Witam. Byłam z chłopakiem rok. Oprócz miłych chwil zaczęły pojawiać się też kłótnie. Na początku widywaliśmy się prawie codziennie a później mniej ze względu na to, że pracuje za granicą. Planowaliśmy za mniej więcej pół roku zamieszkać razem. Jakoś 1,5 miesiąca temu pokłóciliśmy się dosłownie o głupotę i w emocjach powiedziałam, że to koniec, z nerwów przesadziłam. Nie rozmawialiśmy później jakoś tydzień, ale wróciło wszystko do normy, pisaliśmy znowu codziennie. Zaczęliśmy pisać sobie nawet, że się kochamy i tęsknimy. Mówił, że nie jestem jeszcze jego przeszłością, że jesteśmy sobie pisani i jeżeli się kochamy to będziemy razem. Wiem, że mu zależało. Planowaliśmy spędzić razem walentynki, porozmawiać i wyjaśnić wszystko. Jednak ze względu na to, że miałam izolację nie mogliśmy się spotkać. On i tak nalegał, że przyjedzie, ale w końcu postanowiliśmy, że tym razem odpuścimy. Nie chciałam go zarazić, bo jeżeli wyszedłby mu pozytywny wynik to nie mógłby wyjechać do pracy. Zaproponował, że innym razem odrobimy to spotkanie, jak wróci z pracy w marcu. Czekałam na niego, ale w tym czasie też było parę dni ciszy. Myślałam, że to nic złego, że mamy jeszcze trochę czasu żeby przemyśleć wszystko na luzie. Zawsze po kłótni do siebie wracaliśmy, więc byłam pewna, że tym razem też tak będzie. Mimo, że nie rozmawialiśmy to i tak próbował mnie zaczepiać (snap, instagram). Nadal był o mnie zazdrosny i bał się, że kogoś sobie znajdę. Napisał mi, że chciałby widzieć, że się zmieniłam, że się staram i że wtedy możemy do siebie wrócić. Jednak dowiedziałam się, że jak wrócił do Polski to zaczął spotykać się z inną dziewczyną. Jak dowiedział się, że wiem to mnie zablokował. Myślę, że nie traktuje jej na poważnie, a tylko jak pocieszenie. Taki klin klinem na złamane serce. On jest uparty i zawsze lubił robić na złość. Jego jedyny dłuższy związek na poważnie był tylko ze mną. Wcześniejsze były krótkie i nie takie poważne, dlatego też myślę, że w tym nie będzie przyszłości, tym bardziej, że wszedł z jednego związku w drugi. Nie wiem co o tym myśleć i jak rozumieć. Znów nie mamy kontaktu, ale czasem myślę, że lepiej po prostu to przeczekać.
Tylko na co chcesz czekać... byliście na odległość i się kłóciliście, to co by było jakbyście razem mieszkali... pewnie doszedł do wniosku, że to nie ma sensu..
Dlatego nie dopowiadaj sobie teorii, dziwne też, że z jednego związku, wchodzi w drugi, widać uczuciem specjalnie Cię nie darzył.
W jakim wieku jesteście?
3 2022-02-26 07:06:35 Ostatnio edytowany przez e81216 (2022-02-26 07:08:22)
Nie wiem może mam jeszcze nadzieję. Oboje darzyliśmy się raczej dużym uczuciem. Według niego gdybyśmy razem mieszkali to nie byłoby kłótni, bo zwykle były na odległość. Jeszcze niedawno sam mówił że jest sens. 22lata
HIV jest gorszy niż COVID!
Ale co przeczekać? Ich relację? Przecież to Ty z nim zerwałaś i to 1,5 miesiąca temu. Może na początku pisał, bo miał nadzieję, że jakoś się ułoży i Ty się zmienisz, ale ostatecznie wyszło mu, że to nie ma sensu. Mówisz, że szybko się pocieszył - 1,5 miesiąca to rzeczywiście niedużo, ale wy też byliście razem tylko rok, nie mieszkaliście razem, jesteście młodzi, więc jakoś bardzo mnie to nie dziwi. Co innego, gdyby po dziesięcioletnim związku on znalazł sobie kogoś 1,5 miesiąca później, a co innego po roku.
