To mój pierwszy post na tym forum. Nigdy nie sądziłam, ze będę potrzebowała porady internetowej, a jednak potrzebuje obiektywnej opinii na temat tego, co się dzieje w moim związku z Panem- nazwijmy panem Y.
Najpierw kilka słów o mnie. Mam 27 lat, jestem wykształcona, samodzielna, całkiem dobrze sobie radzę , w zeszłym roku kupiłam swoje mieszkanie. Faceci oglądają się za mną na ulicy, raczej pewna siebie. Jestem niezależna w każdym aspekcie. Z Panem Y jestem pd 1,5 roku, oświadczył mi się kilka miesięcy temu. Nie mieszkamy na ten moment razem, bo raczej u mnie byłoby nam po postu ciasno (34m2). Poznaliśmy się przez tindera, ja wtedy byłam dosyć świeżo po rozstaniu, nie szukałam miłości, ale trafiło mnie to jak grom z jasnego nieba.. Inteligentny, wykształcony, jak mniemałam gentleman.. byłam zachwycona, zakochałam się. 1 rok bajka. Z racji tego, ze Y przez zeszły rok wynajmował pokój w mieszkaniu tzw. Studenckim, przez ten cały okres spotykaliśmy się u mnie bo on po prostu nie miał ku temu warunków. Pomimo tego, ze to facet po 30, nie przeszkadzało mi to. Nie jestem typem kobiety, dla
ktorej było to istotne- jak facet mieszka, liczyla się dla mnie relacja i nic porozumienia miedzy nami. Rozumiałam, ze dopiero stabilizuje się finansowo, rozkręca firme, wiec absolutnie nie był to dla mnie problem. Przez ten cały rok, średnio 4 dni w tygodniu pomieszkiwał u mnie. Zakupy, rachunki- to było po mojej stronie, ale nie przeszkadzało mi to, ponieważ raz na jakiś czas Y zabierał mnie gdzieś na obiad albo wycieczkę, wiec czułam się w takim układzie w porządku. Nie oczekiwałam dorzucania się do czegokolwiek, chociaż czasami było mi ciężko, ponieważ mam kredyt hipoteczny, plus rachunki zima za 2 osoby, zakupy dla 2 osób chociażby na śniadanie, obiad. Słowa nie powiedziałam, raczej traktowałam to jako sytuacje tymczasowa. Sytuacja zmieniła się diametralnie w tym roku, kiedy Y się przeprowadził, wynajął sobie mieszkanie. z czym jest problem? przestał mnie gdziekolwiek zapraszać. Stwierdził, ze faktycznie zabierał mnie wcześniej chociażby do restauracji na obiad 1 w miesiącu, ale robił to tylko dlatego, aby mi zrekompensować fakt, ze pomieszkuje u mnie i nie ma warunków, aby mnie ugościc . Czuje się zaniedbana jako kobieta, ponieważ Y nie wykazuje żadnej inicjatywy, aby spędzić czas inaczej niż siedzenie u mnie bądź i niego na kanapie. Rok temu był innym człowiekiem- jak poruszyłam ten temat to stwierdził ze wychodził z inicjatywa wyjścia z domu bo sam nie mógł mnie ugościć. Teraz, nasz czas wolny polega na odwiedzaniu się w mieszkaniu- u niego bądź u mnie. Kilka dni temu strasznie się pokłóciliśmy. Byłam zła, ze nigdzie mnie nie zabiera, ani razu nie kupił mi nawet jednego symbolicznego kwiatka bez okazji.. nie wspominając o jakimkolwiek drobnym upominku, aby było mi po prostu miło. Ulubiona czekolada, czy książka. Praktycznie nigdzie nie jezdzimy, teraz mam wrażenie, ze mu po prostu szkoda było na paliwo, bo cały czas o tym trąbi.. on stwierdził, ze jeśli ja mam potrzebę ruszania się z kanapy, to proszę bardzo- on mnie nje ogranicza k mam się umawiać ze znajomymi, a on nie ma takiej potrzeby i jest mu dobrze spędzać czas w domu.Ze dla niego randki w domu są super, a rutyna to nic złego. W jego mniemaniu każdy związek przechodzi przez kilka etapów, z tym się zgodzę, ze nie randkuje się już tak czesto, wiele się zmienia, ale dla mnie to nie jest jednoznaczne z tym, aby założyć kapcie i siedzieć na tyłku. Dla jasności, raz na jakiś czas spotykam się ze znajomymi, mam swoje życie, nie jestem kobieta- bluszczem. Po prostu brakuje mi inicjatywy z jego strony, aby chociaż raz na jakiś czas zabrał mnie na kawę, albo wycieczkę, czy do restauracji. Najgorszym momentem kłótni był moment, kiedy mu powiedziałam, ze moglibyśmy chociażby wyjechać na weekend, aby nie żyć rutynowo. Jaka była reakcja? ‚nie będę Cię sponsorowac’. Byłam w szoku, wyszłam zapłakana z mieszkania. Nie rozumiem, skąd taka reakcja.. 2 razy w ciągu naszego związku byliśmy na urlopie i ja zawsze partycypowałam w kosztach. Płaciłam za nocleg, za kolacje, albo śniadanie. Kupowałam bilety do muzeum albo na basen. Raczej staram się aby pod katem finansowym było sprawiedliwie, ponieważ dobrze radzę sobie sama i nie oczekuje płacenia za mnie na wyjazdach. A Nawet, gdyby było inaczej (a nie jest), to co z tego? Jesteśmy zaręczeni i korona by mu z głowy nie spadła, gdyby zapłacił za jakiś wyjazd albo kupił mi chociażby perfumy, czy cokolwiek. Oczywiscie ja tego nie oczekuje, bo na wszystko ciężko pracuje sama i niczego od niego nie dostanę, ale chodzi mi o jego sposób myślenia. ,Dlatego bardzo się czuje pokrzywdzona tym bezpodstawnym komentarzem. Później stwierdził ze ja mam problemy z płaceniem za siebie. Kolejny bezpodstawny komentarz- stwierdził tak, bo przyszłam do niego z zakupami i zrobiłam kolacje, ale on stwierdził, ze powinnam przynieść jeszcze wino albo piwo. W jego mniemaniu szkoda mi było pieniędzy. Nie wspomnę, ze kiedy on u mnie pomieszkiwał, to praktycznie ciagle przychodził z pustymi rękoma, a słowa nie powiedziałam. Czuje się zaniedbana, nie jestem roszczeniowa, ale czy to coś złego raz na jakiś czas zbadać gdzieś kobietę, zrobić drobny upominek, kupić chociażby 1 kwiatka? Ja Czekoladki bez okazji? Nie chodzi p problemy finansowe, bo to facet, który zarabia 3 razy tyle co ja, a są miesiące, ze nawet więcej, prowadzi firme i nie może na to narzekac. Próbowałam go nauczyć drobnych gestów, jak byłam na zakupach to pamiętałam o nim, zapach do samochodu, cokolwiek. Ale zaprzestałam tego, bo z jego strony nie było żadnej zmiany.. Jestem zmęczona ta relacja, rozmawiałam z nim już kilkukrotnie o tym, ze mi złe, ze chciałabym wyjść na randkę albo aby się postarał. To stwierdził ze przecież mogę się ładnie ubrać i wyjść ze znajomymi, oraz ze się stara, bo przecież potrafi ugotować mi obiad, bądź zrobić śniadanie.. Jestem jego pierwsza dziewczyna i czuje się zmęczona. Odwraca kota ogonem i twiedzi, ze mi się nie da dogodzić, ze jestem nad wyraz wymagająca. A ja mam wrażenie, ze wobec niego oczekuje minimum! W łóżku tez ma problemy, zdarzało się, ze miał problem ze wzwodem albo nie potrafił dojść. Dla niego sex raz na 1-2 tygodnie jest wystarczający.. Czesto zasypia obok mnie jak kłoda, a przyłapuje go na oglądaniu panienek na Facebooku.. Na sex ma marna ochotę, ale z zaangażowaniem sprawdza profile kilku kobiet w internecie na social- media..Kocham go, ale ostatnio nie potrafię znaleźć powodu aby z nim dalej być.. Ma wiele dobrych cech, potrafi gotować, prać, sprząta i zajmuje się domem, w tym zakresie nie trzeba mu matkować, ale na poziomie relacji damsko- męskiej w mojej ocenie sobie nie radzi. Same oświadczyny tez były słabe, nie dość, ze wiedziałam co się szykuje, to nawet złamanego kwiata nie dostałam. Byliśmy na kolacji na urlopie w knajpie, która ja wybrałam i znalazłam, bo Y nie potrafił nawet zarezerwować stolika.. Kwiaty dostałam po tym, jak wybuchla kłótnia, ze nawet oświadczyć się nie potrafi jak trzeba, to dopiero wtedy przyjechał do mnie z bukietem róż.. Czuje się jak w nieudanym małżeństwie z 20 letnim stażem.
1 2021-11-03 13:29:33 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 14:29:08)
Ty jesteś ambitna i zorganizowana, a on leń...
Ty masz energię, aby wyjść z domu, a on nie...
Wyobrażasz sobie sytuację w której musisz utrzymać siebie, jego, oraz dziecko? Sytuację w której na przykład właśnie co urodziłaś, wróciłaś do domu po cesarce, nie możesz pracować, ledwie się ruszasz, a dziecko krzyczy o jeść, trzeba dziecko przewijać, kąpać? Z tym właśnie twoim obecnym mężczyzną chcesz przez to przejść?
Mieszkanie ... 34 metry... w środku żona, mąż, dwójka dzieci... Tak będzie już zawsze? Czy będziecie mieli większe mieszkanie i lub domek? Kto na to zarobi? Kto zorganizuje budowę? Ty? Czy może awanturami niczym barana biczem będziesz odpowiednio zaganiać?
Padłaś ofiarą pewnych przekonań... Facet, 30 lat, nie ogarnięty, nie zarabia... Nie wolno krytykować, prawda? A co on robił przez 6 lat bycia singlem (zakładam, że wcześniej studiował, a mama prała, gotowała)?
Po prostu wybrałaś faceta, który nie zarabia, nie jest ambitny... i "trafiła" mu się kobieta.
Ty jesteś ambitna i zorganizowana, a on leń...
Ty masz energię, aby wyjść z domu, a on nie...Wyobrażasz sobie sytuację w której musisz utrzymać siebie, jego, oraz dziecko? Sytuację w której na przykład właśnie co urodziłaś, wróciłaś do domu po cesarce, nie możesz pracować, ledwie się ruszasz, a dziecko krzyczy o jeść, trzeba dziecko przewijać, kąpać? Z tym właśnie twoim obecnym mężczyzną chcesz przez to przejść?
Mieszkanie ... 34 metry... w środku żona, mąż, dwójka dzieci... Tak będzie już zawsze? Czy będziecie mieli większe mieszkanie i lub domek? Kto na to zarobi? Kto zorganizuje budowę? Ty? Czy może awanturami niczym barana biczem będziesz odpowiednio zaganiać?
Padłaś ofiarą pewnych przekonań... Facet, 30 lat, nie ogarnięty, nie zarabia... Nie wolno krytykować, prawda? A co on robił przez 6 lat bycia singlem (zakładam, że wcześniej studiował, a mama prała, gotowała)?
Po prostu wybrałaś faceta, który nie zarabia, nie jest ambitny... i "trafiła" mu się kobieta.
