Relacje międzyludzkie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Relacje międzyludzkie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Relacje międzyludzkie

Cześć!

Chciałabym pogadać i poznać Wasze opinie o relacjach międzyludzkich. Mówię tu zwłaszcza o zwykłych znajomościach, przyjaźniach.

Jestem typem introwertyczki. Ciężko mi przychodzi nawiązywanie nowych znajomości, mam też wrażenie, że obcy ludzie niezbyt mocno mnie interesują. To zmienia się, gdy rzeczywiście znajdę z kimś wspólny język. Ze względu na to, że nie jestem duszą towarzystwa, mało mam obok siebie relacji, które rzeczywiście cenię. Nie obchodzą mnie zwykłe relacje. Jeśli kogoś polubię, lubię naprawdę się do takiej osoby zbliżyć. Czyli mieć dość dobry, częsty kontakt. Wiedzieć, że dana osoba szuka sposobu, by pogadać ze mną. Odwzajemniam to troską. Jestem dobrą słuchaczką, cieszę się, gdy mogę komuś pomóc w problemach, lub po prostu być osobą, której można się wygadać. Lubię się razem pośmiać, spędzić ze sobą czas. Czuję się wtedy bardzo dobrze... nie wiem... ważna? Lubię wiedzieć, że ludzie chcą ze mną spędzać czas. Mimo introwertyzmu chcę być lubiana. I chętnie proszona na spotkania.

Niestety wiele znajomości ma to do siebie, że są bardziej intensywne i mniej intensywne momenty. Gdy przestajemy się odzywać na jakiś czas, zaczynam się czuć źle. Mimo, że ludzie zapewniają mnie o tym, że nie mieli czasu, byli zajęci... Ja czuję się wtedy odepchnięta. Ostatnio moja koleżanka powiedziała, że ma okres, gdy po prostu woli pobyć sama (to nie okres tygodniowy, to się ciągnie od jesieni). Gdy mówię, że może mi się zwierzyć, nie chce tego zrobić. Nie naciskam, wręcz w drugą stronę, bardzo się wtedy wycofuję. Bo wiem, że jesteśmy w stanie gadać codziennie... I tak było. Normalnie mówiła mi o swoich problemach, dobrze się dogadywałyśmy. Teraz stwierdziła, że czasami ją przytłaczam. A sama kiedyś kontaktowała się ze mną codziennie. Nie że coś się między nami stało. Nadal twierdzi, że jestem dla niej ważna. Ale po prostu relacja już nie jest intensywna.

Lubię wtedy robić wyrzuty. Innej koleżance, gdy przestałyśmy intensywnie gadać, też zrobiłam. Nie wspomnę już o relacjach miłosnych, gdy to wszystko oczywiście jest jeszcze silniejsze.

To nie jest tak, że myślę tylko o tym, żeby do mnie się odzywali. Po prostu... wiem jak ja się zachowuję. Gdy ktoś potrzebuje pomocy, jestem w stanie w środku nocy odebrać telefon. Jestem w stanie pojechać z butelką wina i spędzić czas. Ostatnio na wiadomość "cholera, muszę się wyrwać z domu, na coś fajnego, i to już" odpisałam "mówisz i masz" i ogarnęłam teatr. Koleżanka była zachwycona. Po prostu czuję się dotknięta gdy... umawiam się z koleżanką na to by się zdzwonić, czekam w danym dniu, potem się dowiaduję, że ona zapomniała. I inne takie rzeczy.

Przejmuję się po prostu i nie jestem w stanie bardziej wyluzować. Przez to nie potrafię nikogo nazwać przyjacielem, bo wszyscy mnie zawodzą. To wszystko zwykłe znajomości, gdzie mam wrażenie mnie zależy o wiele bardziej.

Jak to u Was jest? Jak się przyjaźnicie? Jakie macie relacje z ludźmi? Może ktoś ma podobnie do mnie? Albo zmienił swoje postępowanie, potrafił "spuścić z tonu"?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Relacje międzyludzkie

Powinnaś spuścic z tonu, nikt do końca nie jest w stanie spełnić Twoich oczekiwań.

