Cześć wszystkim,
mam wielki problem, który nie daje mi spokoju. Spotykam się z pewnym mężczyzną kilka miesięcy i nagle zaczęło się coś psuć. Niby nie stało się nic wielkiego, ale jest dużo drobnych zmian, które są dla mnie trudne i niezrozumiałe. Rzadziej proponuje spotkania, kontakt się ochłodził, nie odpisuje już tak jak wcześniej, to głupoty, ale moim zdaniem znaczące. Zapytałam go wprost co się dzieje, podał kilka wytłumaczeń na brak czasu (wierzę mu, brzmią wiarygodnie), ale ja nadal czuję, że jego stosunek do mnie się zmienił. Postanowiłam trochę odczekać i nic się nie poprawiło, zwrot w relacji jest bardzo wyraźny a znów zapytany nadal uważa, że z jego strony wszystko gra. Jak się spotykamy jest bardzo miło, ale cała reszta... Denerwuje mnie to, że mnie zbywa, nie chcę znów wymuszać "poważnych rozmów' bo to jest męczące dla nas obojga, on widzi, że się męczę i nic z tym nie robi, ja się tym zadręczam i wymyślam co może być powodem, nawet zaproponowałam, żebyśmy się na jakiś czas przestali kontaktować ale powiedział, że nie chce tego. Nie wiem już co robić, sytuacja się pogarsza, ja jestem coraz bardziej zdenerwowana, zależy mi na nim, widzę, że coś tu się kończy, sama nie chcę tego zakańczać ale już przestałam wierzyć w "szczere rozmowy" bo niczego nie przynoszą. Co mogę zrobić poza zakończeniem tej znajomości?
2 2022-08-02 07:05:49 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2022-08-02 07:06:52)
Serio myslisz ze zawsze bedzie tak słodkopierdząco jak na początku? Co on takiego zrobil ze ci tak zle?
I najistotniejsze. Dlaczego sama nie wyjdziesz z inicjatywą? Tylko zamiast tego przeginasz w drugą strone i mu proponujesz byscie przestali sie kontaktowac?! Serio uwazasz ze to mialoby pomoc? Oczekujesz wiekszego kontaktu to tez wyjdz z inicjatywą. Serio nie rozumiem jak mozna oczekiwac wiekszego zaangazowania od drugiej strony a nic samemu w tym temacie nie robic. Jak sama napisalas on rzadziej proponuje spotkania. To moze tym razem ty zaproponuj. Czego oczekiwalas od niego po twojej propozycji byscie sie nie kontaktowali? Ze sie wystraszy ze to koniec i bedzie teraz biegal za Toba jak piesek? A gdyby cie posluchal to bylabys zadowolona? Przeciez ten brak kontaktu ktory proponujesz to jest zaprzeczenie tego czego od niego oczekujesz..wytlumacz to bo chcialabym to zrozumiec. Dlaczego jak ktos oczekuje wiekszego kontaktu to proponuje aby sie nie kontaktowac. Gdzie tu logika jakakolwiek
3 2022-08-02 07:26:58 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-08-02 07:30:24)
Serio myslisz ze zawsze bedzie tak słodkopierdząco jak na początku? Co on takiego zrobil ze ci tak zle?
I najistotniejsze. Dlaczego sama nie wyjdziesz z inicjatywą? Tylko zamiast tego przeginasz w drugą strone i mu proponujesz byscie przestali sie kontaktowac?! Serio uwazasz ze to mialoby pomoc? Oczekujesz wiekszego kontaktu to tez wyjdz z inicjatywą. Serio nie rozumiem jak mozna oczekiwac wiekszego zaangazowania od drugiej strony a nic samemu w tym temacie nie robic. Jak sama napisalas on rzadziej proponuje spotkania. To moze tym razem ty zaproponuj. Czego oczekiwalas od niego po twojej propozycji byscie sie nie kontaktowali? Ze sie wystraszy ze to koniec i bedzie teraz biegal za Toba jak piesek? A gdyby cie posluchal to bylabys zadowolona? Przeciez ten brak kontaktu ktory proponujesz to jest zaprzeczenie tego czego od niego oczekujesz..wytlumacz to bo chcialabym to zrozumiec. Dlaczego jak ktos oczekuje wiekszego kontaktu to proponuje aby sie nie kontaktowac. Gdzie tu logika jakakolwiek
O to to! Po kilku miesiącach facet przejrzał na oczy i zaczął się pewnie zastanawiać gdzie tu ta osławiona "symetria" w związku, na którą pewnie już kilka osób mu zwróciło uwagę.
Zastanów się czy czasem to on wszystkiego do tej pory nie inicjował, czy to on nie szukał zawsze pierwszy kontaktu każdego dnia ... Ale to tylko takie moje męskie gdybanie bo nikt z Nas nie wie co mu dokładnie w głowie siedzi.
Bo może być też i tak, że ustąpił Ci pola, dając Ci jednocześnie pole do popisu
4 2022-08-02 10:36:55 Ostatnio edytowany przez Cytronella (2022-08-02 10:39:33)
123qwerty123 napisał/a:Serio myslisz ze zawsze bedzie tak słodkopierdząco jak na początku? Co on takiego zrobil ze ci tak zle?
I najistotniejsze. Dlaczego sama nie wyjdziesz z inicjatywą? Tylko zamiast tego przeginasz w drugą strone i mu proponujesz byscie przestali sie kontaktowac?! Serio uwazasz ze to mialoby pomoc? Oczekujesz wiekszego kontaktu to tez wyjdz z inicjatywą. Serio nie rozumiem jak mozna oczekiwac wiekszego zaangazowania od drugiej strony a nic samemu w tym temacie nie robic. Jak sama napisalas on rzadziej proponuje spotkania. To moze tym razem ty zaproponuj. Czego oczekiwalas od niego po twojej propozycji byscie sie nie kontaktowali? Ze sie wystraszy ze to koniec i bedzie teraz biegal za Toba jak piesek? A gdyby cie posluchal to bylabys zadowolona? Przeciez ten brak kontaktu ktory proponujesz to jest zaprzeczenie tego czego od niego oczekujesz..wytlumacz to bo chcialabym to zrozumiec. Dlaczego jak ktos oczekuje wiekszego kontaktu to proponuje aby sie nie kontaktowac. Gdzie tu logika jakakolwiekO to to! Po kilku miesiącach facet przejrzał na oczy i zaczął się pewnie zastanawiać gdzie tu ta osławiona "symetria" w związku, na którą pewnie już kilka osób mu zwróciło uwagę.
Zastanów się czy czasem to on wszystkiego do tej pory nie inicjował, czy to on nie szukał zawsze pierwszy kontaktu każdego dnia ... Ale to tylko takie moje męskie gdybanie bo nikt z Nas nie wie co mu dokładnie w głowie siedzi.