On pracuje i zarabia, zarabia o wiele więcej ode mnie, twiedzi, ze odkłada i patrzy na pieniądze, bo chce kupić swoje mieszkanie. I ja to rozumiem. Ale to, ze nie wyjdziemy na obiad bo on odkłada na mieszkanie.. Ciezko mi to zrozumieć, skoro na konto wpływa kilkanascie tysięcy zl w miesiąc. Albo i więcej. Nie jestem materialistka, ale to on zaczął poruszać takie aspekty. Jestem wychowana w ten sposób, ze raczej mi niczego nie brakowało i nie obracam kilkukrotnie każdej złotówki w ręku. On Twiedzi, ze dopiero teraz ogarnia się życiowo, bo się uczył. Ja tez się uczyłam, skończyłam studia prawnicze, pracuje na etacie, a potrafiłam ogarnąć chociażby małe mieszkanie i remont.
On pracuje i zarabia, zarabia o wiele więcej ode mnie, .... ze nie wyjdziemy na obiad bo on odkłada na mieszkanie.. ... na konto wpływa kilkanascie tysięcy zl w miesiąc.
To jest w takim razie niepojęte... zarabiać kilkanaście tys zł i nie mieć na obiad... na wycieczkę... na muzeum... Po prostu mega obciach.
5 2021-11-03 15:09:18 Ostatnio edytowany przez uczenczarnoksieznika (2021-11-03 15:11:20)
Niestety nie da się utrzymać cały czas tej samej temperatury związku. Jesteście właśnie w fazie kiedy skończyły się motylki w brzuchu i zaczęło się codzienne życie. Z tym się wiążą problemy. O ile wcześniej nie było żadnej odpowiedzialności to teraz musicie podejmować realne decyzje o mieszkaniu potem dziecku.
Mam wrażenie, że ciągle oczekujesz nowych dowodów jego miłości i oczekujesz, że to on będzie coś ciągle wymyślał i planował. To trochę takie księżniczkowate zachowanie. Z drugiej strony zgodzę się z tym, że jego zachowanie w sprawie seksu jest słabe. Jeśli nie są to kwestie zdrowotne to tu widzę zagrożenie dla waszej relacji.
Trzeba pracować nad związkiem i rozumieć swoje potrzeby. To działa w obie strony albo w ogóle. Nie skreślaj faceta od razu, ale faktycznie coś w jego zachowaniu musi się zmienić.
Jednym słowem, nie dobraliście się, pod względem spraw materialnych i seksualnych.
Facet jest sknerą i Ty tego nie zmienisz. Od początku za bardzo partycypowałaś w kosztach utrzymania, przymykałaś oko, tłumaczyłaś sobie jego oszczędność...Tu nie chodzi o rozrzutność, ale jego zachowanie nie rokuje... To nie jest partner dla Ciebie. Nie ma sensu, żebyś męczyła się w tym związku, skoro nie akceptujesz jego sknerstwa, ale to Twój wybór.
Facet jest w poważnym związku ale ciągle się rozgląda, nie rokuje to dla was najlepiej. Obawiam się, że nie zdążył się wyszaleć i ciągle szuka okazji na poznanie kogoś nowego kto rozbudzi w nim silne emocje, bo do Ciebie już się przyzwyczaił. Po zaręczynach uznał Cię za pewnik, uznał że nie musi się o Ciebie starać, nie okazuje zbytniego zainteresowania i nie jest zazdrosny. Może postaraj się zburzyć ten jego spokój, niech się wybudzi z tego marazmu i rutyny, niech zacznie traktować Ciebie jak swój życiowy priorytet o który trzeba dbać, a nie jak spokojną bezpieczną przystań. Wprowadź do tego nudnego związku trochę zdrowej zazdrości, niech facet zacznie żyć pełnią życia i określi się co dla niego naprawdę jest ważne w życiu, bo na dotychczasowych warunkach nie widzę dla was szans na dalsze życie razem.
8 2021-11-03 18:20:27 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 18:22:37)
Zdaje sobie sprawę z tego, ze się facet przyzwyczaił. Wobec niego bylam kobietą, która niczego się nie czepia,raczej nie stawia wymagań, jest wyrozumiała w wielu kwestiach. Tolerowałam jego wygodnictwo, wracałam po nocach sama od koleżanek.. Pamietam, jak pewnego razu zreflektował się, ze mógł mnie odebrać od mojej koleżanki o 1 w nocy, czego nie zrobił bo ‚nie ogarnął’Moja reakcja? ‚nic się nie stało, nie ma problemu.’’ Zimą wstawaliśmy o podobnej porze do pracy, kiedy była zawierucha i sypał śnieg, nawet nie zapytał, czy aby mnie nie podwieźć do pracy. Nie komentowałam tego, szlam na tramwaj, a on 15 minut przed mln wyjściem wsiadał w samochód. Tego tez nie komentowałam. Po prostu wciaz starałam się być w jego oczach niezależna kobieta. Wszystko zaczęło się psuć, kiedy ja zaczęłam się czepiać i mówić, co mi nie pasuje. Kiedy zaczęłam wymagać aby sie starał jak trzeba. W pewnym momencie zaczelam się zastanawiać po co mi taki facet, kiedy relacja zaczęła bardziej przypominać kumpelstwo. Od kilku miesięcy naprawdę jest źle. Ta rutyna mnie przytłacza. Jemu to pasuje i uważa, ze ‚tak żyją wszyscy’. Co do zazdrości, to on nigdy nie był o mnie zazdrosny, nawet w najmniejszym stopniu, także pobudzić w nim takie emocje będzie ciężko. W sumie to czasami mnie to dziwiło. Jestem atrakcyjna kobieta, nieraz, kiedy szlam z nim za rękę, inni faceci zawieszali na mnie wzrok- sam stwierdził, ze gdziekolwiek idziemy, to przyciągam uwagę. Potrafię wyjść sama w piątkowy wieczór oraz sobotnie popołudnie, nie rusza go to w żaden sposób. Dziwiłam się, ze on się po prostu nie boi, ze kogoś poznam na tych samotnych wypadach z koleżankamiWręcz przeciwnie- sam mnie ‚wypycha’ abym jak najwiecej czasu wychodziła ze znajomymi, skoro przeszkadza mi taka ilość czasu spędzona z nim w domu.
Wczoraj poniosło mnie z emocji, powiedziałam mu, ze jest chorym egoistą. Bo nie patrzy na moje potrzeby, doprowadza do płaczu. Dopieklam mu w gniewie. Obraził się i stwierdził, ze rozważa rozstanie. On!
"Wobec niego bylam kobietą, która niczego się nie czepia,raczej nie stawia wymagań, jest wyrozumiała w wielu kwestiach. Tolerowałam jego wygodnictwo, wracałam po nocach sama od koleżanek.. Pamietam, jak pewnego razu zreflektował się, ze mógł mnie odebrać od mojej koleżanki o 1 w nocy, czego nie zrobił bo ‚nie ogarnął’Moja reakcja? ‚nic się nie stało, nie ma problemu.’’ Zimą wstawaliśmy o podobnej porze do pracy, kiedy była zawierucha i sypał śnieg, nawet nie zapytał, czy aby mnie nie podwieźć do pracy. Nie komentowałam tego, szlam na tramwaj, a on 15 minut przed mln wyjściem wsiadał w samochód. Tego tez nie komentowałam."
Widzisz, nie byłaś sobą, udawałaś, że jest wszystko ok, niektórzy tak potrafią udawać całe życie, kosztem siebie, bywa to zwykle jednostronne, dlatego wydaje się, jaki to był udany, związek, bez żadnych nieporozumień
On od początku był sobą, można więc powiedzieć, że w tym punkcie znalazłaś się na własne życzenie.
Tylko co dalej. Ja uważam, że za bardzo byś się męczyła w tym związku, dla niego jest on obojętny, takie odnosi się wrażenie, z przewagą na nie, bo jednak zmieniłaś się na gorsze, w jego oczach
"Wobec niego bylam kobietą, która niczego się nie czepia,raczej nie stawia wymagań, jest wyrozumiała w wielu kwestiach. Tolerowałam jego wygodnictwo, wracałam po nocach sama od koleżanek.. Pamietam, jak pewnego razu zreflektował się, ze mógł mnie odebrać od mojej koleżanki o 1 w nocy, czego nie zrobił bo ‚nie ogarnął’Moja reakcja? ‚nic się nie stało, nie ma problemu.’’ Zimą wstawaliśmy o podobnej porze do pracy, kiedy była zawierucha i sypał śnieg, nawet nie zapytał, czy aby mnie nie podwieźć do pracy. Nie komentowałam tego, szlam na tramwaj, a on 15 minut przed mln wyjściem wsiadał w samochód. Tego tez nie komentowałam."
Widzisz, nie byłaś sobą, udawałaś, że jest wszystko ok, niektórzy tak potrafią udawać całe życie, kosztem siebie, bywa to zwykle jednostronne, dlatego wydaje się, jaki to był udany, związek, bez żadnych nieporozumień
On od początku był sobą, można więc powiedzieć, że w tym punkcie znalazłaś się na własne życzenie.Tylko co dalej. Ja uważam, że za bardzo byś się męczyła w tym związku, dla niego jest on obojętny, takie odnosi się wrażenie, z przewagą na nie, bo jednak zmieniłaś się na gorsze, w jego oczach
Czyli popełniłam błąd. To tez nie jest tak, ze nie byłam sobą- on się zmienił, jego podejście do naszego związku tez. Jego obojętność doprowadziła do tego, ze zaczęłam mieć pretensje.
Wczoraj poniosło mnie z emocji, powiedziałam mu, ze jest chorym egoistą. Bo nie patrzy na moje potrzeby, doprowadza do płaczu. Dopieklam mu w gniewie. Obraził się i stwierdził, ze rozważa rozstanie. On!
A nie przyszlo ci do glowy, ze on po prostu cie nie kocha? Urzadzac awantury komus, kto ma cie gdzies?
Zwiazek nie progresuje, raczej spelnilas swoja funkcje w zeszlym roku, juz nie jestes mu potrzebna. Boli, ale co zrobisz.
Ja bym uciela z takim facetem kontakt szybko i raz na zawsze. Jeszcze spotkasz milosc, faceta, ktory ci niebo przychyli, bo jestes tego warta .
Po prostu przestan oszukiwac sama siebie, on pokazal ci cala prawde o sobie. Uciekaj.
"Czyli popełniłam błąd."
Chcialaś dobrze, a wyszło jak wyszło, facet Ci nie odpowiada, mogłaś myśleć, że mu się odmieni, nie wiem. Od początku za dużo rzeczy przemilczałaś, w imię poprawnych stosunków.
Nie wiem na czym od początku polegały te jego starania, bo z tego co piszesz, to Ty tylko się starałaś i to za bardzo.
Ale teraz nie ma to znaczenia, nie warto marnować więcej czasu na tę znajomość.
Powtórzę, to nie był i nie jest facet dla Ciebie.
Agata27agata napisał/a:Wczoraj poniosło mnie z emocji, powiedziałam mu, ze jest chorym egoistą. Bo nie patrzy na moje potrzeby, doprowadza do płaczu. Dopieklam mu w gniewie. Obraził się i stwierdził, ze rozważa rozstanie. On!
A nie przyszlo ci do glowy, ze on po prostu cie nie kocha? Urzadzac awantury komus, kto ma cie gdzies?