Jak chcesz mieć przyjaciela, musisz przymknąć jedno oko, jak chcesz go zatrzymać, obydwa...
Nie ja to wymyśliłam.

3 Ostatnio edytowany przez Psycholog Na Niby (2022-01-18 22:58:42)

Odp: Relacje międzyludzkie

Masz silna potrzebę akceptacji społecznej. Kiedyś ktoś mi zdradził dobra radę apropo: w latach młodzieńczych byłem tym gościem który nigdy nie inicjował spotkań, tylko czekał aż ktoś da cynę. No i to było dość wygodne, nigdy nikt nie odrzuca, nic nie muszę organizować ect. ale z roku na rok coraz mniej było tych telefonów czy pukania do drzwi. „Nie odzywałeś to myślałem ze nie chcesz się spotykać” taki był argument jak pytałem czemu dawno sie dana osoba nie odzywała. W relacja międzyludzkich nie można być biernym ale z drugiej strony nie można być natrętnym. Jesteś mało asertywna, na każda potrzebę lecisz nawet w nocy. U mnie takie zachowanie szacunku nie wzbudza. Trzeba umieć wyznaczać granice i pokazywać ludzi ze mój czas jest ważny i wartościowy. Jak jesteś dostępna zawsze i wszędzie mocno spłacasz swoją osobę i ludzie czują ze nie jesteś „jakaś wyjątkowa”. Osobiście mam fazy ze dotrzeć do mnie mogą nieliczne osoby jak włącza mi się okres introwertyzmu. Automatycznie ludzie czuja się przez to mocno „wyróżnieni” i doceniają to. Więź i szacunek rośnie. Druga sprawa ze nie da się zadowolić wszystkich. Relacje się kończą, zaczynaja, rotują, to normalna sprawa i nie ma się co tym przejmować. To co bym Ci doradził to znalezienie złotego środka, nie bądź bierna ani tez zbyt nachalna. Nie bądź na każde zawołanie ludzi niezależnie od okoliczności (chyba ze ktoś ma pożar). „Bądź atrakcyjna”, ludzie czuja jaki ktoś ma stosunek do siebie i chcą spędzać czas z osobami atrakcyjnymi, ogólnie rzecz ujmując smile. No i zaprzyjaźnij się z samą sobą, wtedy jest łatwiej przejść różne okresy w relacjach.

4

Odp: Relacje międzyludzkie

"Jesteś mało asertywna, na każda potrzebę lecisz nawet w nocy. U mnie takie zachowanie szacunku nie wzbudza. Trzeba umieć wyznaczać granice i pokazywać ludzi ze mój czas jest ważny i wartościowy. Jak jesteś dostępna zawsze i wszędzie mocno spłacasz swoją osobę i ludzie czują ze nie jesteś „jakaś wyjątkowa”."

Rozumiem o czym mówisz. Ale nie robię tego ze wszystkimi. Tylko jeśli mi na kimś zależy. Naprawdę nie chciałbyś żeby bliska osoba była zawsze gdy jej potrzebujesz? No dobrze może nie dokładnie zawsze, ale ze naprawde możesz na nią liczyć? Bo ja chciałabym. Dlatego robię to samo. To naprawdę takie złe?

Odp: Relacje międzyludzkie

Relacja powinna być wymienna, pytanie czy te osoby są w stanie to odwzajemnić czy tylko Cię wykorzystują.

6

Odp: Relacje międzyludzkie

Właśnie nie. Relacje mnie frustrują bo gdy samej mi nie zależy to jest ok. No bo sama podchodze na luzie ale to nie sa bliskie osoby. Zadna osoba nie dała mi tego czego chcę i co JA chcę dać w przyjaźni gdy już zaczynam się o kogoś troszczyć. Dlatego obawiam się że wymagam zbyt wiele. Mówisz też o silnej potrzebie akceptacji i masz 100% racji.

Miałam niedawno relację która była świetna, telefony, wspieranie się, bycie w kontakcie, inicjowanie kontaktu i z mojej i z drugiej strony. Ale co z tego jak się skończyło...