Bo może być też i tak, że ustąpił Ci pola, dając Ci jednocześnie pole do popisu
Dziękuję za odpowiedzi, ale to nie do końca tak. Ja nie mam najmniejszego problemu z wychodzeniem z inicjatywą, na pewno nie siedzę i nie czekam "bo on ma się odezwać pierwszy". Rzeczywiście, to on głównie inicjował spotkania, ale wynika to ze specyfiki jego pracy, mój tryb życia jest bardziej uporządkowany i łatwiej nam się umówić, kiedy on coś zaproponuje. Ja oczywiście również wysuwałam propozycje, właściwie wyglądało to tak, że oboje zastanawialiśmy się, kiedy by tu spędzić razem trochę czasu, bo oboje mamy też inne zajęcia i zobowiązania. Ale on pewnego czasu nie ma już żadnej inicjatywy od niego. Mam wrażenie, że gdyby nie moje kombinowanie to w ogóle byśmy się nie widzieli. Jak już się spotykamy jest wszystko dobrze, kontakt między spotkaniami też był, więc byłam zdezorientowana, dlaczego tutaj niby wszystko gra a w kwestii spotkań cisza. Pomyślałam nawet, że może to ja za bardzo zaczęłam naciskać nie zostawiając pola dla niego. Ale nie chciałam się bawić w podchody więc zapytałam co jest grane, odpowiedź była, że wszystko ok, tylko teraz mniej czasu itp. Odczekałam trochę, nic się nie zmieniło więc znów poruszyłam temat, bo chcę wiedzieć na czym stoję, nie spotykamy się długo, jak on chce się wymiksować z tej relacji to chciałabym to wiedzieć. Ale on uparcie, że o nic nie chodzi, że ja to błędnie rozumiem. Postanowiłam przestać wiercić mu dziurę w brzuchu i zobaczyć co będzie dalej. I z tygodnia na tydzień kontakt drastycznie osłabł. Ja nie chcę wyliczać jak dziecko kto do kogo się odzywa pierwszy i po jakim czasie, ale skoro przez x miesięcy było jakoś a teraz od tygodnia jest całkiem inaczej to wydaje mi się to mocno niepokojącym sygnałem. Oczywiście to proponowanie braku kontaktu było głupie i desperackie, ale miałam wrażenie, że on chce to zakończyć a nie wie jak i zamiast mi to powiedzieć postanowił ten kontakt stopniowo wygaszać, dla mnie jest to bardzo nieprzyjemne, więc chciałam jakiegokolwiek ruchu w tę czy we wtę, bo od takiej niepewności czuję się naprawdę bardzo źle. Pomyślałam, że może miał dość tych moich pretensji i dlatego się zdystansował, próbowałam nie naciskać na kontakt, dać mu przestrzeń, ale to też nie pomogło. W końcu poprosiłam o rozmowę na której chciałam ostatecznie ustalić co się dzieje i co dalej robimy. Rozmowa się odbyła, brak czasu został mi wyjaśniony całkiem sensownie (nie znałam wcześniej wielu faktów), brak kontaktu został zbagatelizowany. Spotkanie poza tym było bardzo miłe, więc myślałam, że atmosfera została oczyszczona, nawet go przeprosiłam za to naciskanie i pretensje, on uznał, że mogłam się źle poczuć itp. pełna zgodność, pożegnaliśmy się i... nic się nie zmieniło. Ja oczywiście już nie pytam o spotkanie, to co wiem mi wystarczy i jak kolejne będzie za miesiąc to też nie będę miała pretensji, natomiast kontakt codzienny nie poprawił się ani trochę, ja sama coś napiszę odpowiedź dostaję najwcześniej następnego dnia (wiem, że to nie tragedia, ale po prostu tak nigdy nie było i to on narzucił intensywność kontaktu na początku). Widzę, że on się oddala, widzę, że rozmowy nie przynoszą skutku, nie ma sensu po raz kolejny umawiać się na rozmowę skoro rozmawialiśmy niedawno. Może dobrze by było też się zdystansować, ale ja tak nie umiem, nie chcę ciągnąć takiej agonii przez kolejny miesiąc. Oczywiście najłatwiej byłoby to zakończyć ale jak tu zostało wspomniane on właściwie nic mi takiego złego nie zrobił, zależy mi na nim, właściwie ciągle się poznajemy, on sam jako osoba jest cudowny, tylko gdzieś mamy problem a ja nie umiem go rozwiązać, wydaje mi się, że wykorzystałam już wszystkie środki.
Autorko, przestań żebrać o tę znajomość. Czy możesz szerzej opowiedzieć, jak się ta jego cudowność przejawia?
Z daleka to tak wygląda, że jego zainteresowanie znacząco zmalało i pora się z tym pogodzić.
Autorko, przestań żebrać o tę znajomość. Czy możesz szerzej opowiedzieć, jak się ta jego cudowność przejawia?
Z daleka to tak wygląda, że jego zainteresowanie znacząco zmalało i pora się z tym pogodzić.
No tak, też się czuję, jakbym żebrała... Tylko trudno mi podjąć jakieś radykalne kroki, ponieważ z pozoru wszystko jest ok, on wywołany do odpowiedzi cierpliwie tłumaczy mi co i jak, aż mi się robi głupio, że podejrzewam go o nie wiadomo co, zapytałam go wprost, czy chce to zakończyć, że widzę, że coś jest nie tak, że źle się z tym czuję, na co on, że nie chce, że z jego strony nic się nie zmieniło. Ja w takich momentach głupieje, bo czas spędzamy miło, nie mam tak naprawdę żadnego konkretnego zarzutu (nie napisał na dzień dobry? Trochę dziecinne by to było) ale z drugiej strony czuję, że to zainteresowanie gwałtownie spadło, tylko nie chcę kończyć czegoś fajnego bo coś mi się wydaje, stąd te moje desperackie próby wyjaśnienia. A wspomniana cudowność przejawia się w tym, że dobrze nam razem, dobrze się dogadujemy, mamy podobne wartości, poglądy, rozumiemy się, lubimy swoje towarzystwo, on ma mnóstwo cech, które są dla mnie ważne, mogę z nim o wszystkim porozmawiać, nie naciska na mnie, szanuje moje zdanie, prowadzimy długie rozmowy, do tej pory widziałam jego zaangażowanie, pomógł mi w pewnych sprawach, był przy mnie gdy go potrzebowałam, dobrze nam w łóżku itp, po prostu dla mnie to była fajnie rozwijająca się znajomość. Ja rozumiem, że każdy ma prawo uznać, że to nie to, tylko oczekuje, że zostanę o tym poinformowana. A tak widzę jak to umiera ale dostaję informację, że wszystko gra, np. dostałam też ostatnio od niego drogi prezent, wiadomo, że to nie chodzi o prezent i jego cenę, tylko o fakt, skoro już nie chce to po co? Jak rozmawiamy to uwzględnia mnie w swoich planach, na żywo nie ma żadnych niepokojących sygnałów, wszystko jest normalnie, ja oddycham z ulgą i obiecuje sobie już go nie dręczyć bez powodu po czym jest jak opisałam wyżej...
Ja myślę, że pojawiła się na horyzoncie inna kobieta. Po prostu. Nic na to nie poradzisz. Na Twoim miejscu wycofałabym się z relacji, raczej nic z tego nie będzie bo wygląda na to, że stałaś się dla tego pana "drugą opcją". Chyba nie o to Ci chodzi, prawda?
Tak więc przestań pisać, nagabywać, dzwonić - zamilknij. Poczekaj na reakcję. Być może nie będzie żadnej, a może po jakimś czasie sam zauważy że zniknęłaś i się odezwie, nagle się ocknie i znów "zacznie mu zależeć" - jednakże sądzę, że tak czy siak jest już pozamiatane. Facet nie ma jaj, aby wprost powiedzieć, że to koniec i tyle.
8 2022-08-02 12:13:08 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2022-08-02 12:19:36)
"ostatnio od niego drogi prezent, wiadomo, że to nie chodzi o prezent i jego cenę, tylko o fakt, skoro już nie chce to po co?"
Ale ten Fakt jest poki co w Twojej glowie. Pomysl gdybys byla ostatnio zabiegana i mialabys rozsądne wytlumaczenie na to ze spedzasz z chlopakiem mniej czasu to choc bys na rzesach stanela to ciezko byloby odeprzec takie argumenty ktorych sama uzywasz. - jemu nie zalezy bo ma mniej czasu.
Moze pora porozmawiac. Teraz ma mniej czasu to w takim razie kiedy go bedzie mial wiecej. Niech sie okresli kiedy tego czasu bedzie wiecej. Konkrety. A nie domysly. Wprost powiedz czego oczekujesz od niego.
Nie napisalas nic tak naprawde o tym jakie zmiany zaszly. Co sprawilo ze wczesniej bylo lepiej a teraz gorzej. Np wczesniej spotykaliscie sie codziennie a teraz raz na miesiac. Ciezko stwierdzic czy zwiazek sie ostudzil czy przechodzi kolejny etap czyli - zwiazek wpisuje sie w normalne codzienne zycie i obowiazki.
Ja myślę, że pojawiła się na horyzoncie inna kobieta. Po prostu. Nic na to nie poradzisz. Na Twoim miejscu wycofałabym się z relacji, raczej nic z tego nie będzie bo wygląda na to, że stałaś się dla tego pana "drugą opcją". Chyba nie o to Ci chodzi, prawda?
Tak więc przestań pisać, nagabywać, dzwonić - zamilknij. Poczekaj na reakcję. Być może nie będzie żadnej, a może po jakimś czasie sam zauważy że zniknęłaś i się odezwie, nagle się ocknie i znów "zacznie mu zależeć" - jednakże sądzę, że tak czy siak jest już pozamiatane. Facet nie ma jaj, aby wprost powiedzieć, że to koniec i tyle.
Zamilknie i co to zmieni? Jesli jest inna to typek w tym czasie zajmie sie ta inną. Jak tam nie wyjdzie to za 3 tygodnie odezwie sie do autorki wątku i powie ze byl zapracowany. - czy to bedzie to tzw ockniecie o ktorym piszesz i znow zacznie mu zalezec? Nie jestes w stanie stwierdzic jak jest.
Pytanie czy to zwiazek na odleglosc czy nie. Jesli mieszkacie w tym samym miescie to latwiej o to by ten kontakt byl wiekszy
Ja myślę, że pojawiła się na horyzoncie inna kobieta. Po prostu. Nic na to nie poradzisz. Na Twoim miejscu wycofałabym się z relacji, raczej nic z tego nie będzie bo wygląda na to, że stałaś się dla tego pana "drugą opcją". Chyba nie o to Ci chodzi, prawda?
