Psychika napisał/a:Agnes76 napisał/a:Faktem jest, że nie zadbałaś o siebie jak należy, i pozwoliłaś na coś, czego nie chciałaś. Można napisać, że jesteś winna względem siebie. Wyciągnij z tego zdarzenia naukę na przyszłość , by właściwie dbać o swoje bezpieczeństwo.
A czy on postąpił właściwie? Czy stwierdzenie, że mnie wykorzystał i molestowal jest przesadą?
On postąpił niewłaściwie. I złamał twoją wolną wolę. Zrobił z Tobą coś na co się nie godziłaś.
Chcesz szukać sprawiedliwości jakiejś? Kary? Powiedziałbym "nie warto"... szkoda czasu, zdrowia, emocji, energii...
To jest trochę jak z długiem...
Ktoś od Ciebie pożyczy 200zł.
Nie oddaje. NIe chce oddać.
On jest dłużnikiem, Ty pokrzywdzona.
Możesz o to walczyć w sądach, przyznają Ci rację, nałożą na niego spłatę.
I wygrasz.
Ale czy warto? Pewnie nie...
Ale jak nie pójdziesz do sądu, to czujesz się winna, czujesz się jak "frajer"... że dałaś się oszukać, a nic z tym nie robisz...
W dodatku mama i siostra i kuzynka i wujek i wszyscy życzliwi powiedzą "To niesprawiedliwe, powinnaś walczyć. A co jeśli on oszuka jeszcze kogoś? Nie karząc go narażasz inne osoby na oszustwa".
Oni wszyscy będą mieli niby-rację.
Jednak najbardziej właściwe jest nie walczyć z tym oszustem... i najbardziej co przeszkadza to twoja krzywda moralna.
Abyś nie cuzła się jak "frajer".
Wtedy sobie mówisz: "Fakt... oszukał mnie, okradł, zabrał mi 200zł. Jestem pokrzywdzona, ale podejmuję decyzję, że mniejszym kosztem jest darowanie tego długu, i idę dalej przez życie wyciągając z tego naukę, aby nie pożyczać 200zł nawet kumplowi".
W twoim przypadku po prostu idź dalej przez życie, na następny raz będziesz bardziej asertywna. To przykre doświadczenie tylko Cię wzmocni. On zrobił źle, on jest oszustem. NIe obwiniaj siebie. Obyś w życiu miała jak najmniej sytuacji, gdzie trzeba walczyć.
