Hej.
Jestem z chłopakiem już ponad 2 lata. Mieszkamy od siebie około 50 km. Widujemy się tylko w weekendy. Już się do tego przyzwyczailiśmy.
Od miesiąca może troszkę więcej, czuję się dziwnie osamotniona w tym związku. Chodzi mi o to, że kiedy widzę albo słyszę, że inne dziewczyny spotykają się częściej ze swoimi drugimi połówkami, albo codziennie ze sobą piszą, to przez to czuję to osamotnienie. Też bym chciała codziennie pisać ze swoim chłopakiem, a tak to piszemy tylko raz w tygodniu, bo jak się go zapytałam czemu częściej nie piszę, to on wiecznie nie ma czasu. Okey, zrozumiałam to, bo wiem że po pracy zawsze coś musi robić, bo nie umie usiedzieć na miejscu. Smutno mi z tego powodu. Tak jakoś teraz mnie to dręczy, bo wcześniej na to jakoś nie zwracałam uwagi, ponieważ moja przyjaciółka nikogo nie miała, to nie miałam być o co zazdrosna. A jak słyszę, że ona codziennie pisze ze swoim to jedynie co odpowiadam to jak można tak codziennie o czymś pisać. Tylko dlatego, żebym nie pokazała że jej zazdroszczę.
Ogólnie jestem osobą, która potrafi zazdrościć wszystkiego innym i tu jest u mnie jedna mega negatywna cecha.
Czy wy też tak rzadko komunikujecie sie ze swoimi partnerami?
Hej.
Jestem z chłopakiem już ponad 2 lata. Mieszkamy od siebie około 50 km. Widujemy się tylko w weekendy. Już się do tego przyzwyczailiśmy.
Od miesiąca może troszkę więcej, czuję się dziwnie osamotniona w tym związku. Chodzi mi o to, że kiedy widzę albo słyszę, że inne dziewczyny spotykają się częściej ze swoimi drugimi połówkami, albo codziennie ze sobą piszą, to przez to czuję to osamotnienie. Też bym chciała codziennie pisać ze swoim chłopakiem, a tak to piszemy tylko raz w tygodniu, bo jak się go zapytałam czemu częściej nie piszę, to on wiecznie nie ma czasu. Okey, zrozumiałam to, bo wiem że po pracy zawsze coś musi robić, bo nie umie usiedzieć na miejscu. Smutno mi z tego powodu. Tak jakoś teraz mnie to dręczy, bo wcześniej na to jakoś nie zwracałam uwagi, ponieważ moja przyjaciółka nikogo nie miała, to nie miałam być o co zazdrosna. A jak słyszę, że ona codziennie pisze ze swoim to jedynie co odpowiadam to jak można tak codziennie o czymś pisać. Tylko dlatego, żebym nie pokazała że jej zazdroszczę.
Ogólnie jestem osobą, która potrafi zazdrościć wszystkiego innym i tu jest u mnie jedna mega negatywna cecha.
Czy wy też tak rzadko komunikujecie sie ze swoimi partnerami?
To może pora razem zamieszkać?
@nonimowa000 napisał/a:Hej.
Jestem z chłopakiem już ponad 2 lata. Mieszkamy od siebie około 50 km. Widujemy się tylko w weekendy. Już się do tego przyzwyczailiśmy.
Od miesiąca może troszkę więcej, czuję się dziwnie osamotniona w tym związku. Chodzi mi o to, że kiedy widzę albo słyszę, że inne dziewczyny spotykają się częściej ze swoimi drugimi połówkami, albo codziennie ze sobą piszą, to przez to czuję to osamotnienie. Też bym chciała codziennie pisać ze swoim chłopakiem, a tak to piszemy tylko raz w tygodniu, bo jak się go zapytałam czemu częściej nie piszę, to on wiecznie nie ma czasu. Okey, zrozumiałam to, bo wiem że po pracy zawsze coś musi robić, bo nie umie usiedzieć na miejscu. Smutno mi z tego powodu. Tak jakoś teraz mnie to dręczy, bo wcześniej na to jakoś nie zwracałam uwagi, ponieważ moja przyjaciółka nikogo nie miała, to nie miałam być o co zazdrosna. A jak słyszę, że ona codziennie pisze ze swoim to jedynie co odpowiadam to jak można tak codziennie o czymś pisać. Tylko dlatego, żebym nie pokazała że jej zazdroszczę.