Odp: Relacje międzyludzkie
Mikus_1990 napisał/a:

Właśnie nie. Relacje mnie frustrują bo gdy samej mi nie zależy to jest ok. No bo sama podchodze na luzie ale to nie sa bliskie osoby. Zadna osoba nie dała mi tego czego chcę i co JA chcę dać w przyjaźni gdy już zaczynam się o kogoś troszczyć. Dlatego obawiam się że wymagam zbyt wiele. Mówisz też o silnej potrzebie akceptacji i masz 100% racji.

Miałam niedawno relację która była świetna, telefony, wspieranie się, bycie w kontakcie, inicjowanie kontaktu i z mojej i z drugiej strony. Ale co z tego jak się skończyło...

Czujesz się mocno osamotniona z jakiegoś powodu. Wiesz.. to pewnie jest złożony problem który początek ma w dzieciństwie i najpewniej w relacji z rodzicami. Mam wątpliwości czy ktoś Ci tu pomoże. Ja osobiście tez nie mam problemu z tym żeby komuś napisać żeby przyhamował jak „męczy konia”. Przyjaźń to nie jest pisanie codziennie tylko np. Napisanie po roku kiedy nikt nie ma pretensji.

8

Odp: Relacje międzyludzkie

Rozumiem, że nie masz na myśli przyjaźni damsko męskiej, bo takiej generalnie nie ma.

Przyjaźń też nie wymaga troski...
Z tego co piszesz wynika, że za bardzo angażujesz się w relacje przyjacielskie, oplatasz bluszczem i to jest dla tych osób męczące.

9

Odp: Relacje międzyludzkie
wieka napisał/a:

Rozumiem, że nie masz na myśli przyjaźni damsko męskiej, bo takiej generalnie nie ma.

Przyjaźń też nie wymaga troski...
Z tego co piszesz wynika, że za bardzo angażujesz się w relacje przyjacielskie, oplatasz bluszczem i to jest dla tych osób męczące.


Tak, mam na myśli przyjaźnie między dziewczynami. Także uważam że nie ma przyjaźni damsko-meskiej.

Przyjaźń nie wymaga troski? No nie wiem gdybym miała zły dzień fajnie by było gdzieś wyskoczyc z psiapsiola i się rozerwać. Mówię ze swojej perspektywy. Gdybym wiedziala że moja przyjaciółka źle się czuje chciałabym jej pomoc. Bo sama chciałabym tego od drugiej osoby.

Może jest to spowodowane właśnie tym poczuciem samotności. Nie wiem.

Ja po prostu źle reaguje gdy coś się zmienia. Spędzanie ze sobą czasu powoduje że się przyzwyczajam buduję więź, gdy ta więź sie luzuje, zaczynam się bać, że trace kogoś.

10

Odp: Relacje międzyludzkie

Tak, ale nie może to być przyjaźń zaborcza, wymagająca poświęceń.
Nikt do końca nie będzie spełniał naszych oczekiwań, to dotyczy również partnera.

W przyjaźni nie może być pretensji, wskazana też asertywność.

11

Odp: Relacje międzyludzkie

wieka napisała bardzo ważną rzecz - w przyjaźni nie może być pretensji.
Na mnie pretensje działają bardzo demotywująco.
Mam wtedy wrażenie, że coś dostałam jako dług, chociaż przy wręczaniu była mowa o prezencie. Prezent to dar. Dług to obciążenie, które trzeba spłacać. Wtedy budzi się we mnie sprzeciw, bo czuję się, jakby ktoś podsunął mi do podpisania umowę, w której drobnym druczkiem coś zostało ukryte, i teraz jest to  przeciwko mnie wykorzystywane.
We wzajemnych relacjach nie robi się częstych bilansów na zero. Raz ktoś daje więcej bo ma takie możliwości, innym razem ta druga osoba może nam więcej ofiarować, trzeba się jednak liczyć z tym, ze to może być rozłożone w bardzo długim czasie.
Bardzo się chwali, że na prośby reagujesz spontanicznie i pomagasz. Mam jednak wrażenie, że Tobie jest trudno prosić gdy czegoś potrzebujesz. Wtedy łatwiej Ci wystawiać rachunek za wyświadczone przysługi niż samej poprosić o przysługę. To zmienia cały układ, bo stawiasz się na uprzywilejowanej pozycji, a przyjaźń to równość.
Nie zawsze ktoś ma możliwość czy nawet chęć spełniać naszą prośbę. Może być Ci przykro z tego powodu, ale to zupełnie inny kaliber niż pretensje i robienie wyrzutów. Ja też bym się czuła przytoczona, gdyby ktoś mi wymawiał swoje zasługi. Na drugi raz wolałabym już nie przyjmować przysług od tej osoby, zwłaszcza gdy nie bardzo mi na tych przysługach zależy.
Weź też pod uwagę, że robiąc przysługę sama dobrze się bawisz. Idąc z koleżanką do teatru masz dobrą rozrywkę w dobrym towarzystwie. Wielkich kosztów nie ponosisz, jakiegoś specjalnego poświęcenie też tutaj nie było. Koleżance mogło być bardzo przykro że wystawiasz jej rachunek za coś, z czego sama z ochotą korzystałaś

