Decyzja o rozwodzie z agresorem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Decyzja o rozwodzie z agresorem

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 87 ]

1 Ostatnio edytowany przez Uzytkownik1122 (2022-09-19 19:58:14)

Temat: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Hej. Opiszę w skrócie moją historię. Mamy 3letnia córkę, po ślubie jesteśmy 4 lata, a razem 8. Mąż od zawsze był osobą porywczą, pamiętam jak miesiąc przed ślubem rozważałam odwołanie ślubu z powodu jego zachowania. Jak widać moja intuicja dobrze mi podpowiadała, ale wygrały myśli typu "nikt nie jest idealny". To już nie ma większego znaczenia. Przejdę do meritum.
Otóż mąż jest osobą wybuchową, agresywną. Nie stosuje przemocy fizycznej, ale psychiczną już tak. Nie jest to takie oczywiste w naszym małżeństwie, ponieważ oczywiście mąż potrafi być bardzo dobry, kochany, niczego mi nie brakuje. Jednak jestem już wykończona jego odzywkami (nigdy mnie nie wyzywał), robiąc przy tym minę "zabójcy", podnosząc ton, krzycząc. Jest to okropne. Dziś nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Takich sytuacji było mnóstwo. Oczywiście, standardowo nie widzi w sobie problemu. Uważa, że jeśli jestem nieszczęśliwa to musimy się rozstać bo on się nie zmieni. Ok, rozstać, tylko jak? Jestem po nowotworze, mam rentę. Ale niedługo mi się kończy. Mieszkamy w mieszkaniu jego rodziców, obecnie budujemy dom. Nie mogę wyprowadzić się do swoich rodziców, ponieważ matka jest alkoholiczką i panuje tam okropna atmosfera.
Jak zacząć sam rozwód, jak to zrobić nie mając wielu oszczędności? Wszystko wydałam na dom, mam swoje oddzielne konto.
Przepraszam za chaos, ale jestem w emocjach.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Na twoim miejscu poszłabym do pracy.

3

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Tamiraa napisał/a:

Na twoim miejscu poszłabym do pracy.

Nie mam takiej możliwości, na 99% dostanę znów rentę ze względu na chorobę. Poza tym, co sama praca by rozwiązała?

4

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Nowotwór może być łagodny albo złośliwy.
Skoro masz rentę z tytułu choroby, to podejrzewam, że miałaś złośliwego. Gratuluję więc pokonania choroby.
Wiele przeszłaś i na dodatek nie masz różowo w małżeństwie.
Twój mąż jest agresywny i nie ma takiej możliwości, żeby ta sytuacja uległa poprawie.
On doskonale wie, że jesteś od niego uzależniona, że nie masz dokąd pójść itd, więc kompletnie nie liczy się z Tobą.
To taki typ człowieka, że będzie składał się jak scyzoryk, ale tylko w stosunku do osób, które są od niego silniejsze.
Ty jesteś słaba i to pod każdym względem, więc on wyzywa się ja Tobie, bo co mu zrobisz?
Nic nie zrobisz.
Módl się o jakąś kochankę, to może wtedy on sam sobie pójdzie?
Chcąc być z tą drugą on stanie na głowie, żeby szybciutko załatwić z Tobą rozwód.
Idź już teraz do prawnika i zapytaj, jak w razie czego będzie wyglądała Twoja sytuacja mieszkaniowa, jeśli doszłoby do rozwodu, czy ladujesz pod mostem, czy co się może stać?
Po prostu módl się, żeby opatrzność zesłała Ci jakąś boczniare, w której on by się zakochał.
Tylko tak uwolnisz się od niego.

5

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Jeśli nowotwór jest wyleczony, to renty nie dostaniesz. Jeśli tylko możesz pójdź do pracy, siedzenie w domu Ci też nie służy.

Zbieraj dowody jego agresji słownej, ale najpierw zapytaj adwokata jak to zrobić, żeby sąd uznał i staraj się o rozwód z winy męża i alimenty na siebie.

6

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
ulle napisał/a:

Nowotwór może być łagodny albo złośliwy.
Skoro masz rentę z tytułu choroby, to podejrzewam, że miałaś złośliwego. Gratuluję więc pokonania choroby.
Wiele przeszłaś i na dodatek nie masz różowo w małżeństwie.

Módl się o jakąś kochankę, to może wtedy on sam sobie pójdzie?
Chcąc być z tą drugą on stanie na głowie, żeby szybciutko załatwić z Tobą rozwód.
Idź już teraz do prawnika i zapytaj, jak w razie czego będzie wyglądała Twoja sytuacja mieszkaniowa, jeśli doszłoby do rozwodu, czy ladujesz pod mostem, czy co się może stać?
Po prostu módl się, żeby opatrzność zesłała Ci jakąś boczniare, w której on by się zakochał.
Tylko tak uwolnisz się od niego.


Złośliwy. Dziękuję za gratulacje. PS rentę otrzymam, ponieważ mam długotrwałą chorobę po nowotworze. Jest ona rentowna do końca życia.
To taki typ, że nigdy nie zdradzi. Akurat to jego ogromna zaleta, miłość aż do śmierci, nawet jak jest toskyczna. Ale ja mam inne podejście. A wiem, że byłoby to najlepsze rozwiązanie.
Co zrobić do czasu rozwodu? Córka zaczęła tu chodzić do przedszkola i muszę brać ją pod uwagę, więc albo wynajmę mieszkanie w tym samym mieście, albo zostanę z nim pod jednym dachem aż do wakacji. Ale tego nie wyobrażam sobie.

7

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
wieka napisał/a:

Jeśli nowotwór jest wyleczony, to renty nie dostaniesz. Jeśli tylko możesz pójdź do pracy, siedzenie w domu Ci też nie służy.

Zbieraj dowody jego agresji słownej, ale najpierw zapytaj adwokata jak to zrobić, żeby sąd uznał i staraj się o rozwód z winy męża i alimenty na siebie.

Nie chcę wojny, chce rozwodu bez orzekania o winie. Nie chcę jego pieniędzy. Chciałabym jedynie zwrotu kosztów tego, co włożyłam w nasz nowy dom oraz alimentów na córkę.

8

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Z tego co czytam do jego agresja jest zawoalowana, nie bezpośrednia.
Bardzo trudno będzie tutaj zebrać na to dowody.
To jak mafioso który mówi do swojego dłużnika "mam nadzieje ze twoja zona i dzieci sa zdrowe" wszyscy wiemy że to groźba, ale on zawsze może powiedzieć ze pytał z troski.
Wykorzystuje swoja przewagę finansową, i będzie to robił.
Swoja droga jak podłym człowiekiem trzeba być żeby swoja zonę,po chorobie,matkę swojego dziecka zbywać słowami które de facto sprowadzają sie do "jak Ci sie nie podoba to droga wolna"
On Cie nie kocha, to pewne, tak jak pewny jest że w aktualnym stanie od niego nie odejdziesz.
Moim zdaniem musisz poczekać aż skoczycie ten dom.
Jaki jest status prawny jego i przede wszystkim działki na której stoi?
Wszystko było załatwiane po ślubie?

9

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Szeptuch napisał/a:

Swoja droga jak podłym człowiekiem trzeba być żeby swoja zonę,po chorobie,matkę swojego dziecka zbywać słowami które de facto sprowadzają sie do "jak Ci sie nie podoba to droga wolna"
On Cie nie kocha, to pewne, tak jak pewny jest że w aktualnym stanie od niego nie odejdziesz.
Moim zdaniem musisz poczekać aż skoczycie ten dom.
Jaki jest status prawny jego i przede wszystkim działki na której stoi?
Wszystko było załatwiane po ślubie?

Popłakałam się czytając tą wypowiedź, bo jest taka prawdziwa. To przestępca w białych rękawiczkach.
Najbardziej nie mogę sobie darować tego, że jest to już drugi mój toskyczny związek. Gdzieś musi być przyczyna moich fatalnych wyborów.
W marcu tego roku wyprowadziłam się na tydzień, zostawiając mu list, że nie chce tak dłużej żyć. Nic sobie z tego też nie zrobił. Skomentował, że on taki jest i mogę brać rozwód, że jak najbardziej będzie płacił za moje mieszkanie.
Tak , po ślubie. Jestem właścicielką działki również, jak i on. Dom będzie skończony za parę lat, nie wyobrażam sobie być tu z nim ani dnia dłużej, jestem w totalnej rozpaczy. Odczuwam przy nim stres.

10 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-09-19 18:20:15)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
ulle napisał/a:

Nowotwór może być łagodny albo złośliwy.
Skoro masz rentę z tytułu choroby, to podejrzewam, że miałaś złośliwego. Gratuluję więc pokonania choroby.
Wiele przeszłaś i na dodatek nie masz różowo w małżeństwie.

Módl się o jakąś kochankę, to może wtedy on sam sobie pójdzie?
Chcąc być z tą drugą on stanie na głowie, żeby szybciutko załatwić z Tobą rozwód.
Idź już teraz do prawnika i zapytaj, jak w razie czego będzie wyglądała Twoja sytuacja mieszkaniowa, jeśli doszłoby do rozwodu, czy ladujesz pod mostem, czy co się może stać?
Po prostu módl się, żeby opatrzność zesłała Ci jakąś boczniare, w której on by się zakochał.
Tylko tak uwolnisz się od niego.


Złośliwy. Dziękuję za gratulacje. PS rentę otrzymam, ponieważ mam długotrwałą chorobę po nowotworze. Jest ona rentowna do końca życia.
To taki typ, że nigdy nie zdradzi. Akurat to jego ogromna zaleta, miłość aż do śmierci, nawet jak jest toskyczna. Ale ja mam inne podejście. A wiem, że byłoby to najlepsze rozwiązanie.
Co zrobić do czasu rozwodu? Córka zaczęła tu chodzić do przedszkola i muszę brać ją pod uwagę, więc albo wynajmę mieszkanie w tym samym mieście, albo zostanę z nim pod jednym dachem aż do wakacji. Ale tego nie wyobrażam sobie.

Jesteś pewna, że nie zdradzi? No w sumie to jestem w stanie uwierzyć w coś takiego, bo są takie typy facetów, że faktycznie nie pójdą w żadne boczniary. Będzie siedział Ci w chałupie i pierdzial w stołek, ale baby nie będzie szukał. Szkoda, bo to byłoby dla Ciebie istnym zbawieniem.
Musisz wytrzymać z nim pod jednym dachem aż do wakacji?
Ale dlaczego?
Przecież przedszkole to jeszcze nie szkoła, a poza tym rok szkolny dopiero się zaczął.

Idź najpierw do prawnika i zapytaj, na razie czysto hipotetycznie, na czym dokładnie stoisz.

11

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
wieka napisał/a:

Jeśli nowotwór jest wyleczony, to renty nie dostaniesz. Jeśli tylko możesz pójdź do pracy, siedzenie w domu Ci też nie służy.

Zbieraj dowody jego agresji słownej, ale najpierw zapytaj adwokata jak to zrobić, żeby sąd uznał i staraj się o rozwód z winy męża i alimenty na siebie.

Nie chcę wojny, chce rozwodu bez orzekania o winie. Nie chcę jego pieniędzy. Chciałabym jedynie zwrotu kosztów tego, co włożyłam w nasz nowy dom oraz alimentów na córkę.


