szczesliwe zwiazki? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » szczesliwe zwiazki?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Temat: szczesliwe zwiazki?

Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań  do was.

Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?

Może  zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: szczesliwe zwiazki?
edek z krainy kredek napisał/a:

Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań  do was.

Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?

Może  zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.

Pisanie o szczęśliwym związku nie jest faux pas smile po prostu większość ludzi, która tutaj przyszła, przyszła z konkretnym problemem. Najczęściej związkowym albo związanym z samotnością. Stąd takich ludzi jest po prostu mniej. No i też doradzając komuś staram się wczuć w perspektywę danej osoby, jeżeli coś mogę powiedzieć z doświadczenia, to wtedy mówię jak to wygląda u mnie i wtedy najczęściej wychodzi związkowy temat. Ale nie zawsze muszę i nie zawsze chcę się tym dzielić. To też forum publiczne i nie warto wyciągać tu swojego życia wink

ja przyznam, że ostatnio mam większą fazę na cieszenie się sobą w naszym matrxie niż odpowiadanie na forum big_smile ale to falami leci.

3 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-10-27 21:32:51)

Odp: szczesliwe zwiazki?

Na forum trafiają przeważnie osoby, które szukają rad i wsparcia, więc w różnorakich kryzysach, gdy pojawiają się problemy.
Nie warto tworzyć sobie obrazu stosunków damsko-męskich na tej podstawie :-D


Lady Loka napisał/a:

ja przyznam, że ostatnio mam większą fazę na cieszenie się sobą w naszym matrxie niż odpowiadanie na forum big_smile ale to falami leci.

A ja chyba więcej realnych własnych problemów. Jak ktoś chce budować dom, to niech to porządnie przemyśli :-D
Ale i tak zauważyłam, że jak tu trafiłam, to byłam bardziej smutna a przez to tez bardziej empatyczna, bo jednak nastrój ma wpływ, a to się zmieniło wraz z moją sytuacją i stanem emocjonalnym.

Odp: szczesliwe zwiazki?

No tak, w takim razie chyba lepiej nie szczerbiotac.
W tych realich bedzie to odebrane jako przechwalanie sie, pycha. Niżeli daniem przykladu że moze byc bardzo fajnie.
Budowa domu - bylismy o krok. wybralismy rosyjska ruletke czy zakup dziada z XlX wieku. Czyli płacz i śmiech co jakiś czas polecam ludziom chętnych przygód.... hartuje i scala związki:)...."Never ending stooo oooory "

5

Odp: szczesliwe zwiazki?

Fora są po to, żeby uzyskać pomoc i wsparcie, dlatego piszą tacy, co mają problem. A nie po to, żeby opisywać swoje szczęście. Oraz tacy, co chcą pomocy udzielać.

6 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-27 22:34:10)

Odp: szczesliwe zwiazki?
MagdaLena1111 napisał/a:

ak ktoś chce budować dom, to niech to porządnie przemyśli :-D
.

Fachowcy ?

Ale jakie to szczęście i zapach zwycięstwa o poranku  jak się wyniosą  z budowy smile Sama zobaczysz to bezcenny piękny moment życia .

To forum akurat ma renomę albo kiedyś miało jako dobre miejsce jeżeli chodzi o dawanie sobie rady po rozstaniu i takich rozstawnych związkowych wątków jest najwięcej,czasem szczęśliwcy się trafią od czapy i coś tam napiszą o szczęściu ,ale ze względu że forum to taki emocjonalny SOR to po prostu rzadsze.

7 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-10-27 22:13:02)

Odp: szczesliwe zwiazki?

A to nie jest trochę tak że jak coś uwiera to się ma potrzebę o tym gadać, szukać rady, wyżalić się, bo jest to stale na tapecie a jak wszystko gra to się po prostu w zadowleniu żyje i aż tak na tych sprawach sercowych nie skupia? Zauważyłam to kiedyś po koleżankach, jak jest im dobrze w związku to nie mówią o nim mega dużo (chyba, że ktoś zapyta albo jest jakiś konkretny temat który pasuje), a jak jest źle to co chwila złazi na tematy związkowe, żalenie się, opowiadanie czym im partner zalazł za skórę tongue

Odp: szczesliwe zwiazki?

Może to jest tak że w naszej kulturze, nie jest mile widzine mówienie o naszch partnerach w kolorowych barwach. Znajomi hindusi troche koloryzuja swoje zony, Chińczycy staraja sie nie poruszać tematu zas Skandynawowie potrafią byc szczerzy z  niesmacznymi szczegółami:) - takie mam doświadczenia. Zaś nikt z moich polskich kumpli nigdy nie powiedział nic bardzo miłego lub ciepłego o swoich żonach tylko wiecznie zrzędzą.  Koleżanki żony też  głównie marzekają na partnerów ....czy to zjawisko jest "wyssane z mlekiem matki"?

9 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-10-27 22:46:41)

Odp: szczesliwe zwiazki?

Ja myślę że to po prostu taki syndrom że jak coś Ci nie leży to zwracasz ma to uwagę i o tym myślisz (a co za tym idzie - mówisz). Też częściej słyszę o pracy od tych co swojej nie lubią, aniżeli od tych co są na tym polu spełnieni i zadowoleni. Bo Ci drudzy po prostu robią swoje i nie myślą o tym non stop, a tym pierwszym ciągle dzwoni frustracja zmęczenie i niezadowolenie. Takie moje obserwacje.

Odnośnie narodowości to nie zauważyłam u żadnej aby wypowiadali się nadwyraz często w superlatywach o partnerze. Choć uważam że Polacy ogółem mają ciągoty do narzekania big_smile

10

Odp: szczesliwe zwiazki?

Jeśli chodzi o mnie: to ..dalej czytacie na własną odpowiedzialność:
Nie bardzo fajnie czyta mi się właśnie o szczęśliwych związkach, ale nie z tego powodu że mój się rozpadł bynajmniej.
Po prostu po analizie z konieczności mojego małżeństwa widzę teraz mnóstwo małych pęknięć, które w końcu zawalily budowlę.
I bardzo mi przykro , ale z tego powodu że je teraz bardzo dobrze widzę historycznie, że tak powiem. To tym bardziej jestem uwrazliwiona na wyłapywanie ich u innych.
Widzę to niestety w opisach zwiazkow nowych i wieloletnich u "szczesliwych" uczestniłów forum.
Gdybym tu trafiła nie 4 ponad lat temu ale np 6 moglibyście usłyszeć opisy związku który uznalibyscie za fajne wieloletnie małżeństwo, a nawet lepsze niż niektóre tu wzorcowe malzenstwa/ związki forunowiczow. 
A jednak skończyło się katastrofą.
Więc jak ktoś pisze o 20 latach szczęśliwego małżeństwa i się tym szczyci.
To nie mogę  się pozbyć myśli o swojej 20 rocznicy ślubu w nawiązaniu do do tematu jaki zalozylam po 22 latach małżeństwa. ..
Sorry, ostrzegalam że czytanie na własną odpowiedzialność. 
Znam też niestety życie.
Czasami jestem powiernikiem  2 stron..I widzę że ktoś żyje w matrixie.

11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-28 02:30:02)

Odp: szczesliwe zwiazki?

Temat jest tak ogólny i jednocześnie dotyka bardzo subiektywnych spraw i postrzegania ich więc nie za bardzo da się dojść do jakiegoś jednego wniosku jedynie prawdziwego .
Znowu abarot trza by było ustalać co to jest to szczęście związkowe i szczęście w ogóle  i że ma to obowiązywać wszystkich takie pojęcie - niemożliwość po prostu.
Wszystko się po za tym zmienia i "nic nie jest dobre ani złe samo przez się tylko umysł czyni je takim " a umysł idealnym nie jest
ponieważ wszystkie funkcje psychologiczne w nim nie mogą być jednakowo idealnie rozwinięte taka jego natura powiązana z instynktami tymi podstawowymi ,potoczne pojęcie szczęścia jest do dupy niczego nie wyjaśnia tak jak "proponowane "wzorce tego zjawiska .
Projekcje i przeniesienia ,naśladowanie i powtarzanie pojęć o szczęściu skutek  ,to tylko "chwilowe" satysfakcje i zadowolenie oraz tego przeciwieństwa i żądanie kolejnego powtarzania,to emocje ogromna część życia ważna ale  emocje mijają ,jeżeli je się uwalnia i daje im żyć a potem umrzeć.Nie ma możliwości je przywracać do życia reanimować ,tłumienie ich też jest bardzo niezdrowe ,porządek z emocjami to pierwszy kroczek do szczęścia
rysy ma każdy i każdy związek je ma to oczywistość każdy też tak jak widzę gada że nie ma ideałów jednocześnie oczekuje w głębi tego ideału skrycie i podstępnie żąda nagrody w postaci tegoż
wyjście poza te wszystkie urazy i egzaltacje  ,poza znane rozróżnienie ,miedzy korzyściami i niekorzyściami w związku ,odejście poza akceptacje i nieakceptowanie,danie sobie spokoju z tymi wszystkimi duperelami w stylu preferencji i uprzedzeń
to jest szczęście inaczej emocje i myślenie zawładnie resztą co znowu powoduje konflikt i spycha intuicje i percepcje w cień przez co nie rozwija się i nie rośnie w tym .Wzrost i ruch jest wszystkim a nie zatrzymanie się na jakimś bzdurnym ideale zwanym także czasem cellem lub sensem.
Czy to szczęście że ludzie się nie kłócą albo mało kłócą ze sobą ? ,że trzymają się siebie latami - nie ,od tego nie zależy szczęście ,ponieważ szczęście nie zależy od niczego,przyjemności zależą za to od mnóstwa warunków, to że ktoś był z kimś całe życie nie świadczy o tym że był szczęśliwy czy nieszczęśliwy ,bo subiektywne i niema możliwości w żaden sposób tego uczynić obiektywną prawdą, można sumować  stawiać se plusy i minusy ,tylko to też taka sztuczka matematyczna próbująca zamknąć we wzór to szczęście ,a szczęście to prosta sprawa może być,ja tam wielkiego pojęcia nie mam o szczęściu co to jest tak naprawdę ma coś wspólnego ze spokojem i objawia się tak zwaną pogodą ducha pomimo tego co mnie spotyka i co omija ,mój związek uchodzi pewnie za udany ale on jest taki jaki jest ,ponieważ nie miał być od początku  to wiem na pewno  idealny i doskonały i jeszcze oboje żyjemy mamy podobnie z tym i taka filozofią ,tu i teraz to szczęście a nie matrix, jeden dzień ma się tylko do dyspozycji reszta to marnowanie czasu na myślenie w różny sposób o przyszłości lub przyszłości czyli abarot przeniesienia i projekcje,unikanie rywalizacja w związku
ciągłe patrzenie egzotycznie na siebie i na innych ,małpowanie, powtarzanie, odtwarzanie to bariery  ,i nie chodzi o to że jestem wolny od tego wszystkiego, nie nie jestem zona też nie jest chyba jeszcze nie fruwa i nie świeci w ciemności smile, mogę możemy okazuje się  niedoskonale z tymi rysami żyć i uwalniać się od tego co znamy uwalnianie się rozumiem jako szczęście czyli przestają mieć znaczenie warunki ,czyli to bezustanne bredzenie mamrotanie którego największą częścią jest obsesyjne natrętne ocenianie i porównywanie różnicowanie czy jestem szczęśliwy czy nie jestem czy my jesteśmy szczęśliwi czy ona jest szczęśliwa ,to odbiera po części spokój wstęp do szczęścia ogromna ilość orgazmów to też nie jest jeszcze szczęście .
Ja z kolei widzę że jak się nie dostanie porządnego kopa na odlew od życia to się jest w matrixie i ciągle opowiada sobie  bajki te smutne i te wesołe na przemian .