Odp: Relacje międzyludzkie

siema.
Nie warto wyceniac i przeliczac co sie dalo co sie otrzymalo w relacjach miedzy ludzkich bo to jest zycie....Mozesz od kogos brac latami i nie miec zabardzo mozliwosci zworu , zadosc uczynienia..mozesz byc gotowa by pomoc. No a czasem jest tak ze po latach  jestes w danej czasoprzestrzeni i bezzastanawiania sie czy przeliczania robisz to co powinnas wgl wlasnych mozliwosci od siebie z glebi bez patrzenia na innych i rodzine i mozesz sie zrewanzowac z nawiazka. Nie musisz dawac i oczekiwac czy barc i byc dluzna z wyrzutami, czasem jest tak czasem tak no zycie.
Natomiast wypominanie komus co sie dla niego zrobilo jest na tyle slabe ze potem sie psuje relacja. Jesli masz cos dac od siebie z przeslaniem ze oczekujesz zaraz zwrotu jest slabe i chyba nie wiazace.

13

Odp: Relacje międzyludzkie

Dziękuję Wam za udział w dyskusji. Spróbuję przemyśleć wszystko to, o czym napisaliście.


Agnes76 napisał/a:

Mam jednak wrażenie, że Tobie jest trudno prosić gdy czegoś potrzebujesz.

No masz mnie całkowicie. Tak, mam z tym problem. Rzadko proszę o pomoc. Często sama uważam, że tej pomocy nie potrzebuję i sama sobie świetnie radzę i wolę pomagać innym.

Ale gdy wszystko się skumuluje, mogę dojść do momentu gdy zacznę ubolewać jak bardzo mi źle i dlaczego nikt się nie domyśla, że potrzebuję wsparcia.

To wszystko chyba wynika z tego, że ja działam w taki sposób. Mam dość dobrą mentalną intuicję. Tzn. wyczuwam, kiedy ktoś potrzebuje pomocy, albo jest smutny. Sama tą pomoc proponuję, nie czekam aż ktoś mnie poprosi. Dlatego sama nie lubię prosić. Uważam, że proszenie to takie zmuszanie kogoś. Jeśli ktoś przyjmie ode mnie taką prośbę, źle się czuję. Chciałabym wtedy bardzo tej osobie dziękować i jestem tak wdzięczna, jakby ta osoba zrobiła niewiadomo jak wielką rzecz... Takie aż moje niedowierzanie, wzruszenie, że ktoś mi pomaga, albo coś dla mnie zrobił.

Wiecie co? Mieszkam sama i robię wszystko w domu samemu. Są sytuacje dla mnie nienaturalne... Chociażby gdy siostrzeniec u siostry zrobił herbatę i mi ją przyniósł. Normalnie sama u siebie to robię. Proste. Bo nie ma kto. Jestem sama. A to było takie... cudowne. Niby tak banalne. A ja się czułam jakby zrobił coś wielkiego.

Jeśli chodzi o pomaganie z korzyścią dla siebie jak to było z teatrem, że sama skorzystałam z fajnego wyjścia. Tu może tak wygląda. Ale jak mi na kimś zależy to wiecie co? Gdyby jakiś znajomy, o którego się troszczę, zadzwonił w nocy, że źle się czuje, i rzeczywiście wiedziałabym, że tego potrzebuje, to wstałabym i pojechała do niego. Gdzie tu moja korzyść? Ja po prostu to robię bo najzwyczajniej w świecie sprawia mi radość wspieranie bliskiej mi osoby... I chciałabym wiedzieć, że ja równie dobrze mogę liczyć na niego... A tak jak pisałam, zazwyczaj jest rozczarowanie. I nie wiem jak się tego pozbyć.

