miękki. Jakby trochę testosteronu sobie naprodukował, to myślę, że sytuacja by się szybko zmieniła big_smile

22

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Tylwyth Teg napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Buszujący, ale co Cię to interesuje, że ona nie pracuje? Z tego powodu masz ją utrzymywać przez resztę życia?
Macie współwłasność na to mieszkanie?

Idziesz do sądu i ustalasz, że miejsce pobytu dziecka jest przy Tobie, bo matka nie pracuje, więc nie jest w stanie dziecka utrzymać. Potem mówisz jej, że wóz albo przewóz  albo bierze mieszkanie i ma Cię spłacić albo ma się wynieść, a mieszkanie bierzesz Ty.

Po co jej idziesz na rękę?

Oj tam, po co tak ostro? tongue Ja myślę, że ona jest urabialna tylko Buszujący jest za miękki. Jakby trochę testosteronu sobie naprodukował, to myślę, że sytuacja by się szybko zmieniła big_smile

Pewnie tak big_smile albo jakby przyprowadził sobie nową partnerkę do mieszkania. Ale tak czy inaczej fajnie byłoby w jego przypadku załatwić sobie opiekę na dzieci, skoro ex nie pracuje i ich nie utrzyma.

Ale nieźle się babka urządziła. Rozstali się, a ona ma gdzie mieszkać, ma co jeść, ciekawe czy maja wspólne konto z którego ona sobie bierze jak chce.

23

Odp: Nie chciała iść na terapię.
wieka napisał/a:

Generalnie na forum powinno pisać się krótko zwięźle i na temat.
.

O, mam takie same przemyślenia, często nie da sie czytac takich scian tekstu (dobrze, ze autor chociaz uzywa interpunkcji, bo czasem i tego brakuje).

24

Odp: Nie chciała iść na terapię.
noben napisał/a:

Skoro nie macie ślubu, to nie laczy was żaden kredyt.
Skoro ona dodatkowo nie pracuje, to w praktyce ty rozdajesz karty, tylko Z WYBORU nie chcesz tego uznać i biernie się podporządkowujesz.

Kredyt nie musi łączyć się ze ślubem, wzięli wspólny kredyt na wspólne mieszkanie.

25

Odp: Nie chciała iść na terapię.
wieka napisał/a:
noben napisał/a:

Skoro nie macie ślubu, to nie laczy was żaden kredyt.
Skoro ona dodatkowo nie pracuje, to w praktyce ty rozdajesz karty, tylko Z WYBORU nie chcesz tego uznać i biernie się podporządkowujesz.

Kredyt nie musi łączyć się ze ślubem, wzięli wspólny kredyt na wspólne mieszkanie.

Pytanie, czy faktycznie wzięli wspólnie, bo skoro ona nie pracuje i nie do końca wiadomo, czy pracowała, to żaden bank jej kredytu nie dał. Może się okazać, że wszystko jest na Autora XD

26

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Tylwyth Teg napisał/a:
wieka napisał/a:
noben napisał/a:

Skoro nie macie ślubu, to nie laczy was żaden kredyt.
Skoro ona dodatkowo nie pracuje, to w praktyce ty rozdajesz karty, tylko Z WYBORU nie chcesz tego uznać i biernie się podporządkowujesz.

Kredyt nie musi łączyć się ze ślubem, wzięli wspólny kredyt na wspólne mieszkanie.

Pytanie, czy faktycznie wzięli wspólnie, bo skoro ona nie pracuje i nie do końca wiadomo, czy pracowała, to żaden bank jej kredytu nie dał. Może się okazać, że wszystko jest na Autora XD

Ale na pewno pracowała, przecież autor pisał, że łączy ich kredyt. Teraz wychowuje dziecko, jeśli już urodziła, jeśli nie, to może być na chorobowym.
Teraz on jest w czarnej... Kredyt czy w małżeństwie czy nie... przy rozejściu się, najlepiej się dogadać.

Trzeba poradzić się prawnika, co w tej sytuacji będzie optymalnym wyjściem.

27

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Musisz zrozumieć autorze jedna prostą rzecz.
To co ona sobie chce,nie powinno mieć dla ciebie znaczenia.
Zycie jest bardzo proste jeżeli kierujesz sie banalną wręcz zasadą.
"dajesz to co otrzymujesz"
Jeżeli otrzymujesz miłość - dajesz miłość
Jeżeli otrzymujesz szacunek-dajesz szacunek
Jeżeli otrzymujesz pogardę - dajesz pogardę.

Idz do prawnika, i pogadaj jak zabezpieczyć swoje interesy.
Bo sytuacja w której to ona będzie sobie mieszkać, a ty będziesz płacił za to mieszkanie jest śmieszna.
nie ma sytuacji bez wyjścia, tylko musisz w końcu oznajmić jej że masz swoje prawa.
Możesz tez sie spodziewać że nagle, gdy zacznie sie jej palić grunt pod nogami,zrobić sie strasznie miła, nie wierz w ta nagła przemianę, i to że "w końcu zrozumiała"

To ten typ kobiety która gdy czuje sie pewnie w związku, zaczyna pokazywać swoja prawdziwą twarz, fakt zmiany jej zachowania, gdy okazało sie że jest w ciąży, jasno to potwierdza.
Niestety, jest to bardzo powszechne zjawisko wśród kobiet.

