Kto ma racje? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

Temat: Kto ma racje?

Witam

Chcialbym na poczatku dodac ze zalezy mi bardzo na ocenie publicznej ludzi zupelnie nieznajomych i ocenie kto w tym zwiazku ma racje. Dlatego prosze o szczere opinie.

Problem polega na tym ze ciagle sie zremy o to kto ma wiecej obowiazkow ale do tego tez dochodza inne problemy ale o tym za chwile. Generalnie razem sporo pracujemy, ja wyjezdzam w poniedzialek w delegacje pracuje roznie bo po 8-12h w terenie ale w piatek kolo godz 15 jestem juz w domu i caly weekend nalezy do mnie (teoretycznie). Wracam w piatek biore prysznic pojade na male zakupy i zostaje mi troche czasu dla siebie. W sobote z samego rana wstaje jade do piekarni na rynek robie cale zaopatrzenie do domu wracam zawoze swoja kobiete do pracy. Moim terytorium zwykle bywala kuchnia czyli tez gotuje bo moja kobieta slabo odnajdywala sie w kuchni, rzadko mialem u niej pomoc jesli chodzilo o zakupy czy pomoc w gotowaniu badz sprzataniu po zjedzeniu. Robilem to wszystko zawsze bo faktycznie moja kobieta sporo pracowala. Staralem sie tez poodkurzac poscierac kurze  umyc podlogi itp. Jak trzeba bylo jechac do apteki czy tu czy tam zawsze jezdzilen ale po jakims dluzszym czasie zaczelo mnie to meczyc ze jak chcialem choc troche pomocy to moja ciagle mowila „zmeczona jestem ja duzo pracuje”. Wielokrotnie mowilem zeby wziela sobie wolne badz zwolnienie albo zeby nie szla dorabiac do drugiej pracy tylko odpoczela to czesto slyszalem „potrzebujemy kasy”. Do biednych nie nalezymy i uwazam ze czasem moglaby wyluzowac ale jak zaczalen naciskac mocniej mowiac ze potrafimy sie nie widziec caly weekend bo ona znika w pracy a jak wraca to nie ma na nic sily(mowie tez o seksie ktory wystepuje juz rzadko) to zaczyna sie wielka awantura ze jej w tym wszystkim nie wspieram i ze bedzie chodzic do pracy ile chce. Czesto moja kobieta ma do mnie jakies zale i rzadko slysze cos dobrego na swoj temat czesto jest tak ze moja uwaga uruchamia od razu zapalnik i moja kobieta siedzi obrazona a jak chce pogadac to slysze „mozesz sie wyprowadzic” albo „samej mi bylo lepiej”… sama duzo oczekuje ale od siebie daje juz bardzo niewiele. Moja kobieta nie raz poszla sie bawic ze znajomymi i nie raz potem przelezala caly dzien zdychajac i nic nie robiac a do mnie potrafi miec pretensje ze zamowilem glovo zeby zrobili za mnie zakupy zebym mogl sobie posiedziec w domu i sie zrelaksowac. Wiem ze moja kobieta sporo pracuje ale nikt tak wlasciwie jej nie kaze. Ja sam nie pamietam kiedy ostatnio wyszedlem sie pobawic bo zwykle bylo tak ze musialem wsiadac za kolko zeby odebrac swoja kobiete z pracy bo nie chcialem zeby wracala z buta sama. Powiedzcie mi ludzie w czym tkwi problem?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kto ma racje?
MlodyZiemniak napisał/a:

Witam

Chcialbym na poczatku dodac ze zalezy mi bardzo na ocenie publicznej ludzi zupelnie nieznajomych i ocenie kto w tym zwiazku ma racje. Dlatego prosze o szczere opinie.

