Mam problem z wyborem szpitala do porodu. Do lekarza prowadzącego jeżdzę do miasta wojewódzkiego A oddalonego o około 50 km, dojazd zajmuje około godzinę. Mój lekarz nie pracuje w żadnym szpitalu. Kiedy zapytałam go jaki szpital poleca, podał jeden w tym mieście wojewódzkim, zapytałam go również o szpitale w pobliżu mojej miejscowości, polecił jeden z nich w miejscowości B, akurat w tym szpitalu mam znajomego lekarza, który tam pracuje, ten szpital jest oddalony około 25 min jazdy samochodem. I tu mam bardzo duży dylemat,
-czy wybrać szpital w mieście wojewódzkim A, szpital jest typowo ginekologiczno-położniczy, można rzec, że renomowany, nie znam tam nikogo, ale prawdopodobnie mój ginekolog prowadzący ma tam jakiś znajomych.
- czy wybrać szpital w mniejszym mieście powiatowym B, gdzie mam znajomego lekarza, szpital wiadomo nie jest jakiś renomowany jak to w mniejszej miejscowości, ale ogólnie ma raczej dobre opinie.
Mój mąż chce, żeby wybrać szpital w mieście B, bo jest bliżej i w razie potrzeby może mi wszystko szybko dowieźć, zaczął już załatwiać mój pobyt w tym szpitalu. A ja wciąż mam dylemat czy nie lepiej jednak nie iść do miasta A do tego bardziej renomowanego szpitala, gdzie nie znam nikogo, ale mimo wszystko jest renomowany i w wiekszym miescie.
Co byście wybrały?
Z góry dzięki za jakiekolwiek rady.
1 2022-06-10 10:56:59 Ostatnio edytowany przez lili_lili (2022-06-10 10:58:42)
Mam problem z wyborem szpitala do porodu. Do lekarza prowadzącego jeżdzę do miasta wojewódzkiego A oddalonego o około 50 km, dojazd zajmuje około godzinę. Mój lekarz nie pracuje w żadnym szpitalu. Kiedy zapytałam go jaki szpital poleca, podał jeden w tym mieście wojewódzkim, zapytałam go również o szpitale w pobliżu mojej miejscowości, polecił jeden z nich w miejscowości B, akurat w tym szpitalu mam znajomego lekarza, który tam pracuje, ten szpital jest oddalony około 25 min jazdy samochodem. I tu mam bardzo duży dylemat,
-czy wybrać szpital w mieście wojewódzkim A, szpital jest typowo ginekologiczno-położniczy, można rzec, że renomowany, nie znam tam nikogo, ale prawdopodobnie mój ginekolog prowadzący ma tam jakiś znajomych.
- czy wybrać szpital w mniejszym mieście powiatowym B, gdzie mam znajomego lekarza, szpital wiadomo nie jest jakiś renomowany jak to w mniejszej miejscowości, ale ogólnie ma raczej dobre opinie.
Mój mąż chce, żeby wybrać szpital w mieście B, bo jest bliżej i w razie potrzeby może mi wszystko szybko dowieźć, zaczął już załatwiać mój pobyt w tym szpitalu. A ja wciąż mam dylemat czy nie lepiej jednak nie iść do miasta A do tego bardziej renomowanego szpitala, gdzie nie znam nikogo, ale mimo wszystko jest renomowany i w wiekszym miescie.
Co byście wybrały?
Z góry dzięki za jakiekolwiek rady.
Nie masz co patrzeć na znajomych lekarzy czy coś. Bez sensu, bo i tak nie wiesz na kogo trafisz na porodówce i ile będziesz rodzić, więc ilu lekarzy Cię będzie badać po drodze.
Ja bym brała szpital z najwyższym stopniem referencyjności z tych, które tam masz.
Nie masz co patrzeć na znajomych lekarzy czy coś. Bez sensu, bo i tak nie wiesz na kogo trafisz na porodówce i ile będziesz rodzić, więc ilu lekarzy Cię będzie badać po drodze.
Ja bym brała szpital z najwyższym stopniem referencyjności z tych, które tam masz.