28

Odp: Nie chciała iść na terapię.
wieka napisał/a:
Tylwyth Teg napisał/a:
wieka napisał/a:

Kredyt nie musi łączyć się ze ślubem, wzięli wspólny kredyt na wspólne mieszkanie.

Pytanie, czy faktycznie wzięli wspólnie, bo skoro ona nie pracuje i nie do końca wiadomo, czy pracowała, to żaden bank jej kredytu nie dał. Może się okazać, że wszystko jest na Autora XD

Ale na pewno pracowała, przecież autor pisał, że łączy ich kredyt. Teraz wychowuje dziecko, jeśli już urodziła, jeśli nie, to może być na chorobowym.
Teraz on jest w czarnej... Kredyt czy w małżeństwie czy nie... przy rozejściu się, najlepiej się dogadać.

Trzeba poradzić się prawnika, co w tej sytuacji będzie optymalnym wyjściem.

Za poprzednie mieszkanie płacił Autor sam.
Nie zdziwiłabym się jakby się okazało, że kredyt jest tylko na niego, ale ona jest współwłaścicielem domu.

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Noben,
Można wziąść kredyt razem, nie mając ślubu. Banku nie obchodzą śluby, a wypłacalność.
Fakt, to że się jeszcze nie spakowałem i nie wyprowadziłem, to jest formą uległości czy jakiegoś chorego współuzależnienia.

Lady Loka
Tak, mieszkanie jest na nas oboje, tak samo jak kredyt.
Nie mamy wspólnego konta, pomijając to za co płacę to daję jej jeszcze tyle ile wynosiłyby alimenty nabdziecko.

Wieka,
Nie ma potrzeby radzić się prawnika. W tym wypadku ona musi tylko podjąć decyzję co chce zrobić, czy zostaje w mieszkaniu i przejmuje je płacąc  za nie wraz ze swoją rodziną czy woli sprzedać.

Szeptuch,
Ona nie pojmuje tej prostej zasady.

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Lecimy dalej.

Była w trzecim/czwartym miesiącu ciąży, kiedy przeprowadziliśmy się do naszego mieszkania. Wszystko wtedy głównie kręciło się wokół przygotowań do narodzin naszej córki, wizyty kontrolne, szkoła rodzenia i do tego urządzanie mieszkania. Powiedziałbym, że wszystko było w porządku.
Zbliżaliśmy się wielkimi krokami do narodzin maleństwa I z tym wiąże się kolejne "ale mi zależy bardziej". Poszło o to, że na jakiś czas przed narodzinami, powiedziałem jej, że chciałbym abyśmy do szpitala pojechali sami, tzn ona, ja I nasze dziecko. Nie zabroniłem nikomu się pojawiać, poprostu ważne było dla mnie, abyśmy tę podróż odbyli sami (może to dziwne, ale tak czułem). Niestety, ona chciała, żeby do szpitala zawieźli nas jej bliscy i nie było żadnej dyskusji, jak napisałem wcześniej, jej zależało bardziej.
Niedługo później pewnego ranka małe zasygnalizowało, że już czas. Nie dyskutowałem z nią tamtego dnia, tylko wziąłem telefon i zadzwoniłem po jej bliskich. Teraz postąpiłbym inaczej ale wtedy myślałem innymi kategoriami, to był dzień, kiedy to ona miała najtrudniejsze zadanie i to jej komfort był najważniejszy. Pomijając jak się czułem, kiedy po nich dzwoniłem, to byłem rad że wszystko przebiegło bez zadnych komplikacji i wszystko z dziewczynami było ok.
Na jej prośbę, po porodzie miała swój prywatny pokój, gdyż niewyobrażała sobie leżeć na sali poporodowej z innymi kobietami. Noc spędziła w szpitalu i rano mieliśmy wrócić do domu lecz następnego dnia, kiedy się pojawiłem w szpitalu, oznajmiła że chciałaby zostać jeszcze jedna noc, dla pewności, że wszystko jest ok. Drugą noc spędziliśmy w szpitalu w trójkę, gdyż jedna z położnych uświadomiła nas, że jeżeli mamy prywatny pokój to taka opcja istnieje, a że potrzebowała wsparcie, to wiadomo.
Nawet nie próbowałem z nią rozmawiać o tym jak będziemy wracać do domu. Nie widziałem sensu, nie chciałem słyszeć kolejny raz, że jej zależy bardziej.
Tak właśnie wyglądało przyjście na świat naszej córki. Pewnie, że można powiedzieć, że gdzieś zgubiłem jaja, tylko jak w takim wypadku powinienem był podejść do sytuacji, powiedzieć że nigdzie nie jadę, że nie będę przy niej, żeby ją wesprzeć, że albo ja, albo jej rodzina. Takie coś chyba niczego dobrego by nie wniosło do sprawy.