Tak więc przestań pisać, nagabywać, dzwonić - zamilknij. Poczekaj na reakcję. Być może nie będzie żadnej, a może po jakimś czasie sam zauważy że zniknęłaś i się odezwie, nagle się ocknie i znów "zacznie mu zależeć" - jednakże sądzę, że tak czy siak jest już pozamiatane. Facet nie ma jaj, aby wprost powiedzieć, że to koniec i tyle.
Też pomyślałam o innej kobiecie, to by miało sens, bo ten spadek zainteresowania objawił się dosłownie z dnia na dzień, zapytałam go o to i oczywiście zaprzeczył. Na pewno masz rację, że muszę przestać się do niego dobijać, jednak boję się, że taka niedomknięta sprawa mnie wykończy, bo nic nie zostało powiedziane, więc mimowolnie będę czekała na jakiś jego znak, który prawdopodobnie nastąpi, ale będzie to w formie "co słychać" za 3 dni. Z drugiej strony mam wrażenie, że kończąc odwalam za niego robotę do której jak zauważasz nie ma jaj.
szeptem napisał/a:Ja myślę, że pojawiła się na horyzoncie inna kobieta. Po prostu. Nic na to nie poradzisz. Na Twoim miejscu wycofałabym się z relacji, raczej nic z tego nie będzie bo wygląda na to, że stałaś się dla tego pana "drugą opcją". Chyba nie o to Ci chodzi, prawda?
Tak więc przestań pisać, nagabywać, dzwonić - zamilknij. Poczekaj na reakcję. Być może nie będzie żadnej, a może po jakimś czasie sam zauważy że zniknęłaś i się odezwie, nagle się ocknie i znów "zacznie mu zależeć" - jednakże sądzę, że tak czy siak jest już pozamiatane. Facet nie ma jaj, aby wprost powiedzieć, że to koniec i tyle.Zamilknie i co to zmieni? Jesli jest inna to typek w tym czasie zajmie sie ta inną. Jak tam nie wyjdzie to za 3 tygodnie odezwie sie do autorki wątku i powie ze byl zapracowany. - czy to bedzie to tzw ockniecie o ktorym piszesz i znow zacznie mu zalezec? Nie jestes w stanie stwierdzic jak jest.
Pytanie czy to zwiazek na odleglosc czy nie. Jesli mieszkacie w tym samym miescie to latwiej o to by ten kontakt byl wiekszy
Tak, tego też się obawiam, że jak mu z kimś nie wyjdzie (chociaż nie wiem czy ktoś jest, nie chcę tego brać za pewnik) to wróci do mnie, bo tak naprawdę nic się nie skończy tylko będziemy tak trwać a ja będę dręczyć się w oczekiwaniu na jakiś zwrot akcji lub, co gorsza, znów będę go zmuszać do rozmów, na które najwyraźniej nie ma ochoty. Do tej pory komunikacja szła nam bardzo dobrze, co też uznawałam za ogromny plus.
Mieszkamy dość blisko ale nie w jednym mieście, ale on często wyjeżdża służbowo.
"ostatnio od niego drogi prezent, wiadomo, że to nie chodzi o prezent i jego cenę, tylko o fakt, skoro już nie chce to po co?"
Ale ten Fakt jest poki co w Twojej glowie. Pomysl gdybys byla ostatnio zabiegana i mialabys rozsądne wytlumaczenie na to ze spedzasz z chlopakiem mniej czasu to choc bys na rzesach stanela to ciezko byloby odeprzec takie argumenty ktorych sama uzywasz. - jemu nie zalezy bo ma mniej czasu.
Moze pora porozmawiac. Teraz ma mniej czasu to w takim razie kiedy go bedzie mial wiecej. Niech sie okresli kiedy tego czasu bedzie wiecej. Konkrety. A nie domysly. Wprost powiedz czego oczekujesz od niego.
Nie napisalas nic tak naprawde o tym jakie zmiany zaszly. Co sprawilo ze wczesniej bylo lepiej a teraz gorzej. Np wczesniej spotykaliscie sie codziennie a teraz raz na miesiac. Ciezko stwierdzic czy zwiazek sie ostudzil czy przechodzi kolejny etap czyli - zwiazek wpisuje sie w normalne codzienne zycie i obowiazki.
Przytoczyłam prezent jako jakiś moim zdaniem sygnał o zaangażowaniu, może niepotrzebnie, bo są też inne sygnały typu przywożenie mi leków jak byłam chora, pomoc komuś z mojej rodziny w trudnej sprawie, nie chcę tutaj przesadzać ze szczegółami, ale to wszystko działo się równolegle ze stopniowym ochładzaniem. Co do samego czasu postarałam się to jakoś przełknąć, argumenty które przytoczył są dla mnie wystarczające i nawet jest jakiś tam mglisty termin, kiedy sytuacja się uspokoi. Ale równolegle nastąpiło ogólne ochłodzenie.
Wydaje mi się, że ja ja mówię bardzo wprost czego oczekuje i co mnie martwi, on natomiast mówi jedno a robi drugie. Zmiany są bardzo wyraźne, nie chcę może przytaczać tu zbyt wielu konkretów, ale chodzi choćby o taką komunikację codzienną, przez tych kilka miesięcy wyglądała w jakiś sposób a teraz jest wielka zmiana i tego akurat nie da się połączyć z brakiem czasu na spotkania, po prostu to inna płaszczyzna. Kiedyś nigdy nie zostawiał mojej wiadomości bez odpowiedzi, teraz odpisuje najwcześniej następnego dnia albo wcale. Kiedyś zawsze pisał rano (codziennie, to od niego wyszło, on pisze pierwszy bo wcześniej wstaje), teraz tego nie ma od tygodnia. Tu akurat nie uwierzę, że nie ma czasu na jednozdaniową wiadomość, mam wrażenie, że on ten kontakt ochładza celowo albo liczy, że to ja zakończę. Dobrze wie, że jestem tym zaniepokojona bo mu to mówiłam i nic się nie zmieniło, myślę, że jakby naprawdę wszystko z jego strony było ok to już wydusiłby z siebie choćby taką poranną wiadomość skoro wie, że mi na tym zależy.
Takich drobnostek jest dużo, trwa to już jakiś czas, dla mnie to powolne wymieranie. Naciskałam na tę rozmowę żeby się rozeznać jaka jest sytuacja między nami i nic z niej nie wyniknęło. Mam ochotę jechać do niego teraz i zmusić do odpowiedzi, ale najpewniej usłyszałabym to samo. Dlatego nie wiem co robić, nie chcę tak trwać i patrzeć jak to się psuje, rozmowy nic nie dają, koniec da tyle, że będzie zakończone, o to najłatwiej, ale nie wiem czy to nie będzie błąd.
Tak, tego też się obawiam, że jak mu z kimś nie wyjdzie (chociaż nie wiem czy ktoś jest, nie chcę tego brać za pewnik) to wróci do mnie, bo tak naprawdę nic się nie skończy tylko będziemy tak trwać a ja będę dręczyć się w oczekiwaniu na jakiś zwrot akcji lub, co gorsza, znów będę go zmuszać do rozmów, na które najwyraźniej nie ma ochoty. Do tej pory komunikacja szła nam bardzo dobrze, co też uznawałam za ogromny plus.
Zajmij się swoim życiem. Tak po prostu. Wiem, to nie jest łatwe, bo zainwestowałaś w ten związek swój czas i emocje. Ale Twoje zamartwianie się niczego nie zmieni w jego zachowaniu. Skoro komunikowałaś, że jest Ci źle z rzadszym kontaktem, a on nic z tym nie robi, to nie pozostaje Ci nic innego jak tylko to zaakceptować i przenieść swoje zainteresowanie na inne aktywności. Zadbaj o siebie i swoje przyjemności.
Cytronella napisał/a:Tak, tego też się obawiam, że jak mu z kimś nie wyjdzie (chociaż nie wiem czy ktoś jest, nie chcę tego brać za pewnik) to wróci do mnie, bo tak naprawdę nic się nie skończy tylko będziemy tak trwać a ja będę dręczyć się w oczekiwaniu na jakiś zwrot akcji lub, co gorsza, znów będę go zmuszać do rozmów, na które najwyraźniej nie ma ochoty. Do tej pory komunikacja szła nam bardzo dobrze, co też uznawałam za ogromny plus.
