Czołem,
Drogie Panie i Panowie, chciałbym Was poprosić o komentarz w pewnej sprawie, która jak łatwo się domyślić dotyczy czegoś, co źle się dla mnie skończy lub już skończyło.
Najpierw parę słów o mnie - jeszcze trochę i będzie skończone 42, jestem sam jak palec - oczywiście nie ma co ukrywać że z mojej winy, długo byłem za głupi żeby w ogóle myśleć o poważniejszych związkach i udało mi się zmarnować nawet szanse otrzymane od życia praktycznie w prezencie, a jak się już jest starszym trudniej kogoś znaleźć. Tym bardziej, że nie potrafię startować do kobiet tylko dlatego, że mi się akurat podoba - raczej muszę trochę pasywnie wybadać temat czy jest to w ogóle osoba która mogłaby mi odpowiadać (w czym oczywiście często - lub może zawsze - popełniam błędy), więc przypadkowe znajomości nie są dla mnie, chyba że jakimś cudem to kobieta odezwałaby się pierwsza. Nie mi oceniać co sobą reprezentuję, ale przynajmniej nie mam nałogów, jestem dość wysportowany (kiedyś byłem gruby ale doszedłem do wniosku, że jeżeli chcę znaleźć zgrabną kobietę, to samemu też trzeba coś reprezentować i póki sił starczy będę się tego trzymał), mam niezłą pracę w której mógłbym jeszcze "rozwinąć skrzydła" i raczej jestem lubiany w otoczeniu. Wiadomo nie jestem bez wad, ale w miarę możliwości staram się poprawiać, tylko niestety powoli już brakuje motywacji.
Przez w/w i to, że ogólnie dużo pracuję, kolejny raz złamałem zasadę "nie bierz du.. z własnej grupy" jak to mówi mój znajomy i zachciało mi się relacji w pracy, mimo że już raz popełniłem taki "błąd" i przez jakiś czas klimat był dość ponury.
Koleżanka parę lat starsza, już w takim wieku, że o dzieciach raczej można zapomnieć, oczywiście po przejściach i to jakieś grubsze tematy, szczegółów nie znam. Według mnie bardzo atrakcyjna, ponadto bardzo lubię z nią rozmawiać, często z rozmów na służbowe tematy schodziliśmy na gadki o niczym, bywało że żartowaliśmy sobie o wspólnych wyjazdach/wycieczkach czy nawet mieszkaniu razem. Ogólnie była to bardzo fajna relacja (bo już chyba tak nie będzie). Już dość dawno zastanawiałem się "co by było gdyby..." ale jakoś przez dłuższy czas nie podjąłem tematu - musiała dojrzeć we mnie opcja, że mogę oczywiście dalej szukać młodszej kobiety i nigdy jej nie znaleźć, albo spróbować przygarnąć - czy raczej w tym przypadku zostać przygarniętym - przez kobietę która bardzo mi odpowiada.
Ponadto - może błędnie - doszedłem do wniosku, że część tych żarcików na różne tematy, to może być taka delikatna próba zasugerowania swoich oczekiwań, z czego nawet nie trzeba się później wycofywać, tym bardziej że przecież ze względu na różnicę wieku mogła nie wiedzieć czego się spodziewać. W końcu pomyślałem, że jak nie spróbuję to się nie dowiem i być może będę później żałował, więc z racji dojrzałego wieku i tego, że trochę się jednak znamy, zaryzykowałem i prosto z mostu zaproponowałem wspólny wyjazd. Koleżanka, trochę chyba zaskoczona, zgodziła się wstępnie, podobnie jak później na propozycję spotkania już poza pracą.
I tyle w sumie dobrego, parę dni trochę pogadaliśmy mniej więcej jak dawniej, aż w końcu klimat zaczął się psuć, po czym powiedziała, że ze względu na wcześniejsze doświadczenia nie jest w stanie się już związać z żadnym mężczyzną, panicznie boi się związków, nie chce marnować mojego czasu i przeprosiła za to, że zrobiła mi nadzieję, błędnie myśląc że mogłoby się to udać.
I powiedzcie mi, co ja mam w takiej sytuacji zrobić ? Może popełniłem błąd uderzając z grubego kalibru, ale też nie proponowałem nie wiadomo czego, a na pewno zna mnie na tyle, że wie czego się można spodziewać. Gdybym wiedział, może próbowałbym jakoś wolniej przejść z etapu koleżeństwa do bliższej znajomości, ale i tak nie wiadomo, czy by to coś zmieniło.
Jak myślicie, jest jeszcze szansa, żeby jakoś przekonać ją, że może jednak warto spróbować - nawet gdyby miało to potrwać ? Ja w tym przypadku wiem czego chcę, oczywiście nie mogę zagwarantować, że kiedyś coś mi nie odbije i nie zmienię zdania, ale definitywnie widziałbym w niej partnerkę na dobre i na złe.
P.S. pozdrawiam z tego miejsca inne koleżanki z pracy które potencjalnie to czytają, firma duża więc na pewno takie są, w razie czego proszę o dyskrecję ;-)