Ogólnie jestem osobą, która potrafi zazdrościć wszystkiego innym i tu jest u mnie jedna mega negatywna cecha.
Czy wy też tak rzadko komunikujecie sie ze swoimi partnerami?To może pora razem zamieszkać?
Mamy po 20 lat. Niby mogłabym już za parę miesięcy, ale rzecz w tym, że strasznie się boje tego nowego życia u niego. Więc jak narazie to nie wchodzi w grę.
Lady Loka napisał/a:@nonimowa000 napisał/a:Hej.
Jestem z chłopakiem już ponad 2 lata. Mieszkamy od siebie około 50 km. Widujemy się tylko w weekendy. Już się do tego przyzwyczailiśmy.
Od miesiąca może troszkę więcej, czuję się dziwnie osamotniona w tym związku. Chodzi mi o to, że kiedy widzę albo słyszę, że inne dziewczyny spotykają się częściej ze swoimi drugimi połówkami, albo codziennie ze sobą piszą, to przez to czuję to osamotnienie. Też bym chciała codziennie pisać ze swoim chłopakiem, a tak to piszemy tylko raz w tygodniu, bo jak się go zapytałam czemu częściej nie piszę, to on wiecznie nie ma czasu. Okey, zrozumiałam to, bo wiem że po pracy zawsze coś musi robić, bo nie umie usiedzieć na miejscu. Smutno mi z tego powodu. Tak jakoś teraz mnie to dręczy, bo wcześniej na to jakoś nie zwracałam uwagi, ponieważ moja przyjaciółka nikogo nie miała, to nie miałam być o co zazdrosna. A jak słyszę, że ona codziennie pisze ze swoim to jedynie co odpowiadam to jak można tak codziennie o czymś pisać. Tylko dlatego, żebym nie pokazała że jej zazdroszczę.
Ogólnie jestem osobą, która potrafi zazdrościć wszystkiego innym i tu jest u mnie jedna mega negatywna cecha.
Czy wy też tak rzadko komunikujecie sie ze swoimi partnerami?To może pora razem zamieszkać?
Mamy po 20 lat. Niby mogłabym już za parę miesięcy, ale rzecz w tym, że strasznie się boje tego nowego życia u niego. Więc jak narazie to nie wchodzi w grę.
To jak jesteście tak młodzi, to bym sugerowała znalezienie sobie faceta bliżej. Dwa lata na odległość to trochę mija się z celem.
5 2022-05-08 23:03:55 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-08 23:04:53)
"To może pora razem zamieszkać?"
a to juz chyba bylby strzal w kolano. skoro widuja sie tylko w weekendy to tak naprawde nawet sie nie poznali. do tego z jego strony jakiegos zaangazowania tez nie widac.7
tak jak powiedziala Lady Loka- znalezc kogos blizej.
"To może pora razem zamieszkać?"
a to juz chyba bylby strzal w kolano. skoro widuja sie tylko w weekendy to tak naprawde nawet sie nie poznali. do tego z jego strony jakiegos zaangazowania tez nie widac.7
tak jak powiedziala Lady Loka- znalezc kogos blizej.
No raczej tak, ale jakby razem zamieszkali, to by szybko to wyszło. Generalnie dwa lata związku weekendowego w tak młodym wieku to zabójstwo dla związku.
Myślałam, że skoro pracują, to są jednak ciut starsi. Wspólne zamieszkanie szybko zweryfikuje wszystkie wątpliwości.
blueangel napisał/a:"To może pora razem zamieszkać?"
a to juz chyba bylby strzal w kolano. skoro widuja sie tylko w weekendy to tak naprawde nawet sie nie poznali. do tego z jego strony jakiegos zaangazowania tez nie widac.7
tak jak powiedziala Lady Loka- znalezc kogos blizej.
No raczej tak, ale jakby razem zamieszkali, to by szybko to wyszło. Generalnie dwa lata związku weekendowego w tak młodym wieku to zabójstwo dla związku.
Myślałam, że skoro pracują, to są jednak ciut starsi. Wspólne zamieszkanie szybko zweryfikuje wszystkie wątpliwości.