I tak będziesz musiała mieć z nim kontakt.

Ale skoro sam mówi, że jak Ci nie odpowiada, pozostaje rozwód, to z nim porozmawiaj o tym, potwierdź, że tak, chcesz rozwodu bo już dłużej psychicznie nie wytrzymujesz, poza tym dziecko wszystko widzi.

Zobaczysz, czy on nie rzuca słów na wiatr, jeśli nie, to się dogadacie. Bo ja myślę, że on tylko tak gada, dobrze mu jest, bo ma się na kim wyładowywać, ale być może się mylę, oby...

12 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-09-19 18:17:11)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

.

13

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Tak, wiem, ale wolę mieć z nim kontakt sporadyczny i oficjalny niż życie z nim.
Myślę, że zareaguje bardzo nerwowo i ma pewno uniesie się honorem. "W dzień" załatwi mi mieszkanie na wynajem. Będzie robił wszystko, abym to ja czuła się winna.

Chciałabym, aby córka chodziła do przedszkola, a do państwowego można tylko raz w roku pójść. Oczywiście mowa tu o sytuacji, gdybym zmieniła miejsce zamieszkania

14

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Tak, wiem, ale wolę mieć z nim kontakt sporadyczny i oficjalny niż życie z nim.
Myślę, że zareaguje bardzo nerwowo i ma pewno uniesie się honorem. "W dzień" załatwi mi mieszkanie na wynajem. Będzie robił wszystko, abym to ja czuła się winna.

Chciałabym, aby córka chodziła do przedszkola, a do państwowego można tylko raz w roku pójść. Oczywiście mowa tu o sytuacji, gdybym zmieniła miejsce zamieszkania

No i co z tego? Jednym uchem wpuszczaj, a drugim wypuszczaj. Zależy Ci na jego zdaniu na Twój temat?
Liczy się tylko to, jak Ty czujesz się sama ze sobą, a nie to, ci on gada.
Uniesie się honorem i natychmiast załatwi Ci mieszkanie i jeszcze je opłaci? Włóż to między bajki.
On niczego takiego nie zrobi, lecz wprost przeciwnie. Będzie robił Ci mocno pod górkę, gdy dotrze do niego, że ty tak na poważnie.
Sama będziesz musiała ogarnąć te sprawy.
Radzę Ci, żebyś zaczęła od prawnika. Być może usłyszysz takie wiadomości, które dodadzą Ci skrzydeł?

15

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
ulle napisał/a:
Uzytkownik1122 napisał/a:

Tak, wiem, ale wolę mieć z nim kontakt sporadyczny i oficjalny niż życie z nim.
Myślę, że zareaguje bardzo nerwowo i ma pewno uniesie się honorem. "W dzień" załatwi mi mieszkanie na wynajem. Będzie robił wszystko, abym to ja czuła się winna.

Chciałabym, aby córka chodziła do przedszkola, a do państwowego można tylko raz w roku pójść. Oczywiście mowa tu o sytuacji, gdybym zmieniła miejsce zamieszkania

No i co z tego? Jednym uchem wpuszczaj, a drugim wypuszczaj. Zależy Ci na jego zdaniu na Twój temat?
Liczy się tylko to, jak Ty czujesz się sama ze sobą, a nie to, ci on gada.
Uniesie się honorem i natychmiast załatwi Ci mieszkanie i jeszcze je opłaci? Włóż to między bajki.
On niczego takiego nie zrobi, lecz wprost przeciwnie. Będzie robił Ci mocno pod górkę, gdy dotrze do niego, że ty tak na poważnie.
Sama będziesz musiała ogarnąć te sprawy.
Radzę Ci, żebyś zaczęła od prawnika. Być może usłyszysz takie wiadomości, które dodadzą Ci skrzydeł?

Właśnie, będzie mi robił pod górkę. Tu może być ciężko.
Ale ja już byłam u prawnika, w marcu. W zasadzie niczego się nie dowiedziałam, jedynie, że mogę ubiegać się o rozwód z jego winy, ale to już wiem. Oczywiście można spróbować jeszcze pójść do innego.
Warto też wspomnieć, że proponowałam wiele razy terapię wspólną. Nie chce. Raz tylko powiedział, że pójdzie, aby udowodnić mi, że to ze mną jest problem.
Ciężko mi w to uwierzyć, co się dzieje. Że mam tak toskycznego męża. Że pozwoliłam sobie zostać jego żoną.

16

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
ulle napisał/a:
Uzytkownik1122 napisał/a:

Tak, wiem, ale wolę mieć z nim kontakt sporadyczny i oficjalny niż życie z nim.
Myślę, że zareaguje bardzo nerwowo i ma pewno uniesie się honorem. "W dzień" załatwi mi mieszkanie na wynajem. Będzie robił wszystko, abym to ja czuła się winna.

Chciałabym, aby córka chodziła do przedszkola, a do państwowego można tylko raz w roku pójść. Oczywiście mowa tu o sytuacji, gdybym zmieniła miejsce zamieszkania

No i co z tego? Jednym uchem wpuszczaj, a drugim wypuszczaj. Zależy Ci na jego zdaniu na Twój temat?
Liczy się tylko to, jak Ty czujesz się sama ze sobą, a nie to, ci on gada.
Uniesie się honorem i natychmiast załatwi Ci mieszkanie i jeszcze je opłaci? Włóż to między bajki.
On niczego takiego nie zrobi, lecz wprost przeciwnie. Będzie robił Ci mocno pod górkę, gdy dotrze do niego, że ty tak na poważnie.
Sama będziesz musiała ogarnąć te sprawy.
Radzę Ci, żebyś zaczęła od prawnika. Być może usłyszysz takie wiadomości, które dodadzą Ci skrzydeł?

Właśnie, będzie mi robił pod górkę. Tu może być ciężko.
Ale ja już byłam u prawnika, w marcu. W zasadzie niczego się nie dowiedziałam, jedynie, że mogę ubiegać się o rozwód z jego winy, ale to już wiem. Oczywiście można spróbować jeszcze pójść do innego.
Warto też wspomnieć, że proponowałam wiele razy terapię wspólną. Nie chce. Raz tylko powiedział, że pójdzie, aby udowodnić mi, że to ze mną jest problem.
Ciężko mi w to uwierzyć, co się dzieje. Że mam tak toskycznego męża. Że pozwoliłam sobie zostać jego żoną.


Nie chodzi mi o to, żebyś zapytała o uwarunkowania rozwodowe, tylko o swoją sytuację bytowa. Chodzi o podział domu. To sprawdź.

17

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Nie chodzi mi o to, żebyś zapytała o uwarunkowania rozwodowe, tylko o swoją sytuację bytowa. Chodzi o podział domu. To sprawdź.

Tutaj sprawa jest prosta, podział 50 na 50. Chociaż ostatnio "w żartach" powiedział, że i tak nie musiałby mnie spłacać, bo można po prostu powiedzieć "proszę bierz połowę swojego domu i mieszkaj". Nie wiem, czy to prawda, więc o to akurat warto jest zapytać.

18 Ostatnio edytowany przez Uzytkownik1122 (2022-09-19 19:13:12)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Boję się też, że moja choroba wróci, albo że nie poradzę sobie sama (mam problemy z biodrami). Chociaż jestem już od dwóch lat sama z małą praktycznie całą dobę, bo mąż pracuje na noce.

19

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Jak on wyczuje, że Ty na poważnie myślisz o rozstaniu, o może jednak pomyśli... może lepiej zmienić front.
Bo ci niezrównoważeni emojocjonalnie wyżywają się na tych co im przyzwalają, od początku powinnaś inaczej regować.

Dlatego musisz być twarda, być konsekwentna, dasz sobie radę, to właśnie on myśli, że nie dasz sobie rady i nie odejdziesz.
Nie słuchaj i nie wierz w to co on mówi, nie bój się, tylko odwaga Ci pomoże.

Nie ma tak, jak on mówi, to mieszkaj w połowie, dlatego nie bierz pod uwagę tego co mówi.

20

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Boję się też, że moja choroba wróci, albo że nie poradzę sobie sama (mam problemy z biodrami). Chociaż jestem już od dwóch lat sama z małą praktycznie całą dobę, bo mąż pracuje na noce.

No to nie masz jeszcze tak źle - wytrzymasz do wakacji.
Gorzej byłoby, gdyby siedział non stop w domu i wykrzywiał się do Ciebie drąc mordę.
Choroba na pewno nie wróci, jednak abyś całkowicie wróciła do równowagi nie możesz żyć w stałym stresie.
Powinnaś żyć w spokoju i w równowadze.

21

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
wieka napisał/a:

Jak on wyczuje, że Ty na poważnie myślisz o rozstaniu, o może jednak pomyśli... może lepiej zmienić front.
Bo ci niezrównoważeni emojocjonalnie wyżywają się na tych co im przyzwalają, od początku powinnaś inaczej regować.

Dlatego musisz być twarda, być konsekwentna, dasz sobie radę, to właśnie on myśli, że nie dasz sobie rady i nie odejdziesz.
Nie słuchaj i nie wierz w to co on mówi, nie bój się, tylko odwaga Ci pomoże.

Nie ma tak, jak on mówi, to mieszkaj w połowie, dlatego nie bierz pod uwagę tego co mówi.

Generalnie ja wierzę w swoje możliwości, że dam radę psychicznie to udźwignąć (walka z nowotworem tym bardziej mi to uświadomiła), ale bardziej martwi mnie kwestia finansów. Przecież zanim dojdzie do oficjalnego rozwodu to potrwa to kilka lat, i co do tej pory, skąd mam brać pieniądze? Renta to śmieszne 2 tysiące, plus alimenty. Nie utrzymam siebie i córki.

22

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
ulle napisał/a:
Uzytkownik1122 napisał/a:

Boję się też, że moja choroba wróci, albo że nie poradzę sobie sama (mam problemy z biodrami). Chociaż jestem już od dwóch lat sama z małą praktycznie całą dobę, bo mąż pracuje na noce.

No to nie masz jeszcze tak źle - wytrzymasz do wakacji.
Gorzej byłoby, gdyby siedział non stop w domu i wykrzywiał się do Ciebie drąc mordę.
Choroba na pewno nie wróci, jednak abyś całkowicie wróciła do równowagi nie możesz żyć w stałym stresie.
Powinnaś żyć w spokoju i w równowadze.

Fakt, widzimy się dziennie ok 4h, ale jak zobaczy, że nie odzywam się do niego to będzie udawał, że mnie nie zna, dzięki czemu nie będzie go zapewne w domu. Niestety zbliża się jego urlop i nasza rocznica ślubu...
Zgadzam się, stres działa bardzo źle na mój stan zdrowia.

23

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Niech udaje, że Cię nie zna, przynajmniej masz spokój, ja bym w ogóle się do niego nie odzywała, ew.służbowo. Olej rocznicę ślubu, bo nie masz czego świętować.
Bo ja tu czegoś nie rozumiem, on Cię tak traktuje, że chesz rozwodu, a Ty udajesz, że nic się nie stało?

