Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 49 ]

Temat: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Można znaleźć mój wątek, gdzie przez komunikator mam niemały problem z żoną. To osobny temat. Chciałem się was spytać, co myślicie o pisaniu waszych połówek z osobami płci przeciwnej na komunikatorach?

Z jednej strony, każdy jest wolnym człowiekiem i trochę głupio czepiać się o kontakt z kimś tylko dlatego, że to osoba płci przeciwnej. Z drugiej strony na tym forum (i na innych też) aż roi się od historii, gdzie początkowo "zwykłe" pisanie z kolegą/koleżanką przeistacza się w zaangażowanie, a następnie w romans, czy to internetowy, czy to w realu. Śmiem wręcz twierdzić, że obecnie to chyba przez te komunikatory rozpada się więcej związków niż przez cokolwiek innego (patrząc na historie przedstawiane na forach o zdradach).

Jak podchodzicie do tego tematu?

Do tej pory sam podchodziłem zawsze tak, że wszelkie zakazy są bez sensu, że druga osoba ma być odpowiedzialna i stawiać granice i trzeba ufać że to robi. Jednakże poczytałem trochę w temacie i nawet doktryna psychologii mówi, że częste kontakty, rozmowy, dzielenie się zwykłymi przeżyciami dnia codziennego z inną osobą muszą prowadzić do wytworzenia się pewnej więzi, a relacje damsko-męskie zawsze są podszyte pewną dozą seksualności. I granica zdrady jest bardzo cienka, przekroczenie jej może być nieświadome i niezaplanowane. Innymi słowy to delikatna materia. Wystarczy powiedzieć, że 15-20 lat temu, Twoja druga połówka, żeby pogadać z kolegą musiałaby się z nim umówić na kawę, do kawiarni, do parku na spacer i na pewno jakby to robiła za często, byś się na to nie godził. Natomiast teraz może to robić kilka razy dziennie, leżąc koło Ciebie w łóżku, mówiąc że to nic bo przecież "tylko piszą".

Jak to widzicie? Jak znaleźć kompromis między wolnością i niezaborczością, a jednak pewnym bezpieczeństwem relacji naszych partnerów z innymi osobami płci przeciwnej?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Najgorzej jak twoja żona będzie biurko w biurko z fajnym kolegą w pracy... 8 godzin dziennie razem... Czyli więcej godzin spędza z kolegą niż z Tobą...

3

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Nie ma na to wszystko złotego środka. Związek powinien opierać się na zaufaniu. Sami też powinniśmy stawiać sobie granicę.
Rozmowy bardzo łączą i bywają bardziej zdradliwe, aniżeli jednorazowy seks bez uczuć. Nie oznacza to też, że mamy żyć tylko z partnerem i odciąć się od społeczeństwa, w którym funkcjonujemy. Stare porzekadło "Co za dużo to niezdrowo" według mnie jest tutaj kluczowe.

4 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-28 00:27:53)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Są rozmowy i rozmowy. Nie udajmy że wszystkie są takie same i że ludzie nie wiedzą jaki mają charakter.
Ludzie mają znajomości o różnym charakterze i beda mieć. Sami odpowiadają za to,czy coś rozbija ich związek czy nie.
Osobiście mimo złych doświadczeń nie myślę nikogo nigdy kontrolować czy czegoś mu zabraniać.
Nie można się do kogoś niechcący zbliżyć.

5

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Emilia83 napisał/a:

Nie oznacza to też, że mamy żyć tylko z partnerem i odciąć się od społeczeństwa, w którym funkcjonujemy.

No odcięcie o którym piszesz, to dość drastyczne stwierdzenie.

Zauważmy, że rozmowy na komunikatorach to stosunkowo nowe zjawisko. Wcześniej były sms-y ale były płatne i nie można było tak łatwo wysyłać zdjęć itd. Pisało się też trudno, bo nie było smartfonów, a pisanie na klawiaturze Nokii 3310 to nie to samo. Innymi słowy, jak się było w domu, to się było w domu. Jak się szło pogadać ze znajomymi, to się szło pogadać ze znajomymi. Jeszcze całkiem nie tak dawno ludzie mogli ze sobą żyć bez pisania ciągle z innymi osobami, i jakoś nie czuli się odcięci od społeczeństwa. Komunikatory sprawiają, że jesteśmy "pod ręką" i nasi znajomi są "pod ręką" właściwie cały czas.

6

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Osobiście mimo złych doświadczeń bo myślę nikogo nigdy kontrolować czy czegoś mu zabraniać.

Mam to samo podejście, choć sporo osób na forum zachęcało mnie do kontroli totalnej po moich złych doświadczeniach. Szkoda mi energii na sprawdzanie, szpiegowanie, wypytywanie. Trochę mija się z celem, żeby moja żona się nie "bajerowała" z kimś tylko dlatego że ja robię za żandarma.

Z drugiej strony, warto by w pewnym momencie czasem zareagować. Tak jak idziesz z partnerem do klubu i widzisz, że laska jest do niego zbyt natarczywa, to jednak podejdziesz, obejmiesz chłopaka, dasz całusa w policzek i spytasz czy przedstawi Cię koleżance.

7 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-12-28 00:35:23)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:

Do tej pory sam podchodziłem zawsze tak, że wszelkie zakazy są bez sensu, że druga osoba ma być odpowiedzialna i stawiać granice i trzeba ufać że to robi. Jednakże poczytałem trochę w temacie i nawet doktryna psychologii mówi, że częste kontakty, rozmowy, dzielenie się zwykłymi przeżyciami dnia codziennego z inną osobą muszą prowadzić do wytworzenia się pewnej więzi, a relacje damsko-męskie zawsze są podszyte pewną dozą seksualności. I granica zdrady jest bardzo cienka, przekroczenie jej może być nieświadome i niezaplanowane.
Jak to widzicie? Jak znaleźć kompromis między wolnością i niezaborczością, a jednak pewnym bezpieczeństwem relacji naszych partnerów z innymi osobami płci przeciwnej?

Jak to mówią, okazja czyni złodzieja.

Teoretycznie- nie uważam, żeby ograniczanie i zabranianie czegoś miało przynieść jakiś sensowny skutek, bo równie dobrze ktoś może zejść do "podziemia". Innymi słowy, uważam, że należy to zostawić w gestii moralności drugiego człowieka i zawierzyć w jego lojalność i poczuwanie się względem nas. Najwyżej się rozczarujemy i trochę popłaczemy.   

Ale też nie rozumiem skąd potrzeba tak nadmiernej komunikacji z... w sumie obcymi osobami. Przecież wiemy, że rozmowy budują więzi, znamy siebie i jeśli jesteśmy "słabi" na wdzięki innych to jednak dla własnego dobra powinniśmy tego nie praktykować. No i czym innym jest korespondencja np. z wieloletnim znajomym gdzie relacja była zawsze czysta- to jest spoko, a czym innym intensywna znajomość z kimś nowo poznanym płci przeciwnej, bo czemu ona ma niby służyć?

Tyle z teoretycznych rozważań.
Bo praktyka to już trudniejsza sprawa. Chyba nie akceptowałabym pisania z obcymi kobietami albo korespondencji na prywatne tematy z osobami związanymi z nami zawodowo, bo to nieprofesjonalne i sugeruje jakąś zacieśnioną więź a to już niepokojące. Nie mam takiej akceptacji względem WŁASNYCH ZACHOWAŃ i nie będę miała do partnera. Bo na błędach innych możemy się sporo nauczyć- a uważam, że komunikatory pod tym względem to zło.

8

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

No może to błąd, ale ja nie mam takiej potrzeby "obsikiwania terenu" smile
Wiem że to wysokie wymagania ale wymagam od mężczyzny by sam oceniał takie sytuacje i sobie z nimi radził zgodnie z ustalonymi przez nas zasadami. Inteligencji emocjonalnej i empatii.
Pilnowanie kogoś byłoby męczące.
Człowiek powinien sam się pilnowac.
A jak np nie potrafi po paru drinkach to nie powinien pić.