Problem polega na tym ze ciagle sie zremy o to kto ma wiecej obowiazkow ale do tego tez dochodza inne problemy ale o tym za chwile. Generalnie razem sporo pracujemy, ja wyjezdzam w poniedzialek w delegacje pracuje roznie bo po 8-12h w terenie ale w piatek kolo godz 15 jestem juz w domu i caly weekend nalezy do mnie (teoretycznie). Wracam w piatek biore prysznic pojade na male zakupy i zostaje mi troche czasu dla siebie. W sobote z samego rana wstaje jade do piekarni na rynek robie cale zaopatrzenie do domu wracam zawoze swoja kobiete do pracy. Moim terytorium zwykle bywala kuchnia czyli tez gotuje bo moja kobieta slabo odnajdywala sie w kuchni, rzadko mialem u niej pomoc jesli chodzilo o zakupy czy pomoc w gotowaniu badz sprzataniu po zjedzeniu. Robilem to wszystko zawsze bo faktycznie moja kobieta sporo pracowala. Staralem sie tez poodkurzac poscierac kurze  umyc podlogi itp. Jak trzeba bylo jechac do apteki czy tu czy tam zawsze jezdzilen ale po jakims dluzszym czasie zaczelo mnie to meczyc ze jak chcialem choc troche pomocy to moja ciagle mowila „zmeczona jestem ja duzo pracuje”. Wielokrotnie mowilem zeby wziela sobie wolne badz zwolnienie albo zeby nie szla dorabiac do drugiej pracy tylko odpoczela to czesto slyszalem „potrzebujemy kasy”. Do biednych nie nalezymy i uwazam ze czasem moglaby wyluzowac ale jak zaczalen naciskac mocniej mowiac ze potrafimy sie nie widziec caly weekend bo ona znika w pracy a jak wraca to nie ma na nic sily(mowie tez o seksie ktory wystepuje juz rzadko) to zaczyna sie wielka awantura ze jej w tym wszystkim nie wspieram i ze bedzie chodzic do pracy ile chce. Czesto moja kobieta ma do mnie jakies zale i rzadko slysze cos dobrego na swoj temat czesto jest tak ze moja uwaga uruchamia od razu zapalnik i moja kobieta siedzi obrazona a jak chce pogadac to slysze „mozesz sie wyprowadzic” albo „samej mi bylo lepiej”… sama duzo oczekuje ale od siebie daje juz bardzo niewiele. Moja kobieta nie raz poszla sie bawic ze znajomymi i nie raz potem przelezala caly dzien zdychajac i nic nie robiac a do mnie potrafi miec pretensje ze zamowilem glovo zeby zrobili za mnie zakupy zebym mogl sobie posiedziec w domu i sie zrelaksowac. Wiem ze moja kobieta sporo pracuje ale nikt tak wlasciwie jej nie kaze. Ja sam nie pamietam kiedy ostatnio wyszedlem sie pobawic bo zwykle bylo tak ze musialem wsiadac za kolko zeby odebrac swoja kobiete z pracy bo nie chcialem zeby wracala z buta sama. Powiedzcie mi ludzie w czym tkwi problem?

W Was obojgu. Nie potraficie rozmawiać, ani nawet się komunikować. Pod jednym dachem mieszkają dwie rozwrzeszczane "baby" i każda ma do drugiej pretensje o wszystko.
A ja to po chleb musze jeździć rano, a ja to dużo pracuje, a ja to wcale nie wychodze się pobawić, a ja wychodze i mam twoja opinię w dupie, itp, itd.

Na co tę kasę tak pieczołowicie zbieracie?

3

Odp: Kto ma racje?
MlodyZiemniak napisał/a:

Powiedzcie mi ludzie w czym tkwi problem?

Po pierwsze w Tobie. Bo siedzisz w czymś co można nazwać uciążliwym współlokatorstwem, a nie związkiem.
A po drugie w Tobie. Bo najwyraźniej nie wiesz na czym polega dobry związek.

4

Odp: Kto ma racje?

Na mieszkanie bo wynajmujemy. Kasy nam nie braknie na jedzenie czy ubrania, fakt czasy sa ciezkie wszystko drozeje ale nie mamy zle. Ja sie zloszcze bo wlasnie wielokrotnie rozmawiam na spokojnie a moja kobieta uwaza ze ma racje i ze jej nie wspieram. Potem wraca do domu i nie ma na nic sily.

5

Odp: Kto ma racje?
M!ri napisał/a:
MlodyZiemniak napisał/a:

Powiedzcie mi ludzie w czym tkwi problem?

Po pierwsze w Tobie. Bo siedzisz w czymś co można nazwać uciążliwym współlokatorstwem, a nie związkiem.
A po drugie w Tobie. Bo najwyraźniej nie wiesz na czym polega dobry związek.

To zobrazuj mi na czym polega ten dobry zwiazek?

6

Odp: Kto ma racje?

W czym lezy problem?
W tym że ona zrobiła sobie z ciebie służącego, który zrobi zakupy,posprząta,ugotuje i nawet po obiedzie posprząta,bo księżniczka zmęczona.
Niestety, wybrałeś sobie za kobietę księżniczkę, to musisz jej usługiwać.
zobacz człowieku, ona może sie iść zabawić ze znajomymi, ty natomiast nie mzoesz, bo musisz robić jej za szofera.
Naucz sie asertywności, i przestań jej usługiwać.
albo niech zrobi prawko, albo niech wraca z buta/autobusem, nie jesteś jej szoferem.
Zdrowy związek, to taki gdzie występuje symetria, czy to w zaangażowaniu czy podziale prac domowych
Argument że "jestem zmeczona praca" to jest żart,a nie argument, ty tak samo jesteś zmęczony.
Rady: przestań robić cokolwiek w domu, tak jak ona,nie rób nic, a jak cos powie to powiedz że jesteś zmęczony praca.
Zobaczysz że po tym sama przyjdzie aby obgadać podział prac domowych.
choc ja bym ci radził ja zostawić.
z tej maki chleba nie będzie.