24

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
wieka napisał/a:

Niech udaje, że Cię nie zna, przynajmniej masz spokój, ja bym w ogóle się do niego nie odzywała, ew.służbowo. Olej rocznicę ślubu, bo nie masz czego świętować.
Bo ja tu czegoś nie rozumiem, on Cię tak traktuje, że chesz rozwodu, a Ty udajesz, że nic się nie stało?

No właśnie pokazuję mu, że mam tego dość. Nie rozmawiamy od dziś po tej przykrej sytuacji kiedy się rzucił. Nie chcę z nim rozmawiać, ale będę musiała mu w końcu powiedzieć o mojej decyzji. Zanim to nastąpi, muszę wszystko dobrze zaplanować czyli chociazby wizyta u prawnika.

25

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Musisz podjąć decyzję, ponieważ masz dziecko i masz po prostu dla kogo żyć.
To nie jest normalne, że Ty już teraz drzysz ze strachu na myśl o zbliżającym się jego urlopie i o rocznicy ślubu.
To znaczy, że ten człowiek bardzo Cię stresuje i fatalnie wpływa na Twoje zdrowie i fizyczne, i psychiczne.
A czy Ty wiesz o tym, że stres może u niektórych ludzi wywoływać nawet choroby nowotworowe, w tym nawet raka?
Dziewczyno, przeszłaś przez taką gehennę,vwiec powinnaś mieć wyrobioną silna psychikę, a w takim razie nie ma siły, żebyś nie dała rady pożegnać tego pana.
A kontakt z nim? Kontakt z nim będziesz z nim miała, bo macie dziecko.

26

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
ulle napisał/a:

Musisz podjąć decyzję, ponieważ masz dziecko i masz po prostu dla kogo żyć.
To nie jest normalne, że Ty już teraz drzysz ze strachu na myśl o zbliżającym się jego urlopie i o rocznicy ślubu.
To znaczy, że ten człowiek bardzo Cię stresuje i fatalnie wpływa na Twoje zdrowie i fizyczne, i psychiczne.
A czy Ty wiesz o tym, że stres może u niektórych ludzi wywoływać nawet choroby nowotworowe, w tym nawet raka?
Dziewczyno, przeszłaś przez taką gehennę,vwiec powinnaś mieć wyrobioną silna psychikę, a w takim razie nie ma siły, żebyś nie dała rady pożegnać tego pana.
A kontakt z nim? Kontakt z nim będziesz z nim miała, bo macie dziecko.


Oczywiście, że wiem, dlatego to jest kolejny powód. Decyzję już podjęłam, ale sama ze sobą, niestety czeka mnie ciężka rozmowa z nim oraz znalezienie mieszkania itd.
Wiem, że dam radę (psychicznie), mam nadzieję, że również kwestie materialne się ułożą.

27

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Co mówić rodzinie, znajomym, gdy już rozejdzie się wieść o rozwodzie? W żadnym wypadku nie chcę go oczerniać, ale na pewno nie obejdzie się bez "miłych" pytań. Zapewne jego rodzina i znajomi będą za nimi, przecież to taki miły facet...

28 Ostatnio edytowany przez Uzytkownik1122 (2022-09-19 21:12:48)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

.

29 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-09-19 21:30:40)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Oni zazwyczaj są mili na zewnątrz - wiesz, to takie charakterystyczne dla nich, są jak klony. Zachowują się identycznie, jakby robili ten sam kurs.
Dlatego właśnie kobiety żyjące z agresorami mają tak ciężko, bo otoczenie potrafi nie uwierzyć im, gdy opowiadają jak ten miły pan potrafi zachowywać się w domu.
Nie będziesz go oczerniać, ale oczami za niego świecić będziesz? Tak już się nauczyłaś, że sztukę nadrabiania jego niedociągnięć masz opanowana do perfekcji.
Nie ma mowy o oczernianiu - czym dla Ciebie jest oczernianie?
Zło należy demaskować, a nie udawać, że go nie ma.
Ja powiedziałabym prawdę i nie wyobrażam sobie, żebym czuła się jak osoba oczerniająca kogoś.

Rozumiem jednak, że Ty tak nie chcesz.
Normalnie więc powiedz, że nie dogadujecie się, że uczucie wygasło, że Ty wygrałaś z tak ciężka choroba i chcesz zacząć całkowicie Nowe Życie, że zrozumiałaś, iż tylko tak stawisz czoła życiowym wyzwaniom, bo przy nim czujesz się tak, jakbyś miała opiekuna, a Ty chcesz sama ( Zosię samosie z siebie zrób, ale w tym pozytywnym sensie), no coś w tym stylu.
Jemu powiedz wprost i nagrywaj rozmowę z nim - pamiętaj, nagraj to, bo nigdy nie wiadomo czy to Ci się do czegoś nie przyda.
Jeśli nie uda Ci się nagrać z wizją, to przynajmniej nagraj fonię ( głos).
Jesteś bardzo silna, więc dasz radę.

30

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
ulle napisał/a:

Oni zazwyczaj są mili na zewnątrz - wiesz, to takie charakterystyczne dla nich, są jak klony. Zachowują się identycznie, jakby robili ten sam kurs.
Dlatego właśnie kobiety żyjące z agresorami mają tak ciężko, bo otoczenie potrafi nie uwierzyć im, gdy opowiadają jak ten miły pan potrafi zachowywać się w domu.
Jesteś bardzo silna, więc dasz radę.

Dokładnie! Byłam już w takim związku i niedawno zdałam sobie sprawę, że toksyki są tacy sami. Jakby kopiowali siebie.
Najcięższe będzie teraz utrzymać swoją decyzję. Wiem, że lepsze będzie rozstanie też dla córki, nieraz była świadkiem naszych kłótni. A z drugiej strony jest mi tak przykro, że przez mój zły wybór życiowy nie będzie miała pełnej rodziny.

31

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
ulle napisał/a:

Oni zazwyczaj są mili na zewnątrz - wiesz, to takie charakterystyczne dla nich, są jak klony. Zachowują się identycznie, jakby robili ten sam kurs.
Dlatego właśnie kobiety żyjące z agresorami mają tak ciężko, bo otoczenie potrafi nie uwierzyć im, gdy opowiadają jak ten miły pan potrafi zachowywać się w domu.
Jesteś bardzo silna, więc dasz radę.

Dokładnie! Byłam już w takim związku i niedawno zdałam sobie sprawę, że toksyki są tacy sami. Jakby kopiowali siebie.
Najcięższe będzie teraz utrzymać swoją decyzję. Wiem, że lepsze będzie rozstanie też dla córki, nieraz była świadkiem naszych kłótni. A z drugiej strony jest mi tak przykro, że przez mój zły wybór życiowy nie będzie miała pełnej rodziny.

Nawet nie wiesz, ile ja dokonałam w życiu złych wyborów - do tej pory niektóre ciągną się za mną jak smród po gaciach, mam na myśli konsekwencje.
No niestety całe życie się uczymy i głupi umieramy.
Decyzję, skoro ja podjęłaś, to utrzymasz, wydajesz się dość zdeterminowana.
Córka będzie szczęśliwa jeśli mama będzie szczęśliwa. Smutna mama smutna córka. do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, kontakt z dzieckiem ojciec z dzieckiem będzie miał, a jeśli będziesz potrafiła wytłumaczyć dziecku wszystko umiejętnie, to w ogóle mozesz wyjść z całej tej stacji całkiem dobrze, byle tylko spokój w domu był i pyszny obiadek na stole, kochana mama obok itd córeczka będzie szczęśliwa.

Wszystko się ułoży.

A agresorzy należą do tego samego sortu. To klony.

32

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
ulle napisał/a:
Uzytkownik1122 napisał/a:
ulle napisał/a:

Oni zazwyczaj są mili na zewnątrz - wiesz, to takie charakterystyczne dla nich, są jak klony. Zachowują się identycznie, jakby robili ten sam kurs.
Dlatego właśnie kobiety żyjące z agresorami mają tak ciężko, bo otoczenie potrafi nie uwierzyć im, gdy opowiadają jak ten miły pan potrafi zachowywać się w domu.
Jesteś bardzo silna, więc dasz radę.

Dokładnie! Byłam już w takim związku i niedawno zdałam sobie sprawę, że toksyki są tacy sami. Jakby kopiowali siebie.
Najcięższe będzie teraz utrzymać swoją decyzję. Wiem, że lepsze będzie rozstanie też dla córki, nieraz była świadkiem naszych kłótni. A z drugiej strony jest mi tak przykro, że przez mój zły wybór życiowy nie będzie miała pełnej rodziny.

Nawet nie wiesz, ile ja dokonałam w życiu złych wyborów - do tej pory niektóre ciągną się za mną jak smród po gaciach, mam na myśli konsekwencje.
No niestety całe życie się uczymy i głupi umieramy.
Decyzję, skoro ja podjęłaś, to utrzymasz, wydajesz się dość zdeterminowana.
Córka będzie szczęśliwa jeśli mama będzie szczęśliwa. Smutna mama smutna córka. do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, kontakt z dzieckiem ojciec z dzieckiem będzie miał, a jeśli będziesz potrafiła wytłumaczyć dziecku wszystko umiejętnie, to w ogóle mozesz wyjść z całej tej stacji całkiem dobrze, byle tylko spokój w domu był i pyszny obiadek na stole, kochana mama obok itd córeczka będzie szczęśliwa.

Wszystko się ułoży.

A agresorzy należą do tego samego sortu. To klony.

Dziękuję, to budujące słowa. Na pewno chciałabym podjąć terapię ze względu na to, że już drugi raz wybrałam toksyka. Chyba moje dzieciństwo w obliczu alkoholizmu matki ma na to wpływ.
Mąż nie uwierzy, że naprawdę odejdę. Przecież tyle razy już odchodziłam, a i tak wracałam. Bardzo obawiam się tej rozmowy.

33

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Co mówić rodzinie, znajomym, gdy już rozejdzie się wieść o rozwodzie? W żadnym wypadku nie chcę go oczerniać, ale na pewno nie obejdzie się bez "miłych" pytań. Zapewne jego rodzina i znajomi będą za nimi, przecież to taki miły facet...

Tak, tacy w otoczeniu uchodzą za przemiłych.
Mówić prawdę, bo pomyślą, że masz tak dobrze, a Ci się w d****przewraca.
To nie ma nic wspólnego z oczernianiem.

Nie myśl tak daleko, na rozwód nie trzeba tak długo czekać jak się porozumiecie, a ja widzę, że Ty nie jesteś zdecydowana na taki krok, to chociaż, póki co, daj to odczuć mężowi, że tak dalej nie chcesz i nie możesz żyć i trzeba coś robić w kierunku rozwodu, i chciałabyś się dogadać z nim w tej sprawie.
Poczekaj na dogodny moment na taką rozmowę, jak zrobi się gorąco, przerwij i powiedz, że dokończycie rozmowę jak ochłonie. On musi widzieć, że to jest na poważnie, a nie, że go tylko straszysz.

34

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
wieka napisał/a:
Uzytkownik1122 napisał/a:

Co mówić rodzinie, znajomym, gdy już rozejdzie się wieść o rozwodzie? W żadnym wypadku nie chcę go oczerniać, ale na pewno nie obejdzie się bez "miłych" pytań. Zapewne jego rodzina i znajomi będą za nimi, przecież to taki miły facet...