31

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Nie bardzo rozumiem, czy przy porodzie (oprócz Ciebie) była obecna jej rodzina, czyli ojciec i brat? Jeśli tak, to creepy as fuck. Jeśli nie, a tylko towarzyszyli jej w drodze, to uważam że w tej konkretnej sprawie przesadzasz. Jeśli miało jej to dodać otuchy, to moim zdaniem żadne wyrzeczenie z Twojej strony. Sam przyznajesz, że miała trudne zadanie.

32

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Wybacz, ale to się nie klei. Rozumiem, że za prywatny pokój płaciliście? Bo to płatna usługa. W szpitalach nie ma tak, że ona chce leżeć to zostaje jeszcze dobę. Po porodzie zwykle się siedzi 2 dni z tego względu, że po 2 dniach noworodka się bada czy nie ma żóltaczki. Wcześniej to można wyjść na własne życzenie, ale tak z zasady to nie puszczają.

33

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Lecimy dalej.

Była w trzecim/czwartym miesiącu ciąży, kiedy przeprowadziliśmy się do naszego mieszkania. Wszystko wtedy głównie kręciło się wokół przygotowań do narodzin naszej córki, wizyty kontrolne, szkoła rodzenia i do tego urządzanie mieszkania. Powiedziałbym, że wszystko było w porządku.
Zbliżaliśmy się wielkimi krokami do narodzin maleństwa I z tym wiąże się kolejne "ale mi zależy bardziej". Poszło o to, że na jakiś czas przed narodzinami, powiedziałem jej, że chciałbym abyśmy do szpitala pojechali sami, tzn ona, ja I nasze dziecko. Nie zabroniłem nikomu się pojawiać, poprostu ważne było dla mnie, abyśmy tę podróż odbyli sami (może to dziwne, ale tak czułem). Niestety, ona chciała, żeby do szpitala zawieźli nas jej bliscy i nie było żadnej dyskusji, jak napisałem wcześniej, jej zależało bardziej.
Niedługo później pewnego ranka małe zasygnalizowało, że już czas. Nie dyskutowałem z nią tamtego dnia, tylko wziąłem telefon i zadzwoniłem po jej bliskich. Teraz postąpiłbym inaczej ale wtedy myślałem innymi kategoriami, to był dzień, kiedy to ona miała najtrudniejsze zadanie i to jej komfort był najważniejszy. Pomijając jak się czułem, kiedy po nich dzwoniłem, to byłem rad że wszystko przebiegło bez zadnych komplikacji i wszystko z dziewczynami było ok.
Na jej prośbę, po porodzie miała swój prywatny pokój, gdyż niewyobrażała sobie leżeć na sali poporodowej z innymi kobietami. Noc spędziła w szpitalu i rano mieliśmy wrócić do domu lecz następnego dnia, kiedy się pojawiłem w szpitalu, oznajmiła że chciałaby zostać jeszcze jedna noc, dla pewności, że wszystko jest ok. Drugą noc spędziliśmy w szpitalu w trójkę, gdyż jedna z położnych uświadomiła nas, że jeżeli mamy prywatny pokój to taka opcja istnieje, a że potrzebowała wsparcie, to wiadomo.
Nawet nie próbowałem z nią rozmawiać o tym jak będziemy wracać do domu. Nie widziałem sensu, nie chciałem słyszeć kolejny raz, że jej zależy bardziej.
Tak właśnie wyglądało przyjście na świat naszej córki. Pewnie, że można powiedzieć, że gdzieś zgubiłem jaja, tylko jak w takim wypadku powinienem był podejść do sytuacji, powiedzieć że nigdzie nie jadę, że nie będę przy niej, żeby ją wesprzeć, że albo ja, albo jej rodzina. Takie coś chyba niczego dobrego by nie wniosło do sprawy.

Ten Twój post też niczego nie wnosi. Nie musisz opisywać całego swojego życia tak szczegółowo, wiadomo przecież kto nosi/nosił spodnie w tym związku.
Było minęło, w jakim punkcie jesteś teraz?

Odp: Nie chciała iść na terapię.

bb8,
Z jednej strony żadne wyrzeczenie, a z drugiej przez całą ciążę robiłem wszystko co było potrzebne, dbałem i wspierałem. Każda wizyta kontrolna, każda szkoła rodzenia, byłem tam dla nie bo tego potrzebowała, każda jej potrzeba była zaspokojona (chyba że o czymś nie wiem), ale w najważniejszym momencie to jej rodzina była ważniejsza ode mnie. Może przesadzam, ale na pewno przemawiają przez że mnie również późniejsze doświadczenia.

Lady Loka,
Mieszkamy za granicą i tu kobieta nie musi po porodzie spędzać całych dwóch dni w szpitalu. Badania są robione na drugi dzień. Jak ktoś ma życzenie, to może i w domu rodzić.

Wieka,
Wiem że się rozpisuję, ale dla mnie to wszystko miało znaczenie.

35

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Wszystko dla Ciebie może mieć znaczenie, tylko wiemy, że we wszystkim byłeś podporządkowany.

Teraz masz poważniejszy problem i jak widzisz jego rozwiązanie?