Dużo młodych osób teraz poznaje się przez internet i tak tworzy związki. No niestety jestem jedną z tych osób, ale nie potrafiła bym po 3 latach znania się tak po prostu z nim zerwać przez głupia odległość. Chciałby zamieszkać razem, ale ja boje się nowych zmian. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowa praca
To nie jest łatwe
Znak dzisiejszych czasów - znajomośći zawierane i podtrzymywane właściwie przez net. W sumie co to jest za relacja, jeśli przez kilka lat ludzie się widują tylko w weekendy? W ogóle da się wytworzyć jakąś więź miedzy nimi? Chyba, że owa więź rozwija się jedynie poprzez rozmowę w sieci...
A nowości? To przecież normalne, że ludzie zmieniają pracę, otoczenie czy znajomych...
Odpowiadając do drugiego Twojego tematu: chciałbym widzieć, jak te koleżanki są traktowane przez swoich facetów? Bo pewneie chodzi Ci żeby iwdywać się non stop i cały czas ze sobą przebywać?
A on co robi? Pracuje? Pewnie ma tę swoje życie i obowiązki, zajęcia itp.
Potrzebujesz cały czas jego uwagi? - to zdaje się jest Twój największy problem..Zacznij mieć jakies życie poza swoim związkiem i nie traktuj faceta jako centrum wszechświata.
Poza tym, jak widąć, on chyba wydaje się dużo bardziej dojrzały, bo jest gotów na zmiany, które mogłyby doprowadzić do wspólnego zamieszaknia i częstszego widywania się.
Potrzebujesz cały czas jego uwagi? - to zdaje się jest Twój największy problem..Zacznij mieć jakies życie poza swoim związkiem i nie traktuj faceta jako centrum wszechświata.
Masz rację. To jest mój problem, ponieważ nie mam z kim innym pogadać czy spędzać czas. Wiem, że nie powinnam cały czas chcieć jego uwagi, ale wtedy już nikogo nie będzie.
Poza tym, jak widąć, on chyba wydaje się dużo bardziej dojrzały, bo jest gotów na zmiany, które mogłyby doprowadzić do wspólnego zamieszaknia i częstszego widywania się.
Tak. Zachowuje się bardziej dojrzalej ode mnie. A z przeprowadzką to łatwo mu powiedzieć bo on zostaje na swoim miejscu.
Lady Loka napisał/a:blueangel napisał/a:"To może pora razem zamieszkać?"
a to juz chyba bylby strzal w kolano. skoro widuja sie tylko w weekendy to tak naprawde nawet sie nie poznali. do tego z jego strony jakiegos zaangazowania tez nie widac.7
tak jak powiedziala Lady Loka- znalezc kogos blizej.
No raczej tak, ale jakby razem zamieszkali, to by szybko to wyszło. Generalnie dwa lata związku weekendowego w tak młodym wieku to zabójstwo dla związku.
Myślałam, że skoro pracują, to są jednak ciut starsi. Wspólne zamieszkanie szybko zweryfikuje wszystkie wątpliwości.Dużo młodych osób teraz poznaje się przez internet i tak tworzy związki. No niestety jestem jedną z tych osób, ale nie potrafiła bym po 3 latach znania się tak po prostu z nim zerwać przez głupia odległość. Chciałby zamieszkać razem, ale ja boje się nowych zmian. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowa praca
To nie jest łatwe
Ja aż tak stara nie jestem, żebym o tym nie wiedziała
natomiast odległość to inna sprawa, bo mogłaś sobie znaleźć faceta bliżej.
Weekendowy związek przez dwa lata bez perspektyw na wspólne mieszkanie to bardzo długo. I bardzo ciężkie jest to do zmiany. Jak Ty sobie wyobrażasz Wasze dalsze życie, skoro Ty nie chcesz z nim zamieszkać, bo się boisz, a on widocznie nie ma już ochoty poświęcać Ci tyle czasu przez messengera?
Facet rozsądnie patrzy na sprawę, twardo stąpając po ziemi: dla niego związek to najwidoczniej stały kontakt a nie romzowy prze telefon i wiadomośći wysyłane,okraszone serduszkami..Próbuje zrobić krok naprzód a Autorka nie widzi tego, że właśnie jej lęki nie pozwalają na dalszy pozytywny rozwój sytuacji.
Facet rozsądnie patrzy na sprawę, twardo stąpając po ziemi: dla niego związek to najwidoczniej stały kontakt a nie romzowy prze telefon i wiadomośći wysyłane,okraszone serduszkami..Próbuje zrobić krok naprzód a Autorka nie widzi tego, że właśnie jej lęki nie pozwalają na dalszy pozytywny rozwój sytuacji.