14

Odp: Relacje międzyludzkie

Też jestem typem introwertyka. Zawsze łatwiej rozmawiało mi się z mężczyznami niż z kobietami. Miałam wielu kolegów/przyjaciół. Zachowanie dziewczyn mnie irytowało. Od dzieciństwa do czasów licealnych miałam jedną przyjaciółkę. Odkąd wyszłam za mąż i się wyprowadziłam moim jedynym przyjacielem jest mój mąż. Brakuje mi takiej koleżanki z którą mogłabym od czasu do czasu gdzieś wyjść, porozmawiać.

15

Odp: Relacje międzyludzkie

Jakoś umknęła mi Twoja ostatnia wypowiedź, więc odpisuję z opóźnieniem smile

Sama jetem podobnym typem do Ciebie Mikus_1990 więc rozumiem o czym piszesz. Często nie czekam, aż ktoś mnie poprosi tylko staram się pomagać, gdy  ktoś tego potrzebuje. Z czasem jednak doszłam do wniosku, że z pomocą o którą ktoś nie prosi nie trzeba się zbytnio spieszyć. I nie chodzi o to, że lubię gdy mnie proszą, tylko taka pomoc może być źle odebrana.Nieraz  ludzie potrzebują, żeby ich jedynie wysłuchać, a niechcianą pomoc uważają za mądrzenie się, bo ktoś z boku lepiej wie, co powinni robić.

Bardzo sobie cenię, gdy ktoś zapewnia o gotowości do pomocy. Wiem, że w trudnych chwilach mogę się do tej osoby zwrócić, mam też osoby na które zawsze mogę liczyć. To bardzo pomaga w trudnych chwilach, nawet jeśli z tej pomocy staram się nie korzystać. To taki mój żelazny kapitał.
Z drugiej strony znam osoby, które nigdy nie poproszą, a jedynie dają do zrozumienia, w pokrętny sposób, że tej pomocy chcą, a potem nie potrafią za tą pomoc powiedzieć zwykłego dziękuję, czy w jakiś sposób wyrazić wdzięczności.  Często właśnie te osoby nie są same chętne do pomocy, albo coś obiecają, a słowa nie dotrzymują. Wtedy mam wrażenie, że robię za jelenia. Nigdy im nie wypomniałam tego co otrzymali, bo to by było poniżej mojej godności, nie żałuje też udzielanej im pomocy, bo dawałam z serca i chce by tak pozostało. Tylko na kolejną próbę wzbudzenia mojej pomocy już nie reaguję. Mam wrażenie, że taka osoba stosuje swoistą taktykę -  skoro nie prosi to znaczy, że nie ma za co dziękować, a jak dostaje to ewentualnie ona może wziąć. Dlatego uważam, że trzeba swoje zachowanie dostosować do konkretnych osób i ich sposobu zachowania. Wtedy nie ma rozczarowań i poczucia wykorzystania.
Prośba o pomoc jest też przyznaniem się do własnej słabości i dlatego niektórzy  unikają jej jak ognia. Rzecz w tym, ze w relacji przyjacielskiej dobrze jest być szczerą i raz pokazać się silną, a czasem odsłonić swoje miękkie podbrzusze i słabość. To wyrównuje pozycje w relacji, bo raz dajesz a raz bierzesz, i każdy ma tego świadomość. Jeśli zawsze jesteś tą silniejszą, to stawiasz się na wyższej pozycji, a to jest trudne do przyjęcia przez drugą stronę.

Prośba o pomoc w żadnym stopniu nie jest zmuszaniem do pomocy, jeśli jest wyrażona w odpowiedni sposób. Zawsze można tak zapytać, by ta osoba mogła nam odmówić, jeśli to byłby dla niej  problem.