7

Odp: Kto ma racje?

Problem tkwi w tym, że ona ciebie nie kocha. Zmywaj się dla własnego dobra z tego układu.

8

Odp: Kto ma racje?

Przecież Wy praktycznie żyjecie osobno. Ciebie nie ma od poniedziałku do piątku, a potem wracasz i oczekujesz, że ona zawsze będzie super uśmiechnięta, chętna na seks i generalnie radośnie spędzi z Tobą czas, a ona nie ma na to ochoty, bo więź między Wami jest cienka przez to, że praktycznie się nie widzicie. Więc jesteś współlokatorem, którego znosi przez weekend i żegna w poniedziałek.

Jeżeli cokolwiek chcesz tu ratować to najpierw sam zmień pracę na taką, w której normalnie codziennie wracasz do domu. I wtedy możesz się zastanawiać, kto robi więcej i czy chcecie ze sobą dalej być.

9

Odp: Kto ma racje?
MlodyZiemniak napisał/a:
M!ri napisał/a:
MlodyZiemniak napisał/a:

Powiedzcie mi ludzie w czym tkwi problem?

Po pierwsze w Tobie. Bo siedzisz w czymś co można nazwać uciążliwym współlokatorstwem, a nie związkiem.
A po drugie w Tobie. Bo najwyraźniej nie wiesz na czym polega dobry związek.

To zobrazuj mi na czym polega ten dobry zwiazek?

Na spędzaniu czasu razem. Ale nie razem, gdy jedno odgląda telewizję, a drugie siedzi w telefonie. Razem robiąc rzeczy, które sprawiają Wam radość, które Was rozwijają, które Was łączą. To taka podstawa.

10

Odp: Kto ma racje?

Uczucie u was to się chyba wypaliło, mijacie się, ona lepiej czuje się w pracy, więc w nią ucieka, w domu też nie za bardzo lubi robić, więc tak sobie żyjecie niby razem, niby osobno.

Porozmawiajcie czy chcecie być razem, czy w tej sytuacji lepiej się rozejść, bo to wszystko idzie w złym kierunku.

11

Odp: Kto ma racje?
MlodyZiemniak napisał/a:

Na mieszkanie bo wynajmujemy. Kasy nam nie braknie na jedzenie czy ubrania, fakt czasy sa ciezkie wszystko drozeje ale nie mamy zle. Ja sie zloszcze bo wlasnie wielokrotnie rozmawiam na spokojnie a moja kobieta uwaza ze ma racje i ze jej nie wspieram. Potem wraca do domu i nie ma na nic sily.

Ty chcesz z nią mieszkanie kupować?! A oświadczyłeś się? Ożeniłeś? Na kogo ma być to mieszkanie?

Tak jak napisali Ci inni, to nie związek, żyjecie obok siebie pełni pretensji. Albo usiądziecie, porozmawiacie i wprowadzicie jakieś realne zmiany, czyli zmiana pracy, jakiś regularnych grafik, albo się rozstańcie, bo to przyszłości nie ma.

12 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-10-17 00:41:51)

Odp: Kto ma racje?

W skrocie napisales ze:

  • Ty jestes idealny

  • Twoja partnerka jest bezwartosciowa

  • Chcialbys dowiedziec sie kto w tym zwiazku ma racje

Ciezko oceniac twoja partnerke bo jej tutaj nie ma, ale Ty z rzeczywistoscia to sie dlugo nie widziales.

---

Btw. spojrzcie na pierwszy temat autora 2 lata temu...

13

Odp: Kto ma racje?

Widzę, że ta kobieta się z tobą męczy. Sprzątasz, odkurzasz, gotujesz, przyjeżdżasz po nią o pracy (chyba w piątki albo soboty, bo piszesz o delegacjach), a i tak jest źle. Zastanawiam się, co się takiego wydarzyło w waszym życiu, że zostało w niej na zawsze. Być może twoja praca jest takim zapalnikiem, w zasadzie się mijacie, żyjecie jak współlokatorzy. Ona się przyzwyczaiła, że jest sama, a ty po powrocie do domu, chciałbyś, żeby była aniołem. Nie wierzę, żeby nie mówiła ci, o co chodzi.
Nieważne kto ma rację, obydwoje ją macie.

14

Odp: Kto ma racje?
JohnyBravo777 napisał/a:

Btw. spojrzcie na pierwszy temat autora 2 lata temu...

Bo to zła kobieta była big_smile Ta też jest zła, a autor jest widocznie masochistą big_smile

15

Odp: Kto ma racje?

Jeśli jest to sama kobieta, co dwa lata temu, to tkwicie w toksycznym, silnie uzależniającym związku.
Czytając początek Twojego poprzedniego wątku, można powiedzieć, że jest lepiej... Tylko dalej  nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024