Zajmij się swoim życiem. Tak po prostu. Wiem, to nie jest łatwe, bo zainwestowałaś w ten związek swój czas i emocje. Ale Twoje zamartwianie się niczego nie zmieni w jego zachowaniu. Skoro komunikowałaś, że jest Ci źle z rzadszym kontaktem, a on nic z tym nie robi, to nie pozostaje Ci nic innego jak tylko to zaakceptować i przenieść swoje zainteresowanie na inne aktywności. Zadbaj o siebie i swoje przyjemności.
Tylko to takie trudne Tak, zainwestowałam czas i emocje, bo wydawało mi się, że warto. Oczywiście to nie jest tak, że on jest całym moim światem i bez niego nie żyję, ale dostawałam od niego dużo i teraz nagle zostało mi to odebrane, mam jakąś desperacją potrzebę wyjaśniania tego, chociaż właściwie nie ma tu już co wyjaśniać. Spędziłam z nim może krótki czas ale intensywny i wydawało mi się, że będziemy umieli zakończyć to w zgodzie, nie wyszło, trudno, a tak czuję, że on tę przyjemność zostawia mnie i mam na sobie ciężar decyzji o rozstaniu. Jest to dla mnie podwójnie trudne, bo ja wcale nie chce się rozstawać, tylko aktualny stan mnie do tego zmusza. Chciałabym z nim porozmawiać i usłyszeć co się dzieje, jeśli naprawdę nie chce się rozstawać to może o tym co należy zmienić, poprawić, może ja coś robię nie tak ale o tym nie wiem, bo w jego wypowiedziach zawsze jest wszystko super a ja najbardziej.
Może żona chce do niego wrócić i on nie wie jak z tego wybrnąć... Praktycznie go nie znasz, byłaś u niego, jesteś pewna jego statusu cywilnego?
Może żona chce do niego wrócić i on nie wie jak z tego wybrnąć... Praktycznie go nie znasz, byłaś u niego, jesteś pewna jego statusu cywilnego?
Nie posądzałabym go o aż taką nieuczciwość jak stan cywilny... Trochę się jednak znamy, nie zakładałabym, że ktoś kłamie w takiej kwestii, może jestem naiwna, nie wiem.
17 2022-08-02 14:45:50 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-08-02 14:48:09)
Czyli podsumujmy. On wie, że ci źle z ochłodzeniem kontaktów i nic z tym nie robi. Nadal jak się spotkacie czasem, mówi, że jest super. Dał ci prezent, pomaga w czasie choroby. Moim zdaniem to on nie dąży do spotkań, nie zastanawia się, co możesz czuć i nie obchodzi go. Dobrze mu tak jak jest i nie widzi potrzeby zmian.
Autorko, nic nie tracisz. Nie odpowiada ci coś takiego, poinformuj go o tym. Nie chce rozmów, to się nie odzywaj i tyle. Dwojgu ma odpowiadać ta relacja i jeśli ci z tym źle, to nie kontynuuj i już. Coś się zmieniło, nie wnikaj co, pomyśl o sobie.
18 2022-08-02 14:46:05 Ostatnio edytowany przez szeptem (2022-08-02 14:46:45)
Daj z nim spokój, nie kończ tego oficjalnie bo i on tego nie uczynił, ale jak już sugerowałam - odetnij się, żyj swoim życiem. Jeśliby się nagle po jakimś czasie (gdy nie wyjdzie mu z inną) odezwał, jak gdyby nigdy nic to nie reaguj - zrozumie. Myślę, że tutaj nic innego nie da się uczynić. Dasz radę, choć to przykre i bolesne, być tak potraktowaną - ale nie łudź się i nie licz na jakiekolwiek szczere wyjaśnienia z jego strony. Tacy są dzisiejsi mężczyźni, niestety.
Tak wygląda jakby stał w rozkroku, liczy, że wasza relacja sama się wykruszy i tak po angielsku będzie się wycofywał bez tłumaczenia, bo to zawsze kłopotliwe...
Dlatego nie inicjuj kontaktów, poczekaj jakiś czas, zobaczysz czy się zainteresuje Twoim milczeniem, wtedy wszystko będzie jasne.
A przyczyny to już nie będą istotne, bo prawdy pewnie i tak byś nie usłyszała.
Macie rację... Ale tak trudno mi uwierzyć, że on postępuje w tak niedojrzały sposób, wydawało mi się, że pod tym kątem jest naprawdę ok, dużo rozmawialiśmy, o nas, o swoich oczekiwaniach a nawet właśnie o tym, że chcielibyśmy być poinformowani jak druga strona nie będzie już miała ochoty na kontynuację. Do pewnego momentu wszystko było takie proste. A najbardziej mnie boli, że tyle razy inicjowałam rozmowę a on uparcie twierdził, że nic się nie zmieniło i był wręcz zaskoczony, że mogłam pomyśleć o jakimś kończeniu.
Ale fakt, zrobiłam już wszystko, nie pociągnę tego dalej sama.
Pozostaje tylko pytanie jak z tego wyjść z twarzą, bo jak tego nie zakończę sama to to się będzie za mną ciągnęło, on na pewno za jakiś czas się odezwie, może nawet niedługo, pewnie całkiem miło i co wtedy? Nie odpisywać, nie odbierać? Czy to nie jest dziecinne zachowanie? Skoro się nie pokłóciliśmy ani nic w tym guście? Robić mu to samo co on mnie, czyli udawać, że nagle nie mam czasu? Przecież sama miałam do niego pretensje...
Jak najbardziej możesz nie mieć czasu...
Jak on pali głupa, olewa Cię, to Ty czemu nie...Nie wiesz czy i kiedy się odezwie, nawet jakby to nie odbieraj, nie odpisuj, jak będzie chciał to Cię znajdzie, pokażesz, że nie dajesz przyzwolenia na takie traktowanie.
Masz prawo odebrać jego zachowanie, jak chęć wymiksowania się z tej relacji.
Jak najbardziej możesz nie mieć czasu...
Jak on pali głupa, olewa Cię, to Ty czemu nie...Nie wiesz czy i kiedy się odezwie, nawet jakby to nie odbieraj, nie odpisuj, jak będzie chciał to Cię znajdzie, pokażesz, że nie dajesz przyzwolenia na takie traktowanie.
Masz prawo odebrać jego zachowanie, jak chęć wymiksowania się z tej relacji.
Hmm a nie myślisz, że w ten sposób dam mu tego czego chciał? Tzn. ułatwię wycofanie się? Może to teraz nie powinno być istotne, ale chciałabym żeby jakoś za to odpowiedział, a nie właśnie dać mu przyzwolenie na takie traktowanie.
Ale niby jaką on ma ponieść odpowiedzialność, on nic nie musi, miał prawo zmienic zdanie, co do Waszej relacji, a faceci generalnie nie lubią się tłumaczyć, wiele związków tak się rozpada i to dłuższych, bez podania przyczyny facet się ulatnia i koniec, bez słowa wyjaśnienia.
Sobie możesz pluć w brodę, że za bardzo się wkręciłaś i zaufałaś po tak krótkiej znajomości, potraktuj to jak doświadczenie życiowe.
Wyjdziesz z twarzą jak go olejesz...,
Jak najbardziej możesz nie mieć czasu...
Jak on pali głupa, olewa Cię, to Ty czemu nie...Nie wiesz czy i kiedy się odezwie, nawet jakby to nie odbieraj, nie odpisuj, jak będzie chciał to Cię znajdzie, pokażesz, że nie dajesz przyzwolenia na takie traktowanie.
Masz prawo odebrać jego zachowanie, jak chęć wymiksowania się z tej relacji.
A czemu ma nie odbierać ? Nie odpisywać? To zagranie jakby miała 16 lat. Odpisz, odbierz, ale totalny chłodnik lub kawa na ławe. Nie baw się w gierki jak sfochowana nastolatka. No odbiera jak wymiksowanie okej, nie daje przyzwolenia ok - to jak zadzwoni/napisze to bedzie miala szanse mu o tym powiedzieć. Dorosli ludzie rozmawiaja
Właśnie, to ten dylemat czy zamilknąć jak on czy doprowadzić sprawę do końca... Próbowałam rozmawiac jak dorosła, to nie była klotnia czy wylew żalu tylko rzeczowe pytanie: widzę, że się wycofujesz, co robimy dalej, albo to skończmy albo coś zmieńmy i odpowiedź była zawsze taka sama, aż mi się robiło glupio, że może wszystko gra s ja sxukam problemu tam gdzie go nie ma.
A co do odpowiedzialności to doskonale wiem, że on nic nie musi, ale denerwuje mnie to, że to js zostaję z ciężarem decyzji a on po prostu odetchnie z ulgą, że robię to za niego.
26 2022-08-02 18:54:17 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 18:56:52)
Wygląda na to, że stałaś się opcja zapasową.