36 Ostatnio edytowany przez Buszujący w szambie (2022-11-07 20:49:26)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Rozwiązanie jest tylko jedno, moja wprowadzka. Pisze to wszystko dlatego, gdyż chciałbym, żeby zrozumiała dlaczego sprawy przybrały taki a nie inny obrót.
Dla niej wszystko jest bardzo proste, wszystkiemu jestem winny ja, ona nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreślała to wielokrotnie.
Inni pisali o adwokatach i porządkowaniu spraw, jak dla mnie to może sobie wszystko zatrzymać,  ja po prostu chcę tylko żeby zrozumiała mój punkt widzenia.

37

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Rozwiązanie jest tylko jedno, moja wprowadzka. Pisze to wszystko dlatego, gdyż chciałbym, żeby zrozumiała dlaczego sprawy przybrały taki a nie inny obrót.
Dla niej wszystko jest bardzo proste, wszystkiemu jestem winny ja, ona nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreślała to wielokrotnie.
Inni pisali o adwokatach i porządkowaniu spraw, jak dla mnie to może sobie wszystko zatrzymać,  ja po prostu chcę tylko żeby zrozumiała mój punkt widzenia.

Ale to Ty piszesz dla niej czy co?
Bo tak to w wordzie możesz pisać.

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Dokładnie tak, jak skończę, to mam zamiar pokazać jej to konto, żeby mogła się zapoznać z tym co ludzie myślą na temat tego co zaszło między nami.
Jakbyśmy poszli na terapię i mogli porozmawiać z kimś bezstronny, to może nie było by problemu, ale problem jest w tym, że ona ma swoich doradców i wszystko jest filtrowane odpowiednio.
Jej główni doradcy jakby mogli to by mnie w łyżce wody utopili.

39

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Dokładnie tak, jak skończę, to mam zamiar pokazać jej to konto, żeby mogła się zapoznać z tym co ludzie myślą na temat tego co zaszło między nami.
Jakbyśmy poszli na terapię i mogli porozmawiać z kimś bezstronny, to może nie było by problemu, ale problem jest w tym, że ona ma swoich doradców i wszystko jest filtrowane odpowiednio.
Jej główni doradcy jakby mogli to by mnie w łyżce wody utopili.

Ale tu są opinie na Twój temat głównie, nie jej tongue
To Ty na to wszystko pozwalałeś i zachowywałeś się jak jeleń. I dalej się zachowujesz, bo ona ma Cię w garści i doskonale o tym wie.

40 Ostatnio edytowany przez Buszujący w szambie (2022-11-07 21:34:52)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Zgadzam się w stu procentach, z moją głową było coś nie tak, przez dość długo. Z tym drugim się nie zgodzę do końca. Mam już swoje plany, ale wolałbym załatwić wszystko tak, żeby to miało ręce i nogi.
Teraz dość często jest nerwowo bo nie spełniam jej oczekiwań.

41 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-11-07 22:07:22)

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Rozwiązanie jest tylko jedno, moja wprowadzka. Pisze to wszystko dlatego, gdyż chciałbym, żeby zrozumiała dlaczego sprawy przybrały taki a nie inny obrót.
Dla niej wszystko jest bardzo proste, wszystkiemu jestem winny ja, ona nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreślała to wielokrotnie.
Inni pisali o adwokatach i porządkowaniu spraw, jak dla mnie to może sobie wszystko zatrzymać,  ja po prostu chcę tylko żeby zrozumiała mój punkt widzenia.

Nie zrozumie, szkoda Twojego czasu.

Szkoda, że sam nie poszedłeś wcześniej na terapię sam, nie czekając na wspólną.

Tkwiłeś w toksycznej relacji, uzależniającej i jakbyś wtedy skorzystał z pomocy specjalisty, dzisiaj byłbyś w innym miejscu.

Teraz jak się wyprowadzisz, to dalej będziesz musiał spłacać kredyt, płacić alimenty, ona nie będzie się chciała zgodzić na sprzedaż, ani spłacenie Ciebie, więc sprawy sądowe będą się ciągnęły w nieskończość...

Czyli będziesz musiał zaczynać życie od zera, a nawet od minus  x.
Współczuję, ale nie powinieneś jej odpuścić.

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Co byście mi powiedzieli odnośnie całej sytuacji ze szpitalem, gdyb się okazało, że to jak bardzo jej zależało , żeby oni nas zawieźli, było podszyte czymś więcej niż jej pragnieniem.
Wyobraźmy sobie taką rozmowę:
Ona (o), chlopcy (ch) kolega (k), to ja

(O) rozmawialiśmy i (k) zależy na tym abyśmy pojechali do szpitala sami
(Ch) jak to sami
(O) zależy mu na tym
(Ch) nawet nie ma dyskusji, my was zawozimy.

(O) słuchaj (k) mi bardzo zależy na tym, aby to oni nas zawieźl, nie ma tematu.

Nie wiem dokładnie jak wyglądała dyskusja między nimi, ale wiem, że miała miejsce i decyzja była podjęta za moimi plecami. Nadal jest to ok, jest to zwykła pomóc ze strony jej rodziny, czy jest to wtykanie nosa w sprawy, w które nie powinni się angażować?

