Cześć, jestem tu nowa, ale forum czytam od lat... końcu postanowiłam napisać, żeby dowiedzieć się co o tym myślicie - szczególnie wy, Panowie
Żeby mieć pełny obraz sytuacji najpierw mały rys historyczny: znamy się z mężem 9 lat, od 7 jesteśmy małżeństwem. Początkowo nasze życie seksualne było udane, w pewnym momencie moje libido drastycznie spadło... poniżej zera. Stan ten trwał bardzo długo, seks był bardzo sporadyczny, a ja bardzo długo, mimo wielu rozmów, kłótni i próśb o wizytę u specjalisty nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mam z tym problem, a miałam. Mąż się bardzo długo starał, potem już odpuścił, przez jakiś czas podejrzewał mnie też o zdradę. W tym czasie, kiedy nasze życie seksualne niemalże nie istniało, mój mąż, nie ma co ukrywać, radził sobie sam, nie robił tego przy mnie, ale też nie ukrywał faktu, że to robi, wiem że oglądał porno, miał na telefonie różne zdjęcia kobiet. W pewnym momencie wdał się też w internetową, erotyczną relację z kilkoma kobietami. Dowiedziałam się, żałosne, że dopiero to zadziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. W dużym skrócie po licznych rozmowach on obiecał, że z tymi flirtami skończy, ja że "zajmę się" moim problemem.
Nie wnikając w szczegóły, bo to w sumie nieistotne, jakieś 1,5 roku temu, z pomocą specjalisty wszystko wróciło na dobre tory. Od tamtego czasu jest między nami wspaniale, znowu dużo bliskości, intymności i seksu, chcemy starać się o dziecko (choć bardziej niż ja to mąż tego chce ). Przez ten czas w historii przeglądania pojawiały się sporadycznie jakieś porno strony, ale było to stosunkowo rzadko i nie wzbudziło moich żadnych obaw - ma przecież do tego pełne prawo, mi też się zdarza oglądać. Ubiegając pytania - nie sprawdzałam celowo jego komputera, ale zdarza mi się z niego korzystać, bo ma wyraźnie większy ekran niż mój i kilka razy pojawiło się to jako ostatnio przeglądana strona.
Jednakże, jakiś miesiąc temu kiedy miałam w ręku telefon męża (znam kod, mąż nie ukrywa przede mną telefonu), żeby przesłać sobie kilka zdjęć, kiedy opuściłam główny folder zdjęć dostrzegłam że w folderze usunięte znajduje się cała masa plików. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby to sprawdzić - znalazłam tam kilkadziesiąt zapisanych zdjęć kobiet. Po datach i godzinach bez problemu można było ocenić, że zdjęcia dodawane (i usuwane z głównego folderu) są prawie codziennie rano, z pominięciem weekendów. To nie były takie typowo porno zdjęcia, wyfotoszopowane, a zwykłe amatorskie, głównie przedstawiające kobiece piersi w seksownych stanikach, albo piersi bez stanika, za to w opiętych/prześwitujących/wydekoltowanych bluzkach. Było też kilka zdjęć kobiecych nóg w pończochach, rajstopach, czy wypiętych pośladków w krótkich spódniczkach. Zdziwił mnie fakt, że na zdjęciach przewijały się te same dziewczyny, w dziwnych pozach, jakby prezentowały na sobie te ubrania, potem mnie olśniło - jakiś czas wcześniej mąż widział, jak przeglądałam sobie stronkę vinted, z używaną odzieżą, szukając jednej konkretnej rzeczy. I faktycznie, historia przeglądania w telefonie to potwierdziła, to stąd ma zdjęcia. Totalnie mnie to rozwaliło i nie wiem co o tym myśleć. Totalnie rozumiem filmy porno od czasu do czasu, ale to....? Zdjęcia które w 90% stanowią zbliżenie na kobiecy biust? Od tamtego czasu kilka razy spojrzałam w telefon męża i rzeczywiście prawie codziennie rano w pracy, zanim przyjdzie reszta pracowników (mąż przychodzi godzinę wcześniej, z uwagi na godziny pracy jednego z klientów) przegląda tą stronę i zapisuje sobie jakieś bardziej seksowne zdjęcia kobiecych piersi w tych stanikach czy prześwitujących bluzkach. Czasem pojawiają się też jakieś inne fotki, zdecydowanie bardziej erotyczne, ale ich jest bardzo mało. Wszystko ewidentnie ściągnięte z internetu. Nie wiem czy się do tego masturbuje, czy co - ale wiem, że nawet dwukrotny seks w niedzielę nie powstrzymał go przed oglądaniem zdjęć w poniedziałek rano... Czułam się parszywie zaglądając mu do telefonu, ale z drugiej strony strasznie mnie to męczyło, nadal męczy.
Nie wiem jak to rozumieć. Przeczytałam tu na forum dużo postów dotyczących tego problemu, ale najczęściej wiązał się oz z tym, że facet przekładał porno nad seks ze swoją kobietą. U nas tak nie jest, uprawiamy seks średnio co drugi dzień - czasem codziennie, czasem dwa razy dziennie, czasem zdarzą się dwa dni przerwy. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć sytuacje, w których mąż odmówił zbliżenia. Seks nie jest mechaniczny, robimy to na różne sposoby. Mąż mnie komplementuje, mówi że mam najseksowniejsze ciało, że kocha mnie oglądać nago, nie szczędzi mi tez takich zwykłych, codziennych komplementów. Spędzamy ze sobą dużo czasu, dużo rozmawiamy, poza seksem też też dużo takiej normalnej, codziennej bliskości fizycznej. Mąż też bardzo chce mieć dziecko, planuje naszą wspólną przyszłość, przegląda oferty większych mieszkań... patrząc z boku można powiedzieć - idealnie.
I tu moje pytanie, szczególnie do Panów, ale Pań oczywiście też - czy powinnam się tym przejmować? Porozmawiać z mężem i spytać o co chodzi? Przyjąć, że spoko - jedni oglądają porno, inni zdjęcia cycków? Wiem, że on ma bardzo duży popęd seksualny i rozumiałabym, gdyby oglądał sobie po prostu filmy porno, czy nawet zapisywał takie typowo porno zdjęcia. Ale codzienne poświęcanie tych 15 minut na wyszukiwanie zdjęć realnych kobiet i zapisywanie ich jest dla mnie dziwne, bo to wcale nie są zdjęcia wielkich biustów niczym z filmów dla dorosłych, a normalnych, do bólu przeciętnych, nieidealnych piersi. Poczułam się trochę nieatrakcyjna, straciłam trochę pewność siebie. Nie wiem też co mu to daje i po co to robi, czemu je zapisuje. Czy zostało mu to z czasów, kiedy praktycznie nie uprawialiśmy seksu?
Może Wasze komentarze mi rozjaśnią zachowanie mojego męża...