Zwiazek nie progresuje, raczej spelnilas swoja funkcje w zeszlym roku, juz nie jestes mu potrzebna. Boli, ale co zrobisz.
Ja bym uciela z takim facetem kontakt szybko i raz na zawsze. Jeszcze spotkasz milosc, faceta, ktory ci niebo przychyli, bo jestes tego warta.
Po prostu przestan oszukiwac sama siebie, on pokazal ci cala prawde o sobie. Uciekaj.
Moja mama stwierdziła, ze on mnie nie kocha. Dało mi to do myślenia, powiedziała, ze gdyby kochał, ‚latalby’ za mną i robił wszystko, aby było dobrze. On sam czesto mówił, ze jest inaczej, mówił mi ze mnie kocha.. wręcz codziennie. Ale patrząc z boku.. rozmawiałam z nim tyle razy, gdyby mnie kochał, to mógłby przecież cokolwiek zmienić w swoim zachowaniu. Przyjść z kwiatkiem, zabrać mnie gdzieś. Ja staram się być elastyczna w związku- ostatnio miał pretensje o to, ze ja mało dla niego gotuje. Fakt, robiłam obiady, ale takie porządne to zazwyczaj w wekeendy, bo w tygodniu pracuje po 10 godzin i nie miałam na to czasu, wracając koło 18- raczej prosta kolacja. Wzielam to do siebie i zmieniłam to, gotuje mu częściej, pieke ciasta. Naprawdę chciałam, aby było dobrze, ale to tylko ja biorę do siebie ewentualne uwagi i chce aby było jak dawniej..
Pronome napisał/a:Agata27agata napisał/a:Wczoraj poniosło mnie z emocji, powiedziałam mu, ze jest chorym egoistą. Bo nie patrzy na moje potrzeby, doprowadza do płaczu. Dopieklam mu w gniewie. Obraził się i stwierdził, ze rozważa rozstanie. On!
A nie przyszlo ci do glowy, ze on po prostu cie nie kocha? Urzadzac awantury komus, kto ma cie gdzies?
Zwiazek nie progresuje, raczej spelnilas swoja funkcje w zeszlym roku, juz nie jestes mu potrzebna. Boli, ale co zrobisz.
Ja bym uciela z takim facetem kontakt szybko i raz na zawsze. Jeszcze spotkasz milosc, faceta, ktory ci niebo przychyli, bo jestes tego warta.
Po prostu przestan oszukiwac sama siebie, on pokazal ci cala prawde o sobie. Uciekaj.Moja mama stwierdziła, ze on mnie nie kocha. Dało mi to do myślenia, powiedziała, ze gdyby kochał, ‚latalby’ za mną i robił wszystko, aby było dobrze. On sam czesto mówił, ze jest inaczej, mówił mi ze mnie kocha.. wręcz codziennie. Ale patrząc z boku.. rozmawiałam z nim tyle razy, gdyby mnie kochał, to mógłby przecież cokolwiek zmienić w swoim zachowaniu. Przyjść z kwiatkiem, zabrać mnie gdzieś. Ja staram się być elastyczna w związku- ostatnio miał pretensje o to, ze ja mało dla niego gotuje. Fakt, robiłam obiady, ale takie porządne to zazwyczaj w wekeendy, bo w tygodniu pracuje po 10 godzin i nie miałam na to czasu, wracając koło 18- raczej prosta kolacja. Wzielam to do siebie i zmieniłam to, gotuje mu częściej, pieke ciasta. Naprawdę chciałam, aby było dobrze, ale to tylko ja biorę do siebie ewentualne uwagi i chce aby było jak dawniej..
Zapytalas sie w temacie tego watku czy odejsc, czy ''walczyc''.
Mama widzi z boku, ze on cie nie kocha, osoby z forum tez.
Teraz od ciebie zalezy, kiedy ci spadna klapki z oczu.
16 2021-11-03 19:38:39 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 19:41:39)
"Czyli popełniłam błąd."
Chcialaś dobrze, a wyszło jak wyszło, facet Ci nie odpowiada, mogłaś myśleć, że mu się odmieni, nie wiem. Od początku za dużo rzeczy przemilczałaś, w imię poprawnych stosunków.
Nie wiem na czym od początku polegały te jego starania, bo z tego co piszesz, to Ty tylko się starałaś i to za bardzo.
Ale teraz nie ma to znaczenia, nie warto marnować więcej czasu na tę znajomość.
Powtórzę, to nie był i nie jest facet dla Ciebie.
Na początku się starał. W zeszłym roku- wycieczki, romantyczne randki, niespodzianki:) Potrwfil przyjechać o 21 z butelka mojego ulubionego wina. Organizował romantyczne wieczory na plazy- potrafiliśmy siedzieć do 2 w nocy, jeść, pic, rozmawiać. Czesty, udany sex. Naprawdę czułam się szczeliwa i miałam wrażenie, ze poznałam miłość mojego życia. Nigdy dotąd żaden facet nie imponował mi tak, pod wzgledem intelektu. Miałam wrażenie, ze idealnie się dopasowaliśmy. To jest ta dobra strona, w imię której przymykalam oko na inne aspekty. Nie myślałam o pieniądzach, o tym, ze pomieszkuje u mnie oraz o tym, ze niewiele jeszcze osiągnął. . Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Ale na początku tego roku, zmieniło się wszystko. Jakby miało mi wystarczyć to, ze zaszczyca mnie po prostu swoją obecnością. Skakałam nad nim okrutnie, przebierałam się w pończochy, kupowałam seksowna bieliznę- a on potrafił
to zignorować i pójść spać. Potem zamknął się w tym swoim mieszkaniu, przestał o mnie się starac. Robił wyrzuty, ze obiad bez serca, ze za mało. Ze mogłabym mieć większy tyłek w sumie. Ze mam problemy z płaceniem, wyciągał sprawy finansowe, o których w życiu bym nie pomyślała. Raczej mi niczego w życiu nie brakuje dzięki swojej ciężkiej pracy, oraz dzięki rodzicom, a on potrafił palnąć, ze ja wymuszam od niego prezenty! bo przyszłam do niego bez kapci i zapewne oczekiwałam ze on mi je kupi (to jest żenujące, kiedy to wam pisze, w życiu bym nie pomyślała, ze ktokolwiek może odebrać w ten sposób sytuacje, kiedy ja po prostu nie miałam czasu pójść na zakupy )
"chce aby było jak dawniej.."- czyli jak?
"chce aby było jak dawniej.."- czyli jak?
A no właśnie.. te pierwsze kilka miesięcy było cudowne. A później.. wszystko siadło. Chyba po prostu boje się być znowu sama. Chociaż nie powinnam, bo i tak, nawet będąc z nim, musiałam liczyć na siebie. Miałam i dalej mam problemy zdrowotne, łaziłam po lekarzach prywatnie, rodzice do mnie zadzwonili z informacja, ze sie martwią, bo widza, ze miałam mnóstwo wydatkow, remont mojego mieszkania, plus leczenie kanałowe zębów- także chcą mi przesłać pewna sumę pieniędzy abym się porządnie przebadała (mam podejrzenie RZS). To było przy nim. On się nawet nie zapytał, czy daje sobie radę i czegoś mi nie trzeba, a już byliśmy narzeczeństwem. Oczywiście nie oczekuje tego i nie przyjelabym żadnej pomocy, ale chodzi mi o samo jego podejście.
19 2021-11-03 20:24:33 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-03 20:35:25)
wieka napisał/a:"chce aby było jak dawniej.."- czyli jak?
A no właśnie.. te pierwsze kilka miesięcy było cudowne. A później.. wszystko siadło. Chyba po prostu boje się być znowu sama. Chociaż nie powinnam, bo i tak, nawet będąc z nim, musiałam liczyć na siebie. Miałam i dalej mam problemy zdrowotne, łaziłam po lekarzach prywatnie, rodzice do mnie zadzwonili z informacja, ze sie martwią, bo widza, ze miałam mnóstwo wydatkow, remont mojego mieszkania, plus leczenie kanałowe zębów- także chcą mi przesłać pewna sumę pieniędzy abym się porządnie przebadała (mam podejrzenie RZS). To było przy nim. On się nawet nie zapytał, czy daje sobie radę i czegoś mi nie trzeba, a już byliśmy narzeczeństwem. Oczywiście nie oczekuje tego i nie przyjelabym żadnej pomocy, ale chodzi mi o samo jego podejście.
Zostaw go ,po prostu.
Na początku trochę się starał i wydaje mu się że już Ciebie zaklepał na zawsze - służbowa, dyżurna, narzeczona z rozsądku bo inni mają kobiety to on też musi, ,ewidentnie się rozmijacie .Dobrze że po roku to wychodzi a nie po 10 latach.
Twoje oczekiwanie tylko na pierwszy rzut oka mogą wydać się 'księżniczkowate",ale takie nie są, bo oczekujesz bardziej dobrowolności od faceta niż stałej atencji czy adoracji ,on pokazał że się zmusza znaczy że Ty go niby zmuszasz ,to się nie uda ,bez entuzjazmu i miłości ten facet niczego nie zmieni w sobie, dla was zero motywacji ,tylko samoobrona przed Tobą, ,sobek taki z niego jest .
To odpychanie Ciebie ma znamiona kontrolowania ,bo uwiązuje w ten sposób Twoją uwagę na nim ,a Ty skaczesz jak on zagra cały czas go gonisz i starasz się na różne sposoby zasłużyć przez uległość na jego względy .To chore.
20 2021-11-03 20:43:35 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 20:48:39)
Agata27agata napisał/a:wieka napisał/a:"chce aby było jak dawniej.."- czyli jak?
A no właśnie.. te pierwsze kilka miesięcy było cudowne. A później.. wszystko siadło. Chyba po prostu boje się być znowu sama. Chociaż nie powinnam, bo i tak, nawet będąc z nim, musiałam liczyć na siebie. Miałam i dalej mam problemy zdrowotne, łaziłam po lekarzach prywatnie, rodzice do mnie zadzwonili z informacja, ze sie martwią, bo widza, ze miałam mnóstwo wydatkow, remont mojego mieszkania, plus leczenie kanałowe zębów- także chcą mi przesłać pewna sumę pieniędzy abym się porządnie przebadała (mam podejrzenie RZS). To było przy nim. On się nawet nie zapytał, czy daje sobie radę i czegoś mi nie trzeba, a już byliśmy narzeczeństwem. Oczywiście nie oczekuje tego i nie przyjelabym żadnej pomocy, ale chodzi mi o samo jego podejście.
Zostaw go ,po prostu.
Na początku trochę się starał i wydaje mu się że już Ciebie zaklepał na zawsze - służbowa, dyżurna, narzeczona z rozsądku bo inni mają kobiety to on też musi, ,ewidentnie się rozmijacie .Dobrze że po roku to wychodzi a nie po 10 latach.
Twoje oczekiwanie tylko na pierwszy rzut oka mogą wydać się 'księżniczkowate",ale takie nie są, bo oczekujesz bardziej dobrowolności od faceta niż stałej atencji czy adoracji ,on pokazał że się zmusza znaczy że Ty go niby zmuszasz ,to się nie uda ,bez entuzjazmu i miłości ten facet niczego nie zmieni w sobie, dla was zero motywacji ,tylko samoobrona przed Tobą, ,sobek taki z niego jest .
To odpychanie Ciebie ma znamiona kontrolowania ,bo uwiązuje w ten sposób Twoją uwagę na nim ,a Ty skaczesz jak on zagra cały czas go gonisz i starasz się na różne sposoby zasłużyć przez uległość na jego względy .To chore.