Ja też tak czuję, problem z tym, że mój mąż uważa inaczej i na tym tle dochodzi między nami do konfliktów. On już się skonatkował z tym lekarzem i mówi, że teraz głupio mu odmówić i że mogłam wczesniej mysleć i że robię zamieszanie. To prawda, tylko, że naprawde ciezko mi zdecydowac.Dodam, że mam mieć planowaną cesarkę, ale termin nie został jeszcze ustalony. Mąż mowi, że w tym szpitalu w duzym mieście A będę tylko statystyczną pacjentką z małego miasteczka, a w tym mniejszym szpitalu w miescie B będzie mnie ktos przynajmniej znał. Nawet jesli nie bedzie wtedy tego jego znajomego, to będzie ze jestem pacjentką tego doktora.
Nie wiem jak często jeżdzi się do szpitala przed porodem, na pewno raz na ustalenie terminu cesarki i potem chyba parę razy na ktg i te dojazdy do miasta A oddalonego o 50km mogłby byc problamtyczne, bo mój mąż musiałby wziac urlop wtedy, żeby mnie tam zawieźć, a w tym mniejszym mieście mozna by to moze jakos inaczej załatwic ze wzgledu na te jego znajomości. Dodam, że mój mąż pracuje w miescie A, więc jesli np. popołudniu żle bym sie czuła i musiałabym jechac do szpitala wczesniej to wtedy on dziennie zrobi 200 km (50km+50km do pracy i z pracy zeby po mnie przyjechać plus póżniej 50km+50km to szpitala i ze szpitala).
Z mojego miasteczka nie jestem sama w stanie dojechac do tego szpitala w miescie A, nie ma takiego środka transportu publicznego.
Mąż mi zadał pytanie czy w takim razie skoro ten szpital w miescie A jest lepszy to zagwarantuje mu, że wszystko będzie dobrze. Ale jak ja mam to przewidzieć....
Powiedziałam mu, żeby mnie zawiozł tam gdzie chce byle byłoby dobrze, to on mi na to, że wybór nalezy do mnie. Ale wiem, że jesli wybiorę ten szpital w miescie A to nie bede miała wsparcia w tej decyzji, on bedzie na mnie zły, tym bardziej jesli bedziemy musieli tam pare razy jeżdzić, to bedzie foch i obrażenie sie, ze tak daleko trzeba jechac skoro inny szpital był blizej. A jesli tam pójdzie cos nie tak, to bedzie to moja wina i juz do konca zycia bede winna. Mówil też, że kiedys był wypadek, że jechało malzenstwo do szpitala do porodu z naszego miasteczka do miasta A i że mieli wypadek po drodze i mezczyzna nie przezył i dziecko tez. I co ja mam powiedzieć na taki argument...? Jesli sie zdecyduje na ten szpital w miescie A (ten dalej, ale lepszy) to bede sie tam cały czas stresowała czy mu sie po drodze nic nie stało...
Jestem skołowana tym wszystkim i zamiast sie cieszyc z dziecka, to ja sie bardzo mocno stresuje...
Ale to naprawdę nie ma znaczenia w którym szpitalu robisz KTG i czyją jesteś pacjentką. Dla nich jesteś kolejną pacjentką na sali. To jest cała filozofia. Nie będziesz mieć specjalnego traktowania ze względu na tego lekarza.
Dla dobra dziecka weź szpital z wyższym stopniem referencyjności.
To pierwsze dziecko? To akcja pogodowa będzie raczej długa.
Osobiście wolałabym dojechać i do Szczecina z mojego Krakowa..
Pewnie mąz się boi że nie zdąży, Ty będziesz rodzić A On będzie musiał jechać. Te z to zrozum.
Co lekarz mówi?
To pierwsze dziecko? To akcja pogodowa będzie raczej długa.
Osobiście wolałabym dojechać i do Szczecina z mojego Krakowa..
Pewnie mąz się boi że nie zdąży, Ty będziesz rodzić A On będzie musiał jechać. Te z to zrozum.
Co lekarz mówi?
Będę miała planowana cesarkę, wiec termin będzie znany wcześniej i można dojechać, wiadomo, ze zawsze może się coś wcześniej wydarzyć i mąż obawia się właśnie takiej sytuacji. Ja z kolei obawiam się, ze jeśli z dzieckiem byłoby coś nie tak, to lepsza opiekę dostanie w mieście wojewódzkim w tym bardziej renomowanym szpitalu.
Lekarz mówi, ze te dwa szpitale są ok i nie sugeruje żadnego.