Masz rację z tym że rozsądnie patrzy. A z tymi wiadomościami i serduszkami to może tego mi brakowało. W sensie żeby przez takie małe rzeczy poczuć się ważna. Nie wiem. A jeżeli chodzi o lęki z przeprowadzką, to bardzo się boje, bo jestem świadoma tego, że nie potrafię jeszcze dojrzale myśleć.
@nonimowa000 napisał/a:Lady Loka napisał/a:No raczej tak, ale jakby razem zamieszkali, to by szybko to wyszło. Generalnie dwa lata związku weekendowego w tak młodym wieku to zabójstwo dla związku.
Myślałam, że skoro pracują, to są jednak ciut starsi. Wspólne zamieszkanie szybko zweryfikuje wszystkie wątpliwości.Dużo młodych osób teraz poznaje się przez internet i tak tworzy związki. No niestety jestem jedną z tych osób, ale nie potrafiła bym po 3 latach znania się tak po prostu z nim zerwać przez głupia odległość. Chciałby zamieszkać razem, ale ja boje się nowych zmian. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowa praca
To nie jest łatweJa aż tak stara nie jestem, żebym o tym nie wiedziała
natomiast odległość to inna sprawa, bo mogłaś sobie znaleźć faceta bliżej.
Weekendowy związek przez dwa lata bez perspektyw na wspólne mieszkanie to bardzo długo. I bardzo ciężkie jest to do zmiany. Jak Ty sobie wyobrażasz Wasze dalsze życie, skoro Ty nie chcesz z nim zamieszkać, bo się boisz, a on widocznie nie ma już ochoty poświęcać Ci tyle czasu przez messengera?
Dobrze się dogadywaliśmy z początku i stwierdziliśmy, że 50km to nie tak dużo. Może ciągnął tą znajomość, bo sam chciał być w związku na odległość, bo w tygodniu i tak prawie nie ma go w domu to może stwierdził, że i tak nie będzie miał czasu na spotykanie się w środku tygodnia z jakąś inną, gdyby miał kogoś bliżej.
A o zamieszkaniu u niego myślę prawie cały czas. Tylko nie potrafię się do tego przekonać. Obecnie i tak jego siostra jest do września w domu, więc jak narazie nie mówimy tak dużo o tym.
bagienni_k napisał/a:Facet rozsądnie patrzy na sprawę, twardo stąpając po ziemi: dla niego związek to najwidoczniej stały kontakt a nie romzowy prze telefon i wiadomośći wysyłane,okraszone serduszkami..Próbuje zrobić krok naprzód a Autorka nie widzi tego, że właśnie jej lęki nie pozwalają na dalszy pozytywny rozwój sytuacji.
Masz rację z tym że rozsądnie patrzy. A z tymi wiadomościami i serduszkami to może tego mi brakowało. W sensie żeby przez takie małe rzeczy poczuć się ważna. Nie wiem. A jeżeli chodzi o lęki z przeprowadzką, to bardzo się boje, bo jestem świadoma tego, że nie potrafię jeszcze dojrzale myśleć.
Jesteś młoda, więc z czasem jednak przekonasz się zapewne, że o poczuciu wartości nie powinny przede wszystkim decydować wiadomości z serduszkami
Trzeba w końću zrobić jakiś krok do przodu - ludzie w tym wieku przenoszą się nieraz do innego miasta na studia czy do pracy - to przecież codzienność..
@nonimowa000 napisał/a:bagienni_k napisał/a:Facet rozsądnie patrzy na sprawę, twardo stąpając po ziemi: dla niego związek to najwidoczniej stały kontakt a nie romzowy prze telefon i wiadomośći wysyłane,okraszone serduszkami..Próbuje zrobić krok naprzód a Autorka nie widzi tego, że właśnie jej lęki nie pozwalają na dalszy pozytywny rozwój sytuacji.
Masz rację z tym że rozsądnie patrzy. A z tymi wiadomościami i serduszkami to może tego mi brakowało. W sensie żeby przez takie małe rzeczy poczuć się ważna. Nie wiem. A jeżeli chodzi o lęki z przeprowadzką, to bardzo się boje, bo jestem świadoma tego, że nie potrafię jeszcze dojrzale myśleć.