On nie chce palić za sobą mostów, bo jeśli uznał Cię za wartościową kobietę, to po co miałby kończyć z Tobą na dobre?
Jeśli nowa okaże się nieporozumieniem pewnego dnia, jako niby stary znajomy, zadzwoni do Ciebie i zapyta co słychać? A potem od słowa do słowa odnowisz relacje z nim, bo nie ma to, jak udać głupa.
Skoro on się nie odzywa, to Ty też nie odzywaj się do niego. Niczego nie wyjaśniaj, bo uda głupa, Ty weźmiesz to za dobrą monetę i znowu będziesz chodziła skołowana
Przyjmij po prostu do wiadomości, że ludzie są różni. Ty nie wyobrażasz sobie pewnych zachowań, a inni i owszem, wyobrażają sobie.
Nie będziesz przecież wychowywać dorosłego chłopa i mówić mu, jak powinien się zachować.
On wie, jak powinien się zachowywać i doskonale rozumie, o co Ci chodzi, jednak ma jakiś powód, żeby utrzymywać Cię w niepewności.
On jedno zdanie do Ciebie, Ty zdawkowe pół zdania. On nic, Ty też nic.
On Ciebie o nic nie pyta - ty też o nic nie pytaj.
On o pogodzie, Ty powiedz, że chyba nadejdą jeszcze upały
Dziewczyno, nie wychodz przed szereg i nie oceniaj go swoją miarą. Nie oczekuj od niego zachowań, które byłyby czymś normalnym dla Ciebie.
To zupełnie inny człowiek niż Ty. Całkowicie suwerenna jednostka, która z Twoim charakterem, poglądami i stylem bycia nie ma nic wspólnego
Jesteście oddzielnymi ludźmi.
Rozumiesz, co mam na myśli?
Niech nic Cię więc nie dziwi, nie oburza. Tak po prostu zdarza się w życiu.
Nie daj tylko zrobić z siebie rezerwowej.
Dokładnie jak napisala Ulle, napisze co tam - wszystko ok, a u Ciebie? I taka rozmowa grzecznosciowa. Nie napisze - Ty tez nie piszesz. Jak bedzie chcial cos wiecej to mu powiesz czemu nie i tyle. Tylko czy jestes zdecydowana, ze serio NIC WIECEJ ?
Dokładnie jak napisala Ulle, napisze co tam - wszystko ok, a u Ciebie? I taka rozmowa grzecznosciowa. Nie napisze - Ty tez nie piszesz. Jak bedzie chcial cos wiecej to mu powiesz czemu nie i tyle. Tylko czy jestes zdecydowana, ze serio NIC WIECEJ ?
Ha, nie jestem zdecydowana, to wszystko jest nadal żywe i nadal nie zakończone, jakby to ode mnie zależało to chciałabym, żeby to nadal trwało.
Dlatego tak się zastanawiam, czy utrzymywanie takiego chlodnego kontaktu mnie nie wykończy, bo to nie mnie przestało zależeć tylko jemu, więc chcąc nie chcąc będę czekała na jego ruch i trudno mi będzie prowadzić rozmowy o pogodzie, skoro w środku się we mnie gotuje.
Oczywiście nie zamierzam już żebrać o kontakt czy rozmowę, ale nie wiem czy nie napisać czegoś kończącego co postawi kropkę.
Bo tak w jego odczuciu przyjęłam jego warunki, tak to widzę.
Nie wiem, poczekam kilka dni, podejrzewam, że się odezwie i wtedy coś będę musiała postanowić.
KoloroweSny napisał/a:Dokładnie jak napisala Ulle, napisze co tam - wszystko ok, a u Ciebie? I taka rozmowa grzecznosciowa. Nie napisze - Ty tez nie piszesz. Jak bedzie chcial cos wiecej to mu powiesz czemu nie i tyle. Tylko czy jestes zdecydowana, ze serio NIC WIECEJ ?
Ha, nie jestem zdecydowana, to wszystko jest nadal żywe i nadal nie zakończone, jakby to ode mnie zależało to chciałabym, żeby to nadal trwało.
Dlatego tak się zastanawiam, czy utrzymywanie takiego chlodnego kontaktu mnie nie wykończy, bo to nie mnie przestało zależeć tylko jemu, więc chcąc nie chcąc będę czekała na jego ruch i trudno mi będzie prowadzić rozmowy o pogodzie, skoro w środku się we mnie gotuje.
Oczywiście nie zamierzam już żebrać o kontakt czy rozmowę, ale nie wiem czy nie napisać czegoś kończącego co postawi kropkę.
Bo tak w jego odczuciu przyjęłam jego warunki, tak to widzę.
Nie wiem, poczekam kilka dni, podejrzewam, że się odezwie i wtedy coś będę musiała postanowić.
No to tu jest problem. W takim razie daj sobie czas, a te dni teraz wykorzystaj do zastanowienia się. Nie sadze, że Jego postępowanie się zmieni, niestety, ale jak coś, żeby utwierdzić się w przekonaniu możesz wyłożyć kawe na ławe co sie nie podoba. I jak znowu nawali to juz bedziesz wiedziala, zeby definitywnie skonczyc.
Właśnie on nie chce i nie będzie chciał Cię wysłuchiwać, bo wie, że nawalił...
Dlatego jak Cię nosi, to nie ma znaczenia co powiesz i tak jest po związku, nie można liczyć na kogoś, kto chowa głowę w piasek, on już jest spalony w Twoich oczach, przetrzyj je, to zobaczysz
31 2022-08-02 21:12:23 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 21:50:41)
Nie rób niczego pochopnie, chodzi o zerwanie z nim, bo jeszcze do tego nie dojrzałas i za chwilę będziesz tego żałowała. Jesteś chyba bardzo dobrze zorganizowana osoba i wszystko musi być u Ciebie na błysk czytelne, więc narobisz tylko sobie kłopotu, bo będziesz chciała odkręcić swoje zerwanie.
Jesteś pełna emocji - fakt, ciężko Ci będzie panować nad sobą, gdy wreszcie on się odezwie.
Układanie w głowie scenariusza rozmowy z nim też się nie uda, bo gdy usłyszysz jego głos zapomnisz, jak się nazywasz i będziesz plotła po swojemu, trzy po trzy.
Daj sobie kilka dni na ochłonięcie i spróbuj przez ten czas odzyskać kontrolę nad sobą.
Uwierz w to, że nic Ci się nie wydaje, tylko że naprawdę dzieje się coś nietypowego dla Waszego krótkiego "związku".
Może nadużyje tu pewnej teorii, ale kto wie czy przypadkiem nie przysłuże się Tobie i może wyjdzie Ci to na dobre?
Może pierwszy raz usłyszysz o czymś takim?
Lecę więc z tym - jest coś takiego, co nazywa się gashlihting. Jest to rodzaj przemocy psychicznej polegającej na tym, że ktoś leci z drugą osobą w głupa, rozmawia w taki sposób, że dana osoba myśli, iż ma urojenia itd, robi się po prostu z kogoś wariata. Robi się vis takiego tak długo, aż uzyska się pełna kontrolę nad drugim człowiekiem, gdyż on przestanie ufać swoim sądom, będzie chodził skołowany, w skrajnych przypadkach wmówi w siebie chorobę psychiczną i da się ubezwłasnowolnić.
Może on pierze Ci teraz mózg?
Istnieje taka możliwość, bo guzik o tym człowieku wiesz.
Ja jednak stawiam na inną.
Uwazaj na siebie,bo jak wkręcisz się w jakąś manipulacje że strony tego czloeieka, to skonczysz jako podkuchenna pana i władcy, będziesz mu z ręki jadla mydlac Osobie, jako o ułomnej.
I co słychać?
wieka napisał/a:Jak najbardziej możesz nie mieć czasu...
Jak on pali głupa, olewa Cię, to Ty czemu nie...Nie wiesz czy i kiedy się odezwie, nawet jakby to nie odbieraj, nie odpisuj, jak będzie chciał to Cię znajdzie, pokażesz, że nie dajesz przyzwolenia na takie traktowanie.
Masz prawo odebrać jego zachowanie, jak chęć wymiksowania się z tej relacji.Hmm a nie myślisz, że w ten sposób dam mu tego czego chciał? Tzn. ułatwię wycofanie się? Może to teraz nie powinno być istotne, ale chciałabym żeby jakoś za to odpowiedział, a nie właśnie dać mu przyzwolenie na takie traktowanie.
A jak miałby za to odpowiedzieć? Chcesz mu wystawić rachunki krzywd?
W życiu tak już jest, że po bliższym poznaniu ludzie nie zawsze chcą kontynuować znajomość. Jeśli facet obawia się Twojej reakcji to będzie Cie zbywał, aż sama dojdziesz do wniosku, że sprawa jest przegrana. Przegrywa ten komu bardziej zależy, wiec on może ciągnąć swoja grę bez końca, bo nie ponosi żadnych kosztów.
