Hej, mam taki problem. Od 5 miesięcy jestem w związku z chłopakiem - dojrzałym, fajnym, odpowiedzialnym, szarmanckim, każdy go lubi itd. No wszystko fajnie z wyjątkiem jednej sytuacji. Zanim się poznaliśmy, jego przyjaciele próbowali podsuwać mu różne dziewczyny (koleżanki/kuzynki itd.) w celach zapoznawczych - po prostu nie chcieli, żeby był sam (wiedzieli, że był po trudnym związku i nie ma szczęścia w miłości). Wśród tych dziewczyny była jedna, która się mojemu bardzo podobała, chyba próbował do niej zarywać wtedy (z tego co wywnioskowałam), ale chyba bez powodzenia. Nie wiem, czy ona nie chciała czy coś innego się wydarzyło, że jednak nie wyszło nic więcej z tego. Niedługo później on poznał przypadkowo mnie, zaczęliśmy się spotykać. Było bardzo fajnie. Wiedziałam o jego przeszłości i o tym, jak koledzy aranżowali mu spotkania itd. No ale uznałam wtedy, że po prostu szukał i tyle. Jednak ostatnio miałam okazję poznać tę część jego przyjaciół - na spotkaniu była też ta dziewczyna, do której on zarywał wtedy (to siostra jego kolegi). Chyba nie spodziewał się, że będzie. Ale jak przyszła, to on zrobił się jakiś spięty, lukał na nią. No ogólnie zauważyłam jakąś drobną zmianę w jego zachowaniu. Było potem tak, że jak choćby na chwilę odwróciłam się, by pogadać z kimś innym, to po chwili ona podchodziła do mojego chłopaka, żeby z nim rozmawiać. Widać było, że próbuje go kokietować, że niby tak do niego podchodzi, rozmawia itd. było też tak, że jak wychodził z innymi zapalić, to ona zaraz też tam była. Choć nie pali. No generalnie denerwowało mnie to bardzo, tym bardziej, że mój chłopak jakoś chyba też chciał robić na niej wrażenie (albo mi się wydawało) i jakoś nie przeszkadzało mu, że mnie nie ma w tym towarzystwie. A ona ewidentnie chciała zwrócić na siebie jego uwagę, namieszać mu w głowie. Potem jednak przeszliśmy do innego pubu i podczas drogi szedł ze mną za rękę, obejmował mnie, całował. Na oczach tamtej. Zaraz potem ona się zmyła do domu i było już ok, on tylko na mnie zwracał uwagę itd. Następnie wieczorem i przez cały czas od tego spotkania jest bardzo miły dla mnie, słodzi mi, stara się, gotuje dziś dla mnie, jakieś desery przygotowuje itd. No ale ja się boję. Zasiały się we mnie wątpliwości - pewnie on coś do niej miał, ona go nie chciała. Ale co jak teraz zobaczyłam go ze mną i nagle jak pies ogrodnika specjalnie będzie mu mącić w głowie (nawet nie dlatego, że jej na nim zależy, ale żeby pokazać, że jest lepsza ode mnie?) Boję się tego. Dobrze nam się układa, ale ona jest ładniejsza ode mnie (sama za brzydką się nie uważam, ale obiektywnie stwierdzam, że ona jest ładniejsza). No i mam takie myśli, że pewnie ona bardziej mu się podoba, że może wolałby być z nią, ale teraz już coś tworzy ze mną od tych kilku miesięcy i może nie wie, co robić. Dodatkowo moje obawy pogłębia fakt, że to siostra jego kolegi. Więc zapewne będziemy widywać się wspólnie co jakiś czas na spotkaniach/imprezach.
Co byście zrobili na moim miejscu? Lepiej porozmawiać z nim o tym czy nie i tylko obserwować rozwój sytuacji? Z jednej strony mam chęć pogadać o tych moich wątpliwościach. A z drugiej boję się, że w ten sposób pokażę moją niepewność, obawy, zazdrość, że ustawię się automatycznie w gorszej pozycji niż ona i on tak pomyśli i odbierze mnie jako gorszą, skoro tak niepewną siebie. Albo że tylko się pokłócimy o to, a prawdy i tak mi nie powie (że np. ona mu się bardziej podoba czy coś). No i boję się, że ona może coś do niego pisać na fb i mącić w międzyczasie. Jak to rozegrać? Czy dalej z nim być, mimo tego, że mam poczucie, że inną bardziej mu się podoba (może jest w jego typie bardziej). Ale z drugiej strony mnie serio na nim zależy, darzę go uczuciem. A wiem, że ona go nie chciała, a teraz to pewnie dla połechtania ego to robi i tyle. Więc nie chcę też tak łatwo odpuszczać, bo mi zależy. Widzę, że on teraz się stara, może dlatego, że ma wyrzuty sumienia jakieś?