Odp: szczesliwe zwiazki?

ad Praslawek.
Fajna lektura...czyli "jak dbasz tak masz"

Może chodzi o to żeby w zwiazku/miłości obie osoby dbały o relacje w przybliżonych proporcjach w taki sposób żeby każdy czuł się dobrze. Szczęście to pojecie względne.

13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-28 10:02:59)

Odp: szczesliwe zwiazki?

Chyba się nie zrozumieliśmy Paslawek.
Zapodam więc porównanie z budowlanki:
Mogą być wady budynku czy mieszkania sprawiające że on traci na uroku, niedopieszczony jest po prostu. 
Ale planując zakup można śmiało uznać że robi się dobrą inwestycję, bo mury solidne, widok z okien piękny, lokalizacja świetna.
Gorzej gdy ktoś inwestując pieniądze życia nie sprawdzi instalacji, solidności fundamentów zachlyśniety ładną  farbą na ścianach i firankami nie sprawdzi planu zabudowy.
Więc pisząc o drobnych wadach widocznych mam raczej na myśli takie pęknięcia które są objawem czegoś poważniejszego A że są niby drobne nie zwraca się uwagi.
Sam pracujesz w jakiejś dziedzinie i pewnoe jesteś w stanie dostrzec potencjalne zagrożenia tam gdzie ktoś powie, gościu nie psuj powietrza bo jest ok.
Statystycznie to może być i prawda. Będzie ok i nigdy nic się nie stanie.
Myślę że wiesz o co mi chodzi.a może i nie, ale  czy to istotne?.
Z tym że Polacy narzekają na związki A cudzoziemcy nie no cóż nie mam takich obserwacji.
Pewnie są jakieś środowiska gdzie modnie i seksi jest na żonę czy męża ponarzekać.
Natomiast w kafejkach są wątki o życiu codziennym związków udanych i tam mozna się podzielić  swoimi obserwacjami bez natykania się na jakieś problemy z ktorymi siłą rzeczy będą  lądować w tym dziale ludzie.

14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-28 15:10:44)

Odp: szczesliwe zwiazki?

Rozumiem , to tak obszerny temat że się nie da uniknąć jakiegoś nieporozumienia .
Odpowiedzieć na pytania Autora to ogromny zakres .

15

Odp: szczesliwe zwiazki?

Szczęśliwy związek - niby każdy słyszał, ale nikt w swoim gronie znajomych nie widział.

Szczęśliwy związek to jest utopia. Nie ma takich związków. Przez 2-3 lata jest super. Jest chemia, są emocje. Ale potem jest stagnacja, nuda. Dobry związek, stabilność to jest nuda. Jeżeli cały czas są fajerwerki w związku to coś jest nie tak. Ludzie dlatego zmieniają partnerów jak rękawiczki bo im się wydaje, że związek to ma być "wow".

Tymczasem szczęśliwy to może być singiel, albo singielka. Związek w założeniu ma pomóc 2 osób łatwiej znosić trudy życiowe, czyli związek uczyni życie trochę łatwiejszym, ale nie zagwarantuje szczęścia. Wręcz przeciwnie, związek to będą tarcia, wieczne wyznaczanie granic osobistych, rywalizacja. Życie to nie komedia romantyczna. Życie we dwójke jest trudniejsze, bo trzeba się wyrzec i zrezygnować z wielu rzeczy. Są plusy, są minusy, ale nigdy nie będzie sielanki, nigdy nie będzie idealnie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i nie żyć bajką, bo inaczej trzeba będzie zmieniać partnera aż do śmierci, zeby ciągle łapać te motyle

16

Odp: szczesliwe zwiazki?
Witold12 napisał/a:

Szczęśliwy związek - niby każdy słyszał, ale nikt w swoim gronie znajomych nie widział.

Szczęśliwy związek to jest utopia. Nie ma takich związków. Przez 2-3 lata jest super. Jest chemia, są emocje. Ale potem jest stagnacja, nuda. Dobry związek, stabilność to jest nuda. Jeżeli cały czas są fajerwerki w związku to coś jest nie tak. Ludzie dlatego zmieniają partnerów jak rękawiczki bo im się wydaje, że związek to ma być "wow".

Tymczasem szczęśliwy to może być singiel, albo singielka. Związek w założeniu ma pomóc 2 osób łatwiej znosić trudy życiowe, czyli związek uczyni życie trochę łatwiejszym, ale nie zagwarantuje szczęścia. Wręcz przeciwnie, związek to będą tarcia, wieczne wyznaczanie granic osobistych, rywalizacja. Życie to nie komedia romantyczna. Życie we dwójke jest trudniejsze, bo trzeba się wyrzec i zrezygnować z wielu rzeczy. Są plusy, są minusy, ale nigdy nie będzie sielanki, nigdy nie będzie idealnie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i nie żyć bajką, bo inaczej trzeba będzie zmieniać partnera aż do śmierci, zeby ciągle łapać te motyle

Jestem w relacji dłużej niż te 3 lata, które podałeś i nie zgadzam się z ani jednym słowem z Twojego posta tongue
jak ktoś oczekuje ciągle fajerwerków to jest jak mówisz.

Ale są ludzie, którzy ich nie oczekują. I wtedy ta stagnacja i życie codzienne razem jest szczęśliwe. Ja nie wiem jak wygląda rywalizacja w związku. Rywalizacja o co? Kto zrobi obiad?

Odp: szczesliwe zwiazki?

No masz troche racji. Poznałem kiedys bardzo szczęśliwego włocha grubo po 90...mega pozytywny gosc jako nastolatek opuścił Włochy i bujał sie całe życie po świecie  glownie Afryka i Ameryka Pd . Wrócił na stare śmieci Amalfi po 2000cznym i juz zostal....znał kilka słów po polsku ale glownie przez pare dni
gadaliśmy po angielsku nie miał żony, dzieci, to była najszczęśliwsza osoba jaka poznałem .
Miał w sobie tyle energii ze spokojnie mogł obdzielić kilka rodzin. 
Nikogo w zwiazku tak szcześliwego nie spotkalem .

18

Odp: szczesliwe zwiazki?
Witold12 napisał/a:

Szczęśliwy związek - niby każdy słyszał, ale nikt w swoim gronie znajomych nie widział.

Szczęśliwy związek to jest utopia. Nie ma takich związków. Przez 2-3 lata jest super. Jest chemia, są emocje. Ale potem jest stagnacja, nuda. Dobry związek, stabilność to jest nuda. Jeżeli cały czas są fajerwerki w związku to coś jest nie tak. Ludzie dlatego zmieniają partnerów jak rękawiczki bo im się wydaje, że związek to ma być "wow".

Tymczasem szczęśliwy to może być singiel, albo singielka. Związek w założeniu ma pomóc 2 osób łatwiej znosić trudy życiowe, czyli związek uczyni życie trochę łatwiejszym, ale nie zagwarantuje szczęścia. Wręcz przeciwnie, związek to będą tarcia, wieczne wyznaczanie granic osobistych, rywalizacja. Życie to nie komedia romantyczna. Życie we dwójke jest trudniejsze, bo trzeba się wyrzec i zrezygnować z wielu rzeczy. Są plusy, są minusy, ale nigdy nie będzie sielanki, nigdy nie będzie idealnie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i nie żyć bajką, bo inaczej trzeba będzie zmieniać partnera aż do śmierci, zeby ciągle łapać te motyle

Z czego musisz rezygnować? Dorosły człowiek potrafi zadbać o siebie i swoje potrzeby bez naruszania granic osobistych i uczuć swojego partnera. Gorzej jak zapragniesz dzieci, one mają gdzieś twoje granice big_smile wszystko zależy od tego jak się dobierzesz z partnerem. Znam szczęśliwe związki, które na pierwszy rzut oka zalatują patologią ale ci ludzie są ze sobą szczęśliwi bo oboje kłótliwi i odpowiada im taki sposób komunikacji big_smile

19

Odp: szczesliwe zwiazki?

Ta "stagnacja i nuda" mogą mieć tak naprawdę wiele plusów których początkowe fajerwerki najczęściej nie mają - np. poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, mocno o twardo zakorzeniona przyjaźń, wspólna rodzina, wspólne osiągnięcia. Każda faza związku ma w sobie coś innego. A to że ludzie często uważają że trawa u sąsiada jest bardziej zielona to już inny temat.

20

Odp: szczesliwe zwiazki?

A czy w związku nie chodzi właśnie o tą stagnację i poczucie bezpieczeństwa?  O zaufanie do drugiej osoby? O radość ze zwykłych dni?
Fakt- są kompromisy i ustępstwa ale bez przekraczania granic którejkolwiek ze stron. Zdarzają się różnice zdań i kłótnie ale nie zbyt często. Wszystko zależy od tego czego oczekuje się od życia i związku.
Jestem w szczęśliwym związku i znam kilka szczęśliwych par. Ale o szczęściu się raczej nie mówi bo jak trwa to jest nam dobrze i nie czujemy potrzeby dzielenia się swoim życiem z innymi ludźmi. Inaczej jest kiedy coś się nie spina, pojawiają się problemy - wówczas szuka się wsparcia i pomocy.

21

Odp: szczesliwe zwiazki?

Nie wiem, ja sie po dziesięciu latach z partnerem wcale nie nudzę i jakoś na niesamowite kompromisy iść nie musialam. Nie czuję się ograniczana i nie ograniczam. Mam też poczucie zaufania, bezpieczeństwa, spokoju, jedności i wspólnych celów.

Może problem leży w tym, że są osoby, które sie zwyczajnie nie dobrały, albo, że jedna ze stron nie jest wystarczajaco dojrzala by tworzyć związek.

22

Odp: szczesliwe zwiazki?