A co do tego, czy ta nowa jest plasterkiem - no może i jest. Tylko to już wyłącznie ich sprawa.
No i zrobisz, jak uważasz. Ja bym nie czekała. Może lepiej skupić się na panowaniu nad emocjami, żeby w następnym związku nie zrywać, jeśli się tego nie chce? Bo, prawdę mówiąc, ja bym nie chciała relacji z kimś, kto używa zerwania jako metody do dyscyplinowania mnie przy nieporozumieniu i to z myślą, że nic się nie dzieje, bo i tak zawsze do siebie wracamy. Nie ma tak. Zrywasz to zrywasz i musisz ponieść konsekwencje swoich słów.
Nie traktowałaś tego związku poważnie, skoro w wyniku błahej sprzeczki postanowiłaś się rozejść. Twoje podejście się zmieniło, gdy nie otrzymywałaś potrzebnej atencji, a jeszcze gorzej bo on kogoś ma. Może warto przemyśleć swoje zachowanie. Czy jesteś gotowa do stałego związku, czego oczekujesz i co jesteś w stanie dać od siebie.
Twoja logika jest dla mnie zagadką.
Uważasz, że skoro chłopak nie potrafi utrzymać relacji, i w kolejnej też mu nie wyjdzie, to w końcu będzie musiał wrócić do Ciebie.
Dlaczego chcesz się wiązać z chłopakiem, który nie potrafi utrzymać żadnej relacji? Jeśli nikt z nim nie wytrzyma tylko TY, i godzisz się na to, to uważasz się za terapeutkę czy męczennicę? Czy Twoim powołaniem jest zbawianie go albo wychowanie, żeby Wasze życie dobrze się w końcu ułożyło?
Jeśli żadna inna z nim nie wytrzyma, to świadomie godzisz się na bycie jego partnerką z konieczności. Wiesz, że on chciałby mieć inną dziewczynę, jednak liczysz, że tamta go zostawi, i wtedy Ty znowu będziesz go mieć. Przecież w ten sposób sama siebie umniejszasz bo bierzesz coś, czego nikt inny nie chce. Dlaczego?
Odnoszę wrażenie, że dla Ciebie zazdrość jest spoiwem i wskaźnikiem uczucia . Jeśli on będzie się bał, że Ty sobie kogoś znajdziesz, to z zazdrości szybko wróci do Ciebie.
Co tak naprawdę ma dla Ciebie wartość w tej relacji?
Agnes76, założę się, że wg autorki to nie tak, że te dziewczyny z nim długo nie wytrzymują, tylko on nie wytrzymuje długo z nimi. A w tym wszystkim ona, ta jedna jedyna, z którą on się wreszcie związał na poważnie na calutki rok, więc i do niej ostatecznie musi wrócić. Żadne umniejszanie zatem; autorka to top1, a cała reszta krótka, nie(po)ważna, kliny i plasterki.
Agnes76, założę się, że wg autorki to nie tak, że te dziewczyny z nim długo nie wytrzymują, tylko on nie wytrzymuje długo z nimi. A w tym wszystkim ona, ta jedna jedyna, z którą on się wreszcie związał na poważnie na calutki rok, więc i do niej ostatecznie musi wrócić. Żadne umniejszanie zatem; autorka to top1, a cała reszta krótka, nie(po)ważna, kliny i plasterki.
A widzisz...
a ja byłam ślepa
Można i tak
10 2022-02-27 07:32:16 Ostatnio edytowany przez e81216 (2022-02-27 08:23:50)
Ale co przeczekać? Ich relację? Przecież to Ty z nim zerwałaś i to 1,5 miesiąca temu. Może na początku pisał, bo miał nadzieję, że jakoś się ułoży i Ty się zmienisz, ale ostatecznie wyszło mu, że to nie ma sensu. Mówisz, że szybko się pocieszył - 1,5 miesiąca to rzeczywiście niedużo, ale wy też byliście razem tylko rok, nie mieszkaliście razem, jesteście młodzi, więc jakoś bardzo mnie to nie dziwi. Co innego, gdyby po dziesięcioletnim związku on znalazł sobie kogoś 1,5 miesiąca później, a co innego po roku.