Tak, tacy w otoczeniu uchodzą za przemiłych.
Mówić prawdę, bo pomyślą, że masz tak dobrze, a Ci się w d****przewraca.
To nie ma nic wspólnego z oczernianiem.

Nie myśl tak daleko, na rozwód nie trzeba tak długo czekać jak się porozumiecie, a ja widzę, że Ty nie jesteś zdecydowana na taki krok, to chociaż, póki co, daj to odczuć mężowi, że tak dalej nie chcesz i nie możesz żyć i trzeba coś robić w kierunku rozwodu, i chciałabyś się dogadać z nim w tej sprawie.
Poczekaj na dogodny moment na taką rozmowę, jak zrobi się gorąco, przerwij i powiedz, że dokończycie rozmowę jak ochłonie. On musi widzieć, że to jest na poważnie, a nie, że go tylko straszysz.


Oczywiście, że nie jestem zdecydowana na rozwód w danej chwili, ale tylko "fizycznie" , bo psychicznie to niczego bardziej nie pragnę. Jak ułoże sobie sprawy materialne czyli spotkanie z prawnikiem, rozmowa z mężem, wtedy już będę na pewno zdecydowana.
Nieraz rozmawiałam z nim na ten temat, że jest mi źle gdy tak mnie traktuje, na co on : a co, nie można już krzyknąć? Kobieto daj spokój... Lub: to co ja nie mogę emocji swoich okazać? Oczywiście jestem świadoma, że mną manipuluje i że to typowe toksyczne zachowanie.

35

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Hej. Opiszę w skrócie moją historię. Mamy 3letnia córkę, po ślubie jesteśmy 4 lata, a razem 8. Mąż od zawsze był osobą porywczą, pamiętam jak miesiąc przed ślubem rozważałam odwołanie ślubu z powodu jego zachowania. Jak widać moja intuicja dobrze mi podpowiadała, ale wygrały myśli typu "nikt nie jest idealny". To już nie ma większego znaczenia. Przejdę do meritum.
Otóż mąż jest osobą wybuchową, agresywną. Nie stosuje przemocy fizycznej, ale psychiczną już tak. Nie jest to takie oczywiste w naszym małżeństwie, ponieważ oczywiście mąż potrafi być bardzo dobry, kochany, niczego mi nie brakuje. Jednak jestem już wykończona jego odzywkami (nigdy mnie nie wyzywał), robiąc przy tym minę "zabójcy", podnosząc ton, krzycząc. Jest to okropne. Dziś nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Takich sytuacji było mnóstwo. Oczywiście, standardowo nie widzi w sobie problemu. Uważa, że jeśli jestem nieszczęśliwa to musimy się rozstać bo on się nie zmieni. Ok, rozstać, tylko jak? Jestem po nowotworze, mam rentę. Ale niedługo mi się kończy. Mieszkamy w mieszkaniu jego rodziców, obecnie budujemy dom. Nie mogę wyprowadzić się do swoich rodziców, ponieważ matka jest alkoholiczką i panuje tam okropna atmosfera.
Jak zacząć sam rozwód, jak to zrobić nie mając wielu oszczędności? Wszystko wydałam na dom, mam swoje oddzielne konto.
Przepraszam za chaos, ale jestem w emocjach.

Proszę Pani, przemoc psychiczna to taka sama przemoc jak fizyczna. Nie bije Pani po ciele, nie zostawia siniaków, ale bije Panią po sercu, mózgu, układzie nerwowym, po poczuciu własnej wartości, po wszystkim, co ma Pani dobrego w sobie dla siebie i dla świata. Jeżeli od początku związku mąż okazuje Pani pogardę i brak szacunku, podnosi głos, wprowadza napiętą atmosferę, powoduje że nie chce się Pani przebywać w jego towarzystwie, to jedyną metodą na to, aby sobie pomóc jest odseparowane się od niego. Będzie to równocześnie szansa i dla niego, jeżeli zechce podjąć ten wysiłek, aby stać się lepszym człowiekiem. Ale najpierw musi wypić co latami warzył, a wygląda na to, że ma on Panią za osobę słabszą od siebie i niezdolną, chociażby z racji sytuacji zdrowotnej, do podjęcia radykalnych kroków. Jeżeli nie postawi Pani granic i nie będzie Pani ich konsekwentnie bronić, to nigdy nic się nie zmieni w nastawieniu tego człowieka do Pani. Jeżeli chcemy uzyskać szacunek otoczenia, musimy najpierw sami szanować siebie i nie pozwalać sobie na okazywanie nam pogardy, drwienia z nas i naszych uczuć czy słabości. Jest Pani na dobrej drodze i być może, Pani twarda postawa, jeżeli kiedyś będzie Pani jeszcze tego chciała, pozwoli na uratowanie Waszego małżeństwa. A przynajmniej na uratowanie Waszych kontaktów w przyszłości poprzez ich normalizację i na ocalenie Pani męża jako ojca dla Waszego dziecka. Ale to oczywiście jest zależne od tego, czy mąż zechce odrobić swoją lekcję. Na ten moment najważniejsza jest Pani i Pani dziecko. I wyłącznie tymi kryteriami proszę się kierować w najbliższej przyszłości. A co do nakładów na dom- można wystąpić do sądu o rozliczenie Pani wkładu. Musi Pani zbierać dowody, rachunki, świadków. Najlepiej oczywiście poradzić się profesjonalnego pełnomocnika w tej sprawie.

36 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-09-20 01:11:23)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Nie chcę wojny, chce rozwodu bez orzekania o winie. Nie chcę jego pieniędzy. Chciałabym jedynie zwrotu kosztów tego, co włożyłam w nasz nowy dom oraz alimentów na córkę.

To działaj, rozwód bez orzekania o winie można uzyskać na pierwszej rozprawie, czasowo więc kosztowałoby to tyle, co czas na napisanie i złożenie pozwu oraz czekanie na rozprawę. Wcale  nie kilka lat - chyba, że będziesz występować o kolejne roszczenia - czyli alimenty na siebie, jego winę, sądowy podział majątku, z tym zastrzeżeniem, że sądy wyłączają podział majątku dorobkowego do odrębnego postępowania zazwyczaj - czyli osobno rozwód, osobno podział majątku, chyba, że uda się porozumieć z mężem i zawrzeć ugodę w tej sprawie, którą przedłożysz wraz z pozwem o rozwód lub później na rozprawie. Alimenty na dziecko małoletnie sąd orzeka przy rozwodzie, ale tu może być taka sytuacja, że będzie opieka naprzemienna i świadczenia będą sobie równe, więc nie będzie orzekania o alimentach na dziecko.


Uzytkownik1122 napisał/a:

Nie chodzi mi o to, żebyś zapytała o uwarunkowania rozwodowe, tylko o swoją sytuację bytowa. Chodzi o podział domu. To sprawdź.

Tutaj sprawa jest prosta, podział 50 na 50. Chociaż ostatnio "w żartach" powiedział, że i tak nie musiałby mnie spłacać, bo można po prostu powiedzieć "proszę bierz połowę swojego domu i mieszkaj". Nie wiem, czy to prawda, więc o to akurat warto jest zapytać.

Mieszkanie razem po rozwodzie pod jednym dachem jest jak najbardziej możliwe i jest wiele takich przypadków - rozwód jest, ale każde jest za biedne by gdzieś się wynieść, choćby na wynajmowane. Podział sądowy majątku może okazać się niekorzystny finansowo - w przypadku sporu może dojść do takiej sytuacji, że majątek będzie przez komornika sprzedany poniżej swojej wartości rynkowej.

37

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Proszę Pani, przemoc psychiczna to taka sama przemoc jak fizyczna. Nie bije Pani po ciele, nie zostawia siniaków, ale bije Panią po sercu, mózgu, układzie nerwowym, po poczuciu własnej wartości, po wszystkim, co ma Pani dobrego w sobie dla siebie i dla świata. Jeżeli od początku związku mąż okazuje Pani pogardę i brak szacunku, podnosi głos, wprowadza napiętą atmosferę, powoduje że nie chce się Pani przebywać w jego towarzystwie, to jedyną metodą na to, aby sobie pomóc jest odseparowane się od niego. Będzie to równocześnie szansa i dla niego, jeżeli zechce podjąć ten wysiłek, aby stać się lepszym człowiekiem. Ale najpierw musi wypić co latami warzył, a wygląda na to, że ma on Panią za osobę słabszą od siebie i niezdolną, chociażby z racji sytuacji zdrowotnej, do podjęcia radykalnych kroków. Jeżeli nie postawi Pani granic i nie będzie Pani ich konsekwentnie bronić, to nigdy nic się nie zmieni w nastawieniu tego człowieka do Pani. Jeżeli chcemy uzyskać szacunek otoczenia, musimy najpierw sami szanować siebie i nie pozwalać sobie na okazywanie nam pogardy, drwienia z nas i naszych uczuć czy słabości. Jest Pani na dobrej drodze i być może, Pani twarda postawa, jeżeli kiedyś będzie Pani jeszcze tego chciała, pozwoli na uratowanie Waszego małżeństwa. A przynajmniej na uratowanie Waszych kontaktów w przyszłości poprzez ich normalizację i na ocalenie Pani męża jako ojca dla Waszego dziecka. Ale to oczywiście jest zależne od tego, czy mąż zechce odrobić swoją lekcję. Na ten moment najważniejsza jest Pani i Pani dziecko. I wyłącznie tymi kryteriami proszę się kierować w najbliższej przyszłości. A co do nakładów na dom- można wystąpić do sądu o rozliczenie Pani wkładu. Musi Pani zbierać dowody, rachunki, świadków. Najlepiej oczywiście poradzić się profesjonalnego pełnomocnika w tej sprawie.

Dziękuję. Oczywiście na początku związku mąż się hamował, w ogóle mam wrażenie, że był dużo mniej nerwowy, bardziej pogodny. Najgorzej, że on nie widzi i nie zrozumie tego, że mnie niszczy. Kpi z tego, mówiąc " uderzyłem cię?" Brak mi na to słów, jak bardzo trzeba być ograniczonym aby nie wiedzieć, co to jest przemoc psychiczna. Ale tym razem nie zależy mi na jego przekonaniu. Ja wiem co czuję. Idę dziś do psychologa, aby tylko utwierdzić się w swoich myślach.

38

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Jak zacząć sam rozwód, jak to zrobić nie mając wielu oszczędności? Wszystko wydałam na dom, mam swoje oddzielne konto.
Przepraszam za chaos, ale jestem w emocjach.

Gdyby sprzedać ten dom i podzielić pieniądze 50/50, to nie starczyłoby ci pieniędzy na małe niezależne mieszkanie?
Na twoim miejscy uciekałabym od tego toksyka, bo to tylko kwestia czasu gdy twoje zdrowie znów "tąpnie" w takich warunkach.
Życie w chronicznym napięciu i przeciążeniu osłabia system odpornościowy, obniżając tym samym odporność na choroby. Niestety, ale choroby nowotworowe są tutaj w czołówce.

39

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Salomonka napisał/a:
Uzytkownik1122 napisał/a:

Jak zacząć sam rozwód, jak to zrobić nie mając wielu oszczędności? Wszystko wydałam na dom, mam swoje oddzielne konto.
Przepraszam za chaos, ale jestem w emocjach.