Pytanie tylko czy rzeczywiście lepiej jest mieć w szpitalu kogoś znajomego, tak byłoby w tym szpitalu powiatowym w mieście B czy to ma jakieś znaczenie. W mieście A byłabym taka pacjentka z ulicy nie znająca tam nikogo.
Nie ma znaczenia, bardziej ten stres związany z wyborem szpitala Ci zaszkodzi.
Myślę, z będziesz spokojniejsza jak wybierzesz szpital, który jest blisko, bo spina z mężem odejdzie i skończą się rozkminy.
Zawsze prędzej też pojedziesz w razie jakiś niepokojących objawów przedporodowych.
Lili, to nie renoma szpitala się liczy, a referencyjność. Sprawdziłaś który ma wyższą?
Nie ma znaczenia czy kogoś w szpitalu znasz czy nie. Traktują ludzi tak samo. Co z tego, że będziesz pacjentką z ulicy? Dzięki znajomością nie dostaniesz innej opieki niż inne pacjentki.
Ja byłam pacjentką ordynatora i powiem szczerze, że czułam się dzięki temu komfortowo, choć nie powiem, cały personel stawał na wysokości zadania. Muszę jednak dodać, że leżałam na patologii ciąży, potem na dwa tygodnie wyszłam do domu i wtedy, podobnie jak Ty, ustaliłam z lekarzem termin porodu, a oprócz tego to było ponad 24 lata temu, dziś być może jest zupełnie inaczej.
Niemniej od tamtego czasu kilka razy musiałam dokonywać wyboru szpitala albo kliniki, w której miałam mieć przeprowadzony zabieg lub operację i zawsze było mi lepiej, kiedy na miejscu miałam kogoś znajomego, a przynajmniej lekarza prowadzącego, który trzymał rękę na pulsie - wtedy czułam się bezpieczniej. Sytuacja sama w sobie jest stresująca, więc ten stres trzeba ograniczać do minimum.
Generalnie dziwi mnie postawa Twojego męża, bo zamiast przede wszystkim brać pod uwagę Twój komfort i poczucie bezpieczeństwa, to patrzy na siebie, a przecież to Ty i dzidziuś powinniście być priorytetem.
Lili, to nie renoma szpitala się liczy, a referencyjność. Sprawdziłaś który ma wyższą?
Nie ma znaczenia czy kogoś w szpitalu znasz czy nie. Traktują ludzi tak samo. Co z tego, że będziesz pacjentką z ulicy? Dzięki znajomością nie dostaniesz innej opieki niż inne pacjentki.
Szpital w mieście wojewódzkim A ma III stopień referencyjności, w mieście powiatowym B-II stopień. Wiem, ze jeśli wybiorę szpital w mieście A to mój mąż będzie zły gdy trzeba będzie tam jechać nadprogramowo np. coś się zacznie wcześniej, wiec nie dość, ze będę się stresować porodem to jeszcze tym, ze on mnie musi wieźć i jest niezadowolony. On mówi, ze chce dobrze, ze czułby się spokojniejszy w tym mieście B, bo zna tego lekarza i ten lekarz odbierał poród kilku osobom z rodziny i znajomym i było ok. Ogólnie cała afera jest o to, ze on już zaczął załatwiać z tym lekarzem, a ja się nagle rozmyśliłam... jeszcze w to załatwianie jest zaangażowana jedna osoba z rodziny i teraz wszyscy są na mnie zli ;( gdyby coś się działo to zawsze można się skontaktować z tym lekarzem, a jeśli byśmy jednak odmówili porodu u niego to w razie gdyby coś się działo trzeba jechać szybko te 50km lub wybrać jeszcze jakiś zupełnie inny szpital.
11 2022-06-13 20:02:11 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-13 20:02:32)
Nkt z forum za Ciebie nie zdecyduje, wypisz sobie na kartce za i przeciw, i wybierz sama.
Jeżeli będziesz rodzić w B i dziecko będzie potrzebować pomocy medycznej, to i tak przewiozą Was do A. A wtedy będzie się liczyć każda minuta. Dla mnie wybór byłby prosty. Jadę tam, gdzie jest lepszy szpital. A lepszy jest A.
Ja bym mężowi powiedziała, żeby spadał na drzewo, pojadę z koleżanką.