9

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Wiem że to wysokie wymagania ale wymagam od mężczyzny by sam oceniał takie sytuacje i sobie z nimi radził zgodnie z ustalonymi przez nas zasadami. Inteligencji emocjonalnej i empatii. Pilnowanie kogoś byłoby męczące.

Chyba wszyscy mamy takie wymagania, to akurat nie jest niczym niezwykłym.

Ale życie to życie, nie możesz też oczekiwać, że Twój mężczyzna jest robotem, czasem wchodząc w zażyłą komunikację z osobą która po prostu będzie wiedziała jak do niego dotrzeć, może coś się zadziać wbrew niemu samemu.

Co do "sam oceniał takie sytuacje" to się nie zgadzam. Czasem może oceniać błędnie. Czasem ty jako kobieta dostrzeżesz znacznie więcej niż on w zachowaniu innej kobiety.

Ale ok, szanuję Twoją opinię w poruszonej kwestii. Wolność totalna. Do niedawna przez 20 lat wyznawałem taką samą zasadę. Dzisiaj już jej aż tak pewny nie jestem :-) Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że moje myślenie jest nieco "skażone" niedawnymi przeżyciami.

10

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Jednak większość ludzi pilnuje się wzajemnie w tym. I to raczej jest normą.
Ja mimo doświadczeń nie myślę.
Jedyne co bym zmieniła to lepszą komunikacja uczuć i rozmowa o nich by ktoś mojej długiej na nieskończoność smyczy nie brał za obojętność.

11

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Są rozmowy i rozmowy. Nie udajmy że wszystkie są takie same i że ludzie nie wiedzą jaki mają charakter.
Ludzie mają znajomości o różnym charakterze i beda mieć. Sami odpowiadają za to,czy coś rozbija ich związek czy nie.
Osobiście mimo złych doświadczeń nie myślę nikogo nigdy kontrolować czy czegoś mu zabraniać.
Nie można się do kogoś niechcący zbliżyć.

Zgadzam się w stu procentach - są rożnego rodzaju rozmowy. Fakt ze mam kolegę w pracy i chcąc nie chcąc gadamy o roznych rzeczach - życiu co robimy na obiad ( był kiedyś kucharzem) i daje mi różne tipy w tym temacie oraz potrafi rzucić tu i tam jakiś komplement oraz pisujemy do siebie na messengerze nie oznacza ze mamy mieć romans albo myśleć o sobie w inny sposób niż koleżeństwo. On ma żonę ja mam partnera. Każde z nas wie jaki charakter ma ta znajomość. Mam tez bardzo dobrego przyjaciela od jakiś 20 lat i tyle ile przegadaliśmy razem, przeżyliśmy itp i nigdy ani razu w życiu nie było między nami nic - zero i dlatego bardzo cenie ta znajomość bo wiem ze to jest czyste koleżeństwo/ przyjacielstwo i nic więcej i oczywiście pisujemy do siebie na komunikatorze, gadamy przez telefon itp. Mój partner wie kim on jest w moim życiu i nigdy nie powiedział słowa w tym temacie. Moi poprzedni partnerzy tez wiedzieli i tez nic nigdy żaden nie powiedział.
Wracając do meritum - właśnie o ten charakter znajomosci chodzi - nie każda musi być potencjalnym romansem. Myśle ze najważniejsze jest to żeby wiedzieć kiedy odłożyć telefon i zająć się swoim własnym partnerem / życiem a nie tkwić z nosem w telefonie i mówić ze jeszcze tylko poradzę i już kończę i następna godzina z  głowy. Trzeba ustawić priorytety kto jest ważniejszy - kolega z messengera czy własny partner.

12

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Jednak większość ludzi pilnuje się wzajemnie w tym. I to raczej jest normą.
Ja mimo doświadczeń nie myślę.
Jedyne co bym zmieniła to lepszą komunikacja uczuć i rozmowa o nich by ktoś mojej długiej na nieskończoność smyczy nie brał za obojętność.

To pytanie z ciekawości: kiedy byś w jakikolwiek sposób zainterweniowała? Kiedy byś zapytała z kim i o czym tyle? Jaka jest granica u Cb?

13

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Bbaselle napisał/a:

(..) Wracając do meritum - właśnie o ten charakter znajomosci chodzi - nie każda musi być potencjalnym romansem. Myśle ze najważniejsze jest to żeby wiedzieć kiedy odłożyć telefon i zająć się swoim własnym partnerem / życiem a nie tkwić z nosem w telefonie i mówić ze jeszcze tylko poradzę i już kończę i następna godzina z  głowy. Trzeba ustawić priorytety kto jest ważniejszy - kolega z messengera czy własny partner.

Myślę, że jeżeli Twoi partnerzy wiedzą jaki charakter mają te komunikatorowe znajomości, kim są Ci ludzie, jeżeli wiedzą mniej więcej o czym piszesz i mniej więcej jak intensywnie, to jest już dość ok. Udzielasz jednak dość istotnych informacji, które pozwalają poczuć się komfortowo.

14

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:

Myślę, że jeżeli Twoi partnerzy wiedzą jaki charakter mają te komunikatorowe znajomości, kim są Ci ludzie, jeżeli wiedzą mniej więcej o czym piszesz i mniej więcej jak intensywnie, to jest już dość ok. Udzielasz jednak dość istotnych informacji, które pozwalają poczuć się komfortowo.

Mój partner wie kim są kolesie którzy do mnie piszą ale na pewno nie tłumacze się na temat intensywności pisania ani o czym z nimi pisze. Mój ziomek uwielbia zarzucać mnie swoimi życiowymi problemami i czasami rozmawiam na ten temat z moim chłopakiem a czasami nie bo to  nie są informacje dla niego. To nie chodzi o to zeby on się czuł komfortowo tylko o to ze nie mam tajemnic przed nim i tego samego wymagam od niego.

15

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Osobiście mimo złych doświadczeń bo myślę nikogo nigdy kontrolować czy czegoś mu zabraniać.

Mam to samo podejście, choć sporo osób na forum zachęcało mnie do kontroli totalnej po moich złych doświadczeniach. Szkoda mi energii na sprawdzanie, szpiegowanie, wypytywanie. Trochę mija się z celem, żeby moja żona się nie "bajerowała" z kimś tylko dlatego że ja robię za żandarma.

Z drugiej strony, warto by w pewnym momencie czasem zareagować. Tak jak idziesz z partnerem do klubu i widzisz, że laska jest do niego zbyt natarczywa, to jednak podejdziesz, obejmiesz chłopaka, dasz całusa w policzek i spytasz czy przedstawi Cię koleżance.

Andrzeju , komunikatory to inny świat , tu  nie masz czasu na podjęcie rękawicy i reakcję , tu relacja rozwija się za plecami .Możesz być wyrozumiały bo słyszysz , rozmawiam z koleżanką a prawda już wiesz jaka może być .Komunikatorów jest sporo i  nie o to chodzi w związku aby się wzajemnie śledzić , źle jak okazuje się po czasie , że robisz za koło zapasowe .

16

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Uważam że nikogo nie powinno się zatrzymywać na siłe w związku. Jak ma zdradzić czy odejść to zrobi to, czy zaczynając od komunikatora czy przez inne metody, fizyczne czy wirtualne. Zatrzymywanie kogoś nie powinno mieć miejsca. Dlatego mądry wybór osoby stabilnej uczuciowo, charakterowo i psychicznie jest tak bardzo ważny. Niestety masa związków zaczyna się od płytkich fundamentów, więc potem jest zazdrość i tz. próba "upilnowania".

17

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Na forach jest tak dużo takich historii, bo na fora przychodzą osoby zranione pogadać o tym, co boli. Ci, którzy normalnie funkcjonują w swoich relacjach nie zakładają o tym tematów. Warto o tym pamiętać. Bo nawet jeżeli tu mamy 100 tematów o komunikatorach, to gdzieś na świecie jest 10 000 ludzi, którzy nie mają z tym problemu. Liczby z głowy tongue

Ja nie wyobrażam sobie, że mój partner zacząłby mnie kontrolować i nie mam potrzeby kontrolowania jego. Piszę czasami z ludźmi z forum, mam damsko-męskie grono przyjaciol i nie każda relacja jest dla mnie podszyta seksualnością. Prędzej wywaliłabym faceta niż zrezygnowała z kontaktów z innymi ludźmi. Większość z nich zresztą znam dłużej niż partnera.