Bardzo mądra odpowiedz,dziękuje. Obawiałam się rekacji, ze moje wywody zostaną odebrane właśnie jako ‚ksiezniczkowanie’. W mojej ocenie jestem do tego daleka. Fakt, mam pewne wymagania, ale nie uważam, ze to jest coś złego. Ludzie mówią mi, ze jestem młoda, atrakcyjna, zaradna, niezależna, ciężko pracuje na swój sukces, rozwijam się- chce partnera, który to doceni, jest tyle pustych kobiet wokół mnie... A faceci robią dla nich wszystko.. Bardziej brakuje mi poczucia w związku, ze jestem ważna, ze jest obok mnie facet, który mnie docenia i któremu zależy. Dla mnie proszenie się o chociażby o spacer jest upokarzające , kiedy slysze jego rekacje w stylu- ‚nie chce mi się, znowu Ci coś nie pasuje, jesteś zbyt wymagająca, mi jest dobrze w domu’ Proszenie się o seks skwitował, ze jestem niewyżyta (2 razy w tygodniu to dla mnie potrzeba fizyczna, nie uważam, abym jakoś odstawała od normy). Proszenie się o randkę na mieście potraktował jako materializm z mojej strony.Jest mi po prostu przykro, ze dawałam z siebie tyle, a on nie potrafił tego docenić. Aha i apropo zmuszania, to powiedział mi, ze mówi mi czesto ‚kocham’ tylko dlatego, ze ma wrażenie, ze ja tego oczekuje, ze dla niego te słowo spowszedniało, bo mu wystarczy raz na kilka mięsiecy. Ze okazuje mi czułości, bo wie, ze ja tego potrzebuje, a on wcale nie. Także wyglada to tak, ze każdy gest jest ‚wymuszony’ przeze mnie, zero entuzjazmu i motywacji z jego strony.
21 2021-11-03 20:54:29 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-11-03 20:59:32)
Na początku on też się wysilał, żeby Ci zaimponować, tak bywa, prawda wychodzi w praniu...
To już nie wróci...
Teraz już nic nie udajecie i jak sama widzisz z niczym już wam nie po drodze.
Tak bywa, rozczarowania są wpisane w nasze życie.
Z tego co ostatnio napisałaś wynika, że jemu kobieta praktycznie nie jest potrzebna. Zbędny koszt
22 2021-11-03 21:07:51 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-03 21:19:53)
Na początku on też się wysilał, żeby Ci zaimponować, tak bywa, prawda wychodzi w praniu...
To już nie wróci...
Teraz już nic nie udajecie i jak sama widzisz z niczym już wam nie po drodze.Tak bywa, rozczarowania są wpisane w nasze życie.
Z tego co ostatnio napisałaś wynika, że jemu kobieta praktycznie nie jest potrzebna. Zbędny koszt
To po tym jak zaczął zarabiać więcej ,niektórzy nie są gotowi na większe pieniądze ,a kobieta mu potrzebna jako gadżet i przedmiot ,alibi dla otoczenia, ze jest z nim wszystko w porządku - taka normoza ma nad kim "panować".
Agata jest , zaradna,samodzielna więc nie ma co się nią przejmować ,wykształcona ,atrakcyjna ,łatwo nią manipulować ,specjalnie się nie wysilając cały czas zabiega o niego.Dla niego - ideał .
Swoją droga, zawsze mnie to dziwiło, ze on ma 32 lata a ja jestem jego pierwszą kobietą! Ja sobie poradzę, ale mam naturę osoby wrażliwej, zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ze może ja zrobiłam coś nie tak, powiedziałam zbyt wiele..
24 2021-11-03 21:21:03 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 21:23:17)
Na początku on też się wysilał, żeby Ci zaimponować, tak bywa, prawda wychodzi w praniu...
To już nie wróci...
Teraz już nic nie udajecie i jak sama widzisz z niczym już wam nie po drodze.Tak bywa, rozczarowania są wpisane w nasze życie.
Z tego co ostatnio napisałaś wynika, że jemu kobieta praktycznie nie jest potrzebna. Zbędny koszt
Tak się właśnie poczułam W sumie to rzeczywiście ostatnio nie czułam się potrzebna. A moje potrzeby to czepianie się i wieczne wymagania
25 2021-11-03 21:23:02 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-03 21:27:50)
Swoją droga, zawsze mnie to dziwiło, ze on ma 32 lata a ja jestem jego pierwszą kobietą! Ja sobie poradzę, ale mam naturę osoby wrażliwej, zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ze może ja zrobiłam coś nie tak, powiedziałam zbyt wiele..
Tak - przeproś go Agato za to że żyjesz ,poczucie winy to jest Ci potrzebne nie napiszę reszty.....
to wymówka żeby dalej z nim siedzieć i walczyć ,zabiegać,naprawiać, wychowywać etc etc .
Jeżeli go tak bardzo "ranią" męczą i dręczą Twoje potrzeby i oczekiwania to straszliwy egocentryk z niego jest i dzieciak bez toleracji i akceptacji zapatrzony w siebie . A Tobie też wolno mieć wady i być niedoskonałą .
Swoją droga, zawsze mnie to dziwiło, ze on ma 32 lata a ja jestem jego pierwszą kobietą! Ja sobie poradzę, ale mam naturę osoby wrażliwej, zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ze może ja zrobiłam coś nie tak, powiedziałam zbyt wiele..
Nie możesz myśleć takimi kategoriami.
Widział pewnie w Tobie materiał na żonę, ulegla, wszystko jej się podoba, nic nie wymaga, posłuszna, nie rządzi, itp. Tak było na początku... Nie mogło to zadziałać na dłuższą metę.
A teraz okazało się, że jemu do szczęścia potrzebna kobieta, jak już, względem wiktu i opierunku, bo seks też nie za bardzo mu potrzebny.
Agata27agata napisał/a:Swoją droga, zawsze mnie to dziwiło, ze on ma 32 lata a ja jestem jego pierwszą kobietą! Ja sobie poradzę, ale mam naturę osoby wrażliwej, zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ze może ja zrobiłam coś nie tak, powiedziałam zbyt wiele..
Tak - przeproś go Agato za to że żyjesz ,poczucie winy to jest Ci potrzebne nie napiszę reszty.....
to wymówka żeby dalej z nim siedzieć i walczyć ,zabiegać,naprawiać, wychowywać etc etc .
No właśnie. Wychowywać. Czesto mówił mi, ze przy mnie się uczy. Ale ja nie jestem nauczycielką, mam już pewien bagaż doświadczeń, kilka poważnych związków, w tym jeden, gdzie 2 lata mieszkałam i żyłam z facetem. Stwierdził ostatnio, ze on nie rozumie w czym mam problem i żebym porozmawiała z jego mamą, bo ona jest na niego wkurzona, za jego zachowanie. Ze być może to mu otworzy oczy. Rozwaliło mnie to..
Agato szybciutko z nim zrywaj i absolutnie nie dawaj kolejnej szansy, bo wielce możliwe, że będzie o nią błagał. Facet Cię wykorzystał w tamtym roku (lokalowo, finansowo boś go gościła) a teraz jak już jest na "swoim" nie jesteś mu zbytnio potrzebna. Jak już zauważono - rozgląda się za kolejną panienką. Nawet w oświadczyny nie włożył serca... żenujące to wszystko. W dodatku sknerus że hej. Przykro mi, ale to nie rokuje kompletnie. Dobrze, że widzisz to teraz a nie po ślubie. Zerwij z nim i odpocznij, jeszcze spotkasz kogoś normalnego.
Facet sknera, zamiast zrewanżować się za to wszystko co dla niego zrobiłaś on teraz gromadzi swoje pieniądze na swoje wydatki a Ty nie jesteś mu do niczego potrzebna, gderaniem nic nie wskórasz. Powiedziałaś co Ci się nie podoba (pomimo że większość kopnęłaby go w 4 literki dawno) i teraz pora na jego ruch. Przestań się kontaktować pierwsza, odpowiadaj z dystansem ale miło i czekaj aż zaproponuje fajną randkę. Zasługujesz na nią i dobrze o tym wiesz. Bez sugestii po prostu czekaj. On dobrze wie co powinien zrobić. Nie siedzenie na kanapie. Jak zaproponuje spotkanie w domu powiedz że masz inne plany. Może się zreflektuje, jeśli nie, uciekaj od niego czym prędzej bo to będzie oznaczało że Pan rozgląda się za innym towarem. Zrozum, tak się nie zachowuje facet któremu zależy na kobiecie
30 2021-11-03 22:07:30 Ostatnio edytowany przez kamiloo86 (2021-11-03 22:08:59)
To co Ciebie spotyka przez wiele lat spotykało facetów, co pokazuje jak zmienia się nasz świat, tzn. jak druga strona ''staje na nogi'' to wcale nie zamierza Ci teraz niczego rekompensować a ta zmiana sił uderza, my faceci to bardzo często przechodzimy. Bardzo długo to my lepiej zarabialiśmy, więc uważaliśmy że to fair że będziemy wspomagać nasze Panie, że one się wykształcą, zrobią karierę i kiedyś wyrównają. Efekt jest taki że to nigdy nie następuję, Ciebie spotykało tak samo.
Nie walcz o to bo gwarantuję Ci że i tak tego nie wytrzymasz, on się nie zmieni, dostawał czego potrzebował a teraz już sobie poradzi bez Ciebie (zobaczył że ma większe możliwości to i inne panny ogląda co świadczy kim dla niego jesteś, przykro mi ale piszę to Ci w dobrej wierzę i z bogatego życiowego doświadczenia) więc się nie będzie starał. Boli ale lepiej to szybko zrozumieć i następnym razem, nawet jak ktoś będzie w trochę innej sytuacji to przykro mi bardzo, też musi swoje dołożyć (postawienie granicy jest możliwe tylko na początku relacji).
31 2021-11-03 22:09:32 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 22:15:09)
Rzeczywiście przydał mi się kubeł zimnej wody na głowę. Ja wiem, ze rozstanie to jedyne słuszne rozwiązanie i powinnam zrobić to dawno. Ale w nadchodzący weekend jesteśmy zaproszeni na wesele jego koleżanki, co ja mam teraz zrobić, aby zachować się z klasą?? Nie chce z nim iść, tym bardziej po tym wszystkim, a nocleg zaklepany .. Powinnam mieć to gdzies, ale jak to ja, zaczynam się kręcić aby wyjść z sytuacji z twarzą. Generlanie nie miałam i tak ochoty z nim tam pójść, ale jako narzeczona oczywiscie czułam się zobowiązana. Dlaczego nie miałam ochoty? To wesele jego bliskiej koleżanki, która wg jego wersji, która przedstawił mi - przyjaźniła się z nim od kilku lat, a on dał jej kosza. Ze ona chciała coś więcej, ale on nie. Ze dla niego to była relacja koleżanska i nie potrafił na nią spojrzeć inaczej. Przyłapałam go wtedy na wielkim kłamstwie, bo okazało się ,po rozmowie z jego znajomymi, ze było zupełnie na odwrót- on był w niej szaleńczo zakochany, latal za nią jak pies, ale ona wrzuciła go do strefy friend zon, dała mu totalnego kosza. Dziwnie mi po prostu, ze mnie tak okłamał, bo nie widzę powodu aby nie powiedzieć prawdy w tym zakresie.