Też nie odczuwam ograniczeń płynących ze związku. To, co lubiłam robić jako singielka, mogę robić nadal, tyle że mam wybór - czy sama, czy w duecie. W duecie często jest jeszcze fajniej. wink Poza tym jednak obecność tego kogoś, kogo się kocha, potrafi nadać nową jakość takim zwykłym codziennym sprawom. Posiłki, kawa, jakieś wyjście "po coś" - jakoś fajniej, kiedy jest to drugie. Odrobina starań i wychodzi z tego randka zamiast bezmyślnego jedzenia kanapki z oczami wlepionymi w książkę czy telefon. tongue

A co do tematu - myślę, że te szczęśliwe związki pojawiają się na forum bardziej przy okazji, jako przykłady z życia itp. Przecież nikt nie założy watku o tym, żeby opisać, jak mu wszystko odpowiada, bo co to miałoby na celu? Jak wszystko gra, to nie prosisz o pomoc.

23

Odp: szczesliwe zwiazki?

Przecież nikt nie założy watku o tym, żeby opisać, jak mu wszystko odpowiada, bo co to miałoby na celu? Jak wszystko gra, to nie prosisz o pomoc.

Mało tego, z cała pewnością ktoś by znalazł problem i  zaczął go rozkładać na czynniki pierwsze - ale tak to właśnie jest szczęście jest relatywne i naprawdę zależy od danej osoby/ pary. To co mi daje szczęście nie konieczne musi się zgadzać z tym co daje szczęście Zosi albo Kasi ale jeśli znajdę partnera który będzie na podobnym poziomie co ja rozumował dane szczęście to uważam to za jackpot. Bo dla jednego szczęście w związku to fakt ze nie musi chodzić do pracy bo druga osoba zarabia wystarczająco, dla innego szczęście to gotowanie drugiej osobie itp.
To co pisze Witold to kompletna bujda- w sensie sprawdza się w początkowej fazie związku a później ludzie szukają wspólnie już czegoś innego, jeśli ktoś ciągle zmienia partnerów bo musi mieć motylki w brzuchu oznacza to ze jest emocjonalnie kulejący i nie potrafi / nie chce/ nie może wprowadzić związku na kolejny level.

24

Odp: szczesliwe zwiazki?

Chwalenie się swoim szczęściem nigdy nie jest dobrze odbierane. Ja np. po długich perypetiach znalazłam można powiedzieć "miłość swego życia" ale.. pomimo, że kocham i czuję kochana są różne sfery, które powodują że ta sielanka musi zejść na przyziemny poziom. A problemy pojawiają różne i różnie do tego podchodzimy, raz pełna zgodna, innym razem niezgoda i walka na argumenty. Ważne by rozwiązanie razem wypracować.
Ja akurat sprzeczki w związku uznaję za naturalne czy wręcz potrzebne. Dlatego jak ktoś mi mówi, że ma super związek bez kłótni czy nieporozumień, to pewnie nie ma w nim szczerości.

25

Odp: szczesliwe zwiazki?

Jestem w szczęśliwym  związku, ba jest lepiej niż na początku,  ale przychodzę  tu pomagać  ludziom,  nie chwalić się tym...bo po co...  Myślę,  że w wielu sytuacjach  to by mogło przybic osoby  potrzebujące wsparcia,  pomocy w trudnych sytuacjach życiowych.  Z drugiej  strony,  mige być odebrana jako ktoś, kto się przechwala. 



Ale przyznaję,  jestem szczęśliwa w udanym związku,  czasem nawet radzieckim big_smile

26

Odp: szczesliwe zwiazki?
Roxann napisał/a:

Ja akurat sprzeczki w związku uznaję za naturalne czy wręcz potrzebne. Dlatego jak ktoś mi mówi, że ma super związek bez kłótni czy nieporozumień, to pewnie nie ma w nim szczerości.

A ja zawsze mówię, że się nie kłócimy. Tyle że to nie oznacza, że zawsze mamy identyczne zdanie. Dla mnie kłótnia to jednak coś bardziej burzliwego niż dyskusja. Dyskutować możemy, jak najbardziej. Ale jakieś krzyki, coś w ten deseń? Mnie to bardzo odpycha; sama jeszcze jako dziecko bardzo chciałam nauczyć się panować nad sobą (bo charakter mam na pewno bardziej burzliwy niż np. mój partner) i jakoś tak nie przepadam za przebywaniem z ludźmi, którzy nie panują nad emocjami. Nie wyobrażam sobie, że ktoś na mnie krzyczy (czy urządza jakiekolwiek inne histeryczne/emocjonalne sceny), no nie umiem nawet wytłumaczyć dobrze dlaczego, ale coś mnie mierzi na samą myśl. XD Tak samo zresztą odrzucają mnie koleżanki, które wywalają z siebie po kłótniach gorączkowo potoki słów itp. Jakoś tak automatycznie powoduje to u mnie brak szacunku, niezależnie od tego, czy ktoś krzyczy na mnie, czy się odgraża w związku z sytuacją z kimś innym itd.

27

Odp: szczesliwe zwiazki?
SaraS napisał/a:
Roxann napisał/a:

Ja akurat sprzeczki w związku uznaję za naturalne czy wręcz potrzebne. Dlatego jak ktoś mi mówi, że ma super związek bez kłótni czy nieporozumień, to pewnie nie ma w nim szczerości.

A ja zawsze mówię, że się nie kłócimy. Tyle że to nie oznacza, że zawsze mamy identyczne zdanie. Dla mnie kłótnia to jednak coś bardziej burzliwego niż dyskusja. Dyskutować możemy, jak najbardziej. Ale jakieś krzyki, coś w ten deseń? Mnie to bardzo odpycha; sama jeszcze jako dziecko bardzo chciałam nauczyć się panować nad sobą (bo charakter mam na pewno bardziej burzliwy niż np. mój partner) i jakoś tak nie przepadam za przebywaniem z ludźmi, którzy nie panują nad emocjami. Nie wyobrażam sobie, że ktoś na mnie krzyczy (czy urządza jakiekolwiek inne histeryczne/emocjonalne sceny), no nie umiem nawet wytłumaczyć dobrze dlaczego, ale coś mnie mierzi na samą myśl. XD Tak samo zresztą odrzucają mnie koleżanki, które wywalają z siebie po kłótniach gorączkowo potoki słów itp. Jakoś tak automatycznie powoduje to u mnie brak szacunku, niezależnie od tego, czy ktoś krzyczy na mnie, czy się odgraża w związku z sytuacją z kimś innym itd.

To tak jak u mnie. Nam się zdarza omawiać, dyskutować na różne tematy, ale w życiu bym tego nie nazwała kłótnią.

28

Odp: szczesliwe zwiazki?

Ja osobiście wątpię, że ludzie w związkach są tak do siebie podobni czy zgodni, że nie dochodzi między nimi do kłótni czy sprzeczek. Jeśli tak jest to najczęściej różne rzeczy są zamiatane pod dywan byle tylko nie psuć atmosfery czy w ogóle nie wdawać w dyskusję, nie podejmować problemu. A takie szambo prędzej czy później wybije.
Nie mam tu oczywiście na myśli jakichś karczemnych awantur czy rękoczynów bo nie o przemocy tu mowa, tylko różnicy zdań w spornych kwestiach, tym co nam w 2 osobie nie odpowiada itd.  My też nie podnosimy na siebie głosu ale czasem podejmujemy trudne tematy co do których nie do końca się zgadzamy i nie zawsze łatwo można dojść do satysfakcjonującego kompromisu. Oczywiście można odpuścić czy udawać, że sprawy nie ma czy jakoś to będzie, po co psuć atmosferę jak można dzień czy wieczór spędzić przyjemnie. Jednak moim zdaniem, to właśnie takie dyskusje pozwalają lepiej poznać człowieka i stworzyć relację opartą na szczerości i zrozumieniu.

29

Odp: szczesliwe zwiazki?

A ja uważam, że kłótnia nic nie wyjaśnia ani nie oczyszcza. Im bardziej ludzie przestają nad sobą panować, tym gorzej. Sporne kwestie ostatecznie i tak wyjaśnia się rozmową, a nie podniesieniem głosu czy innym elementem kłótni. I - niezależnie od mojej niechęci do kłótni - zupełnie nie rozumiem, w czym ona by miała pomóc, skoro każdą sprawę można omówić spokojnie.

Inna rzecz, że dla mnie stwierdzenie typu: "jeśli w związku nie ma kłótni, to zamiata się problemy pod dywan" jest na poziomie: "wszyscy mężczyźni piją". Czyli tworzeniem ogólnych prawd na podstawie tego, co się zna, bo przecież jeśli się czegoś nie zna, to to nie istnieje. wink

30

Odp: szczesliwe zwiazki?

Mi chodzi o ogólne twierdzenie niektórych jakoby byli bardzo zgodną parą, która nigdy się nie kłóci. Ta kłótnia niekoniecznie musi oznaczać podniesiony głos czy wrzaski. Mam tu na myśli różnego rodzaju sytuacje czy problemy, kiedy dwoje ludzi ma odmienne zdanie lub upodobania.
Po prostu niektórzy tak bardzo się boją konfrontacji, że odpuszczają i nie podejmują trudnych tematów by nie psuć "idealnego" związku.
O takich sprawach zamiatanych pod dywan mówię.
Nawet w wątku obok kobieta pisze, że "zawsze byłam zgodna", "mąż robił co chciał", "Wigilia to był dzwoneczek, powinnam od razu coś z tym zrobić" itd. według mnie wiele osób popełnia ten błąd.

31 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-10-31 14:13:24)

Odp: szczesliwe zwiazki?
paslawek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

ak ktoś chce budować dom, to niech to porządnie przemyśli :-D
.

Fachowcy ?

Ale jakie to szczęście i zapach zwycięstwa o poranku  jak się wyniosą  z budowy smile Sama zobaczysz to bezcenny piękny moment życia .

Fachowcy też :-/ Do tej pory miałam tylko barwne doświadczenia z kontaktów z fachowcami od wykończniówki, ale budowlańcy to oddzielna kategoria :-O. Pełno partaczy znikających po fuszerce, albo zapominających o terminach, majstrów obiecujących złote góry itd. Książkę można by napisać.
Ale oprócz fachowców, to jeszcze dobijają mnie ceny, budżet dawno się rozjechał i ponieważ rodzice sfinansowali nam działkę, to myśleliśmy, że wybudujemy się z oszczędności albo ostatecznie sprzedamy mieszkanie, na którym teraz mamy najemców, ale co Ty, bez kredytu się nie da.
No i do tego dochodzą opóźnienia w dostawach dosłownie wszystkiego, np. okna były na zamowienie indywidualne, które i tak jest realizowane o wiele dłużej niż standardy, a i tak czekaliśmy dodatkowo 4 m-ce.

Z niecierpliwością czekam aż przyjdzie ten dzień, gdy wyniosą się z budowy. Na razie to mam na przemian stany ekscytacji z chęcią pozbycia się tego „problemu” w takim stanie, jakim jest. Nie wiem skąd u mojego faceta tyle cierpliwości i zapału, bo jakby to tylko ode mnie zależało, to juz parę razy bym chyba odpuściła.