43

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Lady Loka napisał/a:
Buszujący w szambie napisał/a:

Dokładnie tak, jak skończę, to mam zamiar pokazać jej to konto, żeby mogła się zapoznać z tym co ludzie myślą na temat tego co zaszło między nami.
Jakbyśmy poszli na terapię i mogli porozmawiać z kimś bezstronny, to może nie było by problemu, ale problem jest w tym, że ona ma swoich doradców i wszystko jest filtrowane odpowiednio.
Jej główni doradcy jakby mogli to by mnie w łyżce wody utopili.

Ale tu są opinie na Twój temat głównie, nie jej tongue
To Ty na to wszystko pozwalałeś i zachowywałeś się jak jeleń. I dalej się zachowujesz, bo ona ma Cię w garści i doskonale o tym wie.

Ale oni sa oboje dorosli to co on ma do pozwalania jej?

44

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Znikasz na kilka miesięcy i zaczynasz temat jakbyś pisał o nim wczoraj?

45

Odp: Nie chciała iść na terapię.
maku2 napisał/a:

Znikasz na kilka miesięcy i zaczynasz temat jakbyś pisał o nim wczoraj?

Faktycznie to jest temat z 2022 to po co on znowu pisze to nierozumiem tego

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Jakie w tym wszystkim czas ma znaczenie, czy coś się stało, że była przerwa. Fakt, kontynuuję stary wątek, bo chce żeby wszystko było w jednym miejscu. Co do powodu przerwy, to jest on nieistotny.
Mógłbym napisać, ona jest taka czy inna, ale to by było stawianie wniosków, zanim przedstawiłbym to co faktycznie mam do powiedzenia.

47

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Jakie w tym wszystkim czas ma znaczenie, czy coś się stało, że była przerwa. Fakt, kontynuuję stary wątek, bo chce żeby wszystko było w jednym miejscu. Co do powodu przerwy, to jest on nieistotny.
Mógłbym napisać, ona jest taka czy inna, ale to by było stawianie wniosków, zanim przedstawiłbym to co faktycznie mam do powiedzenia.

To co masz do powiedzenia?

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Kolejna sytuacja

Wiadomo że rzadko kiedy dziecko się rodzi z idealnie poukładaną główką. Tak też było w naszym wypadku i choć zniekształcenie nie było duże, to było widoczne.
Jak ocenicie sytuację, w której dałem jej znać o tym co zauważyłem, a jedyne co usłyszałem to poprostu żebym tak nie mówił, tym samym ucinając temat. Natomiast kiedy kilka tygodni później, była na spacerze ze swoim ojcem i ten zwrócił uwagę na to że mała za często śpi na jednej stronie, to jeszcze tego samego dnia zamówili wizytę w specjalistycznej przychodni, gdzie się mierzy główki dzieciom (oczywiście rachunek był dla mnie, choć nie o pieniądze tu chodzi). Później już było kupowanie specjalnych czapeczek do spania, żeby dziecko ustawiać w odpowiedniej pozycji. Było wstawianie nocne, żeby przekręcać ja odpowiednio, gdy się źle ułożyła. Czy w tym wypadku postąpiła słusznie, biorąc sobie do serca to co mieli oni do powiedzenia, a bagatelizujac mnie i moje zdanie.

49

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Kolejna sytuacja

Wiadomo że rzadko kiedy dziecko się rodzi z idealnie poukładaną główką. Tak też było w naszym wypadku i choć zniekształcenie nie było duże, to było widoczne.
Jak ocenicie sytuację, w której dałem jej znać o tym co zauważyłem, a jedyne co usłyszałem to poprostu żebym tak nie mówił, tym samym ucinając temat. Natomiast kiedy kilka tygodni później, była na spacerze ze swoim ojcem i ten zwrócił uwagę na to że mała za często śpi na jednej stronie, to jeszcze tego samego dnia zamówili wizytę w specjalistycznej przychodni, gdzie się mierzy główki dzieciom (oczywiście rachunek był dla mnie, choć nie o pieniądze tu chodzi). Później już było kupowanie specjalnych czapeczek do spania, żeby dziecko ustawiać w odpowiedniej pozycji. Było wstawianie nocne, żeby przekręcać ja odpowiednio, gdy się źle ułożyła. Czy w tym wypadku postąpiła słusznie, biorąc sobie do serca to co mieli oni do powiedzenia, a bagatelizujac mnie i moje zdanie.

Tak sie zdarza wielu malym dzieciom jak bedzie starsze to sie powinien ksztalt wyrownac bez wzgledu na pozycje spania

50

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Co byście mi powiedzieli odnośnie całej sytuacji ze szpitalem, gdyb się okazało, że to jak bardzo jej zależało , żeby oni nas zawieźli, było podszyte czymś więcej niż jej pragnieniem.
Wyobraźmy sobie taką rozmowę:
Ona (o), chlopcy (ch) kolega (k), to ja

(O) rozmawialiśmy i (k) zależy na tym abyśmy pojechali do szpitala sami
(Ch) jak to sami
(O) zależy mu na tym
(Ch) nawet nie ma dyskusji, my was zawozimy.