32 2021-11-03 22:13:30 Ostatnio edytowany przez ulle (2021-11-03 22:19:59)
Autorko, napisałaś, że on Ci się oświadczył, jednak było to nędzne jego wystąpienie, ponieważ "zapomniał" o kwiatach.
Oświadczyny przyjęłaś.
A czy jesteście już zaręczeni? Czy obdarował Cię pierścionkiem zaręczynowym?
Pytam o to, bo jestem ciekawa czy dał Ci pierścionek? Czy też chce opędzić Cię tanim kosztem, kilkoma kwiatkami?
Przeczytałam wszystko, co napisałaś i doszłam do wniosku, że to zwykły buraczany, kmiot bez klasy, słoma wyłazi mu z butów, aż miło.
Zanim stanął na nogi przyczepił się do Ciebie, ponieważ w tamtym czasie taka właśnie kobieta, z takimi właśnie warunkami mieszkaniowymi, finansowymi i z takimi cechami charakteru była mu potrzebna. Trafiłaś mu się niczym ślepej kurze ziarno. Mieszkał u Ciebie przez większość tygodnia, korzystał z kibelka, z lodówki, z Twoich mediów, żył sobie na sępa. Ty nieba przychylalas mu na każdym kroku i byłaś dla niego stanowczo za dobra. On obrósł w piórka, aż na koniec uznał, że jest tak cudowny, wspaniały oraz doskonały, że właściwie nie ma niczego dziwnego w tym, że manna spada mu z nieba.
Idealizowas go i uważałas, że jesteście na tym samym poziomie kultury osobistej, więc dalawas mu wszystko co najlepsze, ponieważ uważałas, że on myśli tak samo. Nie sadzilas, że tak naprawdę masz do czynienia z burakiem, który w gruncie rzeczy ma Cię za głupią, bo kto mądry oddaje za darmo obcej osobie. On przecież ciągle miał Cię za obcą i dobrze sobie kalkulował, żeby za dużo na Ciebie nie wydać. Coś tam z siebie dawał na początku, bo tak wypadało, ale gdy upewnił się, że jesteś całkowicie jego wtedy osiadł na laurach, czyli stał się po prostu sobą, czyli leniem, egoistą i sknera.
Odejdź od niego i nawet się za siebie nie oglądaj. W żadnym razie nie walcz, bo stracisz jeszcze więcej niż straciłaś na niego do tej pory.
Bez pierścionka i zaręczyn nie jesteś jego narzeczona.
Po oświadczynach jesteś tylko kandydatka na jego żonę.
Jesteśmy dał Ci pierścionek i jesteście zaręczeni, to zwracam honor. W takim układzie jesteś jego narzeczona.
Nie idź z nim na to wesele, bo będziesz bardzo złe tam się czuła, będziesz musiała robić dobrą minę do złej gry, więc jakim cudem miałabyś się dobrze bawić?
33 2021-11-03 22:20:02 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 22:20:59)
Autorko, napisałaś, że on Ci się oświadczył, jednak było to nędzne jego wystąpienie, ponieważ "zapomniał" o kwiatach.
Oświadczyny przyjęłaś.
A czy jesteście już zaręczeni? Czy obdarował Cię pierścionkiem zaręczynowym?
Pytam o to, bo jestem ciekawa czy dał Ci pierścionek? Czy też chce opędzić Cię tanim kosztem, kilkoma kwiatkami?
Przeczytałam wszystko, co napisałaś i doszłam do wniosku, że to zwykły buraczany, kmiot bez klasy, słoma wyłazi mu z butów, aż miło.
Zanim stanął na nogi przyczepił się do Ciebie, ponieważ w tamtym czasie taka właśnie kobieta, z takimi właśnie warunkami mieszkaniowymi, finansowymi i z takimi cechami charakteru była mu potrzebna. Trafiłaś mu się niczym ślepej kurze ziarno. Mieszkał u Ciebie przez większość tygodnia, korzystał z kibelka, z lodówki, z Twoich mediów, żył sobie na sępa. Ty nieba przychylalas mu na każdym kroku i byłaś dla niego stanowczo za dobra. On obrósł w piórka, aż na koniec uznał, że jest tak cudowny, wspaniały oraz doskonały, że właściwie nie ma niczego dziwnego w tym, że manna spada mu z nieba.
Idealizowas go i uważałas, że jesteście na tym samym poziomie kultury osobistej, więc dalawas mu wszystko co najlepsze, ponieważ uważałas, że on myśli tak samo. Nie sadzilas, że tak naprawdę masz do czynienia z burakiem, który w gruncie rzeczy ma Cię za głupią, bo kto mądry oddaje za darmo obcej osobie. On przecież ciągle miał Cię za obcą i dobrze sobie kalkulował, żeby za dużo na Ciebie nie wydać. Coś tam z siebie dawał na początku, bo tak wypadało, ale gdy upewnił się, że jesteś całkowicie jego wtedy osiadł na laurach, czyli stał się po prostu sobą, czyli leniem, egoistą i sknera.
Odejdź od niego i nawet się za siebie nie oglądaj. W żadnym razie nie walcz, bo stracisz jeszcze więcej niż straciłaś na niego do tej pory.
Oświadczył się bez kwiatów i bez pierścionka. Pierścionek dostałam kilka dni po tym, bo on stwierdził, ze nie miał czasu tego ogarnąć (on się wiecznie zasłania tym , ze ma firme i dużo pracuje) i nie widział jaki mi się podoba. Kupił ten pierścionek o go dostałam ale dopiero jak dopytał jaki bym chciała, ale jak przeglądał pierścionki to przy mnie robił oczy ja zasadzie ‚jezu, jakie to drogie’
Rzeczywiście przydał mi się kubeł zimnej wody na głowę. Ja wiem, ze rozstanie to jedyne słuszne rozwiązanie i powinnam zrobić to dawno. Ale w nadchodzący weekend jesteśmy zaproszeni na wesele jego koleżanki, co ja mam teraz zrobić, aby zachować się z klasą?? Nie chce z nim iść, tym bardziej po tym wszystkim, a nocleg zaklepany .. Powinnam mieć to gdzies, ale jak to ja, zaczynam się kręcić aby wyjść z sytuacji z twarzą. Generlanie nie miałam i tak ochoty z nim tam pójść, ale jako narzeczona oczywiscie czułam się zobowiązana. Dlaczego nie miałam ochoty? To wesele jego bliskiej koleżanki, która wg jego wersji, która przedstawił mi - przyjaźniła się z nim od kilku lat, a on dał jej kosza. Ze ona chciała coś więcej, ale on nie. Ze dla niego to była relacja koleżanska i nie potrafił na nią spojrzeć inaczej. Przyłapałam go wtedy na wielkim kłamstwie, bo okazało się ,po rozmowie z jego znajomymi, ze było zupełnie na odwrót- on był w niej szaleńczo zakochany, latal za nią jak pies, ale ona wrzuciła go do strefy friend zon, dała mu totalnego kosza. Dziwnie mi po prostu, ze mnie tak okłamał, bo nie widzę powodu aby nie powiedzieć prawdy w tym zakresie.
Twój problem polega na tym że w tej relacji starasz się być zbyt OK i też za mało mu mówiłaś licząc że on wykaże inicjatywę. Jak czegoś nie chcesz robić to nie rób. Tego jednego na koniec on Ciebie może nauczyć i wiesz co? świat się nie skończy, a paradoksalnie może mu otworzysz ten łeb. Z klasą też się żegnać nie musisz. W życiu daje się to co dostaję, wtedy jest zdrowo i ''rachunek się zgadza''.
Agata27agata napisał/a:Rzeczywiście przydał mi się kubeł zimnej wody na głowę. Ja wiem, ze rozstanie to jedyne słuszne rozwiązanie i powinnam zrobić to dawno. Ale w nadchodzący weekend jesteśmy zaproszeni na wesele jego koleżanki, co ja mam teraz zrobić, aby zachować się z klasą?? Nie chce z nim iść, tym bardziej po tym wszystkim, a nocleg zaklepany .. Powinnam mieć to gdzies, ale jak to ja, zaczynam się kręcić aby wyjść z sytuacji z twarzą. Generlanie nie miałam i tak ochoty z nim tam pójść, ale jako narzeczona oczywiscie czułam się zobowiązana. Dlaczego nie miałam ochoty? To wesele jego bliskiej koleżanki, która wg jego wersji, która przedstawił mi - przyjaźniła się z nim od kilku lat, a on dał jej kosza. Ze ona chciała coś więcej, ale on nie. Ze dla niego to była relacja koleżanska i nie potrafił na nią spojrzeć inaczej. Przyłapałam go wtedy na wielkim kłamstwie, bo okazało się ,po rozmowie z jego znajomymi, ze było zupełnie na odwrót- on był w niej szaleńczo zakochany, latal za nią jak pies, ale ona wrzuciła go do strefy friend zon, dała mu totalnego kosza. Dziwnie mi po prostu, ze mnie tak okłamał, bo nie widzę powodu aby nie powiedzieć prawdy w tym zakresie.
Twój problem polega na tym że w tej relacji starasz się być zbyt OK i też za mało mu mówiłaś licząc że on wykaże inicjatywę. Jak czegoś nie chcesz robić to nie rób. Tego jednego na koniec on Ciebie może nauczyć i wiesz co? świat się nie skończy, a paradoksalnie może mu otworzysz ten łeb. Z klasą też się żegnać nie musisz. W życiu daje się to co dostaję, wtedy jest zdrowo i ''rachunek się zgadza''.
Mam po prostu urwać kontakt i nie pójść na te wesele? Nie wyobrazam sobie z nim tam pójść i się bawić.. Ale wiem, ze nasza obecność była potwierdzona, a panna młoda wyłożyła za nasz nocleg.
Znowu się przejmujesz. Po tym wszystkim co Ci ostatnio odstawił nie masz obowiązku iść na wesele laski w której był zakochany. Przeczytaj sobie w ogóle jak to brzmi. Jesteśmy w tym samym wieku ja tak samo kupiłam niedawno mieszkanie (wzięłam kredyt) i poznałam mojego partnera niecałe dwa lata temu. Wierz mi, jego zachowanie jest zupełnie inne dlatego jak to przeczytałam się zdenerwowałam ,ponieważ odnoszę wrażenie że jesteś bardzo inteligentna, wrażliwa i nie chciałabym żeby Cię wykorzystywał dalej facet który na Ciebie nie zasługuje
37 2021-11-03 22:25:48 Ostatnio edytowany przez kamiloo86 (2021-11-03 22:27:08)
żaden ghosting, dzwonisz do niego i mówisz że nie idziesz bo ostatnio się między Wami psuje i nie będziesz udawać że jest OK bo życie to nie Instagram i czas przestać udawać że jest inaczej, jak ktoś zapłacił to wziął ryzyko na klatę, zawsze kogoś nie ma, ja pół życie byłem zbyt w porządku i tylko na tym traciłem, jak zacząłem robić rzeczy zgodnie z własnymi emocjami i tym co robi druga strona to szybko pojawił się szacunek i skończyło wykorzystywanie.
odnośnie innych wpisów to też nie wpadajmy w jakieś kulturowe oczekiwania że facet za wszystko ma płacić, ale w tej konkretnej sytuacji ewidentnie Ciebie wykorzystywał i nie zamierza nigdy nic wyrównać
38 2021-11-03 22:31:20 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-03 22:35:32)
kamiloo86 napisał/a:Agata27agata napisał/a:Rzeczywiście przydał mi się kubeł zimnej wody na głowę. Ja wiem, ze rozstanie to jedyne słuszne rozwiązanie i powinnam zrobić to dawno. Ale w nadchodzący weekend jesteśmy zaproszeni na wesele jego koleżanki, co ja mam teraz zrobić, aby zachować się z klasą?? Nie chce z nim iść, tym bardziej po tym wszystkim, a nocleg zaklepany .. Powinnam mieć to gdzies, ale jak to ja, zaczynam się kręcić aby wyjść z sytuacji z twarzą. Generlanie nie miałam i tak ochoty z nim tam pójść, ale jako narzeczona oczywiscie czułam się zobowiązana. Dlaczego nie miałam ochoty? To wesele jego bliskiej koleżanki, która wg jego wersji, która przedstawił mi - przyjaźniła się z nim od kilku lat, a on dał jej kosza. Ze ona chciała coś więcej, ale on nie. Ze dla niego to była relacja koleżanska i nie potrafił na nią spojrzeć inaczej. Przyłapałam go wtedy na wielkim kłamstwie, bo okazało się ,po rozmowie z jego znajomymi, ze było zupełnie na odwrót- on był w niej szaleńczo zakochany, latal za nią jak pies, ale ona wrzuciła go do strefy friend zon, dała mu totalnego kosza. Dziwnie mi po prostu, ze mnie tak okłamał, bo nie widzę powodu aby nie powiedzieć prawdy w tym zakresie.