Kwestia tego czego szukamy. Bo wiadomo, że nie wbijam teraz na portale randkowe czy tego typu chaty, żeby szukać nowych osób do rozmawiania. I sama potrafię postawić sobie w głowie granicę w momencie, kiedy poznaję kogoś nowego. Tak samo mój partner. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Kontrolować to ja mogę czy dziecko ogląda bajki bez przemocy.

18

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Pytanie jakie powinno brzmieć, to po co tak często ludzie koniecznie muszą z kimś rozmawiać? Jak bardzo w związku musi dziać się źle, skoro szuka się aktywnie tych innych osób? Może czasy się zmieniły, ale są na szczęście osoby, które nie koniecznie muszą paplać i pisać z innymi, bo inaczej uschną z tęsknoty i braku uwagi..
Z drugiej strony, tak jak pisze Loka, to kwestia zaufania i stawiania odpowiednich granic.

19

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
bagienni_k napisał/a:

Pytanie jakie powinno brzmieć, to po co tak często ludzie koniecznie muszą z kimś rozmawiać? Jak bardzo w związku musi dziać się źle, skoro szuka się aktywnie tych innych osób? Może czasy się zmieniły, ale są na szczęście osoby, które nie koniecznie muszą paplać i pisać z innymi, bo inaczej uschną z tęsknoty i braku uwagi..
Z drugiej strony, tak jak pisze Loka, to kwestia zaufania i stawiania odpowiednich granic.

Człowiek jest istotą stadną, Bagienniku. Zamykanie się tylko w związku i brak rozmów z innymi ludźmi nie jest zdrowym objawem w życiu. I niekoniecznie w związku musi być źle, żeby człowiek chciał rozmawiać z innymi.

20

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Lady Loka napisał/a:

(..)i nie każda relacja (damsko męska - moje wtrącenie) jest dla mnie podszyta seksualnością

No, to akurat wyczytałem w książkach - to nie moja osobista opinia, tudzież posłuchałem na kilku psycho-kanałach i chodzi tu o relację "jeden na jeden" (spotkania w 4 oczy, rozmowy w 4 oczy itd.) :-) Faktem jest, że nie jest to stwierdzenie na sztywno - jak cała psychologia - niektórzy zajmujący się psychologią inaczej traktują przyjaźnie z czasów "młodości", np. mając przyjaciela od czasów podstawówki można go traktować całkowicie aseksualnie, niczym członka rodziny. Natomiast w wieku dorosłym poznając nową osobę to niby całkiem inna historia. Ale oczywiście to temat na zupełnie inny wątek na forum. Sam mam "znajomości" damskie, gdzie podobnie jak ty uważam, że nie są wcale podszyte żądną seksualnością. Ale czy tak jest w istocie, czy tylko tak uważamy? :-)

A tak BTW chyba jak każdy znam całkiem sporo historii, gdzie osoby się zarzekały na wszystkie świętości, że to tylko przyjaźń i kompletnie sobie nie wyobrażają innej relacji między sobą, po czym po jakimś czasie zostawały parą, lub co najmniej w odpowiednich okolicznościach lądowały w łóżku.

Lady Loka napisał/a:

Prędzej wywaliłabym faceta niż zrezygnowała z kontaktów z innymi ludźmi

Ale czemu tak od razu drastycznie? Czemu od razu rezygnacja z kontaktów, wywalanie faceta? Bardziej chodzi mi o to, pytając o podejście do tematu, czy tak jak Ela210 stawiacie na pełną swobodę partnera, czy na przykład chcielibyście chociaż wiedzieć z kim utrzymuje partner regularne kontakty? Nie chodzi o podejście zero-jedynkowe i jakąś totalną kontrolę, czytanie czatów czy zakazywanie kontaktów, bo to idiotyzm tu chyba pełna zgoda.

Lady Loka napisał/a:

Zamykanie się tylko w związku i brak rozmów z innymi ludźmi nie jest zdrowym objawem w życiu. I niekoniecznie w związku musi być źle, żeby człowiek chciał rozmawiać z innymi.

But again... Nie wiem ile masz lat, ja pamiętam (nie tak odległe) czasy, gdy jak się wróciło z pracy to się już było dla domowników, bo nie było komunikatorów. Ok, były telefony, ale to nie to samo. Wcale to nie było jakieś zamykanie się w związku, ale na codzień było się "dla swoich" a z kolegami to się umawiało np. na weekend.

Chyba że jesteś w związku, gdzie nawet nie mieszkacie razem, to wtedy nie ma o czym dyskutować, bo to inny level.

aleksR napisał/a:

Uważam że nikogo nie powinno się zatrzymywać na siłe w związku. Jak ma zdradzić czy odejść to zrobi to, czy zaczynając od komunikatora czy przez inne metody, fizyczne czy wirtualne. Zatrzymywanie kogoś nie powinno mieć miejsca. Dlatego mądry wybór osoby stabilnej uczuciowo, charakterowo i psychicznie jest tak bardzo ważny. Niestety masa związków zaczyna się od płytkich fundamentów, więc potem jest zazdrość i tz. próba "upilnowania"..

No tak, mówimy o świecie idealnym. Uwierz, że związki na cholernie mocnych fundamentach też się walą bo ludzie się zmieniają, w ich życie wkraczają też inne osoby, zachodzą różne okoliczności. Możesz mieć najidealniejszego, najwierniejszego partnera na świecie, ale nawet on nie jest w stanie w pełni kontrolować swoich uczuć i emocji.

21

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Ja nie lubię wisieć na telefonie i nie chciałabym by partner też ciągle siedział w telefonie i z kimś pisał. A już szczególnie leżąc obok w łóżku. Uważam, że taki nawyk faktycznie może osłabić związek.

22

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Andrzeju wiemy z jakigo powodu tu trafiłeś, doświadczenia wiekszości z nas są podobne. Czytałam Twój wątek i byłam zdziwiona jak wiele osób doradzało Ci szpiegostwo przemysłowe.
Osobiście byłam zdradzona w klasyczny sposób, schowany telefon, jakis wyciszenia itd... szarpałam się długo a dowody same weszły w moje ręce. Było jak było ale nigdy bym kogoś nie sprawdzała, co więcej teraz nawet bym nie chciała mieć do czynienia z kimś takim:) ja mam dzieci na wychowaniu to mi wystarczy. Ciężko wychowywać dorosłych.

Ty zakomunikowałeś swoje obawy, osobiscie bym to odebrała jako wyraz troski i miłości.


A że ludzie głupieją to chyba nie mamy wpływu na to a obecna technologia zwalnia wiekszość z myślenia. Oby tak nie było w waszym przypadku.

23

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

(..)i nie każda relacja (damsko męska - moje wtrącenie) jest dla mnie podszyta seksualnością

No, to akurat wyczytałem w książkach - to nie moja osobista opinia, tudzież posłuchałem na kilku psycho-kanałach i chodzi tu o relację "jeden na jeden" (spotkania w 4 oczy, rozmowy w 4 oczy itd.) :-) Faktem jest, że nie jest to stwierdzenie na sztywno - jak cała psychologia - niektórzy zajmujący się psychologią inaczej traktują przyjaźnie z czasów "młodości", np. mając przyjaciela od czasów podstawówki można go traktować całkowicie aseksualnie, niczym członka rodziny. Natomiast w wieku dorosłym poznając nową osobę to niby całkiem inna historia. Ale oczywiście to temat na zupełnie inny wątek na forum. Sam mam "znajomości" damskie, gdzie podobnie jak ty uważam, że nie są wcale podszyte żądną seksualnością. Ale czy tak jest w istocie, czy tylko tak uważamy? :-)

A tak BTW chyba jak każdy znam całkiem sporo historii, gdzie osoby się zarzekały na wszystkie świętości, że to tylko przyjaźń i kompletnie sobie nie wyobrażają innej relacji między sobą, po czym po jakimś czasie zostawały parą, lub co najmniej w odpowiednich okolicznościach lądowały w łóżku.