Sorki Edek, że prywatę odstawiam w Twoim wątku.


edek z krainy kredek napisał/a:

Może to jest tak że w naszej kulturze, nie jest mile widzine mówienie o naszch partnerach w kolorowych barwach. Znajomi hindusi troche koloryzuja swoje zony, Chińczycy staraja sie nie poruszać tematu zas Skandynawowie potrafią byc szczerzy z  niesmacznymi szczegółami:) - takie mam doświadczenia. Zaś nikt z moich polskich kumpli nigdy nie powiedział nic bardzo miłego lub ciepłego o swoich żonach tylko wiecznie zrzędzą.  Koleżanki żony też  głównie marzekają na partnerów ....czy to zjawisko jest "wyssane z mlekiem matki"?

Zapytałeś kiedyś kolegów, po co tak męczą się w związkach z tymi strasznymi kobietami, które poślubili? ;-)

Wiesz co, ja zawsze trochę z przymrużeniem oka słucham szczebiotów o szczęśliwych związkach. To dla mnie mit. Szczęśliwe są momenty, króluje proza życia, którą zreszta sama lubię, bo ona daje poczucie bezpieczeństwa. Za to jak ktoś mówi o satysfakcjonującym związku, to szeroko nastawiam uszy.

32 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-31 14:46:08)

Odp: szczesliwe zwiazki?
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

ak ktoś chce budować dom, to niech to porządnie przemyśli :-D
.

Fachowcy ?

Ale jakie to szczęście i zapach zwycięstwa o poranku  jak się wyniosą  z budowy smile Sama zobaczysz to bezcenny piękny moment życia .

Fachowcy też :-/ Do tej pory miałam tylko barwne doświadczenia z kontaktów z fachowcami od wykończniówki, ale budowlańcy to oddzielna kategoria :-O. Pełno partaczy znikających po fuszerce, albo zapominających o terminach, majstrów obiecujących złote góry itd. Książkę można by napisać.
Ale oprócz fachowców, to jeszcze dobijają mnie ceny, budżet dawno się rozjechał i ponieważ rodzice sfinansowali nam działkę, to myśleliśmy, że wybudujemy się z oszczędności albo ostatecznie sprzedamy mieszkanie, na którym teraz mamy najemców, ale co Ty, bez kredytu się nie da.
No i do tego dochodzą opóźnienia w dostawach dosłownie wszystkiego, np. okna były na zamowienie indywidualne, które i tak jest realizowane o wiele dłużej niż standardy, a i tak czekaliśmy dodatkowo 4 m-ce.

Z niecierpliwością czekam aż przyjdzie ten dzień, gdy wyniosą się z budowy. Na razie to mam na przemian stany ekscytacji z chęcią pozbycia się tego „problemu” w takim stanie, jakim jest. Nie wiem skąd u mojego faceta tyle cierpliwości i zapału, bo jakby to tylko ode mnie zależało, to juz parę razy bym chyba odpuściła.



Sorki Edek, że prywatę odstawiam w Twoim wątku.


To wbrew pozorom jest bardzo na temat ,"bo miłość to nie pluszowy miś "( chociaż czasem....:) ) a związek to właśnie takie rzeczy między innymi na co dzień jak współpraca z partnerem partnerką podczas budowy ,mocne doświadczenie potrafi scalić lub nie .To jak z oczyszczaniem złota tak zwaną "próbą ognia".
No i istnieje prawdopodobieństwo że masz do czynienia z fajnym facetem w życiu,znaczy z mężczyzną  .
Pierwsza budowa to jest na ogół hardcore smile
Druga to luz smile

33

Odp: szczesliwe zwiazki?

Nieruchomość obecnie to świetna lokata kapitału, bo kasa teraz traci szybko na wartości.


Co do tematu, szczęśliwy związek, pewnie fajnie wtedy jest.

34 Ostatnio edytowany przez zrzutekranu (2021-10-31 14:50:30)

Odp: szczesliwe zwiazki?
SaraS napisał/a:

A ja uważam, że kłótnia nic nie wyjaśnia ani nie oczyszcza. Im bardziej ludzie przestają nad sobą panować, tym gorzej. Sporne kwestie ostatecznie i tak wyjaśnia się rozmową, a nie podniesieniem głosu czy innym elementem kłótni. I - niezależnie od mojej niechęci do kłótni - zupełnie nie rozumiem, w czym ona by miała pomóc, skoro każdą sprawę można omówić spokojnie.

Inna rzecz, że dla mnie stwierdzenie typu: "jeśli w związku nie ma kłótni, to zamiata się problemy pod dywan" jest na poziomie: "wszyscy mężczyźni piją". Czyli tworzeniem ogólnych prawd na podstawie tego, co się zna, bo przecież jeśli się czegoś nie zna, to to nie istnieje. wink

Dokładnie. Ja się nie kłócę, nikt nie będzie na mnie krzyczał, nie ma takiego prawa.
Co nie znaczy, że zamiatam problemy pod dywan, ba, ja zawsze staram się szybko mówić co mi na sercu leży. Kulturalnie, przedstawiam swój punkt widzenia i czekam na odpowiedź. Mówię jak odbieram powiedzmy dane zachowanie i proszę u ustosunkowanie się do tego.
A kłótnie, krzyk? Agresja budzi agresję. U mnie krzyk, podniesiony głos (agresja) wzbudza tryb walki. Dlatego - tonuje w dół, jak się nie uda to kończę rozmowę bo ja nie będę rozmawiał z kimś jak gówniarz z gówniarzem, po co mi to. Tak samo jak się pojawia jakaś pasywna agresja, sugestie, łapanie za słówka.
Albo rozmawiamy na poziomie albo wcale.
A co do tematu są, na pewno są gdzieś tam.

35

Odp: szczesliwe zwiazki?

Z moich obserwacji wynika, że ludzie kłócą się o pierdoły. Ewentualnie są rozczarowani partnerem, który po ślubie miał się zmienić a został taki jak był big_smile Czasem w drugą stronę panowie narzekają, że po dziecku partnerka jest totalnie innym człowiekiem big_smile Ostatnią grupą kłócących się są partnerzy bardzo zależni od siebie lub jeden partner bardzo uzależniony od drugiego (wszystko muszą robić razem albo partner robi za szofera i żona nie umie sobie dnia zaplanować bez jego pomocy)

Nie wiem nawet o co ja miałabym się kłócić, nie potrafię nic wymyśleć. Poważne tematy dla mnie to jedynie dzieci i wspólne finanse, ani jeden z tych tematów nas nie dotyczy big_smile Reszta to niech się dzieje wola nieba, żadne przyziemne obowiązki spełnione czy niespełnione nie są w stanie mnie aż tak wyprowadzić z równowagi abym wszczynała kłótnie big_smile

36

Odp: szczesliwe zwiazki?
SaraS napisał/a:

A ja uważam, że kłótnia nic nie wyjaśnia ani nie oczyszcza. Im bardziej ludzie przestają nad sobą panować, tym gorzej. Sporne kwestie ostatecznie i tak wyjaśnia się rozmową, a nie podniesieniem głosu czy innym elementem kłótni. I - niezależnie od mojej niechęci do kłótni - zupełnie nie rozumiem, w czym ona by miała pomóc, skoro każdą sprawę można omówić spokojnie.

Inna rzecz, że dla mnie stwierdzenie typu: "jeśli w związku nie ma kłótni, to zamiata się problemy pod dywan" jest na poziomie: "wszyscy mężczyźni piją". Czyli tworzeniem ogólnych prawd na podstawie tego, co się zna, bo przecież jeśli się czegoś nie zna, to to nie istnieje. wink

Mam identyczne zdanie. Święta prawda. Najgorszym doradcą są nerwy i brak opanowania. Skoro pojawiają się sporne kwestie, trzeba usiąść i porozmawiać - tak jak robia to dorośli ludzie. Wymachiwania rękami, podniesione głosy czy też niemile słowa wypowiedziane pod wpływem emocji nigdy nie pomagają rozwiązać sporu.

37

Odp: szczesliwe zwiazki?

Ja jednak zostanę przy swoim w kontekście tematu wątku. Zarówno w życiu, jak i wielu przykładach z forum, za stwierdzeniami "byliśmy dobraną parą, nie kłóciliśmy się wcale, związek był idealny" najczęściej kryje się brak szczerości i/lub problemy z komunikacją. Nagle ni stąd ni z owąd pojawia rozstanie i jest mega zaskoczenie, że komuś coś nie pasowało ale nie był w stanie podjąć rozmowy bo uważał, że druga osoba sama się domyśli, albo ją czymś zrani, a druga osoba myślała, że wszystko jest ok, wręcz idealnie, bo nie ma żadnych nieporozumień i większych sprzeczek.
Najczęściej brak chęci do podejmowania trudnych tematów czy rozwiązywania problemów na bieżąco wynika z przeświadczenia, że i tak to nic nie da i/lub z no właśnie chęci unikanięcia kłótni by utrzymać złudną wizję idealnego związku.

Odp: szczesliwe zwiazki?

Związek bez kłutni, to jak droga bez zakretow i wzniesień to prawdziwy hardcore .
Najczęściej na sam koniec dowiadujesz sie że dalej nie ma gdzie jechać, wykastrowane emocje. Sprzeczki i nieporozumienia sa nieodzowna cząstka łączna  lub dzielącą. Kłutnie sa wynikiem naleciałości nie rozwiązanych w trybie natychmiastowym tylko przesuwanym/zamiatanym  na czas w którym wywala poza skale czesem nienaprawialne destrukcyjne czasem sa katharzis.
Własnie po takim jednym mnie natchnęło ładnych pare lat temu i jest Fajniej niz przed.

39

Odp: szczesliwe zwiazki?
Roxann napisał/a:

Ja jednak zostanę przy swoim w kontekście tematu wątku. Zarówno w życiu, jak i wielu przykładach z forum, za stwierdzeniami "byliśmy dobraną parą, nie kłóciliśmy się wcale, związek był idealny" najczęściej kryje się brak szczerości i/lub problemy z komunikacją. Nagle ni stąd ni z owąd pojawia rozstanie i jest mega zaskoczenie, że komuś coś nie pasowało ale nie był w stanie podjąć rozmowy bo uważał, że druga osoba sama się domyśli, albo ją czymś zrani, a druga osoba myślała, że wszystko jest ok, wręcz idealnie, bo nie ma żadnych nieporozumień i większych sprzeczek.
Najczęściej brak chęci do podejmowania trudnych tematów czy rozwiązywania problemów na bieżąco wynika z przeświadczenia, że i tak to nic nie da i/lub z no właśnie chęci unikanięcia kłótni by utrzymać złudną wizję idealnego związku.