Jeśli czujesz, że coś się zmieniło w jego nastawieniu to z pewnością tak jest. Nie licz na jego pomoc w wyjaśnieniu sytuacji tylko sama o siebie zadbaj. Szkoda Twoich nerwów - wrzuć na luz i spokojnie obserwuj sytuację.
Oczywiście macie rację, on nie jest mi nic winien, po prostu takie załatwienie sprawy a raczej jego brak doprowadza mnie do szału. To nie była jedna randka po której można po prostu się więcej nie odezwać tylko kilka ładnych miesięcy, więc oczekiwałabym jakiegokolwiek słowa zakończenia...
Aktualnie sytuacja wygląda tak, że przestałam się odzywać i pytać o cokolwiek, nie odebrałam dwóch telefonów (akurat tak się złożyło, że naprawdę nie mogłam), on milczał kilka dni po czym dzisiaj zaproponował spotkanie. Raczej pójdę, chociaż obawiam się, że niczego nowego to nie wniesie. Ale kto wie, może mnie zaskoczy
Oczywiście macie rację, on nie jest mi nic winien, po prostu takie załatwienie sprawy a raczej jego brak doprowadza mnie do szału. To nie była jedna randka po której można po prostu się więcej nie odezwać tylko kilka ładnych miesięcy, więc oczekiwałabym jakiegokolwiek słowa zakończenia...
Aktualnie sytuacja wygląda tak, że przestałam się odzywać i pytać o cokolwiek, nie odebrałam dwóch telefonów (akurat tak się złożyło, że naprawdę nie mogłam), on milczał kilka dni po czym dzisiaj zaproponował spotkanie. Raczej pójdę, chociaż obawiam się, że niczego nowego to nie wniesie. Ale kto wie, może mnie zaskoczy
Pewnie, że tak. a potem znów od nowa.
Oczywiście macie rację, on nie jest mi nic winien, po prostu takie załatwienie sprawy a raczej jego brak doprowadza mnie do szału. To nie była jedna randka po której można po prostu się więcej nie odezwać tylko kilka ładnych miesięcy, więc oczekiwałabym jakiegokolwiek słowa zakończenia...
Aktualnie sytuacja wygląda tak, że przestałam się odzywać i pytać o cokolwiek, nie odebrałam dwóch telefonów (akurat tak się złożyło, że naprawdę nie mogłam), on milczał kilka dni po czym dzisiaj zaproponował spotkanie. Raczej pójdę, chociaż obawiam się, że niczego nowego to nie wniesie. Ale kto wie, może mnie zaskoczy
Sama widzisz, że Twoje zbytnie zaangażowanie przynosiło odwrotny skutek.
Nie daj się zbyć, bo może Ci nawijać makaron na uszy...
Nie doczytałam ile czasu trwa to ochłodzenie, ale jeśli jest to kwestia tygodnia/dwóch, to możliwe że facet ma po prostu jakiś problem, który zajmuje jego uwagę.
38 2022-08-09 09:52:52 Ostatnio edytowany przez Reni48 (2022-08-09 09:53:22)
To jest początek końca uważam. On twierdzi że wszystko gra taa. On poprostu nie powie ci wprost sluchaj chciałbym to zakończyć On czeka aż relacja umrze śmiercią naturalna.
Wyjątek stanowią jakieś uklady erotyczne.
Cześć, dziękuję wszystkim komentującym za cenne uwagi i spostrzeżenia.
Spotkanie z nim mogę ocenić jako nawet udane, ponieważ przyniosło mi kilka odpowiedzi. Usłyszałam konkretne zarzuty - niestety z wieloma muszę się zgodzić. Niektórych swoich zachowań nie byłam nawet świadoma.
Na pytanie czy jeszcze coś z tego będzie powiedział, że by chciał, ale nie umie mi teraz odpowiedzieć. Że musi się coś zmienić.
Czuję się fatalnie, bo mam świadomość jak wiele sama zepsułam. Nie wiem co wiecej mogłabym zrobić.
On jest uprzejmy ale chlodny i zdystansowany. Kontakt jest ale bardzo oficjalny i ograniczony. Ja się nie wychylam, on wie, że mi zależy i że żałuję ale mi nie ułatwia. Teraz ruch należy do niego, minęło niewiele czasu, może za mało zeby coś się zmieniło, ale sama nie wiem czy jest realna szansa, że to jeszcze uda się naprawić. Bardzo bym chciała, ale jeśli on już nie chce to go przecież nie zmuszę...
Trudno mi nabrać dystansu i cierpliwości, bo jest to dla mnie ważne i czuję się winna, ale czy jestem w stanie przekonać go do siebie ponownie? Obawiam się, że nie.
Liczyłam, że ta rozmowa będzie przełomowa i trochę była, ale dystans pozostał i nie wiem, czy to normalne i trzeba czasu czy to inna forma wymiksowania się z tej relacji bez bezpośredniej konfrontacji.
Czyli on chce Ciebie zmienić, Ty się chcesz podporzadkować, a i tak będzie źle... Nie tędy droga.
W czym tak niby zawiniłaś, a raczej przyjęłaś na swoje barki winy?
Z tej mąki chleba nie będzie.
O ma inną na oku. Z tamtą jeszcze nie wiadomo jak, więc trzyma z Tobą jeszcze kontakt.
Cześć, dziękuję wszystkim komentującym za cenne uwagi i spostrzeżenia.
Spotkanie z nim mogę ocenić jako nawet udane, ponieważ przyniosło mi kilka odpowiedzi. Usłyszałam konkretne zarzuty - niestety z wieloma muszę się zgodzić. Niektórych swoich zachowań nie byłam nawet świadoma.
Na pytanie czy jeszcze coś z tego będzie powiedział, że by chciał, ale nie umie mi teraz odpowiedzieć. Że musi się coś zmienić.
Czuję się fatalnie, bo mam świadomość jak wiele sama zepsułam. Nie wiem co wiecej mogłabym zrobić.
On jest uprzejmy ale chlodny i zdystansowany. Kontakt jest ale bardzo oficjalny i ograniczony. Ja się nie wychylam, on wie, że mi zależy i że żałuję ale mi nie ułatwia. Teraz ruch należy do niego, minęło niewiele czasu, może za mało zeby coś się zmieniło, ale sama nie wiem czy jest realna szansa, że to jeszcze uda się naprawić. Bardzo bym chciała, ale jeśli on już nie chce to go przecież nie zmuszę...
Trudno mi nabrać dystansu i cierpliwości, bo jest to dla mnie ważne i czuję się winna, ale czy jestem w stanie przekonać go do siebie ponownie? Obawiam się, że nie.
Liczyłam, że ta rozmowa będzie przełomowa i trochę była, ale dystans pozostał i nie wiem, czy to normalne i trzeba czasu czy to inna forma wymiksowania się z tej relacji bez bezpośredniej konfrontacji.
Co to za zarzuty?
43 2022-08-13 08:48:04 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-08-13 08:48:39)
Dużo piszesz, ale Ty w tym wątku nic konkretnego nie napisałaś.
Po prostu nic.
Jeśli z nim kontaktujesz sie tak jak tutaj na forum to mogą być spore problemy:
Z powodu skrytości nazwijmy to tak
A czytaj: małej otwartości, nieujawniania swoich uczuć, unikania bliskości, chłodu.
Powtórzę pytanie kolegi: Co to za zarzuty?
44 2022-08-13 09:42:58 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-08-13 09:43:58)
Cześć, dziękuję wszystkim komentującym za cenne uwagi i spostrzeżenia.
Spotkanie z nim mogę ocenić jako nawet udane, ponieważ przyniosło mi kilka odpowiedzi. Usłyszałam konkretne zarzuty - niestety z wieloma muszę się zgodzić. Niektórych swoich zachowań nie byłam nawet świadoma.
Na pytanie czy jeszcze coś z tego będzie powiedział, że by chciał, ale nie umie mi teraz odpowiedzieć. Że musi się coś zmienić.
Czuję się fatalnie, bo mam świadomość jak wiele sama zepsułam. Nie wiem co wiecej mogłabym zrobić.
On jest uprzejmy ale chlodny i zdystansowany. Kontakt jest ale bardzo oficjalny i ograniczony. Ja się nie wychylam, on wie, że mi zależy i że żałuję ale mi nie ułatwia. Teraz ruch należy do niego, minęło niewiele czasu, może za mało zeby coś się zmieniło, ale sama nie wiem czy jest realna szansa, że to jeszcze uda się naprawić. Bardzo bym chciała, ale jeśli on już nie chce to go przecież nie zmuszę...