Nie bede wmawiac, ze nie jestem wielbladem tongue wiem, jak wygladaja moje relacje gdzie widze sie z facetami 1/1. Nie mam jakiejs wielkiej potrzeby zeby mi inni wmawiali, ze na pewno wyladujemy w lozku tongue nie z kazdym znajomym mam chemie seksualna.

Andrzej_Whynot napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Prędzej wywaliłabym faceta niż zrezygnowała z kontaktów z innymi ludźmi

Ale czemu tak od razu drastycznie? Czemu od razu rezygnacja z kontaktów, wywalanie faceta? Bardziej chodzi mi o to, pytając o podejście do tematu, czy tak jak Ela210 stawiacie na pełną swobodę partnera, czy na przykład chcielibyście chociaż wiedzieć z kim utrzymuje partner regularne kontakty? Nie chodzi o podejście zero-jedynkowe i jakąś totalną kontrolę, czytanie czatów czy zakazywanie kontaktów, bo to idiotyzm tu chyba pełna zgoda.

A jaki jest srodek? Zabraniac z jednymi kontaktu, a z innymi nie? Pomiedzy jest normalne zycie po prostu. W normalnym zyciu znam znajome mojego faceta, a on zna moich znajomych, bo spotykamy sie w roznych konfiguracjach. 1/1 albo 1/2 (ja + partner + znajomy, albo znajomy + zona + ja) albo 2/2 (czyli my i oni). Albo w wiekszych grupach. Znam praktycznie wszystkich znajomych mojego partnera, ktorzy mieszkaja na miejscu. On tak samo. Natomiast, w 100% podtrzymuje to, ze gdyby partner kazal mi wybrac albo on albo kontakt z innymi ludzmi, to wybralabym innych ludzi.

Andrzej_Whynot napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Zamykanie się tylko w związku i brak rozmów z innymi ludźmi nie jest zdrowym objawem w życiu. I niekoniecznie w związku musi być źle, żeby człowiek chciał rozmawiać z innymi.

But again... Nie wiem ile masz lat, ja pamiętam (nie tak odległe) czasy, gdy jak się wróciło z pracy to się już było dla domowników, bo nie było komunikatorów. Ok, były telefony, ale to nie to samo. Wcale to nie było jakieś zamykanie się w związku, ale na codzień było się "dla swoich" a z kolegami to się umawiało np. na weekend.

Chyba że jesteś w związku, gdzie nawet nie mieszkacie razem, to wtedy nie ma o czym dyskutować, bo to inny level.

Juz jakis czas mieszkamy razem.
To o czym piszesz to kwestia ustalenia z partnerem. Mozna ustalic, ze w tygodniu jest sie dla siebie, a w weekendy dla innych, a mozna ustalic inaczej. Ja akurat nie wisze jakos nie wiadomo ile na telefonie, bo tego nie lubie, a jak ktos do mnie pisze to odpisuje. Jak ktos chce sie spotkac to ustalam dogodny termin i niespecjalnie zwracam uwage na to czy to srodek tygodnia czy weekend, chociaz przyznaje, ze wole z ludzmi umawiac sie w tygodniu, a w weekendy lezec do oporu w lozku i spedzac czas z partnerem tongue

Andrzeju, problem polega na tym, ze wpadasz w skrajnosc, bo przezyles to, co przezyles. Ale tak jak pisalam - forum jest miejscem skrajnosci, bo tematy tutaj zakladaja ludzie skrzywdzeni. Ja nie wyobrazam sobie zakladac tematu o swoim zwiazku i pisac, ze jestem szczesliwa, bo moge sobie spotkac sie z kolegami kiedy chce i nie ma w tym podtekstow. Stad jak sie na forum dlugo siedzi to wyglada to tak, jakby kazdy, kto pisze z innym od razu chcial zdradzac. A tak nie jest.
Moi przyjaciele, to ludzie z ktorymi mam kontakt po ponad 10 lat, ja w zwiazku, oni w malzenstwach. Gdyby jakas chemia miedzy nami byla, to konfiguracje zwiazkowo-malzenskie zapewne wygladalyby inaczej, bo poznalismy sie zanim oni poznali swoje zony, a ja swojego partnera.
Tak samo mam z kolezankami ze studiow. Ba, wyjezdzamy na babskie wyjazdy na drugi koniec kraju. Gdyby moj partner szedl logika forum i tematow, ktore tutaj sa, powinien mnie juz dawno z mieszkania wykopac, bo przeciez taki wyjazd to murowana zdrada, bo tylko dyskoteki, imprezy i faceci.
No nie jest tak tongue

Wiec to, co jest na forum trzeba tak naprawde jeszcze podzielic przez to, ze szczesliwi ludzie w udanych zwiazkach po prostu nie maja potrzeby tworzenia tematow o tym, jak u nich to wszystko gra. Szczesliwi ludzie w udanych zwiazkach tez czesto albo odchodza z forum albo nie wypowiadaja sie w tematach o zdradach wlasnie po to, zeby sobie nie psuc perspektywy i wlasnego zwiazku.
Wiec tak realnie to 75% osob, ktore wypowiadaja sie w tym dziale to osoby zdradzone/skrzywdzone, ktore (sorry za okreslenie) kisza sie we wlasnym sosie i w kazdym temacie znajduja milion miejsc na niewiernosc.

24 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2020-12-28 11:12:50)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Rozmawiać mogą albo na komunikatorach, albo przez telefon, albo w 4-oczy podczas spotkań w pracy, czy na kawkach. Jak ktoś chce zdrady i ma ku temu skłonności zrobi to i bez komunikatora. Komunikatory i tego typu udognienia służą do "podtrzymania" rozkręcającego się romansu/flirtu, przykładowo można kochankowi codziennie rano powiedzieć - dzień dobry, czy dobranoc, napisać myślę o tobie, karmiąc się takimi gestami i rozdmuchując żar. Do tego są w miarę dyskretne (czy to na komputerze czy telefonie) i nie pozostawiają łatwych do namierzenia śladów jak przykładowo biling wysłanych SMS.
Sam komunikator to tylko narzędzie - to jakby wmawiać że każdy facet mógłby być gwałcicielem bo posiada narzędzie pozwalające mu gwałtu dokonać.
Oczywiście dawniej (przed gsm) - jak były tylko telefony/listy trudniej moim zdaniem było rozkręcić romans - poza ewidentnymi romansami w pracy (gdzie ludzie przebywają ze sobą po 8h dziennie) taka relacja wymagała więcej zachodu zachodu. Trzeba było się spotykać, lub potajemnie prowadzić rozmowy telefoniczne - a nie każdy ma na to czas czy ochotę. Komunikatory ułatwią sprawę, ot siedzisz podczas śniadania z mężem/żoną a jednocześnie możesz dziubkować się z kochankiem. Ciekawym fenomenem jest sam internet i portale społecznościowe - dużo związków się ponoć przez nie rozpadło, gdyż ułatwiały kochankom z przed lat ponownie nawiązać romans i porozwalać swoje rodziny.
Mówię to jako osoba, którego żona używała komunikatora do korespondencji z kochankiem (a nawet mam bardzo mocne podejrzenia że przez komunikator się poznali). Oczywiście sygnałem ostrzegawczym powinno być dłuższe przesiadywanie z telefonem w ręce, sygnały które ewidentnie wskazują na to że osoba czeka na jakaś wiadomość, wychodzenie do 2 pokoju z laptopem/telefonem, etc..

25

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Ilu ludzi tyle podejść do tematu.
To nie wina tej czy innej aplikacji co ludzie z jej udziałem robią równie dobrze można mieć pretensje do "internetu" że jest.
Autorze idziesz w złą dla siebie stronę, bo jak mi się wydaje zaczynasz się zastanawiać na ile możesz sobie pozwolić - czyli kiedy Twoje "czuwanie" przechodzi w "kontrolę".

26

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Granica dla mnie autorze jest tam, gdzie kończy się mój komfort w związku.
Nie myślę już nigdy więcej przeżywać niepewności czy zazdrości ani niczego ratować.