Twój problem polega na tym że w tej relacji starasz się być zbyt OK i też za mało mu mówiłaś licząc że on wykaże inicjatywę. Jak czegoś nie chcesz robić to nie rób. Tego jednego na koniec on Ciebie może nauczyć i wiesz co? świat się nie skończy, a paradoksalnie może mu otworzysz ten łeb. Z klasą też się żegnać nie musisz. W życiu daje się to co dostaję, wtedy jest zdrowo i ''rachunek się zgadza''.
Mam po prostu urwać kontakt i nie pójść na te wesele? Nie wyobrazam sobie z nim tam pójść i się bawić.. Ale wiem, ze nasza obecność była potwierdzona, a panna młoda wyłożyła za nasz nocleg.
Agato bądź odważna zobaczysz jak się poczujesz swobodnie i wolna ,nie rób takich zwodów że znikasz ,najlepiej
stawić czemuś czoło twarzą w twarz to dodaje życiowej siły,na wesele nie idź już z nim,bo to takie podejrzewam z jego strony Ty jako fasada przedstawiona na pokaz dla tamtej - dziecinada.
ulle napisał/a:Autorko, napisałaś, że on Ci się oświadczył, jednak było to nędzne jego wystąpienie, ponieważ "zapomniał" o kwiatach.
Oświadczyny przyjęłaś.
A czy jesteście już zaręczeni? Czy obdarował Cię pierścionkiem zaręczynowym?
Pytam o to, bo jestem ciekawa czy dał Ci pierścionek? Czy też chce opędzić Cię tanim kosztem, kilkoma kwiatkami?
Przeczytałam wszystko, co napisałaś i doszłam do wniosku, że to zwykły buraczany, kmiot bez klasy, słoma wyłazi mu z butów, aż miło.
Zanim stanął na nogi przyczepił się do Ciebie, ponieważ w tamtym czasie taka właśnie kobieta, z takimi właśnie warunkami mieszkaniowymi, finansowymi i z takimi cechami charakteru była mu potrzebna. Trafiłaś mu się niczym ślepej kurze ziarno. Mieszkał u Ciebie przez większość tygodnia, korzystał z kibelka, z lodówki, z Twoich mediów, żył sobie na sępa. Ty nieba przychylalas mu na każdym kroku i byłaś dla niego stanowczo za dobra. On obrósł w piórka, aż na koniec uznał, że jest tak cudowny, wspaniały oraz doskonały, że właściwie nie ma niczego dziwnego w tym, że manna spada mu z nieba.
Idealizowas go i uważałas, że jesteście na tym samym poziomie kultury osobistej, więc dalawas mu wszystko co najlepsze, ponieważ uważałas, że on myśli tak samo. Nie sadzilas, że tak naprawdę masz do czynienia z burakiem, który w gruncie rzeczy ma Cię za głupią, bo kto mądry oddaje za darmo obcej osobie. On przecież ciągle miał Cię za obcą i dobrze sobie kalkulował, żeby za dużo na Ciebie nie wydać. Coś tam z siebie dawał na początku, bo tak wypadało, ale gdy upewnił się, że jesteś całkowicie jego wtedy osiadł na laurach, czyli stał się po prostu sobą, czyli leniem, egoistą i sknera.
Odejdź od niego i nawet się za siebie nie oglądaj. W żadnym razie nie walcz, bo stracisz jeszcze więcej niż straciłaś na niego do tej pory.Oświadczył się bez kwiatów i bez pierścionka. Pierścionek dostałam kilka dni po tym, bo on stwierdził, ze nie miał czasu tego ogarnąć (on się wiecznie zasłania tym , ze ma firme i dużo pracuje) i nie widział jaki mi się podoba. Kupił ten pierścionek o go dostałam ale dopiero jak dopytał jaki bym chciała, ale jak przeglądał pierścionki to przy mnie robił oczy ja zasadzie ‚jezu, jakie to drogie’
"Jezu, jakie to drogie"- fakt pierścionki zaręczynowe tanie nie są, słusznie zresztą, ale komentarz mógł zachować dla siebie.
To prosty, chociaż wykształcony chłop. Myślę, że potem w realnym życiu z nim wiele razy mogłabyś się mocno zdziwić jakim potrafi być prostakiem.
Taki cwaniaczek.
Za jego całkowity brak zainteresowania Twoimi problemami zdrowotnymi, zerowa zazdrością i zwykła obojętność podziękuj mu za dalszą współpracę, bo nie był to facet, który by Ciebie kochał, on nie był nawet Twoim przyjacielem.
Uważam, że powinnaś cieszyć się z tego, że w porę zorientowałas się, że idziesz droga donikąd. Lepiej być samą niż samotna w byle jakim związku.
"Przyłapałam go wtedy na wielkim kłamstwie, bo okazało się ,po rozmowie z jego znajomymi, ze było zupełnie na odwrót- on był w niej szaleńczo zakochany, latal za nią jak pies, ale ona wrzuciła go do strefy friend zon, dała mu totalnego kosza."
To masz odpowiedź, on już przeżył swoją pierwszą wielką miłość, która pewnie nie wygasła, stąd był jego celibat...
On Ciebie nie kochał i nie kocha, ale to nie zmienia faktu, że jest sknerusem z którym ciężko by było żyć.
Nie wiem czy powinnaś pójść na to wesele, jak będziesz na nim czuła się niekomfortowo, to nie ma sensu.
Powiedz mu już teraz, że nie widzisz sensu kontunuowanie waszej relacji i na weselu się nie widzisz.
żaden ghosting, dzwonisz do niego i mówisz że nie idziesz bo ostatnio się między Wami psuje i nie będziesz udawać że jest OK bo życie to nie Instagram i czas przestać udawać że jest inaczej, jak ktoś zapłacił to wziął ryzyko na klatę, zawsze kogoś nie ma, ja pół życie byłem zbyt w porządku i tylko na tym traciłem, jak zacząłem robić rzeczy zgodnie z własnymi emocjami i tym co robi druga strona to szybko pojawił się szacunek i skończyło wykorzystywanie.
odnośnie innych wpisów to też nie wpadajmy w jakieś kulturowe oczekiwania że facet za wszystko ma płacić, ale w tej konkretnej sytuacji ewidentnie Ciebie wykorzystywał i nie zamierza nigdy nic wyrównać
.
Tak zrobię. Ja absolutnie nie oczekuje, aby facet za wszystko płacił ! Pracuje i stać mnie na to. Wręcz przeciwnie, zawsze chciałam, aby było sprawiedliwie. Jak u mnie pomieszkiwał, zaproponował zoo, to doskonale wiedzialam, ze spędzimy tam sporo czasu i będziemy głodni, ze zapewne pojdziemy coś zjeść, to ja kupowałam 2 bilety do tego zoo (pomimo, ze to była jego inicjatywa ) Chcieliśmy iść na festiwal Filmów- dawałam 50 procent. Urlop? Jechaliśmy jego samochodem, mając na względzie, ze samochód na wodę nie jeździ- ja znalazłam, wykupiłam nocleg na tydzień dla nas. Posiłki na urlopie - płacenie na zmianę. Nawet jak on zapłacił, ja dawałam napiwek. Wakacje teogoroczne -Chciałam gdzieś wyjść, kupiłam nam bilety do kina w plenerze , zrobiłam obiad.. kupiłam góry albo kawę. Myśle, ze naprawdę byłam fair, jeśli chodzi o randki i wolny czas- mówiąc o etapie, kiedy w ogóle gdziekolwiek się ruszaliśmy
największym kłamstwem naszego świata jest myślenie że bycie z kimkolwiek pomoże nie być samotnym, można być samotnym w związku
te wszystkie dobre rady: będziesz sam/sama i straszaki wyrządzają więcej krzywdy niż dają pożytku
kamiloo86 napisał/a:żaden ghosting, dzwonisz do niego i mówisz że nie idziesz bo ostatnio się między Wami psuje i nie będziesz udawać że jest OK bo życie to nie Instagram i czas przestać udawać że jest inaczej, jak ktoś zapłacił to wziął ryzyko na klatę, zawsze kogoś nie ma, ja pół życie byłem zbyt w porządku i tylko na tym traciłem, jak zacząłem robić rzeczy zgodnie z własnymi emocjami i tym co robi druga strona to szybko pojawił się szacunek i skończyło wykorzystywanie.
odnośnie innych wpisów to też nie wpadajmy w jakieś kulturowe oczekiwania że facet za wszystko ma płacić, ale w tej konkretnej sytuacji ewidentnie Ciebie wykorzystywał i nie zamierza nigdy nic wyrównać
.
Tak zrobię. Ja absolutnie nie oczekuje, aby facet za wszystko płacił ! Pracuje i stać mnie na to. Wręcz przeciwnie, zawsze chciałam, aby było sprawiedliwie. Jak u mnie pomieszkiwał, zaproponował zoo, to doskonale wiedzialam, ze spędzimy tam sporo czasu i będziemy głodni, ze zapewne pojdziemy coś zjeść, to ja kupowałam 2 bilety do tego zoo (pomimo, ze to była jego inicjatywa
) Chcieliśmy iść na festiwal Filmów- dawałam 50 procent. Urlop? Jechaliśmy jego samochodem, mając na względzie, ze samochód na wodę nie jeździ- ja znalazłam, wykupiłam nocleg na tydzień dla nas. Posiłki na urlopie - płacenie na zmianę. Nawet jak on zapłacił, ja dawałam napiwek. Wakacje teogoroczne -Chciałam gdzieś wyjść, kupiłam nam bilety do kina w plenerze , zrobiłam obiad.. kupiłam góry albo kawę. Myśle, ze naprawdę byłam fair, jeśli chodzi o randki i wolny czas- mówiąc o etapie, kiedy w ogóle gdziekolwiek się ruszaliśmy
dla mnie to urocze, ale dowodzi że jesteś zbyt w porządku i to akurat Ci szkodzi
44 2021-11-03 22:51:01 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-03 22:51:51)
"Przyłapałam go wtedy na wielkim kłamstwie, bo okazało się ,po rozmowie z jego znajomymi, ze było zupełnie na odwrót- on był w niej szaleńczo zakochany, latal za nią jak pies, ale ona wrzuciła go do strefy friend zon, dała mu totalnego kosza."