A co do tego, czy ta nowa jest plasterkiem - no może i jest. Tylko to już wyłącznie ich sprawa.No i zrobisz, jak uważasz. Ja bym nie czekała. Może lepiej skupić się na panowaniu nad emocjami, żeby w następnym związku nie zrywać, jeśli się tego nie chce? Bo, prawdę mówiąc, ja bym nie chciała relacji z kimś, kto używa zerwania jako metody do dyscyplinowania mnie przy nieporozumieniu i to z myślą, że nic się nie dzieje, bo i tak zawsze do siebie wracamy. Nie ma tak. Zrywasz to zrywasz i musisz ponieść konsekwencje swoich słów.
Według mnie jak kogoś traktowało się poważnie i miało się plany na przyszłość co do tej osoby to nie powinno się wchodzić w kolejną poważną relacje od razu, czy po roku związku czy po 10 latach. W sumie to był mój drugi związek i drugi, który w podobny sposób się skończył. Pierwszy związek skończył się po ponad 3 latach i poprzedni chłopak też poszedł od razu do innej, ale skończyło się to po kilku miesiącach, bo go zostawiła. (Dlatego myślę ze takie pocieszenia nie działają). A ja jak po czasie poznałam tego, to wróciła mi nadzieja na wszystko. Minusem było też że moi rodzice nie za bardzo go tolerowali, ale ja starałam się być zawsze po jego stronie. A odzywał się do mnie cały czas nawet po tym jak ją poznał. Dopiero jak się dowiedziałam to przestał się do mnie odzywać.
Agnes76, założę się, że wg autorki to nie tak, że te dziewczyny z nim długo nie wytrzymują, tylko on nie wytrzymuje długo z nimi. A w tym wszystkim ona, ta jedna jedyna, z którą on się wreszcie związał na poważnie na calutki rok, więc i do niej ostatecznie musi wrócić. Żadne umniejszanie zatem; autorka to top1, a cała reszta krótka, nie(po)ważna, kliny i plasterki.
Tak myślałam, bo było tak też według jego rodziny i wszystkich znajomych. Cały czas mówili mi, że odkąd jest ze mną jest inny i że nigdy jeszcze nie miał nikogo na poważnie.
12 2022-02-27 07:56:50 Ostatnio edytowany przez e81216 (2022-02-27 09:03:13)
Twoja logika jest dla mnie zagadką.
Uważasz, że skoro chłopak nie potrafi utrzymać relacji, i w kolejnej też mu nie wyjdzie, to w końcu będzie musiał wrócić do Ciebie.
Dlaczego chcesz się wiązać z chłopakiem, który nie potrafi utrzymać żadnej relacji? Jeśli nikt z nim nie wytrzyma tylko TY, i godzisz się na to, to uważasz się za terapeutkę czy męczennicę? Czy Twoim powołaniem jest zbawianie go albo wychowanie, żeby Wasze życie dobrze się w końcu ułożyło?Jeśli żadna inna z nim nie wytrzyma, to świadomie godzisz się na bycie jego partnerką z konieczności. Wiesz, że on chciałby mieć inną dziewczynę, jednak liczysz, że tamta go zostawi, i wtedy Ty znowu będziesz go mieć. Przecież w ten sposób sama siebie umniejszasz bo bierzesz coś, czego nikt inny nie chce. Dlaczego?
Odnoszę wrażenie, że dla Ciebie zazdrość jest spoiwem i wskaźnikiem uczucia . Jeśli on będzie się bał, że Ty sobie kogoś znajdziesz, to z zazdrości szybko wróci do Ciebie.
Co tak naprawdę ma dla Ciebie wartość w tej relacji?