27

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Przyznam, że nie umiem zrozumieć tego podejścia, że każda relacja mężczyzna-kobieta jest potencjalnie podszyta seksualnością. Ja jestem biseksualna - i co, mój mąż powinien mi zabronić rozmawiać z kimkolwiek? Przecież zgodnie z tą logiką to nawet koleżanek nie powinnam mieć, bo stanowią potencjalną konkurencję...

28 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-12-28 14:27:31)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

off top niezwiązany z tematem wątku, złośliwości w stosunku do innego użytkownika

29

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Ja bym wprost żony zapytała z kim tak pisze,chociaż gdyby mój mąż codziennie z jakąś kobieta pisał zamiast rozmawiać ze mną czułabym się zagrożona. A z drugiej strony mój mąż ostatnio powiedział, że mogę sobie znaleźć kogoś do pisania i nawet może być to facet,że mi ufa. Każdy widzi to inaczej, może jak z żoną częściej będziesz rozmawiał spędzał czas przestanie z kimś pisać.Albo ty zacznij robić to co ona,zobaczysz jak zareaguje.

30

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:
Emilia83 napisał/a:

Nie oznacza to też, że mamy żyć tylko z partnerem i odciąć się od społeczeństwa, w którym funkcjonujemy.

No odcięcie o którym piszesz, to dość drastyczne stwierdzenie.

Zauważmy, że rozmowy na komunikatorach to stosunkowo nowe zjawisko. Wcześniej były sms-y ale były płatne i nie można było tak łatwo wysyłać zdjęć itd. Pisało się też trudno, bo nie było smartfonów, a pisanie na klawiaturze Nokii 3310 to nie to samo. Innymi słowy, jak się było w domu, to się było w domu. Jak się szło pogadać ze znajomymi, to się szło pogadać ze znajomymi. Jeszcze całkiem nie tak dawno ludzie mogli ze sobą żyć bez pisania ciągle z innymi osobami, i jakoś nie czuli się odcięci od społeczeństwa. Komunikatory sprawiają, że jesteśmy "pod ręką" i nasi znajomi są "pod ręką" właściwie cały czas.


Na wszystko w życiu jest czas. Jestem wciąż zwolenniczką, że czas dla domu jest czasem domu, a nie ciągłym korzystaniem z mediów. Warto sobie w związku ustalić co jest dla nas granicą.

31

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

No powiedzenie , że tematu nie ma jak napisałaś Anemonne to zamknięcie oczy na wszystkie wątki o Maku miał rację:)
Nie mam też wrażenia że Andrzej twierdzi że jest problem przy jakimkolwiek kontakcie, tylko pyta forumowiczów o zdanie kiedy ten problem jest.
Dla mnie jak napisałam nie ma go w sam kontakcie w wirtualu czy realu tylko w jego wpływie na związek w którym jesteśmy.
Po prostu związek się chroni.
Mam wrażenie że Andrzej uważasz żonę za głupszą i słabszą i chciałbyś ją zawczasu przestrzec czy uchronic.

32 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-12-28 21:26:42)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Lady Loka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Pytanie jakie powinno brzmieć, to po co tak często ludzie koniecznie muszą z kimś rozmawiać? Jak bardzo w związku musi dziać się źle, skoro szuka się aktywnie tych innych osób? Może czasy się zmieniły, ale są na szczęście osoby, które nie koniecznie muszą paplać i pisać z innymi, bo inaczej uschną z tęsknoty i braku uwagi..
Z drugiej strony, tak jak pisze Loka, to kwestia zaufania i stawiania odpowiednich granic.

Człowiek jest istotą stadną, Bagienniku. Zamykanie się tylko w związku i brak rozmów z innymi ludźmi nie jest zdrowym objawem w życiu. I niekoniecznie w związku musi być źle, żeby człowiek chciał rozmawiać z innymi.

Hmm, może i tutaj powinienem zrobić poprawkę na swoją osobę, bo sam nie lubię dużo gadać( niezależnie, czy w realu, czy przez telefon). Większość komunikatów staram się przekazywać prosto i nie potrzebuję ciągłego kontaktu z masą ludzi. Ale OK..
Nie neguję tego, że należy wręcz utrzymywać relacje z osobami poza związkiem..Zresztą tak, jak czasami opisujesz sytuację u siebie, wydaje się zdroworozsądkowe.
Tylko gdzie jest granica między normalnym kontaktem a tym, kiedy koniecznie musimy z kimś pogadać, bo potrzebujemy tej atencji, uwagi i uwielbiania własnej osoby?Takie potrzeby, wykraczające często poza granicę rozsądku, prowadzą potem do dramatów, o których tak często się tutaj czyta. No sorry, ale nie uważam za normalne zjawiska, jeśli trzeba koniecznie się dowartościować, słysząc parę miłych słów pod swoim adresem od płci przeciwnej...Tym bardziej, jak jest się niby w udanym związku..

Autor zwrócił uwagę na ważną dla mnie rzecz: jak tak bardzo się trzeba z kimś spotkać, to może warto umówić się w realu(pomijając obecną sytuację).
Poza potrzebą spotkań czy kontaktu( w zdrowym związku) razi mnie osobiście czasami ta forma..
No cóż, niby jest XXI wiek, ale osobiście tak bardzo nie ubóstwiam wszystkich zdobyczy techniki, jak niektórzy...
Mam zwyczajną alergię na niektóre "wynalazki"..

33

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Jeżeli ktoś więcej czasu spędza z ,,komunikatorem" niz partnerem to po co jest w związku . To bez sensu , wtenczas gdy widzimy że partnera pochłonął smartfon, komputer i nie może zrezygnować dzień w dzień proponujemy mu rozstanie/rozwód gdyż odnosimy wrażenie tkwienia w hotelu z obcą osobą z którą nie łączą wspólne sprawy i chęć przebywania. Nie jestem szowinistą ale uważam z racji większej uczuciowości kobiet nad mężczyznami że są bardziej podatne na potoki słów będące pochlebstwami, kłamstewkami i obiecywankami co widać po wpisach osób które opisuja sytuacje gdzie małżonka popłyneła nawet nie widząc w realu faceta. Drugą ciekawą stroną medalu jest to że z taką samą intensywnością nie zagadują faceci do wolnych kobiet ani nie prowadzą takich sms konwersacji z wolnymi koleżankami z pracy. Zaobserwowałem to w środowisku i nieraz słyszałem niby żartem wypowiedziane przez nie mężatkę : też bym chciała aby tak koledzy i do mnie pisali jak do XXX (mężatki).

34

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Anemonne napisał/a:

Przyznam, że nie umiem zrozumieć tego podejścia, że każda relacja mężczyzna-kobieta jest potencjalnie podszyta seksualnością. Ja jestem biseksualna - i co, mój mąż powinien mi zabronić rozmawiać z kimkolwiek? Przecież zgodnie z tą logiką to nawet koleżanek nie powinnam mieć, bo stanowią potencjalną konkurencję...

Już Ci raz odpisałem ale podobno nie na temat i na dodatek byłem złośliwy - wybacz jeśli uraziłem.
Odpowiem delikatniej - nie o to chodzi.

35

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Mam wrażenie że Andrzej uważasz żonę za głupszą i słabszą i chciałbyś ją zawczasu przestrzec czy uchronic.

Totalne pudło, bardzo się mylisz w mojej ocenie żony. Proszę nie pisz w ten sposób.
Mógłbym napisać, że mam wrażenie, że bronisz totalnej wolności na komunikatorach, nie dla idei i rozsądku, tylko sama potrzebujesz dowartościowania od kolegów. Spodobało by Ci się to?

A sam wątek założyłem ze zwykłej ciekawości wywołanej niedawną przykrą sytuacją u mnie w związku. Ze względu na to co się wydarzyło, po prostu bardziej się tematem zainteresowałem. Sam nigdy nie kontrolowałem i jak pisałem w innym wątku - mimo wszystko nie zamierzam. Nawet gdy obecnie rozmawiamy, że ktoś tam coś pisał, to moja żona się pyta, czy chcę zobaczyć, to mówię, żeby mi nawet takiego czegoś nie proponowała, bo nie będę czytał. Teraz szczególnie. W niewinnej wymianie zdań mógłbym dostrzec coś czego w ogóle nie ma i tym bardziej nie chcę.