Gdyby sprzedać ten dom i podzielić pieniądze 50/50, to nie starczyłoby ci pieniędzy na małe niezależne mieszkanie?
Na twoim miejscy uciekałabym od tego toksyka, bo to tylko kwestia czasu gdy twoje zdrowie znów "tąpnie" w takich warunkach.
Życie w chronicznym napięciu i przeciążeniu osłabia system odpornościowy, obniżając tym samym odporność na choroby. Niestety, ale choroby nowotworowe są tutaj w czołówce.

Mąż nie chce sprzedać domu. Nie zrobi tego. Zdaje sobie sprawę z tego jak napięcie wpływa na zdrowie, ale niestety rozwód na pewno będzie dużym obciążeniem psychicznym. Tego nie przeskocze. Dlatego jak najszybciej chciałabym się wyprowadzić.

40 Ostatnio edytowany przez Lazuryt35 (2022-09-20 08:47:59)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Dziękuję. Oczywiście na początku związku mąż się hamował, w ogóle mam wrażenie, że był dużo mniej nerwowy, bardziej pogodny. Najgorzej, że on nie widzi i nie zrozumie tego, że mnie niszczy. Kpi z tego, mówiąc " uderzyłem cię?" Brak mi na to słów, jak bardzo trzeba być ograniczonym aby nie wiedzieć, co to jest przemoc psychiczna. Ale tym razem nie zależy mi na jego przekonaniu. Ja wiem co czuję. Idę dziś do psychologa, aby tylko utwierdzić się w swoich myślach.

Życie nie jest ogólnie łatwe, w tym życie zawodowe- powoduje mnóstwo napięć i stresów, którymi człowiek dojrzały musi nauczyć się zarządzać. Niestety w bardzo wielu przypadkach jest tak, że te nasze stresy, aby się ich pozbyć, zrzucamy na otoczenie. Czyli wraca wściekły mąż do domu, bo coś tam go wkurzyło i ma dwie drogi. Jeśli rozumie, że w domu ma sprzymierzeńca, w dodatku osobę którą kocha i szanuje, to powie- kochanie, zrób mi proszę herbaty, miałem ciężki dzień. Przytuli się, opowie co go spotkało i poprosi o refleksję, żeby wspólnie obniżyć poziom tego stresu. A jeśli jest słabym człowiekiem, wiedząc, że w domu ma jeszcze słabszą osobę, której nie szanuje bo co by nie zrobił, to ona i tak zawsze będzie, bo nie ma dokąd pójść czy jest emocjonalnie zależna, to od progu będzie się czepiał, żeby się wyładować. "Co jest na obiad? Znowu to samo?? Siedzisz w domu i nie możesz posprzątać??? Spójrz na siebie, wyglądasz jak stara baba. Ja nie wiem po co ja z Tobą jestem, mógłbym mieć sto lepszych. A jak się nie podoba, to wypier..." Itd. I jego stres spada, wyładował się. Żona siedzi cicho w kącie i łka albo nachodzi ją fala bólu głowy... Jej nie ma kto pocieszyć. Jeśli taki schemat trwa miesiącami, to odbija się na wszystkim. Somatycznie daje objawy. To jest stres permanentny. Najgorzej, jeśli widzi to jeszcze dziecko. Bo czego ono się uczy?
Jeśli mąż zapyta, czy Panią uderzył, mając na myśli taką właśnie awanturę, proszę mu powiedzieć- owszem i to bardzo mocno. Słowa ranią tak jak noże. A Ty mnie nimi uderzasz od lat. Jestem dziurawa jak sito od Twoich złych słów, od Twojej przemocy. I nie godzę się na nią dalej. Proszę mu podać przykład- gdyby w taki sposób potraktował cię szef - zrugał bez powodu, zrównał z ziemią- jakbyś się czuł do końca dnia? A gdyby ten szef traktował Cię tak od lat, zapewne szukałbyś nowej, nawet gorzej płatnej pracy, byle z lepszą atmosferą. Proszę spojrzeć na swoje małżeństwo jak na takie miejsce pracy z przemocowym szefem- przecież szef nie uderzy, ale może skutecznie zniechęcać nas do przychodzenia do tego miejsca, choćby pensja była pięciocyfrowa. A chodzi o szefa, bo to musi być osoba,która ma nad nami władzę- Pani mąż ma nad Panią przewagę pod wieloma względami. Mieszka Pani u jego rodziców,jest Pani zależna finansowo, słabsza fizycznie, z problemem zdrowotnym, po ciężkich przeżyciach i ma Pani malutkie dziecko. On to wykorzystuje, traktując Pani do regulacji własnych emocji. Złe wylewa na Panią jak do wiadra. Dobrymi (miłe słowa, gesty) uzyskuje to co w danym momencie mu potrzebne, np. rozładowanie poprzez seks, czy to że zrobi Pani jego ulubiony deser. Traktuje Panią instrumentalnie.
Pani mąż na Pani pasożytuje pod względem emocjonalnym i choć to brzmi dziwnie, to takich modeli relacji w związkach jest chyba więcej, niż tych opartych na wzajemnym braniu i dawaniu. A dlaczego? Bo nikt nas nigdzie tego nie uczy. Zarządzania emocjami. Nie ma takiego przedmiotu w szkole. A w domach rodzinnych obserwujemy modele dysfunkcyjne i potem niesiemy je dalej, do swoich związków. Sztafeta pokoleń... Aby to zmienić, trzeba wykonać samodzielnie wielką pracę- najpierw zrozumieć istotę rzeczy, potem pracować przez lata nad zachowaniami. Udaje się nielicznym, zwlasza w czasach, gdzie tak łatwo jest zerwać jedną relacje i rozpocząć drugą, z czasem identyczną jak pierwsza.
Ze względu na Pani chorobę, może Pani dostać skierowanie do psychoonkologa. Psychiatra jest darmowy i bez skierowania, może skierować na wiele form terapii (np. na szybką interwencję psychoterapeutyczną). Jest też wiele fundacji, które zajmują się pomocą osobom z nowotworami. Mają na etatach psychologów. Są centra interwencji kryzysowej dla osób doświadczających przemocy. Proszę dzwonić i pukać wszędzie- obstawić się pomocą, aby wytrącić mężowi z ręki ten nóż. Jego słowa nie będą już wtedy Pani ranić, bo będzie je Pani miała gdzieś. Odpowie mu Pani, że jest słaby, mały, śmieszny, bo nie potrafi poradzić sobie sam ze swoimi problemami, tylko wylewa je na najbliższych... Zobaczy Pani, jak się zmieni. Niestety, jego przemoc może eskalować w tę fizyczną, wobec czego Pani musi mieć zaplecze, mieć gdzie uciec. Proszę działać, psycholog równocześnie z pomocą prawną i samoedukacją. Aktualnie też przy gminach istnieją centra darmowej pomocy prawnej. Wystarczy zadzwonić i zapytać o dyżury.

41

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Somatycznie daje objawy. To jest stres permanentny. Najgorzej, jeśli widzi to jeszcze dziecko. Bo czego ono się uczy?
Aktualnie też przy gminach istnieją centra darmowej pomocy prawnej. Wystarczy zadzwonić i zapytać o dyżury.

Wszystko prawda. Myślę też właśnie o dziecku, nie chcę aby więcej przychodziła i mnie przytulała po kłótniach, widzi jak płacze. To jest straszne. Oczywiście mąż też krzyczy na dziecko z byle powodu, jak zwracam mu uwagę to słyszę "powiedziałem ci coś, nie wtrącaj się".
Moim pierwszym krokiem jest dzisiaj wizyta u psychologa, jutro udam się po pomoc prawną.
Mam dobry kontakt z jego jedną z dwóch sióstr, raz już rozmawiałam gdy mieliśmy "kryzys". Oczywiście była za tym, aby ratować rodzinę, ale nie mówiłam jej szczegółów. Myślę, aby znowu z nią porozmawiać ale to już wtedy, gdy powiem mężowi o rozwodzie.

42 Ostatnio edytowany przez Lazuryt35 (2022-09-20 09:14:23)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
Lazuryt35 napisał/a:

Somatycznie daje objawy. To jest stres permanentny. Najgorzej, jeśli widzi to jeszcze dziecko. Bo czego ono się uczy?
Aktualnie też przy gminach istnieją centra darmowej pomocy prawnej. Wystarczy zadzwonić i zapytać o dyżury.

Wszystko prawda. Myślę też właśnie o dziecku, nie chcę aby więcej przychodziła i mnie przytulała po kłótniach, widzi jak płacze. To jest straszne. Oczywiście mąż też krzyczy na dziecko z byle powodu, jak zwracam mu uwagę to słyszę "powiedziałem ci coś, nie wtrącaj się".
Moim pierwszym krokiem jest dzisiaj wizyta u psychologa, jutro udam się po pomoc prawną.
Mam dobry kontakt z jego jedną z dwóch sióstr, raz już rozmawiałam gdy mieliśmy "kryzys". Oczywiście była za tym, aby ratować rodzinę, ale nie mówiłam jej szczegółów. Myślę, aby znowu z nią porozmawiać ale to już wtedy, gdy powiem mężowi o rozwodzie.

Jest Pani odpowiedzialna za dziecko. Za wszelką cenę musi Pani obronić córkę przed mężem, on nie ma prawa wyładowywać się na niej. Proszę czerpać swoją siłę z miłości do dziecka,które jest kruche i delikatne, malutkie. I natychmiastowo postawić granicę kiedy tylko mąż podniesie głos na córkę. Ja bym chyba w obliczu takich sytuacji założyła niebieską kartę. Normalnie, udając się na posterunek,opowiadając jak mąż latami niszczy Panią i wyładowuje się również na dziecku. Być może warto rozważyć nagrywanie męża w sytuacji konfliktu, wcale nie jako dowód do sądu, ale jako broń przeciw niemu- mówiąc mu o tym, straci całkowicie rezon, będzie się hamował z obawy, żeby nie wyszło. Bo on dokładnie wie, że to co robi jest złe, tylko Pani wpiera, że jest inaczej. Tak bym mu chyba odpowiedziała- skoro twierdzisz, że nie robisz mi krzywdy, to będę od dziś nagrywać Twoje wybuchy i zapytam obiektywnych osób - psychologa, policjantów, czy mam coś z głową, czy jednak to Ty coś z nią masz. Zobaczy Pani jak ujdzie z niego powietrze. Ale jak Pani zapowie,to musi Pani to zrobić, puste groźby na nikogo nie działają.
Z siostrą bym porozmawiała od razu, jeśli jest Pani przychylna. Żeby miała Pani oparcie, sprzymierzeńca. Prawda zawsze się obroni. Proszę niczego nie ukrywać przed otoczeniem, niczego. Bo wtedy stwarza Pani mu warunki do tego,aby jego proceder dalej trwał,jest wtedy Pani współwinna. A jak pokaże Pani jemu, że milczenia i zgody na krzywdę swoją i dziecka już nie będzie, że wszyscy się dowiedzą i sukcesywnie będą dowiadywać o Waszym koszmarze, to da mu Pani realną szansę na zmianę.