Myślę, że potrafi utrzymać relacje i na pewno nie chce być jego terapeutką ani go wychowywać. Wydaje mi się że nigdy nie robiłam czegoś takiego. Według niego w poprzednich związkach jak coś nie grało to od razu rezygnował, u nas było trochę inaczej, bo naprawialiśmy to. Zazdrość nie jest dla mnie spoiwem. O zazdrości wspomniałam bo go znam. Może nawet za dużo jej było w naszej relacji, z jego strony. Jego wadą było, że był bardzo zazdrosny i próbował mnie kontrolować, bo bał się że go oszukam albo zdradzę. Przejawiało się to nawet po tym "zerwaniu". Dlatego myślałam że jeszcze mu zależy. Nie pomyślałam że mógłby do mnie wrócić jak znajdę sobie kogoś, bo nawet nie planuję już nikogo teraz szukac. Wartość miało dla mnie to, że potrafiliśmy się wspierać i iść razem w jednym kierunku. Mieliśmy na przyszłość swoje plany, byliśmy szczerzy i ufaliśmy sobie. Potrafiliśmy o wszystkim ze sobą rozmawiać, kochaliśmy się i szanowaliśmy i za tym właśnie tęsknię.
Według mnie jak kogoś traktowało się poważnie i miało się plany na przyszłość co do tej osoby to nie powinno się wchodzić w kolejną poważną relacje od razu, czy po roku związku czy po 10 latach. W sumie to był mój drugi związek i drugi, który w podobny sposób się skończył. Pierwszy związek skończył się po ponad 3 latach i poprzedni chłopak też poszedł od razu do innej, ale skończyło się to po kilku miesiącach, bo go zostawiła. (Dlatego myślę ze takie pocieszenia nie działają). A ja jak po czasie poznałam tego, to wróciła mi nadzieja na wszystko. Minusem było też że moi rodzice nie za bardzo go tolerowali, ale ja starałam się być zawsze po jego stronie. A odzywał się do mnie cały czas nawet po tym jak ją poznał. Dopiero jak się dowiedziałam to przestał się do mnie odzywać.
Ale co to znaczy "od razu"? Ja rozumiem, o co Ci chodzi, zgadzam się, że często takie relacje to "plasterek", ale wciąż uważam, że:
- 1,5 miesiąca po rocznej relacji w młodym wieku to wcale nie tak mało; inaczej, jak się ludzie rozstają po latach, które rzeczywiście razem przeżyli, a inaczej, jak to wspólne życie nie wyszło nawet poza fazę planów,
- ludzie są różni i potrzebują różnego czasu na dojście do siebie po rozpadzie relacji,
- nawet jeżeli związek Twojego eks to relacja luźna, plaster czy cokolwiek innego, to jest to sprawa między nim i jego obecną dziewczyną,
- nawet jeśli się rozstaną kiedyś tam, to wcale nie wiesz, czy on będzie chciał wrócić do Ciebie (ani - czy Ty wciąż byś chciała, żeby wrócił).
Nie lepiej wziąć odpowiedzialność za własne słowa i zająć się swoim życiem niż czekać, aż chłopak zrozumie, że z nim zerwałaś nie po to, żeby się rozstać, tylko by do Ciebie wrócił?
e81216 napisał/a:Według mnie jak kogoś traktowało się poważnie i miało się plany na przyszłość co do tej osoby to nie powinno się wchodzić w kolejną poważną relacje od razu, czy po roku związku czy po 10 latach. W sumie to był mój drugi związek i drugi, który w podobny sposób się skończył. Pierwszy związek skończył się po ponad 3 latach i poprzedni chłopak też poszedł od razu do innej, ale skończyło się to po kilku miesiącach, bo go zostawiła. (Dlatego myślę ze takie pocieszenia nie działają). A ja jak po czasie poznałam tego, to wróciła mi nadzieja na wszystko. Minusem było też że moi rodzice nie za bardzo go tolerowali, ale ja starałam się być zawsze po jego stronie. A odzywał się do mnie cały czas nawet po tym jak ją poznał. Dopiero jak się dowiedziałam to przestał się do mnie odzywać.