Trudno mi nabrać dystansu i cierpliwości, bo jest to dla mnie ważne i czuję się winna, ale czy jestem w stanie przekonać go do siebie ponownie? Obawiam się, że nie.
Liczyłam, że ta rozmowa będzie przełomowa i trochę była, ale dystans pozostał i nie wiem, czy to normalne i trzeba czasu czy to inna forma wymiksowania się z tej relacji bez bezpośredniej konfrontacji.
Czyli najpierw było wszystko w porządku, a ochłodzenie kontaktu miało być wynikiem braku czasu, a teraz pojawiły się konkretne zarzuty, a on się zastanowi, czy będzie chciał utrzymać z tobą kontakt. Coraz ciekawiej się robi.
Dużo piszesz, ale Ty w tym wątku nic konkretnego nie napisałaś.
Po prostu nic.
Jeśli z nim kontaktujesz sie tak jak tutaj na forum to mogą być spore problemy:
Z powodu skrytości nazwijmy to tak
A czytaj: małej otwartości, nieujawniania swoich uczuć, unikania bliskości, chłodu.Powtórzę pytanie kolegi: Co to za zarzuty?
Oj naprawdę aż tak źle się komunikuję?
Pisanie na forum o tak prywatnych sprawach jest dla mnie trudne, dlatego też unikam szczegółowych opisów, ale myślałam, że mniej więcej wszystko jest jasne... Jemu chyba ujawniam uczucia aż za bardzo
Zarzuty do mnie: ciągłe szukanie problemów tam gdzie ich nie ma, podważanie jego uczuć, doszukiwanie się we wszystkim złych zamiarów i intencji, wymaganie dowodów na lojalność i zainteresowanie.
Przykład: on mi wyjaśnia po raz 5 powód rzadszych spotkań a ja go nie przyjmuję tylko zakładam, że jemu już nie zależy i po raz kolejny chcę o tym rozmawiać kiedy on już nie wie co mi mówić. Stąd podobno też ochlodzenie kontaktów bo ma dość tlumaczenia się.
Niestety ma dużo racji, to wszystko dlatego, że trudno mi uwierzyć, że ktoś mnie może lubić ot tak po prostu. Wiem, że to trudne do zniesienia dla drugiej strony. Żałuję tego i dotarło do mnie jak trudno ze mną wytrzymać.
I nie wiem co dalej. Na pewno już nie wróci temat spotkań, chcę też popracować nad sobą, ale wydaje mi się, że sprawa jest już przegrana a bardzo tego nie chcę, ale nie wiem co mogłabym zrobić, żeby dał temu jeszcze szansę. On jest chłodny i trzyma dystans, nie chcę go naciskać ale nie wiem po prostu czy mam na co czekać.
Cytronella napisał/a:Cześć, dziękuję wszystkim komentującym za cenne uwagi i spostrzeżenia.
Spotkanie z nim mogę ocenić jako nawet udane, ponieważ przyniosło mi kilka odpowiedzi. Usłyszałam konkretne zarzuty - niestety z wieloma muszę się zgodzić. Niektórych swoich zachowań nie byłam nawet świadoma.
Na pytanie czy jeszcze coś z tego będzie powiedział, że by chciał, ale nie umie mi teraz odpowiedzieć. Że musi się coś zmienić.
Czuję się fatalnie, bo mam świadomość jak wiele sama zepsułam. Nie wiem co wiecej mogłabym zrobić.
On jest uprzejmy ale chlodny i zdystansowany. Kontakt jest ale bardzo oficjalny i ograniczony. Ja się nie wychylam, on wie, że mi zależy i że żałuję ale mi nie ułatwia. Teraz ruch należy do niego, minęło niewiele czasu, może za mało zeby coś się zmieniło, ale sama nie wiem czy jest realna szansa, że to jeszcze uda się naprawić. Bardzo bym chciała, ale jeśli on już nie chce to go przecież nie zmuszę...
Trudno mi nabrać dystansu i cierpliwości, bo jest to dla mnie ważne i czuję się winna, ale czy jestem w stanie przekonać go do siebie ponownie? Obawiam się, że nie.
Liczyłam, że ta rozmowa będzie przełomowa i trochę była, ale dystans pozostał i nie wiem, czy to normalne i trzeba czasu czy to inna forma wymiksowania się z tej relacji bez bezpośredniej konfrontacji.Czyli najpierw było wszystko w porządku, a ochłodzenie kontaktu miało być wynikiem braku czasu, a teraz pojawiły się konkretne zarzuty, a on się zastanowi, czy będzie chciał utrzymać z tobą kontakt. Coraz ciekawiej się robi.
Porządkując: brak czasu miał być wynikiem sytuacji niezależnej a ochłodzenie kontaktu to skutek moich pretensji i nacisków na niego.
Czyli on chce Ciebie zmienić, Ty się chcesz podporzadkować, a i tak będzie źle... Nie tędy droga.
W czym tak niby zawiniłaś, a raczej przyjęłaś na swoje barki winy?Z tej mąki chleba nie będzie.
Chyba nie tyle zmienić co miał dość mojego zachowania... Mógł mi to powiedzieć wcześniej wprost ale twierdzi, że mówił tylko ja nie słuchałam trzymając się swojej intepretacji.
48 2022-08-13 13:31:56 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-08-13 13:32:16)
Konkretniej to jaki brak czasu? I co go powodowało? Bo co innego brak czasu przez dwa dni z powodu choroby członka rodziny, a co innego brak czasu przez dwa tygodnie, w czasie których wyjechał na biwak z chłopakami a potem chodził na mecze.
O ma inną na oku. Z tamtą jeszcze nie wiadomo jak, więc trzyma z Tobą jeszcze kontakt.
Bardzo nie chcę w to wierzyć
czyli rozumiem że jedyne zarzuty dotyczyły tego że szukasz dziury w całym?
Konkretniej to jaki brak czasu? I co go powodowało? Bo co innego brak czasu przez dwa dni z powodu choroby członka rodziny, a co innego brak czasu przez dwa tygodnie, w czasie których wyjechał na biwak z chłopakami a potem chodził na mecze.
Brak czasu - jakiejkolwiek inicjatywy przez ponad miesiąc z powodu pracy i różnych problemów z tym związanych - to nie jest "normalna" praca, wiąże się z częstymi wyjazdami, nienormowanym czasem pracy, wiedzialam o tym od początku i nie mialam z tym problemu bo przez tych kilka miesięcy za bardzo tego nie odczułam, potem sytuacja się zmieniła i ja to zrozumiałam jako spadek zaangażowania (skoro wcześniej nie było z tym problemów), on natomiast ciagle twierdził, że to nie ma związku ze mną tylko tak po prostu teraz jest, jego zainteresowanie i chęci są niezmienne tylko akurat teraz w pracy jest tak jak jest, jak się poznaliśmy bylo trochę inaczej i że tłumaczy mi to po tysiąc razy a ja niby rozumiem a potem znów się czepiam.
czyli rozumiem że jedyne zarzuty dotyczyły tego że szukasz dziury w całym?
Mniej więcej można tak to nazwać, on twierdzi, że już jest zmęczony zapewnianiem mnie, że wszystko gra, tłumaczeniem się i odpieraniem moich zarzutów i w pewnym momencie już nie mając nowych argumentów w pewien sposób się wycofał.
rossanka napisał/a:Konkretniej to jaki brak czasu? I co go powodowało? Bo co innego brak czasu przez dwa dni z powodu choroby członka rodziny, a co innego brak czasu przez dwa tygodnie, w czasie których wyjechał na biwak z chłopakami a potem chodził na mecze.
Brak czasu - jakiejkolwiek inicjatywy przez ponad miesiąc z powodu pracy i różnych problemów z tym związanych - to nie jest "normalna" praca, wiąże się z częstymi wyjazdami, nienormowanym czasem pracy, wiedzialam o tym od początku i nie mialam z tym problemu bo przez tych kilka miesięcy za bardzo tego nie odczułam, potem sytuacja się zmieniła i ja to zrozumiałam jako spadek zaangażowania (skoro wcześniej nie było z tym problemów), on natomiast ciagle twierdził, że to nie ma związku ze mną tylko tak po prostu teraz jest, jego zainteresowanie i chęci są niezmienne tylko akurat teraz w pracy jest tak jak jest, jak się poznaliśmy bylo trochę inaczej i że tłumaczy mi to po tysiąc razy a ja niby rozumiem a potem znów się czepiam.
Czyli jak to wyglądało dolladnie? Przez miesiąc zero kontaktu ? Czy tylko telefony? Napisz w końcu dokładnie, bo może masz męczący charakter o szukasz dziury w całym, albo charakteru nasz dobry tylko facet sobie bimba.