Rox, ale podnoszenie trudnych tematów to nie kłótnia. To dyskusja. Kłótnia pojawia się wtedy, kiedy zaczynają ponosić emocje. Jeżeli potrafisz z drugą osobą dyskutować i podejmować kompromisy, ustalać wspólne rzeczy, to to dalej nie jest kłótnia. To jest dyskusja. Rozwiązywać problemy na bieżąco też można bez kłótni.

My potrafimy dyskutować. Potrafimy podejmować trudne tematy. Potrafimy wypracowywać kompromisy. Jednocześnie nie zdarza nam się podnosić na siebie głosu w emocjach, nie zamiatamy tematów pod dywan czekając aż się nagromadzą i wybuchną. A tego skutkiem są właśnie kłótnie i sprzeczki.
Więc nie ma co oceniać. Jedni mają taki charakter, że porzucają talerzami i za 5min się pogodzą, a inni wolą posiedzieć przy kawie i na spokojnie omówić bieżące sprawy. Żadna postawa nie jest gorsza, jeżeli obu stronom pasuje.

40

Odp: szczesliwe zwiazki?
Roxann napisał/a:

Ja jednak zostanę przy swoim w kontekście tematu wątku. Zarówno w życiu, jak i wielu przykładach z forum, za stwierdzeniami "byliśmy dobraną parą, nie kłóciliśmy się wcale, związek był idealny" najczęściej kryje się brak szczerości i/lub problemy z komunikacją. Nagle ni stąd ni z owąd pojawia rozstanie i jest mega zaskoczenie, że komuś coś nie pasowało ale nie był w stanie podjąć rozmowy bo uważał, że druga osoba sama się domyśli, albo ją czymś zrani, a druga osoba myślała, że wszystko jest ok, wręcz idealnie, bo nie ma żadnych nieporozumień i większych sprzeczek.
Najczęściej brak chęci do podejmowania trudnych tematów czy rozwiązywania problemów na bieżąco wynika z przeświadczenia, że i tak to nic nie da i/lub z no właśnie chęci unikanięcia kłótni by utrzymać złudną wizję idealnego związku.

Zgadzam się. Wiadomo, że jesteśmy różni i nigdy nie myslimy tak samo pod każdym względem, gdyby nie emocje, można by było każdą różnicę zdań spokojnie przegadać, dojść  do kompromisu lub pozostać przy swoich zdaniach. My jednak nie umiemy się kłócić, bo kłótnią chcemy wymusić, postawienie na swoim. Jak nie ma oporu, to nie ma o co się kłócić.

Zgodne są związki gdzie jedna strona podporzadkowuje się drugiej, a ta druga myśli, że ta pierwsza jest zadowolna, bo nic nie mówi.

Po wielu latach to już tak się znamy, że każdy wie czy efekt daje przekonywanie partnera argumentami czy krzykiem, chociaż jak obie strony są kłótlwe. to pewnie do śmierci się kłócą.

41

Odp: szczesliwe zwiazki?
wieka napisał/a:

Zgadzam się. Wiadomo, że jesteśmy różni i nigdy nie myslimy tak samo pod każdym względem, gdyby nie emocje, można by było każdą różnicę zdań spokojnie przegadać, dojść  do kompromisu lub pozostać przy swoich zdaniach. My jednak nie umiemy się kłócić, bo kłótnią chcemy wymusić, postawienie na swoim. Jak nie ma oporu, to nie ma o co się kłócić.

Zgodne są związki gdzie jedna strona podporzadkowuje się drugiej, a ta druga myśli, że ta pierwsza jest zadowolna, bo nic nie mówi.

Po wielu latach to już tak się znamy, że każdy wie czy efekt daje przekonywanie partnera argumentami czy krzykiem, chociaż jak obie strony są kłótlwe. to pewnie do śmierci się kłócą.

Dokładnie. Jeżeli na kimś nam zależy, to nie ma opcji by nie pojawiały się emocje w sytuacjach, kiedy ktoś świadomie lub nie sprawił nam przykrość, zachował nieodpowiednio lub nie zgodził z nami w ważnej dla nas sprawie. Weźmy chociaż przykład z sąsiedniego wątku. Już na początku związku, mąż kończąc pracę w Wigilię o 14-stej, wraca do domu późnym wieczorem i nie widzi w tym problemu. Już widzę, jak kobiety ze stoickim spokojem w podobnej sytuacji siadają do rozmowy przy herbatce i wypracowują kompromis.  Jeśli kobieta nie reaguje, nie ma w niej emocji, to najpewniej ma w głębokim poważaniu, że mąż się spóźnił na kolację wigilijną bez powiadamiania jej o tym. Jak są silne emocje, to najpewniej pojawiają się łzy i/lub złość. Dlatego jedna tylko popłacze w samotności, a inna zrobi awanturę. Przy braku reakcji, emocji, taki mąż raczej uzna, że nic się nie stało i wszystko ok.

42

Odp: szczesliwe zwiazki?
Roxann napisał/a:

Ja jednak zostanę przy swoim w kontekście tematu wątku. Zarówno w życiu, jak i wielu przykładach z forum, za stwierdzeniami "byliśmy dobraną parą, nie kłóciliśmy się wcale, związek był idealny" najczęściej kryje się brak szczerości i/lub problemy z komunikacją. Nagle ni stąd ni z owąd pojawia rozstanie i jest mega zaskoczenie, że komuś coś nie pasowało ale nie był w stanie podjąć rozmowy bo uważał, że druga osoba sama się domyśli, albo ją czymś zrani, a druga osoba myślała, że wszystko jest ok, wręcz idealnie, bo nie ma żadnych nieporozumień i większych sprzeczek.
Najczęściej brak chęci do podejmowania trudnych tematów czy rozwiązywania problemów na bieżąco wynika z przeświadczenia, że i tak to nic nie da i/lub z no właśnie chęci unikanięcia kłótni by utrzymać złudną wizję idealnego związku.


To ja już zupełnie nie rozumiem logiki, która się z tym kryje (to nie złośliwość). Przyjmujesz, że ludzie potrafią się kłócić, przyjmujesz, że potrafią dusić problemy, ale nie dopuszczasz opcji ze środka? To jest... dziwne. big_smile Znaczy, skoro istnieją osoby bardziej wybuchowe, skoro istnieją te ciche, to nie istnieją bardziej pośrednie? Jeżeli mogę mieć odwagę, żeby wywołać kłótnię, a także mogę być spokojnie znoszącą wszystko kobietą, to dlaczego nie mogę być spokojną kobietą, która jednocześnie ma odwagę wyjaśniać sporne kwestie?

A co do sensu kłótni ogólnie, to hm... Pewnie błahe rzeczy da się załatwić w ten sposób ("dlaczego Twoje skarpetki znowu walają się po podłodze?!!!!!!!!!!), ale one nie wywołują we mnie żadnych takich emocji. Znaczy, wiem, że ludzie potrafią zrobić akcję o zbitą szklankę czy zgubione pieniądze, ale zawsze wychodziłam z założenia, że pierdołami nie ma się co przejmować, stało się, to się stało. Z kolei jakiejś poważniejszej sprawy nie wyobrażam sobie załatwiać krzykiem, bo to nie jest metoda na szukanie rozwiązania, tylko raczej - no nie wiem - na forsowanie własnego zdania? Generalnie wg mnie kłótnia i rozmowa mają zupełnie coś innego na celu. I ta pierwsza cele ma raczej negatywne, bo nie krzyczymy, żeby znaleźć rozwiązanie i żeby nam było dobrze, tylko żeby ukarać drugą stronę, postawić na swoim, zmusić ją do czegoś, sprawić przykrość, zastraszyć, pokazać, kto tu rządzi, zemścić się itd. Nie znam osoby, która pomyślała w pewnym momencie, że istnieje problem, który trzeba rozwiązać z ukochaną przecież osobą, a potem - w tym celu - poszła na nią krzyczeć. wink

43 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-10-31 21:34:58)

Odp: szczesliwe zwiazki?

Sara myślę, że zupełnie się nie rozumiemy. Ja mając na myśli kłótnie nie mam wyłącznie na myśli jakichś karczemnych awantur ale zauważanie i podejmowanie spornych kwestii i problemów, jakie się pojawiają. Przecież nie da się w każdym przypadku pójść na kompromis, nie zawsze czytamy w myślach drugiej osoby i jesli nam nie powie, to możemy nie wiedzieć, że nasze zachowanie mogło ją zranić czy zdenerwować. Takie dyskusje na argumenty to też pewnego rodzaju walka o postawienie na swoim, zaznaczenie swoich granic itd. Ok, są różne osoby i jedni będą prowadziły takie dyskusje bez żadnych emocji a u innych te przysłowiowe talerze będą latały. To już chyba zależy od temperamentu ale jeśli to działa, to w sumie jaka różnica jaki dana para model wybierze?
Ja mówię raczej o przypadkach, kiedy ludzie twierdzą, że się nie kłócą bo nie mają ku temu powodów bo waśnie są idelanym czy szczęśliwym związkiem i w ogóle ze wszystkim się zgadzają. To może by bardzo mylące czy wręcz złudne. Bo najczęściej w takich przypadkach jedna osoba się podporządkowuje drugiej stawiając swoje uczucia i potrzeby na drugim miejscu lub całkowicie z siebie rezygnując albo oboje mają w poważaniu co myśli i czuje druga osoba bo każdy żyje po swojemu i nie wchodzą sobie w drogę.
Chyba nie umiem bardziej tego wytłumaczyć.

44

Odp: szczesliwe zwiazki?

No ale przyład o Wigilii raczej nie jest modelowym szczęśliwym związkiem i wzorem komunikacji między partnerami.

U mnie do takiej sytuacji nie miałoby szans dojść. Po prostu. Kwestię spędzania wigilii, Świąt, pracy w święta mieliśmy przegadane dłuuuugo przed ślubem.
Szkoda, że zupełnie nie przyjmujesz tego, że ludzie mogą być w szczęśliwym związku i niekoniecznie żyć tak, jak Tobie sie wydaje za słuszne smile

Ale ja może jestem ewenementem, wg forum mój facet jest traktowany jak mebel, a zgodnie z forumowymi prognozami mieliśmy się rozstać tak z 3.t roku temu. Coś nie pykają te forumowe prognozy, więc dalej będę bronić tego, że da się w związku nie kłócić.

Chociaż jest też opcja, że Ty nazywasz kłótnią to, co dla mnie jest po prostu normalną wymianą zdań, która kończy się podjęciem wspólnej decyzji na jakiś ważny temat. Dla mnie to, że na siebie nie krzyczymy i potrafimy wyjść poza własne emocje i posłuchać tego, co ma druga strona do powiedzenia, jest oznaką siły naszej relacji, nie jej słabości.