To masz odpowiedź, on już przeżył swoją pierwszą wielką miłość, która pewnie nie wygasła, stąd był jego celibat...
On Ciebie nie kochał i nie kocha, ale to nie zmienia faktu, że jest sknerusem z którym ciężko by było żyć.
Nie wiem czy powinnaś pójść na to wesele, jak będziesz na nim czuła się niekomfortowo, to nie ma sensu.
Powiedz mu już teraz, że nie widzisz sensu kontunuowanie waszej relacji i na weselu się nie widzisz.
Nie pójdę. Czułabym sie upokorzona. Tym bardziej, ze jakiś czas temu byliśmy na weselu, gdzie była właśnie ona- tańczył ze mną , ale wciaz obracał głowę w jej stronę , cały czas szukał jej wzrokiem, nawet na parkiecie , wśród tłumu ludzi. Jedliśmy przy stole- wciąż na nią zerkał. Później zagdadywal, zostawił mnie przy stole i rozmawiał z nią o sprawach zawodowych na zewnątrz. Kobiety takie drobnostki wylapuja. Czułam, ze coś jest nie halo i jest drugie dno. Wtedy zapaliła mi się w głowie lampka i poruszyłam temat tej kobiety wśród jego znajomych- i wyszła prawda na jaw.
Znowu się przejmujesz. Po tym wszystkim co Ci ostatnio odstawił nie masz obowiązku iść na wesele laski w której był zakochany. Przeczytaj sobie w ogóle jak to brzmi. Jesteśmy w tym samym wieku ja tak samo kupiłam niedawno mieszkanie (wzięłam kredyt) i poznałam mojego partnera niecałe dwa lata temu. Wierz mi, jego zachowanie jest zupełnie inne dlatego jak to przeczytałam się zdenerwowałam ,ponieważ odnoszę wrażenie że jesteś bardzo inteligentna, wrażliwa i nie chciałabym żeby Cię wykorzystywał dalej facet który na Ciebie nie zasługuje
Zachowanie Twojego faceta jest inne, czyli? Możesz rozwinąć ten temat, jak to u Was wyglada? Nie ukrywam, ze czuje się wykorzystana, ale mogę mieć pretensje tylko do siebie (pod tym katem, ze sobie na to wszystko pozwoliłam, aczkolwiek żyłam kategoriami, ze to sytuacja tymaczoswa, a dostałam finalnie po dupie)
Jak się poznaliśmy ja miałam kredyt i mieszkałam sama, byłam niezależna finansowo on z kolei żył z dnia na dzień, żadnych oszczędności, mieszkanie wynajmował. Pokochałam go za jego charakter i sposób w jaki mnie traktuje. Kiedy przyjezdzal do mnie na weekend to sam robił zakupy, obiad mimo że nigdy go o to nie prosiłam. Ty przyjezdzalas do faceta, robilas obiad a on Ci wygarnął ze nie wzięłaś wina ze sobą???? Trzeba było wyjść. Co z tego ze na początku był dla Ciebie miły Wy się nadal poznajecie a on się już pokazal na co go stać. Teraz doczytałam o oglądaniu panienek na Facebooku nad czym Ty się w ogóle zastanawiasz. Fajnie z Twojej strony ze nie chciałaś na nim żerować ale ten Facet w ogóle nie docenia tego ze Cie ma, nie ma dla Ciebie szacunku a powinien go mieć. Zasługujesz na kogoś wyjątkowego kto Cię będzie traktować wyjątkowo a nie jak element który może być w jego życiu pod warunkiem ze nie będzie mieć żadnych wymagań.
Z tym, że Anecie trafił się uczciwy chłopak, a Tobie wręcz przeciwnie.
Ja myślę, że od mógł oszukiwać Cię od początku.
Tak odbijał sobie niespełnioną miłość, którą obsypywał kwiatami, prezentami, a ona nic... Więc postanowił znaleźć kobietę, rozkochać, a potem traktować przedmiotowo, bo nie warto się angażangować, stąd jego zachowanie wobec Ciebie, bez cienia uczucia.
Z tym, że Anecie trafił się uczciwy chłopak, a Tobie wręcz przeciwnie.
Ja myślę, że od mógł oszukiwać Cię od początku.
Tak odbijał sobie niespełnioną miłość, którą obsypywał kwiatami, prezentami, a ona nic... Więc postanowił znaleźć kobietę, rozkochać, a potem traktować przedmiotowo, bo nie warto się angażangować, stąd jego zachowanie wobec Ciebie, bez cienia uczucia.
Mój były miał wiele podobnych cech co twój facet, z tym że nie było aspektu wspólnego mieszkania. Też wiecznie nie szło go nigdzie wyciągnąć, najlepiej leżeć przed tv i oglądać seriale. Również skąpstwo, kijowe zaręczyny, początkowo niby fajnie super, starał się a po niecałym roku już czuł, że jestem zaklepana i nie trzeba się starać. Mój pierwszy związek, więc też byłam, tak jak ty, po prostu za dobra, za porządna. Skończyło się to generalnie wypaleniem, narastającą frustracją i ciągłymi wątpliwościami, intuicja podpowiadała że nie tak powinno być w szczęśliwym związku. W końcowym etapie już mi nie zależało, nie chciałam żeby przyjeżdżał nawet za bardzo, bo zaś będzie tylko leżenie przed tv, wolałam już coś sama porobić ciekawego. Zerwałam, napisałam list w którym wyjaśniłam dlaczego. Najtrudniejsze dla mnie było właśnie to zrobić, bo miałam świadomość że jakąś mu przykrość zrobię, no ale niestety nie da się inaczej. Najlepsze jest, że on ciągle uważał, że o co mi chodzi, przecież jest dobrze. No tak, dla niego byłam super partnerką, jemu było fajnie. Mi niestety nie. Trochę żal potem, że człowiek taki naiwny był, że trzeba było wcześniej skończyć związek. Nie bądź głupia, jesteś fajną, niezależną dziewczyną a ten facet to kula u nogi, nic cię z nim dobrego nie czeka. Lepiej być jakiś czas samemu, niż nieszczęśliwym w związku. Swojej decyzji o zerwaniu nigdy nie żałowałam.
Jak się poznaliśmy ja miałam kredyt i mieszkałam sama, byłam niezależna finansowo on z kolei żył z dnia na dzień, żadnych oszczędności, mieszkanie wynajmował. Pokochałam go za jego charakter i sposób w jaki mnie traktuje. Kiedy przyjezdzal do mnie na weekend to sam robił zakupy, obiad mimo że nigdy go o to nie prosiłam. Ty przyjezdzalas do faceta, robilas obiad a on Ci wygarnął ze nie wzięłaś wina ze sobą???? Trzeba było wyjść. Co z tego ze na początku był dla Ciebie miły Wy się nadal poznajecie a on się już pokazal na co go stać. Teraz doczytałam o oglądaniu panienek na Facebooku nad czym Ty się w ogóle zastanawiasz. Fajnie z Twojej strony ze nie chciałaś na nim żerować ale ten Facet w ogóle nie docenia tego ze Cie ma, nie ma dla Ciebie szacunku a powinien go mieć. Zasługujesz na kogoś wyjątkowego kto Cię będzie traktować wyjątkowo a nie jak element który może być w jego życiu pod warunkiem ze nie będzie mieć żadnych wymagań.
No widzisz. Mój facet, kiedy wynajmował pokój w mieszkaniu studenckim, przez rok przychodził do mnie- poza sporadycznymi wyjątkami- z pustymi rękoma. Zakupów nie robił, czasami jakiś alkohol przyniósł jak on miał ochotę, ale to od święta. Czasami przyszedł po prostu z piwem.. jak do koleżanki.. albo i gorzej, czasami się na niego wkurzalam, ze mógłby mi kwiatka przynieść a nie piwo przynosi jak do kumpla. Nie oczekiwałam tego aby się do czegokolwiek dokładał, w ogóle nie myślałam o tym w takich kategoriach. A kiedy się przeprowadził, kiedy już miał warunki, zeby mnie do siebie zaprosić- to nie dość, ze ja zrobiłam zakupy i przyszłam nimi do jego mieszkania, nie dość, ze przygotowałam nam kolacje, a tez byłam zmęczona po pracy, to usłyszałam ze jest to bez serca, ze mam poroblemy z kupowaniem produktów, bo powinnam zabrać ze sobą tez piwo bądź wino, a kolacja była słaba, ‚niedopracowana’ bo mogłam dodać do niej jego ulubione owoce. Ze mam problemy z płaceniem. Dla mnie to niepojęte, dopiero teraz otworzyłam oczy
1. Jak się szuka diamentów w szambie to sie znajduje gów*o -> tinder to miejsce na szukanie szybkiego sexu a nie związku.
2. Jak już znajdziesz gów*o mniej gówniane od reszty, to nie oznacza że przestało nim być
3. Co to za gwiazda za którą oglądają się na ulicy, a "reklamuje" się na tinderze? Coś tu nie gra.
1. Jak się szuka diamentów w szambie to sie znajduje gów*o -> tinder to miejsce na szukanie szybkiego sexu a nie związku.
2. Jak już znajdziesz gów*o mniej gówniane od reszty, to nie oznacza że przestało nim być
3. Co to za gwiazda za którą oglądają się na ulicy, a "reklamuje" się na tinderze? Coś tu nie gra.
Akurat się z tym nie zgadzam- nie każdy ma konto na tinderze dla szybkiego sexu. Znam niejedna udana pare, która poznała się w ten sposób i tworzą wartosciowy związek nie ma co generalizować.
apropo_defacto napisał/a:1. Jak się szuka diamentów w szambie to sie znajduje gów*o -> tinder to miejsce na szukanie szybkiego sexu a nie związku.
2. Jak już znajdziesz gów*o mniej gówniane od reszty, to nie oznacza że przestało nim być
3. Co to za gwiazda za którą oglądają się na ulicy, a "reklamuje" się na tinderze? Coś tu nie gra.Akurat się z tym nie zgadzam- nie każdy ma konto na tinderze dla szybkiego sexu. Znam niejedna udana pare, która poznała się w ten sposób i tworzą wartosciowy związek
nie ma co generalizować.
sam tinder nie kryje do czego został powołany, więc jak jesteś młoda, mądra i ładna to po co tam w ogóle szukać?
A co do samego partnera, to niezły głąb.
apropo_defacto napisał/a:1. Jak się szuka diamentów w szambie to sie znajduje gów*o -> tinder to miejsce na szukanie szybkiego sexu a nie związku.
2. Jak już znajdziesz gów*o mniej gówniane od reszty, to nie oznacza że przestało nim być
3. Co to za gwiazda za którą oglądają się na ulicy, a "reklamuje" się na tinderze? Coś tu nie gra.Akurat się z tym nie zgadzam- nie każdy ma konto na tinderze dla szybkiego sexu. Znam niejedna udana pare, która poznała się w ten sposób i tworzą wartosciowy związek
nie ma co generalizować.
Agata, pan apropo_defacto, ma swoją teorię na temat portali randkowych i wszystkim ją wbija. Nie docierają do niego takie informcje o jakich napisałaś.
