edek z krainy kredek napisał/a:Czytam to forum od niedawna i troche mnie przeraza znikoma ilosc szczęśliwych zwiazkow. Czasem cos ktos bąknie przy okazji.
Stąd przyszedł mi pomysł na serie pytań do was.
Czy pisanie o swoim szczęśliwym związku jest poprostu nudne, nie ciekawe dla reszty czy tez faux-pas?
Co sprawia ze bardzo kochamy?
Co dla was jest miłośćia przez wielkie W?
Może zagladaja tu osoby szukajce glownie forum zaintetrsoeania własnymi problemami, rzesze ludzi o epmatycznym usposobieniu dajacych dobre rady a ta garstka happy fu..kers poprostu nie traci czasu i cieszy sie soba w swoich matrixach.
Pisanie o swoim szczęśliwym związku jest dla mnie trudne. Zaczęłam pisać dlaczego uważam swój związek za szczęśliwy i szybko to skasowałam, bo poczułam się jak samochwała, która chce pokazać innym jak powinni żyć. Szczęście nie jest stałym stanem ducha dla pojedynczego człowieka, tym bardziej trudno, aby dwoje ludzi czuło się stale szczęśliwymi, niemniej jeśli wziąć pod uwagą wszystkie plusy i minusy zaryzykuję stwierdzenie, że mój związek można uznać za szczęśliwy.
Kocham męża bo stale jest dla mnie osobą godną podziwu i szacunku. Ma silną osobowość, podobnie jak ja, a mimo to żadne nie stara się zawłaszczyć drugiej osoby, i co chyba ważniejsze, żadne z nas nie da się drugiemu podporządkować xD. Jesteśmy razem a jednocześnie każde z nas jest niezależne i zapewniamy sobie bardzo duży obszar wolności osobistej. Nie za dużo ze sobą dyskutujemy na poważne tematy, za to bardzo często się śmiejemy, praktycznie kilka razy dziennie, a naszą wspólną pasją są dłuższe wyprawy i szybkie krótkie wycieczki. Ach ta pandemia 
W czasie tych dziestu lat były chwile lepsze i gorsze, ale nigdy nie chciałam być z innym mężczyzną, żaden inny nie zaimponował mi bardziej niż mąż, żaden inny nie wzbudził mojego pożądania. Myślę, że on ma podobnie, bo czasem słyszę od wspólnych koleżanek i znajomych, że w jego oczach widzą miłość do mnie.Wiem że mogę na niego liczyć, zawsze mnie szanował, nigdy nie usłyszałam obraźliwych epitetów pod moim adresem. Jest moim kochankiem i przyjacielem, opoką na której zbudowałam dom swojego życia. Chyba to jest dla mnie miłością przez wielkie W.
Oczywiście my też mamy odmienne zdania na wiele tematów. Rozwiązujemy to bardzo różnie. Czasem krótkie ostre spięcia, czasem obracamy to w żart, często zbyt poważne podejście męża do bzdury wywołuje u mnie spazmatyczne salwy śmiechu, który najczęściej i jemu się udziela, a czasem nie chce mi się słuchać jego gderania i puszczam to mimo uszu. Gdy sprawa jest w moim odczuciu ważna i chce zmienić jakieś zachowania czy nawyki męża nauczyłam specjalnej taktyki - poważnie wyłuszczam swoje racje i nie wchodzę w dyskusję tylko zostawiam mu temat do przemyślenia. Wiem, że w pierwszym odruchu zaprzeczy, jak to prawdziwy men, dlatego nie podejmuje dyskusji by udowodnić swoich racji. Gdy sytuacja się powtarza znowu poważnie wykładam swój punkt widzenia i zostawiam temat bez dyskusji. Nigdy nie musiałam powtarzać swoich racji więcej niż trzy razy żeby zrozumiał problem.
Wchodzę na Forum bo moją pasja są rozmowy z ludźmi, lubię analizować ludzka psychikę, dzielić się swoją wiedza psychologiczną, pomagać innym rozwiązywać problemy. Tak miałam od zawsze, już jako dziewczynka często byłam powiernicą sekretów i problemów koleżanek, potrafiłam dochować tajemnicy i zawsze miałam dużo zrozumienia i empatii dla innych. Żeby nie było tak słodko mam też sporo wad. Jedną z nich jest mała umiejętność dyplomacji, co czasem skutkuje zbyt obcesowym wyrażaniem własnego zdania. Mojego męża takie sprawy nie interesują, on ma swoje pasje, którym oddaje się gdy ja stukam w klawiaturę xD
Unikam pisania o sobie, nie lubię podawać własnych przykładów z życia przy okazji omawiania sytuacji innych osób, bo nie chcę aby to zostało odczytane jako pokazywanie własnej wyższości.