Jesteś młoda, więc z czasem jednak przekonasz się zapewne, że o poczuciu wartości nie powinny przede wszystkim decydować wiadomości z serduszkami
![]()
Trzeba w końću zrobić jakiś krok do przodu - ludzie w tym wieku przenoszą się nieraz do innego miasta na studia czy do pracy - to przecież codzienność..
Czyli uważasz, że jeżeli nie pisze często wiadomości to nie oznacza, że nie tęskni? Bo ja sobie czasami takie głupoty potrafię wbić do głowy, że aż sama staram się o nich nie myśleć.
Lady Loka napisał/a:@nonimowa000 napisał/a:Dużo młodych osób teraz poznaje się przez internet i tak tworzy związki. No niestety jestem jedną z tych osób, ale nie potrafiła bym po 3 latach znania się tak po prostu z nim zerwać przez głupia odległość. Chciałby zamieszkać razem, ale ja boje się nowych zmian. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowa praca
To nie jest łatweJa aż tak stara nie jestem, żebym o tym nie wiedziała
natomiast odległość to inna sprawa, bo mogłaś sobie znaleźć faceta bliżej.
Weekendowy związek przez dwa lata bez perspektyw na wspólne mieszkanie to bardzo długo. I bardzo ciężkie jest to do zmiany. Jak Ty sobie wyobrażasz Wasze dalsze życie, skoro Ty nie chcesz z nim zamieszkać, bo się boisz, a on widocznie nie ma już ochoty poświęcać Ci tyle czasu przez messengera?Dobrze się dogadywaliśmy z początku i stwierdziliśmy, że 50km to nie tak dużo. Może ciągnął tą znajomość, bo sam chciał być w związku na odległość, bo w tygodniu i tak prawie nie ma go w domu to może stwierdził, że i tak nie będzie miał czasu na spotykanie się w środku tygodnia z jakąś inną, gdyby miał kogoś bliżej.
A o zamieszkaniu u niego myślę prawie cały czas. Tylko nie potrafię się do tego przekonać. Obecnie i tak jego siostra jest do września w domu, więc jak narazie nie mówimy tak dużo o tym.
To Ty też z tak ogromną niechęcią do zmian tak średnio rokujesz na długoletnie związki. Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko. Albo bierzesz to co masz teraz, albo coś zmieniasz.
Opcje zmiany masz dwie. Albo z nim zamieszkaj, albo się z nim rozstań.
I może pora nauczyć się, że o jakości związku nie świadczy ilość wymienionych wiadomości? Przykładowo mój mąż też do mnie nie pisał i nie pisze nawet teraz, bo nie lubi dotykowych telefonów więc jak dla mnie to szukasz dziury w całym, bo koleżanki mają inaczej. Poustawiaj priorytety. Zależy Ci na facecie czy na opinii koleżanek?
I może pora nauczyć się, że o jakości związku nie świadczy ilość wymienionych wiadomości? Przykładowo mój mąż też do mnie nie pisał i nie pisze nawet teraz, bo nie lubi dotykowych telefonów
więc jak dla mnie to szukasz dziury w całym, bo koleżanki mają inaczej. Poustawiaj priorytety. Zależy Ci na facecie czy na opinii koleżanek?
Jakie prorytety mam poustawiać? Oczywiście, że mi na nim zależy i raczej bym się załamała doszczętnie gdybym z nim zerwała. A opinii koleżanek nawet nie mam.
Zwyczajnie nie dla wszystkich dowód zaangażówania należy okazywać przy pomocy wiadomości czy emotek. O ile całkowite olewanie jest podejrzane, to właśnie jakieś kroki, podejmowane przez jendą stronę, aby się do siebie bardziej zbliżyć(zamieszkać) wydają się wystarczającym dowodem na to, żę komuś na związku zależy.
I może pora nauczyć się, że o jakości związku nie świadczy ilość wymienionych wiadomości? Przykładowo mój mąż też do mnie nie pisał i nie pisze nawet teraz, bo nie lubi dotykowych telefonów
więc jak dla mnie to szukasz dziury w całym, bo koleżanki mają inaczej. Poustawiaj priorytety. Zależy Ci na facecie czy na opinii koleżanek?
Jakie prorytety mam poustawiać? Oczywiście, że mi na nim zależy i raczej bym się załamała doszczętnie gdybym z nim zerwała. A opinii koleżanek nawet nie mam.
Takie, że wiadomości nie są najważniejsze?