Ale co to znaczy "od razu"? Ja rozumiem, o co Ci chodzi, zgadzam się, że często takie relacje to "plasterek", ale wciąż uważam, że:
- 1,5 miesiąca po rocznej relacji w młodym wieku to wcale nie tak mało; inaczej, jak się ludzie rozstają po latach, które rzeczywiście razem przeżyli, a inaczej, jak to wspólne życie nie wyszło nawet poza fazę planów,
- ludzie są różni i potrzebują różnego czasu na dojście do siebie po rozpadzie relacji,
- nawet jeżeli związek Twojego eks to relacja luźna, plaster czy cokolwiek innego, to jest to sprawa między nim i jego obecną dziewczyną,
- nawet jeśli się rozstaną kiedyś tam, to wcale nie wiesz, czy on będzie chciał wrócić do Ciebie (ani - czy Ty wciąż byś chciała, żeby wrócił).Nie lepiej wziąć odpowiedzialność za własne słowa i zająć się swoim życiem niż czekać, aż chłopak zrozumie, że z nim zerwałaś nie po to, żeby się rozstać, tylko by do Ciebie wrócił?
1,5 miesiąca temu powiedziałam, że zrywamy, ale parę dni później znowu mieliśmy normalny kontakt, mówił że mnie kocha, umawialiśmy się na spotkanie, mówił, że do siebie wrócimy. Dlatego powiedziałam, że "od razu", bo nie wyglądało to raczej na zakończoną relację. Zgadzam się, że to ich sprawa i się nie wtrącam. Wiadomo, nie mogę też mówić, że na pewno będziemy chcieli wrócić. Gdyby mi sam nie powiedział, że to nie jest jeszcze dla niego skończone to raczej nie miałabym na to nadziei i może wtedy bym to olała.
Po Twoich kolejnych postach widać, że jesteś osobą, która potrafiła się odgadywać się z chłopakiem lepiej niż jego poprzednie partnerki. Umiejętność rozmowy i wypracowywania kompromisów jest cenną zaletą.
W obecnej sytuacji, sprawa nie wygląda dobrze, skoro Cię zablokował i nie chce rozmawiać, a jednocześnie spotyka się z inną .
Zastanów się, jak to może zostać przez niego odebrane. Ma ochotę to spotyka się z inną, jak będzie chciał to wróci. Ty go przyjmiesz, bo nie powiedział, że wszystko skończone. To może go utwierdzić w przekonaniu, że wolno mu tak postępować.
16 2022-02-28 14:20:20 Ostatnio edytowany przez e81216 (2022-02-28 14:59:48)
Po Twoich kolejnych postach widać, że jesteś osobą, która potrafiła się odgadywać się z chłopakiem lepiej niż jego poprzednie partnerki. Umiejętność rozmowy i wypracowywania kompromisów jest cenną zaletą.
W obecnej sytuacji, sprawa nie wygląda dobrze, skoro Cię zablokował i nie chce rozmawiać, a jednocześnie spotyka się z inną .
Zastanów się, jak to może zostać przez niego odebrane. Ma ochotę to spotyka się z inną, jak będzie chciał to wróci. Ty go przyjmiesz, bo nie powiedział, że wszystko skończone. To może go utwierdzić w przekonaniu, że wolno mu tak postępować.
Tak, według niego nie robi nic złego, bo przecież to ja zerwałam, ale jak już emocje po kłótni opadły to mówił co innego. No czasu już nie cofnę. Z tego co wiem, to jego poprzednie związki kończyły się z jego inicjatywy po niedługim czasie, dlatego nie mogę uwierzyć, że tak szybko mógłby być pewny tej dziewczyny. Nasze rozstanie było trochę inne niż tamte, więc może dlatego tak zareagował. Może chciał ulokować gdzieś swoje uczucia. Jeszcze jakiś czas temu twierdził, że ma już plan na oświadczyny, ale na razie przez nasze kłótnie odpuści, bo boi się, że ich nie przyjmę. On jest wrażliwy i zawsze wszystkim się przejmuje. Jak zaczynaliśmy związek to zrezygnował z pracy i szukał innej, żeby być bliżej i żebyśmy mogli częściej się widzieć. Teraz z tego co widziałam, uciekał do kolegów na kilka dni, później na tydzień i pokazywał mi, że dobrze się bawi. Jest taki, że jak z kimś się pokłóci to po czasie i tak się odzywa, więc na razie odpuszczam. Nie był wcześniej pokłócony po rozstaniu z żadną swoją byłą. Lubi też wzbudzać zazdrość. Jego nowa dziewczyna twierdzi, że przy niej się zmieni, a według mnie bez sensu, jeżeli na tym etapie już ma jakieś zastrzeżenia. Wiadomo, na początku zawsze jest kolorowo, a później wychodzi kto ma jakie wady. Poza tym, ta dziewczyna ma już dziecko i dziwi mnie, że zdecydował się na to, bo to jednak jest zobowiązanie.