43

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Jest Pani odpowiedzialna za dziecko. Za wszelką cenę musi Pani obronić córkę przed mężem, on nie ma prawa wyładowywać się na niej. Proszę czerpać swoją siłę z miłości do dziecka,które jest kruche i delikatne, malutkie. I natychmiastowo postawić granicę kiedy tylko mąż podniesie głos na córkę. Ja bym chyba w obliczu takich sytuacji założyła niebieską kartę. Normalnie, udając się na posterunek,opowiadając jak mąż latami niszczy Panią i wyładowuje się również na dziecku. Być może warto rozważyć nagrywanie męża w sytuacji konfliktu, wcale nie jako dowód do sądu, ale jako broń przeciw niemu- mówiąc mu o tym, straci całkowicie rezon, będzie się hamował z obawy, żeby nie wyszło. Bo on dokładnie wie, że to co robi jest złe, tylko Pani wpiera, że jest inaczej. Tak bym mu chyba odpowiedziała- skoro twierdzisz, że nie robisz mi krzywdy, to będę od dziś nagrywać Twoje wybuchy i zapytam obiektywnych osób - psychologa, policjantów, czy mam coś z głową, czy jednak to Ty coś z nią masz. Zobaczy Pani jak ujdzie z niego powietrze. Ale jak Pani zapowie,to musi Pani to zrobić, puste groźby na nikogo nie działają.
Z siostrą bym porozmawiała od razu, jeśli jest Pani przychylna. Żeby miała Pani oparcie, sprzymierzeńca. Prawda zawsze się obroni. Proszę niczego nie ukrywać przed otoczeniem, niczego. Bo wtedy stwarza Pani mu warunki do tego,aby jego proceder dalej trwał,jest wtedy Pani współwinna. A jak pokaże Pani jemu, że milczenia i zgody na krzywdę swoją i dziecka już nie będzie, że wszyscy się dowiedzą i sukcesywnie będą dowiadywać o Waszym koszmarze, to da mu Pani realną szansę na zmianę.

Niestety ja też nieraz potrafię podnieść głos na dziecko, nakrzyczeć, ale zauważyłam, że jestem przez niego gorszym człowiekiem. Przez to, że tak mnie niszczy, nie poznaje siebie. Tak działa toksyczność.
Mam już kilka nagrań głosowych w jaki sposób odnosi się do mnie. Raz mu włączyłam, to stwierdził, że to chyba nie on...

44

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Właśnie ze wstydu kobiety wszystko ukrywają w 4 ścianach i to jest błąd, a to oprawcy powinni się wstydzić... Ale dobrze mówić...

Przy gminach są też ośrodki pomocy kryzysowej, gdzie możesz się zwrócić o pomoc... Tylko znowu ten wstyd... Powiedzieć otoczeniu wstyd...
Dlatego, żeby przełamać ten wstyd, pomoc psychologiczna może będzie pomocna.

Szkoda, że nie ma sposobu, żeby ten wstyd dało się przerzucić na przemocowca...od zawsze mnie to nurtuje, a mam na myśli wszelką przemoc, włącznie z gwałtem.

45 Ostatnio edytowany przez Lazuryt35 (2022-09-20 09:35:38)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
Lazuryt35 napisał/a:

Jest Pani odpowiedzialna za dziecko. Za wszelką cenę musi Pani obronić córkę przed mężem, on nie ma prawa wyładowywać się na niej. Proszę czerpać swoją siłę z miłości do dziecka,które jest kruche i delikatne, malutkie. I natychmiastowo postawić granicę kiedy tylko mąż podniesie głos na córkę. Ja bym chyba w obliczu takich sytuacji założyła niebieską kartę. Normalnie, udając się na posterunek,opowiadając jak mąż latami niszczy Panią i wyładowuje się również na dziecku. Być może warto rozważyć nagrywanie męża w sytuacji konfliktu, wcale nie jako dowód do sądu, ale jako broń przeciw niemu- mówiąc mu o tym, straci całkowicie rezon, będzie się hamował z obawy, żeby nie wyszło. Bo on dokładnie wie, że to co robi jest złe, tylko Pani wpiera, że jest inaczej. Tak bym mu chyba odpowiedziała- skoro twierdzisz, że nie robisz mi krzywdy, to będę od dziś nagrywać Twoje wybuchy i zapytam obiektywnych osób - psychologa, policjantów, czy mam coś z głową, czy jednak to Ty coś z nią masz. Zobaczy Pani jak ujdzie z niego powietrze. Ale jak Pani zapowie,to musi Pani to zrobić, puste groźby na nikogo nie działają.
Z siostrą bym porozmawiała od razu, jeśli jest Pani przychylna. Żeby miała Pani oparcie, sprzymierzeńca. Prawda zawsze się obroni. Proszę niczego nie ukrywać przed otoczeniem, niczego. Bo wtedy stwarza Pani mu warunki do tego,aby jego proceder dalej trwał,jest wtedy Pani współwinna. A jak pokaże Pani jemu, że milczenia i zgody na krzywdę swoją i dziecka już nie będzie, że wszyscy się dowiedzą i sukcesywnie będą dowiadywać o Waszym koszmarze, to da mu Pani realną szansę na zmianę.

Niestety ja też nieraz potrafię podnieść głos na dziecko, nakrzyczeć, ale zauważyłam, że jestem przez niego gorszym człowiekiem. Przez to, że tak mnie niszczy, nie poznaje siebie. Tak działa toksyczność.
Mam już kilka nagrań głosowych w jaki sposób odnosi się do mnie. Raz mu włączyłam, to stwierdził, że to chyba nie on...

He he, bo on w swojej głowie ma obraz siebie jako niezdolnego do takich zachowań. To jest świetne posunięcie, pokazywać mu jak on wrzeszczy, ciska się i klnie, kiedy emocje już opadną - bo w sytuacji awantury, emocje są takie, że nic do niego nie dotrze. Ale gdy się uspokoi, to wtedy dopiero jest w stanie ocenić w miarę obiektywnie swoją postawę. Więc nagrywanie naprawdę daje radę. Podobnie jak realne działania z Pani strony, czyli ujawnianie zachowań męża do otoczenia. Pani mu w ten sposób pomaga, naprawdę. Jeśli zrozumie wystarczająco dużo, to sam zechce się udać na terapię. A wtedy jest ogromna możliwość, że uda się ocalić Wasz związek, oczywiście jeśli Pani będzie tego chciała.
Co do tego że krzyczy Pani na dziecko. No owszem, jest Pani w permanentnym stresie. Ale proszę, do cholery, nie stosować metod swojego męża w swoim zachowaniu. Proszę się nie wyładowywać na słabszych i zaleznych- córce czy tam kotu czy psie. Jeśli Pani do przemocy męża względem dziecka dołoży jeszcze swoją przemoc względem niej, to z niej już nic nie zostanie, tylko skorupka, wydmuszka. A ona ma dopiero 4 lata. Nie wolno tego Pani robić. Wymagać, rozmawiać, stawiać dziecku granice, kiedy sytuacja tego wymaga. Ale nie przez przemoc, wykorzystując swoją przewagę nad nią! A przemoc to już podniesiony głos, nieprzyjemny, zimny ton, zastraszanie, szarpanie, wzbudzanie lęku, niepewności. To wszystko przemoc. Pani obowiązkiem jest chronić dziecko. Również przed sobą...

46

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
wieka napisał/a:

Właśnie ze wstydu kobiety wszystko ukrywają w 4 ścianach i to jest błąd, a to oprawcy powinni się wstydzić... Ale dobrze mówić...

Przy gminach są też ośrodki pomocy kryzysowej, gdzie możesz się zwrócić o pomoc... Tylko znowu ten wstyd... Powiedzieć otoczeniu wstyd...
Dlatego, żeby przełamać ten wstyd, pomoc psychologiczna może będzie pomocna.

Szkoda, że nie ma sposobu, żeby ten wstyd dało się przerzucić na przemocowca...od zawsze mnie to nurtuje, a mam na myśli wszelką przemoc, włącznie z gwałtem.

Ale ja się boję o tym mówić otoczeniu nie z powodu wstydu, w żadnym wypadku. Tylko ze strachu. Że pozbawi mnie środków do życia i mieszkania. Wiem, że to irracjonalne bo musi zapewnić mi byt i córce, ale niestety są takie myśli. Albo że mnie oczerni i wyjdę na psychiczną.

47

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

A wtedy jest ogromna możliwość, że uda się ocalić Wasz związek, oczywiście jeśli Pani będzie tego chciała.
Co do tego że krzyczy Pani na dziecko. No owszem, jest Pani w permanentnym stresie. Ale proszę, do cholery, nie stosować metod swojego męża w swoim zachowaniu. Proszę się nie wyładowywać na słabszych i zaleznych- córce czy tam kotu czy psie.

Nie, nie będę chciała. On nigdy się nie zmieni.
Zostanie sam w swojej skorupce potwora z mniemaniem cudownego męża.
Oczywiście, wiem o tym. Zawsze staram się go hamować oraz samej być spokojną. Robię co mogę. Zauważyłam, że gdy jesteśmy w trójkę, córka dużo więcej marudzi. To wszystko dlatego, że odczuwa stres od strony ojca. On uważa, że musi być dyscyplina, a krzyk to przecież świetne narzędzie. Jest mi jej ogromnie żal. Ja doskonale widzę swoje błędy co do córki i chce być jak najlepszą matką.

48

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
wieka napisał/a:

Właśnie ze wstydu kobiety wszystko ukrywają w 4 ścianach i to jest błąd, a to oprawcy powinni się wstydzić... Ale dobrze mówić...

Przy gminach są też ośrodki pomocy kryzysowej, gdzie możesz się zwrócić o pomoc... Tylko znowu ten wstyd... Powiedzieć otoczeniu wstyd...
Dlatego, żeby przełamać ten wstyd, pomoc psychologiczna może będzie pomocna.

Szkoda, że nie ma sposobu, żeby ten wstyd dało się przerzucić na przemocowca...od zawsze mnie to nurtuje, a mam na myśli wszelką przemoc, włącznie z gwałtem.

Ale ja się boję o tym mówić otoczeniu nie z powodu wstydu, w żadnym wypadku. Tylko ze strachu. Że pozbawi mnie środków do życia i mieszkania. Wiem, że to irracjonalne bo musi zapewnić mi byt i córce, ale niestety są takie myśli. Albo że mnie oczerni i wyjdę na psychiczną.

Im dłużej będzie Pani ukrywać fakty przed światem, tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo, że ludzie pomyślą, że jest Pani "psychiczna". Bo jak to, tyle lat wszystko ok, a tu nagle takie kwiatki? Ona ma chyba coś z głową. Itd. Dlatego potrzebuję Pani pomocy profesjonalistów- psychologów, policjantów, prawników- żeby mieć poparcie, że Pani gehenna nie jest wytworem Pani wyobraźni. Dowody. Co do środków do życia- zabezpieczenie alimentów na potrzeby rodziny jeszcze w małżeństwie. Ja bym składała wniosek już, albo najpierw mu powiedziała - 1000 zł na moje konto co miesiąc na dziecko, jako zabezpieczenie, albo idę z wnioskiem formalnym do sądu. Jak macie wspólność majątkową małżeńską, to połowa wszystkiego co w małżeństwie jest Pani. A jak rozwód będzie z jego winy, to i alimenty na siebie Pani dostanie, choćby te 500 zł. Plus 500+, Pani renta, da Pani radę:)

49 Ostatnio edytowany przez Lazuryt35 (2022-09-20 09:58:22)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
Lazuryt35 napisał/a:

A wtedy jest ogromna możliwość, że uda się ocalić Wasz związek, oczywiście jeśli Pani będzie tego chciała.
Co do tego że krzyczy Pani na dziecko. No owszem, jest Pani w permanentnym stresie. Ale proszę, do cholery, nie stosować metod swojego męża w swoim zachowaniu. Proszę się nie wyładowywać na słabszych i zaleznych- córce czy tam kotu czy psie.

