Cześć Wszystkim!
Muszę się komuś wygadać a przed obcymi jakoś łatwiej mi to zrobić.
Za 1,5 miesiąca jest mój ślub i wesele a ja nie potrafię się tym cieszyć przez alkoholizm ojca. Ojciec pił odkąd pamiętam. Do dzisiaj pamiętam powroty ze szkoły i myśli co zastaniemy w domu. Nigdy nie był agresywny ale życie z osobą uzależnioną nie było łatwe. W domu były ciągłe kłótnie o picie po których na kilka dni był spokój i wszystko wracało.
Od 3 lat nie mieszkam już w domu rodzinnym, ale sytuacja się nie zmieniła. Rozmawiając z mamą, tylko słyszę, że ojciec znowu pije. Powiem szczerze, że odechciewa mi się już wszystkiego, jak słyszę w kółko to samo.
Chciałabym się cieszyć przygotowaniami a moje myśli krążą wokół tego jaki będzie na tym weselu.
Moje relacje są chłodne, ciężko mi nawet mówić do niego "tato", bo w moich oczach nie do końca na to zasługuje, za to jak wyglądało moje dzieciństwo.
Tak naprawdę nic go nigdy w domu nie interesowało. Nawet teraz, gdy coś chcemy omówić odnośnie wesela, to jego interesuje tylko ile alkoholu jest przewidziane. Postanowiłam nawet z narzeczonym, że podziękowanie rodzicom zrobimy
w domu, bo nie chce robić wstydu na sali.
Martwię się, jak to wszystko będzie wyglądać.
Potrzebowałam to wyrzucić z siebie, bo przed bliskimi jakoś nie potrafię się otworzyć w tej sferze.