(O) słuchaj (k) mi bardzo zależy na tym, aby to oni nas zawieźl, nie ma tematu.

Nie wiem dokładnie jak wyglądała dyskusja między nimi, ale wiem, że miała miejsce i decyzja była podjęta za moimi plecami. Nadal jest to ok, jest to zwykła pomóc ze strony jej rodziny, czy jest to wtykanie nosa w sprawy, w które nie powinni się angażować?

Dlaczego do tego wracasz?
To teraz już nie jest istotne, jesteście dalej razem, dogadujecie się?

51

Odp: Nie chciała iść na terapię.
wieka napisał/a:
Buszujący w szambie napisał/a:

Co byście mi powiedzieli odnośnie całej sytuacji ze szpitalem, gdyb się okazało, że to jak bardzo jej zależało , żeby oni nas zawieźli, było podszyte czymś więcej niż jej pragnieniem.
Wyobraźmy sobie taką rozmowę:
Ona (o), chlopcy (ch) kolega (k), to ja

(O) rozmawialiśmy i (k) zależy na tym abyśmy pojechali do szpitala sami
(Ch) jak to sami
(O) zależy mu na tym
(Ch) nawet nie ma dyskusji, my was zawozimy.

(O) słuchaj (k) mi bardzo zależy na tym, aby to oni nas zawieźl, nie ma tematu.

Nie wiem dokładnie jak wyglądała dyskusja między nimi, ale wiem, że miała miejsce i decyzja była podjęta za moimi plecami. Nadal jest to ok, jest to zwykła pomóc ze strony jej rodziny, czy jest to wtykanie nosa w sprawy, w które nie powinni się angażować?

Dlaczego do tego wracasz?
To teraz już nie jest istotne, jesteście dalej razem, dogadujecie się?

Wlasnie bez sensu jak teraz jest dobrze w zwiazku to najwazniejsze

52 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-09-01 14:41:07)

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Kolejna sytuacja

Wiadomo że rzadko kiedy dziecko się rodzi z idealnie poukładaną główką. Tak też było w naszym wypadku i choć zniekształcenie nie było duże, to było widoczne.
Jak ocenicie sytuację, w której dałem jej znać o tym co zauważyłem, a jedyne co usłyszałem to poprostu żebym tak nie mówił, tym samym ucinając temat. Natomiast kiedy kilka tygodni później, była na spacerze ze swoim ojcem i ten zwrócił uwagę na to że mała za często śpi na jednej stronie, to jeszcze tego samego dnia zamówili wizytę w specjalistycznej przychodni, gdzie się mierzy główki dzieciom (oczywiście rachunek był dla mnie, choć nie o pieniądze tu chodzi). Później już było kupowanie specjalnych czapeczek do spania, żeby dziecko ustawiać w odpowiedniej pozycji. Było wstawianie nocne, żeby przekręcać ja odpowiednio, gdy się źle ułożyła. Czy w tym wypadku postąpiła słusznie, biorąc sobie do serca to co mieli oni do powiedzenia, a bagatelizujac mnie i moje zdanie.

Po pierwsze, naciągnęli Cię na kupe kasy, bo główkę sprawdza w kazdej przychodni podstawowej ppieki zdrowotnej. Po drugie na asymetrie główki nie kupuje się zadnych specjalnych czapeczek do spania, tylko poduszki ortopedyczne. Po trzecie, to zwykle się samo stabilizuje, kiedy dziecko jest starsze i kiedy zmienia się strony spania.

Czemu Ty ciągle do tego wracasz?

53

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Lady Loka napisał/a:
Buszujący w szambie napisał/a:

Kolejna sytuacja

Wiadomo że rzadko kiedy dziecko się rodzi z idealnie poukładaną główką. Tak też było w naszym wypadku i choć zniekształcenie nie było duże, to było widoczne.
Jak ocenicie sytuację, w której dałem jej znać o tym co zauważyłem, a jedyne co usłyszałem to poprostu żebym tak nie mówił, tym samym ucinając temat. Natomiast kiedy kilka tygodni później, była na spacerze ze swoim ojcem i ten zwrócił uwagę na to że mała za często śpi na jednej stronie, to jeszcze tego samego dnia zamówili wizytę w specjalistycznej przychodni, gdzie się mierzy główki dzieciom (oczywiście rachunek był dla mnie, choć nie o pieniądze tu chodzi). Później już było kupowanie specjalnych czapeczek do spania, żeby dziecko ustawiać w odpowiedniej pozycji. Było wstawianie nocne, żeby przekręcać ja odpowiednio, gdy się źle ułożyła. Czy w tym wypadku postąpiła słusznie, biorąc sobie do serca to co mieli oni do powiedzenia, a bagatelizujac mnie i moje zdanie.

Po pierwsze, naciągnęli Cię na kupe kasy, bo główkę sprawdza w kazdej przychodni podstawowej ppieki zdrowotnej. Po drugie na asymetrie główki nie kupuje się zadnych specjalnych czapeczek do spania, tylko poduszki ortopedyczne. Po trzecie, to zwykle się samo stabilizuje, kiedy dziecko jest starsze i kiedy zmienia się strony spania.

