Witam
Chcialbym na poczatku dodac ze zalezy mi bardzo na ocenie publicznej ludzi zupelnie nieznajomych i ocenie kto w tym zwiazku ma racje. Dlatego prosze o szczere opinie.
Problem polega na tym ze ciagle sie zremy o to kto ma wiecej obowiazkow ale do tego tez dochodza inne problemy ale o tym za chwile. Generalnie razem sporo pracujemy, ja wyjezdzam w poniedzialek w delegacje pracuje roznie bo po 8-12h w terenie ale w piatek kolo godz 15 jestem juz w domu i caly weekend nalezy do mnie (teoretycznie). Wracam w piatek biore prysznic pojade na male zakupy i zostaje mi troche czasu dla siebie. W sobote z samego rana wstaje jade do piekarni na rynek robie cale zaopatrzenie do domu wracam zawoze swoja kobiete do pracy. Moim terytorium zwykle bywala kuchnia czyli tez gotuje bo moja kobieta slabo odnajdywala sie w kuchni, rzadko mialem u niej pomoc jesli chodzilo o zakupy czy pomoc w gotowaniu badz sprzataniu po zjedzeniu. Robilem to wszystko zawsze bo faktycznie moja kobieta sporo pracowala. Staralem sie tez poodkurzac poscierac kurze umyc podlogi itp. Jak trzeba bylo jechac do apteki czy tu czy tam zawsze jezdzilen ale po jakims dluzszym czasie zaczelo mnie to meczyc ze jak chcialem choc troche pomocy to moja ciagle mowila „zmeczona jestem ja duzo pracuje”. Wielokrotnie mowilem zeby wziela sobie wolne badz zwolnienie albo zeby nie szla dorabiac do drugiej pracy tylko odpoczela to czesto slyszalem „potrzebujemy kasy”. Do biednych nie nalezymy i uwazam ze czasem moglaby wyluzowac ale jak zaczalen naciskac mocniej mowiac ze potrafimy sie nie widziec caly weekend bo ona znika w pracy a jak wraca to nie ma na nic sily(mowie tez o seksie ktory wystepuje juz rzadko) to zaczyna sie wielka awantura ze jej w tym wszystkim nie wspieram i ze bedzie chodzic do pracy ile chce. Czesto moja kobieta ma do mnie jakies zale i rzadko slysze cos dobrego na swoj temat czesto jest tak ze moja uwaga uruchamia od razu zapalnik i moja kobieta siedzi obrazona a jak chce pogadac to slysze „mozesz sie wyprowadzic” albo „samej mi bylo lepiej”… sama duzo oczekuje ale od siebie daje juz bardzo niewiele. Moja kobieta nie raz poszla sie bawic ze znajomymi i nie raz potem przelezala caly dzien zdychajac i nic nie robiac a do mnie potrafi miec pretensje ze zamowilem glovo zeby zrobili za mnie zakupy zebym mogl sobie posiedziec w domu i sie zrelaksowac. Wiem ze moja kobieta sporo pracuje ale nikt tak wlasciwie jej nie kaze. Ja sam nie pamietam kiedy ostatnio wyszedlem sie pobawic bo zwykle bylo tak ze musialem wsiadac za kolko zeby odebrac swoja kobiete z pracy bo nie chcialem zeby wracala z buta sama. Powiedzcie mi ludzie w czym tkwi problem?