No i wybrałam szpital w mieście A, ten niby lepszy z większą referencją. Natomiast teraz okazuje się, że jest tam jakaś gruba afera z nieprzestrzeganiem praw pacjentek i rzeczywiście jak czytam komentarze i to co przeżyły tam dziewczyny to jestem przerażona. Gdybym wiedziała to wcześniej (afera wyszła niedawno) to raczej nie zdecydowałabym się na ten szpital... Okazało się też, że można sobie wykupić pakiet z dedykowanym lekarzem do cc, o czym nie wiedziałam wcześniej, a podobno jesli nie ma tego to cc robi lekarz rezydent... Ja nie zamierzam nic wykupywać, bo to jest po prostu za drogie... Więc pozostaje mi liczyc na to, że rezydent dobrze sie mną zajmie...:(
Do szpitala w mieście B, nie mam już wstępu, ponieważ mój mąż odwołał wszystko z tego co mówił, wprawdzie nic nie było jeszcze ustalone, ale on rozmawiał z tym znajomym i przeprosił za zamieszanie.
Dodatkowo chciałam się telefonicznie skontaktować z lekarzem prowadzącym by potwierdzić wynik badania, ale nie odebrał telefonu ani nie oddzownił...
Okazało się też, że położna która wybrałam jest na długim urlopie wtedy kiedy mam termin porodu... Niby ma jakies zastepstwo, ale nawet nie mam numeru telefonu do tej pani...
Czuję, że zostałam sama z tym wszystkim. Nie mam ani lekarza do ktorego mogę się zwrócic, ani połoznej, ani nie mogę liczyc na wsparcie męża, powiedziałam mu o tej aferze i lekarzach rezydentach, to nic nie powiedział. Ale zapewne sobie pomyślał "a nie mówiłem" i to jest wszystko moja wina, bo on chciał dobrze, a ja nie chciałam, bo zamiast brać ten szpital w mieście B, gdzie jest znajomy, to mi sie zachciało niby lepszego szpitala, w ktorym jest jakas katastrofa jak sie okazuje.
Piszę, bo nie mam się komu wygadać. Jestem sama z tym wszystkim.
Czy dobrze rozumiem, że obecnie żałujesz wyboru?
Wybrałaś jak czułaś, a samą decyzję podjęłaś w oparciu o dostępne Ci informacje, co znaczy, że na tamten moment dla Ciebie była najlepsza i tego powinnaś się trzymać.
Jeśli mąż w takiej sytuacji będzie z satysfakcją w głosie twierdził, a nawet mimiką pokazywał "a nie mówiłem", to niestety nawali, bo to nie jest sytuacja, kiedy najważniejsze jest kto ma rację. W końcu to Twoje poczucie bezpieczeństwa i realne bezpieczeństwo Was obojga (Twoje i maleństwa) są tu wartością nadrzędną. On na pewno miał dobre intencje, być może wewnętrznie, po męsku, czuje się zawiedziony, że mu nie zaufałaś, ale to naprawdę nie jest właściwy moment, by unosić się honorem i okazywać małostkowość. Niestety teoria pozostaje teorią, bo jeśli on sam tego nie zrozumie, to niewiele jesteś w stanie zrobić.
Na Twoim miejscu szukałabym pozytywów, które pomimo ostatnich doniesień na pewno są. Na przykład taki, że jak świat światem, to niemal każda afera niesie za sobą zmiany, co pozwala mieć prawie pewność, że personel znajdzie się pod lupą i nikt nawet nie pomyśli, a co dopiero miałby się odważyć, by naruszyć jakiekolwiek prawa pacjenta.
Co prawda nie ma wybranej przez Ciebie położnej, ale nie powinnaś zakładać, że będąca w zastępstwie będzie mniej zaangażowana lub fachowa. Telefon do kontaktu na pewno da się zdobyć, musisz się tylko odrobinę postarać. Z kolei lekarz rezydent może i ma mniejsze doświadczenie, ale pamiętajmy, że oni dopiero wyrabiają sobie renomę i pracują na nazwisko, nie są też przesiąknięci rutyną, co z kolei wyzwala chęć wykazania się i szereg ważnych dla pacjenta zachowań.
Z takim podejściem oraz świadomością, że znajdujesz się w dobrym szpitalu o wyższym stopniu referencyjności - oszczędzisz sobie mnóstwa zupełnie niepotrzebnego stresu. Ufam przy tym, że mąż stanie na wysokości zadania i będzie Ci wsparciem, jakiego potrzebujesz.