Zastanawiam się i czytam o tematach które kiedyś mnie zupełnie powiewały. I tak sobie właśnie myślę, że komunikatory totalnie zmieniły nasz sposób dzielenia czasu i w ogóle zasady damsko-męskiej gry. Ktoś napisał, że to tylko narzędzie. Ale to narzędzie inne niż wszystkie.

Oczywiście mądre i niby proste słowa, że trzeba dogadać granice itd., ale wszyscy wiemy jak jest. Telefon piknie, dioda mruga, człowiek już mimowolnie myśli kto to, a o czym to.

bagienni_k napisał/a:

Nie neguję tego, że należy wręcz utrzymywać relacje z osobami poza związkiem..Zresztą tak, jak czasami opisujesz sytuację u siebie, wydaje się zdroworozsądkowe.
Tylko gdzie jest granica między normalnym kontaktem a tym, kiedy koniecznie musimy z kimś pogadać, bo potrzebujemy tej atencji, uwagi i uwielbiania własnej osoby?Takie potrzeby, wykraczające często poza granicę rozsądku, prowadzą potem do dramatów, o których tak często się tutaj czyta. No sorry, ale nie uważam za normalne zjawiska, jeśli trzeba koniecznie się dowartościować, słysząc parę miłych słów pod swoim adresem od płci przeciwnej...Tym bardziej, jak jest się niby w udanym związku..

Autor zwrócił uwagę na ważną dla mnie rzecz: jak tak bardzo się trzeba z kimś spotkać, to może warto umówić się w realu(pomijając obecną sytuację).
Poza potrzebą spotkań czy kontaktu( w zdrowym związku) razi mnie osobiście czasami ta forma..
No cóż, niby jest XXI wiek, ale osobiście tak bardzo nie ubóstwiam wszystkich zdobyczy techniki, jak niektórzy...
Mam zwyczajną alergię na niektóre "wynalazki"..

No właśnie... Wychodzi na to, że jeszcze kilka(naście ?) lat wstecz wszyscy żyli w izolacji i pod pełną kontrolą.

36 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-28 23:49:47)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Może pudło, przecie nie znam was prawie, ale czy takie totalne, jeśli Ty chcesz reagować w sprawie JEJ komunikatorów na jakimś tam etapie?
To pytam po co? dlaczego?
Zakładasz że na jakimś etapie ona nie zareaguje a Ty tak?

Gdybyś napisał że sam na jakims etapie zareagujesz w sprawie własnych znajomości, bo coś zabierają Twojemu związkowi to miałoby to sens.
Jak żona pokazuje Ci coś to jej powiedziałabym:sama się pilnuj, duża dziewczynka jesteś.

37 Ostatnio edytowany przez Andrzej_Whynot (2020-12-28 23:56:11)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
normalnyjestem napisał/a:

Drugą ciekawą stroną medalu jest to że z taką samą intensywnością nie zagadują faceci do wolnych kobiet ani nie prowadzą takich sms konwersacji z wolnymi koleżankami z pracy. Zaobserwowałem to w środowisku i nieraz słyszałem niby żartem wypowiedziane przez nie mężatkę : też bym chciała aby tak koledzy i do mnie pisali jak do XXX (mężatki).

Ogólnie fakt, że osoba posiada partnera, tudzież jest zaobrączkowana, na wiele osób działa jak afrodyzjak. Udowodnione naukowo. Zdobycie takiej osoby, tudzież odbicie, liczy się x2 dla ego podrywacza. Ileż to historii facetów, że dopóki obrączki nie miał, to powodzenie zerowe, a potem nagle same babki się naprzykrzają. W przypadku kobiet często podobnie. Ja tego akurat nie rozumiem, dla mnie osoba zajęta, jeszcze jak byłem kawalerem, to był temat zamknięty. Osoba nie do ruszenia. Po co? Mało to wolnych kobiet? Po co mam się wikłać w jakieś skomplikowane sytuacje. Ale ilu ludzi, tyle toków myślenia.

38 Ostatnio edytowany przez Andrzej_Whynot (2020-12-29 00:06:28)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Może pudło, przecie nie znam was prawie, ale czy takie totalne, jeśli Ty chcesz reagować w sprawie JEJ komunikatorów na jakimś tam etapie?
To pytam po co? dlaczego?
Zakładasz że na jakimś etapie ona nie zareaguje a Ty tak?

Gdybyś napisał że sam na jakims etapie zareagujesz w sprawie własnych znajomości, bo coś zabierają Twojemu związkowi to miałoby to sens.
Jak żona pokazuje Ci coś to jej powiedziałabym:sama się pilnuj, duża dziewczynka jesteś.

Ok, tylko wiesz, skrajność w każdym wydaniu jest zła. I Twoja skrajność nie jest tutaj wyjątkiem. Przerysujmy moją sytuację którą opisywałem: przypadkiem widzisz na telefonie partnera nagą fotkę jego koleżanki, którą znasz. I co robisz? Wg Twojej doktryny powinnaś odwrócić wzrok i nic nie mówić, niech się pilnuje, duży chłopak jest, ty mu przecież ufasz i nie zamierzasz interweniować. Zapewne ona niespodziewanie mu to wysłała i on zaraz jej powie, że sobie tego nie życzy. Po co cokolwiek robić?

Sorry nie kupuję tego.

39

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:
normalnyjestem napisał/a:

Drugą ciekawą stroną medalu jest to że z taką samą intensywnością nie zagadują faceci do wolnych kobiet ani nie prowadzą takich sms konwersacji z wolnymi koleżankami z pracy. Zaobserwowałem to w środowisku i nieraz słyszałem niby żartem wypowiedziane przez nie mężatkę : też bym chciała aby tak koledzy i do mnie pisali jak do XXX (mężatki).

Ogólnie fakt, że osoba posiada partnera, tudzież jest zaobrączkowana, na wiele osób działa jak afrodyzjak. Udowodnione naukowo. Zdobycie takiej osoby, tudzież odbicie, liczy się x2 dla ego podrywacza. Ileż to historii facetów, że dopóki obrączki nie miał, to powodzenie zerowe, a potem nagle same babki się naprzykrzają. W przypadku kobiet często podobnie. Ja tego akurat nie rozumiem, dla mnie osoba zajęta, jeszcze jak byłem kawalerem, to był temat zamknięty. Osoba nie do ruszenia. Po co? Mało to wolnych kobiet? Po co mam się wikłać w jakieś skomplikowane sytuacje. Ale ilu ludzi, tyle toków myślenia.

A teraz wszystkie dziewczyny obecne na forum szukające faceta zamawiają na necie obrączki hahahaha :d

40

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Mam wrażenie że Andrzej uważasz żonę za głupszą i słabszą i chciałbyś ją zawczasu przestrzec czy uchronic.

Totalne pudło, bardzo się mylisz w mojej ocenie żony. Proszę nie pisz w ten sposób.
Mógłbym napisać, że mam wrażenie, że bronisz totalnej wolności na komunikatorach, nie dla idei i rozsądku, tylko sama potrzebujesz dowartościowania od kolegów. Spodobało by Ci się to?

A sam wątek założyłem ze zwykłej ciekawości wywołanej niedawną przykrą sytuacją u mnie w związku. Ze względu na to co się wydarzyło, po prostu bardziej się tematem zainteresowałem. Sam nigdy nie kontrolowałem i jak pisałem w innym wątku - mimo wszystko nie zamierzam. Nawet gdy obecnie rozmawiamy, że ktoś tam coś pisał, to moja żona się pyta, czy chcę zobaczyć, to mówię, żeby mi nawet takiego czegoś nie proponowała, bo nie będę czytał. Teraz szczególnie. W niewinnej wymianie zdań mógłbym dostrzec coś czego w ogóle nie ma i tym bardziej nie chcę.

Zastanawiam się i czytam o tematach które kiedyś mnie zupełnie powiewały. I tak sobie właśnie myślę, że komunikatory totalnie zmieniły nasz sposób dzielenia czasu i w ogóle zasady damsko-męskiej gry. Ktoś napisał, że to tylko narzędzie. Ale to narzędzie inne niż wszystkie.