Czy to jest aktualna sytuacja? Chcesz powiedzieć, ze nie dość, ze nie zrobiłes nic z naszymi odpowiedziami, to jeszcze zrobiłeś sobie z nią dziecko?

Wlasnie bez sensu to

54

Odp: Nie chciała iść na terapię.
JuliaUK33 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Buszujący w szambie napisał/a:

Dokładnie tak, jak skończę, to mam zamiar pokazać jej to konto, żeby mogła się zapoznać z tym co ludzie myślą na temat tego co zaszło między nami.
Jakbyśmy poszli na terapię i mogli porozmawiać z kimś bezstronny, to może nie było by problemu, ale problem jest w tym, że ona ma swoich doradców i wszystko jest filtrowane odpowiednio.
Jej główni doradcy jakby mogli to by mnie w łyżce wody utopili.

Ale tu są opinie na Twój temat głównie, nie jej tongue
To Ty na to wszystko pozwalałeś i zachowywałeś się jak jeleń. I dalej się zachowujesz, bo ona ma Cię w garści i doskonale o tym wie.

Ale oni sa oboje dorosli to co on ma do pozwalania jej?

Julciu, a może poczytasz dokładnie, zamiast rzucać haslami, byle więcej postów?

On jej pozwalał na to, żeby go traktowała jak kupę gnoju. I tak, tu ma wiele do pozwalania, bo jakby raz, drugi czy trzeci postawił granicę, to by wszystko wyglądało inaczej. Przeczytaj pierwszy post.

55

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Lady Loka napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale tu są opinie na Twój temat głównie, nie jej tongue
To Ty na to wszystko pozwalałeś i zachowywałeś się jak jeleń. I dalej się zachowujesz, bo ona ma Cię w garści i doskonale o tym wie.

Ale oni sa oboje dorosli to co on ma do pozwalania jej?

Julciu, a może poczytasz dokładnie, zamiast rzucać haslami, byle więcej postów?

On jej pozwalał na to, żeby go traktowała jak kupę gnoju. I tak, tu ma wiele do pozwalania, bo jakby raz, drugi czy trzeci postawił granicę, to by wszystko wyglądało inaczej. Przeczytaj pierwszy post.

A to wtedy to zle go traktowala

56 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2023-09-01 15:21:54)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Ile kobiet mieszkających z facetem postanowiłoby, że chce się przeprowadzić do kawalerki w której mieszka ojciec i brat?
Jaka kobieta nie cieszy sie na mysl przeprowadzki do wlasnego mieszkania tylko woli mieszkac w kawalerce z ojcem i bratem? No ja nie pojmuje tego

Jedyne co przychodzi mi do głowy to sytuacja w której kobieta musi uciec od partnera agresora. Nie wydaje mi się zeby bez powodu kobieta w ciązy chcialaby pogorszyc swoje warunki zycia. Mi sie wydaje ze ty wszystiego tu nie opisujesz.

Tez nie rozumiem po co tu wyciągac jakies sceny z przeszlosci. Jestes ojcem a boli cie to ze musiales zaplacic za leczenie dziecka? Chyba powinno ci zalezec aby mialo odpowiedni kształt glowki. Jesli te czapki czy kaski miały pomoc to czemu nie skorzystac? Niewiadomo czy akurat w waszym przypadku glowka dziecka sama by sie odpowiednio ułozyla. Ja bym np nie ryzykowala. A ty masz jakies pretensje do zony ze zadbala o dziecko.

57

Odp: Nie chciała iść na terapię.
Buszujący w szambie napisał/a:

Jakie w tym wszystkim czas ma znaczenie, czy coś się stało, że była przerwa. Fakt, kontynuuję stary wątek, bo chce żeby wszystko było w jednym miejscu. Co do powodu przerwy, to jest on nieistotny.
Mógłbym napisać, ona jest taka czy inna, ale to by było stawianie wniosków, zanim przedstawiłbym to co faktycznie mam do powiedzenia.

Jakie wszystko skoro Twoja historia skończyła się na szpitalu?

58

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Ale ona nigdy nie liczyła się z Twoim zdaniem, w przeciwieństwie do swojej rodziny, więc to się nie zmieni i raczej przyjdzie Ci się z tym pogodzić, jak chcesz z nią być.

Wiem, że cierpi Twoja duma, ale chyba idzie się do tego  przyzwyczaić, ważniejsze czy dogadujecie się teraz, czy zniknęła pustka między wami, o której pisałeś rok temu.

Jedynie nie odpuszczaj w sprawach w których sam możesz decydować.

59

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Splaszczenie główki to problem wtórny do asymetrii ułożeniowej dziecka. Zamiast kombinować z czapkami/poduszkami warto było wybrać się do fizjoterapeuty. I nie wiem, co ma do tego mierzenie. W Polsce mierzy się obwód głowy i rozmiar ciemiączka. Wszystko to nie zmienia faktu, że Twoja żona chciała dobrze dla małej. A że ma w dupie Twoje zdanie i zareagowała dopiero po sugestii teścia to chyba nie powinna być dla Ciebie niespodzianka. Bardzo niepokojące jest to, że wciąż wracasz do takich szczegółów. Po roku, tak jakby minął jeden dzień.