45

Odp: szczesliwe zwiazki?

mogą jeszcze nie wchodzić sobie w paradę w sprawach które  nie mają kluczowego wpływu na codzienne życie.
I tu tzreba mieć zbliżone poglądy na to, co w związku jest wspólne, a co jest oddzielne.
np. ktoś moze uznawać że to jak się ubiera partner należy do strefy wspólnej i to kontrolować
to jak rozwija sie jego kariera zawodowa
alboi uznać że to śa jego sprawy- a np ustalamy tylko sprawy finansowe.
I u jednych par, gdzie jest tu zgoda w zakresie ingerencji nie wywoła to konfliktu, a u innych będzie kłótnia, bo żona nie chce by mąż prtzestał pracować w korpo i zaczął uczyć w szkole np.
Po prostu niektórzy się nie kłócą bo dają sobie więcej wolności niż inni.

Moze być szcześliwa para gdzie są jak paużki nierozłaczki, pod warunkiem że oboje tal lubią.
albo taka w żyjaca w otwartym zwiążku.

ale zwykle jesteśmy gdzieś w strefie pomiędzy.

46

Odp: szczesliwe zwiazki?
Lady Loka napisał/a:

No ale przyład o Wigilii raczej nie jest modelowym szczęśliwym związkiem i wzorem komunikacji między partnerami.

Ale ja podałam ten przykład jako wzór braku komunikacji i umiejętności czy też chęci rozwiązywania problemów na bieżąco. Mąż uznał, że nic się nie stało, a żona wolała żal i/lub złość dusić w sobie. I do czego to doprowadziło? Po latach kobieta żałuje, że od razu nie reagowała bo z czasem było tylko coraz gorzej.

47

Odp: szczesliwe zwiazki?

W początkch małzeństwa, przeważnie bywa kolorowo, nie ma się jeszcze dużych problemów, nie da się każdej decyzji w życiu sprowadzić do wspólnego mianownika.
I też nie trzeba się kłócić, ale jedna strona musi ustąpić, czyli już nie czuje się komfortowo, choć nie zawsze, bo jeśli akceptuje jest ok.

Lubimy rządzić, partnerem też i to rodzi konflikty.

Jedna, gorzej jak dwie strony są bardzo emocjonalne, wybuchowe, to przysłowiowe  talerze latają.

Ile charakterów, tyle zachowań, jednemu do szczęscia brakuje mniej, drugiemu więcej...

48

Odp: szczesliwe zwiazki?
Roxann napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale przyład o Wigilii raczej nie jest modelowym szczęśliwym związkiem i wzorem komunikacji między partnerami.

Ale ja podałam ten przykład jako wzór braku komunikacji i umiejętności czy też chęci rozwiązywania problemów na bieżąco. Mąż uznał, że nic się nie stało, a żona wolała żal i/lub złość dusić w sobie. I do czego to doprowadziło? Po latach kobieta żałuje, że od razu nie reagowała bo z czasem było tylko coraz gorzej.

No ale to nie jest przykład, który ma jakikolwiek związek z kłótniami lub ich brakiem. Ty uważasz, że bez kłótni nie ma zupełnie komunikacji? Że jak ludzie się nie kłócą, to ze sobą nie rozmawiają i nie rozwiązują problemów? Jestem w szoku. Wiesz, żs między duszeniem w sobie emocji a kłótnią jest cała masa innych rozwiązań?

Nie trzeba rozwiązywać problemów kłotniami. Prawda jest taka, że kłótnia to ostateczność i pojawia się właśnie dlatego, że wcześniej albo nie było rozmowy na jakiś temat, albo rozmowa nie doprowadziła do wspólnych wniosków.

49

Odp: szczesliwe zwiazki?
Lady Loka napisał/a:
Roxann napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale przyład o Wigilii raczej nie jest modelowym szczęśliwym związkiem i wzorem komunikacji między partnerami.

Ale ja podałam ten przykład jako wzór braku komunikacji i umiejętności czy też chęci rozwiązywania problemów na bieżąco. Mąż uznał, że nic się nie stało, a żona wolała żal i/lub złość dusić w sobie. I do czego to doprowadziło? Po latach kobieta żałuje, że od razu nie reagowała bo z czasem było tylko coraz gorzej.

No ale to nie jest przykład, który ma jakikolwiek związek z kłótniami lub ich brakiem. Ty uważasz, że bez kłótni nie ma zupełnie komunikacji? Że jak ludzie się nie kłócą, to ze sobą nie rozmawiają i nie rozwiązują problemów? Jestem w szoku. Wiesz, żs między duszeniem w sobie emocji a kłótnią jest cała masa innych rozwiązań?

Nie trzeba rozwiązywać problemów kłotniami. Prawda jest taka, że kłótnia to ostateczność i pojawia się właśnie dlatego, że wcześniej albo nie było rozmowy na jakiś temat, albo rozmowa nie doprowadziła do wspólnych wniosków.

No dokładnie, trochę mnie to przeraża, takie przeświadczenie, że jak kłótni nie ma to duszenie/unikanie problemów. Jakby nie było innej drogi.

50 Ostatnio edytowany przez SaraS (2021-11-01 00:17:12)

Odp: szczesliwe zwiazki?
Lady Loka napisał/a:
Roxann napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale przyład o Wigilii raczej nie jest modelowym szczęśliwym związkiem i wzorem komunikacji między partnerami.

Ale ja podałam ten przykład jako wzór braku komunikacji i umiejętności czy też chęci rozwiązywania problemów na bieżąco. Mąż uznał, że nic się nie stało, a żona wolała żal i/lub złość dusić w sobie. I do czego to doprowadziło? Po latach kobieta żałuje, że od razu nie reagowała bo z czasem było tylko coraz gorzej.

No ale to nie jest przykład, który ma jakikolwiek związek z kłótniami lub ich brakiem. Ty uważasz, że bez kłótni nie ma zupełnie komunikacji? Że jak ludzie się nie kłócą, to ze sobą nie rozmawiają i nie rozwiązują problemów? Jestem w szoku. Wiesz, żs między duszeniem w sobie emocji a kłótnią jest cała masa innych rozwiązań?

Nie trzeba rozwiązywać problemów kłotniami. Prawda jest taka, że kłótnia to ostateczność i pojawia się właśnie dlatego, że wcześniej albo nie było rozmowy na jakiś temat, albo rozmowa nie doprowadziła do wspólnych wniosków.

Cały czas o to mi właśnie chodzi. big_smile

I bardzo zgadzam się z ostatnim akapitem. Tzn. ja mogę spokojnie rozmawiać właśnie dlatego, że wszystko jest rozwiązywane od razu. Jak sobie wyobrażę, że z jakiegoś powodu mam nakazane milczeć/podporządkowywać się przez ileś czasu, to faktycznie, mogłabym wybuchnąć, rzucać talerzami, wrzeszczeć i generalnie zachowywać się jak wariatka. I wtedy nawet ta skarpetka poza koszem na pranie mogłaby do tego doprowadzić, ale to byłby przecież temat zastępczy.

I właściwie tym dla mnie jest kłótnia: oznaką braku umiejętności komunikacji, a nie - dowodem na to, że z komunikacją super. I zdecydowanie nie zgodziłabym się być w związku, w którym tak wygląda "rozwiązywanie" problemów. I trochę dziwi mnie odmienne podejście, bo skoro wszyscy zgadzają się np. z tym, że przemoc fizyczna jest zła, to czemu nagle tak broni się krzyków? (No hej, czymś się jednak ta kłótnia od rozmowy różni). A ja jednak wychodzę z założenia, że tak samo, jak mnie się nie bije, tak samo się na mnie nie krzyczy.

[Edit] I tak trochę przekornie: może właśnie ten wątek jest świetnym przykładem, dlaczego nie mówi się o związkach szczęśliwych tyle, co o nieszczęśliwych. Jak piszesz o tym, jak pokrzywdzona jesteś, to nikt Ci nie napiszę, że Ci się wydaje i że może ten facet wcale aż tyle nie pije i nie robi awantur. Ale jeśli ośmielasz się nazwać swój związek szczęśliwym... Zaraz się dowiesz, dlaczego nie masz racji, dlaczego wam się nie układa, dlaczego się zaraz rozstaniecie, a w ogóle to ciotka sąsiadki babci mojej fryzjerki też myślała, że jest im dobrze, a... :DDD

Odp: szczesliwe zwiazki?

Związki....porównam sobie do samochodów bo jest ich poprostu tysiące marki, modele roczniki, wersje kolory etc.
Są oczywiście różne pary, widzę że można wbic taki level ze kłutni nie ma tylko herbatka
i jazda Rolls-Royce emocje....no byly na poczatku kiedyś tam:).
Każdy jednak ma swój  matrix. Mimo zlepku cech, uczuc, DNA składni miejsca czasu i przestrzeni jesteśmy tak rózni i niepowtarzalni.
Szczęśliwe związki też.
Nasz to chyba taka stara 911 opcja"mały wariat"
zona mowi ze takich scenariuszy w ksiazkach i filmach nic nigdy nie było...że marzyła o sielance i spokoju, co na poczatku tak sie zapowiadało...ale skakanie po serpentynach życia weszło za głęboko no i jak na chwile przystaniemy po oddech  to pyta czemu stoimy
Tak jest fajnie. Emocje przeważaja
Dla nas trawnik sasiada zawsze będzie nijaki obrzydliwie rowny i jednolity smutny...nasz to prawie łąka wydaje nawet dzwieki rusza sie sa baczki pszczolki i motylki i jest kolorowy .
Całe szczęście nikogo to tutaj nie boli.

52

Odp: szczesliwe zwiazki?

Z tym, że nie można generalizować, na swoim przykładzie, wszystko zależy od osobowości i charakteru, jednego irytuje błahostka, innego dopiero duży kaliber.
Jedni wolą przemilczeć, drudzy nie potrafią się powstrzymać i czepiają się o byle co... Bo nigdy tak nie jest, żeby wszystko nam odpowiadalo, więc w związkach potrzebna jest też dyplomacja, trzeba też się po prostu dobrać, a to się dopiero okaże przy końcu naszego życia.
Nic nie da się przewidzieć, dzisiaj jesteśmy szczęśliwi, jutro może być odwrotnie, nic nie jest nam dane na zawsze.
Dlatego mówi się, że związek trzeba pielęgnować, tylko o tym nikt jakby nie pamiętał, przeciągamy linę... Bo górę biorą emocje, a jak jeszcze partner jest niezrównoważony emocjonalne...

Albo mówi się, że facet jest pantofarzem, a są tacy, w takim związku to nawet nic uzgadniać nie trzeba i też może jest szczęśliwy, a wydaje się to niemożliwe, do wszystkiego można się przyzwyczaić wink

53

Odp: szczesliwe zwiazki?