Oczywiście mądre i niby proste słowa, że trzeba dogadać granice itd., ale wszyscy wiemy jak jest. Telefon piknie, dioda mruga, człowiek już mimowolnie myśli kto to, a o czym to.

bagienni_k napisał/a:

Nie neguję tego, że należy wręcz utrzymywać relacje z osobami poza związkiem..Zresztą tak, jak czasami opisujesz sytuację u siebie, wydaje się zdroworozsądkowe.
Tylko gdzie jest granica między normalnym kontaktem a tym, kiedy koniecznie musimy z kimś pogadać, bo potrzebujemy tej atencji, uwagi i uwielbiania własnej osoby?Takie potrzeby, wykraczające często poza granicę rozsądku, prowadzą potem do dramatów, o których tak często się tutaj czyta. No sorry, ale nie uważam za normalne zjawiska, jeśli trzeba koniecznie się dowartościować, słysząc parę miłych słów pod swoim adresem od płci przeciwnej...Tym bardziej, jak jest się niby w udanym związku..

Autor zwrócił uwagę na ważną dla mnie rzecz: jak tak bardzo się trzeba z kimś spotkać, to może warto umówić się w realu(pomijając obecną sytuację).
Poza potrzebą spotkań czy kontaktu( w zdrowym związku) razi mnie osobiście czasami ta forma..
No cóż, niby jest XXI wiek, ale osobiście tak bardzo nie ubóstwiam wszystkich zdobyczy techniki, jak niektórzy...
Mam zwyczajną alergię na niektóre "wynalazki"..

No właśnie... Wychodzi na to, że jeszcze kilka(naście ?) lat wstecz wszyscy żyli w izolacji i pod pełną kontrolą.

No to może warto nauczyć się żyć z tym narzędziem? Ustalić zasady i granice? Np po godzinie xx jest cisza nocna, wyciszamy powiadomienia, szykujemy się do snu. Albo godzina xx jest godzina dla Ciebie i żony, telefony na bok, i spędzacie czas tylko razem na rozmowie, na słuchaniu się nawzajem, na przytulaniu itp.

Nie uważam, żeby wcześniej dostęp do zdrady był trudniejszy. Mój dziadek zdradzał babcię przez kilka lat, dowiedziała się przypadkiem, a wtedy ludzie nawet nie mieli komórek. A zawsze był w domu po pracy na obiad, itd. Jak się chce, to się da. Tylko kiedyś tyle o tym nie mówiono. Nikomu by nie przyszło do głowy przyznawać się publicznie do takiej sytuacji życiowej.

Ja uważam, że media społecznościowe i komunikatory są zagrożeniem, ale w innym wymiarze. Świat wirtualny wciąga i uzależnia, bo promuje łatwą, szybką i przyjemną rzeczywistość, której nie mamy poza telefonem. Może właśnie dlatego, dla higieny emocjonalnej, zdrowia psychicznego warto te granice poustalać.

Natomiast, jeśli masz kontrolować żonę i umierać z niepokoju przy każdym piknięciu powiadomienia, pytanie czy warto tak żyć?

41

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Shoggies napisał/a:

No to może warto nauczyć się żyć z tym narzędziem? Ustalić zasady i granice? Np po godzinie xx jest cisza nocna, wyciszamy powiadomienia, szykujemy się do snu. Albo godzina xx jest godzina dla Ciebie i żony, telefony na bok, i spędzacie czas tylko razem na rozmowie, na słuchaniu się nawzajem, na przytulaniu itp.

Pełna zgoda.

Shoggies napisał/a:

Nie uważam, żeby wcześniej dostęp do zdrady był trudniejszy.

Pełna niezgoda. Napisano o tym tomy. Jednocześnie nigdy nie było tak łatwo "wtopić" przy zdradzie. Większość wtapia też przez technologię.

Shoggies napisał/a:

Ja uważam, że media społecznościowe i komunikatory są zagrożeniem, ale w innym wymiarze. Świat wirtualny wciąga i uzależnia, bo promuje łatwą, szybką i przyjemną rzeczywistość, której nie mamy poza telefonem. Może właśnie dlatego, dla higieny emocjonalnej, zdrowia psychicznego warto te granice poustalać.

Pełna zgoda. Ale dla wielu osób wyznaczanie takich granic to już zamach na ich wolność.

Shoggies napisał/a:

Natomiast, jeśli masz kontrolować żonę i umierać z niepokoju przy każdym piknięciu powiadomienia, pytanie czy warto tak żyć?

Pełna zgoda, ciągle o tym piszę. Natomiast każda tolerancja musi mieć jakieś rozsądne granice.

42

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Ale Ty mówisz o czymś innym
Jeśli mój mężczyzna pozwala na to by moje koleżanki wysyłały mu nagie fotki i na dodatek ja to muszę ogladac  to znaczy że mnie nie szanuje i mimo że nie kontrolowałam to wsadził bombę w nasze życie . To już jest inny stopień.

43 Ostatnio edytowany przez Andrzej_Whynot (2020-12-29 01:17:55)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Ale Ty mówisz o czymś innym
Jeśli mój mężczyzna pozwala na to by moje koleżanki wysyłały mu nagie fotki i na dodatek ja to muszę ogladac  to znaczy że mnie nie szanuje i mimo że nie kontrolowałam to wsadził bombę w nasze życie . To już jest inny stopień.

No tak, tylko bez interwencji, zapytania z Twojej strony, skąd wiesz, że Twój mężczyzna pozwala? Może akurat dostał ten pierwszy raz i jest sam tym wkurzony, nie mówi Ci, bo i po co siać ferment? Sam ten temat załatwi. Pojedzie pannie po rajtuzach, pociśnie ją na czym świat stoi za taką akcję i zamknie sytuację raz na zawsze.
Ty z kolei, jako w pełni ufająca i ideologicznie absolutnie w żadnym wypadku nie wcinająca się w jego rozmowy na komunikatorach, powinnaś przeca założyć, że tak właśnie postąpi i machnąć ręką na to co przypadkiem zobaczyłaś.

P.S. nie chodziło mi o Twoją koleżankę, lecz o jego.

44

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Andrzej_Whynot napisał/a:
Shoggies napisał/a:

Natomiast, jeśli masz kontrolować żonę i umierać z niepokoju przy każdym piknięciu powiadomienia, pytanie czy warto tak żyć?

Pełna zgoda, ciągle o tym piszę. Natomiast każda tolerancja musi mieć jakieś rozsądne granice.

No właśnie, gdzie jest Twoja granica? Jakie zachowania będą dla Ciebie komfortowe, a jakie nie? Może warto to na spokojnie wyartykułować żonie i zostawić wybór, co z tym zrobi, tylko potem doprowadzić sprawę do końca, jeśli granica będzie przekroczona. Podam przykład z innego podwórka.

Moja znajoma męczyła swojego faceta, że potrzebuje z nim częściej współżyć. On nie potrzebował tego tak często jak ona i nie chciał tego tak często robić. W końcu mu zagroziła, że jeśli nie będą sypiać ze sobą częściej, to ona zrobi to z kimś innym. I on jej powiedział wprost "Ok, jeśli tak bardzo tego potrzebujesz idź i zrób to z kimś innym. Ale wtedy będzie to koniec naszego związku". I ona doszła do wniosku, że ten związek ma dla niej większą wartość, niż częstsze stosunki. Postawił granice (czy postąpił rozsądnie, czy nie to kwestia indywidualna, ale określił swoją granicę, do czego miał prawo), zostawił jej wolność a ona dokonała wyboru.

Myślę, że bycie z kimś w związku ma swoją cenę - i tą ceną jest właśnie granica tej drugiej osoby, jeśli związek ma dla nas wysoką wartość, to jesteśmy skłonni tę cenę zapłacić. Jeśli partner przekracza granicę, być może nie ceni związku zbyt wysoko.

45

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Shoggies napisał/a:
Andrzej_Whynot napisał/a:
Shoggies napisał/a:

Natomiast, jeśli masz kontrolować żonę i umierać z niepokoju przy każdym piknięciu powiadomienia, pytanie czy warto tak żyć?