60 Ostatnio edytowany przez Buszujący w szambie (2023-09-04 14:02:34)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Powinienem coś sprostować, nasza córka nie urodziła się w zeszłym roku, tylko ponad dziewięć lat temu.
Czemu wracam do tych rzeczy, ponieważ to pamiętam i to wszystko ma znaczenie, tak myślę. Nie rozpamiętuję, tylko przedstawiam fakty. Jeszcze jedno, nie mam problemu z alkoholem czy narkotykami, czy innym syfem i nigdy też nie podniosłem na nią ręki, ani nie znęcałem się nad nią psychicznie. W poprzednim wpisie nie chodzi o kształt główki czy pieniądze,  a o jej poczynania. Mowienie że nie zależy mi na zdrowiu corki jest raczej słabe.

Po narodzinach naszej córki wszystko było między nami ok, przynajmniej przez pierwsze pół roku, może dłużej.  Faktem jest, że musiałem wrócić do pracy dość szybko, cóż nie miałem wystarczająco pieniędzy żeby zostać w domu  i może to miało jakiś wpływ długoterminowy na to jak się sprawy potoczyły później. Niemniej jednak, nie zostawiłem jej samej ze wszystkim. Moja rutyna przez pierwsze dwa i pół roku po narodzinach,  wyglądała mniej więcej tak.
Codziennie rano wstawiłem godzinę wcześniej niż zwykle, aby ogarnąć kuchnię, przygotować śniadanie i coś do jedzenia w ciągu dnia, wracając z pracy robiłem zakupy, lub później jeżeli były większe, gotowałem obiady i ogarniałem co było potrzebne w domu. Jedyne czego nie lubiłem robić to sprzątanie, można powiedzieć że nigdy nie przepadałem za tym, jednak jeżeli trzeba, to trzeba.
Wstawianie w nocy do małej też nie było żadnym problemem dla mnie i przez długo od narodzin niemalże tylko ja wstawałem, choć większego sensu to nie miało, gdyż nie mogłem nakarmić małej, była karmiona naturalnie, więc było to wstawanie tylo po to żeby sprawdzić pieluchę i podać ja do karmienia mamie. Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że nie poruszyłem tematu przez pierwsze sześć miesięcy, wiadomo, że mleko matki to mus w pierwszysch miesiacach.
Dopiero później zaproponowałem, aby jeden prosiłek w nocy dawać z mleka modyfikowanego. Były dwa powody mojej propozycji, po pierwsze zaczęła mówić, że się nie wysypia, a drugi to to, ze też chciałem w tym uczestniczyć. Niestety, dla niej nie było takiej opcji, zarówno mleko modyfikowane czy  aparatura do ściągania mleka to zło i kolejny temat ppadł naturalnie. Powiecie mi, że powinienem był sobie wyhodować jaja i stawiać granicę. Wyobraźcie sobie poranek nastwpnego dnia, gdybym dał malej mleko ze sklepu, a może powienienem był ja przywiązywać do łóżka, ściągnąć mleko i wtedy nie byłoby aż takiej tragedii.
Po jakimś czasie, nie na samym początku, zacząłem się odsuwać od tego, gdyż z czasem czego bym sie nie dotknął to bylo, czemu tyle kremu, czemu tak mocno piwluszka zapięta, za dlugo lejesz wode w jedno miejsce (podczas kapieli pod prysznicem, na rekach), nie to ubranko, itd.
Pewnie ze mogłem powiedzieć, kobieto, albo się ogarniesz, albo ja wiem gdzie są drzwi i może by się zastanowiła, ale trzeba pamiętać o tym, że miała swoich ludzi od klepania po plecach. Ciężko się rozmawia z kimś, komu druga strona klepie do głowy, ze co by nie zrobiła, to jest ok.

61 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-09-04 15:01:09)

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Ale dalej nie wiadomo dlaczego nie skupiasz, się na teraźniejszości, tylko na przeszłości.

W pewnych sprawach matka ma więcej do powiedzenia odnośnie dziecka, czasami przesadzałeś, jak z tym mlekiem modyfikowanym, akurat o to nie powinieneś mieć pretensji.

Ale do czego zmierzasz, rozdrapując rany?
Mieszkacie dalej razem?

62

Odp: Nie chciała iść na terapię.

Moze zacznij życ teraźniejszością?

Jakby mój mąz dał dziecku mm pomimo tego, że mam pokarm i chce karmić naturalnie, to tez miałby awanturę. Mleko matki to najlepsze, co może mieć dziecko. A podawanie butli kiedy dziecko je piers to samobój.

Tak czy inaczej dziecko masz już duze, weź się ogarnij i zacznij zyć tym, co teraz, a nie tym, co 9 lat temu. Durne jest takie rozmienianie na drobne przeszłości.

Posty [ 62 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie chciała iść na terapię.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024