LouieBrown napisał/a:Hej kobietki i nie tylko smile
chcialabym sie wyzalic... Mam 22 lata, jestem studentką niby przyszlosciowego kierunku.
Kolezanka wstawiła filmik (skonczyla technikum, pracuje gdzieś w knajpie) podsumowujący swoj 2019. Imprezy non stop, jakieś kolorowe drinki, praca, wyjazd do Grecji, super figura, przejazdzki autem po miescie, Sunrise w Kołobrzegu, koleżanki, fajny chlopak, ladne mieszkanie. A ja do psychologa chodze, siluje się z własnym ojcem w sądzie żeby dawał mi wyższe alimenty żebym mogla dokończyć te z...e studia (zaczynam 4 semestr) i zero znajomych na uczelni... pracowac nie moge wedlug sądu i ojca. Kiedys powiedzialam ojcu ze chce za granice wyjechac i zarobic parę tysiecy (chcialam zalozyc aparat na zęby) ale on powiedział ze moge isc do pracy ale wtedy wnosi o zniesienie alimentów i nie będę miec już pieniędzy. Wiec mam tylko 500zl (300 jedzenie, reszta inne sprawy) i z tego musze sie utrzymywać. Mam sprawe założona, od 1.5 roku się ciągnie, sędzia jest po prostu tragiczna i adwokat ojca probuje mnie zniszczyć ze jestem naciągaczką i 1200 (700 pokoj i opłaty + 300 jedzenie + 200 na reszte) mi starczy gdzie mi sie pieniądze na studia należą jak psu miska.
Rodzinny dom mam 30km stad i wszyscy co przyszli na studia tutaj, mają znajomych w moim mieście A ja specjalnie stamtąd uciekłam żeby mieć paczke. Nie mam. Mama kończyła budownictwo i mowila ze studia to będzie czas imprez, zabaw, przyjaciół. Ale nie powiedziała że na Wydziale Humanistycznym ludzie mają kija w dupie i są sztywni. Studiuje 2 rok anglistyke (specjalizacja tłumacz przysięgły)...
Mam nadzieję kiedyś opłaci mi sie tłumacz przysięgły i będę mieć swoje pieniadze na wyleczenie zębów, nie mówiąc o jakichś wyjazdach...
szacunek że udało się komuś przeczytac całość pozdrawiam
Pierwsza rzecz jest taka, ze nie masz co porownywac sie z innymi. Inni ludzie maja swoje sprawy, swoje problemy i zupelnie inna sytuacje niz masz Ty. Takie porownania sa bez sensu.
Ja kiedys tak siedzialam z moim przyjacielem i mu mowilam, ze mu zazdroszcze, bo sobie jezdzi po swiecie, ma urocza corke.
Na co on mi powiedzial, ze on mi zazdrosci, bo nie mam dzieci, ktorymi musze sie zajmowac i nie mam problemu zeby wyjsc z domu kiedy akurat chce wyjsc z domu.
Wiec nie sugeruj sie tym, co inni pokazuja na mediach spolecznosciowych. Pamietaj, ze one sie rzadza swoimi prawami i ludzie tam pokazuja tylko dobre momenty, a nie to, ze jest im zle i chodza na terapie.
A teraz druga czesc Twojego posta - ja na Twoim miejscu zastanowilabym sie, czy nie lepiej wyjdzie Ci finansowo i emocjonalnie odciac sie od ojca, olac alimenty i isc do pracy. Ja studiowalam anglistyke i z perspektywy czasu widze, ze moglabym spokojnie jednoczesnie studiowac i pracowac, a nawet praca na pol czy 3/4 etatu w jakims korpo da Ci dwa razy tyle kasy, ile dostajesz od ojca, a przy okazji bedziesz miala doswiadczenie na przyszlosc. Zwlaszcza teraz, kiedy jest i praca zdalna i nauka zdalna w takich przypadkach.
A to mowienie o studiach jako o czasie imprez i zabaw moim zdaniem jest mocno przereklamowane. Mnie sie wprawdzie paczka stworzyla, ale imprezy przez 5 lat studiow mielismy moze ze 3.
Edit. Jeszcze jedno. Ja tez bylam malo wyjezdzajaca przez studia i zawsze zazdroscilam ludziom, ktorzy brali i jechali i teraz z perspektywy czasu uwazam, ze to jest w ogromnej mierze kwestia zmiany myslenia. Bo mozna jechac na wakacje i wcale duzo za nie nie zaplacic, ba, ja na studiach jezdzilam po prostu jako opieka do dzieci na rozne wyjazdy i bylo np. tak, ze 6h dziennie zajmowalam sie dziecmi na takiej jakby polkolonii, a pozostaly czas mialam dla siebie, plus za darmo noclegi i wyzywienie. Tak spedzilam prawie 2 tygodnie nad morzem.
Za granice tez mozna spokojnie leciec po kosztach tylko trzeba umiec znalezc
wiec to jest naprawde kwestia zmiany myslenia i po prostu chcenia.