Pełna zgoda, ciągle o tym piszę. Natomiast każda tolerancja musi mieć jakieś rozsądne granice.

No właśnie, gdzie jest Twoja granica? Jakie zachowania będą dla Ciebie komfortowe, a jakie nie? Może warto to na spokojnie wyartykułować żonie i zostawić wybór, co z tym zrobi, tylko potem doprowadzić sprawę do końca, jeśli granica będzie przekroczona. Podam przykład z innego podwórka.

Moja znajoma męczyła swojego faceta, że potrzebuje z nim częściej współżyć. On nie potrzebował tego tak często jak ona i nie chciał tego tak często robić. W końcu mu zagroziła, że jeśli nie będą sypiać ze sobą częściej, to ona zrobi to z kimś innym. I on jej powiedział wprost "Ok, jeśli tak bardzo tego potrzebujesz idź i zrób to z kimś innym. Ale wtedy będzie to koniec naszego związku". I ona doszła do wniosku, że ten związek ma dla niej większą wartość, niż częstsze stosunki. Postawił granice (czy postąpił rozsądnie, czy nie to kwestia indywidualna, ale określił swoją granicę, do czego miał prawo), zostawił jej wolność a ona dokonała wyboru.

Myślę, że bycie z kimś w związku ma swoją cenę - i tą ceną jest właśnie granica tej drugiej osoby, jeśli związek ma dla nas wysoką wartość, to jesteśmy skłonni tę cenę zapłacić. Jeśli partner przekracza granicę, być może nie ceni związku zbyt wysoko.

Więc uważam, że dalej pełna zgoda. Napisałem, ze musi być rozsądna granica, Ty opisałeś historię, gdzie ta granica została postawiona i wyartykułowana. Jednocześnie to był banał, bo przecież to co powiedział to oczywistość.

Pewne kwestie są uniwersalne, i nie wszystko musi być powiedziane dosłownie i wyłożone drugiej osobie jak krowie na rowie.

46

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Ale właśnie czasami niektóre rzeczy powinny nie być wyłożone drugiej osobie, tylko przedyskutowane z drugą osobą.
Związek to nie relacja rodzica z dzieckiem, tylko dwojga dorosłych, którzy mają inne konteksty życia i zostali w inny sposób wychowani.
Dlatego każdą taką rzecz po prostu trzeba przedyskutować i dojść do jakiegoś wspólnego zdania, które będzie pasowało w miarę obu stronom, albo przynajmniej jednej strony nie będzie krzywdzić.

Ja nie jestem w związku po to, żeby kontrolować mojego partnera czy tolerować jego zachowania. Zresztą, Andrzej, dla mnie to, co piszesz o tolerowaniu właśnie wygląda tak, jakbyś patrzył na drugą osobę z góry. Nie porozmawiasz, ale tolerujesz. To jest bzdurnie śmieszne.

Ja jak mi coś nie pasuje, co się dzieje w moim związku, to o tym rozmawiamy i robimy tak, żeby to nam pasowało. I wiem, że mój facet nie będzie dostawał nagich fotek koleżanek, tak jak ja nie będę dostawać nagich fotek kolegów, bo po prostu mamy tak postawione granice, że nie pozwolimy sobie na dobicie do takiego etapu z innymi ludźmi. Tyle.
Jeżeli zobaczyłabym, że coś dostał, gdzieś przypadkiem by mi mignęło, to bym zapytała i powiedziała normalnie i wprost, że nie podoba mi się taka sytuacja, a gdyby mój partner to zignorował i dalej robił swoje, to przestałby być moim partnerem.
Tak, wiem, że to skrajność, ale ja nie mam ochoty na półśrodki. Pracowanie nad związkiem, jeżeli partner pracę olewa jest bez sensu. Mogę dawać szanse, jeżeli on chce. Jak nie chce i ignoruje, to po co?
Dobrze mi w moim związku, za niedługo małżeństwie, ale jeżeli przestaniemy się starać i przestaniemy chcieć być ze sobą, to równie dobrze będzie mi po rozstaniu czy rozwodzie. Uważam, że nie ma co niektórych rzeczy ciągnąć na siłę i na siłę tłumaczyć drugiej osobie jak ma żyć, skoro ona tego nie chce.

Jeszcze dodam, że w poprzednim związku byłam stroną zdradzoną tongue więc teoretycznie wg forum miałabym pełne prawo do bycia kontrolującą jędzą, bo przecież ja to przeżyłam tongue

47 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-29 15:18:27)

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Przecież napisałam że moment w którym już odkryłeś że dzieje się coś co Ci nie pasuje to już inny świat.
Przecież nie to, że to odkryłeś zburzyło Ci świat Andrzej, tylko reakcja żony na to wszystko.
Mogła Ona powiedzieć:
słuchaj, Iksiński wysyła mi od tygodnia takie fotki z siłowni: nie wiem jak zareagować nie chcę wyjśc na histeryczkę, zignorowałam
albo:
Iksiński wysyła mi takie fotki: wciągnęłam się w to, tak mi przed Tobą głupio, przegięłam i czuje się z tym nie ok- nie dziwię się że jestewś wkurw...
było tak i tak- non podoba się wielu kobietom, poczułam się wyróżniona w jakiś sposób, lepsza od 10 Kasiek z firmy co zadzierają nosa- przepraszam Cię.

A nie: przesadzasz, trobisz z igły widły, to tylko przyjacielskie gadki służbowe, to normalne a Ty nienormalny jesteś.- czyli egoistyczna reakcja obronna.

Jak się mleko rozlało to się nie udaje że nie.

I bycie zwolennikiem całkowietej swobody i braku kontroli ma swoją cenę: całkowitą odpowiedzialność za skutki swoich poczynań.

48

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?
Ela210 napisał/a:

Przecież napisałam że moment w którym już odkryłeś że dzieje się coś co Ci nie pasuje to już inny świat.
Przecież nie to, że to odkryłeś zburzyło Ci świat Andrzej, tylko reakcja żony na to wszystko.
Mogła Ona powiedzieć:
słuchaj, Iksiński wysyła mi od tygodnia takie fotki z siłowni: nie wiem jak zareagować nie chcę wyjśc na histeryczkę, zignorowałam
albo:
Iksiński wysyła mi takie fotki: wciągnęłam się w to, tak mi przed Tobą głupio, przegięłam i czuje się z tym nie ok- nie dziwię się że jestewś wkurw...
było tak i tak- non podoba się wielu kobietom, poczułam się wyróżniona w jakiś sposób, lepsza od 10 Kasiek z firmy co zadzierają nosa- przepraszam Cię.

A nie: przesadzasz, trobisz z igły widły, to tylko przyjacielskie gadki służbowe, to normalne a Ty nienormalny jesteś.- czyli egoistyczna reakcja obronna.

Jak się mleko rozlało to się nie udaje że nie.

I bycie zwolennikiem całkowietej swobody i braku kontroli ma swoją cenę: całkowitą odpowiedzialność za skutki swoich poczynań.

Ela, spoko, co do mojej sytuacji, to inny wątek.
Ja sobie drążę to co napisałaś o swoim podejściu, bo nie kupuję tej całkowitej swobody bez totalnie żadnych granic.

Pytałem Ciebie o Ciebie, Ty piszesz o mnie.
Widząc przypadkiem takie zdjęcie u partnera nie wiesz przecież jeszcze czy coś się dzieje. Wg tego co piszesz, nie zareagowałabyś w żaden sposób.
Mi po prostu ciężko w to uwierzyć. Takie zachowanie to swoboda ocierająca się o absurd i całkowitą obojętność względem własnego związku.

49

Odp: Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Myślałam że to oczywiste że zapytałabym o co chodzi. smile
Nie gryźć mnie już, bo nie ja dla Ketlinga do klasztoru idę.:)
Dla zupełnej jasności:
Pełna swoboda i odpowiedzialność partnera
Po odkryciu przewin pewna szczerość i odpowiedzialność.
Prostą ścieżka.

Posty [ 49 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozmowy na komunikatorach - co o tym myślicie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024