17 2022-03-01 13:53:51 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-01 13:54:21)
Zaraz, zaraz, czegoś tutaj nie rozumiem..
To wg Ciebie nie należy wchodzić wkolejne relacje, jak się jakąś zakończyło? Chwila, bo jakoś cieżko mi sobie to wyobrazić, żęby jedna osoba miała pretensje o to, że ta druga po OFICJALNYM rozstaniu znajduje sobie kogoś po czasie( jaki uważa za stosowne). Czy Ty siebie Autorko słyszysz? Nie dajesz mu prawa budować swojego szczęścia na nowo? Uważasz, że wasza relacja była jedyna i niepowtarzalna, dlatego teraz facet ma albo być singlem, albo właśnie..koniecznie do Ciebie wrócić? A nie bierzesz pod uwagę tego, co on mówi i robi, bo jednak wszystko wskzuje na to, żę miarka się przebrała i postanowił to skończyć, z sobie tylko znanych powodów..Chociaż po Twoim opisie można wnioskować, że miał zwyczajnie dość histerii i Twojego braku panowania nad emocjami.
Swoją drogą nieźle facet trafia: najpierw dziewczyna, która uważa, że nie może po rozsytaniu wchodzić w dalsze związki, potem jakaś, która chce go zmieniać...
Chyba facet potrzebuje trochę resetu..
Zaraz, zaraz, czegoś tutaj nie rozumiem..
To wg Ciebie nie należy wchodzić wkolejne relacje, jak się jakąś zakończyło? Chwila, bo jakoś cieżko mi sobie to wyobrazić, żęby jedna osoba miała pretensje o to, że ta druga po OFICJALNYM rozstaniu znajduje sobie kogoś po czasie( jaki uważa za stosowne). Czy Ty siebie Autorko słyszysz? Nie dajesz mu prawa budować swojego szczęścia na nowo? Uważasz, że wasza relacja była jedyna i niepowtarzalna, dlatego teraz facet ma albo być singlem, albo właśnie..koniecznie do Ciebie wrócić? A nie bierzesz pod uwagę tego, co on mówi i robi, bo jednak wszystko wskzuje na to, żę miarka się przebrała i postanowił to skończyć, z sobie tylko znanych powodów..Chociaż po Twoim opisie można wnioskować, że miał zwyczajnie dość histerii i Twojego braku panowania nad emocjami.Swoją drogą nieźle facet trafia: najpierw dziewczyna, która uważa, że nie może po rozsytaniu wchodzić w dalsze związki, potem jakaś, która chce go zmieniać...
Chyba facet potrzebuje trochę resetu..
Chodzi mi o to, że kilka dni po rozstaniu wrócił nam kontakt i zachowywaliśmy się dalej jak w związku, więc czułam się oszukana, bo czułam się jak po zwykłej kłótni. Po co miałby mówić byłej dziewczynie, że ją kocha, że zależy mu żeby się spotkać i że nie chce rezygnować. Poza tym nadal wtedy upewniał się i pilnował, czy z nikim innym nie piszę i się nie spotykam. Po prostu po kilku dniach emocje już opadły i wróciliśmy do normalności, dlatego jego decyzja mnie zaskoczyła. A kłóciliśmy się nie tylko z mojego powodu i nie tylko z mojej inicjatywy. Oboje byliśmy nerwowi.
Nie zmienia to faktu, że masz dziwne podejście do tego, co niby należy robic po ewentualnym rozstaniu z partnerem: serio odmawiasz komuś dalszej próby znalezienia szczęścia, poza Twoją osobą?
Jeśli zaś niby wszystko wróciło do normy, to też bym się zastanwoił, czy tego typu scysje mają sens, bo taki wybuchowy charakter niczego dobrego nie wróży.