54 2022-08-13 13:49:17 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-08-13 13:49:34)
wieka napisał/a:Czyli on chce Ciebie zmienić, Ty się chcesz podporzadkować, a i tak będzie źle... Nie tędy droga.
W czym tak niby zawiniłaś, a raczej przyjęłaś na swoje barki winy?Z tej mąki chleba nie będzie.
Chyba nie tyle zmienić co miał dość mojego zachowania... Mógł mi to powiedzieć wcześniej wprost ale twierdzi, że mówił tylko ja nie słuchałam trzymając się swojej intepretacji.
Przykre to wszystko jakby nie mógł ci sam o tym powiedzieć tak z własnej inicjatywy w taki sposób, żebyś zrozumiała. On ci nie mówił: nie naciskaj tylko nie mam teraz czasu. Czy tak?
Wyjaśniliście sobie, postawiłaś na swoim, a jednak chłód pozostał. Czyli przyczyna chłodu inna.
Daj sobie z nim spokój, nie nadajecie na tych samych falach, jesteś jaka jesteś...
Na pewno nie udawaj, że jesteś kim innym, żeby się jemu podporzadkować.
Nie odpowiada Ci jego brak zaangażowania, jemu Ty nie odpowiadasz, więc nic tego nie zmieni.
Nie ciągnij tej relacji na siłę, bo i tak nic z tego nie będzie.
Brak czasu dla mnie równa się brak czasu dla Ciebie.
Cytronella napisał/a:rossanka napisał/a:Konkretniej to jaki brak czasu? I co go powodowało? Bo co innego brak czasu przez dwa dni z powodu choroby członka rodziny, a co innego brak czasu przez dwa tygodnie, w czasie których wyjechał na biwak z chłopakami a potem chodził na mecze.
Brak czasu - jakiejkolwiek inicjatywy przez ponad miesiąc z powodu pracy i różnych problemów z tym związanych - to nie jest "normalna" praca, wiąże się z częstymi wyjazdami, nienormowanym czasem pracy, wiedzialam o tym od początku i nie mialam z tym problemu bo przez tych kilka miesięcy za bardzo tego nie odczułam, potem sytuacja się zmieniła i ja to zrozumiałam jako spadek zaangażowania (skoro wcześniej nie było z tym problemów), on natomiast ciagle twierdził, że to nie ma związku ze mną tylko tak po prostu teraz jest, jego zainteresowanie i chęci są niezmienne tylko akurat teraz w pracy jest tak jak jest, jak się poznaliśmy bylo trochę inaczej i że tłumaczy mi to po tysiąc razy a ja niby rozumiem a potem znów się czepiam.
Czyli jak to wyglądało dolladnie? Przez miesiąc zero kontaktu ? Czy tylko telefony? Napisz w końcu dokładnie, bo może masz męczący charakter o szukasz dziury w całym, albo charakteru nasz dobry tylko facet sobie bimba.
Nie że zero ale kontakt zdecydowanie się zmienił w stosunku do tego co było wcześniej - codzienne wiadomości rano plus kilka w ciagu dnia, spotkania raz w tygodniu/ raz na dwa proponowane w większości przez niego bo jak pisałam z uwagi na pracę większy sens ma to jak on wyjdzie z propozycją terminu. Potem nagle cisza w temacie spotkań (raz się udało z monej inicjatywy ale miałam wrażenie, że to było takie wymuszone) jaj pytalam o co chodzi to odp ze praca, potem po wiele razy walkowanym temacie nastąpiło ochłodzenie w kontakcie codziennym, czyli nie odp na wiadomości albo po bardzo dlugim czasie, brak checi do rozmów, zbywanie mnie.
Teraz myślę, że moglam po prostu przyjąć do wiadomości że ta zmiana nie oznacza kończenia się relacji a ja chcąc to ciagle wyjaśniać zepsułam wszystko jeszcze bardziej. Teraz niby sobie to wyjaśniliśmy ale jeśli chodzi o kontakt codzienny nic się nie zmieniło.
Brak czasu dla mnie równa się brak czasu dla Ciebie.
Dokładnie. Żadne wytłumaczenie.
rossanka napisał/a:Cytronella napisał/a:Brak czasu - jakiejkolwiek inicjatywy przez ponad miesiąc z powodu pracy i różnych problemów z tym związanych - to nie jest "normalna" praca, wiąże się z częstymi wyjazdami, nienormowanym czasem pracy, wiedzialam o tym od początku i nie mialam z tym problemu bo przez tych kilka miesięcy za bardzo tego nie odczułam, potem sytuacja się zmieniła i ja to zrozumiałam jako spadek zaangażowania (skoro wcześniej nie było z tym problemów), on natomiast ciagle twierdził, że to nie ma związku ze mną tylko tak po prostu teraz jest, jego zainteresowanie i chęci są niezmienne tylko akurat teraz w pracy jest tak jak jest, jak się poznaliśmy bylo trochę inaczej i że tłumaczy mi to po tysiąc razy a ja niby rozumiem a potem znów się czepiam.
Czyli jak to wyglądało dolladnie? Przez miesiąc zero kontaktu ? Czy tylko telefony? Napisz w końcu dokładnie, bo może masz męczący charakter o szukasz dziury w całym, albo charakteru nasz dobry tylko facet sobie bimba.
Nie że zero ale kontakt zdecydowanie się zmienił w stosunku do tego co było wcześniej - codzienne wiadomości rano plus kilka w ciagu dnia, spotkania raz w tygodniu/ raz na dwa proponowane w większości przez niego bo jak pisałam z uwagi na pracę większy sens ma to jak on wyjdzie z propozycją terminu. Potem nagle cisza w temacie spotkań (raz się udało z monej inicjatywy ale miałam wrażenie, że to było takie wymuszone) jaj pytalam o co chodzi to odp ze praca, potem po wiele razy walkowanym temacie nastąpiło ochłodzenie w kontakcie codziennym, czyli nie odp na wiadomości albo po bardzo dlugim czasie, brak checi do rozmów, zbywanie mnie.
Teraz myślę, że moglam po prostu przyjąć do wiadomości że ta zmiana nie oznacza kończenia się relacji a ja chcąc to ciagle wyjaśniać zepsułam wszystko jeszcze bardziej. Teraz niby sobie to wyjaśniliśmy ale jeśli chodzi o kontakt codzienny nic się nie zmieniło.
Nic nie zepsułaś, on chce się wymiksować z tej relacji, więc odpuść i się nie oskarżaj.
Domagałaś się wyjaśnień...więc je masz
Cytronella napisał/a:wieka napisał/a:Czyli on chce Ciebie zmienić, Ty się chcesz podporzadkować, a i tak będzie źle... Nie tędy droga.
W czym tak niby zawiniłaś, a raczej przyjęłaś na swoje barki winy?Z tej mąki chleba nie będzie.
Chyba nie tyle zmienić co miał dość mojego zachowania... Mógł mi to powiedzieć wcześniej wprost ale twierdzi, że mówił tylko ja nie słuchałam trzymając się swojej intepretacji.
Przykre to wszystko jakby nie mógł ci sam o tym powiedzieć tak z własnej inicjatywy w taki sposób, żebyś zrozumiała. On ci nie mówił: nie naciskaj tylko nie mam teraz czasu. Czy tak?
Wyjaśniliście sobie, postawiłaś na swoim, a jednak chłód pozostał. Czyli przyczyna chłodu inna.
Tak, właśnie tak.
Nie wiem, może jednak potrzeba czasu żeby ten chłód minął, on do tej pory naprawdę był wobec mnie w porządku i nie mialam powodów do niepokoju.
Rozumiem, że mógł się zniechęcić ale jestem pewna, że sprawa jest wyjaśniona i tylko bym chciała, żeby ponownie się na mnie otworzył...
Tylko, że on się zamyka, a Ty tego nie widzisz...
Zakochany człowiek nie ma czasu na obiekt swoich uczuć, dziwne.
Tylko, że on się zamyka, a Ty tego nie widzisz...
Widzę i panikuje, bo nie chcę go stracić. Od ostatniej rozmowy czasem pisze, niby miło, ja nie chcę go naciskać ale nie wiem jak się mam zachować w tej sytuacji żeby go jeszcze bardziej nie zniechęcać do siebie.
wieka napisał/a:Tylko, że on się zamyka, a Ty tego nie widzisz...
Widzę i panikuje, bo nie chcę go stracić. Od ostatniej rozmowy czasem pisze, niby miło, ja nie chcę go naciskać ale nie wiem jak się mam zachować w tej sytuacji żeby go jeszcze bardziej nie zniechęcać do siebie.
Być sobą, nic więcej.