Wieka, pełna zgoda. To jak wygląda związek zależy w dużej mierze od charakteru i oczekiwań dwojga osób go tworzących. Komuś z boku taki czy inny model może się nie podobać lub nie określiłby go szczęśliwym bo ma inny pogląd na ten temat, albo na odwrót.
Jedni potrzebują więcej przestrzeni i indywidualności w związku, inni mniej. Ktoś z boku może powiedzieć, że facet jest pod pantoflem czy kobieta zdominowana, a im to może pasować bo nie muszą podejmować odpowiedzialności i chętnie podporządkowują się partnerowi. Podobnie ktoś może powiedzieć, że ktoś w domu jest meblem i taki związek nie wróży ale jeśli obojgu to pasuje, to w czym problem?
Prawda jest jednak taka, że każdy z nas jest inny i ma różne potrzeby, granice, wrażliwość, poczucie taktu czy humoru. Właściwie na każdej płaszczyźnie prędzej czy później mogą powstawać spięcia czy nieporozumienia. Wiem, że ładnie i rozsądnie brzmi powiedzenie, na bieżąco rozmawiamy i rozwiązujemy problemy ale przecież nie w każdej sytuacji kompromis jest możliwy i nie zawsze sama rozmowa rozwiązuje problem. Wtedy bardzo łatwo zrezygnować z siebie, swoich potrzeb, a ta granica jest czasem bardzo cienka i nagle się okazuje, że ok mamy związek bez kłótni ale nie jesteśmy w nim szczęśliwi bo gdzieś po drodze zatraciliśmy siebie i swoje potrzeby i zaczęliśmy żyć według wymagań czy pomysłu drugiej osoby.
Przecież w sytuacji, kiedy dwie osoby mają różne zdanie czy oczekiwanie w danej kwestii, kompromis czy dyplomatyczne rozwiązanie problemu to najczęściej ustąpienie jednej strony, a nawet obu. Co z tego, że nie ma krzyków jak w ostatecznym rozrachunku i tak jedna osoba czuje nie w pełni usatysfakcjonowana bo dla świętego spokoju przyznała drugiej rację. W takiej sytuacji może się wydawać, że wszystko jest ok ale jeśli ktoś zacznie ustępować coraz częściej, to w pewnym momencie, nawet po 10 czy kilkunastu latach wybuchnie.

54

Odp: szczesliwe zwiazki?
edek z krainy kredek napisał/a:

Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań  do was.

Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?

Może  zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.

Nie czytalam odpowiedzi, ale jak dla mnie, jak ktos jest szczesliwy w zwiazku to nie ma potrzeby o tym pisac.
Cos jak forum o zdrowiu. Zdrowa osoba nie bedzie sie udzielac w forum dla alergikow,  albo nerkowcow. A fora dla ludzi zdrowych tez nie istnieją. Podobnie jak nikt nie zaklada tematow typu "moje dziecko jest swietnym uczniem '  w zamian za tompowstaja tematy"syn wagaruje, co robic".

55

Odp: szczesliwe zwiazki?
Roxann napisał/a:

Wiem, że ładnie i rozsądnie brzmi powiedzenie, na bieżąco rozmawiamy i rozwiązujemy problemy ale przecież nie w każdej sytuacji kompromis jest możliwy i nie zawsze sama rozmowa rozwiązuje problem. Wtedy bardzo łatwo zrezygnować z siebie, swoich potrzeb, a ta granica jest czasem bardzo cienka i nagle się okazuje, że ok mamy związek bez kłótni ale nie jesteśmy w nim szczęśliwi bo gdzieś po drodze zatraciliśmy siebie i swoje potrzeby i zaczęliśmy żyć według wymagań czy pomysłu drugiej osoby.
Przecież w sytuacji, kiedy dwie osoby mają różne zdanie czy oczekiwanie w danej kwestii, kompromis czy dyplomatyczne rozwiązanie problemu to najczęściej ustąpienie jednej strony, a nawet obu. Co z tego, że nie ma krzyków jak w ostatecznym rozrachunku i tak jedna osoba czuje nie w pełni usatysfakcjonowana bo dla świętego spokoju przyznała drugiej rację. W takiej sytuacji może się wydawać, że wszystko jest ok ale jeśli ktoś zacznie ustępować coraz częściej, to w pewnym momencie, nawet po 10 czy kilkunastu latach wybuchnie.

Racja. Tyle że w szczęśliwym związku bez kłótni nie ustępuje tylko jedna strona, więc dlaczego z góry zakładać, że szczęście pozorne, bo kosztem jednego z partnerów?
Druga rzecz, ile takich super ważnych, fundamentalnych kwestii pojawia się w czasie trwania związku? Czy przypadkiem te najważniejsze nie są jasne jeszcze przed/na samym początku i partnerzy są świadomi, na co się piszą? I oczywiście, że kolejne mogą się pojawić, ale to przecież nie tak, że co tydzień jest szalenie istotny problem do rozwiązania, który wziął się znikąd, i wcześniej absolutnie nie dało się na taką sytuację przygotować.
Kwestii, w których można mieć różne zdanie, jest multum, fakt. Tylko że te codzienne są zazwyczaj zupełnie nieistotne. Wybór filmu, restauracji, miejsca wakacji, kto sprzątnie kuwetę, o której na zakupy, jaki odkurzacz kupić, czy spotkać się ze znajomymi, kiedy zapłacić rachunki... No to nie są sprawy największej wagi i myślę, że wszystkie pary są w stanie znaleźć sposób radzenia sobie z nimi. U nas prosto: ustępuje ten, komu mniej zależy na swoim rozwiązaniu. I naprawdę nie interesuje mnie to, czy na 10 razy ustąpiłam 2 czy 8. Nawet jeśli 8, to jestem zadowolona z tych dwóch ważnych dla mnie razów; nie potrzebuję mieć idealnie po równo. A jeśli sama wybrałabym w jakiejś sytuacji X, a mój partner aż się pali do wersji Y i widzę, że jest to dla niego wyjątkowo istotne, to nie muszę stawiać na swoim.
Po prostu trudno mi wyobrazić sobie sytuację, która jest na tyle ważna, żeby nie móc iść na kompromis, a jednocześnie na tyle nieważna, że nie przyszło nam do głowy omówić jej wcześniej.

Odp: szczesliwe zwiazki?

Podpisuje sie po tym co napisala SasaS, dodalbym ze z biegiem przy takim ukladzie zwiazek sie bardzo cementuje/umacnia sie ... no taki w pozytywny sensie "beton":)

57

Odp: szczesliwe zwiazki?
edek z krainy kredek napisał/a:

Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań  do was.

Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?

Może  zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.

Pisanie o swoim szczęśliwym związku jest dla mnie trudne. Zaczęłam pisać dlaczego uważam swój związek za szczęśliwy i szybko to skasowałam, bo poczułam się jak samochwała, która chce pokazać innym jak powinni żyć. Szczęście nie jest stałym stanem ducha dla pojedynczego człowieka, tym bardziej trudno, aby dwoje ludzi czuło się stale szczęśliwymi, niemniej jeśli wziąć pod uwagą wszystkie plusy i minusy zaryzykuję stwierdzenie, że mój związek można uznać za szczęśliwy.
Kocham męża bo stale jest dla mnie osobą godną podziwu i szacunku. Ma silną osobowość, podobnie jak ja, a mimo to żadne nie stara się zawłaszczyć drugiej osoby, i co chyba ważniejsze, żadne z nas nie da się drugiemu podporządkować xD. Jesteśmy razem a jednocześnie każde z nas jest niezależne i zapewniamy sobie bardzo duży obszar wolności osobistej. Nie za dużo ze sobą dyskutujemy na poważne tematy, za to bardzo często się śmiejemy, praktycznie kilka razy dziennie, a naszą wspólną pasją są dłuższe wyprawy i szybkie krótkie wycieczki. Ach ta pandemia hmm
W czasie tych dziestu lat były chwile lepsze i gorsze, ale nigdy nie chciałam być z innym mężczyzną, żaden inny nie zaimponował mi bardziej niż mąż, żaden inny nie wzbudził mojego pożądania.  Myślę, że on ma podobnie, bo czasem słyszę od wspólnych koleżanek i znajomych, że w jego oczach widzą miłość do mnie.Wiem że mogę na niego liczyć, zawsze mnie szanował, nigdy nie usłyszałam obraźliwych epitetów pod moim adresem. Jest moim kochankiem i przyjacielem, opoką na której zbudowałam dom swojego życia. Chyba to jest dla mnie miłością przez wielkie W.

Oczywiście my też mamy odmienne zdania na wiele tematów. Rozwiązujemy to bardzo różnie. Czasem krótkie ostre spięcia, czasem obracamy to w żart, często zbyt poważne podejście męża do bzdury wywołuje u mnie spazmatyczne salwy śmiechu, który najczęściej i jemu się udziela, a czasem nie chce mi się słuchać jego gderania i puszczam to mimo uszu. Gdy sprawa jest w moim odczuciu ważna i chce zmienić jakieś zachowania czy nawyki męża nauczyłam specjalnej taktyki - poważnie wyłuszczam swoje racje i nie wchodzę w dyskusję tylko zostawiam mu temat do przemyślenia. Wiem, że w pierwszym odruchu zaprzeczy, jak to prawdziwy men, dlatego nie podejmuje dyskusji by udowodnić swoich racji. Gdy sytuacja się powtarza znowu poważnie wykładam swój punkt widzenia i zostawiam temat bez dyskusji. Nigdy nie musiałam powtarzać swoich racji więcej niż trzy razy żeby zrozumiał problem.

Wchodzę na Forum bo moją pasja są rozmowy z ludźmi, lubię analizować ludzka psychikę, dzielić się swoją wiedza psychologiczną, pomagać innym rozwiązywać problemy. Tak miałam od zawsze, już jako dziewczynka często byłam powiernicą sekretów i problemów koleżanek, potrafiłam dochować tajemnicy i zawsze miałam dużo zrozumienia i empatii dla innych. Żeby nie było tak słodko mam też sporo wad. Jedną z nich jest mała umiejętność dyplomacji, co czasem skutkuje zbyt obcesowym wyrażaniem własnego zdania. Mojego męża takie sprawy nie interesują, on ma swoje pasje, którym oddaje się gdy ja stukam w klawiaturę xD

Unikam pisania o sobie, nie lubię podawać własnych przykładów z życia przy okazji omawiania sytuacji innych osób, bo nie chcę aby to zostało odczytane jako pokazywanie własnej wyższości.

58 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-11-18 23:36:34)

Odp: szczesliwe zwiazki?
edek z krainy kredek napisał/a:

Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań  do was.

Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?

Może  zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.

Wydaje mi się, że znam wielu ludzi raczej szczęśliwych w swoich związkach. Wśród nich uważam się za wyjątek, który zawsze miał trudności z relacjami.
Gdybym była w szczęśliwym związku to nie sądzę abym trafiła na to forum i spędzała tu czas pisząc..

59

Odp: szczesliwe zwiazki?
aniuu1 napisał/a:
edek z krainy kredek napisał/a:

Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań  do was.

Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?

Może  zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.

Wydaje mi się, że znam wielu ludzi raczej szczęśliwych w swoich związkach. Wśród nich uważam się za wyjątek, który zawsze miał trudności z relacjami.
Gdybym była w szczęśliwym związku to nie sądzę abym trafiła na to forum i spędzała tu czas pisząc..