Agata27agata napisał/a:apropo_defacto napisał/a:1. Jak się szuka diamentów w szambie to sie znajduje gów*o -> tinder to miejsce na szukanie szybkiego sexu a nie związku.
2. Jak już znajdziesz gów*o mniej gówniane od reszty, to nie oznacza że przestało nim być
3. Co to za gwiazda za którą oglądają się na ulicy, a "reklamuje" się na tinderze? Coś tu nie gra.Akurat się z tym nie zgadzam- nie każdy ma konto na tinderze dla szybkiego sexu. Znam niejedna udana pare, która poznała się w ten sposób i tworzą wartosciowy związek
nie ma co generalizować.
Agata, pan apropo_defacto, ma swoją teorię na temat portali randkowych i wszystkim ją wbija. Nie docierają do niego takie informcje o jakich napisałaś.
Każdy ma swoje zdanie na ten temat, każdy ma do tego prawo, także w tym zakresie nie będę polemizować
U mnie wyszło, jak wyszło, bardzo się pomyliłam co do samego człowieka.
Agata27agata napisał/a:apropo_defacto napisał/a:1. Jak się szuka diamentów w szambie to sie znajduje gów*o -> tinder to miejsce na szukanie szybkiego sexu a nie związku.
2. Jak już znajdziesz gów*o mniej gówniane od reszty, to nie oznacza że przestało nim być
3. Co to za gwiazda za którą oglądają się na ulicy, a "reklamuje" się na tinderze? Coś tu nie gra.Akurat się z tym nie zgadzam- nie każdy ma konto na tinderze dla szybkiego sexu. Znam niejedna udana pare, która poznała się w ten sposób i tworzą wartosciowy związek
nie ma co generalizować.
Agata, pan apropo_defacto, ma swoją teorię na temat portali randkowych i wszystkim ją wbija. Nie docierają do niego takie informcje o jakich napisałaś.
pan mądry czasem ma olśnienia i łączy ze sobą fakty o których czyta. Sama jesteś dobrym przykładem, że coś jest w tym co piszę :*
szukacie w miejscach w ktorych z definicji wiadomo, że skarbów nie ma, a później są frustracje i żale, że pan nr 1 to taki a pan nr2 to siaki. Albo, że po roku typek okazał się zwykłym fiutem.
No bardzo trudno wyciągnąć wnioski.
Tak samo miałam konto ja tinderze, nie rozumiem dlaczego autorka miałaby nie byc atrakcyjna ????? Różni są ludzie tak samo jak w realu???? apropo_defacto coś Ci nie pykło i to ostro
no faktycznie. to ja zakładam tematy że mi w zyciu "nie pykło"
59 2021-11-05 01:55:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-05 08:58:05)
Uważam że para którą uważa że nie pomieści się na 34m na początku znajomości nie powinna razem być bo brak tam miłości.
A związek rozwaliło to z nich, ktore pierwsze wyraziło tę wątpliwość.
Bo do tego momentu wszystko gralo?.
Może mam niesłuszne wrażenie bo czytam późno ten tekst, ale autorka nie chce żyć wspólnie chociaż to deklaruje. .
I tak naprawdę poszło tu o podejście do spraw materialnych i komunikację.
Mam wrażenie, że mimo tego co piszesz sprawy materialnej równowagi są dla Ciebie na tyle ważne że czułaś się wykorzystana już przez sam fakt zamieszkania u Ciebie.
Gdy to zauważył nastąpił w waszej relacji zjazd.
Temat byłej na którą śmial zerkac na weselu nie ma tu nic do rzeczy.
Myślę że powinniście się rozstać bo widzę wiele problemów potencjalnych w tej relacji.
Jesteś narzeczoną którą dostała pierścionek ale zrobiła awanturę o kwiaty?
Jesteś narzeczoną którą ma mieszkanie ale dla narzeczonego nie ma tam miejsca i musi On wynajmować mieszkanie . Co w tym dziwnego że odbiera Cię jako kobietę na którą go po prostu nie stać .
Niezbyt rozumiem Ciebie. Mojego syna w tym momencie stać na wkład na mieszkanie i kredyt. Że swoją dziewczyną mają plany .Ona też ma jakieś pieniądze. I nikt z nich nie wyrywa się z zakupem mieszkania samodzielnie bo ..planują być razem.
Widzisz różnicę?
Powinnaś poszukać innego, takiego którego w głębi ducha uznasz za godnego Ciebie i nie będzie problemu. Przykro mi ale ja tak widzę sytuację i nijak mi się inaczej nie składa..
Ty masz do niego mnóstwo ukrytych pretensji, on to czuję i chyba nie czuje się przy Tobie męski moim zdaniem.
Prawdopodobnie żałuję oświadczyn tylko nie powie tego wprost.
60 2021-11-05 09:59:02 Ostatnio edytowany przez Agata27agata (2021-11-05 09:59:32)
Uważam że para którą uważa że nie pomieści się na 34m na początku znajomości nie powinna razem być bo brak tam miłości.
A związek rozwaliło to z nich, ktore pierwsze wyraziło tę wątpliwość.
Bo do tego momentu wszystko gralo?.
Może mam niesłuszne wrażenie bo czytam późno ten tekst, ale autorka nie chce żyć wspólnie chociaż to deklaruje. .
I tak naprawdę poszło tu o podejście do spraw materialnych i komunikację.
Mam wrażenie, że mimo tego co piszesz sprawy materialnej równowagi są dla Ciebie na tyle ważne że czułaś się wykorzystana już przez sam fakt zamieszkania u Ciebie.
Gdy to zauważył nastąpił w waszej relacji zjazd.
Temat byłej na którą śmial zerkac na weselu nie ma tu nic do rzeczy.
Myślę że powinniście się rozstać bo widzę wiele problemów potencjalnych w tej relacji.
Jesteś narzeczoną którą dostała pierścionek ale zrobiła awanturę o kwiaty?
Jesteś narzeczoną którą ma mieszkanie ale dla narzeczonego nie ma tam miejsca i musi On wynajmować mieszkanie . Co w tym dziwnego że odbiera Cię jako kobietę na którą go po prostu nie stać .
Niezbyt rozumiem Ciebie. Mojego syna w tym momencie stać na wkład na mieszkanie i kredyt. Że swoją dziewczyną mają plany .Ona też ma jakieś pieniądze. I nikt z nich nie wyrywa się z zakupem mieszkania samodzielnie bo ..planują być razem.
Widzisz różnicę?
Powinnaś poszukać innego, takiego którego w głębi ducha uznasz za godnego Ciebie i nie będzie problemu. Przykro mi ale ja tak widzę sytuację i nijak mi się inaczej nie składa..
Ty masz do niego mnóstwo ukrytych pretensji, on to czuję i chyba nie czuje się przy Tobie męski moim zdaniem.
Prawdopodobnie żałuję oświadczyn tylko nie powie tego wprost.
Myśle, ze jednak niezbyt dokładnie przeczytała Pani moje posty. Ja nie myślałam w ten sposób i nie miałam pretensji, ze on pomieszkiwał u mnie. Nie myślałam w tych kategoriach. Jednak, kiedy sytuacja się odwróciła,dostałam bezpodstawnie po garach, ze ‚mam problemy z placeniem’ , to otworzyły mi się oczy.
61 2021-11-05 10:42:02 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-05 11:21:20)
Autorko Nie mam monopolu na prawdę.
Natomiast rano jeszcze raz przeczytałam Twoje posty wszystkie i utwierdziłam się w swoim przekonaniu. Więc rozumiem że masz inne spojrzenie.
Wyjaśniłam swoje i gdzie ja widzę pęknięcia.
Dlaczego nie zamieszkaliscie razem?
Tylko proszę nie mów że nie było miejsca w szafie.
Ktoś tu wspomniał kiedyś o koncepcji języków miłości na forum. .
Może poczytanie o tym coś rozjaśni.
Ja dostałam pierścionek zaręczynowy w łóżku
Gdybym wtedy zrobiła awanturę o brak kwiatów myślę że byłby to koniec związku.
Autorko Nie mam monopolu na prawdę.
Natomiast rano jeszcze raz przeczytałam Twoje posty wszystkie i utwierdziłam się w swoim przekonaniu. Więc rozumiem że masz inne spojrzenie.
Wyjaśniłam swoje i gdzie ja widzę pęknięcia.
Dlaczego nie zamieszkaliscie razem?
Tylko proszę nie mów że nie było miejsca w szafie.
Ktoś tu wspomniał kiedyś o koncepcji języków miłości na forum. .
Może poczytanie o tym coś rozjaśni.
Ja dostałam pierścionek zaręczynowy w łóżku
Gdybym wtedy zrobiła awanturę o brak kwiatów myślę że byłby to koniec związku.
Sam partner stwierdzi, ze u mnie nie ma dla nas miejsca i nie pomieścimy się
Wg mnie trafiłaś na sknerę, a z takimi ludźmi ciężko, smutno i nudno się żyje.
Póki on płacił niewiele za pokój, a do tego 2/3 miesiąca żył u Ciebie na sępa, to jeszcze coś z siebie wydusił. Teraz u Ciebie nie korzysta, za wynajem mieszkania płaci ze 2x więcej i ogląda przed wydaniem każdy grosz.
W tym, co pisze Ela też jest coś na rzeczy. On do 30 - ki dawał sobie radę w pokoju studenckim, a Ty do kawalerki nie chciałaś go brać, " bo ciasno". On finansowo chce nadgonić, więc sknerzy do potęgi. Za dużo tych pretensji między wami.
p.s. Mam mega podobną sytuację u córki, ten sam wiek i też prawniczka, a jej partner zarabia kilka razy więcej, ale oni żyją zupełnie inaczej niż wy, korzystają na maxa z życia, z mlodości.
Ja się z Elą nie zgadzam, bo nie mam do niego absolutnie zaufania. To on stworzyl ten dystans, to on zaczynal od kłamstwa.
Ja nawet podejrzewam, że on celowo mieszkał w tym studenckim mieszkaniu.
W jego głowie cały czas jest ta wielka ale toksyczna miłość.
Nawet taka niby niewinna sytuacja, wychodzimy razem do pracy, zawieja, zimno, a on nawet nie zaproponuje swojej partnerce, podwiezienia, nie do wyobrażenia. Ja nawet dochodzę do wniosku, że to snerstwo było celowe, on po prostu nie kochał autorki i nie można porównywać ich związku do pary, która wzajemnie darzy się uczuciem.
Wszystko było dobrze, gdy było na jego warunkach, gdzie tu widać minimum uczucia.
Ela210 napisał/a:Autorko Nie mam monopolu na prawdę.
Natomiast rano jeszcze raz przeczytałam Twoje posty wszystkie i utwierdziłam się w swoim przekonaniu. Więc rozumiem że masz inne spojrzenie.
Wyjaśniłam swoje i gdzie ja widzę pęknięcia.
Dlaczego nie zamieszkaliscie razem?
Tylko proszę nie mów że nie było miejsca w szafie.
Ktoś tu wspomniał kiedyś o koncepcji języków miłości na forum. .
Może poczytanie o tym coś rozjaśni.
Ja dostałam pierścionek zaręczynowy w łóżku
Gdybym wtedy zrobiła awanturę o brak kwiatów myślę że byłby to koniec związku.Sam partner stwierdzi, ze u mnie nie ma dla nas miejsca i nie pomieścimy się
Jeśli faktycznie to jego stwierdzenie Ty chciałaś z nim mieszkać A On pomieszkiwal i uciekał to co innego.