Jeśli ktoś robi aferę o byle pierdoły( to Twoje słowa), to co bedzie dalej?
Nie zmienia to faktu, że masz dziwne podejście do tego, co niby należy robic po ewentualnym rozstaniu z partnerem: serio odmawiasz komuś dalszej próby znalezienia szczęścia, poza Twoją osobą?
Jeśli zaś niby wszystko wróciło do normy, to też bym się zastanwoił, czy tego typu scysje mają sens, bo taki wybuchowy charakter niczego dobrego nie wróży.
Jeśli ktoś robi aferę o byle pierdoły( to Twoje słowa), to co bedzie dalej?
Nie wiem, może z perspektywy tego jak poprzednie jego relacje wyglądały to tą też tak oceniłam. Oboje mamy wybuchowe charaktery, zwłaszcza on o wszystko lubi się czepiać, sam to przyznawał. Każdy błędy popełnia i nikt nie jest idealny.
Zostawiam ku przemyśleniu, bo chyba samą siebie oszukujesz:
O zazdrości wspomniałam bo go znam. Może nawet za dużo jej było w naszej relacji, z jego strony. Jego wadą było, że był bardzo zazdrosny i próbował mnie kontrolować, bo bał się że go oszukam albo zdradzę.
vs
Wartość miało dla mnie to, że potrafiliśmy się wspierać i iść razem w jednym kierunku. Mieliśmy na przyszłość swoje plany, byliśmy szczerzy i ufaliśmy sobie.
I jeszcze dodam:
Czekałam na niego, ale w tym czasie też było parę dni ciszy. Myślałam, że to nic złego, że mamy jeszcze trochę czasu żeby przemyśleć wszystko na luzie.
Karanie ciszą NIGDY nie oznacza niczego dobrego, to forma przemocy, o ile oczywiście wcześniej nie ustalicie, że świadomie i za obopólną zgodą dajecie sobie kilka dni oddechu od siebie.
To dlatego czasem warto samej sobie zadać pytanie: jak ja się z tym czuję i czy aby na pewno w żaden sposób mnie to nie dotyka? Wtedy będziesz mieć odpowiedź na kolejne pytanie: czy w naszym związku na pewno nic złego się nie dzieje?
Zostawiam ku przemyśleniu, bo chyba samą siebie oszukujesz:
e81216 napisał/a:O zazdrości wspomniałam bo go znam. Może nawet za dużo jej było w naszej relacji, z jego strony. Jego wadą było, że był bardzo zazdrosny i próbował mnie kontrolować, bo bał się że go oszukam albo zdradzę.
vs
e81216 napisał/a:Wartość miało dla mnie to, że potrafiliśmy się wspierać i iść razem w jednym kierunku. Mieliśmy na przyszłość swoje plany, byliśmy szczerzy i ufaliśmy sobie.
I jeszcze dodam:
e81216 napisał/a:Czekałam na niego, ale w tym czasie też było parę dni ciszy. Myślałam, że to nic złego, że mamy jeszcze trochę czasu żeby przemyśleć wszystko na luzie.
Karanie ciszą NIGDY nie oznacza niczego dobrego, to forma przemocy, o ile oczywiście wcześniej nie ustalicie, że świadomie i za obopólną zgodą dajecie sobie kilka dni oddechu od siebie.
To dlatego czasem warto samej sobie zadać pytanie: jak ja się z tym czuję i czy aby na pewno w żaden sposób mnie to nie dotyka? Wtedy będziesz mieć odpowiedź na kolejne pytanie: czy w naszym związku na pewno nic złego się nie dzieje?
No fakt, może on do końca mi nie ufał, ale nie z mojej winy tylko tłumaczył to tym, że w przeszłości był oszukany i boi się, że ze mną też tak będzie. Taki ma trudny charakter. Ta cisza nie pojawiła się tak nagle, uprzedzałam go, że chcę od tego odpocząć. W tym czasie zdałam sobie sprawę, że nie chcę z tego rezygnować, ale było już za późno. Myślę, że w związku nie stało się nic aż tak złego, żeby nie móc tego naprawić.