To Olinka ,Wielokropek w takim układzie są strasznie nieszczęśliwe smile , ja też .
Lubię ludzi nie istotne czy ktoś w to wierzy czy nie ,czy mu się to podoba czy nie ,lubię się dzielić tym co wiem, jak daję radę nie dając jej sobie często,pisząc te swoje mroczne "elaboraty" opisując ludzkie wady piszę o swoich , czasem niebezpośrednio ponieważ nie czuje się kimś lepszym ani gorszym,po prostu lubię siebie, dlatego lubię ludzi nie boję się ich już, widzę siebie w nich,a jeżeli ktoś nie wierzy trudno nie mam jak udowodnić tego na forum,nie można mi też tego udowodnić że jestem nieprawdziwy taka wada forum i komunikacji między ludźmi,to jest poza zasięgiem ,wierzy się lub nie,już nie jestem bogiem, ogromna ulga  ,jak ktoś robi sobie że mnie pomniczek to tylko na swoje ryzyko ,bo jak napisałem nie jestem ani lepszy ani gorszy i jest to jeden z kroków w stronę szczęścia .

60 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-11-19 00:13:41)

Odp: szczesliwe zwiazki?

"Unikam pisania o sobie, nie lubię podawać własnych przykładów z życia przy okazji omawiania sytuacji innych osób, bo nie chcę aby to zostało odczytane jako pokazywanie własnej wyższości."

Też tak uważam, może tu nie o wyższość chodzi, bardziej może być odebrane jak chwalenie się, ale też swój jednostkowy przykład jeszcze o niczym nie świadczy, poza tym ile razy można powtarzać to samo, jak się odpowiada w różnych tematach.
Dlatego odpowiedzi wg mnie, powinny opierać się na ogólnie pojętym doświadczeniu życiowym.

"Gdybym była w szczęśliwym związku to nie sądzę abym trafiła na to forum i spędzała tu czas pisząc.."

Niekoniecznie, bo niektórzy piszą bez związku ze związkiem...

"Wydaje mi się, że znam wielu ludzi raczej szczęśliwych w swoich związkach."

Trzeba by być przysłowiowym prześcieradłem, żeby wiedzieć, po drugie szczęście jest pojęciem względnym, jak i ulotnym, jak miłość czy zdrowie, dzisiaj jest, jutro może go nie być.


Poza tym fora są generalnie po to, żeby pomagać rozwiązywać problemy.

61

Odp: szczesliwe zwiazki?

Też zwróciłam uwagę na ten fragment wypowiedzi aniuu1 - Gdybym była w szczęśliwym związku to nie sądzę abym trafiła na to forum i spędzała tu czas pisząc..

Bycie w szczęśliwym związku między innymi polega na tym, że nie ograniczasz się do całkowitego oddania drugiej osobie. Nikt nie zajmuję się całymi dniami domowymi obowiązkami, a każdą wolną chwilę przeznacza dla partnera. To by nas zubożyło, ograniczyło w relacjach międzyludzkich, ograniczyło  horyzonty. Ludzie potrzebują, a przynajmniej ja potrzebuje, wymiany myśli z wieloma osobami, poznawania odmiennych punktów widzenia na otaczający nas świat , dowiadywania się nowych rzeczy smile
Na pewno w pierwszym okresie wspólnego zycia ludzie są bardzo siebie spragnieni i chcą jak najwięcej przebywać razem. W czasie miodowego miesiąca nie marzy się o pisaniu na Forum. Z biegiem czasu coraz więcej osób włączamy do naszego życia i uważam, że tak jest bardziej zdrowo smile

62 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-19 00:27:21)

Odp: szczesliwe zwiazki?
Agnes76 napisał/a:

Też zwróciłam uwagę na ten fragment wypowiedzi aniuu1 - Gdybym była w szczęśliwym związku to nie sądzę abym trafiła na to forum i spędzała tu czas pisząc..

Bycie w szczęśliwym związku między innymi polega na tym, że nie ograniczasz się do całkowitego oddania drugiej osobie. Nikt nie zajmuję się całymi dniami domowymi obowiązkami, a każdą wolną chwilę przeznacza dla partnera. To by nas zubożyło, ograniczyło w relacjach międzyludzkich, ograniczyło  horyzonty. Ludzie potrzebują, a przynajmniej ja potrzebuje, wymiany myśli z wieloma osobami, poznawania odmiennych punktów widzenia na otaczający nas świat , dowiadywania się nowych rzeczy smile
Na pewno w pierwszym okresie wspólnego zycia ludzie są bardzo siebie spragnieni i chcą jak najwięcej przebywać razem. W czasie miodowego miesiąca nie marzy się o pisaniu na Forum. Z biegiem czasu coraz więcej osób włączamy do naszego życia i uważam, że tak jest bardziej zdrowo smile

Właśnie tak,
moja żona ma swoją przestrzeń,swoje wady,przyzwyczajenia,ja mam swoje swoje ("nałogi" też z netkobietami.pl na czele smile )  terytorium,swoje cechy znajomości na różnym poziomie relacji,ale mamy wspólną przestrzeń ,poufałą i zażyłą czasem bez słów z gapienia się na siebie ,w niektóre jej rejony inni nie mają wejścia po prostu bo tak zdrowo i to ważne,ułożenie i układanie tego codziennie jest szczęściem.

63

Odp: szczesliwe zwiazki?
paslawek napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Też zwróciłam uwagę na ten fragment wypowiedzi aniuu1 - Gdybym była w szczęśliwym związku to nie sądzę abym trafiła na to forum i spędzała tu czas pisząc..

Bycie w szczęśliwym związku między innymi polega na tym, że nie ograniczasz się do całkowitego oddania drugiej osobie. Nikt nie zajmuję się całymi dniami domowymi obowiązkami, a każdą wolną chwilę przeznacza dla partnera. To by nas zubożyło, ograniczyło w relacjach międzyludzkich, ograniczyło  horyzonty. Ludzie potrzebują, a przynajmniej ja potrzebuje, wymiany myśli z wieloma osobami, poznawania odmiennych punktów widzenia na otaczający nas świat , dowiadywania się nowych rzeczy smile
Na pewno w pierwszym okresie wspólnego zycia ludzie są bardzo siebie spragnieni i chcą jak najwięcej przebywać razem. W czasie miodowego miesiąca nie marzy się o pisaniu na Forum. Z biegiem czasu coraz więcej osób włączamy do naszego życia i uważam, że tak jest bardziej zdrowo smile

Właśnie tak,
moja żona ma swoją przestrzeń,swoje wady,przyzwyczajenia,ja mam swoje swoje ("nałogi" też z netkobietami.pl na czele smile )  terytorium,swoje cechy znajomości na różnym poziomie relacji,ale mamy wspólną przestrzeń ,poufałą i zażyłą czasem bez słów z gapienia się na siebie ,w niektóre jej rejony inni nie mają wejścia po prostu bo tak zdrowo i to ważne,ułożenie i układanie tego codziennie jest szczęściem.

A Twoja żona wie, że tu się udzielasz i ile czasu Tobie to zajmuje? Jakoś to komentuje?
Co prawda ja najczęściej piszę tu, jak jestem w pracy :-D, ale przecież nie tylko, więc jak mój facet dostrzeże, że się tu produkuję, to czasami skomentuje, czy nie szkoda mi czasu. A on sam lubi np. oglądać bzdetne, jak dla mnie - filmiki na youtubie :-D

Aniuu napisała, że ona „sądzi, że…”, więc to takie teoretyzowanie i nie przywiązywałabym do tego większej wagi.
Mnie się wydaje, że wiele osób trafia na to forum, jak ma gorszy czas w życiu, a potem zostaje z przyzwyczajenia (u mnie tak było, więc projektuję), a czasem może z wdzięczności, albo z nudów, itd.

64 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-19 09:54:27)

Odp: szczesliwe zwiazki?
MagdaLena1111 napisał/a:

A Twoja żona wie, że tu się udzielasz i ile czasu Tobie to zajmuje? Jakoś to komentuje?
Co prawda ja najczęściej piszę tu, jak jestem w pracy :-D, ale przecież nie tylko, więc jak mój facet dostrzeże, że się tu produkuję, to czasami skomentuje, czy nie szkoda mi czasu. A on sam lubi np. oglądać bzdetne, jak dla mnie - filmiki na youtubie :-D
.

Tylko to jest Magda różnica jesteście z M znacznie krócej niż ja z żoną ,rozumiem i jego i Ciebie ,moja żona nie jest już tak "zazdrosna" o czas podobnie ja ,ale kiedyś było inaczej nie ma to nic wspólnego z jakimś oddaleniem czy czymś takim .
Z tym czasem to jest różnie raz więcej raz mniej to zależy jak mam ułożony dzień.Bywało że żona czytała wątki na forum teraz czyta romanse nałogowo to tak jak na forum w sumie tylko zakończenia inne.
Czasem nawet się nie wylogowuje i nie zamykam okienek ,nie chowam po kątach z laptopem ,z telefonu nie lubię pisać.
Moja żona wie o tym że lubię to miejsce nie jedyne z resztą miejsce które lubię,a o jej komentarzach na , temat moich "produkcji"to pewnie gdzieś pisałem bo to zabawne jest,też najczęściej pisuje w pracy a jak pracowałem w nocy to  jeszcze więcej siedziałem na forum .W domu jak jestem to mniej siedzę bo mam też inne zajęcia
To co pisuje to dla mojej żony nie jest nic w sumie nowego zna moje podejście do życia ,nastawienie, przekonania, 
mamy z resztą dość podobne,życiorys mój zna i jestem pewny że nie budzi w niej emocji i jakieś sekrety z przeszłości bo je zna od lat,żona forum traktuje z sympatią i orientuje się (jeżeli chodzi o PP to zdania mieliśmy trochę różne smile )  ,ponieważ ona je znacznie wcześniej odkryła, ja się rozpanoszyłem tu dużo dużo później smile

Odp: szczesliwe zwiazki?

Pewnie dla większości z nas szczęśliwym związkiem będzie coś innego. Niektórzy po stracie odczuwaja jak bardzo byli ślepi/głósi.
Inni zaś zyja w koślawym przeświadczeniu ze to jest miłość, szczęście i dopiero przyglądając się z innej perspektywy doznaja smutnego przeświadczenia ze cos tu niebalanga. Wydaje mi się osoby które sa szczęśliwe same z soba w zwiazkach nie zbudują silnej więzi na 10tki lat, że jednak trzeba z siebie coś dawac, przepracować, bez jakis skrajności oczywiście. Z drugiej strony trwanie latami w związku gdzie nie czujesz się dobrze tylko komfortowo nie można nazwać szczęśliwym.

Posty [ 1 do 65 z 74 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » szczesliwe zwiazki?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024