Nie, nie będę chciała. On nigdy się nie zmieni.
Zostanie sam w swojej skorupce potwora z mniemaniem cudownego męża.
Oczywiście, wiem o tym. Zawsze staram się go hamować oraz samej być spokojną. Robię co mogę. Zauważyłam, że gdy jesteśmy w trójkę, córka dużo więcej marudzi. To wszystko dlatego, że odczuwa stres od strony ojca. On uważa, że musi być dyscyplina, a krzyk to przecież świetne narzędzie. Jest mi jej ogromnie żal. Ja doskonale widzę swoje błędy co do córki i chce być jak najlepszą matką.

Świadomość swoich błędów to już połowa sukcesu:) Reszta to już tylko decyzja- mogę zrobić tak, ale mogę też inaczej. Zamiast krzyknąć, mogę przytulić i spokojnie powiedzieć. Proszę poczytać o języku szakala i żyrafy.

Dyscyplina kurde. Staje 100 kg facet naprzeciwko 15 kg dziecka i się wydziera. I to ma być dyscyplina... To jest przemoc w najczystszej postaci. Niech sobie mężuś stanie naprzeciw swojego szefa i się powydziera. Albo jakiegoś innego osobnika jego rozmiarów i spróbuje uzyskać to na czym mu zależy. Raczej by się nie zdziwił, gdyby dostał w dziób. A dziecko co może? Nic. I zrobi co ojciec każe- ale ze strachu!! To żadna dyscyplina ani żaden szacunek. Córka mu kiedyś odda to samo, kiedy ojciec będzie słabszy od niej, stary i niedołężny.

50

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
wieka napisał/a:

Właśnie ze wstydu kobiety wszystko ukrywają w 4 ścianach i to jest błąd, a to oprawcy powinni się wstydzić... Ale dobrze mówić...

Przy gminach są też ośrodki pomocy kryzysowej, gdzie możesz się zwrócić o pomoc... Tylko znowu ten wstyd... Powiedzieć otoczeniu wstyd...
Dlatego, żeby przełamać ten wstyd, pomoc psychologiczna może będzie pomocna.

Szkoda, że nie ma sposobu, żeby ten wstyd dało się przerzucić na przemocowca...od zawsze mnie to nurtuje, a mam na myśli wszelką przemoc, włącznie z gwałtem.

Ale ja się boję o tym mówić otoczeniu nie z powodu wstydu, w żadnym wypadku. Tylko ze strachu. Że pozbawi mnie środków do życia i mieszkania. Wiem, że to irracjonalne bo musi zapewnić mi byt i córce, ale niestety są takie myśli. Albo że mnie oczerni i wyjdę na psychiczną.

Jakiego strachu... Przecież nie dasz ogłoszenia w gazecie... Chodzi o powiedzenie dobrej koleżance czy jego siostrze,  niech nawet powiedzą innym, to przecież nie ma znaczenia... Nawet dobrze jakby to do niego dotarło, ale raczej nikt nie będzie chciał się wtrącać w jego życie, więc tego się nie obawiaj.

51

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
wieka napisał/a:

Jakiego strachu... Przecież nie dasz ogłoszenia w gazecie... Chodzi o powiedzenie dobrej koleżance czy jego siostrze,  niech nawet powiedzą innym, to przecież nie ma znaczenia... Nawet dobrze jakby to do niego dotarło, ale raczej nikt nie będzie chciał się wtrącać w jego życie, więc tego się nie obawiaj.

On mówił mi zawsze, że jak można o swoich problemach mówić innym. Zawsze jest zły, bo najważniejsze aby znajomi mieli złudną wizję cudownego męża.

52

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

On mówił mi zawsze, że jak można o swoich problemach mówić innym. Zawsze jest zły, bo najważniejsze aby znajomi mieli złudną wizję cudownego męża.

Proszę tę wiedzę wykorzystać. Jest coś, na czym mu zależy, czego się boi... To opinia w środowisku. I od tego powinna Pani zacząć, bo wytrąca mu Pani wtedy z ręki jego oręż względem Pani- przewagę nad Panią, bo wie, że Pani nie wyda co się w domu dzieje. A jak Pani zacznie się dzielić, to już tej władzy nad Panią mieć nie będzie. Proszę być sprytniejszą niż Pani mąż.

53

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Proszę tę wiedzę wykorzystać. Jest coś, na czym mu zależy, czego się boi... To opinia w środowisku. I od tego powinna Pani zacząć, bo wytrąca mu Pani wtedy z ręki jego oręż względem Pani- przewagę nad Panią, bo wie, że Pani nie wyda co się w domu dzieje. A jak Pani zacznie się dzielić, to już tej władzy nad Panią mieć nie będzie. Proszę być sprytniejszą niż Pani mąż.

Czyli od kogo zacząć? Chyba najpierw od jego siostry, chociaż ona raczej mi nie uwierzy. Bo narazie mam tylko kilka dowodów (nagrań), ale już jedna bezstronna osoba stwierdziła, że to nic takiego, ot, podniesiony ton głosu.

54 Ostatnio edytowany przez Lazuryt35 (2022-09-20 10:42:29)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Czyli od kogo zacząć? Chyba najpierw od jego siostry, chociaż ona raczej mi nie uwierzy. Bo narazie mam tylko kilka dowodów (nagrań), ale już jedna bezstronna osoba stwierdziła, że to nic takiego, ot, podniesiony ton głosu.

Najpierw zacząć od męża. Oznajmić mu, że koniec z zamiataniem pod dywan sytuacji w domu. Że ma Pani nagrane wiele awantur, że wszelkie dalsze jego obelgi i krzyki, wrzaski będzie Pani dalej dokumentować, a następnie dzielić się z otoczeniem, że niczego już więcej nie będzie Pani ukrywać, bo się Pani ulalo. I być w tym konsekwentną, nie tylko gadać, bo jeszcze tylko Pani go umocni w bezkarności. Następnie pójść do jego rodziców, powiedzieć krótko że mąż niszczy Panią od lat, a Pani nie zamierza się dłużej na to godzić i zastanawia się Pani nad zakończeniem toksycznego małżeństwa. Do jego rodzeństwa, do własnej rodziny. Do przyjaciół i znajomych- nie musi Pani przecież opowiadać każdemu szczegółów, ale zaznaczyć, że mąż przelewa od lat swoje frustracje na Panią i dziecko i Pani dojrzała do tego, że już więcej się Pani na to godzić nie zamierza. Do psychologow, do MOPSU (chodzi mi o taki ośrodek interwencji kryzysowej przy gminie), do prawnika. I działać. W zależności od tego co Pani postanowi, bo jestem zdania, że rozwód nie jest tu jeszcze przesądzony. Pani też jest teraz w emocjach, stąd kategoryczne sądy. Ale, jeśli mąż zobaczy w Pani siłę, uda się na terapię, będzie np. separacja, zacznie pracować nad sobą, to być może, z takim nowym mężem, będzie Pani chciała dalej iść przez życie, mając w sobie już siłę i wiedzę, które będzie mogła Pani wykorzystać. Ale to są lata pracy przed mężem i Panią, lata. Na razie proszę się skupić na poszczególnych krokach w najbliższej przyszłości, zadbać o siebie, dziecko i relację między Panią i dzieckiem. Dać jej oparcie w sobie.

Taka mi rzecz przyszła do głowy, po Pani oświadczeniu mężowi, że od dziś 0 tolerancji do wyładowywania się na Pani i dziecku, w przypadku kolejnej kłótni, kiedy mąż zacznie wrzeszczeć, proszę spokojnie wstać i otworzyć drzwi na korytarz. I robić tak za każdym razem, konsekwentnie. Proszę też się nie dawać wciągać w kłótnię- proszę mówić spokojnie, stosować metodę zdartej płyty: nie krzycz na mnie, to jest przemoc. Nie krzycz, bo ja się na to nie godzę. Jesteś zły, bo miałeś zły dzień, ale ja nie jestem naczyniem na Twoje złości. Pani spokój i opanowanie będą go zdumiewać, ale też bardzo rozsierdzać. Jeśli posunie się do rękoczynów, nie może Pani odpuścić. Będzie musiała Pani wezwać lub pójść na policję. Ale proszę nie prowokować awantur, nie mam na myśli schodzić mu z drogi, kiedy wraca do domu, ale też nie posuwać się np. do wyzwisk, szydzenia czy podobnych rzeczy cichym tonem. Na co dzień obojętność, normalny ton, normalne rozmowy. A gdy podniesie głos, będzie agresywny słownie- to co napisałam powyżej.

55

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Jeszcze jedno ważne to to, co mówi do mnie po kłótniach, np: oj tam ale jesteś łagodna. Oj tam, nic nie można powiedzieć. Oj tam, przesadzasz.

56

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Taka mi rzecz przyszła do głowy, po Pani oświadczeniu mężowi, że od dziś 0 tolerancji do wyładowywania się na Pani i dziecku, w przypadku kolejnej kłótni, kiedy mąż zacznie wrzeszczeć, proszę spokojnie wstać i otworzyć drzwi na korytarz. I robić tak za każdym razem, konsekwentnie. Proszę też się nie dawać wciągać w kłótnię- proszę mówić spokojnie, stosować metodę zdartej płyty: nie krzycz na mnie, to jest przemoc. Nie krzycz, bo ja się na to nie godzę. Jesteś zły, bo miałeś zły dzień, ale ja nie jestem naczyniem na Twoje złości. Pani spokój i opanowanie będą go zdumiewać, ale też bardzo rozsierdzać. Jeśli posunie się do rękoczynów, nie może Pani odpuścić. Będzie musiała Pani wezwać lub pójść na policję. Ale proszę nie prowokować awantur, nie mam na myśli schodzić mu z drogi, kiedy wraca do domu, ale też nie posuwać się np. do wyzwisk, szydzenia czy podobnych rzeczy cichym tonem. Na co dzień obojętność, normalny ton, normalne rozmowy. A gdy podniesie głos, będzie agresywny słownie- to co napisałam powyżej.

Właśnie o takie rady mi chodziło, dziękuję. Taki mam plan, normalne odzywanie się, ale i dyktafon będę miała włączony, bo to, że wybuchnie jest pewne. Pytanie kiedy. Ultimatum - jeżeli jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, od razu wyprowadzam się. Ale boję się, że to będzie przeciąganie w czasie z mojej strony. A z drugiej strony nie jestem w stanie wyprowadzić się, bo niby gdzie. Potrzebuję trochę czasu .