Ciche dni to nic innego, jak zwyczajna przemoc i wymuszanie na kimś konkretnego zachowania.
Ciche dni to nic innego, jak zwyczajna przemoc i wymuszanie na kimś konkretnego zachowania.
Nie myślałam tak o tym wcześniej. Myślałam, że można dać sobie czasem odpocząć, przemyśleć i zatęsknić (wcześniej po kłótni też tak czasem bywało) i że nasze spotkanie jest aktualne. Mimo, że była cisza to i tak na snapie wysyłał mi nasze wspomnienia, zdjęcia razem itd, dlatego zdziwiłam się, że nagle tak wszystko się zmieniło i ciężko mi zrozumieć.
Nie myślałam tak o tym wcześniej. Myślałam, że można dać sobie czasem odpocząć, przemyśleć i zatęsknić (wcześniej po kłótni też tak czasem bywało) i że nasze spotkanie jest aktualne. Mimo, że była cisza to i tak na snapie wysyłał mi nasze wspomnienia, zdjęcia razem itd, dlatego zdziwiłam się, że nagle tak wszystko się zmieniło i ciężko mi zrozumieć.
Można dać sobie czasem odpocząć, ale nie należy zapominać też o drugiej stronie, o tym jak ona to odbiera, czy rozumie, czy wie co faktycznie się dzieje, a chłopak wyraźnie szukał z Tobą kontaktu, na który Ty odpowiadałaś milczeniem. Być może wystarczyłyby jedno, dwa zdania wyjaśnienia, że nic złego się nie dzieje, ale po prostu potrzebujesz przez chwilę pobyć sama i nie czułby się odtrącony, karany.
Kolejną kwestią jest sam fakt potrzeby odpoczynku od siebie, bo to samo w sobie pokazuje, że w związku coś nie działa.
26 2022-03-02 14:48:51 Ostatnio edytowany przez e81216 (2022-03-02 14:53:11)
e81216 napisał/a:Nie myślałam tak o tym wcześniej. Myślałam, że można dać sobie czasem odpocząć, przemyśleć i zatęsknić (wcześniej po kłótni też tak czasem bywało) i że nasze spotkanie jest aktualne. Mimo, że była cisza to i tak na snapie wysyłał mi nasze wspomnienia, zdjęcia razem itd, dlatego zdziwiłam się, że nagle tak wszystko się zmieniło i ciężko mi zrozumieć.
Można dać sobie czasem odpocząć, ale nie należy zapominać też o drugiej stronie, o tym jak ona to odbiera, czy rozumie, czy wie co faktycznie się dzieje, a chłopak wyraźnie szukał z Tobą kontaktu, na który Ty odpowiadałaś milczeniem. Być może wystarczyłyby jedno, dwa zdania wyjaśnienia, że nic złego się nie dzieje, ale po prostu potrzebujesz przez chwilę pobyć sama i nie czułby się odtrącony, karany.
Kolejną kwestią jest sam fakt potrzeby odpoczynku od siebie, bo to samo w sobie pokazuje, że w związku coś nie działa.
Fakt, może nie wiedziałam dokładnie jak to rozegrać. Nie wiem, może coś nie zadziałało, ale byłam pewna, że damy radę to naprawić, bo nie stało się nic aż tak poważnego.. Może się nie zrozumieliśmy.
27 2022-03-02 15:54:29 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-02 15:54:56)
Jeśli obie strony chcą odpocząć - w porządku. Gorzej, jeśli jedna uparcie trwa w tym milczeniu i nie chce za nic w świecie podjąc się normalnej rozmowy, która może pomóc skutecznie rozwiązać problem.
Jeśli obie strony chcą odpocząć - w porządku. Gorzej, jeśli jedna uparcie trwa w tym milczeniu i nie chce za nic w świecie podjąc się normalnej rozmowy, która może pomóc skutecznie rozwiązać problem.
Nastawiłam się na to, że porozmawiamy na poważnie i wyjaśnimy wszystko jak się zobaczymy. Zazwyczaj to stosowaliśmy, bo jednak pisanie to nie to samo. No trudno, zrobiłam błąd.