Dobre relacje z bliskimi nie zawsze są łatwe. Czasem jednym słowem można niechcący kogoś zranić. Dlatego dobrze jest rozmawiać i w razie nieporozumień starać się sprawę wyjaśnić. Kiedy trzeba wytłumaczyć się, a kiedy trzeba przeprosić. Wszyscy popełniamy błędy bo jesteśmy ludźmi, i tylko dobra wola obu stron sprawia, że potrafimy przez długie lata utrzymywać dobre znajomości i przyjaźnie.

16

Odp: Relacje międzyludzkie

Podpisuję się pod tym co napisała Agnes.

Co więcej, znam taki typ jak Ty, bo sama nim byłam. Jednym z największych strachów mojego życia było przyznanie się przed sobą (i przed innymi) że potrzebuję ludzi - potrzebuję ich ciepła, bliskości, uznania, wsparcia, bycia ważną, bycia zauważoną, zaproszoną. Wykluczenie jest największym strachem mojego życia, tyle razy już byłam wykluczana że zaczęłam bronić się przed tym unikając bliskich relacji. Skoro wszystko mogę sama to znaczy, że nikogo nie potrzebuję. Jestem zosią samosią i nikt mi nie wmówi, że czyjeś uznanie jest mi potrzebne do szczęścia. Herbatkę sobie przyniosę i odwiozę się na lotnisko i na operację pójdę sama.
A w głębi cichy głosik - ach, jak byłoby super gdyby ktoś mnie zauważył w tym, że chcę herbatki, i odwiezienia na lotnisko i trzymania za rękę przed operacją...
A potem z tego cichego głosika rodzi się żal - eh, ja to widzę, jak ludzie czegoś potrzebują a oni to nie; to nie fair, to nie jest miłe, HA, pokażę im jak można być super koleżanką - niech im w pięty pójdzie, tak im pomogę, że się zawstydzą, że oni nie widzieli jak ja liczyłam cicho na pomoc.


Znam ten pokrętny system bardzo dobrze, bo się w niego wpisywałam.

Powoli uczę się prosić o bycie widzianą, ważną, docenioną. I nie, marzenie po cichu, żeby ktoś odgadł moje potrzeby i je zrealizował nie jest dojrzałym i dobrym rozwiązaniem. Rozwiązaniem jest zauważenie, uznanie swoich potrzeb i dbanie o nie. Bez czekania, aż inni - z poczucia obowiązku, długu czy zdolności obserwacji - domyślą się, że ja tego potrzebuje. Moją odpowiedzialnością jest zadbanie o MOJE potrzeby. W tym proszenie o pomoc, proszenie o wyjaśnienia, proszenie o bliskość.

17

Odp: Relacje międzyludzkie

Tez jestem introwertykiem, ktory potrzebuje kontaktow z ludźmi xD.
Nawiązywanie kontaktow niestety nie przychodzi mi łatwo, ale gdy juz kogos poznam umiem słuchac i byc uważną na drugą osobę.
Poza tym dzis zyje sie szybko, więc o prawdziwą bliskość wcale nie tak łatwo.

18

Odp: Relacje międzyludzkie
Alika_ napisał/a:

Tez jestem introwertykiem, ktory potrzebuje kontaktow z ludźmi xD.
Nawiązywanie kontaktow niestety nie przychodzi mi łatwo, ale gdy juz kogos poznam umiem słuchac i byc uważną na drugą osobę.
Poza tym dzis zyje sie szybko, więc o prawdziwą bliskość wcale nie tak łatwo.

Popularny błąd, introwertyk nie oznacza osoba która nie lubi ludzi, boi się ludzi lub nie potrzebuje ludzi. Introwertyzm oznacza taki układ nerwowy, który wydatkuje energię podczas kontatków z ludźmi, natomiast ekstrawertyzm to taki układ, który ładuje się podczas kontaktów z ludźmi. Ale to bardzo generalna zasada i są różne kategorie "ludzi" i mnie introwertyczkę ładuje moja przyjaciółka, ale do jakiegoś stopnia (przy minimalnych zasobach nawet kontakt z nią mnie dobija energetycznie).

19

Odp: Relacje międzyludzkie

Dziekuje za wypowiedzi ❤

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Relacje międzyludzkie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024