57 Ostatnio edytowany przez Lazuryt35 (2022-09-20 11:31:56)

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Właśnie o takie rady mi chodziło, dziękuję. Taki mam plan, normalne odzywanie się, ale i dyktafon będę miała włączony, bo to, że wybuchnie jest pewne. Pytanie kiedy. Ultimatum - jeżeli jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, od razu wyprowadzam się. Ale boję się, że to będzie przeciąganie w czasie z mojej strony. A z drugiej strony nie jestem w stanie wyprowadzić się, bo niby gdzie. Potrzebuję trochę czasu .

To jest bardzo złe ultimatum. Jeśli Pani tak powie i nie wyprowadzi się, to jest Pani spalona. Proszę tak nie mówić. I nie mówić jeśli jeszcze raz. Proszę powiedzieć dokładnie to, co napisałam powyżej. Mężu, posłuchaj. Żyję pod napięciem wiele lat, jestem po ciężkiej chorobie, mam małe dziecko. Od wielu lat krzywdzisz mnie psychicznie i ja dojrzałam do tego, że mam za mało czasu na tym świecie, aby żyć takim życiem. Chcę i wymagam szacunku, dla siebie i dla dziecka i będę w tym konsekwentna do bólu. Informuję Cię, że posiadam szereg zabezpieczonych nagrań z tego, w jaki sposób traktujesz mnie i małą. Są w bezpiecznym miejscu. Nie zamierzam dalej przed nikim udawać, że wyładowujesz się na mnie i na dziecku. Daję Ci szansę zmiany Twojego postępowania, ale nie oznacza to, że daję szansę naszemu związkowi.
Nie godzę się na krzyki, pogardę,drwienie ze mnie. Od dziś o wszystkich takich sytuacjach będę informować otoczenie. Twój fałszywy wizerunek wśród rodziny i znajomych już mnie nie interesuje. Itd, itp. Musi Pani mówić spokojnie. Proszę pamiętać jedną, najważniejsza rzecz- świadczą o nas czyny, nie słowa. To że będzie Pani gadać że się Pani nie godzi, że się nie da tak traktować, że się Pani wyprowadzi, a jednocześnie będzie Pani robić to samo co do tej pory- pokornie znosić zachowania męża, to utwierdzi go tylko Pani w przekonaniu, że może robić co chce. I nic, absolutnie nic się nie zmieni.

Jeszcze Pani napiszę radę praktyczną- Pani pamiętnik opisujący wydarzenia z domu, czy jeszcze lepiej smsy wysyłane np. do jego siostry: słuchaj, Twój brat dzisiaj po pracy przyszedł wściekły i od progu na mnie krzyczał, wyzywał od... Itd. czy do przyjaciółki, będą dowodami na policji i w sądzie. Wobec powyższego, powinna Pani zacząć się dzielić tym co się dzieje w domu. Może Pani też mu napisać maila, list, gdzie opiszę Pani co Pani nie pasuje, że uważa Pani, że powinien udać się na terapię. Będzie to dowód na to, że podejmowała Pani próby ratowania sytuacji między Wami. I komunikowała Pani, że Pani źle. Nie będzie można wtedy zarzucić, że godziła się Pani na takie traktowanie.

58

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Jeszcze Pani napiszę radę praktyczną- Pani pamiętnik opisujący wydarzenia z domu, czy jeszcze lepiej smsy wysyłane np. do jego siostry: słuchaj, Twój brat dzisiaj po pracy przyszedł wściekły i od progu na mnie krzyczał, wyzywał od... Itd. czy do przyjaciółki, będą dowodami na policji i w sądzie. Wobec powyższego, powinna Pani zacząć się dzielić tym co się dzieje w domu. Może Pani też mu napisać maila, list, gdzie opiszę Pani co Pani nie pasuje, że uważa Pani, że powinien udać się na terapię. Będzie to dowód na to, że podejmowała Pani próby ratowania sytuacji między Wami. I komunikowała Pani, że Pani źle. Nie będzie można wtedy zarzucić, że godziła się Pani na takie traktowanie.

Ale ja mam narazie mało dowodów - rozumiem, że mam skłamać, że je mam? Już mu napisałam taki list, w marcu. I wyprowadziłam się na tydzień. Nic to nie dało, powiedział że może raz pójść do psychologa tylko po to, aby udowodnić że to ja jestem ta zła. Ze to normalne, że się kłócimy, jak każde małżeństwo.
Czyli co - porozmawiać z nim, nagrać, i po czekać na jego reakcję.

59

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

A jak to wyglądało na początku? Czy krzyczał od razu na Ciebie czy raczej na to co się dzieje dookoła? Mam na myśli, że np jedziecie autem a on krzyczy i obraża wszystkich dookoła - przykład.

60

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
WiosnaLatoZima napisał/a:

A jak to wyglądało na początku? Czy krzyczał od razu na Ciebie czy raczej na to co się dzieje dookoła? Mam na myśli, że np jedziecie autem a on krzyczy i obraża wszystkich dookoła - przykład.

Podnosił głos, ale nie aż tak. Jest dużo gorzej odkąd ma pracę nocną, jest wiecznie niewyspany. Wcześniej było dużo lepiej.

Byłam u psychologa. Tylko utwierdziłam się, że ten człowiek ma zaburzenia i że muszę działać.

61

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:
WiosnaLatoZima napisał/a:

A jak to wyglądało na początku? Czy krzyczał od razu na Ciebie czy raczej na to co się dzieje dookoła? Mam na myśli, że np jedziecie autem a on krzyczy i obraża wszystkich dookoła - przykład.

Podnosił głos, ale nie aż tak. Jest dużo gorzej odkąd ma pracę nocną, jest wiecznie niewyspany. Wcześniej było dużo lepiej.

Byłam u psychologa. Tylko utwierdziłam się, że ten człowiek ma zaburzenia i że muszę działać.

Rozumiem.

62

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Uzytkownik1122 napisał/a:

Ale ja mam narazie mało dowodów - rozumiem, że mam skłamać, że je mam? Już mu napisałam taki list, w marcu. I wyprowadziłam się na tydzień. Nic to nie dało, powiedział że może raz pójść do psychologa tylko po to, aby udowodnić że to ja jestem ta zła. Ze to normalne, że się kłócimy, jak każde małżeństwo.
Czyli co - porozmawiać z nim, nagrać, i po czekać na jego reakcję.

Zależy, co Pani chce uzyskać i ile jest w stanie Pani jeszcze wytrzymać. Jeśli chce zebrać Pani więcej dowodów, to na razie go nie informować o tym że Pani ma nagrania i że będzie Pani nagrywać. Natomiast, nagrania bez wiedzy nagrywanego niekoniecznie są dowodem w sądzie przy rozwodzie. Mogą być Pani zabezpieczeniem przed ekalacją agresji męża- może się bać, że Pani ujawniając nagrania,wyjawi jaki on jest naprawdę, zniszczy mu reputację. Takie nagrania mogą na pewno pomoc na policji. W sensie jako przykład działań przemocowych męża oprócz Pani zeznań, smsów do koleżanek czy rodziny opisujących Waszą sytuację czy przykładów na to, że podejmowała Pani próby naprawy relacji (list, propozycja terapii). Natomiast, jeśli nie chce Pani już dłużej znosić fochów i agresji męża, to proszę mu powiedzieć, że nagrywa Pani od pewnego czasu, a jako przykład zaprezentować mu to, co Pani ma. A w międzyczasie zbierać inne dowody- czyli te smsy, świadków (dzielenie się informacją o sytuacji w domu z innymi), kopia tamtego listu, nowy list drogą mailową, pójście z nim choć na tę jedną wizytę do terapeuty, smsy z mężem. Pisac mu  po kłótni smsy, że się Pani nie zgadza na wyzwiska, krzyki, że Panią bolą takie słowa, że Pani sobie nie życzy. Jeżeli będzie odpisywał - przesadzasz lub jakieś pogardliwie komentarze, to jest to dowód na postawę męża względem Pani.

63

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

9

Uzytkownik1122 napisał/a:
wieka napisał/a:

Jakiego strachu... Przecież nie dasz ogłoszenia w gazecie... Chodzi o powiedzenie dobrej koleżance czy jego siostrze,  niech nawet powiedzą innym, to przecież nie ma znaczenia... Nawet dobrze jakby to do niego dotarło, ale raczej nikt nie będzie chciał się wtrącać w jego życie, więc tego się nie obawiaj.

On mówił mi zawsze, że jak można o swoich problemach mówić innym. Zawsze jest zły, bo najważniejsze aby znajomi mieli złudną wizję cudownego męża.

On mówi... On mówi... Olej te jego mowy.
Nie daj się zastraszać, bo to jest najgorsze...

64

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem
Lazuryt35 napisał/a:

Zależy, co Pani chce uzyskać i ile jest w stanie Pani jeszcze wytrzymać. Jeśli chce zebrać Pani więcej dowodów, to na razie go nie informować o tym że Pani ma nagrania i że będzie Pani nagrywać. Natomiast, nagrania bez wiedzy nagrywanego niekoniecznie są dowodem w sądzie przy rozwodzie. Mogą być Pani zabezpieczeniem przed ekalacją agresji męża- może się bać, że Pani ujawniając nagrania,wyjawi jaki on jest naprawdę, zniszczy mu reputację. Takie nagrania mogą na pewno pomoc na policji. W sensie jako przykład działań przemocowych męża oprócz Pani zeznań, smsów do koleżanek czy rodziny opisujących Waszą sytuację czy przykładów na to, że podejmowała Pani próby naprawy relacji (list, propozycja terapii). Natomiast, jeśli nie chce Pani już dłużej znosić fochów i agresji męża, to proszę mu powiedzieć, że nagrywa Pani od pewnego czasu, a jako przykład zaprezentować mu to, co Pani ma. A w międzyczasie zbierać inne dowody- czyli te smsy, świadków (dzielenie się informacją o sytuacji w domu z innymi), kopia tamtego listu, nowy list drogą mailową, pójście z nim choć na tę jedną wizytę do terapeuty, smsy z mężem. Pisac mu  po kłótni smsy, że się Pani nie zgadza na wyzwiska, krzyki, że Panią bolą takie słowa, że Pani sobie nie życzy. Jeżeli będzie odpisywał - przesadzasz lub jakieś pogardliwie komentarze, to jest to dowód na postawę męża względem Pani.

Właśnie wróciłam do domu i nie dam rady nawet na niego patrzeć. Nie wytrzymam tu długo. Muszę jak najszybciej znaleźć lokum.

65

Odp: Decyzja o rozwodzie z agresorem

Działanie wpłynie na Ciebie bardzo dobrze, ponieważ nie ma niczego gorszego od biernego siedzenia i rozpamiętywania, a co za tym idzie utrwalaniu w sobie poczucia własnej niemocy i bezsilności.
Gdy zaczniesz działać uwolnia się endomorfiny i od razu poczujesz się lepiej. Uwierzysz bowiem w to, że jesteś panią swojego życia i możesz mieć wpływ na to życie.
To bardzo wielka sprawa, jeśli człowiek wierzy w samego siebie
Dasz radę. Wygrałaś z chorobą, więc te sprawę też wygrasz.

Posty [ 1 do 65 z 87 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Decyzja o rozwodzie z agresorem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024